W świecie czarodziejów po wojnie można było zobaczyć, dużo wyraźniej niż wcześniej, rozwarstwienie. Przede wszystkim, coraz bardziej widoczny był podział na rodziny tradycyjne, bardzo staroświeckie i przykładające bardzo dużą wagę do statusu krwi, jak i pewnych norm wyuczonych przez wieki. Ich przeciwieństwem były rodziny, które ruszyły do przodu i poddały się wirowi lat trzydziestych, który wprowadzał powiew świeżości w ich życia. Nie bez znaczenia był fakt, iż większość tych chętnych do zmian i równości rodzin nie miała nawet szans znaleźć się w Skorowidzu Czystości Krwi. Sama lista wywołała bardzo dużo zamieszania, które jeszcze bardziej rozzłościły i zwaśniły konkurujące między sobą rodziny.
To wszystko jednak działo się na poziomie osób dorosłych, dzieci wychowane już po wojnie nie zdawały sobie sprawy z wielu rzeczy. Widoczny był kontrast pomiędzy tymi, których ukształtowała wojna, jak i tymi, którzy nigdy się z nią nie zetknęli. Część rodzin wychowywała swoje dzieci ze świadomością, iż trzeba ruszyć przed siebie i pozwalała im na marzenia o przyszłości i cieszenie się życiem. Zdarzały się jednak tradycyjne rody, tak bardzo zakorzenione w zwyczajach i normach, a także obawie przed nadchodzącym zagrożeniem, które trzymały bardzo silną pieczę nad swoim potomstwem. Wbrew duchowi lat trzydziestych i zmian, nadal wychowywano więc dzieci na typowych paniczyków i dziewczęta z dobrego domu.
Należy też dodać, że szczycący się swoim statusem krwi czarodzieje nie zamierzali korzystać z mugolskich wynalazków, słuchać mugolskiej muzyki czy nawet ubierać się zgodnie z mugolską modą. Nosili więc tradycyjne szaty, zawsze eleganccy i na swój sposób sztywni zionęli więc nienawiścią do wszystkiego, co nowe. I niemagiczne.