NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Mali kinomaniacy - Estelle&William

William Longbottom
William Longbottom
Tajne Służby Ministerstwa Magii

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Szpon hipogryfa, cis, bardzo elastyczna, 12 cali
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przy wadze osiemdziesięciu ośmiu kilogramów, co czyni go szczupłym, ale i odpowiednio umięśnionym. To ostatnie wynika z faktu, że od małego przykładał dużą wagę do ćwiczeń oraz co znacznie ważniejsze bardzo upodobał sobie różnego rodzaju sporty. Cerę ma jasną, oczy niebieskie, a włosy proste, koloru czarnego, zazwyczaj krótko przystrzyżone. Nie ma ulubionych rzeczy, ubiera się tak, aby było mu wygodnie. Korzysta tylko z ciemnych kolorów, ale w obecnych czasach jest to całkowicie naturalne. Stara się dbać o higienę osobistą, ale nie zraża się, jeśli przez dłuższy okres czasu nie może skorzystać z prysznica. Nosi na palcach kilka pierścieni w tym jeden, z herbem jego rodu.

PisanieTemat: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptySob 05 Mar 2016, 20:46

Listopad - rok 1933


Deszcz... Znowu padało, ciekawe, kiedy w końcu spadnie śnieg. O ile w ogóle spadnie. Z tym miastem nigdy nic nie wiadomo.
William szedł powolnym krokiem przez ulice Londynu. Nie była to jednak ulica Pokątna, a zwykła, pełna mugoli, a więc ubrany był w typowy dla nich sposób. Skórzane buty, spodnie, koszula oraz długi do kolan płaszcz. Cały czas pluł sobie w twarz za to, że zapomniał swetra. Od samego rana widać było, że ten dzień będzie szczególnie wietrzny i mroźny, ale i tak zapomniał. Niestety przypomniał sobie o tym dopiero po kilkunastu minutach od wyjścia, gdy chłodne powietrze zaczęło coraz mocniej owiewać jego ciało, a więc nie było już mowy o tym, aby mógł się wrócić. Gdyby tak zrobił z całą pewnością by się spóźnił, a na to nie miał jakiejś szczególnej ochoty.
Krok za krokiem powoli zbliżał się do swojego celu. Rzadko tu bywał, więc z lekką ciekawością oglądał mijane szyldy sklepów, ale nie robił tego zbyt nachalnie. Nie miał ochoty zwracać na siebie uwagi. Było to ostatnim, czego obecnie potrzebował. Niedawno rozpoczął swoją tajną misję, a więc nie chciał wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. W końcu nawet jeśli była to dzielnica niemagicznych ściany miały uszy. Co prawda miejsce, do którego zmierzał nie było szczególnie rozsądne, ale był przekonany, że nie zagrozi jego opinii, ba, w zasadzie może mu pomóc, a nawet, gdyby ktoś chciał się do tego przyczepić mógł zrzucić wszystko na wychowanie rodziców lub inną, naprędce zmyśloną historyjką. Nie byłoby to szczególnie trudne. W końcu nie było to nic niebezpiecznego. Mógłby się stać co najwyżej obiektem kpin poszczególnych osobników, ale to, co dla niego  przygotowano z pewnością zetrze uśmieszki z twarzy każdego cwaniaczka. Tak… Ministerstwo bardzo dobrze się do tego przygotowało.
Na takich oto przemyśleniach zleciała mu wędrówka. Mówiąc szczerze to nawet na chwilę zapomniał gdzie idzie. Jednakże teraz, gdy stanął przed szyldem budynku nie miał żadnych wątpliwości. Wielki kolorowy napis „Kino” mówił wszystko.
Tak jest, Longbottom postanowił zafundować sobie niezwykle popularną rozrywkę mugoli i w końcu zobaczyć te ich całe filmy. Kojarzyło mu się to z magicznymi zdjęciami. Ciekawe jak to wygląda… - mruknął do siebie po czym wszedł do środka i stanął w kolejce, aby kupić bilet co zajęło mu zadziwiająco mało czasu. Całkiem nieźle zorganizowane… – rzekł do siebie po czym zgodnie ze wskazówkami na kartce papieru udał się do sali, w której miał się odbyć seans. Zajął wyznaczone miejsce obok jakiejś kobiety, po czym delikatnie się poprawił, aby było mu wygodnie. Rzekomo miało to trać dłuższą chwilę, a więc nie chciał stracić czucia w tyłu oraz co gorsza nogach. Nagle zorientował się, że nie sprawdził tytułu filmu… Wiedział o której ma się zacząć, ale zapomniał o tak ważnym szczególe, naprawdę? Co tu robić…  Użycie „Lumos” nie wchodziło w rachubę. Spytać sąsiadki też nie wypadało… Pozostało mu więc czekać, w końcu na początku seansu na pewno podadzą tytuł… prawda?
Estelle Vasquez
Estelle Vasquez
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA:
OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAE
OPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków.

https://mortis.forumpolish.com/t481-ptak-estelle https://mortis.forumpolish.com/t517-skrytka-numer-999#2027
PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyNie 06 Mar 2016, 05:34

Kino. Specyficzny, acz urokliwy wynalazek mugoli, który swą metaforyczną magią, łapczywie i niepomiernie skradł serce Estelle, serce kobiety, które niełatwo poruszyć jakąkolwiek formą sztuki czy artyzmu. Jako konwencjonalna malkontentka, rzadko prawiła komplementy, albo z dozą uznania wypowiadała się o czyimś dorobku artystycznym. Taki chociażby ostatni koncert fortepianowy w kościele jej parafii bezczelnie skrytykowała, wypomniała brak wirtuozerii i uczucia w interpretacji wystawianego dzieła. Nie od dziś zatem było wiadome, iż Pannie Vasquez trudno było zaimponować, a mimo tego, wiernie wracała w te same miejsca w poszukiwaniu nowych doznań.
Budynek znajdujący się przy jednej z bardziej znanych ulic mugolskich w Londynie, był właśnie takim miejscem, do którego regularnie uczęszczała. Nie trudziła się nazbyt wyszukanie w zdobywaniu mugolskiej waluty, ani tym bardziej w odgrywaniu roli kobiety nie tkniętej przeznaczeniem czarownicy. Doświadczenie zdobyła już dawno temu w Stanach, wychowywana latami przez mugola, na skraju getta dla czarodziejskich męt, graniczącego ze światem tych nieświadomych niczego głupców - szczęściarzy, którymi to Estelle zwykła nazywać niemagicznych.
Ekstaza była tytułem filmu, na który się dziś wybierała. Choć premierę miał dobre kilka miesięcy temu, dopiero teraz odważyła wybrać się na seans i zaryzykować, to jest, jawnie zgrzeszyć, podobnym, lubieżnym występkiem w oczach Pana Boga. O owym obrazie usłyszała właśnie w kościele, kiedy to nieznane jej podstarzałe dewotki, z trwogą wypisaną na przemalowanych niczym klauny w cyrku, facjatach, wymieniały się zasłyszanymi plotkami na temat skandalu obyczajowego jaki miał miejsce przy premierze Ekstazy. To co dotarło do uszów Estelle, już nigdy nie opuściło jej rozochoconej i ciekawskiej główki. Zbyt intensywnie rozpaliło jej wyobraźnię i wyjścia z sytuacji nie widziała żadnego.
W takiej też oto głęboko skrywanej ekscytacji, dziewczę zajmowało swoje miejsce na sali i czekało wytrwale na ostateczne zgaśnięcie świateł.
Na Merlina! Nie mówcie mi, że ten facet usiądzie obok mnie, błagam, nie siad… Sylwetka, którą mogła dostrzec jedynie kątem oka, zajęła miejsce tuż u jej boku i tym samym, odgoniła od dziewczyny wszelkie myśli nadziei - Bóg dawał jej ostatnią szansę na opamiętanie się i w podskokach opuszczenie tego miejsca. Czy naprawdę musiała zasiadać obok mężczyzny i to na takim filmie? Przecież to nikomu nie przystoi!
Poważnie zmarszczyła czoło i wyciągnęła z kieszeni zmiętolony i naderwany bilecik, który sprawdziła dokładnie w celu znalezienia informacji o przydzielonym jej miejscu. A niech ją, zgadzało się!
Swe upewnienie skwitowała westchnieniem rezygnacji. Unormowała przyspieszony oddech, w myślach besztając się za wrodzoną, czepliwą i wręcz paranoiczną nieufność wobec obcych. Zwłaszcza mężczyzn. Przecież sam sobie nie wybrał tego miejsca. Uspokój się idiotko.
Ale cóż mogło grozić wykwalifikowanej, dorosłej czarownicy w tym przybytku rozpustnej próżności? Ha! Właśnie! Mugole w starciu z nią byli bezbronni, a ich bezsilność mogła wzbudzać w Estelle jedynie współczucie i spojrzenia politowania...bo przecież do kina chadzali wyłącznie mugole, prawda?
William Longbottom
William Longbottom
Tajne Służby Ministerstwa Magii

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Szpon hipogryfa, cis, bardzo elastyczna, 12 cali
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przy wadze osiemdziesięciu ośmiu kilogramów, co czyni go szczupłym, ale i odpowiednio umięśnionym. To ostatnie wynika z faktu, że od małego przykładał dużą wagę do ćwiczeń oraz co znacznie ważniejsze bardzo upodobał sobie różnego rodzaju sporty. Cerę ma jasną, oczy niebieskie, a włosy proste, koloru czarnego, zazwyczaj krótko przystrzyżone. Nie ma ulubionych rzeczy, ubiera się tak, aby było mu wygodnie. Korzysta tylko z ciemnych kolorów, ale w obecnych czasach jest to całkowicie naturalne. Stara się dbać o higienę osobistą, ale nie zraża się, jeśli przez dłuższy okres czasu nie może skorzystać z prysznica. Nosi na palcach kilka pierścieni w tym jeden, z herbem jego rodu.

PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyPon 07 Mar 2016, 21:03

.Kino. Miejsce, do którego William trafił po raz pierwszy w swoim życiu. Słyszał o nim naprawdę wiele. Wielokrotnie były to zasłyszane rozmowy mugoli, ale nie tylko. Niektórzy znajomi wyznali mu w sekrecie, że byli tam na "randkach" lub tak po prostu, dla śmiechu. Wszyscy co do jednego początkowo sądzili, że będzie to jedna wielka strata czasu oraz pieniędzy, ale każdego czekało mocne zaskoczenie... Trzeba przyznać, że mocno zaintrygowali tym Williama. Skoro nawet czarodzieje potrafili wciągnąć się w ów świat nazywany "kinematografią" to coś musiało w tym być. Znał tylko jeden sposób aby to sprawdzić i właśnie dzisiaj z niego skorzystał.
Siedząc obok nieznajomej kobiety starał się patrzeć jedynie na ekran, aby nie wyjść na zboczeńca, ale z drugiej strony... przecież nie zrobi nic złego, jeśli tylko na nią spojrzy, prawda? Z tym właśnie nastawieniem odwrócił delikatnie głowę i szybko obejrzał ją wzrokiem. Okazała się ładna, nawet bardzo... Oczywiście nie miało to dla niego większego znaczenia, nie przyszedł tutaj w końcu, aby podrywać nieznajome panny. Jednakże gdyby tylko wiedział na jaki film trafił... tak, wtedy z pewnością czułby się tak, jak ona teraz. Na razie jednak pozostawał w błogiej nieświadomości, więc siedząc w fotelu rozglądał się z zaciekawieniem po Sali projekcyjnej. Ciekawiło go w jaki sposób pokażą im ten cały film. Wynalazki mugoli… nigdy nie przestaną zadziwiać. Warto dodać, że gdy w pewnym momencie natknął się na lustrujący go wzrok owej kobiety, więc posłał jej szeroki uśmiech. Uśmiech, który z racji tego co mieli zaraz zobaczyć zdecydowanie nie był na miejscu. I bądź tu Longbottomie miły!
W końcu, po dość długim czasie rozpoczęła się projekcja. Przypominało mu to strasznie zaczarowane zaklęcia, ale tutaj trwało to znacznie dłużej i… było naprawdę ciekawe! Młodzian był pod wielkim wrażeniem tego, jak potrafili sobie poradzić niemagiczni z ograniczeniami, jakie ich dotyczył.
„Ekstaza” … początkowo nie zwrócił na to uwagi. Jednakże treść filmu… cóż, już po kilku minutach jego policzki delikatnie poczerwieniały. Nie chodziło jednak o sam film. Po prostu zdał sobie sprawę, że podczas czegoś „takiego” siedzi obok kobiety, a na dodatek przed chwilą się do niej uśmiechał. Oby nie odczytała tego jako słabą próbę flirtu… Co teraz? Powiedzieć jej, że to nie tak? Nie, wyszedłby na jakiegoś wariata. Wyjść też jeszcze nie chciał, w końcu to mogła być jedyna szansa…
W końcu postanowił zostać. Co prawda nieszczególnie podobała mu się ta opcja, gdyż siedząc wśród tylu kobiet czuł się jakby siedział na szpilkach, a jeśli dodać do tego fakt, że od jednej dzieliło go kilkadziesiąt centymetrów… po prostu cudownie. Pozostała mu już tylko nadzieja, że owa dama nie odebrała źle jego wcześniejszych przekazów. Z tego właśnie powodu usiadł sztywno i wszystkie swoje siły oraz myśli skupił na obrazie, który miał przed oczami. Byle tylko zapomnieć, zapomnieć, zapomnieć... Tak, to jedyne rozwiązanie, musiał sobie wyobrazić, że jest tutaj sam... i następnym razem sprawdzić, na jaki seans się wybiera.
Estelle Vasquez
Estelle Vasquez
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA:
OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAE
OPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków.

https://mortis.forumpolish.com/t481-ptak-estelle https://mortis.forumpolish.com/t517-skrytka-numer-999#2027
PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyCzw 10 Mar 2016, 17:54

Pierwszym, odruchowym ruchem jaki Estelle wykonała tuż po przesłanym (w jej stronę?!) szerokim uśmiechu nieznajomego, było błyskawiczne odwrócenie głowy i wybałuszenie oczu w stanie kompletnego zgłupienia.
Jest zboczeńcem, świetnie Estelle, jesteś pierdoloną farciarą.Znowu będziesz musiała ryzykować i rzucać klątwami w mugoli.
Westchnęła cicho. Ciemnawo, dwa ukradkowe spojrzenia rzucone w kierunku mężczyzny nie pomogły ocenić jak podejrzanie on wygląda. Bo przecież nie od dziś wiadomo, że zboczeńców i gwałcicieli ocenia się po wyglądzie, prawda? Tylko typki ewidentnie kreujące się na panów z pod ciemnej gwiazdy nimi są w istocie, ci zaś wyglądający porządnie byli porządni, dokładnie tak!
Siedziała jak na szpilkach, kręcąc nosem i czekając na zgaśnięcie świateł. Może to tylko paranoiczna nieufność dawała się jej we znaki, a zaraz pochłonie ją doszczętnie obraz zza ogromnego ekranu? Taką właśnie miała nadzieję.
Niestety. “Ekstaza” była filmem dokładnie takim, jaki sugerował sam tytuł obrazu. Sprośnym, epatującym nagością, a za chwilę miała się przekonać, że i namacalną erotyką, której to obecność rozniosła się echem krytyki i skandalu na całym świecie. Wbrew pozorom Estelle nie odczuwała większego spięcia i zakłopotania na widok nagiej kobiety pływającej w jeziorze; podobne emocje nie towarzyszyły jej również podczas scen pogoni za uciekającym koniem niewiasty - wręcz przeciwnie, uznała to za całkiem zabawne! Jednakże obserwując poczynania głównej bohaterki i nieznajomego mężczyzny, drugiego protagonisty w filmie, Estelle zaczynała podejrzewać, że wie dokąd to wszystko zmierza, zwłaszcza podczas sceny, gdy wspomniany zakładał kobiecie opatrunek na zranioną, bezwstydnie odsłoniętą kostkę. Cóż za elektryzujące napięcie! Musiała to przyznać, choć z... z nieukrywaną niechęcią. Wszak podobne emocje i uczucia były jej całkowicie obce, a wpatrywanie się w taką parę na cudacznym, mugolskim wynalazku powodowało nic innego, a głębokie zawstydzenie, którego apogeum właśnie miało nastąpić.
Na pocałunek mogła zareagować lekkim rumieńcem, ale na scenę... stosunku? Vasquez sama nie wierzyła w to co widzi i ogląda z tak zapartym tchem, a zapadając się w twardy fotel, pragnęła również zapaść się pod ziemię, gdzieś z dala od spojrzenia Boga, innych kobiet na sali, ale i wszystkich mężczyzn obecnych dookoła. Ach, jeden znajdował się zaledwie siedzisko od niej! "Wstyd" nie było określeniem, które mogłoby całkowicie oddać jej stan ducha. Ducha, który z niej powoli ulatywał.
Tymczasem, kobieta z ekranu zaczęła wić się w ekstazie na leżance, a niestabilna kamera skupiła się na twarzy, wygiętej w wyrazie rozkoszy. Odgłosy zszokowanej audiencji sali kinowej do niej już nie dochodziły. Miała gorszy problem na głowie.
- O Jezusie - jęknęła boleśnie na głos, odkrywając źródło gęstego szkarłatu barwiącego dłoń dziewczyny. Dwie, niewinne stróżki krwi ulatywały z jej nosa, perfidnie i nieświadomie sabotując tym samym resztę seansu. Na twarz Vasquez wpłynął grymas przerażenia i niedowierzania. Wpadła w panikę, przy której zawroty głowy i nudności, nie wydawały się już tak groźne. Nikt przecież na sali nie mógł wiedzieć, że Estelle cierpiała na dosyć specyficzny rodzaj hemofobii, objawiający się ogromnym lękiem przed widokiem krwi. A konkretnie - własnej krwi.
William Longbottom
William Longbottom
Tajne Służby Ministerstwa Magii

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Szpon hipogryfa, cis, bardzo elastyczna, 12 cali
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przy wadze osiemdziesięciu ośmiu kilogramów, co czyni go szczupłym, ale i odpowiednio umięśnionym. To ostatnie wynika z faktu, że od małego przykładał dużą wagę do ćwiczeń oraz co znacznie ważniejsze bardzo upodobał sobie różnego rodzaju sporty. Cerę ma jasną, oczy niebieskie, a włosy proste, koloru czarnego, zazwyczaj krótko przystrzyżone. Nie ma ulubionych rzeczy, ubiera się tak, aby było mu wygodnie. Korzysta tylko z ciemnych kolorów, ale w obecnych czasach jest to całkowicie naturalne. Stara się dbać o higienę osobistą, ale nie zraża się, jeśli przez dłuższy okres czasu nie może skorzystać z prysznica. Nosi na palcach kilka pierścieni w tym jeden, z herbem jego rodu.

PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyPią 11 Mar 2016, 22:32

Zboczeniec... tak, na pewno tak o mnie myśli. No brawo stary, wręcz idealny początek znajomości... Zaraz, jakiej znowu znajomości?! Nic z tych rzeczy! Zaraz po seansie zwiewam stąd jak najszybciej licząc, że mnie nie zapamięta, jeszcze zacznie rozpowiadać o mnie znajomym i zyskam sławę jakieś zboczeńca... - taką oto batalię toczył Will w swoich myślach. Trzeba przyznać, że Este skutecznie zajęła mu głowę. Udało mu się nawet na chwilę oderwać się od otaczającej go rzeczywistości, a nawet filmu. Był to akurat moment orgazmu kobiety, a więc momentu, który z pewnością przyciągał uwagę wszystkich zgromadzonych tutaj ludzi. Zarówno kobiet jak i mężczyzn.
W końcu jednak udało mu się chociaż na chwilę skupiać na sąsiadce i zerknąć na ekran. Mówiąc szczerze miał mieszane odczucia. Samo w sobie może było to pociągające i pobudzające zmysły, ale czy nie lepiej było po prostu zrobić "to" ze swoją ukochaną? Po co płacić pieniądze za oglądanie czegoś, co można mieć na co dzień, dziwaczne.
Ciekawe, czy oni byli właśnie na tym filmie. Jeśli tak im się spodobał... chyba kiepsko u nich ostatnio ze współżyciem... No nic, nie mi ich oceniać - mruknął sam do siebie po czym ponownie zerknął na film. W międzyczasie zerknął także na "tajemniczą" po czym ponownie zwrócił swoje oczy na obraz, na którym obecnie ukazywano końcówkę aktu płciowego. Nic specjalnego... Nagle coś zaskoczyło w jego głowie i ponownie zwrócił się w stronę kobiety. Czy ona... czy to był krew?! A niech to dunder świśnie, faktycznie! Ona krwawiła!
Teraz przestało się dla niego liczyć to, że byli sobie obcy. Ba, nawet te jego przemyślenia o tym, za kogo to ona go ma były całkowicie nieistotne. W tej chwili najważniejsze było to, że coś było z nią nie w porządku, a jak uczył go ojciec, trzeba pomagać damom w opresji. W pierwszej chwili chciał sięgnąć po różdżkę, ale w porę przypomniał sobie, gdzie się znajduje. Nie mógł tutaj użyć żadnej formy magii, a już na pewno nie w takiej sytuacji. Trzeba więc pomóc inaczej… tradycyjnie.
-Um… Przepraszam, że Pani przeszkadzam, ale nie mogłem nie zauważyć, że nie wszystko jest w porządku… Czy mogę jakoś pomóc… jakkolwiek? Jest Pani na coś chora? – po tych słowach wyciągnął z kieszeni jedwabną chustkę i podsunął kobiecie jednocześnie posyłając jej delikatny uśmiech. Co chciał nim przekazać? Być może chciał ją pocieszyć, uspokoić, albo może… po prostu pokazać, że nie jest żadnym psychopatą?
Mówiąc szczerze w głębi duszy trochę obawiał się jej reakcji. Co jeśli uzna, że jest napastliwy, zacznie krzyczeć i wzywać pomocy? Co prawda sam zdawał sobie sprawę z tego, że nie było to prawdą, ale wszyscy otaczający ich mugole niestety nie. Używanie Obliviate na tak wielkiej widowni? To też nie wchodziło w rachubę. Cóż, pozostawał mu już tylko nadzieja...
Co zrobi Este? Przyjmie czy odrzuci ofiarowywaną jej chustkę, symbol chęci pomocy?
Estelle Vasquez
Estelle Vasquez
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA:
OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAE
OPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków.

https://mortis.forumpolish.com/t481-ptak-estelle https://mortis.forumpolish.com/t517-skrytka-numer-999#2027
PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyPon 14 Mar 2016, 19:24

Estelle nie mogła się zdecydować czy bardziej była skłonna zwymiotować, osunąć się na podłogę czy bez skrępowania zacząć krzyczeć wniebogłosy i tym samym zwrócić uwagę każdej, pojedynczej osoby znajdującej się na sali. Przyzwyczajona do przebywania pośród mugoli, nawet nie pomyślała w pierwszym momencie o wyciąganiu różdżki, to zdecydowanie nie wchodziło w grę, zwłaszcza z obcym mężczyzną siedzącym tuż obok. Pospiesznie sięgnęła do swojej torby i szybkim, zwinnym ruchem wyciągnęła z niej chusteczkę do nosa. Cholera, tylko jedna.
Zajęła się tamowaniem gęstej cieczy, uprzątnięciem bałaganu póki co nie wchodziło w grę póki krew nieprzerwanie sączyła się z jej nosa. Odchyliła zatem czerep, zmrużyła oczy i przycisnęła mocno chusteczkę do krwawiącego miejsca. W tej też chwili usłyszała nieznajomy, męski głos wytrącający ją z kłębiących się czarnych, osnutych najczarniejszymi scenariuszami, myśli. Musiała liczyć się z przyciągnięciem uwagi, zwłaszcza w takim momencie i niestety padło na nieznajomego mugola.
-Chora? Nie...mam nadzieję, że nie. Choć to pewnie zły omen i niedługo umrę- powiedziała cicho, nie zerknąwszy nawet kątem oka w jego kierunku. Nie miała zresztą jak obrócić szyi w takiej pozycji. Walczyła z nudnościami i osłabiającymi zawrotami głowy, to był jej główny problem.
-Dziękuję, mam swoją. W takim stanie nie będę mogła jej zwrócić - odparła bezosobowym, przytłumionym głosem, na widok podsuwanej przez mężczyznę chusteczki. Wciąż nie widziała twarzy nieznajomego, nie była nawet pewna czy miała do czynienia z osobnikiem starym, czy młodym. No i czy jest zboczeńcem, który tylko czeka na wykorzystanie okazji.
Niezwykle gwałtownie powstała z miejsca i przycisnąwszy mocno chusteczkę do twarzy, wyminęła mężczyznę, resztę rzędu siedzisk, po czym nader zachwianym i spowolnionym krokiem, zaczęła zmierzać ku wyjściu z sali. Niedokończony seans? Trudno. To przecież przez ten sprośny film wylądowała z krwawą broszką na piersi. Bozia pokarała!
William Longbottom
William Longbottom
Tajne Służby Ministerstwa Magii

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Szpon hipogryfa, cis, bardzo elastyczna, 12 cali
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przy wadze osiemdziesięciu ośmiu kilogramów, co czyni go szczupłym, ale i odpowiednio umięśnionym. To ostatnie wynika z faktu, że od małego przykładał dużą wagę do ćwiczeń oraz co znacznie ważniejsze bardzo upodobał sobie różnego rodzaju sporty. Cerę ma jasną, oczy niebieskie, a włosy proste, koloru czarnego, zazwyczaj krótko przystrzyżone. Nie ma ulubionych rzeczy, ubiera się tak, aby było mu wygodnie. Korzysta tylko z ciemnych kolorów, ale w obecnych czasach jest to całkowicie naturalne. Stara się dbać o higienę osobistą, ale nie zraża się, jeśli przez dłuższy okres czasu nie może skorzystać z prysznica. Nosi na palcach kilka pierścieni w tym jeden, z herbem jego rodu.

PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyWto 15 Mar 2016, 18:13

Z każdą kolejną chwilą oczekiwania Will czuł coraz większa niepewność. Co prawda nie zrobił nic złego, w końcu po prostu ofiarował pomoc, czyli to, co mężczyzna powinien zrobić w takiej sytuacji, ale tutaj sprawa była troszkę bardziej skomplikowana. Znajdowali się bowiem w kinie, na seansie, który raczej nie był przeznaczony dla młodych widzów, w zasadzie to nie powinien być dla żadnych widzów. Mimo wszystko obowiązywała ich pewna przyzwoitość... To właśnie ona sprawiała, że mimo wszystko Longbottom odczuwał pewien dyskomfort. Co prawda był w stanie oglądać sceny erotyczne, ale… czy to wypada? Zwłaszcza w towarzystwie dam.
A skoro o kobietach już mowa, wróćmy do tematu. Mężczyzna uzyskał odpowiedź bardzo szybko, ale mówiąc szczerze czas oczekiwania wlókł mu się niemiłosiernie, a sama odpowiedź... nieszczególnie go przekonała. Oczywiście miała prawo do takiej odpowiedzi, ba, to co zrobiła było najbardziej sensownym posunięciem. W końcu kto normalny przyjąłby pomoc od nieznajomego? Will zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, a więc nie poczuł się dotknięty, ale także nie dał się zrazić. Krwawienie z nosa nie było byle błahostką, a jeśli w rzeczywistości była na coś chora mogło to stanowić zagrożenie dla jej życia. Widząc jak wstaje i chwiejnym krokiem zbliża się do wyjścia. Szybko rozważył wszystkie opcje, ale mimo wszystko nie mógł od tak zignorować tej kobiety, zwłaszcza, że film jakoś szczególnie go nie porwał...
Nim zdążył zastanowić się po raz drugi powstał ze swojego miejsca i szybkim krokiem ruszył do kobiety. Gdy był blisko niej spostrzegł, że się chwieje, więc szybko do niej doskoczył i ujął ją pod ramię. Ryzykował spoliczkowanie, ale nie chciał aby upadła. Mogła sobie wtedy zrobić jakąś krzywdę, jeszcze gorszą niż to tajemnicze krwawienie.
-Niech mi Pani wybaczy mą śmiałość, ale pomogę chociaż wyjść z sali. Nie chciałbym, aby się pani poobijała. - rzekł po czym delikatnie się do niej uśmiechnął. Cóż, teraz pozostawała mu już tylko nadzieja.
Estelle Vasquez
Estelle Vasquez
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA:
OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAE
OPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków.

https://mortis.forumpolish.com/t481-ptak-estelle https://mortis.forumpolish.com/t517-skrytka-numer-999#2027
PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptySro 16 Mar 2016, 03:40

Przedarła się przez masywne drzwi, a oślepiająca światłość uderzyła w nią niczym czerwcowe słońce zawieszone na bezchmurnym niebie o dwunastej w południe, w słabnącego, ociemniałego starca. Zmrużyła oczy i omiotła szybkim, wprawnym spojrzeniem skromny hol, który jak dotąd wydawał się być pusty. Nim jednakże zdążyła na dobre rozstać się z futryną drzwi sali kinowej, lekka bryza powietrza musnęła tył jej głowy, a ramię ujęła obca ręka. Wyrwała się błyskawicznie a niedowierzanie sprzężone z reprymendą niestosowności tej sytuacji, aż się wylewały z nieprzychylnego spojrzenia Estelle, którym to obrzuciła mężczyznę. Nawet jeśli w duchu musiała przyznać, iż troska nieznajomego była osobliwie pocieszająca i poskramiała towarzyszące jej od dawna uczucie samotności i odosobnienia, to całą swoją niedostępną, niewylewną osobą, nie potrafiła swej wdzięczności okazać. Zmarszczyła czoło, wciąż dociskając część twarzy swą haftowaną chustą.
-Dziękuję za troskę, ale poradzę sobie. Będę mieć wyrzuty sumienia, że pozbawiam pana tej przyjemności dokończenia seansu -odparła chłodno, tak jakby w istocie, przepędzała go z powrotem do sali kinowej. Co dziwne, nie odwróciła się na pięcie i nie odeszła z miejsca; jej badawczy wzrok miał szansę po raz pierwszy przyjrzeć się mężczyźnie w sposób dokładny i dogłębny. Nie wyglądał na zboczeńca, uśmiech nie trącący żadną perwersją ani grubiaństwem, odziany reprezentatywnie, o interesującej, ponadprzeciętnej aparycji. Nie pojmowała jaki miał w tym interes, z jakiego powodu mężczyzna mógłby chcieć jej pomóc. Vasquezówna od zawsze miała problem ze zrozumieniem pojęcia bezinteresownej pomocy, uczono ją zresztą, że podobna nie istnieje, chyba że pośród duchownych i zakonnic, choć i z nimi różnie bywało.
Był posiadaczem frapujących, błękitnych ślepi, które pomimo niewinnych zamiarów posiadacza, kusiły hipnotycznie do zbadania ich głębi. Estelle nie śmiała czynić podobnych kroków, a uwłaczająca chustka i koszula splamiona krwią, nie wspomagały w jej mizernych umiejętnościach zawierania relacji interpersonalnych. Zaraz. Krew.
Mimowolnie spuściła wzrok, a pierwszą rzeczą jaką ujrzała była sporych rozmiarów szkarłatna broszka powstała na wskutek pierwszych obfitości wydostających się z nosa. Znów spanikowała, a jedynym ratunkiem okazała się najbliższa ściana, pod którą spoczęła, zacisnąwszy mocno oczy. Znów zbladła niczym ciało kąpane w arktycznym jeziorze, a dłonie natychmiastowo zlodowaciały. Nie pamiętała kiedy był ostatni raz, gdy jej fobia aż tak dała się we znaki, sądziła zresztą, że poniekąd udało się ją pokonać, lub chociaż uśpić. Nic z tego, biedny nieznajomy zapewne stanął przed sporym dylematem, ale Estelle była ostatnią osobą na Ziemi, która pragnęła angażować inne osoby w swoje problemy.
William Longbottom
William Longbottom
Tajne Służby Ministerstwa Magii

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Szpon hipogryfa, cis, bardzo elastyczna, 12 cali
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przy wadze osiemdziesięciu ośmiu kilogramów, co czyni go szczupłym, ale i odpowiednio umięśnionym. To ostatnie wynika z faktu, że od małego przykładał dużą wagę do ćwiczeń oraz co znacznie ważniejsze bardzo upodobał sobie różnego rodzaju sporty. Cerę ma jasną, oczy niebieskie, a włosy proste, koloru czarnego, zazwyczaj krótko przystrzyżone. Nie ma ulubionych rzeczy, ubiera się tak, aby było mu wygodnie. Korzysta tylko z ciemnych kolorów, ale w obecnych czasach jest to całkowicie naturalne. Stara się dbać o higienę osobistą, ale nie zraża się, jeśli przez dłuższy okres czasu nie może skorzystać z prysznica. Nosi na palcach kilka pierścieni w tym jeden, z herbem jego rodu.

PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptySob 19 Mar 2016, 17:56

Podążając za kobietą William czuł pewien niepokój. Nie był pewien, czy robi słusznie. Co prawda nie miał złych zamiarów, chciał jedynie pomóc kobiecie w potrzebie, a nieznajoma z pewnością w takich była. Krwotok nigdy nie był niczym normalnym, a już na pewno bezpiecznym. Może i miał w przyszłości stać się kimś, komu byłoby to obojętne, ale teraz był Longbottonem, synem swego ojca. Nie mógł sobie pozwolić na to, aby nauki ojca, które wpajano mu już od małego zostały zignorowane przez strach. Nie powinien się bać! Chciał spełnić dobry uczynek, a więc nawet jeśli teraz nie wyjdzie mu to na dobre to w przyszłości zostanie mu to wynagrodzone. Prędzej lub później.
Musiał przyznać, że pomimo bladości skóry oraz ogólnego stanu, jaki zaobserwował kobieta poruszała się bardzo sprawnie. Udało mu się ją dogonić dopiero, gdy wyszli już z kina. Jaka była jej reakcja? Cóż, dokładnie taka, jakiej się spodziewał, a nawet trochę lepsza. Nie został spoliczkowany, nos nadal był cały. Nie było tak źle.
-Wierzę, że jest pani niezwykle odważna i samodzielna, ale krwotok nigdy nie jest czymś dobrym. Dodam, że wygląda pani naprawdę blado, natomiast co do filmu... Byłem tutaj pierwszy raz. Znajomi polecili mi to miejsce, ale tematyka filmu była mi nieznana do momentu seansu. Proszę nie myśleć, że wybrałem się tam celowo... - rzekł w odpowiedzi na jej słowa, a przy ostatnim zdaniu delikatnie się skrzywił. Nawet jeśli życie erotyczne nie było mu obce nie czerpał przyjemności z oglądania tego na płótnie, zwłaszcza przy tylu obcych mu osobach. Można by nawet powiedzieć, że wybycie Estelli z kina było dla niego niczym wygranie na loterii. Mógł wyjść z sali bez wzbudzania większych problemów.
W czasie czekania na jej odpowiedź z ciekawością, ale z odpowiednią delikatnością obserwował znajomą. Okazała się naprawdę urodziwa, ale nie pozwolił sobie dłużej badać jej kobiecych kształtów. Bądź co bądź byłoby to bardzo niekulturalne.
Już chciał coś powiedzieć, gdy nagle kobieta podeszła do ściany i zbladła jeszcze mocniej. Teraz nie miał już wątpliwości, że wybrał dobrze. Po raz drugi skarcił się za chęć wyjęcia różdżki. Nie mógł sobie na to pozwolić, przynajmniej na razie. W końcu jej życiu raczej nic nie zagrażało... prawda?
-Musi mi pani wybaczyć, ale nie mogę się oddalić. Wygląda pani naprawdę źle, gdybym teraz odszedł wyrzuty sumienia nie pozwoliłyby mi później swobodnie żyć... Czy mogę jakoś pomóc? Może zaprowadzę panią do szpitala? Z tego co wiem jeden znajduje się nieopodal. - po tych słowach uśmiechnął się do niej łagodnie starając się zyskać jej zaufanie. Nie mógł pomóc na siłę, ale zostawić też... Doprawdy nieprzyjemna sytuacja. Nie miał jednakże zamiaru się zniechęcać. Będzie tutaj stał póki nie poprawi się stan zdrowia nieznajomej, nawet jeśli miałoby to trwać do następnego dnia.
Estelle Vasquez
Estelle Vasquez
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA:
OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAE
OPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków.

https://mortis.forumpolish.com/t481-ptak-estelle https://mortis.forumpolish.com/t517-skrytka-numer-999#2027
PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyWto 29 Mar 2016, 00:53

Jak wyjść z twarzą z tak upokarzającej i godzącej w dumę sytuacji? Była przekonana, że to sprawka sprawiedliwego Pana Boga, który postanowił ukarać ją za ciekawość sprośniejszą częścią ludzkiego żywota. Ale czy naprawdę musiał zsyłać na nią dosłowną zarazę w postaci posoki i to w sali pełnej ludzi? Z tym mężczyzną, niepokojąco (a może wręcz przeciwnie - kojąco?) interesującym się jej zdrowiem i losem?
-Nie musi się pan tłumaczyć - uprzedziła go cierpko. Czy tylko winny się tłumaczy, czy każdy przyzwoity człowiek przystąpiłby do podobnych wyjaśnień? Dlaczego właściwie mężczyźnie tak zależało na tym, co ona sobie pomyśli?
Raz kolejny odważyła się na niego spojrzeć, zdawałoby się, że ukradkowo i nieśmiało niczym spłoszone, młodziutkie cielę. Za nic w świecie nie przyznałaby się do natychmiastowego wręcz, błyskawicznego impulsu, który zaatakował również jej klatkę piersiową. Traciła oddech i słabła, co jeśli Pan Bóg zsyłał na nią również atak serca? Dwadzieścia cztery wiosny, może to jakaś niewykryta wada serca? Bo cóż innego?
Pod ścianą powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z własnej słabości i poczucia bezbronności, którego szczerze tak nienawidziła. Naprawdę pragnęła, aby mężczyzna zniknął i nie pastwił się nad jej żałosną postacią, z drugiej zaś strony... chwila ta mogłaby się jeszcze przedłużyć i ciągnąć. Nie pamiętała kiedy ostatni raz faktycznie ktoś interesował się jej losem, gdzieś tam w Londynie żyła sobie jej ciotka, która wydawała się troszczyć o Estelle jak o członka własnej rodziny, ale czy nie dręczona była poczuciem obowiązku i wykonania misji? Zaraz, wtedy wyszłoby na to, iż nieznajomy mężczyzna czyni dokładnie to samo, samemu zresztą przyznając, że w przeciwnym wypadku targałyby nim wyrzuty sumienia.
-Jeżeli nie stanowiłoby to problemu, mógłby mnie pan zaprowadzić na najbliższy przystanek autobusowy? - zapytała przełknąwszy głośno ślinę i ze szczelnie przymkniętymi powiekami, zaczęła zapinać guziki swego płaszcza, tak aby krwista plama zniknęła z zasięgu jej wzroku raz na zawsze.
Nie czekając na odpowiedź czy decyzję mężczyzny, odlepiła się od ściany i wyprostowała dumnie - przynajmniej na tyle na ile pozwoliły jej zawroty głowy. Chustę wcisnęła bezceremonialnie do kieszeni i przeszła korytarzem ku wyjściu z budynku. Ach, jaką to słabą istotą się stała ostatnimi czasy, teraz jeszcze do grona tych wszystkich występujących dzisiaj oznak niedołęstwa i upośledzenia musiała dodać... poddanie się urokowi mężczyzny? Cholera, jak nisko upadła.
William Longbottom
William Longbottom
Tajne Służby Ministerstwa Magii

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Szpon hipogryfa, cis, bardzo elastyczna, 12 cali
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przy wadze osiemdziesięciu ośmiu kilogramów, co czyni go szczupłym, ale i odpowiednio umięśnionym. To ostatnie wynika z faktu, że od małego przykładał dużą wagę do ćwiczeń oraz co znacznie ważniejsze bardzo upodobał sobie różnego rodzaju sporty. Cerę ma jasną, oczy niebieskie, a włosy proste, koloru czarnego, zazwyczaj krótko przystrzyżone. Nie ma ulubionych rzeczy, ubiera się tak, aby było mu wygodnie. Korzysta tylko z ciemnych kolorów, ale w obecnych czasach jest to całkowicie naturalne. Stara się dbać o higienę osobistą, ale nie zraża się, jeśli przez dłuższy okres czasu nie może skorzystać z prysznica. Nosi na palcach kilka pierścieni w tym jeden, z herbem jego rodu.

PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William EmptyCzw 31 Mar 2016, 19:54

William czuł się rozdarty. Z jednej strony chciał pomóc tej kobiecie. Całkowicie bezinteresownie, tak po prostu. Tak uczył go ojciec, a więc tak trzeba robić. Jednakże z drugiej strony wiedział, że jest dla niej kimś całkowicie obcym, co gorsza poznanym na filmie zdecydowanie erotycznym. Nie było mu jednak szkoda tego, że musiał wyjść, nic z tych rzeczy. Jak już wcześniej zauważyłem był znudzony, a także trochę zniesmaczony. Co innego kochać się w czterech ścianach swojego domu, a robić to przy... kma... kamerach! i wyświetlać to dla większej publiczności. Mugole byli jednak trochę dziwni.
Co do krwawiącej nieznajomej - by jeszcze jeden problem, a mianowicie fakt, że najpewniej po prostu się go bała. W końcu w jaki niby sposób mogłaby uznać, że Longbottom jest normalnym facetem skoro był na "takim" seansie? Z pewnością uważała go za niepoprawnego człowieka lub co gorsza zboczeńca.
Niestety nawet pomimo tych faktów po prostu nie potrafił odwrócić się na pięcie i zostawić jej w takim stanie. Była coraz bledsza, a to naprawdę nie zapowiadało nic dobrego. Musiał pójść o szpitala... albo chociaż wrócić do mieszkania. Pozostanie na ulicy było najgorszą z możliwych opcji. Mogłaby zasłabnąć, a wtedy nieszczęście jak na zawołanie. Wystarczyłoby, aby stało się to na ulicy, a z pewnością potrąciłoby ją auto… Tak, to już postanowione. Musiał ją odprowadzić tam gdzie chciała, niezależnie od jej słów. Jeśli będzie trzeba będzie po prostu szedł za nią.
Na szczęście jednak nie musiał posuwać się do aż tak radykalnych środków. Okazało się bowiem, że "dama w opałach" zechciała przyjąć jego pomoc. Posłał jej szeroki uśmiech po czym rzekł:
-Jestem William. Wybacz mi proszę, że zapomniałem przedstawić się wcześniej. - po tych słowach lekko się ukłonił, a następnie ruszył za nią. Widział jednak, że stopy stawia dość niepewnie, a więc dodał naprędce:
-Jeśli Pani pozwoli zaoferuję moje ramię. - powiedział po czym jak powiedział tak też zrobił. Teraz pozostawało mu już tylko czekać. Przyjmie ofertę czy też nie? Mieli w końcu dojść tylko do przystanku, a nie chciał, aby w międzyczasie złamała sobie nos o chodnik.
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Mali kinomaniacy - Estelle&William  Mali kinomaniacy - Estelle&William Empty

Mali kinomaniacy - Estelle&William

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Porzucone-
Skocz do: