NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis




PEŁNE IMIĘ I NAZWISKO: Jewgienij Vladimir Bułhakow

RASA:
Człowiek


KREW:
Czysta


DATA URODZENIA: 10 czerwca 1893r.

AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, włókno ze smoczego serca, 10¼ cala, mało giętka. Barwiona na czarno, nieco przetarta, z wyrzeźbionymi na rękojeści liśćmi drzewa, z którego została wykonana.

OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Bombarda, Enervate, Finite, Flippendo, Incendio, Lumos, Lumos Maxima, Mobilicorpus, Nox, Periculum, Protego, Reducto, Sad Infer, Vad Infer, Wingardium Leviosa | Łatwe: Anesthesia, Bracium Emendo, Chłoszczyść, Delens Vestigium, Erecto, Extiguetor Ignis, Funemite, Impervius, Leviora, Rennervate, Siccum, Sollicus, Suspenorius, Vipera Evanesca, Zaklęcie Czterech Stron Świata (Wskaż mi) | Trudne: Acis Missile, Fiendfyre, Invivenerum, Non confringetur, Obliviate, Protego Horribilis, Purpura Flamma, Sectumsempra, Stimulus Meledictionem, Szatańska Pożoga, Tardis | Niewybaczalne: Avada Kedavra, Cruciatus | Specjalne: Solvite

UMIEJĘTNOŚCI WRODZONE I NABYTE: Czarowanie bez różdżki, legilimencja (poziom zaawansowany).

PREDYSPOZYCJE: Obecnie nie specjalizuje się w niczym konkretnym, choć ciężko pracuje nad zwiększeniem swoich umiejętności w zakresie Czarnej Magii. I przede wszystkim nieprzerwanie od trzydziestu lat ćwiczy i trenuje legilimencję (umożliwia określenie, czy rozmówca kłamie lub nie, wydobywanie wspomnień wymazanych za pomocą zaklęcia obliviate i naginanie niektórych części wspomnień ofiary) i czarowanie bez różdżki.

WYNIKI DOTYCHCZASOWEJ EDUKACJI I KARIERA ZAWODOWA: Giena nigdy nie był najgorszym uczniem. Nie należał może, w przeciwieństwie do Vakela, do grona prymusów i najlepszych, jednak jak na przyszłego dziedzica przystało, musiał przykłądać wagę do wielu przedmiotów i ukończył szkołę z bardzo dobrymi wynikami, które pozwoliły mu objąć stanowisko w Biurze Bezpieczeństwa w Ministerstwie Magii. Obecnie udało mu się awansować do Brygady Uderzeniowej, która zdaniem Gieny nie jest tak nudna, jak poprzednia praca za biurkiem.

RODZINA I POCHODZENIE:

OPIS POSTACI: Jewgienij jest wysokim, mierzącym prawie 190cm mężczyzną. Nie należy do tych najlepiej zbudowanych, wręcz przeciwnie - jest tym typem, na którym wszystkie ubrania wiszą i ludzie nie raz dziwią się, jak można być tak chudym. Nie znaczy to jednak, że jest chucherkiem, lata treningów zaowocowały całkiem solidną warstwą mięśniową i choć z kulturystą nie miałby szans, jest przygotowany do powalenia kogoś swojej postury. Na ciele ma wiele blizn, jedne są starsze i pochodzą z dzieciństwa, kiedy to zbierał lanie za występki nie godne dziedzica. Te nowsze są natomiast pamiątkami po eskapadach, mordobiciach i różnego rodzaju balangach, w których już nie tak młody Bułhakow zdawał się brać udział. Ciemne, ścięte na krótko włosy i kilku dniowy zarost to cechy charakterystyczne. Podobnie jak ciemne, odrobinę puste oczy, w których widać przede wszystkim pokłady nienawiści i agresji. Jewgienij zdecydowanie nie należy do najprzystojniejszych mężczyzn jacy chodzili po ziemi, jest zwyczajnie przeciętny. Stara ubierać się elegancko, w koszule, marynarki i spodnie z kantem. Zazwyczaj mu się to udaje, oczywiście o ile nie jest aktualnie na dniu piętnastym ciągłego picia na umór. W takich przypadkach przestaje zwracać uwagę na szczegóły pokroju prasowania, czy nawet prania rzeczy. Często można spotkać go z okularami na nosie, które od pewnego czasu są mu po prostu potrzebne. Kiedyś nosił je, gdy chciał wyglądać na inteligentnego, teraz nie ma wyboru, jeżeli chce się czemuś dobrze przyjrzeć. Jak na ponad czterdziestoletniego mężczyznę przystało, ma pierwsze zmarszczki pojawiające się wokół oczu i skórę, która nosi ślady starzenia się. Nie są mu obce także wszechobecne piegi, którymi tak naprawdę nigdy się nie przejmował.

USPOSOBIENIE: Jeżeli o charakter chodzi, Jewgienij nie należy do najlepszych ludzi. Praktycznie, zalicza się do najgorszego sortu, jaki tylko można sobie wyobrazić. O ile w sytuacjach oficjalnych, które wymagają od niego powagi i spokoju potrafi działać z głową, o tyle w swoim całkowicie prywatnym życiu bywa po prostu chaotyczny. Lata nauki i przygotowywania go do objęcia władzy nad całą rodziną sprawiły, że poza dyplomacją i faktycznym rozeznaniem w etykiecie i zachowaniach na salonach, Giena nauczył się... Bycia pępkiem świata. Rozpuszczony do granic możliwości, zawsze stawiany za wzór dla wszystkich, sam nie zauważył kiedy stał się zmorą nie tylko swojego rodzeństwa, ale i wszystkich w szkole. Pewny siebie, zawsze skory do walki o swoje uważany był za elitę szkoły i bardzo lubiany. Nie jedna dziewczyna oddała mu swoje serce, lecz on na nie wszystkie patrzył jedynie z pobłażaniem. Bo choć nie był zainteresowany, zdecydowanie mu to pochlebiało i łechtało jego ego do granic możliwości. Prawdę mówiąc, w całym życiu miał tylko jednego oddanego przyjaciela i była nim pewna młoda dama mieszkająca nieopodal rodzinnego domu Bułhakowów. Choć zawsze sprawiał pozory człowieka, który miał miliony znajomych, tak naprawdę był dosyć samotny. Każdą swoją frustrację wyładowywał na młodszym Vakelu, korzystając ze słabości jaką był jego gorszy status krwi. Poniżał go, robił na złość, nie raz nawet dochodziło do przemocy fizycznej. Najgorsze cechy ujawniły się jednak w Jewgieniju gdzieś na przełomie czternastego i piętnastego roku życia, gdy zdał sobie sprawę ze swoich, dość kontrowersyjnych, skłonności. Od tamtej pory bywał bardzo cyniczny, dużo bardziej agresywny i niecierpliwy. W pewien sposób rekompensował sobie braki, jakie w sobie zauważał. Giena jest więc psychopatycznym tyranem, który musi mieć wszystko czego chce i to dokładnie w taki sposób, jaki sobie wymyśli. Uwielbia znęcać się nad ludźmi, patrzeć na ich cierpienie i ból. I choć na pozór jest bardzo silnym mężczyzną, tak naprawdę, pod maską czai się wrak człowieka, który stara się w jakikolwiek sposób poradzić sobie z życiem. W ten właśnie sposób wpadł w alkoholizm, w którym trwa już dobre dziesięć lat. Uwielbia posiadać i gdy ktoś próbuje mu zabrać jego zabawkę, gotów jest rozerwać gardło własnymi zębami. Pamiętliwy i mściwy, czerpie radość jedynie z bycia najważniejszym. Egoista i egocentryk, dla którego nie liczy się po prostu nikt, poza nim samym. Jest też do tego bardo konsekwentny i dokładny. Nie lubi fuszerki, tak już został wychowany. I choć jest totalnym syfiarzem i bałaganiarzem (wystarczy spojrzeć na mieszkanie, które aktualnie zajmuje) to przejawia też pedantyczne zachowania. Ma ogromne problemy ze swoim ja i to właśnie siebie uznaje za swojego największego wroga.

BIOGRAFIA POSTACI: Urodzony 10 czerwca 1893 roku jako pierwszy syn Vladimira Bułhakowa, od małego przygotowywany był do objęcia pieczy nad rodem. Pierwsze lata życia spędzał na nauce najprostszych rzeczy i oczywiście zachowań wskazanych na wszelkiego rodzaju przyjęciach. Nigdy nie przejawiał szczególnych uzdolnień w którymkolwiek kierunku, a fakt iż zdolności magiczne ujawniły się w nim bardzo późno wywoływał frustrację ojca, jeszcze wtedy nie dużo rozumiejącego Jewgienija. Jedyną osobą, która zdawała się tym nie przejmować była jego matka - Anna. Kobieta rozpieszczała go do granic możliwości, pozwalając tak naprawdę na wszystko, czego mały Giena zapragnął. Była całkowitym przeciwieństwem zimnego, despotycznego ojca, który na samą myśl o pierworodnym charłaku palił się ze wstydu. Na szczęście, po kilku latach obaw i bardzo silnie wyczuwalnego napięcia, Jewgienij okazał się być w pełni zdolnym czarodziejem, który od tego momentu zaczynał uczyć się bardzo szybko. Rozpuszczony jak dziadowski bicz, nasiąknięty brutalnością i agresją starego Bułhakowa, młody Giena zaczął adaptować wiele z jego zachowań. Zaczęło się od typowych dla dzieci w jego wieku, okrutnych zabaw polegających na znęcaniu nad zwierzętami - wiadomo, że młodzi chłopcy bardzo często posuwają się do takich czynów. On jednak z biegiem lat, zamiast wycofywać się z brutalnych zabaw, zaczynał czerpać z tego przyjemność. Zwierzęta obecne w domu zdawały się go irytować, dlatego nie szczędził im kopniaków i szturchnięć z byle powodu. Równie brutalny i złośliwy był dla swojego młodszego rodzeństwa, szczególnie uwielbiając dręczyć Vakela, którego poniżali w rodzinnym domu tak naprawdę wszyscy. Był łatwym celem i Jewgienijowi nie groziło zbyt wielkie manto za wyładowywanie na młodym Vaksiliju swoich niepowodzeń i frustracji. A z biegiem lat bywało ich coraz więcej. Samo pójście do szkoły było zbawienne. Zawsze był charyzmatyczny i zbierał wokół siebie masę ludzi, co czyniło z niego świetnego przywódcę. Czuł się wśród wpatrzonych w niego kolegów bardzo dobrze, pierwszy raz tak naprawdę czując uznanie, którego brakowało mu w domu. Bo choć matka z początku często wykazywała zainteresowanie Gieną, z czasem, gdy rodziła coraz więcej dzieci, przestała zwracać na niego uwagę. Najbardziej irytowała go obecność Mikaela, drugiego w kolejce do przejęcia pieczy nad rodziną, który to od małego wykazywał więcej zdolności magicznych, bywał lepszy od niego we wszystkim i w pamięci Jewgienija bardzo wyraźnie zarysowały się lata, w których szeptano, że to drugi syn zajmie jego miejsce, jeżeli okaże się charłakiem. Podczas roku szkolnego Giena czuł się jak ryba w wodzie, często brał udział w bójkach, które zawsze wygrywał, czym przysparzał sobie popularności. W tym czasie jednak nikt jeszcze nie wiedział, jak bardzo popierdolony był ich idol. Kiedy ojciec uspokoił się wiedząc, że nie będzie musiał płonąć ze wstydu, postanowił zająć się edukacją magiczną Jewgienija. Gdy inni jego bracia biegali, bawili się i po prostu cieszyli wakacjami, Giena spędzał dzień w dzień w gabinecie ojca długie godziny i uczył się kolejnych czarnomagicznych zaklęć. W ten sposób przyswoił także legilimencję, co również równało się z wieloma problemami i presją ze strony Vladimira. Sam ojciec, choć wreszcie zadowolony, bardzo często karcił kilkunastoletniego syna tak naprawdę za wszystko. Był jego oczkiem w głowie, choć przy tak brutalnej osobistości lepiej jest pozostać w cieniu, niż być jedyną osobą, na której ów człowiek się skupiał. Giena poznał to na własnej skórze aż za dobrze, wiele razy dostając po twarzy za wszelkiego rodzaju słabości. To nauczyło go, że w życiu trzeba być zawsze silnym. Od tej pory ukrywał każdą swoją skazę za maską agresji, irytacji i bezwzględności. Im większa wada, tym silniejsze uderzenie w najbliżej stojącą osobę. Mniej więcej w tym czasie zaczął znęcać się nad innymi ludźmi. Odpuścił sobie kopanie wszystkich braci po trochu i skupił swoją uwagę na Vakelu, który przecież nikogo nie obchodził. Przychodził do niego praktycznie codziennie i gnębiąc, zaczynając od drobnostek jak podstawianie nogi na schodach czy popychanie tak, by biedaczyna wywalił się na korytarzu szkolnym akurat, jak miał w rękach wiele łatwo tłukliwych przedmiotów. Patrzenie na poniżonego chłopaka zdawało się sprawiać mu chorą przyjemność, którą z roku na rok potęgowało jedynie przekraczanie kolejnej z granic. Każda niedoskonałość była zalążkiem coraz to silniejszych wybuchów złości i potrzeby obserwowania cierpienia innych. Okres największego rozczarowania samym sobą, walki i niechęci, a jednocześnie krycia się za maską rozpuszczonego ideału przypadł na szósty rok nauki, kiedy Giena zdał sobie sprawę ze swojej największej ułomności, za którą uważał homoseksualizm. Jakby się zastanowić, nigdy wcześniej nie interesowały go kobiety - matka przestała się liczyć niedługo po urodzeniu czwartego dziecka, a na siostrę nie zwracał uwagi. Do tej pory nie interesowały go nawet sprawy intymne, był zbyt zapatrzony w siebie, by móc skupić się na kimś innym na tyle, by wytworzyły się w nim jakiekolwiek fantazje. Wszystko zmieniło się jednego z wieczorów, podczas których po raz kolejny zawitał do sypialni Vakela tylko po to, by znowu trochę go poobijać, obrazić i (co stało się jego ulubioną zabawą) poddusić. Sam nie wiedział kiedy posunął się za daleko i do tej pory żaden z nich nie wie, który był bardziej zaskoczony rozwojem sytuacji. Był to pierwszy i jedyny raz, kiedy Giena po dręczeniu brata ulotnił się z pokoju bez żadnego komentarza, tak naprawdę nie zdążywszy nawet mrugnąć. A potem wyjechał wraz z grupą szkolną na półroczny wypad na Syberię, podczas którego mógł ochłonąć i przemyśleć wiele rzeczy. Kolejnych sześć długich i ciężkich miesięcy było dla niego prawdziwą katorgą. Nie chodziło o sam wyjazd, na którym radził sobie całkiem nieźle, a o ten cały mętlik, który pojawił się w jego głowie. Z zasady nie był osobą myślącą zbyt wiele, a już na pewno nie o uczuciach, związkach czy preferencjach seksualnych. Jedyne, co się dla niego liczyło to dobra zabawa, pieniądze, pozycja i uznanie. Na Syberii jednak było inaczej, każdego wieczoru wracał myślami do domu, w którym był, nawet pomimo niechęci pewnej części rodzeństwa, traktowany jak prawdziwy książę. Zdarzało się też, że powracał do ostatniej nocy, podczas której odwiedził młodszego brata i starał się zrozumieć, co wtedy zaszło. Ostatecznie doszedł do wniosku, że był to bardzo dziwny wybryk i na pewno jest zdrowy zarówno na umyśle, jak i na ciele. Pół roku z dala od domu jednak w końcu minęło i Giena mógł wrócić do posiadłości, w której oczywiście spotkał Vakela. Już pierwszej nocy wiedział, że przegrał sam ze sobą i już nigdy nic nie było takie samo. W wakacje po siódmej klasie do domu nieopodal wprowadziła się rodzina z trójką dzieci, wśród których najstarsza była dziewczyna o imieniu Irina. Było to mniej więcej wtedy, kiedy Giena zaakceptował swoje skłonności i przestał na siłę udowadniać sobie, że woli kobiety. Młodzi Bułhakowowie spędzali sporo czasu z sąsiadami, którzy byli mniej więcej w tym samym wieku, a Jewgienij ku swemu zaskoczeniu bardzo dobrze dogadywał się z młodszą jedynie o rok dziewczyną. Była bardzo charyzmatyczna, głośna i pewna siebie, zupełnie jak on. I choć zdawać by się mogło, że takie dwa charaktery mogą ze sobą jedynie walczyć - oni uzupełniali się pod wieloma względami wręcz idealnie. Całe lato spędzone w jej towarzystwie sprawiło, że choć na chwilę Bułhakow zapomniał o swoich rozterkach i po prostu dobrze się bawił. Być może właśnie za to, że dostarczała mu tak dużo rozrywki ją polubił, być może było to coś zupełnie innego. Jedno jest jednak pewne, jeżeli kiedykolwiek istniał ktoś, kogo Giena darzył silnym, pozytywnym uczuciem, z pewnością była to Irina, z którą przyjaźń trwać miała jeszcze wiele długich lat. Kolejne lata nauki mijały mu bardzo szybko. Raz poniżony postanowił nauczyć się magii bez użycia różdżki, by nigdy więcej nie czuć się bezbronnym. Coraz częściej też wyżywał się na młodszych uczniach, wchodząc do sypialni nie tylko swojego brata, a także innych młodych chłopców. Z czasem nauczył się kontrolować popędy na tyle, by pamiętać o dyskrecji, jakiej wymagały jego preferencje. Ku jego zdziwieniu, nie trudno było znaleźć takich jak on, chętnych na jedną noc, gdy już wiedziało się, gdzie szukać. Tak właśnie przeżył ostatnie lata nauki - lawirując pomiędzy nauką czarnej magii, rozbijaniem się po gejowskich burdelach i strasząc Vakela swoją obecnością na każdym kroku. Po szkole nie spieszno mu było do pracy, choć za namową ojca kilka razy udał się na drobne zadania zamiast samego Vladimira. Co wieczór wychodził dobrze się bawić i zawsze zabierał ze sobą Irinę, której towarzystwo znajomych Gieny zdawało się nie przeszkadzać. Zawsze dużo pili, śmiali się i drwili z ludzi, co w pewnym momencie skończyło się na wspólnym torturowaniu słabszych. A potem pojawiła się pierwsza ofiara, pierwszy trup, który był ich wspólną tajemnicą, która zbliżyła te dwie, jakże zagubione dusze jeszcze bardziej. Byli wręcz nierozłączni, co według obu rodzin i kilku znajomych musiało skończyć się ślubem. Można by rzecz, że taki stan rzeczy mógł trwać wiecznie. Zadowolony z uciech życia, mający za przyjaciółkę najlepszą dziewczynę jaka chodziła po ziemi i brata, który robił za idealną zabawkę - tresowany przez lata, na dokładnie takiego, jakim go Giena chciał, Jewgienij mógł jedynie cieszyć się swoim szczęściem. A potem wszystko spadło na niego, jak grom z jasnego nieba. Zaczęło się od małżeństwa Vakela. Bułhakow bardzo źle znosił fakt, że ktoś zabrał mu jego zabawkę. I to zabrał tak na poważnie, bo ślepą miłość było czuć od Vaksilija na kilometr, co wywoływało jedynie mdłości u najstarszego z braci. Tych kilka lat prychał, chodził bardziej zdenerwowany niż mogłoby się wydawać i coraz więcej czasu spędzał z kieliszkiem w ręku. Irinę w tym czasie również spotkało kilka rozczarowań, rodzina nalegała na jej rychłe zamążpójście z wybranym przez siebie kandydatem. Dziewczyna nigdy nie wyjawiła Gienie, dlaczego się na to nie zgodziła. Nie powiedziała mu też, że wyjeżdża, po prostu znikając z jego życia dzień po kolejnym zabójstwie, którego dopuścili się wspólnie. Mogłoby się wydawać, że twardy jak kamień Giena, ten Jewgienij bez uczuć i serca, przeżyje oba rozstania tak, jak rozdzielenie dróg z kimś obcym, kogo dopiero poznał. I takie też sprawiał wrażenie, chociaż wewnętrznie cierpiał. Nienawidził siebie za to, że przywiązał się do kogokolwiek, w końcu sam dobrze wiedział, że więzi są słabością. A słabości trzeba się wystrzegać. Wszystko, co czyni z nas łatwy cel jest zbędne i nie można pozwolić, by nami owładnęło. Był to tak naprawdę pierwszy i ostatni raz w jego życiu, kiedy Giena się zaangażował. Jedyny raz, w którym oddał komuś jakąś cząstkę siebie, bo prawdą jest, że Irina posiadła tę część jego duszy, której nie posiadł i prawdopodobnie nie posiądzie nikt. Była kobietą, nie interesowała go fizycznie ani trochę (choć podświadomie wiedział, że należała do tych ładnych), a mimo to czuł potrzebę bycia przy niej. Spędzania czasu, rozmawiania. Jej zniknięcie sprawiło, że stracił kawałek siebie bezpowrotnie. Wtedy też zaczął wykonywać coraz więcej szemranych zadań powierzanych mu przez Vladimira. Wkręcił się w wir pracy, choć nieoficjalnej, to jednak dosyć trudnej. Takiej, która dawała mu satysfakcję, gdy wracał z dobrze wykonanej misji. W międzyczasie rozpadło się też małżeństwo Vakela, z czego w duchu bardzo się cieszył. Giena bowiem jest na tyle upośledzony emocjonalnie, iż ważne jest dla niego jego samopoczucie, a nie innych. Co z tego, że brat cierpiał, skoro ona sam się z tego radował? Tak było przynajmniej do czasu, w którym Vakel nie oznajmił mu, że wyjeżdża do Ameryki. Mógł mu nie mówić, co było powodem, jednak Jewgienij zdawał sobie sprawę z tego, że przyczyną musiała być Małgorzata, jego była żona. Nie powiedział więc nic, nie zatrzymał go - musiałby wtedy przyznać, że cokolwiek dla niego znaczył. Pozwolił mu odejść po raz drugi, ponownie zostając tak naprawdę samemu. Od tej pory jednak pałał do byłej żony brata nienawiścią tak silną, że zdecydowanie nie chciałaby go spotkać na ulicy. Kolejnych dziewięć lat spędził więc na piciu, gwałceniu, mordowaniu i byciu idealnym synem swojego ojca. Do czasu, aż ten nie dowiedział się o jego skłonnościach. Prawdę mówiąc, Vladimir mógł się tego spodziewać, mógł domyślać się wielu rzeczy. Jednak dopiero po tych wszystkich latach dostał dowód, którego tak naprawdę widzieć nie chciał. Pierwszy raz od wielu lat Giena dostał prawdziwy wpierdol od ojca i ultimatum - wyjedziesz do Anglii, przypilnujesz Vaksilija i wrócisz, jak ogarniesz swoje zboczenia i znowu staniesz się godnym dziedzicem. Nie mając więc żadnego wyjścia, Jewgienij wsiadł na statek i niebawem pojawił się w Anglii. Przez jakiś czas wykonywał drobne zlecenia od ojca, a także wysyłał mu listy z raportami o tym, co działo się w Londynie. Zaczął zarabiać sam na siebie i nawet awansował z Biura Bezpieczeństwa do Brygady Uderzeniowej, w której zdecydowanie bardziej mu się podobało. Zawsze coś się działo, było ciekawie i przede wszystkim, jak to mówią... najciemniej pod latarnią. Od tamtej pory minął prawie rok, podczas którego Giena zdążył zamieszkać u Vakela, rozpić się bardziej i wejść w kryzys wieku średniego. I w dodatku coraz bardziej obawiał się całkowitej utraty dziedzictwa, które było tak naprawdę jedynym, co mu pozostało. Najbardziej jednak przerażała go brak kontaktu z Rosją, wyczuwał bowiem w tej ciszy nadchodzącą burzę.