|
Dorothea MalfoyDorothea Malfoy Kierownik Departamentu Przestrzegania Prawa CzarodziejówDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12¾ cala, sztywna, włos z głowy wili, wiązOPANOWANE ZAKLĘCIA: ▫ Enervate▫ Expelliarmus▫ Accio▫ Flippendo▫ Sillencio▫ Lumos▫ Nox▫ Bombarda Maxima▫ Anteoculatia▫ Avifors▫ Drętwota▫ Everte Statum▫ Petrificus Totalus▫ Reparifarge▫ Gemino || ▫ Bulla Privata▫ Imperturbable▫Vermiculus▫ Rennervate▫ Reparifors▫ Flippendo Duo▫ Kaproun▫ Protego Totalum▫ Levicorpus▫ Jęzlep▫ Verdillious▫ Avis▫ Ericius Mutationem▫ Lapifors▫ Repleo▫ Libro Mendacium || ▫ Vulnera Sanatur▫ Salvio Hexia▫ Priori Incantatem▫ Protego Horribilis▫ Serpensortia▫ Szatańska Pożoga▫ Sectumsempra▫ Purpura Flamma▫ Acid Missile▫ ObliviateOPIS POSTACI: Złośliwi współpracownicy - a takich nie brakuje - są zdania, iż pani Malfoy zaraz po narodzinach, połknęła kij od szczotki. Podobno jeśli kiedyś się wreszcie po coś schyli, połamie się z miękkim i przyjemnym dla uszu trzaskiem niczym sztywna, cienka dykta. Dosyć wysoka, chuda i zawsze wyprostowana, spokojnym krokiem przemierza gmach budynku Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Jedynie mocniejszy i zdecydowanie głośniejszy stukot jej obcasów o kamienną posadzkę, zdradza nastrój Dorothei. Na ładnej, drobnej twarzyczce z delikatnymi bruzdami pierwszych poważniejszych zmarszczek, ciężko doszukać się emocji targających kobietą. W skrajnych sytuacjach, kiedy jest rzeczywiście wściekła, jej mleczne policzki oblewają się rumieńcem, a w zwykle chłodnych, przenikliwych, błękitnych oczach, pojawiają się żywe płomienie. Bardzo jasne, blond włosy upina na co dzień w luźne koki. Nic więc dziwnego, iż bardzo często wiele kosmyków opada na jej twarz, przez co wyrobiła w sobie odruch nieświadomego zagarniania ich za uszy. Wysoko uniesiony podbródek, opuszczone swobodnie ramiona i szczupłe dłonie splecione za plecami, to klasyczny widok pani Malfoy ubranej dobrze skrojone szaty. Temat: Dorothea Malfoy Nie 07 Lut 2016, 19:27 | |
| BIO IMIĘ: Dorothea Amelie NAZWISKO: Malfoy zd. Crouch CZYSTOŚĆ KRWI: Czysta DATA URODZENIA: 10.01.1894r. UKOŃCZONA SZKOŁA: Hogwart (Slytherin) MIEJSCE PRACY: Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów POSADA: Kierownik RÓŻDŻKA: 12¾ cala, sztywna, włos z głowy wili, wiąz BOGIN: Martwe dzieci, leżące w kałuży krwi. FACE CLAIM: Charlize Theron WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP W zwierciadle zapewne ujrzałaby własną matkę – Amelie Crouch, wciąż żyjącą i w otoczeniu wnuków, których nigdy nie poznała. OPIS POSTACI Złośliwi współpracownicy - a takich nie brakuje - są zdania, iż pani Malfoy zaraz po narodzinach, połknęła kij od szczotki. Podobno jeśli kiedyś się wreszcie po coś schyli, połamie się z miękkim i przyjemnym dla uszu trzaskiem niczym sztywna, cienka dykta. Dosyć wysoka, chuda i zawsze wyprostowana, spokojnym krokiem przemierza gmach budynku Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Jedynie mocniejszy i zdecydowanie głośniejszy stukot jej obcasów o kamienną posadzkę, zdradza nastrój Dorothei. Na ładnej, drobnej twarzyczce z delikatnymi bruzdami pierwszych poważniejszych zmarszczek, ciężko doszukać się emocji targających kobietą. W skrajnych sytuacjach, kiedy jest rzeczywiście wściekła, jej mleczne policzki oblewają się rumieńcem, a w zwykle chłodnych, przenikliwych, błękitnych oczach, pojawiają się żywe płomienie. Bardzo jasne, blond włosy upina na co dzień w luźne koki. Nic więc dziwnego, iż bardzo często wiele kosmyków opada na jej twarz, przez co wyrobiła w sobie odruch nieświadomego zagarniania ich za uszy. Wysoko uniesiony podbródek, opuszczone swobodnie ramiona i szczupłe dłonie splecione za plecami, to klasyczny widok pani Malfoy ubranej dobrze skrojone szaty.
Dorothea nie jest bardzo skomplikowana pod względem charakteru. To klasyczny przykład kobiety, która na przełomie bardzo ważnego okresu swojego życia – ukończenia Hogwartu, wchodzenia w dorosłość - straciła jedyną osobę, która starała się ją chronić przed brutalnością świata, czyli własną matkę. Bolesne doświadczenia utwierdziły wtedy młodą Crouch'ównę o słuszności słów ojca, które tak bardzo próbowała wypierać: „Ex malis eligere minima”. Ukończenie 18 lat było istotnym momentem dla zmiany światopoglądu i dalszych relacji międzyludzkich. Zrobiła się o wiele bardziej oschła, chłodna, a przede wszystkim wybudowała wokół siebie mur, przez który nikt jak dotąd, nie zdołał się rzeczywiście przedrzeć. Ba, nie próbuje zacieśniać nawet relacji ze swoimi latoroślami, nie chcąc popełnić błędów swojej własnej rodzicielki. Dystans i bardzo formalne relacje między Dorotheą, a dziećmi, mają je przede wszystkim chronić przed zbędnym przywiązaniem i ewentualnym cierpieniem, na które byłyby narażone, w razie jej śmierci. Piekielnie wymagająca i stanowcza wobec osób z najbliższego otoczenia. Nie przewiduje taryfy ulgowej wobec własnych pracowników. Wychowana w fanatyzmie czystej krwi, dosyć pogardliwie odnosi się wobec szlam, a jeśli są jej pracownikami, przydziela im najgorsze zadania, sugestywne dając do zrozumienia, że dla niej, są czarodziejami gorszej kategorii. PRZYKŁADOWY POST Dawno nikt nie widział Dorothei w takim stanie, że była o włos od przetransmutowania własnego pracownika w jakiegoś karalucha, którego następnie rozgniotłaby butem. Szła przez departament jak zawsze wyprostowana, a palce miała tak mocno zaciśnięte za plecami, na przegubie drugiej dłoni, że pozostawiały sino-czerwone ślady. Głośne uderzenia obcasów o podłogę, jasno sugerowały, że lepiej do niej nie podchodzić i nie zadawać pytań. Chyba, że komuś życie jako człowiek niemiłe i wolałby zostać przemieniony w jakiegoś uroczego zwierzaczka. Szczura na przykład. - Pani Malfoy, ja przepraszam! Ja naprawdę nie chciałem, aby to tak zabrzmiało! Nie pomyślałem! - młody, bo niespełna osiemnastoletni, chudy chłopak biegł za kobietą, usilnie próbując ją zatrzymać. Pot z jego dłoni znaczył plamami plik ściskanych pergaminów, a rogi dokumentów wyginały się fale, spowodowane wilgocią. - My nie mamy już o czym rozmawiać, panie Danvers. I obawiam się, iż pan nigdy nie myślał. - rzuciła szorstko, nawet nie zaszczycając go krótkim, przelotnym spojrzeniem. Podeszła do swojego biurka, puściła zmaltretowany nadgarstek i wyciągnęła z kieszeni szaty, różdżkę. Dwa machnięcia wystarczyły, aby dokumenty i księgi ułożyły się w równe stosy. Kobieta opadła na fotel, nie zwracając szczególnej uwagi na swojego rozmówcę. - Przecież nic się takiego nie stało... - mruknął i wbił swoje spojrzenie w blat biurka blondynki. Młody Danvers nie uważał swojego przewinienia za szczególne, ponieważ prawdopodobnie nie docierała do niego powaga zaistniałej sytuacji. Bez pytania odesłał list do innego departamentu jakoby w imieniu swojej szefowej. Bez żadnego upoważnienia z jej strony. - Nic takiego się nie stało? Moje dzieci, które chodzą jeszcze do szkoły, mają więcej wyobraźni. Za kogo się pan uważał, podejmując taką decyzję za moimi plecami, nie przepracowawszy w Ministerstwie Magii nawet pół roku? - Na pewno nie za kogoś, za kogo uważają się młodzi Malfoy'owie w Hogwarcie... - westchnął cicho, łudząc się chyba, że taka wzmianka zostanie puszczona mimo uszu. Niestety, Dorothea może nie okazywała wylewnie uczuć swoim pociechom, ale nikt obcy nie będzie ich obrażać w jej obecności. Oderwała plecy od oparcia fotela i położyła płasko dłonie na biurku. Możliwe, że obawiała się swojej odruchowej reakcji, jaką byłoby sięgnięcie po różdżkę i potraktowanie młodzika zaklęciem. - Och, widzę, że zaczynamy mieszać koligacje rodzinne z własną niesubordynacją tudzież głupotą. Dobrze, zakończmy współpracę na tym etapie. - delikatny uśmieszek całkowicie nie pasował do słów, które wypowiedziała kobieta. Oczy Danversa gwałtownie się rozszerzyły i dotarło do niego, że chyba stracił właśnie pracę. - Przepraszam... Ale oni naciskali, że to ważne, a pani nie było już w Ministerstwie Magii! To się więcej nie powtórzy, obiecuję! - jęknął łamiącym się głosem, bliski płaczu. Drżące dłonie wreszcie poluzowały uścisk, a wszystkie kartki, które trzymał, wylądowały na podłodze. Blondynka wywróciła oczami, nie mogąc uwierzyć, że jeszcze kilka minut temu, ten człowiek był jej pracownikiem. - Został pan tutaj przyjęty z polecenia, bo wyniki z OWUTEMów pozostawiały wiele do życzenia. Nie robiłam sobie nadziei, przecież wychowany był pan przez... mugoli. Jednak nawet oni wiedzą, że zwykły pracownik nie może podejmować samodzielnie decyzji, które wymagają konsultacji z przełożonym. A już z pewnością, żadna szlama nie ma prawa odpisywać na listy do Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów, powołując się na moje nazwisko, bez mojej zgody! - uniosła głos, przyciągając jednocześnie wzrok kilku współpracowników, którzy zaciekawieni oderwali się na chwilę od swojej pracy. Danvers już otwierał usta, aby ponownie zacząć się bronić, lecz Dorothea uniosła dłoń, nakazując mu zamilknięcie. - Ma pan rację. To się więcej nie powtórzy. Nie będę już za pana świecić oczami przed Ministrem Magii. - Malfoy otworzyła jedną z szuflad i wyciągnęła z niej pergamin z już naniesionym nagłówkiem: „Zwolnienie dyscyplinarne”.
|
Administrator fabularny NPC
Temat: Re: Dorothea Malfoy Nie 07 Lut 2016, 21:55 | |
| WITAMY WŚRÓD DOROSŁYCH
ZAKLĘCIA | PUNKTY ROZWOJU | ➛ 15 szkolnych ➛ 15 łatwych ➛ 10 trudnych | ➛ 110 PS |
TWOJE PRZEDMIOTY ➛ Zestaw podręczników szkolnych. ➛ Czujnik tajności. CO DALEJ - KROK PO KROKU ➛ Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu. ➛ Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj. ➛ Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru. ➛ Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru. Kartę akceptowała: Irys
|
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |