NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Nona Barlow

Nona Barlow
Nona Barlow
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cedr, szpon hipogryfa, giętka, 12 cali.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Drętwota, Immobilus, Petrificus Totalus, Bąblogłowy, Expelliarmus, Protego, Alohomora, Episkey. Łatwe: Obscuro, Bombarda Maxima, Suspensorius.
OPIS POSTACI: Calutkie 159 centymetrów - jednak niski wzrost niekoniecznie jej przeszkadza. Chuderlak z niej niesamowity, choć sama przed sobą uwielbia udowadniać, że w niektórych miejscach ciała ma zbyt widoczne fałdki - co rzecz jasna mija się z prawdą. Ciemne, niesfornie kręcone włosy, zwykle pozostawione w lekkim nieładzie, sprawiają, iż nie odniesie się wrażenia, że Nona należy do osób nadto przejmujących się własnym wizerunkiem. A jej oczy? W gruncie rzeczy to właśnie z nich najwięcej można odczytać. Jednym razem powie, że są zwyczajnie niebieskie - za drugim, że raczej intensywnie błękitne. Wszystko przez fakt, że właściwie sama nie jest pewna, jaki rzeczywiście mają kolor. Nie jest to typowa, niebieska barwa, ale z kolei można doszukać się w nich i lekkich zielonkawych odcieni. Zwłaszcza, gdy patrzy się w nie pod dzienne światło. Poza tym, spojrzenie panny Barlow zdecydowanie potrafi zwrócić uwagę - i to nie tylko przez ciekawy koloryt jej tęczówek. Oczy dodają osobie Nony nieco figlarności, trochę szaleństwa i sporo tajemniczej nutki, a w połączeniu z widokiem lekkich piegów, które oblewają okolice jej nosa i policzków, sprawiają pozory przyjemnego połączenia natury diabełka, w skórze potulnego baranka.

https://mortis.forumpolish.com/t436-zwierzeta-nony#936 https://mortis.forumpolish.com/t435-skrytka-nr-412#933
PisanieTemat: Nona Barlow  Nona Barlow EmptyPią 22 Sty 2016, 15:38



BIO

IMIĘ: Nona Harmony
NAZWISKO: Barlow
CZYSTOŚĆ KRWI: Półkrwi
DATA URODZENIA: 8 XII 1917
ROK NAUKI: VI
DOM: Gryffindor
RÓŻDŻKA: Cedr, szpon hipogryfa, giętka, 12 cali
BOGIN: Ciało nieżywego ojca
FACE CLAIM: Kaya Scodelario


WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP
Gdyby jeszcze kilka lat wcześniej postawiono przed nią Zwierciadło Ain Eingarp, odzwierciedlane w nim pragnienie z pewnością nie byłoby takie samo. Błahe i niewinne, niezwykle kruche i ulotne, niczym najdrobniejszy płatek śniegu, uszczęśliwiające swą prostotą jak najpiękniejsze wspomnienie. Jednak nie teraz.
Stanęła przed ogromnym lustrem, obserwując w ciszy gładką powierzchnię lustrzanej tafli, która w oczach osoby towarzyszącej, odbijałaby jedynie widok zapatrzonej w nią, drobnej i młodej dziewczyny. Wyciągając rękę, szczupłymi palcami przesunęła nieznacznie po wykwintnych zdobieniach framugi, delikatnie - acz z widoczną nutką zdenerwowania - marszcząc przy tym brwi. Przysuwając się bliżej szkła, leciutko uchyliła usta i mocnym haustem zaczerpnęła powietrze. To, co obecnie ukazywało jej zwierciadło, było jedynym powodem, dla którego tak silna, a zarazem niemożliwie wrażliwa istota, zdecydowała się na kolejny, znaczący krok w swoim życiu – walkę z własnymi słabościami. Słabościami, które w jej mniemaniu nie pozwalały na wiarę w siebie, wiązały niczym Diabelskie Sidła, niemiłosiernie dusząc i unieruchamiając. Ukazana iluzja przynosiła ze sobą również wiele wspomnień, tych dobrych, jak i tych złych, które niczym najgorszy koszmar pojawiały się w jej myślach - każdej, niechcianej nocy.
Odchyliła się, stawiając niepewnie jeden krok do tyłu. Powstrzymując blade dłonie od mimowolnego drżenia, zacisnęła pięści i powoli się wycofując, zagryzła wargę, by powstrzymać równie drżący podbródek.
Mamo... — Szepnęła, zamglonymi oczyma wpatrując się w zanikające lustro, które z każdym jej krokiem oddalało się coraz bardziej, sprawiając, że widoczny obraz stawał za łzawą, zamazującą rzeczywistość mgłą, która w tamtym momencie wydawała się być aż nazbyt nierzeczywista, by mogła ową być…


OPIS POSTACI
Calutkie 159 centymetrów - jednak niski wzrost niekoniecznie jej przeszkadza. Chuderlak z niej niesamowity, choć sama przed sobą uwielbia udowadniać, że w niektórych miejscach ciała ma zbyt widoczne fałdki - co rzecz jasna mija się z prawdą. Ciemne, niesfornie kręcone włosy, zwykle pozostawione w lekkim nieładzie, sprawiają, iż nie odniesie się wrażenia, że Nona należy do osób nadto przejmujących się własnym wizerunkiem. A jej oczy? W gruncie rzeczy to właśnie z nich najwięcej można odczytać. Jednym razem powie, że są zwyczajnie niebieskie - za drugim, że raczej intensywnie błękitne. Wszystko przez fakt, że właściwie sama nie jest pewna, jaki rzeczywiście mają kolor. Nie jest to typowa, niebieska barwa, ale z kolei można doszukać się w nich i lekkich zielonkawych odcieni. Zwłaszcza, gdy patrzy się w nie pod dzienne światło. Poza tym, spojrzenie panny Barlow zdecydowanie potrafi zwrócić uwagę - i to nie tylko przez ciekawy koloryt jej tęczówek. Oczy dodają osobie Nony nieco figlarności, trochę szaleństwa i sporo tajemniczej nutki, a w połączeniu z widokiem lekkich piegów, które oblewają okolice jej nosa i policzków, sprawiają pozory przyjemnego połączenia natury diabełka, w skórze potulnego baranka. Prawdą jest bowiem, iż charakter tej dziewczyny niesie ze sobą wiele sprzeczności, nieodgadnionych zachowań, jak i równie sporo prostoty - i najzwyczajniej w świecie ciężko jest jednoznacznie ją określić.

[...] lew bowiem nie poradzi przeciw sieciom,
lis nie poradzi przeciw wilkom.
Należy więc być lisem, aby się poznać na sieciach,
i lwem, aby odstraszać wilków.


PRZYKŁADOWY POST
Nona! — Z głębi pokrytego ciemnością salonu dało słyszeć się ciche, ale stanowcze wołanie, którego mimo wszystko nawet zaspana podświadomość nie była w stanie zlekceważyć. Wybudzając się z resztek snu i podnosząc na ramieniu z pozycji półleżącej, usiadła, po czym oparła się o miękkie oparcie skórzanej sofy. Przeczesała dłonią plączące się przy buzi, niesforne kosmyki ciemnych włosów i poprawiając pogniecione od leżenia ubranie, wstała, powłóczystym krokiem udając się w stronę pokoju, z którego dochodził głos.
Mieszkała w tym niepodważalnie mugolsko urządzonym domu odkąd tylko się urodziła, a ilekroć wracała do niego po rocznej nauce w Hogwarcie, nie mogła nadziwić się, ile przydatnych rzeczy na co dzień używają mugole, a o których w szkole połowa czarodziejskich uczniów nawet nie miała okazji usłyszeć. Ziewając, a zarazem zasłaniając ręką usta, przekroczyła próg równie ciemnego pomieszczenia, co sam salon, by ostatecznie zatrzymać się przy ogromnych rozmiarach, bordowym fotelu.
Tak, tato? — Rzuciła, najszczerszym i najbardziej spokojnym tonem, na jaki było ją stać, czule kładąc przy tym dłoń na ramieniu siedzącego w nim mężczyzny. Siwiejący i równie drobny co nastoletnia córka, był jedyną osobą, na której Nona mogła tak naprawdę polegać. Archibald Barlow był jedynym mężczyzną, który nigdy jej nie skrzywdził. Ba! Był jedynym człowiekiem, który nie zostawił jej, gdy najbardziej tego potrzebowała. Podtrzymując się mocno solidnego oparcia, uklęknęła, by zniżyć się do poziomu jego głowy.
Czy mogłabyś... — Zaczął, pomarszczoną lekko dłonią wskazując na leżący nieopodal, wełniany koc — Obudziłem Cię, moja droga? — i dodał po chwili, z wyraźną troską przyglądając się piegowatej gdzieniegdzie twarzy dziewczyny.
Nona wstała i sięgnęła po wskazane przez ojca przykrycie, zgarniając przy tym za ucho spory pęczek kręconych włosów. Uśmiechając się rozczulająco, wróciła do poprzedniej pozycji i okrywając go grubym, ciemnym materiałem, spojrzała prosto w jego duże, jasne oczy.
Obudziłeś. — Odparła radośnie, obrzucając starszego czarodzieja uważnym spojrzeniem, od stóp do głów. — Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy. Sen nie ma tu wiele do gadania! — Zadziornie zmarszczyła nos, tonem nieznoszącym sprzeciwu udając, że jej jedyny rodziciel nie ma w tej sprawie najmniejszego prawa głosu. W rzeczywistości odpowiedź dziewczyny nie mijała się szczególnie z prawdą, ponieważ rodzina stanowiła dla młodej Barlow niezmiernie ważny element życia i gdyby było trzeba, z pewnością oddałaby za nią życie. Zwłaszcza teraz.
Mężczyzna przymknął powieki, a na jego ustach majaczył przez moment błogi uśmiech zadowolenia, który zniknął jednak nim zdążył ponownie otworzyć oczy. Przejrzyste i pełne miłości spojrzenie, którym obdarował swoją córkę, było najpiękniejszym spojrzeniem, jakie Nona mogła sobie wymarzyć. Było podporą i otuchą, którą dodawała jej obecność starszego człowieka – członka jedynej bliskiej familii, jaką miała.
Podczas tej krótkiej chwili, która dla obojgu mogłaby prawdopodobnie trwać wiecznie, ona również zdążyła poddać się własnym, błogim myślom. Patrzyła na chore, przemęczone dłonie ojca, na jego ciepły uśmiech i nieziemsko bujne włosy, które mimo wieku nadal trzymały się w formie i z każdą sekundą na nowo odkrywała uczucie miłości, jakim go darzyła.
Nona... Jaki mamy dzisiaj dzień? — Przerywając ciszę, jaka ich otaczała, poprawiając się na wygodnym fotelu, ojciec wyraźnie się ożywił.
Tak, tato... — Spoglądając w jego mądre oczy, kąciki pełnych ust brunetki mimowolnie coraz wyżej się unosiły, rozpromieniając jej bladą twarz w dziecięcym, ufnym uśmiechu – najpiękniejszym uśmiechu, jaki tylko dziecko może podarować rodzicowi. Owszem, doskonale wiedziała, jaki był dzień. Wiedziała również, jakiej odpowiedzi oczekuje ojciec, a tym samym co nazajutrz miało nastąpić. Mimo spokoju, jaki starała się zachować, myśląc o tym obawiała się owego dnia jeszcze bardziej, niżeli wcześniej. Przedostatni rok nauki w Hogwarcie, w jej drugim domu - najpiękniejszym miejscu, jakie przyjęło do siebie jej nieufne serce. — To już jutro i... — Zawahała się, przygryzając nieznacznie dolną wargę. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na jej ustach, zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zsyłając na twarz Nony cienie wątpliwości. — Poradzisz sobie, prawda? — Dodała po chwili, nieco cichszym, znacznie niepewnym głosem i podsuwając się bliżej ojcowskiego ramienia, obiema rękoma złapała go za dłoń, mocno ją ściskając.
Oczywiście, że sobie poradzę. — Odparł mężczyzna, posyłając w jej stronę kolejny, słaby uśmiech i odwzajemniając uścisk, odwrócił głowę pod takim kątem, by mieć swoją twarz na wysokości twarzy Nony. Wyciągnął spod koca drugą dłoń i czule głaszcząc ją po niesfornych włosach, zajrzał głęboko w jej niebieskie oczy, jak gdyby spojrzeniem chcąc przekazać córce najistotniejszą treść. — Znasz mnie, słońce. Tak jak i ja znam Ciebie. — Przerywając na chwilę, by zaczerpnąć trochę powietrza, zamknął oczy. — Nie znam na tym świecie odważniejszej osoby od Ciebie. — Otwierając je ponownie, pogłaskał ją po policzku, akcentując wyraźnie każde wypowiedziane słowo. — Nie znam tudzież drugiego człowieka, który z równą determinacją brnąłby przez swoje życie z wymalowaną na twarzy lojalnością, niejako huragan sprawiedliwości. Nikogo, kto niesłychaną wrażliwość potrafiłby połączyć z wrodzoną, upartą, ale za to jak dzielną naturą... — Śmiejąc się poczciwie, przestał mówić i przesunął wzrok, obrzucając nim całe, schowane w mroku pomieszczenie.
Wędrując spojrzeniem gdzieś po najdalszych zakamarkach pokoju, zatrzymał się na ustawionym pod oknem, ciemnym, dębowym biurku. Stos zakurzonych książek i rolki zwiniętych pergaminów, obok porozrzucanych, niecodziennych, ruszających się zdjęć, zawsze przypominały mu o Harmony. O jego żonie, matce dwójki dzieci i najwybitniejszej czarownicy, jaką było dane mu poznać. O kobiecie, która miała przed sobą całe życie. Wspomnienia godziły go boleśnie, przypominając o niespełnionych marzeniach i rodzinie, która w ciągu kilku lat tak diametralnie się zmniejszyła, pozostawiając przy życiu wyłącznie jego i... Nonę. Nonę, która potrzebowała jego siły i ciepła, którą obdarzał ją przez wszystkie, dziecięce chwile. Wpatrzony w zdobioną, starą ramkę, nie mrugnął ani razu. Uśmiechnął się i drżącą rękę położył na kruchej dłoni córki.
Wiem, że sobie poradzisz. — Rzucił cicho, zdawać by się mogło nawet, iż do samego siebie. — Jesteś taka podobna do matki, Harmony...
Umilkł, zamykając nieprzenikliwie coraz widoczniej pomarszczone starością powieki, oparł głowę o twardy nagłówek fotela i zacieśniając mocniej uścisk – uśmiechnął się, raz jeszcze.


Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Re: Nona Barlow  Nona Barlow EmptySob 23 Sty 2016, 11:03


WITAMY WŚRÓD GRYFONÓW
Dorzucam punkty za przykładowy post.

PRZYDZIAŁ DO POKOJU: Jedynka


ZAKLĘCIAPUNKTY ROZWOJU
8 szkolnych
3 łatwe
60 PS
10 PS


TWOJE PRZEDMIOTY
Zestaw podręczników szkolnych.
Paczka atramentów: samopoprawiający, znikający i zmieniający kolor.


CO DALEJ - KROK PO KROKU
Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu.
Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj.
Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru.
Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru.

Kartę akceptowała: Beza

Nona Barlow

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Zakurzona kartoteka-
Skocz do: