Ten dzień prawdopodobnie będzie niezwykle męczący dla Margaret, a właściwie jeden z procesów, który wiązał się z wieloma wątpliwościami i licznymi niejasnymi zagadnieniami. Co więcej informacje o konieczności przeprowadzenia owego procesu, otrzymała dopiero kilka godzin przed terminem. W tym celu Margaret nie miała wyjścia i musiała przybyć do Ministerstwa już z samego rana, choć sam proces miał odbyć się w godzinach wieczornych. Chciała po prostu zapoznać się dokładnie z wszystkimi aktami, które już powinny być na jej biurku. W tym celu udała się w stronę wind, a w jednej z nich spotkała Gerarda, który również był jednym z sędziów. - Witaj Margaret, co cię prowadza do Ministerstwa o tak wczesnej porze? - zapytał, podejrzanie kręcąc wzrokiem, jakby chciał uniknąć spojrzenia kobiety.
Margaret dostrzegła dziwne zachowanie starszego kolegi i nawet miała już pewne przypuszczenia, co trapi mężczyznę, jednak postanowiła tego nie okazywać i zwyczajnie odpowiedziała. - Witaj Gerardzie, mam bardzo ważną rozprawę wieczorem, ale nie zapoznałam się jeszcze z materiałami. Informacje dostałam dosłownie kilka godzin temu, podobno któryś z sędziów nie chciał się jej podjąć. Wiesz coś na ten temat?
Słowa kobiety bardzo speszyły mężczyznę i podniósł ku górze rękę, w której trzymał żółtą, dość cienką teczkę. - Przepraszam, to miała być moja sprawa, jednak nie jestem wstanie jej podołać. - Przypuszczenia Margaret okazały się słuszne, chwyciła ową teczkę i otworzyła ją. Chwila, w której kobieta ujrzała akta sprawy była szokująca. - Gdzie reszta akt, to nie może być wszystko. - Spojrzała na Gerarda zdziwiona ilością materiałów, jakie ujrzała. Wiedziała wcześnie, że będzie to sprawa morderstwa, jednak okazało się iż jest to morderstwo dwójki mugoli, a akta takich spraw są zazwyczaj bardzo obszerne. - To wszystko, przepraszam muszę już iść. - Gdy winda zatrzymała się na piętrze, mężczyzna w pośpiechu opuścił windę zostawiając kobietę samą z bardzo podejrzaną sprawą. Morderstwa mugoli są zazwyczaj bardzo ciężkie i wymagają licznych dowodów. Aby to wyjaśnić, udała się do kwatery głównej aurorów. Nie zastana niestety szefa biura, ale udało jej się trafić na zastępce. - Dlaczego do akt sprawy nie zostały włączone żadne dowody, ani nawet raporty ze śledztwa, czy sprawozdania z akcji? Spytała poważnym tonem, gdyż cała ta sytuacja bardzo poddenerwowała Margaret, takie sytuacje się nie zdarzały, nie w tego typu sprawach.  Po około trzech godzinach przetrząsania archiwum dowiedziała się nieco więcej. Okazało się, że ktoś chciał coś zatuszować, dlatego wszystko trafiło do archiwum, choć nie powinno.
Wieczorem Margaret rozpoczęła rozprawę, która trwała około 2 godzin, zakończyła się wyrokiem uniewinniającym 28 letniego czarodzieja półkrwi, z braku wiarygodnych dowodów przemawiającym za jego winą. Cała sytuacja była bardzo dziwna i była początkiem wątpliwości, co do skuteczności rządów Ministra Croucha. Było to 3 lata temu.