|
Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina WartonGeorgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Sob 13 Lut 2016, 23:08 | |
| 20 lipca 1933r
V. Turner & G. Warton Wieczór Dżentelmenów Dwór na Klifie, Galway, Irlandia To bardzo wygodne stać się członkiem rodu o znaczącym nazwisku. Nawet jeśli w mojej rodzinie Irlandczyków nazywało się od zawsze, troche szyderczo, głośno szczekającymi małymi psami, tak teraz ich buta i wysoko podniesione głowy pasowały mi do ogólnego konceptu spotkania. Thomas Warton był przecież politykiem, jakby mnie to nie brzydziło zajmował się poważnymi sprawami, jakbym się nie wypierała pewnie właśnie dlatego był mną zainteresowany od początku. Pasowałam do obrazka. Nawet teraz, wystrojona w elegancką garsonkę, uzbrojona w papierosa stoję uwieszona jego ramienia niczym trofeum, którym zaraz znów będzie się obnosił po swoich spiętych i nadętych kręgach. Jestem w tym już tak bardzo dobra, mam powieki ciężkie od wspaniałości, szyję smukłą i długą jakby sama chciała prezentować tę kolię, którą na mnie uwiesił jak na krowie łańcuch, z ust wypuszczam dym cienką smugą, kokieteryjnie w kierunku młodzieńca z tacą obstawioną kryształowymi kieliszkami pełnymi szampana, bąbelkowej obietnicy wspaniałego wieczoru. Jak słodko się peszy. Kolejny zimny dwór, gdzieś pod Galway, na klifie, majestatyczne rozbryzgujące się fale przypominają mi wąsy tych dżentelmenów o napuchniętych bogactwem twarzach, kiwam głową, uśmiecham się jak gwiazda, mrugam, nawet nie wiem kiedy papieros mi gaśnie, przypominając o kocu swego żywota bolesnym szczypnięciem w palce. Sieć rozpleciona, jak najdzielniejsza z pajęczyc, już wszyscy wiedzą, że Pan Warton tu jest i kogo przyprowadził. Pochwalił się swoją suką i łagodnie jak na swoje standardy zbył mnie gestem ręki. To doskonale. Zazwyczaj muszę zabijać czas w towarzystwie tych słodko-pierdzących trzpiotek żon i matek, świergoczących o sprawach, o których przecież wiem wszystko choć tak bardzo gówno mnie one obchodzą. Dziś jednak, och dziś czeka mnie coś zupełnie innego. Aż czuję mrowienie w opuszkach palców, aż trochę mi ciepło w kark jak jakiejś słodkiej nastoletniej siksie na myśl o potajemnej randce. Zachary przysłał mi sowę, krótki list i zdjęcie opatrzone nazwiskiem Turner. Po to przecież włożyłam dziś swoją najpiękniejszą bordową pomadkę, po to dziś ubrałam swoje najpowabniejsze perfumy. Panie Turner, gdzie mam dziś Pana znaleźć i jak Pana szukać, by nikt nie zorientował się, że Pana szukam? Rozglądam się więc z przegięciem cyrkowego lamparta, wyciągając z kieszeni srebrną papierośnicę i czekam. Och jestem w tym taka dobra, czekam, aż przyjdziesz.
|
Vincent Turner BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: włókno ze smoczego serca, sosna, 13 cali, stosunko wogiętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, FUMOS, DRĘTWOTA, DIFFINDO, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, INCENDIO, LUMOS, NOX, PORTUS, VERDIMILIOUS, ENERVATE, IMPERTURBABLE, HOMORPHUS, DELENS VESTIGIUM, EXTINGUETUR IGNIS, SUSPENSORIUS, ANESTHESIA, REPARIFORS, VERUM PARS, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI), STELEUS, UTEVO LUX, OCULUS LEPUS, ZAKLĘCIE JEZUSA, PROTEGO HORRIBILIS, BAUBILLOUS, GELATA CEREBRUM, CONFRINGO, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, SECTUMSEMPRA, REJICIUNT APPELATIONIS, SZATAŃSKA POŻOGA OPIS POSTACI: Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Nie 14 Lut 2016, 00:08 | |
| Nie pasował do tego towarzystwa i był tego doskonale świadom. Właściwie to wielu zastanawiało się, skąd miał swoje zaproszenie. Może to była grzeczność spowodowana tym, że jego rodzina kiedyś tak bardzo się przecież liczyła. Sam też nie pojawił się tu z własnej, nieprzymuszonej woli. Wszystko za sprawką Marii. Widząc marazm swego pracodawcy chciała mu jakoś pomóc. Kolejna niewiadoma- czy zrobiła to z troski o jego życie towarzyskie, czy może przez wzgląd na siebie i swoje opcje zatrudnienia. Użyła kilku właściwych zaklęć by doprowadzić do porządku garderobę jak i samego Turnera. Odziany w odpowiedni więc garnitur krążył powoli pośród innych gości jakby nie do końca wiedział co z sobą zrobić. Co jakiś czas spotykał się z krzywymi spojrzeniami osób, które były świadome jego przeklętej przypadłości. Lykantropii ciążącej niczym fatum nad całym rodem Labdakidów. Pozornie nie zwracał na nie uwagi, choć w rzeczywistości czuł się tak, jakby wbijali w niego kolejne szpilki. Sięgnął po kieliszek z tacy kelnera, przystanął przy którymś ze stolików by zamienić kilka słów z kimś, kto go nie wykluczał. Holloway był tak bogaty jak otwarty na wszystko. Cenił sobie najróżniejsze znajomości. Ta była dla niego co najmniej ciekawa. Rozeszli się przy półuśmiechach, choć ten należący do Turnera zdawał się być zakropiony cytryną. Nie wiedział, że był obserwowany w konkretnym celu. Wyczuwał na sobie wiele spojrzeń, z tego nie sposób wyłuskać tego jednego, specjalnego. Nawet się nie przyglądał, nie odbijał piłeczek. Pogrążony w swoich pochmurnych myślach zastanawiał się, czy rzeczywiście warto było dziś słuchać Marii. Miała dziwaczny dar przekonywania, a przecież tyle razy się z nią nie zgadzał.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Nie 14 Lut 2016, 00:33 | |
| Widzę jak płyniesz pomiędzy tymi ludźmi i widzę, że jesteś takim samym kłamczuchem jak ja. To mi pomaga, to mi przynosi uśmiech na twarz, bo wiem, że ja łżę tysiąckrotnie lepiej od Ciebie. Wyglądasz jakbyś wcale nie chciał tu być, a ja? Och na bogów, pasuje tu idealnie. Popatrz na mnie, stoję jak marmurowa figurka kupiona na targu unikatów, palcem przecieram wargę, coby bordo pomadki rozprowadzić równomiernie i zamaskować tę smugę wytartą przez filtr papierosa. A więc tu Cię mam. Zack Cię pragnie. Dlaczego Zack Cię pragnie? Przez chwilę śledzę Twój nieobecny krok, nie umyka mi wymuszony, kwaśny uśmiech, jesteś beznadziejny w tę grę. Mogłabym Cię troche podszkolić. Powoli wypuszczam ostatni kłębek dymu kiedy zbliżasz się do wysokiego stolika przy którym stoję. Wtykam usmarowanego peta w zasypaną perłowym piaskiem popielnicę i upijam łyk szampana zerkając na Ciebie znad kieliszka. Panie Turner, będzie mi Pan dziś uciekał? Którą mam założyć szatę, którą maskę, który mam wyjąć scenariusz. Co Pan lubi, Panie Turner. - Wygląda Pan na niesamowicie znużonego. - mówię spokojnie gdy się ze mną równasz z tą pozbawioną życia twarzą. Tak bardzo pasujesz do mojego schematu, że na języku czuję znów słodko-gorzki smak moich pragnień. Jakbym chciała znów owdowieć. Wiem o Twojej przypadłości, nie jestem na tej żałosnej potańcówce wyjątkiem. Może dlatego chwytam całkiem prędko dlaczego ludzie odsuwają się od Ciebie jakbyś był trędowaty. Całkiem łatwo połączyć kropki Twego znudzenia, obojętności, faktu, że czujesz się tu całkiem nie na miejscu. Uśmiecham się jednak, troche uprzejmie, troche zaczepnie i zerkam. No przecież nie będę tak otwarcie, od razu, ze wszystkim wychodzić.- Może to nie towarzystwo dla Pana? - dodaję zanim mi uciekniesz z pola zasięgu słuchu i zaraz odwracam wzrok, spoglądając gdzieś na Cecylię wymieniającą gorliwe uściski z współpracownikiem swojego wspaniałego małżonka. Trochę mam dreszczyk emocji, przyznaję. Przygotowana byłam na wymuskanego panicza, nieco ekstrawaganckiego, znudzonego swoim życiem w przepychu, pławiącego się w luksusie własnego nazwiska, kogoś po kim nie mogłabym powiedzieć, że Zachary Magnus chciałby z nim pracować. A Ty? Wydajesz się być prawie tak brzydki i brudny jak ja sama pod tą pomadą, garsonką i stekiem kłamstw.
|
Vincent Turner BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: włókno ze smoczego serca, sosna, 13 cali, stosunko wogiętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, FUMOS, DRĘTWOTA, DIFFINDO, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, INCENDIO, LUMOS, NOX, PORTUS, VERDIMILIOUS, ENERVATE, IMPERTURBABLE, HOMORPHUS, DELENS VESTIGIUM, EXTINGUETUR IGNIS, SUSPENSORIUS, ANESTHESIA, REPARIFORS, VERUM PARS, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI), STELEUS, UTEVO LUX, OCULUS LEPUS, ZAKLĘCIE JEZUSA, PROTEGO HORRIBILIS, BAUBILLOUS, GELATA CEREBRUM, CONFRINGO, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, SECTUMSEMPRA, REJICIUNT APPELATIONIS, SZATAŃSKA POŻOGA OPIS POSTACI: Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Nie 14 Lut 2016, 01:43 | |
| Potarł kącik ust, upił łyk szampana czy innego białego wina, które miał w kieliszku. Powiódł spojrzeniem po ludziach. Kilkoro z nich szybko odwróciło wzrok udając, że wcale nie spoglądało na psa pałętającego się po salonach. Brakowało tylko, by roznosił za sobą tę psią woń. To jasne, że nie był salonową bestią jak Georgie. Spora jego część to alienacja, wstyd, odrzucenie i przebijanie się przez kolejne warstwy. Jako dziecko tego nie rozumiał. To przyszło z czasem. - Wyglądam? - spojrzał na kobietę. Zapytał w pierwszym momencie nieco zdezorientowany, ponieważ jej nie znał. Nieznajomi rzadko się odzywali. Przed chwilą nieco przygarbiony, teraz wyprostował się. Szukała zaczepki? Przekrzywił głowę. Tylko przez chwilę czuł ochotę pogrania z nią. Zawsze kończyło się to tak samo. Odebrał jej słowa w sposób taki, jakoby sugerowała mu, że powinien się stąd wynieść. To nie był pierwszy raz. Ani na pewno ostatni. - Może i nie - odparł gburliwie, choć siląc się na spokój. Kilka zaledwie słów i zdążyła go poirytować. Widział papierośnicę, którą trzymała w zadbanej dłoni i sam poczuł chęć zapalenia. - Mh... - bąknął, poklepał kieszenie marynarki. Wyciągnął swoje puzderko na papierosy. Ale nie srebrne. Złote, misternie zdobione, stare. Z podkreśleniem słowa "stare". Pamiątka rodzinna? Na pierwszy rzut oka owszem. Srebro nie było jego najmocniejszą stroną. Może i lubił ten surowy odcień. Mógł, kto mu zabroni? Ach... przecież jest coś. Wsunął papieros do ust, odpalił go końcówką różdżki. Dym rozpłynął się tak szybko jak się pojawił. Vincent oparł łokieć o blat stolika jakby zapraszając do dalszej dyskusji.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Nie 14 Lut 2016, 02:00 | |
| Przez chwilę stoję więc tak, cała napięta, przecież czekam. Pierwsze kilka posunięć może zaważyć na całej rozgrywce a Twój burkliwy ton wskazuje na to, że wciąż stoję na przegranej pozycji. Poczekaj, daj mi jeszcze chwilę, mam tyle pięknych kart... - Raczej nie. - kiwam powoli głową. Raczej na pewno nie.- Czy też powinnam... uciekać od Pana towarzystwa? - powoli odwracam się do Ciebie w pełnej klasie. Taka sama jak one wszystkie, lśniąca od szlachetnych kamieni, promieniująca bogactwem, doskonała w swej roli - Pewnie tak, wygląda Pan na człowieka, który nie przepada za towarzystwem. - ciągnę dalej, a niech będzie i rola gadatliwej loli zainteresowanej Panem Mrukiem. Tylko mi nie uciekaj...- Tylko... - cmokam lekko- ...mnie zawsze interesowali mężczyźni mniej towarzyscy. - jak bzdurnie musi to brzmieć z ust salonowej damy. Ale może zobaczysz? A może nic nie zobaczysz, jestem już taka dobra w ukrywaniu się, że sama bym się nie dostrzegła w jednej z tych polerowanych kryształowych powierzchni luster. - A Pan, Pan mnie interesuje bardzo, Panie Turner. - podpieram brodę o wierzch dłoni wspartej na stoliku i przyglądam się Twojej twarzy. Jej proporcje wprawiają mnie w zachwyt. Jesteś taki zmęczony. Tak bardzo zmęczony sobą samym, że ulewa Ci się to z tych ogromnych, zimnych oczu tak, że mogłabym garściami zbierać to zmęczenie z tych ostrych policzków. - Jak niespodzianka, którą chciałabym dostać, a nie mogę, bo ktoś inny pragnie jej bardziej... - mówię tonem bardziej do siebie niż do Ciebie, ale wpatruję się nieprzerwanie w te dwa bezdenne jeziora. Merlinie, jakie Ty masz oczy. Zapada cisza, na chwilę się w nich gubię, zapominam po co przyszłam, jaką mam dziś rolę, jaką rolę mam pod tą dzisiejszą rolą, jaką rolę mam ciągnąć przez całe życie. Patrzę tylko, jakbym mogła zobaczyć wszystko, a widzę tylko nieprzeniknioną twarz człowieka o małej cierpliwości. Och, tak bardzo chcę teraz zrobić coś szalonego..! Pociągam więc jeszcze jednego łyczka szampana, niech bąbelki dodadzą mi animuszu. Sama siebie karcę w duchu co na zewnątrz pokazuje jedynie drobnym, zakłopotanym uśmiechem, dobranym i wypracowanym przez lata. Już nad tym nie panuję, kiedy muszę udawać, udaję całą sobą. - Panie Turner, może to Pana zaskoczyć, ale... przyszłam tu dziś dla Pana. - kolejna kolorowa karta. Może ta przypadnie Ci do gustu?
|
Vincent Turner BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: włókno ze smoczego serca, sosna, 13 cali, stosunko wogiętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, FUMOS, DRĘTWOTA, DIFFINDO, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, INCENDIO, LUMOS, NOX, PORTUS, VERDIMILIOUS, ENERVATE, IMPERTURBABLE, HOMORPHUS, DELENS VESTIGIUM, EXTINGUETUR IGNIS, SUSPENSORIUS, ANESTHESIA, REPARIFORS, VERUM PARS, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI), STELEUS, UTEVO LUX, OCULUS LEPUS, ZAKLĘCIE JEZUSA, PROTEGO HORRIBILIS, BAUBILLOUS, GELATA CEREBRUM, CONFRINGO, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, SECTUMSEMPRA, REJICIUNT APPELATIONIS, SZATAŃSKA POŻOGA OPIS POSTACI: Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Nie 14 Lut 2016, 16:08 | |
| Przyglądał jej się w sposób może i nawet wyzywający. Będąc w swojej sytuacji wiedział, że może sobie pozwolić na takie zachowania - i tak nikogo przecież nie zdziwią. To nie tak, że omijał konwenanse. To raczej one mijały Turnera. Uniósł brew. Właśnie poczuł się kokietowany. Zaciągnął się mocno tytoniem, zaraz potem wypuścił kłąb dymu nosem. Siedzieli w tej mglistej aurze przez kilka sekund, zanim nie rozpłynęła się w powietrzu. - Zdaje się, że mąż musi panią naprawdę nudzić, pani...? - zaczął ją postrzegać jako żonę, która musi naprawdę nudzić się swoim życiem. Spragniona rozrywek porywała się na tak desperackie próby? Chyba sam starał się tymi myślami mile połechtać swoje ego. Przekrzywił głowę w drugą stronę, zmierzył Georgie wzrokiem. Była ładną kobietą. Zadbaną, z resztą jak te wszystkie, które siedziały teraz zebrane w sali. Czekająca na okazję do pogrywania i zabawy kotka. Nie pomyślała, że psy i koty nie darzą się zwykle sympatią? W jej oczach dostrzegł jednak bałagan jaki miała w głowie. To było znajome. - Dla mnie - powtórzył za czarownicą jak echo. Miał ochotę jej zapyskować, żeby zobaczyć zdziwienie malujące się na doskonale wymalowanej twarzy. Strzepnął popiół do stojącej na stole kryształowej popielniczki. Stała mniej więcej po środku okrytego obrusem blatu. Ciężka, mieniąca się w światłach pląsających po pomieszczeniu. Miał kiedyś podobną, stała na stoliku w kącie wielkiego, zimnego salonu. Któregoś razu, krążąc ze zdenerwowaniem związanym ze zbliżającą się pełnią cisnął ją o podłogę. Maria wszystko posprzątała, lecz w tym momencie przez myśl przeszło Turnerowi, że może jednak zostało kilka kawałków pod szafą, może komodą. Wciśniętych gdzieś w szpary pomiędzy deskami podłogi. Podniósł spojrzenie na rozmówczynię.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Nie 14 Lut 2016, 16:39 | |
| Nie, żebym panikowała, choć szczerze to chyba trochę ekscytacja. To mi się nie zdarza, że nie mam łatwo. Moje karty zawsze wszystkich czarują, jestem w tym najlepsza, Ty też się w końcu skusisz. To nie tak, że mi nie zależy, teraz zależy mi bardzo. Polecenie Zacharego jest ka psu wydana komenda, ja muszę Panie Turner. A tera bardzo nawet chcę z Panem zagrać. Jak pięknie byśmy grali, jest Pan tak doskonale okropny, tak potrzebujący tego promieniującego rakiem słońca o jądrze z uranu jakim jest moja osoba. Przecież widzę. Och Panie Turner, tak bardzo chcę wypalić wszystkie ciemne zakamarki Pana osoby, oślepić ostatnie robaki wspomnień jakie pełgają pod Pana dywanem. - Okropnie. - dodaje z przekąsem, robiąc minę znużonej damy - Ale takie tym razem wybrałam życie. Chciałabym powiedzieć, że generalnie wszyscy mnie nudzą, kiedy tak przyglądam się Pana twarzy, bo bledną śmiesznie gdzieś w tle tej umęczonej figury przed którą odpalam swoje tańce godowe. Ale skłamałabym. Uwielbiam ludzi, nawet tych, których znam już na wylot, uwielbiam na nich patrzeć, uczyć się od nich, kopiować ich gesty, uwielbiam powielać ich mimikę i poszerzać swoją garderobę wypracowanych zachowań. Takie mam hobby, szczerze, każdy jakieś ma. A Pan, Panie Turner? - Dla Pana, Panie Turner. Między nami, nie znoszę imprez z pompką, ale mają tu piękny widok na klify - mówię z jakąś nostalgią, zerkając w kierunku tarasu- No i Pan. Opróżniam swój kieliszek, stawiam go niedbale niemal na krawędzi stołu i wzdycham. - Proszę mieć to na uwadze. - jakoś tak samo, od niechcenia, perskie oko, mrugnięcie powieki, dlaczego? Pod nosem uśmiecham się odrobinę, ojej, nie planowałam do Pana mrugać. Ani chichotać, jak to właśnie robię. Co się dzieje? Gdzie moje maski, gdzie szaty na każdą okazję? - Nazywam się Georgie, Panie Turner. Muszę zmykać, to niestabilny grunt. Jak to się stało i co Pan w sobie ma. To mi się nie zdarza, że nie mam łatwo, to prawda, ale żebym wypadła z roli? To jest karygodne i nie do pomyślenia. Zaraz prostuję się dumnie jak pawica, którą na tych salonach przecież jestem, emanująca bogactwem i splendorem i umykam gdzieś z gracją w poszukiwaniu mniej prowokującego towarzystwa. Może jest tu gdzieś mój słodko-gorzki małżonek, który łaskawie pozwoli mi ogrzewać go swoim blaskiem. Wiesz, gdy go poznałam miał podobnie smutne oczy, podobnie zapadniętą, zmęczoną życiem twarz. Mnie po prostu tacy mężczyźni niesamowicie pociągają. On jednak dał się omamić moimi sztuczkami dużo łatwiej. A Pan. Pan jest niecodzienny.
|
Vincent Turner BezrobotnyDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: włókno ze smoczego serca, sosna, 13 cali, stosunko wogiętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, FUMOS, DRĘTWOTA, DIFFINDO, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, INCENDIO, LUMOS, NOX, PORTUS, VERDIMILIOUS, ENERVATE, IMPERTURBABLE, HOMORPHUS, DELENS VESTIGIUM, EXTINGUETUR IGNIS, SUSPENSORIUS, ANESTHESIA, REPARIFORS, VERUM PARS, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI), STELEUS, UTEVO LUX, OCULUS LEPUS, ZAKLĘCIE JEZUSA, PROTEGO HORRIBILIS, BAUBILLOUS, GELATA CEREBRUM, CONFRINGO, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, SECTUMSEMPRA, REJICIUNT APPELATIONIS, SZATAŃSKA POŻOGA OPIS POSTACI: Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton Czw 25 Lut 2016, 00:49 | |
| Odchylił się na krześle. Jakimś takim księciowatym ruchem, ale korony na głowie nie posiadał. Pomimo majątku, jaki posiadał bliżej mu było do władcy rynsztoku. Jakby wyczuwał ekscytację kobiety. Wilkołaki miały podobno czulszy węch niż zwykli ludzie. To, co wydziela nasze ciało byle pies jest w stanie rozpoznać. - To smutne, wybierać takie życie - stwierdził zaczepnie. Wystukał palcami jakiś rytm. Opuszki co chwila stykały się dźwięcznie z blatem stołu. Cała ta farsa zaczynała go drażnić. Vincent przechylił w końcu szklankę i wypił jej całą zawartość. Jak dają za darmo, to się bierze. Nie, że szklankę. - Georgie. Od Georgina? - rodzice czasem nadawali dzieciom najróżniejsze imiona. Chyba celowo stara się jej w jakiś sposób dogryźć. Książę Rynsztoka miał muchy w nosie. Maria będzie zapewne zachwycona, kiedy wróci z przyjęcia.
* * *
Na tarasie spotkali się jeszcze raz. Nie chciał przyznać, że zaciekawiło go wspomnienie pięknego widoku. Takich rzeczy nie powinno się opuszczać. Nigdy nie wiadomo czy nie okaże się, że to będą najpiękniejsze wspomnienia jakie będziemy wydobywać umierając. Słodko gorzka filozofia Turnera. Zamienili tak znów kilka słów. Kilka kolejnych złośliwości, przytyków. W pewnym momencie padły jednak konkrety, które zmieniły nastawienie Vincenta. Doszli do porozumienia.
|
Temat: Re: Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton | |
| |
| Dobre złego początki | Vincent Turner & Georgina Warton | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |