|
Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & PrudenceIdź do strony : 1, 2Prudence Grisham BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Kieł widłowęża, olcha, raczej sztywna, 14 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: ENERVATE, EPISKEY, BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, FUMOS, PROTEGO, IMPERVIUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, REPARIFARGE, APERACJUM, TERGEO, FINITE Łatwe: ANAPNEO, ANESTHESIA, RENNERVATE, REPARIFORS, FLIPPENDO DUO, KAPROUN, BOMBARDA MAXIMA, IMPERVIUS, VERUM PARS, DEFODIO, GLISSEO, ILLEGIBILUS, MANSIO Trudne: VULNERA SANATUR, ADVERSUM, PROTEGO HORRIBILIS, FIANTO DURI, PROTEGO MAXIMA, REPELLO INIMICUM, SEZAM MATERIO, OBLIVIATEOPIS POSTACI: Temat: Re: Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & Prudence Sob 18 Cze 2016, 20:59 | |
| Wiedza... zabawne słowo, nie uważasz? Takie proste. Tak oczywiste. Takie wszystkim bliskie. Tak bardzo niezrozumiałe. Można by teraz zacząć nad tym rozprawiać. Przyrównać mądrość i inteligencję do siebie, udowadniając, iż te dwa słowa mimo upchnięcia w jedno miejsce mają zupełnie inne znaczenie. Tylko po co? Istotny jest efekt, a nie sedno sprawy. Ono zaś jest takie, że biedny człowiek, a w tym przypadku młodziutka dama nie wie, co czynić. Cóż, nie da się temu dziwić. Starzy wyjadacze chleba często zatrzymują się na tym etapie. Zostawmy jednak ich, bo ten temat też już ugryźliśmy. Czy stary, czy młody ma swoje myśli umorusane syfem życia i nie ma co do tego po prostu żadnych wątpliwości. Problem leży gdzieś indziej niż w kwestii wieku. Chodzi o podejście. Świat skreśla inność. Złe, dobre. Nic więcej. Szarzy ludzie odróżniający tylko dwa kolory - czarny i biały. Nie rozumieją tego. Chyba tak naprawdę nikt jeszcze do końca nie pojął tej sprawy. Jak wszystkiego. Świat chodzącą zagadką jest dla wszystkich żyjących istot. A mimo tego kochamy go i nienawidzimy w równym stopniu. Tak samo, jak miłujemy po cichu to, co zakazane. Człowieka ciągnie do tajemnic, do ciemności. Do wszystkiego, czego potencjalnie mieć nie może. Lubimy zdobywać to, co do nas pierwotnie nie należy. Dla nastolatki zauroczenie nauczycielem jest rodzajem zakazanego owocu, który wydaje się wyjątkowo dobrze smakować, gdy się na niego patrzy. Wszyscy mogą mówić, że to bezsensu, ale tak właśnie jest. Pożądamy tego, czego nie możemy mieć. Ale jak mawiają: "Jak nie wolno to szybko". Dziewczyna więc ma niewiele czasu, żeby się tym nacieszyć. Kto wie ile uczucie to będzie się w niej tliło? Równie dobrze jutro może zadecydować, że to zostawia. Choć wydaje się to niemożliwe. Prudence zapomniała o pielęgnowaniu uczuć. Potem je wyciszyła. Teraz wystarczy tylko ich nie wpuszczać. Czasami wpadną, zrobią lekki zamęt, ale później... wyrzuca je znowu za próg swego serca. I jakkolwiek nie będzie się mówiła to to działa. Nie ma uczuć, jest samotność, ale jest życie. Samotność zaś nie jest taka znowu straszna, jeśli się ją na swój sposób pokocha. Zrobi z niej swojego przyjaciela, który jako jedyny nie może Cię pozostawić, a otwiera wiele możliwości. Wielcy ludzie zawsze wtedy, gdy nie mieli nikogo obok tworzyli, odkrywali. Ci, którzy mają obok siebie kogoś też czasami coś powołają do życia. Trzeba jednak pamiętać, że im większą ilość przyjaciół się ma, tym większe szanse na to, że okażą się wrogami. W takim rozrachunku panna Grisham zdecydowanie wolała nie mieć ani wrogów ani przyjaciół. Tylko znajomi. Z nimi zaś tez można ciekawie spędzać czas. I wtedy nie ma już tego zbędnego zamartwiania się. Moja droga, podsumuję to dla Ciebie tylko w taki sposób, kończąc niezaczętą debatę: Może czasami nie wiesz, co powiedzieć, ale zawsze masz wybór, czy pragniesz coś powiedzieć, czy napisać. Masz prawo do wyboru, a ja już nie mam takiej możliwości. Tylko tyle. Idąc dalej... cóż, nikt nie wie wszystkiego. Istnieją przecież pytania bez żadnych odpowiedzi i szukanie ich jest marnowaniem czasu - Prudence podała odpowiedzieć Kaylin z uśmiechem. Gest, jaki dziewczyna jej okazała był w jakiś sposób miły. Chociaż cisza dla pani profesor była męcząca. Czasami dobrze jest usłyszeć krzyk, który nie jest niemy.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & Prudence Sob 18 Cze 2016, 21:01 | |
| Wiedza była tak naprawdę wszystkim, co Kaylin posiadała. Być może właśnie dlatego ostatnimi czasy jedyne, co czuła to zagubienie. Weszła bowiem w strefę, w której nie wiedziała absolutnie nic. Nic, poza tymi zdawkowymi opisami w wielu książkach, które jej niczego nie nauczyły. Bowiem, jak miały ją nauczyć miłości? Każdy z nas pamięta swoje pierwsze zauroczenie. To ogłuszające, słodkie uczucie rosnące w środku każdego dnia coraz bardziej. Kiedy człowiek kocha po raz pierwszy wydaje mu się, że będzie to trwało wiecznie, że nic tego nie zmieni. Nawet jeżeli jest to coś niedoścignionego i niespełnionego, wydaje nam się, że z naszej strony uczucie to nigdy nie zgaśnie. Nie jesteśmy w stanie nawet sobie tego wyobrazić. A jakże bolesny bywa pierwszy zawód miłosny! Czy właśnie to czekało młodą pannę Wittermore? Dla Kaylin nic nigdy nie było albo czarne albo białe. Zawsze dostrzegała skalę pomiędzy i wiedziała, że nie ma na świecie sytuacji, która byłaby tylko dobra, bądź tylko zła. Istniało tak wiele spojrzeń, tak wiele perspektyw, że byłoby to wręcz niemożliwe. Właśnie takie podejście czyniło z niej postać bardzo neutralną. Wielu jej kolegów powoli musiało decydować, czy opowiedzieć się po stronie światła czy cienia w otaczającym ich świecie. Ona jednak pozostałaby na środku, nie przechylając się ani w jedną stronę. Niczym waga, na której nie postawiono niczego. Czy taki pogląd na świat mógł ją gdziekolwiek doprowadzić? A może już niebawem miała dostać prawdziwą lekcję życia? Chciałabym wiedzieć wszystko. Po to czytam książki, obserwuję, uczę się. Wiem, że nigdy nie zdobędę wiedzy absolutnej, jednak cały czas próbuję. Czy to głupie? Z drugiej strony, są rzeczy których nie mogę nauczyć się z książek. Rzeczy, sytuacje, emocje... Niektóre z nich mnie po prostu przerastają. Chciałabym już być dorosła, by część z nich była dla mnie łatwiejsza. Dziewczę ponownie zapisało swoje myśli na kartce zdając sobie sprawę, że tak o wiele łatwiej jej poskładać swoje myśli. Chciała dorosnąć nie dlatego, że sądziła iż poradzi sobie wtedy ze wszystkim. Domyślała się, że życie dorosłego jest dużo cięższe od tego, jakie prowadziła do tej pory. Mimo to, byłoby jej łatwiej w obecnej sytuacji. Zazdrościła Prudence tego, że nie była już piętnastoletnią dziewczynką. Gdyby Kaylin mogła być na jej miejscu, z pewnością nic nie powstrzymałoby jej przed spędzaniem czasu z Bułhakowem. Była jednak uczennicą, dopiero dorastającym dzieckiem i nie miała zbyt wiele w tej sprawie do gadania.
|
Prudence Grisham BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Kieł widłowęża, olcha, raczej sztywna, 14 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: ENERVATE, EPISKEY, BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, FUMOS, PROTEGO, IMPERVIUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, REPARIFARGE, APERACJUM, TERGEO, FINITE Łatwe: ANAPNEO, ANESTHESIA, RENNERVATE, REPARIFORS, FLIPPENDO DUO, KAPROUN, BOMBARDA MAXIMA, IMPERVIUS, VERUM PARS, DEFODIO, GLISSEO, ILLEGIBILUS, MANSIO Trudne: VULNERA SANATUR, ADVERSUM, PROTEGO HORRIBILIS, FIANTO DURI, PROTEGO MAXIMA, REPELLO INIMICUM, SEZAM MATERIO, OBLIVIATEOPIS POSTACI: Temat: Re: Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & Prudence Sob 18 Cze 2016, 21:02 | |
| Zadrukowany papier nie daje tak naprawdę niczego, co się przydaje. Można znać formułę i opis wykonywanego zaklęcia, ale jeśli nigdy nie spróbuje się go rzucić to jest to bezsensowne. Znajomość eliksirów to coś więcej niż powtarzanie regułek - nie da się wykonać ich dobrze bez praktyki i dokładności. Nie można tworzyć silnych run bez wykształcenia w sobie umiejętności materializowania uczuć i przenoszenia ich w sposób, który ciężko po prostu opisać w jakimś tam podręczniku. Z tekstu nauczymy się tylko pustego faktu. Nic nie znaczącego w chwili, gdy nie pojmiemy go swoimi umysłem aktywnie. Zabawne, że to właśnie tego pełnego tekstu papierka wymaga się od uczniów, skoro i tak niewiele może im pomóc w obliczu prawdziwych wyzwań. Cóż, taki system, trzeba się z tym jakoś pogodzić i ruszyć dalej. Czy każdy? Prudence pamiętała nieliczne momenty w których WYDAWAŁO je się, że jest zauroczona jakąś osobą. Potem zaś uświadamiała sobie w logiczny i prosty sposób, że tak naprawdę była nią zaledwie zainteresowana i to nie w sposób romantyczny. Rozum, jeśli dopuścimy go do działania z łatwością przekreśli każdą miłostkę. Wystarczy tylko nabyć umiejętność hamowania ich i proszę - nic już nie jest takie, jakim się wydawało. Panna Grisham więc może w jakiś odległych czasach rzeczywiście była zakochana, ale tak sprawnie oczyściła się z tego ekscesu swej duszy, że pamięta tylko fakt, iż przyjemnym było myśleć, iż coś dobrego może ją spotkać. Teraz to nie miałoby sensu, skoro i tak aż za bardzo zdawała sobie sprawę z tego, że wychudzona, blada, niemowa jest najgorszą możliwą kandydatką na żonę. Trudno byłoby udowodnić jej, że można kochać coś takiego, jak ona. Złego, pustego, spaczonego. Tak, ta pani profesor właśnie taka jest dla siebie. Szara, ale dla świata równoznaczne jest to z dosyć wyraźnym kolorem czerni. W oficjalnej jednak wersji nosi bardzo ładną, białą płachtę. W końcu wykroczenie poza szereg skończyłoby się śmierć, a w całym jej nędznym życiu chodziło o to, by tak się nie stało. Wyrzekła się swojej tożsamości z tego powodu i utrata go oznaczałaby największą porażkę w dziejach. Można być po obu stronach, nie będąc tak naprawdę nigdzie. Kobieta, którą masz obok siebie jest tego przykładem, droga Kaylin. Szary to wspaniały kolor - pozwala przekraczać granicę w każdej chwili i nikt nie może mieć o to pretensji. Uczucia nigdy nie są łatwiejsze, a wiedza tylko unieszczęśliwia - Co za ironia, że napisała te słowa kobieta, której szeroko pojęta wiedza jej rodziny, odebrała tak naprawdę szansę na życie. Czyżby los chciał, żeby to przyznała? Że wiedza zabiła człowieka, którym mogła być? Czy chciał, czy nie chciał... zrobiła to. Oczywiście o tym wie tylko ona, ale też się liczy. Czas leci dalej i wcale nie daje szansy na spędzanie go z ludźmi, których chcielibyśmy widzieć.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & Prudence Sob 18 Cze 2016, 21:03 | |
| W życiu tak już było, że książkowa wiedza nie dawała nam pełni zdolności. Mogła nas przygotować, ukazać nam zjawisko z wielu stron. Nic jednak nie było w stanie pokonać doświadczenia. Niezależnie czy były to zaklęcia, z którymi dziewczyna sobie nie radziła, czy wręcz przeciwnie - bardzo dobrze idąca jej ONMS. W obu tych przypadkach samo czytanie uczyło nas tylko teorii. W życiu jednak nie dało się przejść bez praktyki. Podobnie było z emocjami. Uczucia, jakie się w nas rodziły były jedynie podobne do zarysów, o jakich możemy czytać. W rzeczywistości były one bowiem dużo większe, potężniejsze. Kaylin zdecydowanie nie potrafiłaby ich od siebie odrzucić. Uznawana była za aspołeczną, czasem irytującą i arogancką. Nie umiała odnajdować się wśród innych i miała wiele rzeczy głęboko gdzieś. Mimo to, czuła i to kształtowało ją taką, jaka była. Nie umiała wyobrazić sobie życia bez tego tlącego się gdzieś wewnątrz uczucia do profesora Bułhakowa. Było przyjemne, ciepłe, a jednak... Odrobinę przerażające. Wywoływało panikę i sprawiało, że sama przestawała siebie rozumieć. Dalej jednak w to brnęła, bo była tylko człowiekiem. Karteczkę od nauczycielki przeczytała bardzo szybko i przez chwilę miała bardzo smutną minę. Gdyby była nieświadoma, wszystko byłoby przyjemniejsze. Zdawała sobie z tego sprawę. - Nic chyba nie da się na to poradzić. - Powiedziała tonem osoby lekko zamyślonej, a jej wzrok uciekający gdzieś za okno jedynie pogłębił uczucie melancholii, jakie wzbudziło się w młodziutkiej czarownicy. Niemniej, po chwili milczenia spojrzała na zegarek i zerwała się z miejsca. - Przepraszam, muszę już iść. Obiecałam profesorowi Bułhakowowi, że pomogę mu sprawdzać prace z ostatnich zajęć. - Powiedziała, a na twarzy zagościł najszczerszy uśmiech, jaki tylko można było sobie wyobrazić. Ton również wydawał się być nieziemsko zadowolony z czekającego ją zajęcia. Ach, ci kujoni! - Mam nadzieję, że pani nie zanudziłam. Do zobaczenia. - Dodała jeszcze na odchodne i po chwili nie było jej już w sali. [koniec sesji]
|
Temat: Re: Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & Prudence | |
| |
| Autorytet czy obiekt zazdrości? | Kaylin & Prudence | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |