|
Mieszkanie MagnusaIdź do strony : 1, 2 Zachary Magnus PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynaście i pół cala, sztywna, czarny bez, włókno ze smoczego sercaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Wysoki mężczyzna, o charakterystycznej bliźnie po prawej stronie twarzy, tuż nad żuchwą. Ubiera się zazwyczaj na czarno, z wyjątkiem kremowych koszul. Najczęściej można go spotkać w płaszczu i cylindrze na głowie. W dłoni obecna laska. Temat: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 10:04 | |
| Jeszcze niedawno było to mieszkanie rodziny Rivers, jednakże stara miejscówka Zacharego nie była opcją, a on sam potrzebował przecież dla siebie jakiegoś kąta. Mieszkanie to okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie jest zbyt duże i urządzone raczej skromnie, zgodnie z tym, na co stać klasę średnią. Dla Magnusa jednak jest ono idealne przede wszystkim ze względu na to, że jest ono bardziej na uboczu, przez co nie skupia na sobie niepotrzebnych spojrzeń. Dwa pokoje, kuchnia i łazienka, wystarczająco dużo miejsca dla jednej osoby, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby miała się tu pojawić jeszcze jedna czy nawet dwie. Sama dzielnica uchodzi za raczej spokojną i nikt nie zadaje zbędnych pytań. Każdy trzyma się swoich spraw, co z jednej strony jest dobre, ale z drugiej nie skończyło się zbyt przyjemnie dla Riversów.
|
Estelle Vasquez BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAEOPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 17:08 | |
| Dzisiejsze popołudnie mimo słońca wysoko zawieszonego na niebie, którego promienie odbijały się mocno od okien dzielnicy mieszkalnej przez Estelle przemierzaną, było wyjątkowo chłodne. Styczeń. Choć Londyn nie leżał w tej części Europy, którą o tej porze roku, dopadało czarcie zimno, to wilgotne powietrze potęgowało uczucie obecności siarczystego i przenikliwego mrozu, skutecznie szczypiącego dziewczęce policzki. Każdy łyk lodowatego powietrza był wyjątkowo bolesny, a spierzchnięte usta Estelle zabarwiły się krasnym kolorem. Nienawidziła zimna, gdyby tylko mogła, to przesiedziałaby całą zimę w ogrzewanym mieszkaniu. Problem w tym, że nora, w której aktualnie pomieszkiwała, miała nieszczelne okna, masę prześwitów i Bóg wie czego jeszcze – już sklep, którego tak nienawidziła był cieplejszym i bardziej przyjemnym miejscem. Na samo wspomnienie opuszczonego przez nią jeszcze przed momentem pomieszczenia, wzdrygnęła się i sapnęła głośno, wypuszczając tym samym pokaźny obłok pary z ust. Rozejrzała się bacznie, zanotowała w pamięci nazwę ulicy i skręciła w prawo. Wiedziała gdzie iść, znała nazwy bocznych uliczek i większości zakrętów, pamiętała też numer mieszkania do którego zmierzała. Stereotypowy brak kobiecego upośledzenia orientacji w terenie nie dotyczył Panny Vasquez w żadnym wypadku – mapa, słowne wskazówki, jednorazowa wizyta, cokolwiek naprawdę, to było bez znaczenia. Znalazła się na właściwej ulicy, przyjrzała się dokładnie numerom nad drzwiami i namierzyła to czego szukała. Przyjemne ciepło klatki schodowej kamienicy do której weszła, wnet uderzyło w zmarznięte ciało, zaróżowiło policzki i szczypało w skostniałe palce. Przemknęła szybko po schodach i calutka, od stóp po kaptur na głowie, odziana w czerń, stanęła u progu drzwi, do których zapukała stanowczo. Miała nadzieję, że był w domu.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 17:13 | |
| Nigdy nie było mi trudno go znaleźć. Podświadomie wiem co lubi, gdzie czuje się dobrze, gdzie logicznie zatrzymałby się, by mieć dobry punkt wypadowy zarazem nie wzbudzający żadnych podejrzeń. Od dawna jestem przewrażliwiona na tym punkcie, nazbyt ostrożna. Nauczyłam się jak trzy razy zmienić drogę i jakiego zaklęcia użyć, by nikt nigdy nie dowiedział się dokąd idę. Zaklęcie mylące, moja własna twórczość. Kiedy staję u drzwi po prostu naciskam klamkę. Nikt za mną nie szedł, nikt na mnie nie czekał. Powinnam się pewnie obawiać jakichś zaklęć ochronnych jakimi Zack którego znam obłożyłby swoje lokum, jednak skoro zdołałam je znaleźć, to czego się obawiać? Wraz ze skrzypnięciem drzwi czuje już te znajomą nutę wody kolońskiej i papierosowego dymu. Zapach, który mówi mi, że już nie ma się czym martwić. Zapach w który wpadam jak w otchłań i nic mnie już nie obchodzi. Stawiam walizkę i już tylko szczęknięcie zamka w drzwiach dzieli mnie od utęsknionego spokoju. Jak bardzo szalone życie by się nie działo w czterech ścianach domu Magnusa, było to szaleństwo które znam. Które widziałam, którego się nauczyłam i które potrafię odtworzyć co robię bardzo często w moich pechowych związkach małżeńskich. Zadziwiające jak niektórzy mężczyźni uwielbiają dramaty. Zadziwiające jak bardzo lubię grać te sceny przed nimi i obserwować jak zachwyt miesza się na ich twarzach ze złością i rezygnacją. Jestem wspaniałą aktorką, bo muszę nią być. Wszędzie, tylko nie tu. W ciszy rozlega się tylko trzask trzech haftek, kiedy zsuwam z ramion płaszcz, szelest materiału szala, który ściągam z głowy trochę za wolno. Napawam się, to prawda, jak chora wariatka napawam się chwilą powrotu do domu. Jestem zmęczona udawaniem żałobnicy, zmęczona płaczem i dźwiganiem podejrzliwych spojrzeń. - Zack... - wraz z ciężkim uderzeniem serca jak dzwon w piesi, słyszę. Ktoś puka. Jak bardzo pragnę to zignorować - mechanicznie, zaprogramowana kura domowa, odwracam się i otwieram drzwi. Złotowłosa, zimna Dama to nie to, czego się spodziewałaś, nie jestem Zacharym, ale mam to samo twarde spojrzenie i bezlitośnie powściągliwą twarz. Unoszę pytająco podbródek.
|
Estelle Vasquez BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAEOPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 17:46 | |
| Widok kobiety w mieszkaniu Magnusa nie zrobił na Estelle żadnego wrażenia, o ile faktycznie było to jego mieszkanie. Czyżby pomyliła numery? -Szukam Zacharego Magnusa – oświadczyła zdawkowo i oficjalnie, nie skrzyżowała z nią wzroku. Prezencja nieznanej postaci była jej całkowicie obojętna, byle tylko nałożnica,a może żona, w niczym nie przeszkadzała i nie wtrącała się niepotrzebnie w ich prywatne interesy i cokolwiek później miałoby się wydarzyć. Fakt faktem, Magnus nie mógł spodziewać się wizyty Estelle, nic nie mogło zwiastować jej niezapowiedzianego pojawienia się u progu mieszkania, nic więc dziwnego, że nie udało się dziewczynie go zastać. Może mogła wysłać mu sowę? Nie, w sowy się nie bawiła. To zbyt pospolite. Sama myśl o otwieraniu ust i niepotrzebnym tłumaczeniu się z powodu swojej wizyty, powodowała rozbudzenie niewymownego bólu egzystencjalnego i irytacji w Panience Vasquez. Wolała jednak nie epatować swoimi uczuciami nazbyt wcześnie. Przecież zalążki ogłady, spokoju i uprzejmości wciąż gdzieś tam w niej tkwiły, prawda? -Interesy. Bez obaw - wyjaśniła szorstko, nie było bowiem potrzeby zasiewania w niej ziarna niepokoju.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 18:03 | |
| Wpatruje się w Twoje oczy, bo przecież nic poza nimi mnie nie obchodzi. Nie masz pięknej mimiki, nad którą mogłabym się pozachwycać, na Twojej twarzy nie malują się uczucia, które zapragnęłabym zapamiętać, których chciałabym się nauczyć. Patrzę na Ciebie, w Ciebie, patrzę po prostu. Kim jesteś i dlaczego szukasz mojego brata? Nie wyglądasz na godną zaufania, co nie wiem czy w tym przypadku jest obelgą czy komplementem. Czy wiem, gdzie jest Zack? Być może. To niewytłumaczalne wewnętrzne uczucie, które po prostu prowadzi mnie do niego. Może tu jest, może go nie ma. Dopiero przyszłam, ale skąd możesz to wiedzieć. Stoję więc jak słup, przez chwilę, która dla mnie samej wydaje się krótka, ale ja nigdy nie byłam dobra w łączenie rzeczywistości z tym, co analizuję w głowie. Interesy? Bez obaw? Zack jest ostatnią osobą o którą mogłabym się martwić. A jednak przyjechałam tu gnana niczym innym jak niepokojem o niego. Czy to przez Ciebie? - Mhm. - muszę wydać jakiś dźwięk. Tak się komunikują ludzie. Marzę tylko o tym by utonąć w pościeli na najbliższe kilka dni, jednak stoję tutaj. Dumna i chłodna, nieświadomie zaciskając usta. Nie podobasz mi się, tak, taki mam wniosek i choć wcale po sobie tego nie pokażę - nie podoba mi się, że go szukasz. To ja tu przyjechałam po latach, to ja go chcę, ja i moje infantylne, głupie interesy. Chcę nalać wannę pełną gorącej wody i siedzieć w niej aż zmarznę i chcę, żeby ta kupa złości i gniewu jaką jest Magnus siedział tuż obok i opowiedział mi cokolwiek. Tak długo, aż znowu będę czuć się w domu. Nie potrzebuję Cie do tego. - Nie mogę Ci pomóc. - mówię w końcu, zgodnie z prawdą. Nie mam pojęcia, czy jest, czy go nie ma. Wiem, że tu mieszka bo czuje jego zapach, ale poza tym? Moje głupie marzenia i potrzeby nigdy nie były w strefie priorytetów Zacharego. Jak miałam dwanaście lat obiecał spełnić moje jedno małe życzenie. Po dziś dzień czekam na tego kota. Taki już jest. Choć to smakuje gorzko, prawdą jest, że Twoje interes z pewnością zaciekawią go bardziej. Uchylam szerzej drzwi, wcale nie chcę, wcale, w środku zapieram się i wyję jak pies na sznurku, ale przecież jestem taką damą, taką dobrą Panią Domu, nie chcę, ale muszę. Schodzę Ci z drogi, proszę, wejdź do środka. Nie mogę Ci pomóc, nie chcę Ci pomóc, ale przecież pomogę Ci jak umiem. Taka już jestem upośledzona.
|
Zachary Magnus PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynaście i pół cala, sztywna, czarny bez, włókno ze smoczego sercaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Wysoki mężczyzna, o charakterystycznej bliźnie po prawej stronie twarzy, tuż nad żuchwą. Ubiera się zazwyczaj na czarno, z wyjątkiem kremowych koszul. Najczęściej można go spotkać w płaszczu i cylindrze na głowie. W dłoni obecna laska. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 18:33 | |
| Nox siedział na oparciu jego ulubionego fotela, który to był również ulubionym meblem jego właściciela. Siedział, od czasu do czasu przeskakując z nóżki na nóżkę, kracząc przy tym, jakby śpiewał sobie i tańczył w chwili, gdy nie musi być mrocznym zwiastunem nieuniknionego, czyli Zacharego Magnusa we własnej osobie. Swoją uwagę skupił dopiero wtedy, gdy w drzwiach stanęła znana mu persona. Nie widział jej od lat, ale jednak doskonale pamiętał. Siostra jego właściciela, jedna z niewielu osóbek, której nie chciał wydziobać oczu. Bo, że nie mógł tego zrobić, nie pozostawiało żadnych wątpliwości. Zakrakał, sygnalizując swoją obecność oraz to, że widzi, jak kobieta wchodzi sobie jak do siebie, chociaż wcale u siebie nie była. A może i była? To już nie należało do rozmyśleń kruka. Niedługo potem pojawiła się druga persona, której to już Nox nie kojarzył w żaden sposób. Przekrzywił nieco swój łepek, aby móc wyraźniej dostrzec czarnymi oczkami, kobietę, która stała w drzwiach. Kłapnął kilkukrotnie dziobem, nie ruszając się jednak ze swojego miejsca. Siostra jego właściciela, powinna sobie poradzić.
Zachary z kolei kończył właśnie swoją wstępną rozmowę z przemiłym jegomościem, który to nie miał nic przeciwko temu, aby Magnus ochraniał jego sklep (który wcześniej nieco zdemolował), dzieląc się 40% zysku. Proste i przyjemne spotkanie, które zakończyłoby się uściskiem dłoni, gdyby też Magnus takowy praktykował. Albo raczej zachowywał go dla osób, które faktycznie były tego uścisku warte. Teraz zaś kierował się w stronę swojego mieszkania i już skręcając we właściwą ulicę, był niemalże pewny, że coś jest nie tak, jak zawsze. Podrapał się po brodzie i nieco przyspieszył kroku, by wkrótce zorientować się, że ma gości w swoim mieszkaniu. - Co my tu mamy. - Rzekł, gdy w końcu pojawił się koło kobiet, i mógł sie im bliżej przyjrzeć, aby zobaczyć kogo przywiało. - Georgie… hmm... Przepraszam, gubię się już w twoich nazwiskach. Widzę, że czujesz się jak u siebie. Przeniósł swój wzrok na drugą kobietę, ściągając nieco brwi. Podrapał się po brodzie i odchrząknął lekko. - Dobrze. Przywitamy się należycie w środku. - Szybkim ruchem ręki niemalże wepchnął obie kobiety wgłąb mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Nox zakrakał kilkukrotnie i zatrzepotał skrzydłami. Wyraźnie był zadowolony z tego, że jego pan wrócił do domu. Zachary podszedł do siostry i uściskał ją. Niezbyt mocno, niezbyt czule, ale jednak można było to zaliczyć do pewnego rodzaju rodzinnego uścisku. Potem gestem dłoni polecił kobietom usiąść tam, gdzie im będzie najwygodniej, samemu zajmując swój fotel. - Ty. - Wskazał na siostrę. - Pojawiłaś się, by się zadomowić. Ty z kolei. - przeniósł swój wzrok na Estellę. - Jesteś w interesach. Można było powiedzieć, że to czyste zgadywanie, jednakże nie miał wątpliwości co do Georgie, a Estelle… powiedzmy, że nie widział innej możliwości, dla której mogłaby się tu pojawić. Wyjął z kieszeni marynarki cygaro i odpalił je nieśpiesznie. - Porozmawiajmy więc.
|
Estelle Vasquez BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAEOPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 19:03 | |
| W kobiecie Magnusa, było coś niepokojąco wyrafinowanego, jedynie krótka chwila wystarczyła Estelle do wydania jednogłośnej opinii na temat jej aparycji – przypominała jej gwiazdę filmową, a to już było niewyobrażalnym komplementem ze strony amatorki kina. Co prawda przenigdy by jej tego nie powiedziała, ale z tego płytkiego jak sadzawka względu nieznajoma zaskarbiła sobie u dziewczyny nieco większy limit wyczerpania cierpliwości niż większość ludzi. Nie mogła nic na to poradzić, nie kierowała świadomie tym kto robi na niej dobre pierwsze wrażenie, a kto nie. Skinęła głową, bez słowa, grzecznie, wchodząc do mieszkania. Liczyła, iż już na progu przywita ją ciepło ostateczne, ogrzeje się i wyzbędzie tego lodowatego dotyku i szczypiących policzków. Rozczarowała się okrutnie. Kobieta zatem albo potajemnie była uosobieniem jakiegoś diabolicznego ognika, albo dopiero co zjawiła się w mieszkaniu i nic nie zdążyło wypełnić się przyjemnym ciepłem, zawyrokowała Pani Detektyw Estelle. Nie weszła jednak dalej, w głąb mieszkania, słysząc echo kroków na schodach westchnęła cicho i przelotnie zerknęła na blondynkę. Jej wzrok również skierowany był ku drzwiom. Zachary Magnus zjawił się w samą porę, gdziekolwiek wcześniej był i cokolwiek robił nie miało żadnego znaczenia, zjawił się, przybył i dzięki temu wychłodzona biedaczka nie przemierzała londyńskich ulic na próżno. Nie cierpiała się poświęcać, a już zwłaszcza poświęcać się na zimnie. Dziwne. Kobieta nie okazała się jednak być ani kochanką, ani żoną. Rodzina, stwierdziła po wymianie chłodnego uścisku. Nie żeby stała i gapiła się na nich, nic z tych rzeczy. Niechętnie zasiadła w fotelu. Gwiazda filmowa jednak zostanie, prawda? -Skąd Pan wie, że w interesach?- zapytała z błyskiem w oku - to nie do końca tak.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 19:21 | |
| Przesuwam nogą walizkę, trochę głębiej w stronę drugiego pokoju. Obojętnie mi, wcale nie ta walizka nie obchodzi, mam w niej tylko wszystkie najcenniejsze szpargały z mieszkania mojego tragicznie zmarłego małżonka. Dobrych kilkadziesiąt tysięcy w kamieniach runicznych, książkach i wartościowych przedmiotach, nic to, popchnę walizeczkę jeszcze trochę dalej. Nie zwracaj uwagi, Nieznajoma. Noxa traktuję jak stały element wystroju, chyba go nawet nie zauważyłam, dopóki nie zaczął kłapać dziobem. Masz zły humor? Witaj w klubie czarnopióry zwiastunie Zachariasza. Nerw jakiś mi się już naciąga w karku, nie mogę znieść obecności obcego człowieka, wyczerpany limit żetonów na relacje międzyludzkie na najbliższe kilka miesięcy. Prostuję się jedynie dumnie, bardziej, twarz mam poważną jak zawsze, poprawiam włosy, by czymś zająć ręce. Nie dam rady, już sztywnieją mi ramiona, zaciskam palce, chcę sięgnąć do płaszcza, wyciągnąć różdżkę i więcej trupów mieć w szafie, większą kolekcję, jeszcze jednego. Tylko zimne, milczące ciała nie drażnią mnie wcale, tylko pozbawione wyrazu, puste oczy. Nie zniosę tego, że serce pompuje Ci krew w piersi, ciężko mi oddychać, musisz uciec albo ja muszę uciec. Nie ładnie tak od pierwszej chwili rozsiewać bałagan w domu dawno niewidzianego brata. Dlaczego tu jesteś, dlaczego tu jestem. Panika zapala się w jednej chwili rudą iskrą w samym środku mojej głowy... i gaśnie z kolejnym wydechem, kolejnym mrugnięciem oczu. Chwila, kiedy wpadam w Zacka jak w otchłań, jak z hałasu w ciszę, ułamek sekundy pomiędzy jego ramionami wydzielającymi mi ten zdawkowy gest czułości, przykładam ucho na sekundę do jego klatki piersiowej tylko na momencik posłuchać, czy na pewno bije mu serce. Miałam straszny sen Zack. Śniło mi się... że nie żyjesz. Podnoszę wzrok i czuję jak odpada mi kawałek maski, którą myślałam, że mam na twarzy już na stałe. Jestem w domu. Wszystko trwa tylko krótki wdech, ale znów w swojej głowie rozwlekam co chcę i jak chcę, wałkuje we wszystkie strony. Mówię, że mi wolno, to mi wolno. Odsuwam się krok i zupełnie tracę zainteresowanie sytuacją. To jego świat. - Pozwolę sobie zając się sobą. Byłam w długiej podróży, Zachary. - mówię równie spokojnym i stonowanym głosem co zawsze. Oziębła suka, wszystko co się dzieje, dzieje się tylko w mojej głowie. Z gracją opuszczam salon.
[z kolejki]
|
Zachary Magnus PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynaście i pół cala, sztywna, czarny bez, włókno ze smoczego sercaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Wysoki mężczyzna, o charakterystycznej bliźnie po prawej stronie twarzy, tuż nad żuchwą. Ubiera się zazwyczaj na czarno, z wyjątkiem kremowych koszul. Najczęściej można go spotkać w płaszczu i cylindrze na głowie. W dłoni obecna laska. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 20:09 | |
| - To twój dom, Georgie. - Skwitował słowa siostry. Przeniósł na nią swój wzrok, by móc prześwidrować ją dokładnie. Nie wiedział ile się nie widzieli. Trzy lata? Może pięć? To nie miało znaczenia. Jest teraz tutaj i pewnie zostanie do czasu, kiedy znajdzie sobie kogoś nowego. Jakiegoś naiwnego mężczyznę, którego skusi zakazany owoc, jakim niewątpliwie była, uwiedzie go, weźmie ślub, zniknie z życia Zacharego na kilka następnych lat, a gdy jej mężowi przytrafi się jakiś wypadek, wróci. I tak zamyka się patologiczne kółko przyczynowo-skutkowe, które od biedy można nazwać rodzinną relacją siostry z bratem. Odprowadził ją wzrokiem, a potem przeniósł go na drugą z kobiet. Zaciągnął się cygarem, pozwalając by dym wypełnił jego płuca. Lubił ten moment, gdy czuł jak kłęby dymu tańczą wewnątrz jego, z każdym krokiem przybliżając go do nieuniknionej śmierci z powodu raka. - To nie do końca tak… - Powtórzył, wypuszczając dym przez usta, i drapiąc się po brodzie. - A zatem jak jest? - Zapytał, gdyż szczerze mówiąc nawet go to ciekawiło. Jeżeli interesy nie są jedyną kwestią, dla której postanowiła zjawić się w jego domostwie, to cóż jeszcze mogło ją tu sprowadzać? Magnus nie słynął z gościnności, więc chęć spędzenia miłego popołudnia przy filiżance herbaty całkowicie odpadała. Nox zdecydował się w końcu zeskoczyć z oparcia fotela i wylądował tym samym na ramieniu swojego właściciela. Zakrakał cichutko, a Magnus pogłaskał go opuszkami palców po dziobie. Mężczyzna czekając na odpowiedź, postanowił wreszcie poczuć się jak w domu, toteż zdjął cylinder z głowy i położył go na niewielkim stoliku, przeczesując niedbale włosy ręką. Pochylił się nieco do przodu, aby móc pozbyć się płaszcza i położyć go obok cylindra. Nox w tym czasie musiał się ruszyć, co niezbyt mu się spodobało, ale nie protestował nazbyt szczególnie. Gdy jednak znów mógł znaleźć się na ramieniu swojego pana, przekrzywił łepek, aby móc lepiej wpatrywać się w kobietę. Kłapnął delikatnie dziobem, jakby oceniał jak smakowite muszą być jej gałki oczne. Jednak doskonale wiedział, że póki co, jest ona całkowicie nietykalna.
|
Estelle Vasquez BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAEOPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sro 20 Sty 2016, 21:16 | |
| Kobeta zniknęła z salonu zostawiając Estelle z Zacharym samych, na tamtą chwilę została już tylko wspomnieniem, duchem nawiedzającym mieszkanie. Dziewczyna dopiero wtedy ściągnęła kaptur. Cień niepewności wkradł się na jej oblicze, gorączkowo zatrzęsła głową tak aby niesforne włosy mogły zakryć częściowo twarz, zmyć jakąkolwiek podejrzliwość, zafrasowanie Vasquez. Siedziała w tym przeklętym fotelu jak na skazanie. Taka mała, słaba i wątła. Zdawała sobie sprawę, że dla Magnusa nie miała większej wartości. Niekoniecznie podzielała podobny pogląd, wiedziała że jest jeszcze młoda i wiele jest w stanie się nauczyć – wszystko z czasem. Problem leżał w tym, że była kobietą. Młodą kobietą. W Stanach nie znaczyła nic, jak zresztą każdy kto nie był młodym białym facetem, tutaj w Anglii mężczyźni jakoś przychylniej na nią spoglądali, w ich głowach niekiedy mogło się nawet zrodzić coś na kształt szacunku. A może strachu? Lubiła o sobie myśleć jako o kimś, kto mógł budzić strach i respekt, jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz, ale kiedyś na pewno. Szacunek i uznanie w oczach innych. O tak. -Nasze ostatnie spotkanie- zaczęła zachrypniętym głosem, może gdyby postawił przed nią butelkę whisky, poszłoby jej lepiej? –…nie będę ukrywać, że mi Pan wtedy zaimponował. Koniec. Enigmatycznie, pretensjonalnie. Sztucznie. Czy była aż tak upośledzona, że nie mogła wykrzesać z siebie więcej? Estelle nie należała do osób zbyt wylewnych i podobne wyznania należały do rzadkich i niespotykanych, z trudem przychodziło jej uczestniczenie w podobnych dialogach. Wiedziała jednak, że to co robi jest konieczne. Zresztą po to tu przyszła. Wzięła głęboki oddech. Grunt to być stanowczą, powtarzała w myślach. Grunt to sprawiać wrażenie dojrzałej i twardej, dodała. -Co więcej, jestem Panu dłużna. Wydaje mi się, że mogłabym się Panu w czymś przydać- wyprostowała się, imitowała bezczelnie pewność siebie i głęboko podszytą arogancję, mógł się na to w sumie nabrać, podobną rolę odgrywała niemalże całe swoje życie. -Być może moja oferta wydaje się Panu śmieszna lecz zapewniam, że wiem co robię. Tym razem niepewność nie zabarwiła jej tonu, czysty chłód i rzeczowość. Zero emocji i wahania. Nie łgała. W istocie wiedziała co robi.
|
Zachary Magnus PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynaście i pół cala, sztywna, czarny bez, włókno ze smoczego sercaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Wysoki mężczyzna, o charakterystycznej bliźnie po prawej stronie twarzy, tuż nad żuchwą. Ubiera się zazwyczaj na czarno, z wyjątkiem kremowych koszul. Najczęściej można go spotkać w płaszczu i cylindrze na głowie. W dłoni obecna laska. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Czw 21 Sty 2016, 12:48 | |
| Nox zakrakał głośno, w odpowiedzi na ostatnie słowa kobiety. Dokładnie tak, jakby chciał w ten sposób zasygnalizować swoje rozbawienie jej propozycją. Zachary stuknął go delikatnie w dzióbek, by jednak nie przeszkadzał im póki co. Zaciągnął się raz jeszcze cygarem i dźwignął z fotela. - Pijesz? - Zapytał i nie czekając na odpowiedź, ruszył w kierunku niewielkiego barku, z którego wyciągnął nieco irlandzkiej whiskey i dwie szklanki. Nalał alkoholu i podał jedną ze szklanek kobiecie. Sam zdecydował się nie wracać jeszcze na fotel. Osuszył swoją szklankę dwoma solidnymi łykami i nalał sobie następną kolejkę. Widać było, że nad czymś się zastanawia. Być może nad tym, do czego kobieta byłaby mu potrzebna? A może po prostu stara sobie przypomnieć sytuację, dzięki której się poznali, i która to zaimponowała jej na tyle, by się tu zjawić. Z Magnusem nigdy nic nie było wiadomo. Mógł wydawać się człowiekiem prostym, wyznającym argument siły, jednakże prawda była taka, że skrywał w sobie znacznie więcej, niż zwykłą prostolinijność i ciężkie ręce. - Miałem kiedyś psa. - Zaczął w końcu, gdy cisza zaczynała się robić nieco nieznośna. - Odratowałem go z ulicy, gdy gryzły go inne psy. Wyglądał kurewsko żałośnie. Do teraz nie wiem po co go brałem. Ale! Nakarmiłem go, zająłem się nim i szybko wrócił do zdrowia. Okazało się, że wcale nie jest taki niedołężny, za jakiego go brałem. Na przestrzeni czasu okazał się być dobrym kompanem, lojalnym… to było najważniejsze. Pies i człowiek, pieprzeni najlepsi przyjaciele. I poczuł się tak pewnie, tak silnie, że któregoś dnia ugryzł mnie w rękę, gdy chciałem zabrać coś, czym się bawił. Wiesz co zrobiłem? Skręciłem mu jego pierdolony kark. Ponieważ nie mogłem dopuścić do tego, by rzucał mi wyzwanie. Pieprzony, nielojalny kundel, któremu poświeciłem uwagę. Skończył swoją opowieść i wypił swoją whiskey, którą to nalał do szklanki parę chwil temu. Wzrok swój przeniósł teraz na kobietę, wpatrując się w nią nieprzerwanie. - Przychodzisz tutaj, do mojego domu… - Odezwał się znowu. - Bez zaproszenia i mówisz, że chcesz dla mnie pracować. Że jesteś pod wrażeniem tego co zrobiłem. A ja mam w sumie tylko jedno pytanie: Po co mi kolejny pies? Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, która kobiecie mogła się wyraźnie dłużyć, po czym westchnął cicho i podrapał się po głowie. Strzepnął nadmiar popiołu, który nagromadził się na jego cygarze i po raz trzeci już nalał sobie whiskey. - Idź do domu, znajdź normalną pracę i przyjdź z powrotem z pieniędzmi, które mi jesteś dłużna. Dopiero wtedy zdecydował się na powrót usiąść na swoim fotelu. Nox był wyraźnie z tego zadowolony, bo zaraz też z powrotem znalazł się na ramieniu swojego właściciela. Ruch należał teraz do kobiety.
|
Georgie Warton Twórca zaklęćDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: dziesięć cali, sztywna, berberys, wąsy trola OPANOWANE ZAKLĘCIA: expeliarmus, enervate, drętwota, everte statum, reparifarge, accio, alohomora, lumos, incendio, nox, sillencio, enervate, cave inimicum, zaklęcie kameleona, diffindo, antivenenum, levicorpus, utevo lux, bombarda maxima, extinguetur ignis, suspensorius, mansio, protego maxima, finite incantatem, gelata cerebrum, somno, arresto momentum, fiendfyre,OPIS POSTACI: Delikatna, jasna cera, złote włosy księżniczki i bystre błękitne oczy. Od dzieciństwa była laleczką, ślicznotką wykorzystującą swój zalotny uśmieszek do unikania odpowiedzialności. Dość wysoka, jak wszyscy w rodzinie, drobnej budowy, o jasnych dłoniach i smukłych palcach pianistki. Wiecznie elegancka, upudrowana, w jednej kieszonce marynarki papierośnica, w drugiej pomadka. Chodzi z gracją małej żmii. Widzisz i wiesz, że to nie jest typ dobrej kobiety. Mimo łagodnych uśmiechów, spokojnego spojrzenia i perlistego śmiechu. Cuchnie od niej śmiercią. Być może dlatego, że ubiera się tylko na czarno. Wieczna wdowa. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Czw 21 Sty 2016, 17:03 | |
| Zamiast długiego posiedzenia w wannie pełnej wrzątku biorę jedynie szybki prysznic. Pozostawić marzenia w strefie marzeń, a siebie wciągnąć nazad do rzeczywistości. Wszystko, czego pragnę, wszystko co mogłabym mieć. Stojąc pod strumieniem gorącej wody zapalczywie szoruję każdy centymetr kwadratowy skóry, z zapamiętaniem godnym wariatki, chcąc zdrapać z siebie ostatni paproch poprzedniego rozdziału. Tak to nazywam, rozdziały. Pierwszy - Thompson. Miałam ledwie dwadzieścia lat. Drugi - Sorensen, nawet nie był brytyjczykiem. Może dlatego uwiodła go moja angielska klasa? Petrov, łajdak, zdrajca, nawet nie umiałam płakać. Warton... Pan Warton. Myślę czasem, że gdybym choć raz napisała do Zacka list o tym, co Pan Warton robi w domu, odszedł by z tego świata znacznie szybciej. Z włosami przyklejającymi mi się do karku oceniam efekty mojej pracy, podrażnioną skórę, niemal czerwoną, pięknie puchnącą w okolicach kolan, nadgarstków, łokci. Pan Warton też był draniem, sadystą o zamiłowaniu do łez.Długi czas nie umiałam płakać, Pan Warton nauczył mnie tego i nadrobiłam wszystkie lata z nawiązką. Smaruję każdą pamiątkę pieczołowicie, hojnie, maścią na blizny i podrażnienia. Od dawna ich nie widać, przynajmniej tak mi się zdaje. Ja będę widzieć je już zawsze. Potem tylko maska, osuszyć włosy i można znów dać się wciągnąć do świata.
Opatulona elegancką podomką wracam do salonu. Wcale nie pasuję do prostoty tego mieszkania. Wciąż noszę się jak Pani Warton. Bez słowa sobie proponuję szklaneczkę, samej sobie za nią dziękuję, nalewam hojnie, opróżniam dwoma łykami z niemal identyczną miną co Zack, nalewam znów, nawet na niego nie zerkając i zasiadam. - Od kiedy od dobrobytu robi Ci się niewygodnie, Zack. - przekrzywiam głowę niczym Nox, zerkając na niego szklanymi oczami lalki- Tak dobrze się wiedzie, że kolejny pracownik nie będzie Ci potrzebny? To w sumie nie moja sprawa, jego sprawy bardzo rzadko są moje, ja się w nich tylko pojawiam na moment. Zawsze, kiedy trzeba i tylko wtedy, kiedy trzeba. Inaczej pewnie bym się obawiała. Ale mam za sobą podróż, jestem głodna, piję jakąś szkocką prawdopodobnie z przemytu w domu, który jeszcze cuchnie śmiercią poprzednich właścicieli. Czemu by nie wtrącić swoich pięciu groszy?
|
Estelle Vasquez BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAEOPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Sob 23 Sty 2016, 05:36 | |
| Whisky. Powinna odmówić? Takie jest savoir-vivre? Odmawia się z grzeczności swojemu gospodarzowi, nawet jeśli właściwie... to by się napiła? Alkoholu w jej domu nigdy nie brakowało, a już zwłaszcza po odejściu matki. Sztampowo, Estelle była tylko nieszczęśliwą, zgorzkniałą i zblazowaną pannicą, bitą w domu i mszczącą się za wszelkie życiowe niepowodzenia na świecie i niewinnych ludziach. Topienie swoich smutków w alkoholu co prawda nie należało do kanonu czynności wykonywanych przez dziewczynę codziennie aczkolwiek los mógł w każdej chwili zepchnąć ją na drogę świętej pamięci ojczyma Vasqueza. Opróżniła zawartość szklanki, nie siląc się nawet na zgrywanie damy, zatrzymała szkło w dłoni i czekała. Nie była pewna czy Magnus rzeczywiście nad czymś długo myślał i faktycznie rozważał jej ofertę, czy może deliberował jakich ostrych i przykrych słów użyć aby ją stamtąd przepędzić. Pozował przed nią? Mógł. Mógł nie, nie znała go przecież, aż tak dobrze nikogo jeszcze nie odczytała. Po boleśnie długiej ciszy Magnus odezwał się, a ta całkowicie nieświadomie zasznurowała ustami. Guzik ją obchodziła historia o psie, ciekawe czy było po niej widać jak bardzo ją to nie ruszało? Frapującą kwestią również było opanowanie, które nareszcie nadeszło i rozluźniło jej napięte z przejęcia mięśnie. Nie była dostatecznie przekonana i pewna jeszcze chwileczkę temu, coś najwidoczniej, głęboko osadzonego w ośrodku intuicyjnym dziewczyny podpowiedziało jej, że nie powinna się niczego lękać. Strach i niepewność nie załatwią jej pracy, nawet jeśli powinna stać na baczności. Czy to właśnie pogoń za pieniądzem nią tak sterowała? Otwarcie ust i wprowadzenie swojego przygotowanego monologu przerwała jej kobieta, która zjawiła się w salonie. Wróciła elegancka, klasyczna. Odstająca od tego miejsca, przykuwająca wzrok. Estelle obserwowała ich. Jaka była między nimi relacja? Jak i dlaczego tak dwie różne osoby koegzystowały ze sobą w tym miejscu? Uwaga Gwiazdy Filmowej nie zaskoczyła Vasquez ani trochę, wręcz przeciwnie – triumfalnie potwierdziła to, co podejrzewała. - Odwiedził Pan mojego…- odchrząknęła, a cyniczna ekspresja na kształt uśmiechu, wykrzywiła kąciki jej ust - “oprawcę” całkowicie osobiście. Pytanie tylko, dlaczego ktoś taki jak Pan miałby osobiście fatygować się po dług u takiego lorda niedomytych kloszardów? Uniosła brew.Wyglądało na to, że znała powód. Teraz tylko wystarczyło tym zagrać. -Fakt, miałam z nim problem, co być może nie jest najlepszym świadectwem jakie mogę przedstawić lecz… Przerwała. Podniosła się nieznacznie na swoim fotelu, prawie zapadała w miękką otchłań siedziska. -Lecz jestem tylko niewytresowanym szczenięciem bez właściciela. Nie mogłam wiele zrobić. Nie wiedząc czemu zwróciła się ku kobiecie. Obdarzyła ją też czymś w rodzaju uśmiechu, tylko z nutką zgorzknienia, świadomości nędzy własnego losu. Wzrokiem ponownie zawędrowała w stronę Zacharego. - Wydaje się Pan, Panie Magnus, poważnym człowiekiem, a ja Panu składam poważną propozycję. Jeżeli to zabrzmiało zbyt impertynencko, nazwijmy to prośbą z mojej strony. Jedna szansa,a spłacę swój dług szybciej niż standardowymi sposobami. A Pan zyska lojalnego psa z kagańcem na pysku.Nie pogardzę też łańcuchem. Nie rzucała mu wyzywającego spojrzenia. Była ostrożna lecz stanowcza. Nie przyszła tam przecież, żeby wtykać mu różdżkę w dupę i kreować wokół siebie słodką aurę arogancji i zdradliwej wyższości nad nim. Sparzył się kimś w przeszłości, ale ona nie zamierzała popełniać tego samego błędu.
|
Zachary Magnus PrzestępcaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynaście i pół cala, sztywna, czarny bez, włókno ze smoczego sercaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Wysoki mężczyzna, o charakterystycznej bliźnie po prawej stronie twarzy, tuż nad żuchwą. Ubiera się zazwyczaj na czarno, z wyjątkiem kremowych koszul. Najczęściej można go spotkać w płaszczu i cylindrze na głowie. W dłoni obecna laska. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Pon 25 Sty 2016, 16:51 | |
| Nox utkwił wzrok w kobiecie, przekrzywiając nieco swój łepek w taki sposób, że mógł teraz sprawiać wrażenie wyraźnie zainteresowanego tym, co się dzieje. Czy było tak w rzeczywistości, trudno powiedzieć, niemniej jednak kruk wydawał się słuchać. Zachary spodziewał się w sumie, że dziewczyna wstanie, może westchnie, może nie, po czym opuści jego mieszkanie nie dopiwszy nawet swojego whiskey. Może nawet tak byłoby lepiej, przynajmniej mógłby mieć chwilę wolnego od tego wszystkiego i chociażby odespać część minionego tygodnia. O ile oczywiście jego siostra pozwoliłaby mu na taką przyjemność. Ona sama zresztą pojawiła się chwilę później, rzucając swoje komentarze, które nie były niczym nieoczekiwanym w jej wykonaniu. Nihil Novi, droga Georgie. Zachary znał ją na wylot, więc nie skomentował jej słów w żaden wyraźniejszy sposób, prócz krótkiego, nieco wymownego spojrzenia, którym to ją obdarował. Młoda kobieta jednak nie opuściła pomieszczenia. Nie zebrała swoich rzeczy i nie wyszła ze spuszczoną głową, jako przegrana, bez możliwości wykazania się czymkolwiek. Nie. Ona po prostu wzięła szklankę i wypiła swój alkohol, a następnie zaczęła mówić. Zachary słuchał jej uważnie, chociaż jego postawa mogła wskazywać coś zupełnie innego. Chłonął i analizował każde jej słowo, każdy gest, którzy temu towarzyszył. Sprawdzał z kim tak naprawdę ma do czynienia. - Widzisz. - Zwrócił się do swojej siostry, gdy kobieta umilkła. - Nie pogardzi łańcuchem. Magnus wstał z miejsca i podszedł do młodej kobiety, sięgając jednocześnie po butelkę z whiskey i nalał jej kolejkę. Odłożył na bok dopalające się cygaro i zanim kobieta zdążyła się zorientować, był już przy niej, chwytając ją za barki, zbliżając niebezpiecznie swoją twarz do jej twarzy, wpatrując się głęboko w oczy. Nie mrugał, wydawało się nawet, że też nie oddychał. Wpatrywał się w jej oczy, jakby chciał dostrzec to, co znajduje się za nimi. Nie trwało to dłużej niż kilka chwil, jednakże dla nich mogło ciągnąć się w nieskończoność. W końcu jednak rozluźnił uścisk i odstąpił od kobiety. - Od tej pory trzymasz się blisko mnie. Zawsze i wszędzie. Jesteś na każde zawołanie. Robisz co ci powiem, jak ci powiem i kiedy ci powiem. Nie interesuje mnie to czy masz własny pomysł czy propozycję. Robisz co każę. - Zrobił kilka kroków w tył. Nox zakrakał niezbyt przyjemnie, jakby chcąc dodać odrobinę ponurej atmosfery. - Sto procent twoich zysków idzie na moje konto. Do czasu, aż uznam, że dług został spłacony. Magnus spojrzał na swoją siostrę, jednakże nie odezwał się do niej słowem. Nie musiał. Westchnął tylko lekko i ściągnął nieco brwi. - Masz jakieś imię? - Zapytał, odwracając sie ponownie w kierunku kobiety. Nie pamiętał czy przedstawiała mu się wcześniej, czy też nie i prawdę powiedziawszy wcale go to nie obchodziło.
|
Estelle Vasquez BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: OPANOWANE ZAKLĘCIA: FINITE EPISKEY, CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, ACCIO, ALOHOMORA, BOMBARDA, CONFUNDUS, INCENDIO, LUMOS MAXIMA EXPULSO,SAGITTENT, BOMBARDA MAXIMA, FLIPPENDO DUO, BRACKIUM EMENDO,OBSCURO, PROCELLA, FRAGORE, PURPURA FLAMMA, OBLIVIATE, BAUBILLOUS, TURBINE IGNISIS, PROTEGO HORRIBILIS,LANUAE MAGICAEOPIS POSTACI: Sto siedemdziesiąt centymetrów goryczy, żalu i apatii, nieustannego niezadowolenia i frustracji. Wymuszona i wyuczona elegancja, zaszyta głęboko pod skórą przez zdolną kadrę osławionego Instytutu Salem. Brak oczywistego i naturalnego wcięcia w talii nadrabia obfitym biustem, nierzadko eksponowanym, stosownie do okazji. Mruk. Snująca się niczym sen, czarny i mroczny, śmierć z kostuchą. Ponura jak zbity pies. Na próżno szukać u niej uśmiechu, rzadko robi to publicznie, chyba że całkowicie ironicznie. Błękitne ślepia nie przykuwają uwagi dopóki nie uzna, że albo jesteś godzien jej spojrzenia, albo wzbudziłeś w niej niechęć, a o to nietrudno. Wysepki piegów na policzkach i nosie przyklepane starannie pudrem, długie rzęsy okalające oczy. Włosy pospolicie brązowe koloruje magicznymi specyfikami, stylizuje je na różne sposoby. Nie może być nudno i banalnie, od podobnego wizerunku są ludzie bez wyobraźni i wyczucia estetyki. Estella to owoc skandalicznego romansu dwóch czarodziejskich rodzin – Greengrasów i Crouchów. Oficjalnie jednak, Panna Greengrass, częściowo zastraszona, częściowo wciąż zakochana we wpływowym i znacząco starszym kochanku, minęła się z prawdą i przyznała się rodzinie do związku z nieistniejącym, równie małoletnim mugolem, który przypadkowo zapłodnił młodocianą dziewczynę. Dramatyczna historia warta ekranizacji zakończyła się wydziedziczeniem Panny Greengrass, na co ta według wcześniej zamierzonego planu, opuściła Anglię i wyjechała z córeczką do Stanów, gdzie miała osiedlić się na dłużej, z dala od toksycznej rodziny. Miał do nich dołączyć Pan Crouch lecz z rozwodem i wystąpieniem przeciwko całej rodzinie było mu ostatecznie nie po drodze, a co za tym idzie, koniec końców matka Estelli została sama. Za Eduardo Vasqueza wyszła niedługo potem, przypieczętowując swoją nie najweselszą przyszłość - o tym jednak kiedy indziej. Estelle miłości i ciepła rodzinnego zaznała jedynie we wczesnych latach swojego dzieciństwa, kiedy jeszcze matka nie straciła rozumu, a ojczym nie przepił majątku lub Bóg wie co z nim właściwie zrobił. „Dziękuję” „Proszę” „Przepraszam” opuszczające usta Panienki Vasquez, mówi bez wyrazu, jednym tonem, wzrok kierując z dala od rozmówcy, słownie ukazując uprzejmość, a samą postawą wszystkiemu zaprzeczając. Jak na osobę przemierzającą przez życie bez wzorca ani autorytetu w rodzinie, osobliwie dumna, nawet w potarganych przez wiatr włosach, poplamionej i postrzępionej sukni z której wyrosła, nawet zamiatając sklepik na Pokątnej, który okazał się być jej pracodawcą-katem. Potajemnie chadza do kina, mugolskiej jaskini próżności i snobizmu. Choć jest zaczarowana i zafascynowana ruszającym się obrazem, lepiej jej na tym nie przyłapać. Będzie musiała pozbyć się świadków. Temat: Re: Mieszkanie Magnusa Pon 25 Sty 2016, 22:43 | |
| Estelle doskonale zdawała sobie sprawę z drogi jaką próbowała właśnie podjąć, z ryzyka, które na nią czekało i tysiąca, nie zdolnych do przewidzenia trudności, które zapewne miała napotkać. Była zdecydowana i prawdopodobnie każda próba odwiedzenia jej od tego pomysłu zakończyłaby się fiaskiem. Cała sytuacja musiała wyglądać z boku co najmniej niezręcznie i cudacznie; ot młoda dziewka o urodzie insynuującej, jakoby miała ona dopiero wkroczyć w wiek dorosły, nachodząca znacznie starszego mężczyznę o reputacji co najmniej dyskusyjnej, a to wszystko w obecności nieznanej kobiety o nieokreślonej relacji łączącej ją z brodaczem. Młoda Vasquez dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę jak nieswojo, wręcz błazeńsko czuła się będąc więźniem miękkiego, zapadającego się pod wpływem jej ciężaru, fotela, podczas gdy gospodarz krążył nieustannie po pokoju delektując się swą whisky. Czyż nie wydawała mu się jeszcze bardziej dziecinna i bezbronna w takim oto położeniu? I z tą swoją miną zbitego szczeniaczka? Ale przecież chciał psa, prawda? Nie zdążyła nawet sięgnąć, drugi raz zresztą, po swoją ponownie wypełnioną szklankę, a mężczyzna dopadł ją na tym jej karnym jeżyku, przycisnął stanowczo i złapał za ramiona. Nie, nie było to czymś czego się spodziewała, biorąc pod uwagę obecność drugiej kobiety w pomieszczeniu. Wzdrygnęła się instynktownie i wstrzymała oddech pozostając całkowicie bez ruchu. Odwrócenie wzroku nie wchodziło w rachubę lecz czy była w stanie wykrzesać z siebie tyle odwagi i śmiałości, aby na jego spojrzenie odpowiedzieć czymś równie zdecydowanym i zastraszającym? Kontrola mimiki, kontrola minimalnie uciekającego spojrzenia. Oszalałe bicie serca. Uwolnił uścisk, zanim jeszcze chwila zaczęła wydawać się wiecznością. Odwróciła niespokojnie głowę i odetchnęła ciężko, karcąc się w myślach za niekontrolowaną, panikarską reakcję jaką zafundowały jej emocje. Bądź co bądź była tylko głupią szczeniarą, pozującą na kogoś kim jeszcze nie była, a wszelkie ludzkie interakcje, zwłaszcza te na linii kobieta-mężczyzna pozostawały dla niej zagadką. Kiwnęła zdawkowo głową na wymieniane przez Magnusa warunki, nic czego by się nie spodziewała. - Vasquez. Estelle Vasquez. Wstała, a raczej wygramoliła się z fotela i subtelnym ruchem ręki pozbyła się ledwie widocznych białawych paprochów ze swej szaty. Miała już wyjść? Zaczekać? O coś zapytać? Dowiedzieć się...szczegółów? Co teraz?
|
Temat: Re: Mieszkanie Magnusa | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |