NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Wieża Astronomiczna

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Addyson Clemen
Addyson Clemen
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, Anteoculatia
OPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień.

https://mortis.forumpolish.com/t368-cudowronka-addyson#531 https://mortis.forumpolish.com/t402-kronika-addyson#755 https://mortis.forumpolish.com/t369-skrytka-300#532
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPon 07 Mar 2016, 19:53

Na wieżę zaczynało się schodzić coraz więcej ludzi. Oparła głowę o kolumnę, cicho wzdychając.
- Niech cię bardziej interesuje fakt, czy czasem nie całujesz się z jakimś inferiusem, Avery.
Odezwała się spokojnym, lekko zachrypniętym głosem. Na całe szczęście do pomieszczenia dostała się szybko kolejna osoba, która okazała się być lubianą przez Add (o ile tak można było nazwać relacje pomiędzy nimi), Krukonką. Przywitała się z nią, krótkim skinięciem głowy i lekkim, przyjaznym uśmiechem zdobiącym jej twarz.
Kompletnie zapomniała o siniaku, który nabiła sobie na twarzy podczas pojedynku w momencie, kiedy zrobiła fikołka w powietrzu, a jej kolano miało niemiłe spotkanie z jej podbródkiem. Przypomniała sobie o nim dopiero wtedy, gdy poczuła ból, kiedy posłała Kaylin uśmiech. Właściwie Puchonka mogła iść ze swoimi obrażeniami do skrzydła szpitalnego, jednak sińce nie wydawały się Addyson na tyle groźne, że musiałaby biec z nimi do pielęgniarki.
- Nie patrzcie na mnie jakbym miała bliskie spotkanie z ogrem.
Wymamrotała, kiedy wylądowało na niej kolejne spojrzenie, tym razem należące do Angusa. Przegrała potyczkę z Hennessy, ale to wcale nie oznaczało, że musieli patrzeć na nią jak na niepełnosprawną. W końcu raz udało jej się pokonać Yvon, która została łysa i z rogami zdobiącymi jej głowę. Czego chcieć więcej? Puchonka nie była na, aż tak straconej pozycji. Spokojnie mogła wytrzymać fakt, że na jej nogach, plecach i ramionach pojawiły się siniaki przez upadki na twardy podest. Nie poddała się po pierwszej rundzie i to było dla niej najważniejsze.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPon 07 Mar 2016, 20:31

Morrigan właściwie lubiła wszystkie przedmioty na które chodziła, no, może oprócz zielarstwa i eliksirów, dlatego też je wybrała. Astronomia nie była wyjątkiem, choć pewnie nie należała do najprzydatniejszych pod słońcem. Jedyne, do czego mogła wymyślić, że się jej ona przyda, to do opowiadania o nieboskłonie jej potencjalnym latoroślom. Mimo to uwielbiała, jako nocny marek, spędzać późne wieczory na wieży, wgapiając się w lśniące na niebie punkty.
Choć nie grzeszyła na brak kondycji i siły, nie była jakość szczególnie wysportowana. Do latania na miotle i jazdy konno nie potrzebowała rozbudowanych mięśni, umiejętności szybkiego biegania, ani tym bardziej wdrapywania się z lochów na najwyższą w Hogwarcie wieżę. Na jej szczęście znała wiele, jak nie wszystkie, tajne przejścia, które już od pierwszych dni szkoły uwielbiała eksplorować i przez które nierzadko wplątywała się w kłopoty. Pozwoliły jej one względnie szybko dostać się na miejsce, w którym odbywały się zajęcia astronomii.
Dziewczyna była w swoim żywiole. Przed lekcją zdążyła uciąć sobie krótką drzemkę i teraz mogła chłonąć dokładnie wrażenia, jakie fundowała jej taka piękna, zimowa noc. W swoim płaszczu, opatulona ślizgońskim szalikiem, z lekkim nieładem na głowie, zjawiła się na wieży. Westchnęła mimowolnie, obrzucając spojrzeniem zebranych, a jej oddech zmienił się w mlecznobiałą mgiełkę. Zajęcia nie były specjalnie popularne wśród jej znajomych, ani nawet w kręgu siedmioroczniaków. Nie najlepiej czuła się z tą świadomością. Z niemalże niewidoczną niezręcznością, którą jak zwykle próbowała ukryć za pozornie chłodną, wyniosłą maską, przywitała się cicho i rzuciwszy jeszcze wyjątkowo jak na nią sympatyczne spojrzenie Addyson, która niewątpliwie zaimponowała jej podczas pojedynku z Hennessy, oparła się o barierki i wychyliwszy się odrobinę, wlepiła spojrzenie w gwiazdy, by w końcu przymknąć odrobinę oczy i rozkoszować się owiewającym jej twarz lodowatym powietrzem i kojącym, chłodnym wiatrem, który szarpał kosmykami jej niemal białych włosów.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPon 07 Mar 2016, 23:55

Astronomia była jednym z niewielu przedmiotów, przy którym Anastasia mogła z całą pewnością przyznać, że ani razu nie zdarzyło się jej spóźnić. Powód był dosyć oczywisty i mało interesujący – Fitzgerald, jako niezwykle wyrośnięty gatunek sów nielotów, odznaczała się wręcz niesamowitą wręcz smykałką do przesiadywania godzinami po nocach, jak nie z nosem w książkach, to marząc o niebieskich migdałach.  To wieczorne powietrze dodawało jej zastrzyku energii i chęci do pracy, poranne zajęcia zaś, gdyby mogła, najchętniej wypisałaby z programu nauczania raz na zawsze.
Niespiesznie wspinała się na wieżę astronomiczną, w myślach przeklinając nieskończoną ilość schodów i swoją poniekąd zaniedbaną kondycję fizyczną. Ledwie łapiąc oddech, wdrapała się do miejsca ostatecznego i poprawiła torbę, niedbale zawieszoną na wątłym ramieniu opatulonym ciasno jej czarnym płaszczykiem.  
Przebiegła zaciekawionym wzrokiem po twarzach wszystkich zebranych, a z racji przebywania każdego z nich w różnej części wieży, zdecydowała się na donośne, dziarskie „HEJ WAM” na przywitanie, które to miało zwrócić ich uwagę. Nie dostrzegając nigdzie sylwetki Malfoya, po cichu odetchnęła z ulgą, nie pamiętając nawet czy on właściwie uczęszczał z nią na lekcje Astronomii, czy znów coś sobie ubzdurała. Bez znaczenia, był ostatnią osobą na tym padole, którą chciała mijać na korytarzach, a co dopiero przebywać w tych samych pomieszczeniach.
Rzuciła w kąt swą torbę, a wolny czas postanowiła poświęcić na głupkowate uśmiechy, którymi obdarzała Morrigan oraz Addyson, najprawdopodobniej jedyne znane jej tutaj postacie, które podobne wdzięczenie mogłyby odwzajemnić. Skinęła również Kaylin, kątem oka zawadzając o chłopaków i Krukonkę, nie chcąc jednak być zbyt napastliwa w swych obserwacjach kąsków płci przeciwnej (cóż, Panienka Leamhanach również była urodziwa, ale niestety nie urodziła się z przyjacielem między nogami).
Zimny deszcz przeszedł jej ciało przy najbliższym powiewie niespokojnego wiatru. Poprawiła gryfoński szaliczek i oparła się o barierkę, wyczekując niecierpliwie początku lekcji.
Graysen E. Carrow
Graysen E. Carrow
Zastępca kapitana i pałkarz Srebrnych Wiwern, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 14 cali, kieł widłowęża, winorośl, elastyczna
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Graysen ledwie opuścił łono swej nieszczęsnej matki Faustine, a liczne grono rodzinne, zgromadzone ściśle wokół kołyski, zawyrokowało, iż chłopiec przyszedł na świat jako idealna kalka swojego ojca. Choć podobne stwierdzenie zdawało się być w tamtej chwili niczym innym, a pieszczotliwą eksklamacją, to z biegiem lat każdy przekonał się, że Graysenowi w istocie przepowiedziano wtedy przyszłość w cieniu niedoścignionego oryginału, po którym to musiał odziedziczyć spłaszczony, wydatny nochal. Nie mógłby być gorszy od swych rówieśników, co za tym idzie, może pochwalić się wzrostem ponadprzeciętnym, sylwetką i ruchami nieskrępowanymi, acz bywa, że i chaotycznymi, zależnie od tego czy znajduje się obecnie w fazie nadpobudliwości ruchowej, czy wręcz przeciwnie, w stanie otępienia i stagnacji. Piwne kurwiki szaleństwa i błysk niepoczytalności są nieodłącznym elementem składowym spojrzenia, jakim Graysen obarcza swych rozmówców. Łagodny i spokojny, nieznęcony gwałtownym temperamentem, budzi jeszcze większe podejrzenia, wzmaga w innych lęk, iż tylko jednej małej iskierki brakuje do eksplozji niezrównoważonego pomyleńca, który to tkwi, gdzieś głęboko w nim, uśpiony za maską typowego, aroganckiego dzieciaka z porządnego domu. Coś, co kiedyś będzie nazywać się artystycznym nieładem, w obecnej erze, jest jedynie trywialnym bałaganem, bo to właśnie bałagan objął panowanie nad głową chłopaka. Nie podpatrzył ani trendów, ani kolegów z ławki, na próżno więc u niego szukać fryzury na przylizanego Włocha, on o to nie dba. Bogatą mimikę uwielbia uwydatniać w sposób ekspresyjny i nierzadko karykaturalny, emocje bowiem, i to te wszelkiego kalibru, stanowią dla Gray’a nieodwieczną zagwozdkę; są niczym puzzle pozbawione istotnych elementów układanki, których nie potrafi ułożyć. Fuzja kontrastowych emocji, niesprecyzowany i wieloznaczny ton wypowiedzi, zapewnił mu dożywotnią łatkę bezczelnego mitomana, z którego ust sączą się nieskończone ciągi łgarstw i jad fałszu. Potwierdzenie podobnego wymysłu byłoby jednakże krzywdzące dla Graysena, który w gruncie rzeczy nie jest osobą tak podłą i nikczemną, jak jego ojciec by pragnął. Z ludźmi mu nie po drodze, nie rozumie ich zamiarów, celów i motywacji. Nie utożsamia się zresztą z wieloma jednostkami, izoluje się od reszty na własne życzenie, nie będąc jednak do końca pewnym, czy jest to czymś, czego tak naprawdę pragnie.

https://mortis.forumpolish.com/t585-sowa-graysena https://mortis.forumpolish.com/t612-skrytka-numer-123
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyWto 08 Mar 2016, 04:16

Taki stereotypowy Kruczek jakim jest Carrow, nie może obojętnie przejść obok przedmiotu wykładanego w Hogwarcie, jakim jest Astronomia. To nie tak, że jego spodnie od razu pęcznieją, a w głowie rodzą się zboczone fantazje, o których nie powinien nikomu mówić, z Graysenem nie jest aż tak źle. Rzecz w tym, że na Astronomii miał szansę popisać się ścisłym umysłem i brawurową wręcz wiedzą, którą to chłonął jak gąbka wodę. Nie były to co prawda ukochane Eliksiry, ale zajęcia plasowały się w ścisłej czołówce zawsze mocno wyczekiwanych.
Wchodząc na samą górę, rozgląda się pobieżnie dookoła, choć na jego twarzy na próżno szukać choćby iskry ekscytacji czy zadowolenia. Nie wita się z nikim, tak już ma. Niektórych spotkał na wcześniejszych zajęciach, może nawet dotknęła ich ta wątpliwa przyjemność obcowania z nim przy jednym stole podczas obiadu.
Niewzruszony wieczornym chłodem, zastanawia się uporczywie ile jeszcze czasu zostało do teoretycznego przyjścia profesora. Zaczepiłby taką Black, ale się cyka i zaraz każdy by go oskarżył i widłami pogonił, że zabiera Malfoyowi kobietę, albo gorzej - napadnie biedaczkę, gdy ta tylko zarzuci mocniej włosiem lub wypnie pierś do przodu. Fitzgeraltówna z kolei, miała ten swój mały, hermetyczny świat i własne kredki, a sama niejednokrotnie wysyłała mu sprzeczne, dziwne sygnały, w których już dawno temu zdążył się pogubić. Podobne konfundowanie go przerażało, najlepiej więc trzymać się od tej cyklofrenicznej wróżki z daleka.
Pani Prefekt Puchonów przemyka gdzieś w tle, eksponując swe wiekopomne siniaki, o których genezie zdążył mu ktoś napomknąć. No i jest jeszcze Abbott, ładniusi jak panienka, choć swemu poziomowi nie może się równać Fletcherowi, który to po kilku głębszych mógł robić za całkiem przyjemną i wizualnie estetyczną zabawkę.
Nie wchodzi w drogę Averemu, jego twarz i tyłek ogląda każdego poranka i wieczora, nie licząc wszystkich zajęć i klubów na które wspólnie uczęszczają. Nie ma też co afiszować się swoimi zażyłymi stosunkami z tym panem, który najpewniej szuka aktualnie jakiejś ofiary do omotania czy zabicia czasu. Właściwie... na jedno wychodzi.
Zbliża się do znanej mu postaci, czochra włosy Wittermore i tylko czeka aż się wzburzy, albo zamknie w sobie, nie do końca zdążył poznać się na jej wszystkich reakcjach i możliwościach behawioralnych Krukonki. Drobna oraz bezbronna, nic tylko przyciągać do piersi i trwać nieruchomo w szczelnym uścisku, chroniąc tym samym kruszynę przed całym złem i brutalnością tego świata. Albo po prostu przed samą Hennessy, swoją drogą, gdzie ta ruda małpa się podziewała kiedy tak nie mógł doczekać się ich spotkania?
Marznące dłonie pakuje do kieszeni płaszcza, stoi wiernie przy blondynce, sznurując ustami. Obecność Leamhanachówny nie uchodzi jego uwadze, wręcz przeciwnie, całkiem nachalnie przygląda się jej okrągłej buzi. Z nudów.
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyWto 08 Mar 2016, 09:27

Bardzo lubiła Astronomię, nie mogła zaprzeczyć. Zajęcia odbywające się nocą też jej nie przeszkadzały, choć bardzo burzyły wypracowany przez lata rytm dnia, którego nie znosiła przerywać i modyfikować. Najbardziej jednak drażniło ją to, że na lekcje chodziło tak dużo uczniów. Z jednej strony była zadowolona, bo Krukoni nie olewali tych zajęć i nie musiała ich potem ganiać grożąc punktami ujemnymi, a jednak... Cóż, wolała lekcje kameralne, takie jak Wróżbiarstwo, Numerologię czy ONMS.
Pierwszą osobą, która pojawiła się w wieży zaraz po niej była panna Leamhanach, z którą Kaylin miała przyjemność bądź nieprzyjemność (zależy, jak na to spojrzeć, a Wittermore należała do bardzo aspołecznych stworzeń) dzielić pokój. Kiwnęła więc tylko głową, bo tego dnia zdążyły się już kilka razy minąć w dormitorium i speszyła lekko na widok uśmieszku, jaki ta jej posłała. Nigdy nie wiedziała, jak odpowiadać na tego rodzaju interakcje, choć z roku na rok i tak radziła sobie coraz lepiej. Potem pojawił się Puchon, któremu również skinęła głową. Zawsze lubiła mieszkańców Hufflepuffu, bo wydawali jej się po prostu sympatyczni. Nic więc dziwnego, że z całej szkoły zadawała się tak naprawdę tylko z Addyson, prawda? Co do samej pani prefekt, Kaylin zrobiła coś, czego nikt by się po niej nie spodziewał - podeszła do Clemen i uśmiechnęła się pocieszająco.
- Nie dziw im się, to nie wygląda dobrze. Czemu nie poszłaś do pielęgniarki? - Zapytała cicho, choć ci stojący najbliżej z pewnością ją usłyszeli. Wzrok, choć dosyć chłodny i pusty mówił, że Hennessy kiedyś się doigra. Jak już Clettermore nauczy się trzymać różdżkę w ręku. Chociaż musiała przyznać - łysa Yvon z pewnością była zabawna. Niestety, Wittermore nie miała szans się jeszcze o tym przekonać.
- Całkiem nieźle ją załatwiłaś. - Dodała jeszcze ciszej wyciągając różdżkę i przykładając ją do siniaków. - Enervate. - Mruknęła. Uczyła się tego zaklęcia i miała nadzieję, że nie zrobi dziewczynie większej krzywdy, a wręcz przeciwnie - że uda jej się zaleczyć siniaki, które tak bardzo przyciągały wzrok wszystkich uczniów.
Zajęta używaniem zaklęcia w ciszy i na boku tak, by nikt tego nie zauważył (i nie miał powodu do wyśmiewania jej, gdyby się nie udało) nie zwróciła uwagi na wejście do sali panny Black i dopiero głośne hej wam Anastasii oderwało wzrok Kaylin od sińców Addyson. Kiwnęła więc Gryfonce głową na przywitanie.
A potem zdarzyło się coś, co przyprawiło ją o mały zawał serca i z pewnością było całkiem niezłą komedią dla wszystkich wokół. Graysen był jej bliskim kolegą dopiero od niedawna. Prawdę mówiąc, nigdy by się po nim nie spodziewała tego, jak bardzo potrafił przejmować się kobiecymi łzami i niesprawiedliwością. Tak było do czasu, gdy sama nie znalazła się w takiej sytuacji, po ostatnim zajęciach z zaklęć. I musiała przyznać, że wyrósł w jej oczach naprawdę wysoko, żeby nie powiedzieć, że znajdował się w jej top 10 najlepszych osób w całym Hogwarcie.
Poczochrania po włosach nie spodziewała się w ogóle, więc na chwilę przestałą oddychać, a na jej policzkach pojawił się ogromny rumieniec. Zdrętwiała na chwilę, choć gdy już odsunął dłoń musiała stwierdzić, że nie było to wcale takie nieprzyjemne (żeby nie powiedzieć, że jej się podobało, co to to nie). Chrząknęła dosyć głośno i spojrzała na własne buty.
- Cześć. - Ledwo wydukała, jąkając się przy tym.
Pan Losu
Pan Losu
NPC


PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyWto 08 Mar 2016, 09:27

The member 'Kaylin Wittermore' has done the following action : Rzut kością


'KOŚĆ K20' : 10
Alexander S. Avery
Alexander S. Avery
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynastocentymetrowa. Sztywna. Matowa. Wykonana z solidnego wiązu, w swoim rdzeniu posiada najbardziej popularne włókno z pachwiny nietoperza.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Reparo, Wingardium Leviosa, Alohomora, Anteoculatia, Mimble Wimble, Conjunctivitis, Enervate, Bąblogłowy, Orchideus, Brackium Emendo, Entropomorphis, Titillando, Cantis, Tentaclifors
OPIS POSTACI: Młody mężczyzna, mierzący sobie metr dziewięćdziesiąt cztery. Cechuje się niewielkich rozmiarów migdałowatymi oczyma o kolorze piwnym. Zaś jego włosy, przeczesane na jedną stronę, w postaci dość gęstej grzywy, mają kolor ciemnobrązowy. Twarz jest stosunkowo szczupła, z wyraźnie zaznaczonymi kośćmi policzkowymi, odrobinę zbyt kwadratową, toporniejszą szczęką. Nos zaś jest prosty, odrobinę zadarty ku górze, bez większych widocznych skrzywień. Zazwyczaj pojawia się w czystych, wypasowanych ubraniach o przyjemnej fakturze, w dopsowanych jesienno-zimowych płaszczach, a czasem w mniej klasycznych krojach, ale w stonowanych ciemniejszych kolorach.

https://mortis.forumpolish.com/t593-sowa-alexandra#2745 https://mortis.forumpolish.com/t594-pamietniczek-alexandra-s-avery-ego#2747 https://mortis.forumpolish.com/t591-skrytka-numer-743#2743
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyWto 08 Mar 2016, 14:42

Błyskotliwa odpowiedź Pani Prefekt w prosty sposób na pewno zgasiłaby niejednego, aczkolwiek Avery mimo tej delikatnej zgryźliwości nie zraził się szczególnie. Jedynie w przepraszającym geście uśmiechnął się głupio bardziej do siebie samego – gdyż Addyson całkowicie straciła zainteresowanie towarzystwem,  jakoby najzwyklejszy w świecie dzieciak który o kontaktach z kobietami nie wiedział nic. Wyrywał wszystkie na trik, polegający na rzucaniu kasztanów pod nogi. Rzeczywistość co prawda wyglądała trochę inaczej, ale takie określenie teraz było jak bardziej na miejscu. W wieży zaczynało robić się ciaśniej, niżeli na samym początku kiedy byli tu sami.
Kolejno pojawiały się tu bardzo interesujące osoby, w dużej mierze niewyrośnięte dziewczęta. Chłopięce grono zapełniało się wolniej, a więc stopniowo tworzył się tu swoisty orientalny babiniec w którym roiło się od wypiętych, mniejszych lub większych nieszczególnie eksponowanych pod płaszczykami piersi. Zadbanych włosów, związywanych w najrozmaitsze warkocze, a także w nazywane prześmiewczo pączki, upinane wysoko, aby sprawiać wrażenie profesjonalnych. Alabastrowe, w kolorze kości słoniowej, a nawet porcelanowe oblicza młodych kobiet-lalek z idealnie przypudrowanymi nosami z których na pewno osypywałby się puder, gdyby takiej jednej złośnicy z drugą, porządnie go utrzeć. Własny nos schował w szaliku, aby trochę ogrzać przymarzającą twarz na której brakowało gęstej brody, nieszczególnie popularnej w Hogwarcie. Panna Wittermore, na myśl przywodziła naiwny, łatwy do skruszenia kwiat który wielu zachwycał – zakładano się czasem o to, komu pierwszemu uda się usidlić to dobrze wychowane, skromne dziewczę, które nie poskarżyłoby się mamusi kiedy wymierzyłoby się jej kilka solidnych klapsów. W twarz. Żartuję. W ten mały, okrągły tyłeczek w który lania nigdy nie dostawała – w końcu tak bardzo się słuchała rodziców, że nie musieli uciekać się do ostateczności. Pan Angus był mu postacią znaną aż za dobrze, chociaż między nimi nie wytworzyła się więź prawdziwej przyjaźni, którą potwierdziliby zgodnie wszyscy.
Oboje mieli sobie bardzo dużo do powiedzenia – na wielu płaszczyznach. Młodzieniec był bardzo dobrym słuchaczem. Nigdy nie wtrącał się w wywyższające się wypowiedzi narcystycznego Averego. Zmierzył towarzysza stosunkowo chłodnym, oceniającym spojrzeniem uważnie bacząc na wszystkie ruchy, w których mogłyby pojawić się nieścisłości rysujące obraz nieidealnego Abbota. Można by go śmiało nazwać JEGO chłopcem na posyłki, który jeśli zaszłaby taka potrzeba, wypastowałby mu nawet buty, a nawet zęby umył, a żeby wszystkiego dopełnić, zadbałby nawet o to, aby zadanie domowe napisało się 'samo'. Akurat w przypadku ostatniego nigdy nie prosił go o pomoc, zwykle mając zbyt dużo zastrzeżeń do sposobu, w jaki formułował w poszczególnych zdaniach wypowiedzi. Znalazł się bliżej, a wtedy też w trakcie przechodzenia dalej, nie powstrzymał się przed umyślnym pchnięciem jego pleców. Zakradł się do niego od tyłu, aby spróbować nieco skuteczniej go wystraszyć. Wychylał się przez tę barierkę tak, że wystarczyłaby chwila nieuwagi, a spadłby, roztrzaskując sobie głowę, o wyłożoną kamieniami dróżkę. Kontrolował jednak sytuacją. Na chwilę, szybkim ruchem złapał go za fraki, aby nie dopuścić do wypadku, a kiedy miał pewność, że ten złapał równowagę na nowo, pozostawił go w najświętszym spokoju starając się wzrokiem wyłapać pozostałych. Panienka Morrigan, o którą wszyscy wręcz mordowali się, aby tylko znaleźć się przy jej boku, w gronie delikatnych dziewczynek była bardzo łakomym kąskiem, na który warto było zwrócić większą uwagę. Mówiło się o niej, ale tylko w bardzo wąskim, męskim gronie młodych świnek-szowinistów, że pewnie nie tylko miotłę byłaby w stanie porządnie dosiąść. Konie na których podobno w wolnych chwilach jeździła, były tylko skuteczną przykrywką.
Kiedy tak się jej przyglądał, przypadkiem spotkał się w jej uważnym spojrzeniem, na widok którego skinął ku niej głową. Ślizgonek się zazwyczaj nie zaczepiało, w końcu wszystkie kolejno także były z dobrych domów, ale miały w sobie coś o wiele więcej, niżeli przykładowo potulne Puchonki zamykające się w gronach cnotliwych koleżanek. Anastasia Fitzgerald. Ona też plasowała się w gronie nie najbrzydszych dziewcząt, przy których nie trzeba byłoby zgaszać światła. Miała interesujący typ urody, zachowywała się bardzo głośno – a to znaczyło to, że... O tak. Założyłby się o to, że na osobności robiła jeszcze lepsze koncerty, na które bilety szły by już po pierwszych trzech minutach.
Ze wszystkich tu zebranych wydawała się być najbardziej nieprzewidywalna, najbardziej niezastanawiająca się nad konsekwencjami własnych zachowań. Wyruszył w stronę barierki, o którą się oparła, udając, że zupełnym przypadkiem to właśnie to miejsce wybrał na nowe, przy którym stać zamierzał do czasu pojawienia się nauczycielki.
Niosący Naukę
Niosący Naukę
NPC


https://mortis.forumpolish.com/t675-sowa-niosacego-nauke
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptySro 09 Mar 2016, 00:05

Do uszu znajdujących się w wieży astronomicznej uczniów dotarł wreszcie... stukot kopyt? Nie, nie pomyliłam się - przez drzwi sali przeszedł nie kto inny jak profesor Liadonray - uczący tego przedmiotu od kilku lat satyr, pomagający gajowemu w opiekowaniu się stworzeniami będącymi własnością lub pod opieką szkoły. Zamknął drzwi mocnym kopniakiem, który utworzył w nich lekkie wgniecenie. Jeszcze niedawno podobne usuwał załamany woźny. Liadonray uśmiechnął się życzliwie do zebranych, poprawiając przepaskę na biodrach, która skutecznie zasłaniała części ciała niekoniecznie stworzone do tego, by eksponować je uczniom.
- Wiitam na dzisiejszej lekcji astronomii, dzieciaki. - powiedział spokojnie mijając jedną z szafeczek. - Mam nadziejję, że przygotowaliiście się na mojje zajjęcia, bo dziisiajj zamiierzam was odpyytać.
Położył na swoim ulubionym stoliczku ściskany przez całą drogę na górę dziennik i odnotował w nim obecności uczniów. Dobrze kojarzył ich imiona, bo współpracowali już od dobrych kilku lat. Pogładził się po brodzie, dmuchnął w niesforną, opadającą na twarz grzywkę i oparł dłonie na bokach odwracając się do grupy.
Nie był sadystą, ale chciał zobaczyć ich reakcję na zapowiedziane odpytywanie. Mógł zrobić to w najkrótszy sposób - zadając każdemu po jednym pytaniu, lub dyktując kilka zadań dla wszystkich, chociaż wtedy mieli tendencję do ściągania, co satyrowi niezbyt się podobało. Może któreś z nich było chętne? Może któreś z nich było pewne swojej wiedzy dotyczącej planet i gwiazdozbiorów? Gdyby odpowiedź go usatysfakcjonowała, to może, ale tylko może zrezygnowałby z odpytywania reszty.
- Może mamyy jakiegoś ochotniika?
Wszyscy zawsze narzekali na osoby pokroju Wittermore, ale tym razem mogła się przydać.
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptySro 09 Mar 2016, 11:07

Zaklęcie się udało i z radością mogła zobaczyć znikające z ciała Addyson siniaki. Uśmiechnęła się do niej delikatnie, choć w środku jeszcze drżała ze stresu. Naprawdę nie chciała zrobić koleżance krzywdy, więc udane zaklęcie było pocieszające i w jakiś sposób ją uszczęśliwiło. Schowała różdżkę i stanęła dosyć sztywno, pomiędzy Puchonką a Graysenem, gdzie wbrew pozorom czuła się naprawdę bezpiecznie. Kątem oka spoglądała na Krukona i jeszcze doprowadzała się do porządku, gdy do jej uszu doszedł charakterystyczny odgłos zwiastujący nadejście nauczyciela.
Jako osoba zafascynowana opieką nad magicznymi stworzeniami już dawno nauczyła się różnicy pomiędzy magicznymi istotami a stworzeniami. Mimo to, bardzo interesowały ją i zwierzątka i te gatunki, które dostały miano osoby. Nigdy jednak nie pozwoliłaby sobie na otwarte zainteresowanie profesorem Liadonarym, zachowując masę wścibskich pytań dla siebie. No dobrze - w młodszych klasach nie udało jej się ugryźć w porę w język, ale to nie znaczy, że była złym dzieckiem. Przywitała się więc z nim skinieniem głowy i poczekała, aż sprawdzi listę obecności.
Na wieść o przepytywaniu uśmiechnęła się pod nosem. Nareszcie coś się działo! Rozejrzała się po wieży i ściągnęła brwi. Dużo Krukonów przyszło tej nocy na astronomię, liczyła na to, że uda im się dostać trochę punktów. Jej spojrzenie musiało być tak wymowne, że każdy z nich wiedział, co ma robić. W końcu to oni powinni być najlepsi w tego typu zadaniach, prawda?
- Ja bardzo chętnie. - Powiedziała podnosząc rękę i czekając na to, jakie pytanie zada jej nauczyciel.
Graysen E. Carrow
Graysen E. Carrow
Zastępca kapitana i pałkarz Srebrnych Wiwern, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 14 cali, kieł widłowęża, winorośl, elastyczna
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Graysen ledwie opuścił łono swej nieszczęsnej matki Faustine, a liczne grono rodzinne, zgromadzone ściśle wokół kołyski, zawyrokowało, iż chłopiec przyszedł na świat jako idealna kalka swojego ojca. Choć podobne stwierdzenie zdawało się być w tamtej chwili niczym innym, a pieszczotliwą eksklamacją, to z biegiem lat każdy przekonał się, że Graysenowi w istocie przepowiedziano wtedy przyszłość w cieniu niedoścignionego oryginału, po którym to musiał odziedziczyć spłaszczony, wydatny nochal. Nie mógłby być gorszy od swych rówieśników, co za tym idzie, może pochwalić się wzrostem ponadprzeciętnym, sylwetką i ruchami nieskrępowanymi, acz bywa, że i chaotycznymi, zależnie od tego czy znajduje się obecnie w fazie nadpobudliwości ruchowej, czy wręcz przeciwnie, w stanie otępienia i stagnacji. Piwne kurwiki szaleństwa i błysk niepoczytalności są nieodłącznym elementem składowym spojrzenia, jakim Graysen obarcza swych rozmówców. Łagodny i spokojny, nieznęcony gwałtownym temperamentem, budzi jeszcze większe podejrzenia, wzmaga w innych lęk, iż tylko jednej małej iskierki brakuje do eksplozji niezrównoważonego pomyleńca, który to tkwi, gdzieś głęboko w nim, uśpiony za maską typowego, aroganckiego dzieciaka z porządnego domu. Coś, co kiedyś będzie nazywać się artystycznym nieładem, w obecnej erze, jest jedynie trywialnym bałaganem, bo to właśnie bałagan objął panowanie nad głową chłopaka. Nie podpatrzył ani trendów, ani kolegów z ławki, na próżno więc u niego szukać fryzury na przylizanego Włocha, on o to nie dba. Bogatą mimikę uwielbia uwydatniać w sposób ekspresyjny i nierzadko karykaturalny, emocje bowiem, i to te wszelkiego kalibru, stanowią dla Gray’a nieodwieczną zagwozdkę; są niczym puzzle pozbawione istotnych elementów układanki, których nie potrafi ułożyć. Fuzja kontrastowych emocji, niesprecyzowany i wieloznaczny ton wypowiedzi, zapewnił mu dożywotnią łatkę bezczelnego mitomana, z którego ust sączą się nieskończone ciągi łgarstw i jad fałszu. Potwierdzenie podobnego wymysłu byłoby jednakże krzywdzące dla Graysena, który w gruncie rzeczy nie jest osobą tak podłą i nikczemną, jak jego ojciec by pragnął. Z ludźmi mu nie po drodze, nie rozumie ich zamiarów, celów i motywacji. Nie utożsamia się zresztą z wieloma jednostkami, izoluje się od reszty na własne życzenie, nie będąc jednak do końca pewnym, czy jest to czymś, czego tak naprawdę pragnie.

https://mortis.forumpolish.com/t585-sowa-graysena https://mortis.forumpolish.com/t612-skrytka-numer-123
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyCzw 10 Mar 2016, 23:47

Gdyby ktoś zapytałby go o jego relację z Wittermore, Graysen najpewniej wzruszyłby ramionami i zbył rozmówcę odpowiedzią zdawkową i mało wyrafinowaną. Już dawno pogubił się o co w tym wszystkim chodzi, a analizowanie emocji, stanów myślowych i interakcji międzyludzkich nigdy nie przychodziło mu z łatwością, sama wizja podobnych czynności przyprawiała go o głębokie dreszcze.
Kaylin. Przygląda się buźce spowitej kwitnącym rumieńcem i zastanawia się intensywnie nad powodem zabarwienia dziewczęcych policzków. Oboje są takimi odosobnionymi rodzynkami, wyjętymi spod parasola zachowań typowych dla ich rówieśników. Na bakier im z ironią, sarkazmem, dwuznacznymi sytuacjami. Flirtem? Pewnie też. Wittermore jeszcze do niedawna była mu obojętna, jedna z wielu Krukonek- mieszańców, którymi się nie przejmował, acz szczędził wielu przykrych słów, głównie ze względu na przynależność do jednego domu. Właśnie, do niedawna. Jedno, przedziwne wydarzenie, kumulujące w sobie wszystkie obserwacje i dotychczasowe symboliczne przemyślenia, przeistoczyły stosunek Graysena do Wittermore w...pewnego rodzaju kuriozum, którego nie potrafi wyjaśnić. Jej obecność, nawet jeżeli nagminna (choć zdarza się to rzadko) nie irytuje, a świadomość i potrzeba pilnowania jej tyłka przed przykrymi zdarzeniami losowymi, wtargnęła niespodziewanie na listę priorytetów Carrowa.
Kiwa głową na przywitanie, uśmiechając się przy tym łagodnie. Dziewczę spuszcza wzrok, zatapiając spojrzenie w swoich bucikach. Urocza.
Nie rozmawiają. Pogaduszki o pogodzie i o tym jak spędził noc nikogo nie obchodzą, a sam Graysen jeśli ma coś do powiedzenia lub do zapytania, robi to bez wahania.
Dotychczas nie zwracając uwagi na Alexandra, niby to od niechcenia, zerka w jego stronę kątem oka i dostrzega jak chłopak krąży wokół Fitzgerald i najprawdopodobniej czai się na dziewczynę niczym drapieżnik na nieświadomą niczego ofiarę. Wzrusza ramionami, nie wzdrygając się ani trochę na głos słyszanego stukotu kopyt, to wyłącznie mogło zwiastować początek lekcji.
Nie okazuje większego entuzjazmu na wieść o pytaniu przez nauczyciela, jest mu to całkowicie obojętne. Graysen nie odczuwa większej satysfakcji i żadne popisy intelektualne na tle klasy nie podjudzają jego ego. Gdy tylko satyr wyszukuje pierwszego ochotnika, a Wittermore postanawia ratować honor klasy, ten spogląda na nią niczym dumny ojciec na swoją zdolną, utalentowaną pociechę. Nie miałby nic przeciwko przejęcia od Krukonki pałeczki, nie jest to jednakże czymś, co obrał sobie za cel istnienia.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPią 11 Mar 2016, 00:32

Uśmiechnęła się szeroko do Anastasii, kiedy ta pojawiła się na wieży astronomicznej i pomachała jej radośnie, ale nie ze zbyt przesadnym entuzjazmem. Była przecież osobą pełną klasy i opanowania. Chciała nawet do Gryfonki podejść i zacząć jakąś niezobowiązującą rozmowę, ale kiedy tylko dostrzegła, że ubiegł ją Alexander, zatrzymała się wpół kroku i sapnęła cicho pod nosem, wracając jak gdyby nigdy nic do poprzedniej pozycji. Mimowolnie zmarszczyła brwi. Gdy Carrow zajęty był kręceniem się koło Kaylin, blondynka była właściwie jedyną osobą, do której Morrigan mogłaby się odezwać. A tak - niby otoczona innymi, musiała samotnie wpatrywać się w horyzont.
Na szczęście od tej niezręczności uratowało ją wejście profesora Liadonray'a. Odwróciła się w jego kierunku i zmierzyła spokojnym spojrzeniem. Nie był może jej ulubionym nauczycielem, ale darzyła go swego rodzaju sympatią. Był... Na swój sposób przeuroczy, choć nigdy nie powiedziałaby tego na głos, wiedząc, jak dziwacznie by to zabrzmiało. Uśmiechnęła się na wspomnienie ekscytacji i zainteresowania, jakie wzbudziła w niej na pierwszych zajęciach jego aparycja.
Black zamrugała oczami, kiedy satyr ostrzegł, że zamierza pytać. Nieczęsto mu się to zdarzało, toteż była pewna, że wśród uczniów znaleźli się nieprzygotowani. Ona jednak do takich nie należała. Powoli podniosła rękę, dokładnie w tym samym momencie, kiedy dłoń Wittemore wystrzeliła w powietrze, a sama Krukonka natychmiast otworzyła jadaczkę. Jasnowłosa stłumiła westchnięcie i po prostu czekała na decyzję profesora, którą z nich zapytać. Morrigan normalnie nie wyrywała się do odpowiedzi i na zajęciach pozostawała raczej milcząca, ale przy takim ogromnym stężeniu uczniów Ravenclawu poczuła się w jakimś takim dziwnym obowiązku godnego reprezentowania swojego domu. Jeszcze dwa lata temu nie odczuwałaby takiej potrzeby. Prawdopodobnie prowadzenie drużyny quidditcha dopiero nauczyło jej chęci do prawdziwego przynależenia do Slytherinu i prawdziwej z tego faktu radości.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPią 11 Mar 2016, 03:41

Szerokie uśmiechy, donośne i dosadne pozdrowienia, którymi dzieliła się z całą gromadą - taka właśnie była Anastasia Fitzgerald. Chyba że akurat zbliżały się nieuniknione chwile miesięcznego cierpienia, albo najzwyczajniej w świecie coś lub ktoś ją podirytowało danego dnia. Huśtawki nastrojów należały do jej burzliwej codzienności, starała się jednakże zdecydowanie ograniczać i zduszać wszelkie negatywne emocje, które miały szanse zostać upublicznione, dbając tym samym o swój pozytywny, uroczy wizerunek wesołej dziewczynki zrodzonej z bańki mydlanej.
Morrigan była tym lśniącym, szlachetnym kamyczkiem, promieniującym swym blaskiem i zachęcającym Anę do podejścia oraz zainicjowania rozmowy. Gryfonka wyjątkowo lubiła towarzystwo Blackówny, choć przyłapywała się na tym, iż nie do końca wie jak radzić sobie z jej poniekąd chłodnym i zdystansowanym podejściem do świata. Morrigan taka już była, jednakże w mniemaniu Fitzgerald nie trudno było o niepoprawny osąd i narzucanie się koleżance w nieodpowiednich momentach. Kiedy życzyła sobie jej towarzystwa, a kiedy nie? Póki co nie udało się rozwikłać tej zagadki.
Barierka stała się jej tymczasowym azylem od wszystkich nieszczęśników nie będących w nastroju do konwersacji. Natarczywie wtrącający się na twarz blond kosmyk, niedbale zdmuchnęła, zahaczając tym samym wzrokiem o Pana Averego, który podobnie jak ona, obrał sobie to samo miejsce do chwilowego spoczynku. Anastasii nie pozostało nic innego jak rzucić ciepłym, sympatycznym uśmiechem w stronę Alexandra i być może zachęcić go do pogawędki o drobiazgach i niuansach codzienności. Nie znają się zbyt dobrze, ale tak jak większość dzieciaków czystej krwi, wiedzą o sobie dużo więcej niż reszta, a wystawne bankiety i przyjęcia pomagają w utrzymywaniu podobnego rozeznania. Nie dane im było nacieszyć się, albo wręcz przeciwnie - znudzić swoim towarzystwem, gdyż na wieży zjawił się profesor Liadonray, którego przybycie poprzedził dźwięczny stukot kopyt. Osobiście nie miała nic do faceta, to nie w nim tkwił problem, a w przedmiocie, który nauczał, a Anastasia z jakiegoś bzdurnego powodu zdecydowała się skompletować do swego planu zajęć.
Na wieść o planach nauczyciela przygotowanych na dzisiejszą lekcję, uczyniła nieśmiały, podszyty niepewnością, krok w tył, a żeliwne ramiona barierki ochronnej objęły ją w stanowczym uścisku. Niewidzialna kula żaru i przerażenia zakotłowała się we wnętrzu dziewczyny, siejąc spustoszenie od żołądka, aż po ściśnięte kurczowo gardło. Odpowiedź ustna była ostatnią rzeczą jakiej w tej chwili pragnęła, gdyby tylko istniała możliwość ucieczki, lub nawet pisania kartkówki...zdecydowanie wolała przelać swą wątpliwą wiedzę na papier i darować sobie gorzki smak porażki oraz upokorzenia podczas odpowiedzi na forum całej klasy. Inna kwestia, że podczas pracy pisemnej zawsze znajdowała się ewentualna możliwość zajrzenia w kartkę kolegi lub koleżanki.
Wodziła wzrokiem za ewentualnym spojrzeniem pocieszenia czy pokrzepienia ducha, ale podobnego nie widziała. Morrigan nawet podniosła rękę, może tuż po Kaylin to ona zacznie odpowiadać? A po niej któryś z Krukonów i tym samym nie padnie dziś kolej Fitzgerald? Oby!
Addyson Clemen
Addyson Clemen
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, Anteoculatia
OPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień.

https://mortis.forumpolish.com/t368-cudowronka-addyson#531 https://mortis.forumpolish.com/t402-kronika-addyson#755 https://mortis.forumpolish.com/t369-skrytka-300#532
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPią 11 Mar 2016, 13:35

Zaskoczona spojrzała na Krukonkę, która do niej podeszła i sama zaczęła rozmowę. Zamrugała kilkakrotnie powiekami, na moment zapominając jak składa się poprawnie słowa.
- Ah... To... To nic takiego.
Wybełkotała speszona, chowając część twarzy (a tym samym też siniec na policzku) w czarno-żółtym szaliku z herbem Hufflepuffu. To nie tak, że Addyson chciała zostawić przebarwienia, aby móc się nimi szczycić. Przecież na dobrą sprawę w cale nie udało jej się pokonać Gryfonki, a fakt, że wygrała ostatnią rundę, mógł być spowodowany przerażeniem Yvon, gdy jej rude pukle włosów, kosmykami opadały na podłogę. Puchonka okropnie żałowała, że nie mogła zrobić zdjęcia łysej Hannessy. Zapewne byłoby to bardzo ciekawa fotografia, z którą mogłaby się podzielić z Kaylin. Krukonka pewnie też chciałaby wkleić takie zdjęcie do swojego dziennika.
Wstyd się przyznać, ale biedna Addyson, próbowała poradzić sobie sama ze śladami po upadkach, ale jej różdżka po raz kolejny odmówiła jej posłuszeństwa. Nie chciała iść do pielęgniarki, bo już raz opowiadała jej o tym, że chce zostać uzdrowicielem, a co to za lekarz, który nie potrafi uleczyć sam siebie?
- Warto było.
Uśmiechnęła się szeroko, z lekkim niepokojem wpatrując się w wyciąganą przez Wittermore różdżkę. Obie nie były dobre w czarowaniu, więc Puchonka chcąc nie chcąc obawiała się o swoje życie.
- Kaylin... Nie trze...
Nie dokończyła, bo Pani prefekt już rzuciła jedne z prostszych, uzdrawiających zaklęć. Puchonka odruchowo zamknęła oczy, obawiając się efektu. Ostrożnie przejechała po policzku, gdzie jeszcze wcześniej widniał sporych rozmiarów siniec.
- Dziękuję.
Posłała jej wdzięczny uśmiech, odwracając wzrok, kiedy do dziewczyny zaczął dobierać się inny Krukon. Przecież nie musiała na to patrzeć, prawda?
Na całe szczęście, chwilę później do klasy wszedł (albo przykłusował?) satyr, uczący astronomii w Hogwarcie. Nastolatce nie sprawiało żadnego problemu egzamin ustny, który został zaproponowany przez profesora. Sama jednak nie miała nawet najmniejszego zamiaru dobrowolnie zgłaszać się do odpowiedzi. Wiedziała, że jeżeli zostałaby zapytana, najprawdopodobniej znała by odpowiedź, ale nie miała żadnego argumentu, aby wstawić się za wszystkimi. Dodatkowo ręka Kaylin oraz Morrigan dość szybko uniosła się w powietrze. Clemen zawsze trzymała się na uboczu. Często było tak, że przez całą lekcję mogła się nie odzywać, pracując samemu w ciszy i spokoju.
Angus Abbott
Angus Abbott
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12,5 cala, średnio giętka, dereń, włos z ogona testrala.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Episkey, Expelliarmus, Protego, Drętwota, Mimble Wimble, Petrificus Totalus, Accio, Locomotor, Flippendo Duo, Bulla Privata, Entropomorphis
OPIS POSTACI: Chuderlawy chłopaczek, posiadacz zielonych oczu i wiecznie potarganych blond włosów. Mierzy około metra osiemdziesiąt, więc jest względnie wysoki. Sam jego wygląd nasuwa na myśl tylko jedno słowo – chaos. Chaos, który jednak w jakiś pokrętny sposób nadaje mu tylko więcej uroku i wywołuje nieodpartą chęć zajęcia się tym biedakiem. Z reguły guziki jego koszuli są nierówno zapięte, niektóre nawet całkowicie pominięte, a temu wszystkiemu towarzyszy niedbale, na szybko zawiązany krawat. Czasami nosi na nosie duże, okrągłe okulary w cienkich, srebrnych, metalowych oprawkach. Najczęściej zakłada je do czytania.

PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPią 11 Mar 2016, 15:40

Musiał przyznać, że sam fakt bycia zmuszonym spędzić czas w jednym pomieszczeniu z paniczem Averym wyzwalał w nim dość mieszanie uczucia i sprawiał, że czuł się poniekąd… niekomfortowo. Dlatego też z wejścia zajął miejsce przy barierce w stosunkowo dużej odległości od wcześniej wspomnianego jegomościa, coby się w razie czego nie podkładać, całkowicie przekonany, że tutaj będzie mieć święty spokój.
Wychylił się jeszcze trochę i przymknął powieki, pozwalając na to by chłodny wiatr bardziej mierzwił i tak już wystarczająco nieułożone włosy, tworząc tym samym na jego głowie jeszcze większy rozgardiasz. Przyjemnie muskał twarz, sprawiając, że chłopak mimowolnie nieco się rozluźnił i ochłonął po tym jakże ogromnym wysiłku fizycznym, jakim było pokonanie nieszczęsnych schodów zagłady prowadzących na szczyt wieży astronomicznej. Zdecydowanie, nawet na krótką chwilę nie przeszło mu przez myśl, że ktoś akurat w tym momencie próbowałby przeprowadzić zamach na jego życie. Dlatego wyobraźcie sobie, jak to bezbronne szczenię zupełnie nie spodziewającego się jakiegokolwiek ataku, musiało być przerażone kiedy niecnie zaatakowane przez podstępnego Krukona o mało co nie wyleciało poza barierkę. Całe życie mu przed oczami przeleciało kiedy nagle stracił równowagę, jednakowoż – o ironio losu – szybka interwencja Alexandra, owe życie mu uratowała. Nie wiedział czy ma mu teraz łaskawie dziękować za ocalenie, czy co. Skomentował to jego niepoważne zachowanie cichym zgrzytnięciem zębów i ciężkim westchnięciem, po czym odwrócił się tyłem do barierki, opierając się o nią, żeby w razie czego nie runąć na ziemię. W końcu nogi wciąż miał jak z waty. Powiódł jeszcze wzrokiem za Alexandrem i prychnął cicho widząc jak ten przystanął obok Gryfonki. Mógłby być nieco mniej oczywisty.
Wyprostował się kiedy pojawił się nauczyciel i przeniósł swój wzrok na niego. Wiadomość o odpytywaniu jakoś niespecjalnie go zasmuciła, w końcu to nie tak, że nie będzie znał odpowiedzi w razie gdyby został zapytany. Właściwie to nawet miał ochotę się zgłosić i trochę zabłysnąć, ale niestety uprzedziła go Wittermore.
Alexander S. Avery
Alexander S. Avery
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Trzynastocentymetrowa. Sztywna. Matowa. Wykonana z solidnego wiązu, w swoim rdzeniu posiada najbardziej popularne włókno z pachwiny nietoperza.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Reparo, Wingardium Leviosa, Alohomora, Anteoculatia, Mimble Wimble, Conjunctivitis, Enervate, Bąblogłowy, Orchideus, Brackium Emendo, Entropomorphis, Titillando, Cantis, Tentaclifors
OPIS POSTACI: Młody mężczyzna, mierzący sobie metr dziewięćdziesiąt cztery. Cechuje się niewielkich rozmiarów migdałowatymi oczyma o kolorze piwnym. Zaś jego włosy, przeczesane na jedną stronę, w postaci dość gęstej grzywy, mają kolor ciemnobrązowy. Twarz jest stosunkowo szczupła, z wyraźnie zaznaczonymi kośćmi policzkowymi, odrobinę zbyt kwadratową, toporniejszą szczęką. Nos zaś jest prosty, odrobinę zadarty ku górze, bez większych widocznych skrzywień. Zazwyczaj pojawia się w czystych, wypasowanych ubraniach o przyjemnej fakturze, w dopsowanych jesienno-zimowych płaszczach, a czasem w mniej klasycznych krojach, ale w stonowanych ciemniejszych kolorach.

https://mortis.forumpolish.com/t593-sowa-alexandra#2745 https://mortis.forumpolish.com/t594-pamietniczek-alexandra-s-avery-ego#2747 https://mortis.forumpolish.com/t591-skrytka-numer-743#2743
PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 EmptyPią 11 Mar 2016, 16:00

Charakterystyczny stukot kopyt wzbudził niemałe zainteresowanie Alexandra. Chociaż od tylu lat przerabiał ten sam scenariusz wchodzącego po schodach nauczyciela, to zawsze fascynował go sposób, w jaki ten później, kiedy wszyscy opuszczali wieżę schodził na dół. Myślał, że powinien mieć z tym bardzo duże problemy zważywszy na aparycję. Ale nigdy nie miał odwagi, żeby o to zapytać starając się stworzenia mistyczne traktować z szacunkiem, nie wybałuszając zbytnio oczu na widok wszelkich dodatków, w postaci ogonów, rogów, a przede wszystkim tych więcej niżeli paskudnych przepasek na biodra, które powinny być jednoznacznie zakazane ze względu na fikuśnie latający pod spodem magiczny interes. Krukon nie wyrywał się do odpowiedzi, w końcu nie znając sprecyzowanego pytania nie miał ochoty wpaść, wygadując bzdury. Zazwyczaj był na zajęcia przygotowany, tak też tym razem wdawało mu się, że w kryzysowej sytuacji mógłby podołać zadaniu – ale skoro Wittermore postanowiła się wybić wiedzą, to nie miał nic przeciwko temu. Nawet nie podniósł dłoni.
Syknął porozumiewawczo w kierunku Anastasii, która zaczęła wyglądać na spiętą. Jakby połknęła kija od miotły, na której jeszcze do niedawna leciała. Położył dłoń na jej ramieniu, w ramach dodania złudnej otuchy, że niby strasznie martwił się jej stanem.
- Liadonray wyczuwa, kiedy zaczynasz się denerwować. Musisz się uspokoić. Inaczej zauważy. Zacznie Cię pytać, a droga Anastasio, dzisiaj mi nie wyglądasz na skłonną do wypowiadania się o Astronomii. - Wyszeptał w jej kierunku, bardzo konspiracyjnie, kiedy kątem oka spoglądał na tego którego tak namiętnie obgadywał. Czasami czuł się przy nim tak, jakby pokraczny cudak potrafił mu nawet w myślach czytać. Wzdrygnął się, na samą myśl o nim. Nigdy szczególnie za nim nie przepadał. Osobiście nie miał do niego nic, bo w przekazywaniu wiedzy o gwiazdozbiorach był niedościgniony, drugiego takiego nie znalazłby nigdzie. Ale te jego małe, rozbiegane oczka przypominające paciorki... Miał w sobie coś strasznego. Coś, co sprawiało, że nie miał ochoty wpaść na niego na ciemnym korytarzu Hogwartu. Wzrokiem mimochodem zawędrował także na Graysena, który to chociaż zajmował się swoimi sprawami, zawsze miał go na uwadze. A może odwrotnie. Może to Avery zawsze pilnował go kątem oka, czy aby ten krukoński nielot nie próbuje wyskoczyć przez barierkę celem pokazania, że taki z niego nieustraszony mężczyzna który słodzi herbatę pszczołami, wyskakuje z najwyższych pięter. I lata na miotle, bez miotły. Omiótł także Abbota, któremu przelotnie posłał wredny, cyniczny uśmieszek kiedy przypomniał sobie o minionych wydarzeniach z jego udziałem.
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Wieża Astronomiczna  Wieża Astronomiczna - Page 2 Empty

Wieża Astronomiczna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Similar topics

-
» Wieża Zegarowa
» Wieża Zachodnia - Sowiarnia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Wieże-
Skocz do: