Och, Diana byłaby naprawdę zasmucona, że ktoś może żyć w normalnym świecie i nie czuć tego! Ona chadzając po korytarzach wręcz chłonęła oczywistość tej prostej, szkolnej rzeczywistości, która się jej tak spodobała. Czuła się jak zwycięzca loterii, ponieważ napotykała tu właśnie takich ludzi, którzy mogli sobie wieść takie jej wymarzone życie obecnie. Naprawdę dało się ominąć jakoś aurę tego? Przecież do zwyczajnego życia potrzeba tylko jednej rzeczy - umiejętności unikania tego, co wychodzi poza normę. Niezbyt skomplikowana zasada, szczególnie w przypadku kogoś, kto już tak naprawdę ma podstawy ku temu, by egzystować w taki sposób. Kogoś, kto wpasowywał się w każdy wzór osoby godnej naśladowania. Może w głowie Diany po prostu tworzył się przerysowany obraz, ale tak właśnie odbierała tych zwyczajnych ludzi. Jakby wszyscy mieli coś, czego ona się wyrzekła i nijak teraz mogła powrócić do tego, mimo swoich najszczerszych chęci. Kiedy już raz się coś oderwie to przyklejenie tego ponownie okazuje się sprawą bardzo problematyczną. Diana jednak starała się cieszyć z tego, co ma. Nigdy nie\jest przecież idealnie i dlatego na jego komentarz zareagowała tylko szczerym uśmiechem.
Tak, każdy powinien znaleźć się wreszcie w odpowiednim miejscu. Czy to było jej własne? Bardzo chciała w to wierzyć.
- Niech będzie czytelnia - odpowiedziała i otworzyła drzwi do pomieszczenia, które wskazał jej mężczyzna.
/zt