Fala morderstw, jaka przewinęła się ostatnimi czasy po kraju niepokoi coraz większą liczbę obywateli. Nikt nie czuje się już bezpiecznie, a przynajmniej nie tak swobodnie, jak do tej pory. Brygada Uderzeniowa cały czas zapewnia, że nie ma się czego obawiać, bo patrolujący BUMowcy pojawiają się wszędzie. Podobnie jest z Biurem Aurorów, którzy podobno pracują nad rozwiązaniem każdej ze spraw, które wstrząsnęły cała Wielką Brytanią w zeszłym miesiącu. Pytanie brzmi - czy aby na pewno wszystko jest w porządku? To i wiele innych pytań zadaliśmy Frederickowi Coruch, który od lat pełni funkcję Ministra Magii. Czy jego słowa będą wystarczające, by powstrzymać narastającą od tygodni panikę?
Ilean Ayers: Panie Ministrze, jak zareagował pan na trzecie na przestrzeni jednego miesiąca morderstwo?
Frederick Crouch: Z oczywistym niepokojem, ale i bez zbędnego wszczynania paniki. Najgorsze, co możemy teraz zrobić to spanikować.
I.A.: Uważa pan więc, że powinniśmy nie przejmować się zmarłymi, którzy pojawiają się na ulicach największych magicznych miasteczek, niczym grzyby po deszczu w lesie?
F.C.: Nie przesadzałbym z tymi grzybami. Fakt, minęło wiele czasu od ostatniego przypadku kilku, tak niefortunnie zbiegłych w czasie morderstw, jednak nie mamy żadnego dowodu iż są one ze sobą powiązane. Z tego też względu, oceniałbym sytuację jako stabilną i gotową do opanowania. Brygada wraz z Aurarami cały czas pracują. Mam na to wszystko oko i wiem, że robią wszystko, co w ich mocy, by znaleźć sprawców.
I.A.: Wiadomo, że sprawców jest przynajmniej kilku. Myśli pan, że każda z tych zbrodni została wykonana w imię zasad i poglądów, które ostatnimi czasy zaczynają być coraz powszechniejsze?
F.C.: Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. Wiadomo, że zarówno Alfred jak i Aldona zostali zamordowani na tle swoich przekonań i waśni, najprawdopodobniej tocząc ze sobą cichą wojnę. W przypadku aptekarki nie mamy jednak żadnego motywu wskazującego na tego typu spięcie.
I.A.: Czy to znaczy, że grozi nam niebezpieczeństwo z dwóch frontów?
F.C.: Nie sądzę. Apeluję oczywiście o ostrożność i nie wychodzenie z domów wieczorami, jeżeli nie jest to konieczne...
I.A.: Panna Roslin została zamordowana w biały dzień, bez świadków. Myśli pan, że zwykły apel o nie wychodzenie po zmroku uspokoi mieszkańców Londynu?
F.C.: Panno Ayers, idąc tym tokiem rozumowania, nigdy nie jesteśmy bezpieczni. Jak już mówiłem, Brygada robi, co może. Pokładam w niej całą nadzieję, jak i ręczę własnym słowem, że Ministerstwo dba o wszystkich.
I.A.: Zamierza pan wybrać się w takim razie na marsz organizowany na cześć pani Prewett?
F.C.: Niestety nie. Mam w tym czasie mnóstwo pracy, związanej właśnie z zapewnieniem wszystkim bezpieczeństwa. Myślami oczywiście będę ze wszystkimi, którzy tego dnia żegnać będą swoją przyjaciółkę. Nie pozostawiam tego wydarzenia bez mojego protektoratu, bo jak mniemam o to pani chodzi. Aurorzy i BUMowcy będą, by w każdej chwili pomóc i zażegnać kryzys, choć jak wierzę - do niczego poważniejszego niż ostra wymiana zdań nie dojdzie.
Minister wypowiada się równie spokojnie i optymistycznie, co inni przedstawiciele Ministerstwa. Czy są to prawdziwe wyznania, czy jedynie wyuczone na pamięć formułki, które - jak sam MM stwierdził - mają zapobiec zbiorowej panice? Wiadomo, nie możemy dać się zwariować, ale co zrobić, jeżeli naprawdę grozi nam niebezpieczeństwo? ✦ Ilean Ayers