|
Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan ReidEvan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Nie 29 Maj 2016, 20:31 | |
| 12 Luty 1934 rok ....................................................................................................................................... Ulica Nokturn, nie wiele porządnych czarodziei zapuszczało się w te tereny, i Evan kompletnie się temu nie dziwił. Cóż W tym miejscu nie tylko można było narobić sobie kłopotów, albo nawet zginąć, to równie dobrze można było z automatu dostać naszywkę wyrzutka społeczeństwa, i nikogo nie będzie obchodzić to, że weszło się tam tylko przez przypadek, albo z czystej ciekawości. Sam fakt rozmawiania o tym miejscu na ulicy pokątnej jak i w szkole do której niegdyś chodził, było powodem niepokoju wielu czarodziei. Evan sam najchętniej omijał by Nokturn szerokim łukiem, niestety jego los tak go pokierował, że znał tamto miejsce aż za dobrze. Było to spowodowane głównie tym, że większość jego pracodawców nie było uczciwymi czarodziejami, i majątki jakie posiadali nie zawdzięczali zdecydowanie ciężkiej pracy. Chłopak o tym wiedział i to doskonale, ale do czasu aż oni wynagradzali go za jego trud to nie wnikał w ich życie i w to czym się zajmowali. Jeżeli kazali mu coś ukraść, rzucając przy tym garść galeonów wszystko było w należytym porządku. On wywiązywał się z umowy a jego pracodawcy znikali zrywając z nim wszelki kontakt, co z resztą było mu bardzo na rękę. Nie uważał się za złodzieja na umowę o określonych terminach pracy. Był sam sobie szefem i to on decydował jakie zlecenia przyjmował, a jakie odrzucał. Tak zdarzało się że Evan był zmuszony zrezygnować ze współpracy z kimś. Nie każde włamanie było proste, niektórzy czarodzieje nakładali na swoje domy naprawdę potężne zaklęcia ochronne, a jego motto zawodowe brzmiało "twoje bezpieczeństwo najważniejsze". Nie był jak ojciec których chciał się wzbogacić za każdą cenę. Evan w przeciwieństwie do niego myślał, kalkulował, i umiał planować, a to były cechy które sprawiły, że do tej pory jeszcze nikt go nie wykrył. Dzisiejszego wieczoru mimo wszystko nie miał najmniejszego zamiaru spędzić na ubijaniu interesów. Bowiem nawet on potrzebuję chwili przerwy, aby zasmakować życia przeciętnego czarodzieja który tak naprawdę nie ma nic ciekawego do roboty w tym życiu. Tak też swoje kroki skierował od razu do tamtejszego baru. Miał ochotę na kilka porządnych szklanek ognistych. Otworzył drewniane drzwi, i od razu uderzył go dym, który pochodził od tych wszystkich cygar które tam wszyscy czarodzieje kochali palić. Nie czekając długo podszedł do baru i oparł się o blat przywołując barmana skinieniem ręki. - Ognistą raz...- Powiedział unosząc lekko głos aby przekrzyczeć harmider który tutaj panował. Nie czekał długo, bo zaraz szklanka z ognistą wylądowała w jego ręku. Nie miał zamiaru stać przy barze, wolał obserwować otoczenie z bardziej ubocznego miejsca. Dlatego też nogą odepchnął się mocno od baru i podszedł do jednego z wolnych stolików w bardziej zacienionym kącie. Odstawił szklankę na stół po czym zasiadł ciężko na krześle. Z kieszeni lekko już wytartych spodni wyciągnął paczkę papierosów, po to aby za chwilę przytruć swój organizm kolejną dawką nikotyny.
|
Inès Benoit Właścicielka Borgin & Burkes, twórczyni skurczonych główDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń wyjątkowo rzadki, o mocy niezwykłej - wykonano go z włókna ze smoczego serca, pasującego idealnie do temperamentnej, skorej do konfliktów kobiety. Gorzej z drewnem, wiązowym, które zwykło łączyć się z czarodziejami o konkretnych, niezbyt popularnych poglądach na temat czystości krwi. Trzynastocalowa, mało giętka, zdobiona kimationem lesbijskim różdżka, wykonana zapewne dla przeciwnika mugolaków, z nieznanego powodu zalegająca na półce w schowku jednego z francuskich różdżkarzy. Była to jedyna różdżka, która zechciała z Inès współpracować.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ➛ 15 szkolnych ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, OPPUGNO, REPARIFARGE, VERA VERTO, ACCIO, COLLOPORTUS, ALOHOMORA, LUMOS, NOX | ➛ 13 łatwych SOLLICITUS, BRACKIUM EMENDO, IMPERTURBABLE, KAPROUN, JĘZLEP, AVIS, ACETABULUM LAVA, BOMBARDA MAXIMA, CANTIS, CULPRO SCALPRUM GLADIO, DESCENDO, EXTINGUETUR IGNIS, SICCUM | ➛ 8 trudnych NE APPORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, REPELLO INIMIGOTUM, SECRETUM PRAESTES, UPIOROGACEK, SZATAŃSKA POŻOGA, DRACONIFORS, DISSENDIUMOPIS POSTACI: Ciemne tęczówki wysokiej, wychudzonej kobiety z uwagą analizują otaczający ją świat. Inès mierzy 187 centymetrów wzrostu. Posiada kilka małych znamion - na łopatkach, brzuchu i lewym udzie. Włosy czarne, długie, wiecznie poplątane. Spojrzenie groźne. Stereotyp wiedźmy w wyobrażeniu mugoli. Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Pon 30 Maj 2016, 23:42 | |
| Istniało kilka zmor Nokturnu, których obecność zawsze i wszędzie, od początku i do końca wryła się w pamięć jego mieszkańców i stałych bywalców na dobre. Nie było to jednak w pełni słuszne i zrozumiałe, wszak pani Benoit nie było tu zawsze i kiedyś, być może, a może nawet z pewnością Nokturn opuści, wszak trzymały ją tutaj jedynie interesy. Ale, skoro już jesteśmy przy może, to może było jednak coś więcej? Może możliwości było więcej, niż sama była w stanie wygdybać z własnego życiorysu, a ograniczony umysł nie pozwalał zrobić kroku ani w przód ani w tył z tak prostej przyczyny jaką był brak jakiegokolwiek sensownie brzmiącego celu wędrówki. Bo co miał zrobić ze sobą człowiek bez przeszłości? Jak miał zbudować przyszłość, skoro każde wspomnienie było jedynie mirażem. Fikcją utworzoną nie wiadomo gdzie i kiedy, o której wizje niczego i chore omamy plotły, że to nie zwidy, a płynne szaleństwo, przelewające się przez bierne ciało kobiety od lat, czyniąc bezbronną niegdyś Francuzkę potworem obgryzającym kości ofiar na swej daczy przy mugolskich wioskach. Kolejne dzisiaj, takie samo jak zawsze, chociaż różniło się od innych prawie wszystkim. Dni zlewały się jej jak brudy do kotła, gdzie wspólnie tworzyły breję nie do tknięcia, a wylania na chodnik. Na początku przeszkadzało jej to jeszcze, ale teraz... zrozumiała: dobrotliwa była to ręka, która zasunęła rygle przed pamięcią. Niech szarpie, uderza i próbuje przedrzeć się przez warstwę obojętności i zwątpienia, choć daremne to męki. Niech próbuje, niech się stara. Coś w swym istnieniu robić trzeba, tak? Zaśmiała się do absolutnie niczego, bawiąc się płynem w zabrudzonej szklance, nie zwracając na siebie uwagi żadnego z klientów. Mieszkała tutaj przecież latami, więc dlaczego kolejna noc spędzona na piciu miała zrobić komukolwiek jakąś różnicę? Właścicielka czarnomagicznego sklepu stała się i tutaj rozpoznawalna, chociaż słynęła z omijania tawern łukiem tak szerokim, że cudem nie skakała przy tym po budynkach. Zauważywszy mężczyznę dosiadającego się do baru odwróciła spojrzenie w jego stronę, zlustrowała badawczo i ziewnęła. Bez choćby cienia wstydu gapiła się wręcz na evanową twarz, jakby czegoś oczekiwała. Znaku lub reakcji.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Wto 31 Maj 2016, 00:08 | |
| Nokturn... plugawe, cuchnące śmiercią na kilometr miejsce. Przyciągające same pluskwy i sępy które czekały tylko na kawałek swojego mięsa. Tutaj zaklęcia czarno magiczne były normą. Aby tutaj przetrwać trzeba było zaprzyjaźnić się z czarną magią, albo prowadzić o tyle atrakcyjne interesy, że czarodzieje okazywali ci łaskę i pozwalali dla siebie pracować. W przeciwnym razie zapuszczanie się tutaj było równoznaczne z samobójstwem. Evan doskonale o tym wiedział, i za każdym razem kiedy zdawał sobie sprawę z tego, że musi pojawić się w tym zapomnianym przez Boga miejscu, czuł jak jakaś wielka gula podskakuje mu do gardła. Tutaj wystarczyło krzywe spojrzenie, nie odpowiedni gest w nieodpowiedniej chwili, i jego przyszłość mogła stanąć pod wielkim znakiem zapytania. Na szczęście wiedział, że na Nokturnie panowała jedna zasada... nie rzucać się w oczy na dzień dobry. Przyjść, zrobić co się ma zrobić i odejść, zupełnie tak jak by nigdy ciebie tutaj nie było. Niby proste, ale w wykonaniu znacznie trudniejsze, i Evan właśnie za chwilę miał się o tym przekonać. Już przykładał do ust szklankę kiedy poczuł na całym swoim ciele ciarki... Ta nieprzyjemna gęsia skórka która informowała o tym, że ktoś się w niego wpatrywał. Ukradkiem zaczął wodzić oczami po pubie aby zlokalizować przyczynę tego mało przyjemnego uczucia, i na swoje nieszczęście ją znalazł. Kobieta, która stała na drugim końcu lokalu, wbijała wręcz swe spojrzenie w jego twarz. Bez krępacji, bez udawania. Kolejna fala gęsiej skórki przebiegła po jego grzbiecie. Przez chwilę nawet spróbował uciec gdzieś wzrokiem, aby udać, że nic nie widział... mimo wszystko uczucie obserwacji nie mijało. Niestety były chwile w których Evan aż za dobrze wiedział, że bez konfrontacji się nie obędzie. To była właśnie jedna z tych chwil. Przełknął cicho ślinę, po czym duszkiem wypił to co pozostało mu w szklance, aby dodać sobie trochę więcej odwagi. Poczuł jak mocny trunek rozlewa się po całym jego ciele, ogrzewając przyjemnie żołądek, ale i to nie wystarczyło, bo zaraz potem ponownie czuł ten przeszywający wzrok. Chłopak wstał ze swojego miejsca, i doskonale wyreżyserowanym pewnym krokiem podszedł do kobiety która tak uważnie mu się przyglądała. -Pani wybaczy, zauważyłem, że Pani na mnie się patrzyła.... mogę zapytać o powód?- Owszem... nie odpowiadało mu to... najchętniej by wyszedł z tego przeklętego miejsca i wrócił do bardziej jasnego miejsca, ale w tej chwili było to nie możliwe. Z resztą wolał aby ona nie podążała za nim. A dlaczego spytał się o powód? chciał się upewnić, że to wszystko było przypadkiem, a jeżeli nie to sama zleci mu jakieś zadanie. W końcu nie wyleciał by z tekstem typu "Cześć jestem złodziejem masz dla mnie jakieś zlecenie?" -Ognistą jeszcze raz...- Powiedział w kierunku barmana. Alkohol tego potrzebował w tej chwili... musiał podreperować sobie swoje nerwy, które w tej chwili były rozrywane na milion malutkich kawałeczków.
|
Inès Benoit Właścicielka Borgin & Burkes, twórczyni skurczonych główDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń wyjątkowo rzadki, o mocy niezwykłej - wykonano go z włókna ze smoczego serca, pasującego idealnie do temperamentnej, skorej do konfliktów kobiety. Gorzej z drewnem, wiązowym, które zwykło łączyć się z czarodziejami o konkretnych, niezbyt popularnych poglądach na temat czystości krwi. Trzynastocalowa, mało giętka, zdobiona kimationem lesbijskim różdżka, wykonana zapewne dla przeciwnika mugolaków, z nieznanego powodu zalegająca na półce w schowku jednego z francuskich różdżkarzy. Była to jedyna różdżka, która zechciała z Inès współpracować.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ➛ 15 szkolnych ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, OPPUGNO, REPARIFARGE, VERA VERTO, ACCIO, COLLOPORTUS, ALOHOMORA, LUMOS, NOX | ➛ 13 łatwych SOLLICITUS, BRACKIUM EMENDO, IMPERTURBABLE, KAPROUN, JĘZLEP, AVIS, ACETABULUM LAVA, BOMBARDA MAXIMA, CANTIS, CULPRO SCALPRUM GLADIO, DESCENDO, EXTINGUETUR IGNIS, SICCUM | ➛ 8 trudnych NE APPORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, REPELLO INIMIGOTUM, SECRETUM PRAESTES, UPIOROGACEK, SZATAŃSKA POŻOGA, DRACONIFORS, DISSENDIUMOPIS POSTACI: Ciemne tęczówki wysokiej, wychudzonej kobiety z uwagą analizują otaczający ją świat. Inès mierzy 187 centymetrów wzrostu. Posiada kilka małych znamion - na łopatkach, brzuchu i lewym udzie. Włosy czarne, długie, wiecznie poplątane. Spojrzenie groźne. Stereotyp wiedźmy w wyobrażeniu mugoli. Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Pią 03 Cze 2016, 18:34 | |
| Zbliżający się do tajemniczej kobiety Evan, pomimo lekkiego już wstawienia, mógł dostrzegać jak wyraz jej twarzy zmienia się powoli, jeszcze nim znalazł się na tyle blisko, by zadać pytanie. Wcześniej, wpatrując się w niego wyglądała na zaciekawioną, ale teraz, kiedy już mogła ocenić wszystko z bliżej odległości rzucała mu spojrzenie wyzywające, jakby ktoś wypisał na porcelanowej, choć zarysowanej przez upływający czas twarzy, groźbę. Groźba ta zalała wpierw usta, które wygięły się w zdegustowaniu, następnie brwi, teraz ciasno do siebie zbliżone, pomarszczone czoło i na samym końcu, co wydawało się najbardziej przerażające - oczy. Obrazek ten, wymieszany z całokształtem wiedźmowatego wizerunku i roztrzepanymi, brudnymi już włosami, przerażał. Wyglądała bardziej jak poranione zwierzę niż człowiek i prawdopodobnie tak się zresztą czuła, bo w ciszy opróżniła szklankę, nie przejmując się za bardzo tym, że bliżej nieokreślone coś w niej pływało. Garbiła się nad stolikiem, przy którym nie stało żadne dodatkowe siedzisko. Ale to nie miało sensu! - chciało się zaćwierkać, wszak kto normalny szuka samotni w miejscu pełnym ludzi? Dla Benoit nie istniały jednak takie słowa jak sens i bezsens, bo jaki cel miałoby obrać jej życie, gdyby przejmowała się tym, czy to co widzi i słyszy istnieje naprawdę? - Przypominasz mi kogoś. - wycharczała wręcz, odstawiając naczynie na blat. - Ale ty nigdy nie byłeś w Lascaux. Ty nigdy nie byłeś w Akwitanii. - a może ona też nie była? To z znaczy, z pewnością była kiedyś w miejscu, w którym się narodziła, ale czy była tam w księżycową noc, którą pamiętała po dziś dzień? Czy była tam dnia następnego? Tutaj mogła stawiać jedynie znaki zapytania, bo przy Inés nic nigdy pewne nie było. Nie potrafiła przypomnieć sobie jego nazwiska, ani, co było w tym przypadku idiotyczne - twarzy, a jednak - coś mówiło jej, że są podobni. Że gdyby los nie był tak irytująco okrutny, to przez drzwi mógłby przejść ktoś zupełnie inny. Czy widziała go w jego oczach? Czy ona sama w ogóle rozumiała tą historię i to, o czym właśnie myślała? Nie była w stanie zrozumieć absolutnie niczego. Czy to... alkohol znów płatał jej figle? - Człowiek, z którym pana pomyliłam był dla mnie tylko snem... tak, to mógł być sen, bo to by wyjaśniało mój daremny wysiłek w wyjaśnieniu ludziom relacji, którą zawarłam z owym kimś i o wrażeniach wymieszanych ze szczyptą bezsensu na czubku, tak charakterystyczną sprawą dla prawdziwej istoty snów ludzkich i nie-ludzkich. - chyba znowu bredziła, ale to nie miało już chyba dla wilczycy żadnego znaczenia.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Nie 05 Cze 2016, 17:51 | |
| Evan nie raz zastanawiał się nad tym jak by jego życie wyglądało, gdyby rozegrał to z lekka inaczej. Czy gdyby już w szkole nie wdałby się w jakieś nieodpowiednie towarzystwo, może wylądował by tam gdzie wszyscy jego znajomi ze szkoły. Może znalazła bo sobie jakąś bardzo miłą panią, która z czasem stałaby się jego żoną, być może już dawno dorobił by się na uczciwej pracy ładnego białego domku, z ogródkiem, po którym biegałaby dwójka niesfornych dzieciaków, którzy by rozwalali wszystko na każdym kroku. Miałby zupełnie inne zmartwienia. Jego największym kłopotem w ciągu całego dnia było by najpewniej to co do jedzenia kupić, plus minus jakieś problemy w pracy. No właśnie... praca... jak ona by wtedy wyglądała. Cóż pewnie wylądował by za jakimś nudnym biurkiem, w jeszcze nudniejszym departamencie. I teraz właśnie przypomniał sobie dlaczego wylądował na tym marginesie społecznym. Nie był człowiekiem który odnalazł by się w jakiejś papierkowej pracy. Tutaj już nawet nie chodziło o chęć wzbogacenia się, bo w tym fachu było to niestety nie możliwe. Do końca swojego życia będzie musiał kraść aby jakoś sobie dorobić. Evan był zbyt ekspresyjnym człowiekiem, który lubił jak coś się działo. W pewnym momencie kradzieże i ucieczki przestały być dla niego sposobem na życie, a stały się jego życiem. Więc może dlatego tak dobrze w tym się odnajdywał, i wiele osób chętnie zlecało mu różne zadania. Wzbudzał zaufanie, i sprawiał wrażenie kogoś kto zna się na tym co robi. -Fakt nie byłem... i obawiam się, że nawet nie wiem o czym Pani mówi- Akwitania... czy on był na tyle głupi, że nigdy nie słyszał o takim miejscu na tym świecie. Cóż... nie ma co się dziwić. Chłopak tak naprawdę nigdy nie przywiązywał wielkiej wagi do swojego wykształcenia pod kątem geograficznym. Znał podstawowe państwa, kraje, i miasta... tyle mu wystarczyło. No i oczywiście należało doliczyć do tego bardzo dobrą znajomość terenu w którym pracował. Londyn, jak i ulicę pokątną, oraz Nokturn znał tak naprawdę doskonale. Wystarczyło pokazać mu mapę, bez żadnych oznaczeń, a on idealnie zaznaczył by i nazwał konkretne miejsce. Czy to był talent, czy też już raczej praktyka... cóż to pozostawiam wam do osądu. -Ja... jeżeli Pani pozwoli wolę żyć zdecydowanie tu i teraz. Pogrążanie się w marzeniach czy snach sprawia, że gonimy za jakimś fatum, za czymś co nie ma konkretnego kształtu... a na to szkoda czasu- Przynajmniej mu było szkoda. Czy Evan jeszcze umiał marzyć, czy może całe jego życie pochłonęła tylko praca. Tak... mogłoby się wydawać że to drugie wchłonęło wszystko to co było w nim dobre, czy nawet bardzo cenne. Kiedyś mówiła, że kradnie aby być wolnym... chciał sobie kupić wolność, ale od jakiegoś czasu pojawiało się pytanie "i co dalej?" No właśnie co było dalej, kiedy udałoby mu się już ta wolność osiągnąć. Nic... koniec, nicość, jeżeli jego wolność miałaby oznaczać koniec jego planów na dalsze życie, to wolał jej tak naprawdę nigdy nie osiągać. -Ja na szczęście jestem w pełni realny, i w tej samej rzeczywistości potrzebuję zarobić- Tutaj wyciągnął z kieszeni spodni nadszarpniętą już zębem czasu paczkę papierosów i wyciągnął z niej jedną truciznę, po czym podsunął kobiecie paczkę informując tym samym, że jeżeli chce może wziąć sobie jednego. Kiedy jego papieros znalazł się już w jego ustach wolną ręką wyciągnął pudełko zapałek i wyciągnął jeden patyczek, który zaraz przystawił do palącej się świecy. Główka zapałki wystrzeliła ogniem, który szybko został przystawiony do końca papierosa, tylko po to aby Evan mógł po chwilce z ust uwolnić kłębu dymu. -Jeżeli ma Pani na oku jakąś cenną rzecz, a nie chce się Pani tracić na to pieniędzy polecam się- W takim miejscu jak to raczej nikt nie wstydził się swoich czarnych interesów, bo w końcu tutaj nikt nie był święty. Każdy miał coś za uszami, i każdy każdego w większym lub mniejszym stopniu kojarzył. Evan tą kobietą na ten przykład widział kilka razy w okolicach tego cholernego sklepu, gdzie sprzedawali różne akcesoria które miały związek z czarną magią. On sam nigdy tam nie wchodził i nigdy nic nie kupił... ale dostarczyć zawsze mógł.
|
Inès Benoit Właścicielka Borgin & Burkes, twórczyni skurczonych główDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń wyjątkowo rzadki, o mocy niezwykłej - wykonano go z włókna ze smoczego serca, pasującego idealnie do temperamentnej, skorej do konfliktów kobiety. Gorzej z drewnem, wiązowym, które zwykło łączyć się z czarodziejami o konkretnych, niezbyt popularnych poglądach na temat czystości krwi. Trzynastocalowa, mało giętka, zdobiona kimationem lesbijskim różdżka, wykonana zapewne dla przeciwnika mugolaków, z nieznanego powodu zalegająca na półce w schowku jednego z francuskich różdżkarzy. Była to jedyna różdżka, która zechciała z Inès współpracować.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ➛ 15 szkolnych ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, OPPUGNO, REPARIFARGE, VERA VERTO, ACCIO, COLLOPORTUS, ALOHOMORA, LUMOS, NOX | ➛ 13 łatwych SOLLICITUS, BRACKIUM EMENDO, IMPERTURBABLE, KAPROUN, JĘZLEP, AVIS, ACETABULUM LAVA, BOMBARDA MAXIMA, CANTIS, CULPRO SCALPRUM GLADIO, DESCENDO, EXTINGUETUR IGNIS, SICCUM | ➛ 8 trudnych NE APPORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, REPELLO INIMIGOTUM, SECRETUM PRAESTES, UPIOROGACEK, SZATAŃSKA POŻOGA, DRACONIFORS, DISSENDIUMOPIS POSTACI: Ciemne tęczówki wysokiej, wychudzonej kobiety z uwagą analizują otaczający ją świat. Inès mierzy 187 centymetrów wzrostu. Posiada kilka małych znamion - na łopatkach, brzuchu i lewym udzie. Włosy czarne, długie, wiecznie poplątane. Spojrzenie groźne. Stereotyp wiedźmy w wyobrażeniu mugoli. Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Sro 08 Cze 2016, 00:02 | |
| Pani, pani, pani. Od tak dawna nie śmiała wychylić się ze swej nory, że odzwyczaiła się od widoku nieznajomych twarzy, a także od tytułowania jej tymi i podobnymi im zwrotami. To było coś... brzmiącego podejrzanie obco przez sposób, w jaki było rozumiane i wymawiane. Jak do staruszki, jak do obcej osoby! A przecież w świecie swoich urojeń pełniła rolę zupełnie inną. Nie była cieniem Nokturnu, nie była złym duchem, nie była potworem. Była panią i władczynią, alfą i omegą tego cholernego świata i to właśnie stanowiło główny problem w jej zmaganiach z codziennością - była bestią o sile wręcz niewyobrażalnej, ale nie posiadała duszy i cech charakteru, mogących uczynić ją tym, kim być chciała. Na cóż jej było przydeptywanie innym ogonów, skoro i tak ciążyło jej brzemię wariatki, nie potrafiącej już myśleć logicznie, bo warknięcia i podszepty gdzieś w głowie mówiły coś zupełnie innego, rozkazywały być i trwać na opak, w tym całym bezsensie... Jęknęła, wykładając się na stole. - Bezrozumne, pędzące nie wiadomo gdzie społeczeństwo idiotów. - wycharczała jakby do siebie, chociaż słowa kierowała do Evana. Ba, nie tylko do Evana, bo ton i nasilenie głosu sprawiały, że wieść o jej zdenerwowaniu musiała dojść do uszu nie tylko złodziejaszka, ale i innych gości pubu. Lecz wtem, jak gdyby nigdy nic, opuściła go do konspiracyjnego szeptu. - I ty w nim, pojawiający się znikąd i rzucający mi oświadczeniem, że parasz się kradzieżą. Mniemam, żeś wyjątkowo głupi, bo wszystkie osoby, których dobytku pragnę to zapewne twoi byli lub niedoszli pracodawcy. Jedyne co widzę w oczach, to twoją porażkę przy pierwszym podejściu przekroczenia linii granicznych ich działek. Nerwowo zastukała palcami o blat, oblizała się. Uniosła szklankę, ale szybko ją odstawiła. Nie mogła pić. Alkohol i ona to prawdopodobnie najgorsze połączenie, do jakiego można było dopuścić. - A później, później... później obdzieraliby cię ze skóry, a ty krzyczałbyś moje nazwisko jak opętany. Chcąc, by oszczędzili ci cierpień, przed zakończeniem marnej egzystencji człowieka, który nie wie z kim rozmawia.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Wto 14 Cze 2016, 17:56 | |
| Evan tak naprawdę miał głęboko w poważaniu to kim ta osoba była w swoich wyobrażeniach, oraz co jej chora wyobraźnia jej podsuwała w tej chwili. Tytułował ją per "Pani" bo cóż jakieś tam podstawy dobrego wychowania miał. Zbyt dobrze wiedział jak łatwo tutaj jest wszystkich zdenerwować dlatego też wychodził z założenia, że grzeczności nigdy za wiele. Na jej stwierdzenie chłopak uśmiechnął się tylko lekko pod nosem. Gdyby płacili mu po jednym galeonie za każdym razem kiedy w tym miejscu słyszał tego typu teksty to najpewniej nie musiałby zajmować się tym czym się zajmował i mógł by sobie wybudować piękną willę z basenem. Grożenie mu było dla niego w tej chwili czymś na poziomie normalności. Ilość gróźb które słyszał w ciągu swojego całego przeciętnego dnia, mógł by wyliczać przez kilka ładnych godzin. A czy któreś z nich się sprawdziły... cóż na szczęście jeszcze żadna. Może dlatego był tak irytująco pewny siebie. W końcu powinien był wziąć pod uwagę to,, że kiedyś któraś groźba stanie się rzeczywistością, a wtedy... cóż nie wiadomo jak to będzie. Z drugiej strony jego życie było i tak na tyle chujowe, że w tej chwili było mu wszystko jedno. Był by tylko jakimś tam kolejnym nic nie znaczącym nazwiskiem gdzieś na końcu proroka codziennego. -Możesz mówić co chcesz- Mruknął cicho wlewając w siebie resztką ognistej ze swojej szklanki. Grzeczności czas odstawić na bok. To nie była osoba którą dało się złapać na przesadną grzeczność... nie tak nic nie wskóra. -Wcześniej czy później wylądujesz u mnie- W sumie on to wiedział. Wiele osób w ten sposób mu odpowiadało, a potem los był na tyle przewrotny, że krzyżował drogi Evana z drogą jego dawnym pracodawcą. Wówczas ten mu płacił, Evan przynosił mu co chciał i rozstawali się w milczeniu, bez żadnych zbędnych podziękowań, czy też uprzejmości. -Z resztą... gdyby było tak źle jak mówisz... nie stałbym tutaj przed tobą w tej chwili tylko już dawno gniłbym w Azkabanie... albo jak to określiłaś spoczywał gdzieś obdarty ze skóry w jakimś ponurym lochu- On sam był jak mgła. Pojawiał się i znikał... nikt nie wiedział gdzie mieszka, ani gdzie go szukać. Nie miał jednego konkretnego domu. Dlatego też czuł się pod tym kątem w zupełności bezpieczny.
|
Inès Benoit Właścicielka Borgin & Burkes, twórczyni skurczonych główDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń wyjątkowo rzadki, o mocy niezwykłej - wykonano go z włókna ze smoczego serca, pasującego idealnie do temperamentnej, skorej do konfliktów kobiety. Gorzej z drewnem, wiązowym, które zwykło łączyć się z czarodziejami o konkretnych, niezbyt popularnych poglądach na temat czystości krwi. Trzynastocalowa, mało giętka, zdobiona kimationem lesbijskim różdżka, wykonana zapewne dla przeciwnika mugolaków, z nieznanego powodu zalegająca na półce w schowku jednego z francuskich różdżkarzy. Była to jedyna różdżka, która zechciała z Inès współpracować.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ➛ 15 szkolnych ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, OPPUGNO, REPARIFARGE, VERA VERTO, ACCIO, COLLOPORTUS, ALOHOMORA, LUMOS, NOX | ➛ 13 łatwych SOLLICITUS, BRACKIUM EMENDO, IMPERTURBABLE, KAPROUN, JĘZLEP, AVIS, ACETABULUM LAVA, BOMBARDA MAXIMA, CANTIS, CULPRO SCALPRUM GLADIO, DESCENDO, EXTINGUETUR IGNIS, SICCUM | ➛ 8 trudnych NE APPORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, REPELLO INIMIGOTUM, SECRETUM PRAESTES, UPIOROGACEK, SZATAŃSKA POŻOGA, DRACONIFORS, DISSENDIUMOPIS POSTACI: Ciemne tęczówki wysokiej, wychudzonej kobiety z uwagą analizują otaczający ją świat. Inès mierzy 187 centymetrów wzrostu. Posiada kilka małych znamion - na łopatkach, brzuchu i lewym udzie. Włosy czarne, długie, wiecznie poplątane. Spojrzenie groźne. Stereotyp wiedźmy w wyobrażeniu mugoli. Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Czw 23 Cze 2016, 23:48 | |
| Benoit zaśmiała się gorzko, nie unosząc tonu wyżej niż na tyle, ile wymagała od niej sytuacja. Nie miała pojęcia kim Reid był, a to właśnie czyniło go wyjątkowo nisko położonym w hierarchii potencjalnych pracowników wilczycy. Pomijała już nawet w myślach fakt, że jego bezczelność była cholernie denerwująca, bo przecież jej w Nokturnie nikt nie powinien pyskować, prawda? Znała wszystkich i mogła zniszczyć wszystkich, w pięści trzymała wszystkie te głupoty, bo była wybrana. Była lepsza. Tak, tak było! Tak po prostu... urodziła się lepsza, by z biegiem czasu dojść do perfekcji. Człowiek człowiekowi wilkiem, a Ines... do Ines bez kija lepiej było nie podchodzić. - Wie pań, panie... No tak, nie zdążył się pań przedstawić przed poleceniem swoich usług... W każdym razie, kiedyś poznałam kogoś równie zrozumiałego. Do tego stopnia, że ominął zabezpieczenia w m o i m sklepie i wyjątkowo zadowolony wybrał się na bezczelną wycieczkę po m o i m zapleczu. Czy wiedział pań, panie bezimienny, że można tak rozpruć brzuch człowieka, że żyje jeszcze kilka godzin obserwując swoje wypadające jelita? Obróciła szklankę w palcach. - Wyjątkowo nie lubię ludzi, którzy uważają się za najlepszych wśród swoich, a już szczególnie lepszych ode mnie. Na szczęście wszyscy krzyczycie tak samo. Trzymaj się pan swoich żałosnych, dotychczasowych działań, albo sprawdzaj z kim rozmawiasz, zanim zaproponujesz cokolwiek. Ciebie wynajęłabym najwyżej na dziwkę. Szczera, okrutna i przygłupia, posypaną irracjonalną dawką grozy. Wariatka. Z tych właśnie powodów, nie licząc wyjątków w ilości mniejszej niż ta palców jednej dłoni, wieczna samotniczka. I być może brak ufności do kogokolwiek właśnie utrzymywał ją przy życiu przez te wszystkie lata? Cóż, na pewno nie zrobiły tego zdrowy rozsądek i uprzejmość.
// Post z telefonu, więc za jakość przepraszam. T9 + zmęczenie to instant znicz za literówki.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid Pią 24 Cze 2016, 00:53 | |
| Evan był człowiekiem który tak naprawdę miał gdzieś to za kogo ta kobieta się uważała... mogła być nawet królową samej Anglii a w jego oczach była by tylko potencjalną osobą dzięki której można było by zarobić. Widział w niej tylko kupkę galeonów i tym była dla niego. Dlatego też nie oczekiwał z jej strony aby patrzyła na niego w jakiś specjalny sposób. Ehhh te zakamuflowane groźby, próby bycia strasznym i odstraszenia każdego kto mógł by chociaż w minimalnym stopniu zaszkodzić. Evan przerabiał to już tyle razy, że z biegiem czasu zaczęło to być już nudne. Dlatego też beznamiętnie i bez jakiego kolwiek przejęcia zbliżył szklankę do ust i upił z niej trochę ognistej. -Nie rozmawiamy w tej chwili o Pni Hobby, które z resztą nie wiele mnie interesuje- Ci ludzie byli zbyt inteligentni aby zrobić mu krzywdę tu i w tej chwili... A ona sama wyglądała na osobę która raczej nie wychodziła po za obręb Nokturna, i to był jego plus. Evan zapuszczał się tutaj tylko w chwili kiedy musiał, jeżeli nie wolał żyć zdecydowanie w świetle. Chłopak spokojnie słuchał jej kolejnych słów nie próbując jej ani przez moment przerwać. Mógłby tak naprawdę recytować z pamięci to co ta kobieta do niego mówi. Tyle osób już tego próbowało, i cóż jak na razie nie przyniosło to żadnych efektów. -Większość osób tutaj ma wygórowane ego i są święcie przekonani o swojej wielkości... dlatego też śmiem wątpić czy ktoś tutaj jest lepszy od Pani. Raczej jeżeli chodzi o poziom pychy i egoizmmu to wszyscy są na tym samym poziomie.- Mruknął spokojnie nie patrząc w tej chwili nawet na swoją rozmówczynię, bo był wyjątkowo pochłonięty tym co miał w tej chwili w szklance. -Widzisz moja droga... nawet na dziwkę musisz wydać pieniądze... wszystko na tym świecie ma swoją cenę... nawet śmierć... oraz życie- Ktoś by powiedział, że jest to zaślepiony głupiec, który na tym świecie widzi tylko pieniądze. Było w tym trochę prawdy, chociaż inne wartości od czasu do czasu przebijały się do jego malutkiego świata przypominając boleśnie o swoim istnieniu. Evan w końcu ostatecznie dopił to co miał w szklance i odstawił ją na stół razem z paroma galeonami. -A teraz Pani wybaczy ,muszę Panią opuścić... obowiązki jakie by one nie były żałosne w Pani oczach wzywają- Skłonił się przed nią tylko lekko i zaczął zmierzać w kierunku drzwi wyjściowych, za którymi to po chwili z resztą zniknął. z/t
|
Temat: Re: Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid | |
| |
| Szemrane towrzystwo | Inès Benoit i Evan Reid | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |