|
Klub Jazzowy „Jedyna Szansa”Idź do strony : 1, 2, 3 Administrator fabularny NPC
Temat: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 16:45 | |
| Mały klub, w którym odbywają się cyklicznie koncerty jazzowe a także inne bluesowe czy związane z muzyką rozrywkową. Zazwyczaj przychodzą tu znudzeni życiem kawalerowie, którzy chcą popatrzeć na występy Rose Shell, która bardzo szybko zyskała miano głównej atrakcji Jedynej Szansy. W środku znajduje się bar, okrągłe stoliki i scena, na której stoją instrumenty. Po bokach podestu zwisają czerwone kotary. W pomieszczeniu zawsze jest dużo dymu, ponieważ zezwala się na palenie w środku, a z powody braku miejsca jest też duszno. Trzeba jednak przyznać, że tłok który tu panuje nikomu nie przeszkadza, póki można dostać ognistą whisky i inne mocne trunki. Między stolikami poruszają się kelnerki, które roznoszą zamówienia. Cennik➛ GRZANY MIÓD | 4ʛ | ➛ OGNISTA WHISKY | 5ʛ | ➛ ORANŻADA | 1ʛ | ➛ PIWO KREMOWE | 3ʛ | ➛ RUM PORZECZKOWY | 3ʛ | ➛ SHERRY | 5ʛ | ➛ SYROP WIŚNIOWY | 2ʛ | ➛ WODA GOŹDZIKOWA | 2ʛ | ➛ BRANDY | 3ʛ | ➛ TĘCZOWA PLEJADA - DRINK | 10ʛ |
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 20:29 | |
| [ 19 maja 1934 rok ] Weszła do klubu mając na sobie swój beżowy płaszczyk sięgający do kolan, pod spodem miała brązową suknię, która opinała się lekko na jej biodrach. Ruszyła bez słowa do swojej garderoby, w której miała zamiar się umalować i przebrać. Do jej występu zostało jeszcze pół godziny, więc miała dużo czasu. Przebrała się w pozłacaną, czarną suknie, w której nie wyszłaby na co dzień do ludzi. Była to sukienka, którą ubiera się tylko na takie występy. Włosy spięła w koczka tuż nad karkiem i zabrała się za malowanie. Przejechała różem po policzkach, aby nadać im koloru i spojrzała w lustro, aby przejechać poprawnie czerwoną szminką po ustach. Gdy już była gotowa wpięła kilka koralików w włosy, założyła wygodne pantofelki na nogi i wyszła z garderoby. Stanęła na scenie słysząc już szum na sali, który oznaczał zniecierpliwienie. Zabrzmiała muzyka i Lily zaczęła śpiewać. Uśmiechała się kusząco i poruszała tak samo. Podeszła do jednego z mężczyzn i zakręciła się wokół niego, ale jeszcze nic nie zwinęła. To był zaledwie początek, są zbyt świadomi tego co się działo. Przejechała swoją drobną dłonią po klacie bruneta i przeszła dalej. Krótki kontakt wzrokowy i przechodziła tak między stolikami śpiewając kierując swe kroki w stronę sceny gdzie spędziła dwie piosenki. Gdy Lily zaczynała śpiewać było widać, że robi to co kocha. Nie ważne gdzie, z kim, w jakim miejscu to robiła ważne było, że mogła śpiewać. W końcu. Nie musiała słuchać się ojca. Nie musiała udawać, że chce być aurorem tak jak chciał tego jej tata. Mogła śpiewać. Mogła tańczyć. Mimo, że jej rodzice zmarli 5 lat temu ona nadal pamiętała każdy ich zakaz i prośbę, aby była taka jak oni. Nie chciała tego. W końcu, gdy zauważyła, że było kilku pijanych panów zeszła ze sceny i znowu zaczęła kręcić się między stolikami. Podeszła do jednego i usiadła na stoliku śpiewając jakąś skoczną wesołą piosenkę. Spojrzała w oczy mężczyzny i zaśpiewała do niego zakładając nogę na nogę, aby zasłonić kieszeń marynarki, w której już chwilę temu zobaczyła coś wypukłego. Kilka razy trafiała na zwykłe chusteczki, jakieś papierki, ale to jej nie peszyło. Zdarza się. Zabrała mały woreczek i przysunęła się bliżej do faceta, aby mógł poczuć jej oddech na policzku. Teraz chwila, która u niej sprawiała mocne bicie serce. Czas snął, a woreczek wylądował w jej piersiach. Zsunęła się z stolika kierując się dalej. W końcu miała chwile przerwy, więc poszła na chwilę do garderoby, aby potem udać się do baru i dostać małą szklaneczkę whisky, którą dostaje od szefa na każdej przerwie. Może wybrać sobie, na której.
Ostatnio zmieniony przez Lily C. Longbottom dnia Nie 22 Maj 2016, 18:02, w całości zmieniany 2 razy
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 20:46 | |
| Lokal może i do zbyt ekskluzywnych nie należał, może i przychodziło tutaj wiele podejrzanych typów, ale chłopak właśnie w tego typu miejscach czuł się naprawdę dobrze. W takich chwilach jak ta szczerze współczuł tym wszystkim bogatym, i lepiej urodzonym panom oraz panią. Musieli oni przebywać na jakiś nudnych bankietach, zawsze we garniturze, fraku... czy co tam oni nosili. A kobiety... zawsze podziwiał je za tą magiczną umiejętność chodzenia na obcasach. Domyślał się, że za wygodne to nie mogło być. Przecież ich stópki przez kilka godziny znajdowały się w naprawdę niefizjologicznej pozycji, wiec jak u licha one mogły tyle godziny spędzić na jakiś zabawach sfer wyższych, to jeszcze dobrze się bawić. Jemu do pełnego szczęścia wystarczyła tak naprawdę biała koszula, szara kamizelka, i czarne spodnie. Kiedy wybierał się do tego typu miejsc to na nogi zakładał wyjątkowo lakierki, które cóż... przeszły już swoje, i nie wiedzieć kiedy straciły ten swój blask. Z resztą czy to było ważne jak wyglądał. Większość osób tutaj i tak po kilku godzinach była już tak napruta, że ledwo co widzieli na oczy, tak też kompletnie nie przejmował się wyglądem. Z resztą... w chwili kiedy mówi się o interesach i to jeszcze takich które sam prowadził... cóż wygląd najmniej się liczył. Dokładnie... Evan przychodził tutaj w chwilach kiedy miał do omówienia parę spraw ze swoimi znajomymi... kiedy musieli zaplanować jakiś malutki włam czy coś w tym stylu. Zawsze dyskutowali wtedy przy ognistej o tym co i ile komu przypadnie, a tego typu lokale są do tego najlepsze. Jest głośno, każdy jest zajęty sam sobą, to i nikt jeszcze nigdy na niego nie zwrócił uwagi. Tym razem mimo wszystko przyszedł tutaj sam, nie miał za bardzo co z sobą zrobić... można powiedzieć, że na chwilę obecną przeżywał kryzys w swojej pracy, bowiem nie trafiła się żadna interesująca oferta. -Wodę...- Powiedział głośno podchodząc do baru, opierając się o niego swoimi dłońmi. Nie... dzisiaj wyjątkowo nie weźmie alkoholu do ust, czasami organizm potrzebuje swego rodzaju oczyszczenia, co oczywiście nie oznaczało, że nie zatruje go czymś innym. Z kieszeni spodni wyjął sfatygowaną już paczkę papierosów po czym wsadził jednego między wargi. Podpalił go przy pomocy zapałki, którą po przygaszeniu schował ponownie do pudełka. I tak sobie spokojnie stał przy tym barze popijając swoją wodę, i zaciągać się co chwila dymem. Jego niebieskie oczy obserwowały uważnie otoczenie. Szukał celu... może, ale niestety obawiał się, że w tym klubie nie pojawi się nikt kto byłby warty jakiego kolwiek zachodu.
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 21:20 | |
| Oparła łokieć na blacie baru i zaczęła kręcić palcem kółko wokół szklanki patrząc jak kostki lodu topią się w cieczy. Poprawiła aksamitny szal na ramionach, który kiedyś należał do jej mamy. Słysząc głos jakiegoś mężczyzny spojrzała na niego lustrując każdy skrawek ciała mężczyzny. Najpierw skupiła się na jego niebieskich oczach, potarganych włosach i wąskich ustach. Następnie spojrzała na szyję. Lubiła tę część męskiego ciała obserwować. Czasami opuszkami palców przejechać po niej i obojczykach płci przeciwnej. Ot, taki mały fetysz. Lubiła, gdy ich skóra napinała się, a oni patrzyli na nią w taki inny sposób. Wtedy, gdy już pojawiał się ten konkretny błysk w ich oczach odsuwała się, uśmiechała tajemniczo i odchodziła machając im na pożegnanie. Mężczyzna zdecydowanie nie należał do tych osób, u których da się coś ukraść - zwłaszcza, że pił wodę. Wzięła mały łyk whisky i przysunęła się do niego widząc, że ma papierosa. Nie paliła nałogowo, ale zdarzało się jej. W tym klubie pełno było dymu, więc szybko się do niego przyzwyczaiła - musiała, w końcu tutaj pracowała. - Witaj - powiedziała obserwując jego profil widząc, że ten skupia się na sali jakby czegoś szukał. Nudziła się, a miała wielką ochotę poznać kogoś nowego. Ot, taki kaprys, a je w końcu trzeba zaspokajać, aby życie miało jakieś barwy, a nie tylko dźwięk jazzu. - Szukasz kogoś? - zapytała i zagryzła lekko czerwone usta białymi ząbkami. - Poczęstujesz? - spojrzała na papierosa. Jedni szukają swoich ofiar długo, mają swoje ulubione typy. Ona musi kraść od każdego kogo tylko tutaj zobaczy, a kto choć trochę świeci groszem. Każdy pieniądz się przyda, a ona jest zachłanna na pieniądze, ponieważ musi mieć co jeść. Z własnej woli została sama, ale to dlatego, że nie chciała być zależna od swoich ciotek, które szybko wydałyby ją za mąż. Zostałaby kurą domową z jakimś pracoholikiem i gniłaby w czterech ścianach jak trup w trumnie. Nie chciała takiego życia. Chciała właśnie tego - radzić sobie sama, śpiewać i tańczyć. Spełniać się.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 21:34 | |
| Evan był zmuszony odwrócić swoje oczy od tłumu który z każdą minutą robił się coraz większy, a gwar zaczynał powoli przekraczać te dźwięki które były jeszcze znośne dla ludzkiego ucha. Tak też odwrócił głowę w bok aby spojrzeć na dziewczynę która stanęła u jego boku. Czerwone usta, makijaż, włosy zrobione... ładna ozdobna spódnica, cóż wyglądała na kogoś kto może być mieć przy duszy trochę więcej galeonów... ale... no właśnie chłopak nie od dzisiaj siedział w swoim zawodzie. Dziewczyna była sama... gdyby przyszła ze swoim mężem, albo narzeczonym ten najpewniej by nie puszczał jej na krok, a już tym bardziej nie pozwoliłby od tak paradować przy barze. Musiała tu pracować, albo była jedną z tych panienek które szukały tylko okazji aby wydać się dobrze za mąż. W dzisiejszych czasach była to jakaś paranoja. Większość dziewczyn była gotowa na wszystko aby tylko poprawić poziom swojego życia. Mogły nawet związać się z kimś kogo tak naprawdę nigdy nie kochały. -Witaj...- Odpowiedział jej spokojnie odkładając papierosa do popielniczki. -Nikogo ważnego...- Odpowiedział poniekąd z prawdą. Najlepszymi ofiarami byli ludzie którzy nic nie znaczyli w tym świecie, których nazwiska nie były wcale znane, chociaż od jakiegoś czasu naszemu kradziejowi marzy się jakaś akcja na znacznie większą skalę. Zapytacie się pewnie dlaczego w tym siedzi. Przecież mógłby wylądować w ministerstwie, a jakimś nudnym departamencie, otrzymać nudny gabinet, i rozwiązywać jeszcze nudniejsze sprawy. Jak najbardziej mógł tak uczynić, ale podstawowe pytanie po co? Chłopak nie był tym typem ludzi którzy kochali papierkową robotę. Kiedy planował kolejne kradzieże, albo jakieś włamy czuł ekscytacje, której na pewno nie poczułby w zwykłej pracy. To po prostu trzeba polubić... jeżeli ktoś chce wejść w środowisko przestępców z tak zwanej wyższej konieczności... nie, nie będzie dobry w tym co robi i wcześniej czy później osadzą go w Azkabanie. -Proszę...- Mruknął po czym wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów w taki sposób aby dziewczyna mogła bez problemu wyciągnąć jednego. Zaraz po tym kiedy tak uczyniła odpalił jedną zapałkę przystawiając ją do końca papierosa, a kiedy ten zaczął się tlić szybko ją zgasił wrzucając do popielniczki w której tlił się jego papieros. -Pracujesz tutaj? czy szukasz może lepszych perspektyw na życie?- Zapytał się bezpośrednio. Oj tak Evan nigdy nie przebierał w słowach, z reguły mówił to co myślał i jakoś specjalnie nie przejmował się tym czy obrazi kogoś, czy też nie. Po prostu szczerość u niego była zawsze na pierwszym miejscu.
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 22:05 | |
| Mogła przyjrzeć się mu bardziej i zapamiętać tę twarz. Zapewne już go nie przeoczy, gdy gdzieś się miną na mieście. On zapewne nawet jej nie zauważy. Lilka zawsze ukrywa się pod kapeluszami, swoim beżowym płaszczykiem i sukniami, które nie wyróżniają jej z tłumu. Lubiła lśnić tylko i wyłącznie na scenie, nigdzie indziej. To było jej pragnienie, aby każdy słyszał jej głos. Perspektywa na życie? Cóż, ona czegoś takiego nie miała, a raczej nie chciała, bo mieć miała, ale to nie było to, czego tak bardzo pożądała. Chcieli się jej pozbyć. tak to sobie właśnie wyobrażała, że chcą ją wepchnąć do bogatego męża. W prawdzie słyszała o śmierci jej dwóch ciotek i wujka. Miała zamiar skontaktować się z kuzynami, którym zginęli rodzice, ale na razie nie miała na to środków, ani czasu. Wpadała w wir pracy i traciła poczucie pracy. Chwilę patrzyła w jego oczy obserwując każdy ich ruch zauważając tym samym, że patrzył na jej strój. Wzięła od niego papierosa i przytrzymała dwoma pacami nie spuszczając z niego spojrzenia. Lubiła obserwować ludzi, a zwłaszcza swoich rozmówców. Wiedziała, że większość osób to peszyło, ale kto jej tego zabroni? Jeśli jest się na dosyć silnym człowiekiem powinno się znieść nawet spojrzenie takiej niewinnej duszyczki jak ona. Zaciągnęła się lekko dymem i wypuściła go po krótkiej chwili gdzieś na bok. Oparła się wygodniej o blat baru i uśmiechnęła się lekko zadziornie na jego słowa. Pokręciła powoli głową ponownie się zaciągając. - Perspektywy nie są ważne. Jedyna perspektywa w życiu to ta, przez którą patrzy się na świat - powiedziała i spojrzała na scenę, na której występował jakiś zepsuł. - Pracuję, Rose Shell - przedstawiła się swoim pseudonimem, którego używa pracując tutaj. Niewiele osób wie, że jest od Longbottomów i tak jest chyba najlepiej. - Jestem piosenkarką - powiedziała z lekkim skinieniem głowy. - A Pan? Kim jest? - zapytała przysuwając się do niego patrząc na niego spod długich rzęs, z delikatnym uśmiechem czerwonych ust.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 22:15 | |
| Wiele osób mogło by w tej chwili się popukać w głowę i stwierdzić, że Evan ma nierówno pod sufitem wchodząc na tematy zawodowe, w chwili kiedy jego praca do legalnych wcale nie należała. Na szczęście jak mówiłam... za długo siedział w tym aby nie wiedzieć jak wybrnąć z tej całej sytuacji. Kiedy ta powiedziała mu, że jest piosenkarką uśmiechnął się tylko lekko pod nosem. Nie wiedzieć dlaczego każdą osobę która zajmowała się tego typu zajęciami kojarzył raczej jako wielką diwę która nie jest w stanie sama nic zrobić tylko potrzebuje kogoś kto ją wyręczy. A dziewczyna mimo wszystko wydawała się mu być wyjątkowo samodzielna, i chociaż widział, że próbowała swoich kobiecych sztuczek, to on po prostu starał się to zignorować. -Mało ambitna praca... i pewnie kiepsko też płacą- Ci którzy mieli większe szczęście wylądowali w jakichś wielkich korporacjach gdzie zarabiało się naprawdę kupę pieniędzy. A inni którzy niestety takiego szczęścia nie mieli musieli chwytać się każdej pracy... nawet tej najbardziej podłej. Nie było sprawiedliwości na tym świecie... on sam nie raz się zastanawiał dlaczego dzieję się tak, że jedni mają więcej a inni mnie. Kto był odpowiedzialny za taki porządek świata. To było naprawdę irytujące, nie było nawet komu dać w twarz za to, że tak bardzo spieprzył życie niektórych osób. -Evan Reid... miło poznać- Powiedział po czym uchwycił dłoń dziewczyny w swoją rękę i musnął wargami grzbiet jej zgrabnej dłoni. Cóż... może był jaki był, ale mimo wszystko jakieś tam podstawy dobrego wychowania w sobie posiadał, które uwidaczniał co jakiś czas. Z resztą nie może nic dać po sobie poznać. -A jeżeli Panią interesuje to czym się zajmuję... cóż... powiedźmy, że jestem swego rodzaju koneserem z nieokreślonym czasem pracy- Czy skłamał... nie fakt był taki, że wybierał tylko ludzi i miejsca które zaimponowały mu w pewien sposób. Nie fatygowałby się wcale dla pierwszego lepszego żebraka z ulicy.
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 22:46 | |
| Nie zranił jej mówiąc, że jej marzenie jest mało ambitne, jedynie sprawił, że na ustach dziewczyny pojawił się szerszy zadziorny uśmiech. Oczy miała lekko przymrużone niczym kocica. Często była o niej porównywana, ale nie przywiązywała się do tego stwierdzenia. Ona na płace nie narzekała z wiadomych przyczyn - potrafiła obie poradzić z brakiem pieniędzy, przecież materiały na sukienki nie rosną na drzewach. Mruknęła cicho i przez dłuższą chwilę milczała paląc papierosa i słuchając mężczyzny. Nie podobało jej się to, że Pan Reid ignorował ją w taki sposób. Nie lubiła tego. Wolała, aby mężczyźni zwracali na nią uwagę. Miała wtedy więcej zabawy z przebywania w ich towarzystwie. - Nie narzekam - odezwała się w końcu. - Czy wyglądam na osobę, której... ta mało ambitna praca nie wystarczała? - zapytała obserwując ponownie jego twarz. - Lubię śpiewać, co zresztą niedługo będziesz mógł zobaczyć jeśli zostaniesz tu jeszcze 15 minut - mruknęła cicho i uniosła lekko głowę, aby móc lepiej na niego patrzeć. Poprawiła kosmyk włosów, który uwolnił się z lekkiego koczka i opadł na jej oko. Miała zamiar trzymać się tej pracy tak długo, dopóki ktoś jej nie zauważy. W końcu kiedyś ktoś usłyszy o jej głosie, przekaże wieść o nim dalej i będzie w stanie zarabiać odpowiednie pieniądze utrzymując siebie w takim dostatku jakim ona będzie chciała. Na ustach ponownie zabłąkał się uśmiech. Przypomniała sobie o swojej whisky, którą cały czas miała pod ręką. Wzięła szklankę i napiła się małego łyka. Nie lubiła zbyt dużo alkoholu, ale czasami trzeba się napić jeśli się robi to co ona. - Brzmi... ciekawie - powiedziała. Mężczyzna zaczynał ją ciekawić, ponieważ był zbyt szczerzy, ignorował jej próby omotania go. Nie skupiał się na niej jak inni. Zaczynał ją jednocześnie denerwować. Był zbyt arogancki w swoich słowach, co sprawiało, że Lilka chciała, aby facet zastopował trochę.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 22:55 | |
| Evan wysłuchał jej słów, nie mogąc powstrzymać rosnącego w nim rozbawienia, bowiem to co widział a to co dziewczyna do niego mówiła tak bardzo od siebie odbiegało, że w jego oczach stworzyło to swego rodzaju kabaret, w którym wszyscy mieli zostać uwięzieni. -Nie zrozum mnie źle Panno Shell... po prostu kiedy tak na Panią patrzę dochodzę do wniosku, że jest Pani stworzona do znacznie wyższych celów niż śpiewanie w jakiejś zatęchłej dziurze- Powiedział odwracając w końcu swoje niebieskie tęczówki w stronę swojej rozmówczyni. Teraz dopiero mógł dobrze się przyjrzeć jej delikatnym rysom twarzy, oczom, czerwonym ustom które najpewniej mamiły nie jednego mężczyznę. -Tylko ktoś musi Panią pokierować w odpowiedni sposób- Gdyby tylko popchnąć ją w inny tor, pokazać inne życie. Ona mogła by robić to co chciała on... zdobył by wspólnika. W dwójkę zawsze było raźniej. Tak Evan to był naprawdę bardzo dobry pomysł, tylko trzeba to rozegrać delikatnie wyczuć grunt na jakim się stoi. Nie chciał przecież od razu powiedzieć jej wszystkiego, nie wiadomo czy by ta od razu na niego nie doniosła. -Śpiew... dla mnie każdy śpiewa tak samo i nie jest to bynajmniej jakaś unikatowa umiejętność... tego każdy może się nauczyć- Cóż ciężko było mu zaimponować to był fakt. Wolał zdecydowanie talenty których w żaden sposób nie można się nauczyć. Coś co było unikatowe, tylko dla tej jednej osoby. -I ciekawe zaiste jest Panno Shell- Odpowiedział jej z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy. Gdyby nagle dostał drugą szansę, gdyby mógł zmienić swoja pracę, zacząć żyć jako uczciwy człowiek... na pewno by nie skorzystał z tego. Nie dla niego było spokojnie życie z żoną i dziećmi w niewielkim białym domku na wsi. On miał znacznie ambitniejsze plany na swoją przyszłość.
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 23:15 | |
| Nie przerywała mu ani jednej wypowiedzi. Zmrużyła jedynie delikatnie oczy chcąc odczytać z mężczyzny wszystko o czym myślał, ale niestety był zbyt tajemniczy. Lilka nigdy nie myślała o tym, aby mieć wspólnika. To była chyba ostatnia myśl, która by zagościła w jej głowie. Zdecydowanie była zbyt wielką egoistką, która bała się współpracować z ludźmi, ale jeśli miałaby odpowiednie towarzystwo... może by coś zmieniła w swoim życiu. Zaskoczył ją słowami o wyższych celach. To było coś czego jeszcze nigdy nie usłyszała i była to najmilsza rzecz, którą kiedykolwiek usłyszała. Jasne wiele razy słyszała, że jest piękna i ma talent, ale były to puste słowa, które miały na celu uwiedzenie jej, a po uczuciach, które mężczyzna jej okazywał nie zauważyła, aby miał wobec niej jakikolwiek cel. Mruknęła cicho zamyślona. - Pokierować? Co ma Pan na myśli? - zapytała przekrzywiając głowę na bok. Spojrzała w stronę stolików, gdzie ludzie pili, śmiali się i bawili. Już niedługo zacznie swoje show motania w ich męskich umysłach swoim ciałem, głosem i dotykiem. Jej bystre oczy wyłapały świeże mięsko, które było już nieźle upite. Z kieszeni wystawał mu fragment czegoś, co mogło mieć w sobie pieniądze. - Wrócimy do tej rozmowy za 10 minut, mam przed sobą dwie piosenki i koniec pracy, Panie Reid - uśmiechnęła się i przejechała opuszkami palców po jego szorstkim policzku. Zaśmiała się i puściła do niego oczko. dzięki jego słowom podbudowała się jeszcze bardziej, ale ze śpiewu nie miała zamiaru zrezygnować. Ona nie ma innego celu w swoim życiu. Nie chce mieć rodziny, nie chce mieć dzieci, ani męża. Chce być wolna, sama dla siebie. Po chwili na scenie pojawiła się księżniczka, która zaczęła śpiewać. na początku wolno, a z czasem muzyka zaczęła przybierać na radości. Uśmiechała się i na chwilę zapomniała o Bożym świecie. Przy drugiej piosence zeszła ze sceny i zaczęła przechadzać się między stolikami, ponownie zajęła miejsce na stoliku przy blondynie, zabrała mu kapelusz i zaśmiała się do mikrofonu melodyjnie. Śpiewając dobrała się do jego kieszeni i zsunęła się stolika. Z kapeluszem i sakiewką udała się na scenę. Przyłożyła kapelusz do piersi i wsunęła za sukienkę sakiewkę. Rzuciła nakrycie głowy w stronę widowni i kotary opadły, a ona oddychając szybko, ruszyła do garderoby, gdzie się przebrała. Zabrała swoje rzeczy i podeszła do baru szukając swojego poprzedniego rozmówcę.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 23:31 | |
| On sam również nigdy nie myślał o wspólniku. Jeżeli takowa osoba miałaby pojawić się u jego boku to byłoby to coś na zasadzie kogoś kto będzie ewentualnym kozłem ofiarnym. Jednak los potrafi być naprawdę przewrotny. Spotkał tą dziewczynę i jego myślenie na temat współpracy z kimś uległo nagle gwałtownej zmianie której nawet on się nie spodziewał. -Hmmm... Powiedźmy, że znalazłby się ktoś kto pomógłby w Pani odkryć zupełnie inne nowe talenty- Powiedział spokojnie opierając się jedną ręka o blat baru. W taki o to sposób moi drodzy może zrodzić się legenda. W głowie chłopaka już przewijało się cała masa różnych scenariuszy ich działania. Byli by znani na całą Anglię i to nie tylko wśród czarodziei, ale też wśród mugoli. Ta myśl niesamowicie go podnieciła. Evan chciał coś jeszcze powiedzieć, dodać od siebie, ale kobieta zamknęła mu usta. Więc mimo wszystko musiał obserwować to co ona robiła, i tyle co przy pierwszej piosence nic specjalnego się nie działo, to przy drugiej jego uwagę przykuła pewna bardzo interesująca rzecz. A mianowicie malutkie zawiniątko które najpierw znajdowało się w kieszeni faceta którego kokietowała, a zaraz potem nagle tajemniczo zniknęło. Evan parsknął tutaj cichym śmiechem aż niektóre osoby popatrzyły na niego z nie małym zdziwieniem. -No proszę...-Mruknął cicho sam do siebie. Nagle dziewczyna zniknęła mu z oczu. Utwory się skończyły a ona ze swoim łupem uciekła do garderoby. Było to stosunkowo mało profesjonalne, ale mimo wszystko w końcu dziewczyna w jakiś sposób zyskała sobie jego zainteresowanie. W końcu znalazł ją jak ta kręciła się gdzieś między ludźmi najwyraźniej poszukując go. Uśmiechnął się pod nosem po czym podszedł do niej i objął delikatnie w pasie, w taki sposób aby mogła bez problemu usłyszeć co ma jej do powiedzenia. -Cóż każdy sobie radzi jak może... sposób dobry, ale z całym szacunkiem Panno Shell... nie boi się Pani, że wcześniej czy później ktoś powiąże przedmioty które znikają z Pani występami. Jeżeli tak się stanie straci Pani pracę, i nie wiadomo czy przyjmą śpiewaczkę złodziejkę do innej pracy- Mruknął cicho prosto do jej ucha. Nie chciał aby kto kolwiek inny przysłuchiwał się tej rozmowie w końcu nie był to temat dla każdego. -Proponował bym Pani darować sobie tego typu sztuczki w pracy... bo to się sprawdza na bardzo krótką metę- Cóż styl jakiś tam miała, ale nawet dziecko potrafi okraść pijanego człowiek, a kobiecie jest tym łatwiej... bo jest kobietą. Sztuka zaczyna się kiedy trzeba wyjść na ulicę, i zdziałać coś w tłumie albo pod osłoną nocy, zrobić cały plan, przestać działać instynktownie. Evan w końcu puścił dziewczynę i stanął przed nią wpatrując się w nią. Nie patrzył na oczy, czy usta... po prostu patrzył się w jej twarz nie przywiązując wielkiej wagi do jakiej kolwiek jej części. -Zainteresowałaś mnie w pewien sposób...- Pewnie nie w taki w jaki by sobie tego życzyła. Nie był łowcą talentów, ale mógł spróbować wypromować ją w trochę innej dziedzinie życia.
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Czw 19 Maj 2016, 23:52 | |
| Już myślała, ze facet sobie poszedł i nawet nie był na jej występie. Cicho westchnęła i spięła się, gdy poczuła dłonie na swoim pasie, ale słysząc znajomy głos odetchnęła. Z każdym jego słowem serce przyśpieszało bicia. Nie może być. Jak on to zobaczył? Nie potrzebnie to robiła wiedząc, że facet ją obserwuje. - Pijany nie powiążę tego z klubem - zauważyła patrząc na niego przez ramię, a gdy została przez niego puszczona stanęła do niego przodem. - Kto by posądził o to niewinną, słodką i nawiną piosenkarkę? - zapytała tym samym pokazując swoją anielską stronę, którą pokazywała mężczyzną, gdy z nimi rozmawiała. Udawała wtedy, że to oni ją owijają sobie wokół palca, że to oni mają nad nią władzę, przecież mężczyźni tak bardzo tego chcą. Założyła ręce na klatkę i cicho westchnęła. Rozejrzała się i zrobiła lekki dzióbek zastanawiając się. W końcu złapała nadgarstek Lwa i pociągnęła go do tylnego wyjścia. Nie miała zamiaru ryzykować, że ktokolwiek usłyszy ich rozmowę. Evan Reid, Lew, który w jedną noc dowiedział się zbyt wiele. Nie wiedziała co z tym fantem zrobić, ale zdecydowanie miała zamiar zaprzestać go uwodzić. Nie chciała się z tym męczyć, co to, to nie, a zauważyła, ze była dla niego tylko osobą, których na ulicy może spotkać wielu. Wyróżniła się tylko dlatego, że była inna niż wszystkie panienki, które teraz istnieją na tym świecie. - Więc słucham? Czego ode mnie chcesz, Panie Reid? - zapytała. - Jaki jest ten sposób, który Pana interesuje? - zadała kolejne pytanie obserwując go uważnie, jedną dłoń trzymając w kieszeni na różdżce. Co jak co, ale kobietom nie wypada sterczeć na zapleczu jakich klubów z obcymi mężczyznami. Miała wrażenie jakby go skądś znała. Przekrzywiła głowę marszcząc lekko brwi. - Znamy się? - zapytała zmieniając na chwilę temat. Nie lubiła, gdy coś nie dawało jej spokoju, to za bardzo ją dręczyło.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Pią 20 Maj 2016, 22:32 | |
| -Każdy... w końcu największych przestępstw mogą dokonać tylko słodkie i niewinne z pozoru osóbki- Powiedział wyraźnie pewien tego co mówił. Dobra maska, to był klucz do sukcesu, szkoda tylko, że ludziom z reguły wydawało się, że przesłodzona twarz pięknej panienki była tą odpowiednią maską. Historia znała za wiele takich osób, na skutek czego społeczeństwo nauczyło się uważać na takie osoby. I chociaż dziewczyna wydawała się być pewna siebie to wcześniej czy później popełniłaby tutaj jakiś błąd. -Skupiasz się na pijanych a zapominasz o trzeźwych- Powiedział i uśmiechając się do niej triumfalnie. Wiedział co mówił, wiedział co należy robić aby zdziałać coś znacznie więcej, i chciał jej o tym trochę opowiedzieć, ale nim zdążył coś powiedzieć poczuł jak dziewczyna chwyta go za nadgarstek i ciągnie gdzie na tyły klubu. Nie opierał się w żaden sposób bo i niby po co. Chwilka prywatności w tej chwili się im przyda, a rozprawiać o tego typu rzeczach w barze pełnym ludzi, to było naprawdę mało profesjonalne. -Mówiłem... jesteś tworzona do znacznie wyższych celów... możesz przewyższyć tych wszystkich wieśniaków których musisz zabawiać. I zdobyć znacznie większa fortunę w znacznie krótszy czas, i w bardziej efektowny sposób- Mruknął cicho przechadzając się po zapleczu i zaglądał do niektórych kartonowych pudeł aby zbadać ich zawartość. -Najpewniej mijaliśmy się w szkole, pewnie też słyszałaś o moich wyskokach. Tak... to ja, ten który przyczyniał się do znikania pewnych rzeczy... pewnie do tej pory gdzieś u mnie są- Powiedział z wyraźnym zadowoleniem z samego siebie, że udało mu się tego wszystkiego dokonać i mimo wszystko ukończyć szkołę, kończąc w zawodzie który go po prostu pociągał.
|
Lily C. Longbottom Piosenkarka, PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń - wąsy trolla | Drewno - berberys | 10 cali | lekko sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, EPISKEY, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, AVIFORS, GEMINO, ACCIO, ALOHOMORA, FUMOS , RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, ZAKLĘCIE KAMELEONA || RENNERVATE, PROTEGO TOTALUM, IMPEDIMENTA, REPLEO, DELENS VESTIGIUM, FLIPPENDO DUO, JĘZLEP, TRANTALLEGRA || FERULA, PROTEGO MAXIMA, SOMNO, SERPENSORTIA, SEZAM MATERIO OPIS POSTACI: Lily C. Longbottom przejęła urodę swojej rodzicielki. Ma delikatną, jasną karnację, piwne oczy i brązowe, długie włosy sięgające do połowy pleców. Jej usta są idealnie pełne i malinowe, gdy szykuje się na występ przejeżdża po nich czerwoną szminką, aby mężczyźni patrzyli tylko na nie, gdy śpiewa. Oczy także delikatnie maluje, aby wydłużyć rzęsy. Ma idealnie proste i białe ząbki, którymi czasami w zamyśleniu zagryza usta. Jej zgrabne, długie nogi zawsze są ukryte pod długimi do kostek sukniami, aby żadnemu nie śniło się by jej dotknąć. Mimo wszystko stara się być niedostępna dla mężczyzn, którzy przychodzą do klubu. Jasne jest, że nie pojawiają się po to, aby posłuchać jej głosu. Ma dobrze zarysowane obojczyki, które zazwyczaj stara się mieć odkryte - kusić nikt jej nie zakaże. Palce jej dłoni ma szczupłe, zgrabne i długie, paznokcie owalne i zadbane. Sama dłoń jest mała i delikatna. Gdy śpiewa wolne, smutne piosenki często siedząc na scenie jeździ palcem po obojczyku - taki nawyk. Mierzy 171 cm wzrostu, waży 55 kg. Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Pią 20 Maj 2016, 22:58 | |
| - Trzeźwy skupia się na tym, aby się upić - odbiła piłeczkę. Nie od razu zaczęła kraść, robiła to stopniowo. Najpierw oswajała się z tym miejscem, poznawała ludzi, każdy zakamarek klubu, aż obrała swoją taktykę, nauczyła się tego, aby przetrwać, aby pokonać swoją biedę, aby być niezależna i dla siebie. Obserwowała każdy jego ruch. Jak ona nie lubiła tracić kontroli, jak nie lubiła, gdy ktoś wiedział zbyt wiele, nie lubiła, gdy ktoś był bardziej pewny od niej. Zagryzła w zamyśleniu wargę. Co ten facet kombinował? Do czego chciał ją użyć? Jak wykorzystać? Jak poprowadzić? Jak widział jej cel przebywania przy nim? - Lubisz krążyć wokół tematu, co? - zapytała niecierpliwiąc się jego słowami, które nie były konkretami. Domyślała się, że chodziło o brudne interesy, ale nie miała zamiaru ciągnąć go za język, a nawet podobało się jej to, że mówił takie słowa. Łatwo przekonał ją do siebie, ale jedno było pewne, nie zostanie jego pieskiem, który zrobi wszystko, co tylko ten każe. - Co miałabym robić? Czego ode mnie oczekujesz? Jakie są twoje plany, cele, Panie Reid? - zapytała podchodząc do niego i łapiąc go lekko za ramię. Nie lubiła, gdy jej rozmówca biegał wokół jakby miał biegunkę. To było irytujące, denerwujące. Nie mogła wtedy skupić się na twarzy tej osoby, na jej emocjach i intencjach. Lily bardzo lubiła obserwować, lubiła poznawać, wiedzieć, dowiadywać się niektórych ważnych informacji. W tej chwili nie wiedziała nic o tym człowieku, nie wiedziała, czy mogła mu ufać, czy nie zrobi jej krzywdy przy pierwszej lepszej okazji. Mężczyźni byli przebiegli i zachłanni, więc wiedział, że nie powinna takim ufać, nawet próbować tego robić.
|
Evan Reid PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Włos z ogona Testrala, Berberys, 9 cali, b.sztywnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: ENERVATE, - PROTEGO, RIDDICULUS, EXPELLIARMUS , ARANIA EXUMAI, DRĘTWOTA , RICTUSEMPRA , PETRIFICUS TOTALUS , OPPUGNO , GEMINO , ALOHOMORA , AQUA ERUCT0O, , BOMBARDA , ,FINITE , ,LUMOS, RENNERVATE. FLAGRANTE, REPELLO MUGGLETUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OBSCURO, PROCELLA, UTEVO LUX, VULNERA SANATU0R, BAUBILLOU0S, HURLINGBROOM ,INCARCEROUS, SOMNO OPIS POSTACI: Powiada się, że chłopcy z reguły przyjmują po matkach urodę, za to po ojcach osobowość, może było to spowodowane tym, że synowie znacznie chętniej spędzali czas wolny w towarzystwie ojców i mimo wszystko ci przekazywali im swoje prawdy życiowe, na skutek czego te małe bąble w dorosłym życiu były klonami swoich ojców. W wypadku Evan'a jest to całkowitą prawdą, bowiem jest on doskonałą mieszanką ludzi, którzy to przyczynili się do pojawienia się tego nowego człowieka na świecie. No, ale może zacznijmy od samego początku, aby nie było zbyt dużego chaosu. Matka chłopaka była nie wysoką, lekko przy kości kobietą. Posiadała ona niebieskie oczy, które to z resztą Evan odziedziczył po niej. Ciemno brązowe włosy chłopaka, z reguły były utrzymywane w lekkim nieładzie, ale w przypływie chęci i czasu, Evan pozwalał na to aby pobawić się swoimi włosami i wyprostować je... oczywiście na tyle na ile było to możliwe. Po matce Reid odziedziczył również bladą cerę, oraz ten osobliwy urok opalania się na czerwono. Dlatego też nic dziwnego, że chłopaczyna unikał słońca, jeżeli każde jego wyjście, i pozwolenie aby ta wielka kula ognista spiekła jego ciało, kończyło się na tym, że wyglądał po prostu strasznie. W matczynych genach otrzymał również nie za wąskie usta, które to miały w sobie tyle pigmentu, że miały różowawy kolorek. Za to wzrost jak i waga, w żaden sposób nie pasowała do jego rodzicielki, bowiem chłopak był wyższy od matki o całą głowę, a o wadze to nawet w tej chwili lepiej nie wspominać, bo matek się nie obraża. Niestety w genach po mamie nie otrzymał dobrego smaku jeżeli chodzi o ubiór. Starał się zawsze nosić jak najbardziej luźne stroje, aby nic mu nie krępowało ruchów. Najbardziej cierpiał kiedy się dowiadywał, że musiał ubrać jakiś garnitur i muszkę. Po prostu nienawidził kostiumów wyjściowych... Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” Pią 20 Maj 2016, 23:07 | |
| -Ja mimo wszystko nie planowałem tego... zawsze znajdzie się jakiś wyjątek od reguły. I teraz pomyśl, że za miast mnie mógłby być ktoś znacznie mniej wyrozumiały. Twoje życie nie było by wtedy zbyt ciekawe- Była młoda... widocznie niedawno zaczęła kraść, na skutek czego sądziła, że zjadła wszystkie rozumy i , że wie wszystko o wszystkim. I możliwe, że coś tam wiedziała, ale kiedyś noga jej się mogła podwinąć, popełni gdzieś jakiś znaczący błąd który zaważy na całym jej życiu i całej karierze. -Krótko mówiąc chcę ci zaproponować współpracę. Przestaniesz być kieszonkowcem który zgarnia tylko jakieś marne grosze. Możemy zabierać obrazy, bibeloty z różnych domów. Nawet nie wiesz ilu popaprańców tylko czeka na taką dwójkę jak my aby zlecić taką brudną robotę. I zapłacą naprawdę duże pieniądze za jakieś pierdółki które ani la mnie ani dla ciebie najpewniej nie miały by żadnego znaczenia- Dziewczyna marnowała się tutaj i on o tym wiedział, z resztą ryzykowała swoją pracą na rzecz tego aby się dorobić. Kraść tam gdzie się pracowało... to nie był dobry pomysł. Dlatego działanie na dwóch frontach w tej chwili wydawało mu się być naprawdę rozsądne. -Nie będziesz ograniczać się do czarodziei... mugole też w domach trzymają ładne sumki pieniędzy, i całkiem cenne ozdoby- Już nie wspomni o nielegalnych substancja które mogli by od czasu do czasu przemycać, ale o tym nie chciał jej mówić. To było już coś znacznie poważniejszego niż jakieś marne włamania. -Zainteresowana?- Zapytał się wpatrując się w jej oczy oczekując na odpowiedź z jej strony.
|
Temat: Re: Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” | |
| |
| Klub Jazzowy „Jedyna Szansa” | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |