|
Seymour L. HardySeymour Hardy Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Berberys, włókno ze smoczego serca, 14 cali, bardzo giętka. Jeśli chodzi o jej wygląd, nie należy do najpiękniejszych. Jest jasna, niewyszlifowana i szorstka, a jej rękojeść pokryta jest korą. Jednak świetnie leży w dłoni i nie wyślizguje się z mocnego chwytu Seymoura. OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Riddiculus, Mimble Wimble, Anteoculatia, Furnuculus, Accio, Alohomora, Windgarium Leviosa, Sollicitus, Flippendo Duo, AvisOPIS POSTACI: Seymour zawsze rzucał się w oczy. Wysoki i szczupły, ale dobrze zbudowany. Jego śliczna buzia zawsze przyciągała żeńskie spojrzenia. Właściwie pociągający jest nie tyle jego wygląd, a magnetyczna osobowość i aura, jaką wokół siebie roztacza. Wyprostowany, ale rozluźniony, kroczący z niedbałą gracją. Ciemne jak noc włosy wiecznie w nieładzie, doskonale współgrające z jego szelmowskim uśmiechem oraz niedbale założonym mundurkiem rozchełstanym pod szyją i krzywo zwisającym, niedbale zawiązanym krawatem. Spod prostych, nisko położonych, wyraźnych brwi rzuca naokoło łobuzerskie spojrzenia ciepłych, ciemnobrązowych tęczówek, w których nieustannie lśnią dzikie iskierki niebezpiecznego rozbawienia. Oczy ma osadzone głęboko, rzęsy długie i gęste. Twarz szczupłą, pociągłą, z wyraźnymi kośćmi policzkowymi, ostrym podbródkiem i twardą, wyrazistą linię szczęki obrośniętej często jednodniowym zarostem. Jego wąskie, miękkie usta wciąż rozciągnięte są w zgrywnym, lekko ironicznym uśmieszku, a kiedy ten zmienia się w szczery i radosny, odsłaniają dwa rzędy równych, perłowobiałych zębów. Wrażenie kanciastości jego twarzy potęgowane jest jeszcze przez wydatny, nieco krzywym po przeszłym złamaniu i lekko haczykowaty nos. Cerę ma jasną, ale zdrowej barwy, z licznymi piegami i pieprzykami, z których najbardziej rzucają się w oczy ten pod prawym okiem, trzy ustawione w równym rzędzie na lewym boku jego szyi i, jeśli komuś będzie je dane zobaczyć, dwa poniżej lewego obojczyka, który tak jak prawy oraz jego jabłko Adama, wyraźnie rysują się pod skórą chłopaka. Ciało Hardy'ego jest smukłe i ładnie wyrzeźbione, a mięśnie wyćwiczone, twarde i dokładnie się odznaczające, co wraz z dzikim spojrzeniem i jasnymi bliznami pokrywającymi siateczką jego ostre knykcie, nadają całej jego postaci pierwotnej drapieżności. Pod prawą piersią ma również jedną większą i szerszą bliznę od całej reszty, pamiątkę po nieciekawym epizodzie z dzieciństwa. Na wewnętrznej stronie lewego przedramienia ma tatuaż wykonany na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, przedstawiający bijące serce. Wokół niego nieustannie unosi się ciężki, ale pociągający piżmowy zapach z nutką czegoś, co kojarzy się z wiśniami i czekoladą. Poza tym, Seymour ma miękki i ciepły, bardzo głęboki, niski głos z seksowną chrypką, wprost idealny do mamienia dziewcząt komplementami mruczonymi w ich uszy i śpiewania serenad pod ich oknami. Temat: Seymour L. Hardy Sob 06 Lut 2016, 02:59 | |
| BIO IMIĘ: Seymour Lynn NAZWISKO: Hardy CZYSTOŚĆ KRWI: Mugolak DATA URODZENIA: 04.09.1916 ROK NAUKI: VI DOM: Gryffindor RÓŻDŻKA: Kiedy Seymour wszedł do sklepu Olivandera, była to pierwsza i jedyna różdżka, jaką wziął do ręki. Natychmiast go wybrała, wystrzeliwując ze swojego pudełka i waląc go z impetem w twarz - ma po tym niewielką bliznę na grzbiecie nosa. Później jednak nie było im wcale łatwo. Była krnąbrna i wyczyniała cuda, więc Hardy miał niemałe trudności, by całkowicie podporządkować ją swojej woli, przez co w pierwszych miesiącach był raczej pośmiewiskiem, zwłaszcza dla bogatych, czystokrwistych paniczyków z dobrych rodzin. Wszak wykonana jest z drewna berberysu. Jednak kiedy zyskał nad nią pełną kontrolę, szybko okazało się, że berberys wraz z włóknem ze smoczego serca tworzą niezwykle silne i lojalne połączenie. Poza tym, dzięki jej imponującej długości 14 cali łatwo nią mu kogoś było zdzielić po głowie, gdy akurat zabrakło mu zaklęcia, a że należy do tych bardzo giętkich, mimo takich ekscesów nigdy nawet nie zatrzeszczała z ostrzeżeniem, że pęknie. Jeśli chodzi o jej wygląd, nie należy do najpiękniejszych. Jest jasna, niewyszlifowana i szorstka, a jej rękojeść pokryta jest korą. Jednak świetnie leży w dłoni i nie wyślizguje się z mocnego chwytu Seymoura. BOGIN: Nie boi się niczego! A tak naprawdę bogin stając twarzą w twarz z Hardym przyjmuje postać jego młodszej siostry, leżącej w rynsztoku niczym szmaciana lalka, z szeroko otwartymi, martwymi oczami, podartą suknią zadartą wyżej niż pas i podciętym gardłem, z którego powoli sączy się krew. Postać Arlene, której nie mógł ochronić. Arlene, która podziela los wielu dziewcząt mieszkających w podobnych rejonach. Postać czegoś, do czego nie mógł dopuścić. FACE CLAIM: Jack Falahee WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP Ciekawiło go, co zobaczy w zwierciadle. Czego takiego mógł chcieć? Żył chwilą, więc tak, jakby miał już wszystko. Jednak gdy stanął przed lustrem, jego odbicie zamigotało, a po chwili nie był już na nim sam. Za rękę trzymała go Arlene, jego trzy lata młodsza siostra. Ale tu nie była już dzieckiem, tylko wkraczającą w dorosłość nastolatką. A on - już mężczyzną z równo przyciętą, krótką brodą, w eleganckim cylindrze i dobrze skrojonym garniturze. Arlene zaś miała na sobie piękną suknię z brzoskwiniowego muślinu marszczącego się pięknie w jej wąskiej talii, a jej czarne, lśniące włosy ułożone miała w finezyjną fryzurę, której powabu i dziewczęcego wdzięku dodawał przypięty do niej fikuśny fascynator, obleczony najlepszą, ręcznie robioną koronką przetykaną złotymi nićmi. Pokazywała mu dyplom ukończenia Hogwartu z wieloma wyróżnieniami. Ściskał jej dłoń ze łzami w oczach i obejmował jednym ramieniem, podczas gdy jego matka ściskała ich oboje mocno i płakała ze wzruszenia, całując w polik to jedno, to drugie. Była z nich dumna. Dumna i szczęśliwa. Zauważył, że nie ma tego samego, poplamionego fartucha co zawsze, tylko szykowny, dobrej jakości żakiet, a jej twarz wygląda na mniej zmęczoną niż zwykle. Serce Seymoura ścisnęło się gwałtownie i boleśnie, a z jego oczu rzeczywiście zaczęły ciec łzy. Otarł je rękawem gniewnym ruchem i postanowił więcej w Ain Eingarp nie zaglądać. OPIS POSTACI Seymour zawsze rzucał się w oczy. Wysoki i szczupły, ale dobrze zbudowany. Jego śliczna buzia zawsze przyciągała żeńskie spojrzenia. Właściwie pociągający jest nie tyle jego wygląd, a magnetyczna osobowość i aura, jaką wokół siebie roztacza. Wyprostowany, ale rozluźniony, kroczący z niedbałą gracją. Ciemne jak noc włosy wiecznie w nieładzie, doskonale współgrające z jego szelmowskim uśmiechem oraz niedbale założonym mundurkiem rozchełstanym pod szyją i krzywo zwisającym, niedbale zawiązanym krawatem. Spod prostych, nisko położonych, wyraźnych brwi rzuca naokoło łobuzerskie spojrzenia ciepłych, ciemnobrązowych tęczówek, w których nieustannie lśnią dzikie iskierki niebezpiecznego rozbawienia. Oczy ma osadzone głęboko, rzęsy długie i gęste. Twarz szczupłą, pociągłą, z wyraźnymi kośćmi policzkowymi, ostrym podbródkiem i twardą, wyrazistą linię szczęki obrośniętej często jednodniowym zarostem. Jego wąskie, miękkie usta wciąż rozciągnięte są w zgrywnym, lekko ironicznym uśmieszku, a kiedy ten zmienia się w szczery i radosny, odsłaniają dwa rzędy równych, perłowobiałych zębów. Wrażenie kanciastości jego twarzy potęgowane jest jeszcze przez wydatny, nieco krzywym po przeszłym złamaniu i lekko haczykowaty nos. Cerę ma jasną, ale zdrowej barwy, z licznymi piegami i pieprzykami, z których najbardziej rzucają się w oczy ten pod prawym okiem, trzy ustawione w równym rzędzie na lewym boku jego szyi i, jeśli komuś będzie je dane zobaczyć, dwa poniżej lewego obojczyka, który tak jak prawy oraz jego jabłko Adama, wyraźnie rysują się pod skórą chłopaka. Ciało Hardy'ego jest smukłe i ładnie wyrzeźbione, a mięśnie wyćwiczone, twarde i dokładnie się odznaczające, co wraz z dzikim spojrzeniem i jasnymi bliznami pokrywającymi siateczką jego ostre knykcie, nadają całej jego postaci pierwotnej drapieżności. Pod prawą piersią ma również jedną większą i szerszą bliznę od całej reszty, pamiątkę po nieciekawym epizodzie z dzieciństwa. Na wewnętrznej stronie lewego przedramienia ma tatuaż wykonany na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, przedstawiający bijące serce. Wokół niego nieustannie unosi się ciężki, ale pociągający piżmowy zapach z nutką czegoś, co kojarzy się z wiśniami i czekoladą. Poza tym, Seymour ma miękki i ciepły, bardzo głęboki, niski głos z seksowną chrypką, wprost idealny do mamienia dziewcząt komplementami mruczonymi w ich uszy i śpiewania serenad pod ich oknami.
Można powiedzieć, że pan Hardy należy do osób, których aparycja perfekcyjnie oddaje ich charakter. Niewiele czym się przejmuje, jest indywidualistą, raczej nie zdradza tego, co naprawdę myśli. Jest manipulantem i zrobi niemal wszystko, by zyskać to, co w danej chwili jest mu potrzebne. Niewiele zastanawia się nad konsekwencjami swoich działań i kłamie jak z nut. Ponadto to kobieciarz i flirciarz - łatwo się zakochuje do szaleństwa i równie łatwo odkochuje. Nigdy jeszcze nie został trafiony strzałą Amora na tyle silnie, by z czystym sercem nazwać jakąś niewiastę "tą jedyną", ale gdyby tak było, zrobiłby dla niej wszystko. Niezwykle lojalny względem tych, którzy zdobędą jego przyjaźń. Kontaktowy, przyjacielski. Nie ma oporów przed zaczepianiem i zagadywaniem nieznajomych. To on zawsze pierwszy wyciąga rękę, czy to na powitanie, cy to na zgodę i robi pierwszy krok. Jednak nie dlatego, że łatwo się zaprzyjaźnia i łatwo wybacza. To jest po prostu wygodne. Tak naprawdę jest całkiem interesowny, choć w życiu nie przyzna, nawet przed samym sobą, że ma jakieś ukryte motywy. Nie znaczy to, że nie jest konfliktowy. Przeciwnie - zawsze pakuje się w jakieś kłopoty z powodu swojej niewyparzonej gęby, albo tego, że zacznie podrywać dziewczynę nie tę, co trzeba. Nie raz i nie dwa dostał już za tego typu rzeczy po mordzie, ale nigdy nikomu nie uszło to płazem. Odważny i silny jak lew, a jednocześnie lekkoduch, satyrycznie podchodzący do życia. Chce czerpać z niego jak najwięcej. Rzadko kiedy martwi się tym, co było i tym, co będzie. Stara się żyć chwilą - nauczyło go to dzieciństwo. Wychowywał się niemal na ulicy. Jego rodzina należała raczej do tych biedniejszych, mieszkających w najgorszej dzielnicy Londynu pełnej rzezimieszków, alkoholików i ćpunów. Wychował się w środowisku, w którym musiał szybko dorosnąć i nauczyć bronić siebie i swojej młodszej siostry przed starszymi i silniejszymi. Kiedy miał dziewięć lat już regularnie nosił ze sobą nóż. Nauczyło go to tak skrupulatnie ukrywanej odpowiedzialności i opiekuńczości oraz czułości, potrzeby chronienia tych, których miał wokół siebie, a także słabszych i tej pomocy potrzebujących. Pod maską wyluzowanego łobuziaka i dekadenty kryje się dorosły, młody człowiek, o duszy romantyka, pełnej pasji, a jednocześnie zahartowanej i mężnej. Lata w biedzie nauczyły go oszczędności i szacunku dla każdego. Stara się nie oceniać, ani nie wyśmiewać innych. Trzeba naprawdę mieć talent lub go poruszyć, by pokazał swoje prawdziwe uczucia, albo by wpadł w gniew. Bez problemu znosi bowiem zaczepki i obelgi, zawsze tak było. Sam w swoich emocjach często się gubi, więc woli ich nie ujawniać. Nie da się czytać z niego jak z otwartej księgi, a kłamie jak z nut. To i jego umiejętności aktorskie sprawiają, że jest niemal nie do przejrzenia i prawie każdemu wciśnie, co zechce. Cieszy go świadomość posiadania nad innymi psychologicznej władzy. Cieszy i bawi, co jest jego największą wadą, czyni go nieco okrutnym. Po prostu niewiele w nim empatii, czasem nie umie postawić się na miejscu drugiej osoby. Muszą być blisko, by mógł to zrobić. Rzadko jednak to wykorzystuje. To po prostu przyzwyczajenie i sposób myślenia, którego nabywa każdy wychowujący się w środowisku, w którym nieustannie trzeba kombinować. On jednak najczęściej chce dobrze. Największy spokój daje mu poczucie, że może chronić swoich bliskich, że są bezpieczni. PRZYKŁADOWY POST Seymour wraz ze wdechem i gorącym, parnym, londyńskim powietrzem, które wleciało mu do płuc, odzyskał świadomość. Skrawki snu jeszcze gdzieś szumiały mu w myślach, ale powoli otworzył oczy. Huk rozlepianych powiek skutecznie rozpędził resztki wyśnionych sielanek i zawirował mu w głowie. Z męczeńskim jękiem wypuścił powietrze, które wzbiło w górę miliony drobinek kurzu wirujących w świetle letniego poranka. Chłopak powoli podniósł się do siadu, co wymagało spartańskiego wysiłku, a świadomość domagała się od niego tylko jednego - pić. Zmęczonym, zrezygnowanym ruchem przejechał dłonią po twarzy i oklepał się kilka razy po policzkach, by się ocucić. Rozejrzał się w poszukiwaniu wody, mlaskając cicho. W ustach zostało mu coś na kształt kartonu z posmakiem tygodniowej skarpety. Butelki z niczym zdatnym do picia nie zlokalizował. Zorientował się jednak, że koło niego leży ciało niewątpliwie należące do jakiejś niewiasty. Westchnął bezgłośnie. No tak. Niewiele pamiętał z ostatniej nocy, ale ją poznał na samym początku wczorajszego wieczora. Była córką jakiegoś dobrze ubranego mężczyzny o wyjątkowo dużym brzuchu, wyjątkowo gęstym wąsie i wyjątkowo czerwonej, pucołowatej twarzy. Kiedy ją zaczepił, ojczulek natychmiast go odpędził i zdzielił swoją inkrustowaną szlachetnymi kamieniami laską przez plecy. To i zalotne trzepotanie rzęs jego niewątpliwie urodziwej córki tylko zachęciły go do działania. Złapał ją na chwilę, gdy ojciec zostawił ją samą przed gmachem urzędu, a sam popędził w podskokach coś załatwiać i nakłonił, by z nim poszła. Chichocząc wdzięcznie wsunęła mu swoją delikatną dłoń w jego i potulnie dała się prowadzić. Widocznie miała dość dziewiczego życia w złotej klatce tatulka, jak wiele dam w Londynie. Zabalowali w barze jego znajomego i skończyli tu... A tu, czyli właściwie gdzie? Hardy nie miał siły tego roztrząsać. Zamiast tego odgarnął kasztanowe pukle z twarzy dziewczęcia i w zamyśleniu pogładził samymi opuszkami palców jej policzek. Po chwili musnął również jej nagie ramię i przesunął je wzdłuż jej ciała aż na biodro, przyglądając się jej badawczo. Nagle leżąca obok niego niewiasta otworzyła oczy i zmierzywszy go wzrokiem uśmiechnęła się, jakby najbardziej na świecie cieszyła się z jego widoku o poranku. - Przepraszam - wymruczał. - Obudziłem cię? - Tak - odparła cicho i zarumieniła się pod wpływem intensywności jego spojrzenia. - Ale nie przejmuj się. To rzekłszy, zawstydzona ukryła twarz w poduszce. Lynn bez słowa ujął w palce kosmyk jej włosów i pogładził go, dalej świdrując ją spojrzeniem, starając się przypomnieć, jak ona właściwie miała na imię. Poza tym, zdziwiła go jej nieśmiałość. Wczorajszego wieczoru wydawała się być raczej śmigła i chętna. - Wiesz co? - zapytał, pochylając się, by złożyć na jej karku miękki pocałunek, jednak zatrzymał swoje usta kilka centymetrów nad jej skórą, owiewając ją gorącym oddechem i wprawiając w lekkie drżenie. - Tak, Seymour? - usłyszał jej głos i wyprostował się nagle. Ona pamiętała. - Nie, jednak nic - odparł z ciepłym uśmiechem i wstał, a zlokalizowawszy swoją garderobę rozrzuconą po całym pokoju, zaczął się w nią odziewać. - Miło cię było poznać - powiedział uśmiechając się zalotnie na odchodnym i założywszy swój wyświechtany cylinder wyszedł z pokoju. Gwiżdżąc, szparkim krokiem udał się w tylko sobie znanym kierunku. Pierwszy dzień wakacji, a on jeszcze nie widział się z matką. Jednak absolutnie nie mógł narzekać na takie rozpoczęcie przerwy od szkoły.
|
Administrator fabularny NPC
Temat: Re: Seymour L. Hardy Sob 06 Lut 2016, 03:40 | |
| WITAMY WŚRÓD GRYFONÓW
PRZYDZIAŁ DO POKOJU: Numer jeden
ZAKLĘCIA | PUNKTY ROZWOJU | ➛ 8 szkolnych ➛ 3 łatwe | ➛ 60 PS ➛ 10 PS |
TWOJE PRZEDMIOTY ➛ Zestaw podręczników szkolnych. ➛ Woreczek ze skóry wsiąkiewki. CO DALEJ - KROK PO KROKU ➛ Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu. ➛ Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj. ➛ Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru. ➛ Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru. Kartę akceptował: Irys
|
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |