|
Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag”Idź do strony : 1, 2, 3 Administrator fabularny NPC
Temat: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Sob 26 Gru 2015, 20:49 | |
| Urocze, bardzo przyjazne miejsce, w którym każdy znajdzie swój kąt. Ciepłe kolory wnętrza zachęcają do siedzenia, a pyszna herbata i słodycze warte są każdego wydanego grosza. Znajduje się tutaj kilka okrągłych stoliczków, a każdy z nich ustawiony jest tak, by zapewnić jak najwięcej prywatności gościom, którzy przychodzą tu na wszelkiego rodzaju spotkania. CennikHERBATY | ➛ CZARNA | 2ʛ | ➛ CZERWONA | 2ʛ | ➛ BIAŁA | 2ʛ | ➛ ZIELONA | 2ʛ | ➛ OWOCOWA | 3ʛ | ➛ Z MLEKIEM | 3ʛ | INNE NAPOJE | ➛ KAWA | 2ʛ | ➛ ORANŻADA | 1ʛ | ➛ RUM PORZECZKOWY | 3ʛ | ➛ BRANDY | 3ʛ | ➛ SHERRY | 5ʛ | ➛ SOKI OWOCOWE | 2ʛ | ➛ SYROP WIŚNIOWY | 2ʛ | ➛ WODA GOŹDZIKOWA | 2ʛ | ➛ BRANDY | 3ʛ | ➛ LEMONIADA EKSPLODUJĄCA | 3ʛ | DESERY | ➛ CIASTO DYNIOWE | 4ʛ | ➛ SERNIK | 3ʛ | ➛ MUFFINKA Z PORZECZKĄ | 2ʛ | ➛ MUFFINKA CZEKOLADOWA | 2ʛ | ➛ PUDDING | 2ʛ | ➛ SZARLOTKA | 3ʛ |
Ostatnio zmieniony przez Administrator fabularny dnia Sob 07 Maj 2016, 17:29, w całości zmieniany 2 razy
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Czw 14 Sty 2016, 19:34 | |
| Hugh lubił od czasu, do czasu oderwać się od swoich nauczycielskich obowiązków. Tak jak teraz, kiedy dyrektor pozwolił mu na spędzenie weekendu poza murami szkoły, choć tym razem nie udał się do domu. Szkot zatrzymał się na Pokątnej by mieć wystarczająco dużo czasu by rozejrzeć się po tutejszej księgarni oraz bibliotece. No i nie było przecież stąd daleko do mugolskich księgarni będących w Londynie. Tak więc po pracowitym dniu spędzonym na chodzeniu pomiędzy regałami pełnych woluminów mniej lub bardziej interesujących postanowił udać się do herbaciarni by przeglądnąć zakupione książki i sporządzić notatki. Lubił mieć zaplanowane, co jeszcze musi zrobić po powrocie do swojego gabinetu, jakie zwierzęta zaprezentuje kiedy i jakiemu rocznikowi. Dlatego też herbaciarnia była idealnym miejscem na to, by zabrać się do pracy nim będzie musiał wrócić do Hogwartu. Fraser zajął stojący w kącie stolik przy którym stały dwa fotele- jeden zajęty przez jego szanowny szkocki tyłek, drugi przez zakupione książki. Na blacie obok herbaty z mlekiem talerzyk z szarlotką, a pod jego nogami- pies. Hugh nie zostawił swojej podopiecznej w szkole, nawet mu to przez myśl nie przeszło! Gdyby tylko odważył się to zrobić Cecil z pewnością odwdzięczyłaby się, nie zwracając uwagi na niego przez kolejny tydzień i okazjonalnie podgryzając go po kostkach. Fraser wolałby tego uniknąć, zdecydowanie. Poza tym z Cecil nie była jakaś upierdliwa towarzyszka! Grzecznie chodziła obok jego nogi, jeśli nie mogła wejść do danego sklepu to cierpliwie czekała przed budynkiem nim Hugh wrócił do niej. Szkot przewrócił stronę czytanej przez siebie gazety i zmarszczył brwi. Zaczęło się robić dość tłoczno w herbaciarni, to wchodziły zakochane pary, to rodziny, przyjaciele. Właściwie to ile on tu już siedział? Herbata już dawno wystygła, a on od paru minut czytał obszerny artykuł w mugolskim brukowcu, miejsca w tym przytulnym powoli ubywało.. aż ostatni względnie wolny fotel zajmowany był przez nowe księgi Hugh.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Czw 14 Sty 2016, 22:09 | |
| Tiffany uwielbiała przebywać wśród ludzi. Tyle niesamowicie ciekawych osobistości, tyle niesamowitych opowieści... Tym właśnie żyła. Innymi. Cóż ciekawego mogła przeżyć prosta bibliotekarka? No tak, smoki... To było coś niewyobrażalnego. Myśl, która pojawiła się znikąd i trwała w niej, chociaż nie powinna. Przecież znała ten świat tylko z książek. Jak miałaby zapuścić się na odległe tereny, jak miałaby zachować zimną krew i ujarzmić tak dziką i nieprzewidywalną bestię?! Mimo to widziała się stojącą na szczycie wodospadu Reichenbach, walczącą na śmierć i życie z skrzydlatym, zionącym ogniem potworem. Niczym Sherlock z Moriartym, ostatnie starcie Trixie Chamber i Azathora Czarnego. Owszem, zdawała sobie sprawę z tego, że pisana przez nią powieść była wyjątkowo dziecinna, a ona nie była już młodą dziewczynką, a starą pannicą, ale kurczę...! To był jedyny sposób, aby spełnić marzenia. Szła spokojnie przez Ulicę Pokątną, zmierzając w stronę swojej ulubionej herbaciarni. Była dość popularna, więc często bywało w niej tłoczno, a to stwarzało jej perfekcyjne okazje, by dosiąść się do kogoś pod pretekstem braku miejsc i zagadania go. Tak, robiła to celowo. Tak, robiła to, bo potrzebowała interakcji międzyludzkich poza pracą. Wracanie do domu, w którym czeka na ciebie jedynie pohukująca w ciszy sowa nie było szczytem ambicji żadnej, nawet tak dziwnej jak ona kobiety. Przystanęła przy wejściu i zajrzała do środka przez szybę. A to ci dopiero! Takiego tłumu w „Rosa Lee Teabag” nie widziała od dawna! Weszła do środka trochę niepewnym krokiem, ale w środku bardzo z tego powodu uradowana. Lubiła właściciela, więc widok tego, że najwyraźniej mu się powodzi był wyjątkowo budujący. Z uśmiechem na ustach zamówiła sobie bawarkę, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu. Kiwnęła głową do kilku znanych jej osób, odwiedzających ją co jakiś czas w pracy. Wtem, przy jednym ze stoliczków dostrzegła siedzącego samotnie mężczyznę z psem, którego nie kojarzyła z widzenia. A więc był to ktoś zupełnie nowy! Nie sprawdziła nawet, czy w herbaciarni znajdują się inne wolne miejsca. Po prostu odebrała swój gorący napój (przy okazji... jaki cudowny zapach!) i ruszyła w stronę Frasera. - Przepraszam bardzo, to miejsce jest zajęte, czy można się przysiąść?
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Pią 15 Sty 2016, 20:41 | |
| Dopiero po chwili Hugh zorientował się, że stojąca przed nim osoba zwróciła się właśnie do niego. Podniósł wzrok sponad gazety i szybko podniósł się z krzesła trochę zmieszany własnym roztargnieniem. - Aye, aye.- odpowiedział krótko z szorstkim akcentem, chwycił leżący na kolanach notes i wstając rzucił go na fotel razem z gazetą.- Przepraszam panią, czasem jak się zaczytam to i można by obok mnie zacząć się pojedynkować, a i tak nic nie zauważę. Zaczął się tłumaczyć uśmiechając przy tym delikatnie kącikiem ust. Jeszcze z tego wszystkiego przypadkiem nadepnął Cecil na ogon, na co pies chwycił go za nogawkę i pociągnęła właściciela. Szkot odsunął swój fotel by wygodniej było mu przejść do mebla zajmowanego przez jego książki. Chwycił jedną torbę, parę kolejnych książek chwycił pod pachę tym samym robiąc miejsce dla nieznajomej. Następnym razem kiedy się tu pojawi będzie musiał mieć na uwadze to, że herbaciarnia jest niezwykle popularna i wiele osób chce w niej miło spędzić czas. Stał chwilę ze swoimi zakupami na rękach, rozejrzał się wokół marszcząc brwi w zamyśleniu gdzie by położyć swoje nowe zdobycze. - Posuń się Cecil. Powiedział do psa który wstał i cofnął się o parę kroków pozwalając Hugh przesunąć trochę fotel, a następnie postawił książki w za meblem ustawiając je jedną na drugiej. Migopies usiadł obok stolika kierując swoje ciekawe spojrzenie ku Tiffany, co prawda wołałaby gdyby nikt się do nich nie dosiadł lecz cóż mogła poradzić? Fraser jako dobrze wychowany mężczyzna odsunął fotel przed kobietą i wskazał na niego ręką. - Proszę. Mam nadzieję, że nie będzie pani przeszkadzać nasze towarzystwo. Kiwnął delikatnie głową taki dumny z siebie, że postąpił jak prawdziwy gentleman i spoczął ponownie na swoim fotelu uprzednio biorąc rzucone na niego przedmioty. Wyciągnął dłoń by pogłaskać siedzącą obok suczkę, uspokojona psina mruknęła coś pod nosem jak tylko jej gatunek potrafił i położyła się ponownie, kładąc brodaty pyszczek na bucie Hugh. Szkot zaś zamierzał wrócić do lektury nie chcąc przeszkadzać kobiecie która właśnie się do niego przysiadła. Sam nie był typem, który zabawiał rozmową nowo poznane osoby.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Sob 16 Sty 2016, 12:03 | |
| Stała tak, odrobinę zmieszana tym, że nie pojawiła się żadna konkretna rekcja na jej słowa. Powiedziała to za cicho? Postanowił zignorować nieznajomą? Był głuchoniemy? Wpadł w trans? Tyle scenariuszy, tyle możliwości! Okazało się oczywiście, że Fraser był najzwyklejszą w świecie gapą. Cóż, podobno zdarza się najlepszym! Chwilę milczenia za gazetą odpokutował wszakże wyjątkową uprzejmością, którą Tiffany musiała docenić - praca w bibliotece nie była wbrew pozorom tak łatwa za jaką uchodziła, a odwiedzający ją ludzie często prezentowali zupełny brak szacunku do wykonywanego przez nią zawodu, więc każde miłe słowo i uczynek przyjmowała z otwartym sercem i zapamiętywała na długo. - Oh, proszę się nie przejmować, dobrze znam to uczucie. Jestem typowym molem książkowym. - uśmiechnęła się, choć uśmiech ten osłabł, gdy nauczyciel przygniótł butem ogon swojego pupilka. Wzdrygnęła się lekko, chociaż było wyraźnie widać, że próbowała niechcianą reakcję powstrzymać. Przysiadła na fotelu, założyła nóżkę na nóżkę i postawiła swoją filiżankę na brzegu stoliczka, po czym wsypała do niej cztery łyżeczki cukru. Z piątą się zawahała. Trzymała łyżeczkę nad herbatą dłuższą chwilę, spoglądając w dół, najpewniej oceniając stan swojej figury, pociągnęła nosem i bez słowa wsadziła ją do cukiernicy. Cóż za poświęcenie sprawie! - Skądże znowu! Przesiaduję tutaj bardzo często, bo herbaciarnia znajduje się na mojej codziennej drodze z domu do pracy i bardzo często zdarza mi się do kogoś dosiąść z braku miejsc. - zaczęła od razu, jakby próbą powrotu do czytania wcale się nie przejęła. - Ma pan czarującego pieska. - stwierdziła wreszcie zawieszając wzrok na Cecil właśnie. Może to było to? Skoro nie potrafiła znaleźć sobie faceta... to może kupi sobie psa? Ewentualnie kota? I drugiego do pary, żeby się nie nudziły, kiedy nie ma jej w domu? Owszem, posiadała sowę, ale ta tylko nieprzyjemnie pohukiwała i wymuszała na niej dostarczanie sobie dodatkowych ilości karmy. Tak, Tiffany pasła ptaka pocztowego. Tyle jej zostało, bo pomimo wielkiego przywiązania Marcon nadal nie dawał się przytulać, co podczas samotnych nocy było więcej niż wskazane.
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Wto 19 Sty 2016, 21:13 | |
| Mężczyzna położył gazetę na własnych kolanach zaniechając próby czytania gdy siedząca naprzeciw kobieta podjęła rozmowę. Nie miał nic przeciwko rozmowie z nieznajomą tym bardziej, że najwidoczniej oboje mieli taki sam pociąg do książek. Uśmiechnął się kącikiem ust i przysunął bliżej siebie talerzyk z szarlotką. - W takim razem będę przygotowany do towarzystwa przy stoliku, kiedy następnym razem tu los przyniesie. Jak tylko Tiffany wyraziła się pochlebnie na temat Cecil, pies podniósł się do siadu patrząc na kobietę błyszczącymi brązowymi ślepiami stawiając przy tym zakończone pędzelkami szpiczaste uszy. Widząc jak zachowuje się migopies, Hugh chicho zaśmiał się i pogładził sierść zwierzęcia. - To Ci się podoba, prawda? Jak Cię chwalą. - zwrócił się do Cecil by po chwili ponownie nawiązać kontakt z nieznajomą.- Dziękuję, Cecil bardzo lubi kiedy się ktoś nią zachwyca. To bardzo mądry migopies. Gdyby tylko do od Hugh zależało już dawno byłby ojcem trójki dzieci, a swój pokój z przyjemnością zamieniłby w sypialnie dla dwojga. Jednak los nie chciał współgrać z marzeniami Frasera i może właśnie dlatego mając lat ponad trzydzieści, najważniejszą kobietą w jego życiu była Cecil. Ale nie miał na co narzekać! Gdzie znalazłby drugą tak wierną damę jak ona? Gdyby ktoś pytał jego o zdanie, każdemu poleciłby posiadanie zwierzaka jako lek na samotność... Nawet parę. Przynajmniej ktoś się cieszył kiedy po zajęciach wracał do gabinetu, przyjazne szczekanie czy radosne skrzeki orła. Dopiero po chwili do głowy Hugh doszło, że właściwie mógłby się przedstawić! - Milej będzie jak nie będziemy musieli mówić sobie na pan/pani. Fraser, Hugh Fraser.- podniósł się nieznacznie z krzesła by podać dłoń Tiffany mając tym samym nadzieję, że nie urazi jej w jakiś sposób swoim zachowaniem.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Sro 20 Sty 2016, 21:53 | |
| Siedziała idealnie prosto. Nóżkę założyła na nóżkę. Dłonie oparła na kolankach. Była perfekcyjna w udawaniu, że jest poukładana. W rzeczywistości ciężko było znaleźć w okolicy większą niedojdę, do tego tak leniwą jak Triffany właśnie. Mieszkanie bibliotekarki wyglądał jak pobojowisko, zawsze jadła na mieście, bo wszystkie naczynia leżały brudne i nie zapraszała do siebie absolutnie nikogo, bo nie lubiła, kiedy ktoś wchodził jej w ubłoconych butach do salonu. Taka mała i niepozorna istotka, tak wiele sprzeczności. - Oh, jest pan nowy w okolicy, czy "przelotem"? - zapytała wprost, wciąż spoglądając na spoczywającego w dole pieska. Widząc, jak ten podnosi się do góry i spogląda na nią była autentycznie zszokowana. Nie przywykła do tego, by zwierzęta w jakikolwiek sposób reagowały na jej słowa, a jeżeli już to robiły - uciekały gdzie pieprz rośnie wyczuwając wariatkę na kilometry. Ktoś, kto nie wynosi kubków po herbacie do zlewu przez tydzień, chociaż co chwilę podnosi się z miejsca i przechodzi obok kuchni nie może być normalny. - Bardzo mądry migopies. - powtórzyła za nim jak papuga, wpatrując się w oczy Cecil jak zaklęta. - A cóż to za rasa, ten migopies? Być może jako osoba zaczytana w książkach powinna się w sprawie lepiej orientować, ale nie - nie miała zielonego pojęcia co przedrostek migo zmieniał w zwyczajnym pupilku. Migał? Znikał? Dobiegał do furtki w pięć sekund? Powinna jej dotknąć? Istniało dość spore ryzyko, że w ramach samoobrony wgryzie się w rękę, ale wyglądała tak mięciutko i potulnie... może było warto przecierpieć ból i koszt usuwania krwi z dywanu? - Tiffany Chamber, ale możesz mówić mi Trixie. - przedstawiła się uprzejmie, delikatnie i niepewnie ściskając podaną jej dłoń. Trixie Chamber. Nie, nikt nie nadał dziewczynie tego pseudonimu w dzieciństwie. Prawdę powiedziawszy wymyśliła go sama, kiedy musiała podpisać się pod pracą zgłaszaną na konkurs literacki, ale za bardzo wstydziła się porażki, żeby wpisać w formularz prawdziwe dane. Wszystko ma swój początek.
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Czw 21 Sty 2016, 20:53 | |
| W międzyczasie Hugh zabrał się za jedzenie zamówionego przez siebie ciastka, spróbował pierwszy kęs i choć była ona wyśmienita to nie mogła się równać z szarlotką jego świętej pamięci babcią Fraser. Pozwolił sobie chwilę milczeć zanim odpowiedział kobiecie, nie wypadało przecież mówić z pełnymi ustami. - Przejazdem, czasem trzeba się oderwać od szarej codzienności. Poza tym... powoli zaczynałem mieć braki w swojej czytelni. Zaśmiał się sam do siebie. Miał swoje zajęcia w Hogwarcie, to fakt. Jednak nawet będąc nauczycielem zdarzało się, że zostawało mu trochę czasu wolnego i jeśli nie zajmował się swoim zwierzyńcem to właśnie czytał. Sukcesywnie powiększając swoją prywatną biblioteczkę. Właśnie... chyba powinien zacząć rozglądać się za jakimś nowym regałem, albo bardziej za miejscem gdzie go ustawi. Choć gabinet Frasera nie należał do małych pomieszczeń musiał mieć na uwadze stojący tam pień na którym zasiadał Wallace, a przy tym zajmował całkiem sporo miejsca. I gdzie tu pomieścić te wszystkie książki które jeszcze przeczyta? Z zamyślenia wyrwała go dopiero Cecil która parę razy przebrała w miejscu przednimi łapkami. - Miopies to bardziej osobny gatunek niż rasa psa.- powiedział tonem eksperta, za którego w dziedzinie migopsów nieskromnie się uważał.- Mają dość niezwykłe zdolności, potrafią się teleportować i przybierać kształt niewielkich przedmiotów. Stąd też ich nazwa. A przy tym... są niezwykle charakterne. Skończył swój wywód, a siedząca obok niego suczka jakby przybrała dumniejsza pozę chcąc tym samym pokazać Tiffany jak niezwykłym jest stworzeniem! Nie kryła się z tym jak dużo radości dają jej pochwały otoczenia, oczywiście tak długo jak nikt nie wyciąga w jej stronę rąk. "Patrz, podziwiaj, lecz nie dotykaj!"- to zdawała się mówić Cecil za każdym razem gdy ktoś próbował się do niej zbliżyć. - Bardzo miło mi poznać, Trixie. - ksywka, on nigdy nie miał żadnej. O ile "Paproszek" jak nazywała go za młodu rodzicielka się liczyło, to był tylko Paproszkiem. - Więc przyszłaś to odpocząć po pracy? Czy zwyczajny odpoczynek, o ile wolno mi zapytać? Zapytał chcąc jakoś rozpocząć rozmowę z Tiffany, która dla niego wyglądała na całkiem poukładaną kobietę. Nie był przecież w jej domu by móc zobaczyć jak mieszka i ocenić jej bałagan. A poza tym... Hugh nie był maniakiem czystości, a jego gabinet czy pokój czasem przypominał pobojowisko.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Pią 22 Sty 2016, 01:47 | |
| Nie chciała wyjść na dziwną, więc nie zawieszała na nim wzroku, gdy jadł. Z braku lepszych opcji chwyciła za swoją filiżaneczkę i dmuchnęła w herbatkę kilka razy, nim upiła łyczka. Zwykle zapominała o przygotowanym napoju i ten stygł całkowicie, gubiąc po drodze połowę swoich zbawiennych właściwości. Tym razem nieelegancko oparzyła sobie język, co zasygnalizowała dość głośnym cmoknięciem. Wzięła porządny, mocny wdech i... westchnęła. Nigdy nie cierpiała na braki w swojej czytelni, bo pracowała w największej i najbardziej znanej bibliotece Londynu. Mogła wybierać spośród książek naukowych, powieści, tomików wierszy. Wiersze lubiła najbardziej. Bardzo tęskniła za czasami, kiedy to odbywały się cykliczne spotkania dla poetów-amatorów, w których chętnie brała udział. One zresztą załatwiły jej posadę bibliotekarki. - Doprawdy... nigdy, przenigdy nie zetknęłam się z migopsem. - powiedziała wesoło, po wysłuchaniu jego wypowiedzi. Była zupełnie nieświadoma tego, że Fraser uczył w szkole, do której niegdyś uczęszczała. Zajęcia z opieki nad magicznymi stworzeniami uwielbiała. Zaliczały się one do tego grona lekcji nigdy przez Tiffany nie opuszczanych, a to było u tego śmierdzącego lenia gigantycznym sukcesem. W momencie nakładania Tiary Przydziału nie mogła zdecydować się jakie słowo czapka piśnie w zetknięciu z jej głową: Hufflepuff, czy kanapa. - Nie wydaje mi się, abym jakiegoś przeoczyła. Czy to rzadki gatunek? Dmuchnęła sobie w grzywkę odkładając filiżankę na spodeczek. - Pierwsze. Odwiedzam tą herbaciarnię niemalże codziennie, bo znajduje się na typowej trasie praca-dom. Ulica Pokątna była długa i wiecznie przepełniona, więc wstąpienie tutaj wydawało się być świetnym rozwiązaniem wszystkich problemów dosłownie zawsze. Tiffany nie tylko pracowała tutaj, ale i mieszkała. Z okna pokoju miała przepiękny widok na wiecznie tłoczących się czarodziejów. Niezależnie od pory dnia, czy nocy. Zawsze oni, ci sami. Można zwariować to dobre słowa. Zwłaszcza, że po tej dziewczynie było to widać już od bardzo, bardzo dawna.
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Sro 27 Sty 2016, 20:40 | |
| Fraser lubił opowiadać o zwierzętach, co zresztą było można zauważyć po tym jak odpowiadał Tiffany na każde jej pytanie związane z migopsami. - Nie należą do często spotykanych gatunków, sam pierwszy raz się z nimi spotkałem w Lesie Kaledońskim nawet ich nie szukając! Ot, czysty przypadek. Ale nie dziwi mnie, że są tak nieuchwytnym gatunkiem... Żyją w grupach, wzajemnie się ochraniają, polują i unikają ludzi. Jeśli zaś chodzi o tresurę migopsów, to one bardziej szkolą czarodzieja, niż czarodziej je. O ile pozwolą się do siebie zbliżyć. Skończył swój wywód zdając sobie sprawę, że chyba trochę się zapędził i może nawet zaczął zanudzać siedzącą naprzeciw kobietę. Czy ktoś mu już kiedyś powiedział, że przy rozmowie o magicznych stworzeniach zachowuje się jakby całkiem zapomniał o tym gdzie jest. Tak Hugh, nie siedziałeś przed swoimi uczniami, a w kawiarni i właśnie prowadziłeś całkiem miłą konwersację z nowo poznaną czarownicą. Szkot chrząknął zasłaniając pięścią usta. Na chwilę między dwójką zapanowała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Hugh. - Czasem zapominam, że nie jestem w szkole. Spojrzał na niedokończony przez siebie napar, który teraz z pewnością był już zimny. Nie przejął się tym jednak zbytnio i pozwolił pannie Chamber dojść do głosu. Hugh nie tylko był dobry w rozgadywaniu się, ale potrafił też być całkiem dobrym słuchaczem. Właściwie nauczył się tego po pierwszym roku nauki w Hogwarcie, kiedy na zajęciach i nie tylko na nich zostawał zasypywany pytaniami. Nawet taki stary baran jak on jeszcze mógł się czegoś nauczyć! - Czyli wnioskuję, że pracujesz w jednym z tutejszych sklepów? Chyba mieszkanie na tak ruchliwej ulicy nie sprzyja wypoczynkowi... Może nie bywam tu zbyt często, ale odnoszę wrażenie, że na Pokątnej nigdy nie jest spokojnie. Spojrzał w oczy Tiffany uśmiechając się przyjaźnie. Fraser należał do tych osób, które podczas konwersacji z kimś patrzył rozmówcy w oczy, jakoś nie wyobrażał sobie rozmowy bez utrzymania kontaktu wzrokowego! Nie raz spotkał się z ludźmi unikającymi spojrzenia podczas rozmowy, lecz ten nawyk Szkot wyniósł z domu. "Jeśli kogoś szanujesz, utrzymuj kontakt wzrokowy. Tylko ktoś z nieczystymi zamiarami boi się patrzeć innym w oczy." tak brzmiały słowa jego ojca, który dołożył wszelkich starań by syn wyniósł jak najlepsze nawyki z rodzinnego domu.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Czw 04 Lut 2016, 19:26 | |
| Upiła łyk bawarki i uśmiechnęła do niego delikatnie, z uwagą słuchając wypowiedzi o migopieskach. Migopsy, tak świetnie to brzmiało! Miała ochotę wręcz klasnąć w dłonie uradowana, ale powstrzymała się, żeby nie wyjść na dziwaka (na co prawdopodobnie było już za późno, bo trochę odstawała od ówczesnych schematów kobiecości). Może powinna umieścić je w swoim najnowszym opowiadaniu? Ludzie dowiedzieliby się czegoś nowego... o ile zechcieliby to w ogóle przeczytać. Wątpiła, aby jej powieści miały kiedykolwiek uzyskać większy rozgłos. - Uczysz w szkole? - zamrugała, nie powstrzymując się przed pytaniem ani sekundy. Ah, miała nie być wścibska, ale takie rzeczy były silniejsze. Lata spędzone w Hogwarcie wspominała bardzo dobrze i często wracała do nich myślami. Większość obrazów dawno się zatarła, nad czym mocno ubolewała, ale sporo uratowało się i żyło, sprawiając, że Tiffany czuła się podczas nostalgicznych powrotów do lat szkolnych z nieskrywaną radością. Nie była wtedy popularna ani lubiana, nie należała do drużyny i nie wychylała się z ocenami. Istniała w tle, obserwowała zdarzenia, notowała w dzienniku. Żyła życiem innych, ale mimo to była z tego powodu bardzo zadowolona. - Pracuję konkretnie w bibliotece. - wyjaśniła, nie kryjąc się ze swoim zawodem. Wielu uważało, że marnowała się podczas wycierania zakurzonych tomisk, przecierania półeczek i wysyłania listów dla dłużników, którzy nie trzymali się wyznaczonych terminów. Ona natomiast to uwielbiała. Segregowanie wszystkiego alfabetycznie, sprawdzanie fizycznego stanu starszych egzemplarzy, organizowanie spotkań dla młodych literatów i poetów - to po prostu sprawiało jej przyjemność. Jednocześnie czuła, że nie pogardziłaby jakimś urozmaiceniem. Dłuższą wyprawą w góry, walką na zaklęcia, nielegalną imprezą w opuszczonej poczcie. Później, rzecz jasna, wróciła do swojego idealnego, stabilnego życia nieudolnej bibliotekarki. - Kiedyś mieszkałam w spokojniejszej dzielnicy. Mugolskiej. Powiem szczerze, że tutaj czuję się o wiele lepiej. Często siadam w oknie z kubkiem gorącej czekolady i obserwuję przemykających ulicą czarodziejów, dopisując sobie w głowie niestworzone historie o tym, kim mogą być... Momentalnie zaczerwieniła się. Nie tak miałaś to rozegrać, głupia!
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Nie 07 Lut 2016, 14:35 | |
| - Aye, aye. Uczę w Hogwarcie Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Ciekawa praca, chociaż czasem męcząca. Uśmiechnął się do Tiffany na wspomnienie niektórych lekcji, zwłaszcza tych z młodszymi rocznikami, które potrafią zadawać milion pytań- bardzo często, bezsensownych. Ale jak to się mówi "zapomniał wół jak cielęciem był", sam przecież zasypywał swojego profesora gradem pytań, a część z nich nie była najwyższych intelektualnych lotów. Na całe szczęście tą część swojej edukacji miał już dawno za sobą i skutecznie wypierał ją z pamięci. Hugh położył swoją dużą dłoń na łbie Cecil, która widząc iż zainteresowanie nią znacząco spadło wydała z siebie dźwięk podobny do ciężkiego westchnięcia by zaraz po tym zniknąć pod stołem. Po cóż miała wychylać się ponad mebel kiedy jej pan oraz panna Trixie zmienili temat, na mniej interesujący dla niej. Gdy młoda bibliotekarka zdradziła czym się zajmuje wywołało to szeroki uśmiech na twarzy pana profesora. Czyżby podobnie jak on wolała towarzystwo zakurzonych ksiąg niż ludzi? Choć w przypadku Hugh do pełni szczęścia poza książkami potrzebował paru zwierząt, a im więcej tym lepiej. - Zapewne gdybym nie był w stanie znaleźć pracy związanej z opieką nad stworzeniami to sam szukałbym pracy w bibliotece. Książki nie oceniały, nie krytykowały, nie próbowały na siłę wmówić Ci że twój sposób postrzegania świata jest zły (przynajmniej większość z nich). Przebywanie pośród książek było znacznie bezpieczniejsze niż otaczanie się ludźmi. Lecz z drugiej strony stosy woluminów nie cieszą się na jego widok, ani nie utnie sobie z nimi pogawędki. Smutne życie starego kawalera, jakim przecież był. Chociaż tyle dobrze, że rodzice nie wiercą mu dziury w brzuchu kiedy się wreszcie ustatkuje. Hugh słuchał wypowiedzi dziewczyny, a gdy nagle przerwała i zaczerwieniła się, on niechcący zaśmiał się trochę głośniej niż powinien. Miejmy tylko nadzieję, że Tiffany nie odbierze tego źle, bo nie było to w zamiarze Szkota! - Niestworzone historie? Ciekaw jestem jaką byś dopisała do starego Szkota w towarzystwie psa, gdybyś zobaczyła mnie ze swojego okna.- powiedział po swoich słowach dopijając do końca swoją herbatę. Może źle wnioskował, lecz po tym co powiedziała zdawała się mu być osobą szukającą czegoś romantycznego, ekscytującego w otaczającym świecie.- Ja mieszkam razem z rodzicami w otoczeniu mugoli i natury. Szczerze nie wyobrażam sobie życia w miejscu jak to, zbyt tłoczno... Naszymi sąsiadami pod Inverness są jedynie owce i czasem przechodzące się po pastwisku jelenie. Za nic nie przeniósł bym się w inne miejsce, dlatego zawsze jak tylko mam możliwość wracam tam by odpocząć od szkoły. Ach... - przerwał na chwilę spoglądając pod stół na Cecil szukającą wygodnego miejsca do leżenia.- Proszę mi wybaczyć... Ale o ile moja umiejętność odczytywania akcentów mnie nie zwodzi, to pochodzisz z Anglii? Zapytał na sam koniec parząc na Trxie z uśmiechem.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Sro 10 Lut 2016, 00:24 | |
| A więc jednak Hogwart! Szkoła, którą pamiętała tak cudownie, na wszelkie możliwe sposoby! Wtedy jeszcze w jej życiu coś się działo. Codzienne lekcje, wyjazdy, zabawa, wypady do Hogsmeade na kremowe piwo, kibicowanie drużynie, ploteczki z damskim dormitorium... Jeszcze kilka lat temu powiedziałaby, że szkołę jedynie dobrze wspomina, ale dzisiaj z ręką na sercu mogła sobie przyznać, że za nią tęskni. Biblioteka Magiczna była duża i pochłaniała sporo czasu, ale nie sprawiało to przecież, że Tiffany nie była nią już lekko znudzona. Miłość do książek i opiekowania się nimi ulatywała, kiedy nie miała się z kim tą pasją podzielić. - W Hogwarcie! - powiedziała z przejęciem. - Tak dobrze wspominam Hogwart! - zrobiła rozmarzoną minę i upiła łyk bawarki, wpatrując się w pana profesora maślanymi oczyma. - Praca tam musi być cudowną sprawą! Chociaż przyznam... ja sama chyba nie nadawałabym się na pedagoga, tak myślę. A może źle myślała? Może właśnie taka niespokojna dusza z niespełnionymi ambicjami była czymś, czego młodzież potrzebowała? Gorzej z tym, że Tiffany niewiele ze szkoły wyniosła, a więc i niewiele mogła przekazać. Gdyby miała zaistnieć w Hogwarcie jako ktokolwiek, to zapewne byłaby to bibliotekarka. Tylko jak miałaby wycierać półki w towarzystwie dzieci? Dzieci, które posiadały przed sobą tyle perspektyw, tyle możliwości, które ona zaprzepaściła... ah! Dzieci, których nigdy nie miała i podejrzewała, że mieć nie będzie. Śmiech lekko ją zabolał, chociaż nie poczuła się szczególnie tym urażona. Wyśmiewano ją tak często, że powoli się przyzwyczajała. - To zależy od tak wielu czynników. Czy byłaby to noc, czy dzień? A może poranek? W cóż ten tajemniczy Szkot byłby ubrany? Kiedy byłam mała, to mama opowiadała mi na dobranoc historie z detektywem, który wszędzie chodził ze swoim psem. Pewnie bym o nim pomyślała. Westchnęła. - No cóż - tak. Urodziłam się tutaj, w Londynie.
|
Hugh Fraser BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Grab, 14 cali, pióro gryfa, sztywna. Zdobienie: plecionka celtycka OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Adversum, Alohomora, Avifors, Avis, Arania Exumai, Carpe Retractum, Cerpitus, Dissendium, Draconifors, Drędwota, Episkey, Erecto, Extinguetur Ignis, Homorphus, Expelliarmus, Extinguetur Ignis, Finite Incantatem, Homorphus Fumos, Illegiblilus Impertubale, Immobilus, Herbivicus, Lacarnum Inflamari, Lapifors, Lumos, Peskipiksi Pesternomi, Protego, Protego Maxima, Petrificus Totalus, Repleo, Salvio Hexia, Turbine Ignisis, Rictusempra, Utevo Lux, VerdilliousOPIS POSTACI: Hugh nie wyróżnia się na tle innych mężczyzn, ani wzrostem, ani ponad przeciętną urodą. Szkot jest dość przeciętny, a włosy będące zazwyczaj w nieładzie nie dodają mu powagi, jaką powinien mieć nauczyciel. Zdaje się nie przejmować w jakim stanie znajduje się jego czupryna, choć stara się by ciemne kosmyki nie wchodziły mu na brązowe oczy. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Pią 19 Lut 2016, 18:15 | |
| Gdyby tylko wiedział, że śmiejąc się z jej słów sprawił jej przykrość zapewne zapadłby się pod ziemię. Jednak Szkot nie posiadał tej umiejętności. Fraser kiwał delikatnie głową wsłuchując się w słowa Tiffany. I choć przyznał jej rację, że praca w Hogwarcie jest na swój sposób wyjątkowa to równie często przebywanie w szkole gdzie na m2 żyje więcej dzieciaków niż dorosłych może przyprawić o ból głowy. Mocny ból głowy. Lecz mimo tego komentarza, Fraser lubił dzieci i choć planował mieć swoją własną rodzinę, to było to jeden z tych planów których mu się nie udało jak dotąd zrealizować. - Detektyw? - odezwał się gdy Trixie przybliżyła mu sposób dobierania przez nią historii do przechadzających się na Pokątnej ludzi. - Brzmi interesująco, choć muszę się przyznać, że gdybym nie poznał magicznego świata jestem przekonany że zostałbym wojskowym. Powiedział poprawiając się w fotelu, bo choć był on wygodny to siedząc dłuższy czas w jednym miejscu przyprawiał go o drętwienie kręgosłupa. Prawy kącik ust Szkota uniósł się w górę, niedbałym ruchem dłoni przeczesał włosy czując się coraz bardziej swobodnie w towarzystwie panny Chamber. - Ale tak się wszystko ułożyło, że ojciec zgodził się bym poszedł do Hogwartu, a nie mugolskiej szkoły by zaś po niej do wojska. Może wtedy miałbym trochę więcej szczęścia w życiu prywatnym? Jak to się mówi... "Za mundurem panny sznurem", a za psem, książkami i posadą w Hogwarcie się raczej nie uganiają. Zażartował sam z siebie kręcąc zrezygnowany głową nad swoim własnym bytem. Bo nie ważne jak mocno kochał swoją pracę, to przecież nie samą pracą człowiek żył. Zaś z roku na rok Fraser coraz bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że czegoś brakowało w jego poukładanym, czarodziejskim życiu. Coś czego nie mógł zapełnić książkami, dodatkowymi wykładami dla uczniów czy kupowaniem nowych zwierząt.
|
Tiffany Chamber BibliotekarkaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Świerk, włos z ogona testrala, 12 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Alohomora, Colloportus, Flippendo, Lumos, Nox, Finite incantatem, Locomotor, Reparo, Protego, Drętwota, Tergeo, Aperacjum, Accio, Expeliarmus, Piertotum Locomotor, Chłoszczyść, Libro mendacium, Leviocorpus, Repello mugnetum, Liberacorpus, Slugus eructo, Muffliato, Quietus, Upiorogacek, Stulte, Repello mugnetum forte, Sezam materio, DissendiumOPIS POSTACI: Tiffany jest kobietką zwyczajną, raczej nie wyróżniającą się z tłumu. Posiada sięgające lekko za ramiona, brązowe włosy i ściętą na prosto grzywkę, którą zwykle zaczesuje na boki lub upina. Oczy również brązowe, z zafascynowaniem obserwujące i analizujące wszystko wokół. Nie jest grubiutka, ale budowa ciała wyraźnie wskazuje, że więcej je niż biega. Na lewym barku i prawym udzie posiada tatuaże przedstawiające kolorowe słoneczniki. Nie wygląda już najmłodziej i nic w tym dziwnego, bo osiągnęła wiek, w którym kobieta zaczyna powoli przekwitać. Ukrywać zapisane w akcie urodzenia cyferki mogła w nieskończoność, ale zamaskowanie mijającej urody to już zadanie bardziej skomplikowane. Rzecz jasna, dziewczyna nie przejmuje się mocno upływem lat i bytem starej panny (czego matka nie może sobie wybaczyć do dzisiaj i obwinia się o to przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy pytając o ewentualne pojawienie się przyszłego zięcia zostaje zetknięta z brutalną rzeczywistością), więc twarz czarodziejki przez większość dnia ozdabia przeuroczy i ciepły uśmiech, jasno ukazujący pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Sprawia wrażenie osoby delikatnej i czułej, pasującej do spokojnej pracy przy sprzedawaniu i wypożyczaniu książek. Wizerunek ten mocno kłóci się z pragnieniem szaleństw i podejmowania niepotrzebnego ryzyka przy każdej decyzji, ale jak to mówią - cicha woda brzegi rwie. Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” Sro 09 Mar 2016, 18:26 | |
| Tiffany poprawiła swoje usadowienie i uśmiechnęła się do Hugh szeroko. Nie była typem kobiety, który doszukiwał się w mężczyznach tak głębokich spraw jak dobra posada czy prestiż społeczny, a... no cóż, ciepłe serce. Niech się ustawiają sznurem za żołnierzami, którzy wyjeżdżają na długie dnie i noce zostawiając dom za sobą, a ta mała bibliotekarka będzie czekała na tego, który nie zarabia na życie mordowaniem innych ludzi. - Detektyw! - potwierdziła z nieskrywanym entuzjazmem. - Ale to może dlatego, że ostatnio naczytałam się dużo Arthura Conan Doyle'a? - zamrugała. Pytanie zadawała raczej sobie, a nie siedzącemu naprzeciw Szkotowi. Swoją drogą - gdybym nie poznał magicznego świata. Był więc, po części przynajmniej, taki jak ona! Sapnęła aż, bo wbrew pozorom nieczęsto spotykała osoby niezwiązane z czarodziejstwem przed jedenastymi urodzinami. Zdolności magiczne Tiffany tak czy siak pojawiły się bardzo późno, a i do tej pory były tak nikłe, że rzadko korzystała z różdżki, bardziej skupiając się na magicznych przedmiotach. Posiadała za to spory zasób wiedzy związanej z praktycznie każdą dziedziną życia czarodziejów, stąd jej zdziwienie, że o migopsach nigdy nie czytała. Być może naprawdę były rzadkie, być może profesor (o ile w takim razie w ogóle był profesorem) robił sobie z niej żarty - to nie miało znaczenia. Po prostu po powrocie do biblioteki przeszuka książki w ich poszukiwaniu, żeby się czegoś nowego dowiedzieć. Sherlock Holmes i John Watson, Hugh Fraser i... Cecil? W połowie pies, w połowie lekarz... a może odwrotnie? W końcu to Fraser wspomniał, że zaciągnąłby się do wojska. - Z czystej ciekawości, jeżeli mogę wiedzieć - czegóż w Hogwarcie nauczasz? Ciekawe jak wyglądałaby z fajką w ustach.
|
Temat: Re: Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” | |
| |
| Herbaciarnia „Rosa Lee Teabag” | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |