NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Úna Leamhanach

avatar
Úna Leamhanach
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwunastocalowa z drewna sosnowego, rdzeń wykonany z włókna ze smoczego serca, średnio giętka i przywiązana do właścicielki, z grawerowanymi kwiatami wrzosu na rękojeści.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Petrificus totalus, Herbivicus, Orbis, Gemino, Glacius, Accio, Avifors, Protego, Sollicitus, Bulla Privata, Anesthesia
OPIS POSTACI: Okrągła, nieco osobliwa buziuchna, której wyraz z natury nakazuje wszystkim trzymać się z daleka, gdyż jej posiadaczka jest aktualnie w złym humorze, obraziła się na cały wszechświat i nie omieszka użyć przemocy, jeśliby ktokolwiek w zamiarze miał naruszenie jej strefy osobistej, jest oprószona nienachalną ilością subtelnych piegów, kumulujących się w okolicach małego nosa z nieco kanciastym czubkiem i dumnego, wysokiego czoła. Usta ma niezbyt wąskie, o całkiem przyjemnym kształcie, które mimo wszystko nie są w stanie odratować ogólnego obrazu jej urody, z pewnością dobrze prezentowałyby się w kolorze owocu dojrzałej czereśni. Oczy o niesłychanie chłodnym odcieniu błękitu, których spojrzenie potrafi zmrozić krew w żyłach, nie mogą być pozbawione defektu w postaci brązowych plamek to tu, to tam. Do tego te okropne brwi! Jej najgorszy wróg! Przypominają dwie gąsienice, którym prawdopodobnie nigdy nie będzie dane przemienić się w piękne motyle. Są grube, pojedyncze włoski lubują się w odstawaniu to na lewo, to na prawo, dając wrażenie, jakby ich właścicielka spędziła godziny z dmuchawą ustawioną przed twarzą. Ważną rzeczą są policzki z tendencją do rumieńców, koszmar. Włosy lubią się kołtunić, rozwiewać i nie układać. Úna jest chłodną szatynką, gdzieniegdzie przebijają się jaśniejsze pasemka, choć to nadal kolor bardzo pospolity, nie do pozazdroszczenia. Jej cera jest, całe szczęście, zadbana i bezproblemowa, o jasnym odcieniu. Plecy i ręce są pokryte pieprzykami, mniejszym i większymi, układającymi się w nieistniejące konstelacje. Absolutnie przeciętne sto sześćdziesiąt cztery centymetry wzrostu przy wadze czterdziestu sześciu-siedmiu kilogramów, czynią z nią chuderlawą - nie mylić z chudą! - i pozbawioną bardziej soczystych krągłości, ot, jedynie to, co się do tej pory wykluło, nic więcej się nie uzbierało, bo i nie ma z czego. Zawsze świetnie ubrana i podążająca za najnowszymi trendami, ze względu na matkę-modystkę, wcale nie przywiązująca wagi do noszonego odzienia.

https://mortis.forumpolish.com/t590-zoo-uny https://mortis.forumpolish.com/t587-skrytka-numer-1717
PisanieTemat: Úna Leamhanach  Úna Leamhanach EmptySro 02 Mar 2016, 00:45



BIO

IMIĘ: Úna
NAZWISKO: Leamhanach
CZYSTOŚĆ KRWI: Mieszana
DATA URODZENIA: 13.02.1917
ROK NAUKI: VI
DOM: Ravenclaw
RÓŻDŻKA: 12 cali, włókno ze smoczego serca, sosna, średnio giętka
BOGIN: Fryzjer z brzytwą
FACE CLAIM: Alice Vink


WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP
Przed nią tylko bezkresne pola i łąki. Biegnie, prawdopodobnie od długiego czasu, nie czuje zmęczenia. Promienie słoneczne parzą twarz i oślepiają, mimo to nie zatrzymuje się, nie próbuje mrużyć oczu. Kiedy kieruje spojrzenie w prawo, dostrzega rozmawiających rodziców. Matka jak zwykle gwałtownie gestykuluje, oczy jej błyszczą, usta są wykrzywione w mimowolnym uśmiech. Ojciec słucha jej uważnie, potwierdzająco kiwa głową, zakochuje się jeszcze bardziej. Úna przyspiesza, chcąc sprawdzić co kryje się za horyzontem, wtedy ciepła dłoń delikatnie chwyta jej nadgarstek. Odwraca się, widzi szerokie ramiona, wystającą grdykę i linię obojczyków. Nim przenosi wzrok na twarz, ramiona unoszą się, zapraszając do uścisku, bez zastanowienia pada w objęcia ciepłorękiego. Jest wolna i szczęśliwa. Wszyscy są.


OPIS POSTACI
Los jest najokrutniejszym z kawalarzy, zdawałoby się, że przystojny czarodziej i piękna mugolka spłodzą dziecko równie urodziwe, jeśli nie grzeszące urodą bardziej niż rodzice, za którym wodzić będą pełne zdumienia i zachwytu spojrzenia - "ta urocza istota nie może być prawdziwa!" O ironio.
Owszem, twarz Úny od czasu do czasu wzbudza zainteresowanie ogółu, choć nie jest to uwaga, której chcemy paść na co dzień. Fakt, iż obcy ludzie podejrzewają brak pokrewieństwa między tobą, a twoimi własnymi rodzicami, nie należy do najprzyjemniejszych. Zwykle nie mówią tego wprost, choć ich twarze są jak otwarta księga, którą ktoś odczytuje na głos! Od czasu do czasu znajdzie się jednak mniej taktowny jegomość, który, oczywiście, zechce rozwiać własne wątpliwości i zada to niefortunne pytanie, wprawiając cię w chęć ponownego umiejscowienia się w łonie własnej rodzicielki i nie opuszczania go nigdy więcej.
Okrągła, nieco osobliwa buziuchna, której wyraz z natury nakazuje wszystkim trzymać się z daleka, gdyż jej posiadaczka jest aktualnie w złym humorze, obraziła się na cały wszechświat i nie omieszka użyć przemocy, jeśliby ktokolwiek w zamiarze miał naruszenie jej strefy osobistej, jest oprószona nienachalną ilością subtelnych piegów, kumulujących się w okolicach małego nosa z nieco kanciastym czubkiem i dumnego, wysokiego czoła. Usta ma niezbyt wąskie, o całkiem przyjemnym kształcie, które mimo wszystko nie są w stanie odratować ogólnego obrazu jej urody, z pewnością dobrze prezentowałyby się w kolorze owocu dojrzałej czereśni. Oczy o niesłychanie chłodnym odcieniu błękitu, których spojrzenie potrafi zmrozić krew w żyłach, nie mogą być pozbawione defektu w postaci brązowych plamek to tu, to tam. Do tego te okropne brwi! Jej najgorszy wróg! Przypominają dwie gąsienice, którym prawdopodobnie nigdy nie będzie dane przemienić się w piękne motyle. Są grube, pojedyncze włoski lubują się w odstawaniu to na lewo, to na prawo, dając wrażenie, jakby ich właścicielka spędziła godziny z dmuchawą ustawioną przed twarzą. Ważną rzeczą są policzki z tendencją do rumieńców, koszmar.
Włosy lubią się kołtunić, rozwiewać i nie układać. Úna jest chłodną szatynką, gdzieniegdzie przebijają się jaśniejsze pasemka, choć to nadal kolor bardzo pospolity, nie do pozazdroszczenia. Jej cera jest, całe szczęście, zadbana i bezproblemowa, o jasnym odcieniu. Plecy i ręce są pokryte pieprzykami, mniejszym i większymi, układającymi się w nieistniejące konstelacje. Absolutnie przeciętne sto sześćdziesiąt cztery centymetry wzrostu przy wadze czterdziestu sześciu-siedmiu kilogramów, czynią z nią chuderlawą - nie mylić z chudą! - i pozbawioną bardziej soczystych krągłości, ot, jedynie to, co się do tej pory wykluło, nic więcej się nie uzbierało, bo i nie ma z czego. Zawsze świetnie ubrana i podążająca za najnowszymi trendami, ze względu na matkę-modystkę, wcale nie przywiązująca wagi do noszonego odzienia.


PRZYKŁADOWY POST
Úna kołysała trzymaną w dłoni butelką z wodą sodową i ssała landrynkę, od czasu do czasu głośno cmokając. Ulokowała się na parapecie, jedną nogę podciągnęła pod samą brodę, drugiej pozwoliła na bezwładny zwis, jak na prawdziwą damę przystało. Nie uśmiechnęła się dzisiaj ani razu. Przez szparę, w której niegdyś znajdowała się szyba, obserwowała ludzi tłoczących się na ulicy. Zwyczajny dzień okazał się być niezwykły, temperatura przekraczająca dwadzieścia pięć stopni to w Londynie widok niezwykle rzadki. Większość miejscowych korzystała więc z przywileju, spacerując czy urządzając pikniki. Innymi słowy: wszechogarniający zamęt, niemiłosierne tłumy i mnóstwo hałasu. Kręcąc głową, przeniosła spojrzenie na Rodericka.
Odwrócony plecami wydawał się być wyższy niż w rzeczywistości, jakby między nim a Úną była co najmniej piętnastocentymetrowa różnica. Próbował swych sił w struganiu, scyzoryk podkradł ojcu, głupie, bogate dzieci. Znali się od jej pierwszego dnia w Londynie i prawie nigdy nie rozstawali. Ich matki były aktorkami, pracowały w jednym teatrze. Lubili spacerować po mieście w poszukiwaniu opuszczonych miejsc, w których to mogliby przesiadywać.
Budynek, w którym się znajdowali, jeszcze przed dwoma laty był sklepem obuwniczym, na piętrze znajdowało się mieszkanie właściciela.
- Roderick - powiedziała głośno, bo chłopak nienawidził tego imienia. Gdy odwrócił się z wyrazem zniesmaczenia na twarzy i chęcią odpłacenia czarownicy, ta rzuciła w niego cukierkiem. Złapał go w ostatniej chwili, odwinął z papierka i wsunął do ust.
- Durna, udawana Szkotka - zawsze wypominał jej, że nie jest prawdziwą Szkotką, gdyż nie ma rudych włosów. Bawiło ją to. A brak rdzawej czupryny nie przeszkadzał jej ani odrobinę.
Roderick rozsiadł się naprzeciw Úny, dając jej okazję do oceny jego urody. Niebieskie oczy, blond włosy i brzoskwiniowa cera - wyglądał jak aniołek, choć wiele mu do anioła brakowało. To podstępne stworzenie mamiło wszystkich swoim urokliwym wyglądem, Úna była jedyną, która poznała jego prawdziwe oblicze, które, swoją drogą, tolerowała. Był całkiem znośny, musiała to przyznać, od czasu do czasu bywał też zabawny.
Blondas wyjął z ust lepiącą się landrynkę, posłał dziewczynie dziwne spojrzenie i niedbałym ruchem rzucił cukierka w przechodzącą kobietę. Smakołyk przykleił się do misternie ułożonej fryzury nieszczęśniczki. Zadowolony z siebie Roderick patrzył na Únę, jak gdyby oczekiwał jej reakcji. Ta jedynie tępo wpatrywała się w jego lico, by po chwili wyjąć z ust landrynkę i powtórzyć to, co zrobił chłopak. I tak się zaczęło.
Dwójka zsunęła się z parapetu, tym samym usuwając się z widoku. Kucając, wpychali do ust landrynki, nadając im odpowiednią kleistość, by później obrzucać nimi biednych Londyńczyków, których niedługo miała czekać walka z wyplątaniem słodkości z włosów czy ubrań.
Bóg jeden wie, po co to robili. Była to zemsta za jazgot i zamieszanie, które opanowało Londyn? Żadne z nich nie czerpało ani odrobiny satysfakcji z tych przygłupich wyczynów, jednak oboje czuli się niesamowicie dobrze, chyba liczyła się dla nich tylko obecność drugiego. Co czarownica uważała za trywialne i żałosne.
Blondyn chwycił ostatnią landrynkę, jednak zamiast wycelować ją w któregoś ze spacerowiczów, przykleił ją do czoła Úny. Cios, którym podarowała mu w zamian, powalił go na pośladki. Odkleiła cukierek, by umieścić go na czubku nosa chłopaka. Uśmiechnęła się, a on usunął cukrowy wytwór z udawanym zdenerwowaniem, po czym odpowiedział jej szerokim uśmiechem.
- Czasami się przydajesz - oznajmiła, a nastolatek nie zapytał, co ma na myśli, mimo że kompletnie nie rozumiał jej słów.


Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Re: Úna Leamhanach  Úna Leamhanach EmptySro 02 Mar 2016, 01:08


WITAMY WŚRÓD KRUKONÓW
:milosc:

PRZYDZIAŁ DO POKOJU: Numer jeden


ZAKLĘCIAPUNKTY ROZWOJU
8 szkolnych
3 łatwe
60 PS


TWOJE PRZEDMIOTY
Zestaw podręczników szkolnych.
Przypominajka.


CO DALEJ - KROK PO KROKU
Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu.
Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj.
Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru.
Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru.

Kartę akceptowała: Irys

Úna Leamhanach

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Zakurzona kartoteka-
Skocz do: