NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Georgina Warton

Georgie Warton
Georgie Warton
Twórca zaklęć

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola
OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,
OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa.

https://mortis.forumpolish.com/t425-zwierzeta-georiginy#838 https://mortis.forumpolish.com/t426-skrytka-numer-410#839
PisanieTemat: Georgina Warton  Georgina Warton EmptyWto 19 Sty 2016, 18:00



   
BIO

IMIĘ: Georgina
   NAZWISKO: Warton
   CZYSTOŚĆ KRWI: Półkrwi
   DATA URODZENIA: 6 luty 1904r.
   UKOŃCZONA SZKOŁA: Hogwart, Slytherin
   MIEJSCE PRACY: Samozatrudnienie
   POSADA: Twórca zaklęć
   RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola
   BOGIN: radosne nemowlę
   FACE CLAIM: Madonna


   
WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP
Marzę o prostocie. O zdrowiu moich najbliższych. Stoje tu przecież, pośród nich, pośród braci i kuzynów, ich dzieci, żon, mężów. Jest nas tak wielu, ci którzy odeszli są wciąż żywi, a ci których Bóg powinien był zabrać zniknęli. Nie wszyscy przecież zasługują na życie w naszej rodzinie.
Mam białą skórę, zdrowy uśmiech, na barkach nie ciąży mi tysiąc kłamstw i przekleństw. Nic mnie nie martwi. Jesteśmy rodziną. Prawie czuję zapach pieczeni na obiad i słyszę śmiech matki. Wszystko, czego pragnę...
to rozbić te cholerne lustro.
Stek bzdur.


   
OPIS POSTACI
Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno.
Wieczna wdowa.

Jestem sumą logicznych składowych, efektem procesu jakim jest ten śmieszny eksperyment, który próbuję nazwać swoim życiem. Zawód wymaga ode mnie dokładności i praktyczności, tak więc też próbuję się prowadzić. Jestem prosta. I uważna. Widzę świat takim, jakim chcę go widzieć, nawet jeśli większość z tego znajduje się jedynie w mojej głowie. Widzę możliwości, widzę efekty, nie interesuje mnie przebieg procesu. Odsuwam emocje na dalszy plan, mówią: po trupach do celu. Tylko ja wolę, kiedy tych trupów nikt nie widzi, trupy do szafy, choć w niej już i tak dość ciasno. Wierzę w rezultat i choć trudno mi się do tego przyznać, nie potrafię przegrywać z godnością.
Lubię odwiedzać ludzi w ich domach, spijać ich schemat dnia, uczyć się nawyków na pamięć. Lubię ich obserwować, cieszyć się paletą doznań jakie mogę im zaserwować i z kalkulacyjną precyzją robić krok w tył w dokładnym momencie, w którym powinnam rozłożyć ramiona. Nie umiem w relacje, nie umiem w dawanie siebie. Mam wielkie serce pełne toksycznej miłości, która niczym kwas wypala wszystko, czego dotknie. Bardzo niewielu ludzi jest odpornych na truciznę jaką jest moje przywiązanie. Kocham do śmierci, do ostatniego oddechu, do ostatnich konwulsyjnych drgawek koniuszków palców, które tak bardzo przypominają romantyczną grę na lirze. I znów wszystko się zmienia, w sekundę, jak kolory plamek pod powiekami, kiedy zwracam twarz ku słońcu. Mrugam - jestem dobra, czuła, jestem miłością, mrugam ponownie i wszystko czego pragnę to byś w końcu przestał oddychać.  


   
PRZYKŁADOWY POST

To był listopad. Jego urodziny, tak mi się zdaje. Mam dziwny pociąg do tych urodzonych jesienią, jakby była w nich ta czarująca, pachnąca lasem nostalgia i smutek, który tak strasznie bym chciała uleczyć. On też taki był, miał zimne oczy i zmęczoną twarz człowieka, który widział za dużo. Ubóstwiam ten moment, kiedy pojawiam się jak gwiazda, słońce, jak światełko w takim beznadziejnym życiu i tak samo jak ogień palę je po trochu. Płomień, który nie ogrzewa.
To była jesień, pamiętam widok z okna jego domu na mokrą od deszczu alejkę prowadzącą na główną ulice. Widziałam jak idą, tym samym krokiem co wszyscy. Niepewni, czy powinni się spieszyć, by mi o tym powiedzieć, czy raczej dać mi te kilka chwil dłużej w złudnej nadziei, że jeszcze do mnie wróci.
Znam ten krok, wiem nawet, że ktoś chrząknie, zanim cokolwiek powiedzą. Wiem, że mają w kieszonkach swoich szat świeże chusteczki i któryś na pewno przyniósł alkohol. Zawsze tak samo. Czekałam przy tym oknie, wyobrażając sobie jak wspinają się z ciężkim sercem po schodach i układając w głowie zdania, które za chwilę usłyszę. Czy tym razem zarzucą mi podłe kłamstwo i spróbują powiązać ze zbrodnią, z którą nie da się mnie powiązać. W końcu - to nie pierwszy już raz.
Jestem taka pechowa.
Próbuję się nie uśmiechać, kiedy pukanie wyrywa moje zaprogramowane na perfekcyjną panią domu ciało ze stagnacji i otwieram drzwi z oczami wielkimi jak dwa księżyce w pełni.
- Panno Warton... - ta chwila ciszy pozwala mi wycisnąć do oczy pierwsze łzy. Jestem już w tym całkiem dobra- Thomas... Thomas niestety nie żyje.
Wszystko później toczy się tak samo. Histeryczny szloch, chwytanie za klapy marynarek, uspokajające szepty i gładzenie mnie po głowie. Głupie psy, niczego o mnie nie wiecie, nie chcę waszych czułości. Gardzę czułością w każdej jej formie.
Długi marsz za drewnianą trumną w której leży ciało kolejnej miłości mojego życia. Kolejny rozdział zamknięty z nazwiskiem Warton podkreślonym na ostatniej stronie.
Co mogłam zrobić? Wrócić do domu, w ramiona rodziny, pośród ludzi, przy których moja maska szczęścia nie ma znaczenia, bo widzą tą brudną sukienkę, ręce czerwone od krwi i zapuchnięte oczy pełne fałszywych łez. Widzą mnie i wiedzą wszystko.


   
Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Re: Georgina Warton  Georgina Warton EmptyWto 19 Sty 2016, 18:49


WITAMY WŚRÓD DOROSŁYCH
:milosc:

ZAKLĘCIAPUNKTY ROZWOJU
15 szkolnych
8 łatwych
5 trudnych
90 PS


TWOJE PRZEDMIOTY
Zestaw podręczników szkolnych.
Lusterko obrzydzające.


CO DALEJ - KROK PO KROKU
Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu.
Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj.
Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru.
Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru.

Kartę akceptowała: Irys

Georgina Warton

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Similar topics

-
» Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Zakurzona kartoteka-
Skocz do: