NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Obrzeża zamku

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptySro 25 Maj 2016, 22:25

Odziana w krótki rękawek i z włoskami spiętymi w zwarty koczek, przemierzała szkolne błonia niespiesznym krokiem, zastanawiając się nieustannie nad sensem obranej wyprawy.
Nie była pewna czy aby dobrze postąpiła akceptując propozycję Maurcycego dotyczącą wspólnego treningu samoobrony. Mętlik, który pozostawił po sobie ostatnia rozmowa z Nadzieją Potocką, zasiał w Anastazjowym umyśle ziarno niepokoju i niepewności. Paranoi, że coś przekręciła. Zawsze przekręcała oraz interpretowała w sposób daleki od rzeczywistości.
Chyba, że Maurycy...? Przecież zawsze wydawał się takim miłym chłopakiem, nie wyglądał na kogoś, kto mógłby bawić się cudzymi uczuciami. Może to było tylko nieporozumienie? Ale jak skonfrontować kogoś, komu zmarli rodzice, kogoś, kto...
NA MERLINA CZY TO LUDZKIE CIAŁO ZWISAŁO Z TEGO DRZEWA?
Poczuła jak włos jeży się na czubku główki, krew momentalnie zamraża się w żyłach, a niebiosa otwierają swe wrota, aby przyjąć kolejną duszę do swego grona. Przynajmniej w takim stanie trwała, dopóki nie dostrzegła, że półnagie ciało wije się spazmatycznie niczym wąż podczas ataku padaczki.
Fitzgerald z drżącym serduszkiem podbiegła do drzewa i czyniąc szybki rekonesans sytuacji, nie wiedziała czy parsknąć śmiechem, czy szczegółowo wypytać się o powody działań Maurycego. Nie no, chyba nie chciał się zabić, prawda? Biedaczek jak tak będzie się wił to zaraz spadnie!
- Hej hej, nie ruszaj się. Ściągnij to najpierw, bo nic nie widzisz - jakkolwiek to nie zabrzmiało i jakkolwiek komediowo ta sytuacja nie wyglądała, Anastasia powstrzymała palące z zawstydzenia policzki i złapała za chłopięcą koszulkę, której cała postać zatrzymała się w okolicach twarzy Maurycego.
- Dasz radę teraz wejść i nie spaść? - zapytała rozbawiona wpatrując się w buziuchnę chłopaka wywróconą do góry nogami. No bo jak inaczej miała mu pomóc? Wyciągnąć ramiona i go złapać? A może trzeba było?
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyCzw 26 Maj 2016, 12:26

Maurycy uśmiechnął się do niej w ramach powitania, chociaż w tej pozycji mogło wyglądać to trochę dziwacznie. Szamotanina w celu zakrycia gołego kawałka ciała sprawiła, że z kieszeni chłopaka sypały się na ziemię różne przedmioty, będące elementami jego stałego ekwipunku, w tym różdżka, a kiedy dziewczyna chcąc uratować go od morderczego materiału... spaliłby buraka, gdyby nie był już czerwony od pozycji w jakiej się znalazł.
- Kociołka? - zaproponował podając jej do góry nogami paczkę cukierasów, cudem ratując jednego z nich od wypadnięcia. - Ja bym się nie podniósł? - wyczuł w jej słowach swego rodzaju wyzwanie i automatycznie zaczął się huśtać, chcąc chwycić rękoma konary na którym zwisał. Wreszcie, (ha!) udało mu się przybrać pozycję dorodnego leniwca, więc spróbował poprawić ułożenie wołających już o pomstę do nieba nóg, ale jak to w życiu bywa - nie powiodło się. Poległ, zawisł trzymając się gałęzi jedynie rękoma, miotając nóżkami jak zwierzątko w potrzasku, po czym spadł na przysłowiowe cztery litery. - Właśnie przegrałem zakład z samym sobą. - stęknął - Jak się masz, Anuszka?
Podniósł się bez podpierania, bo przecież zawsze jest pora żeby się popisać, nawet jeżeli przed chwilą spierdzieliło się z drzewa, po czym spojrzał na nią oczekując odpowiedzi i ogłoszenia gotowości do działania. Z pokerową twarzą ściągnął i tak poluzowany już krawat, udając, że nie czuje się przynajmniej lekko oceniany pod względem budowy ciała. Nie miał Anastasi za kogoś oceniającego innych po wyglądzie, ale nie znaczyło to przecież, że nie chciał jej się podobać.
Niestety Mauryś nie był świadkiem rozmowy Anuszki i kuzyneczki Hope, którą uwielbiał, więc nie zdawał sobie sprawy z ewentualnego żalu, który może być do niego żywiony. Biedaczek myślał więc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ba, miało być nawet lepiej niż zazwyczaj, bo wspomnienie uścisku jej dłoni na swojej przez całą drogę do dormitorium utrwaliło się w jego główce na dobre.

// Jeżeli coś jest nie tak to zganiam na t9.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyNie 29 Maj 2016, 22:23

Fioletowa różdżka w asyście niespodziewanych elementów opuszczających kieszenie chłopaka, mignęła Anastasii przed oczyma, tym samym zręcznie wprowadzając pretekst do chwilowego odwrócenia wzroku. Wbrew pozorom nawet taką dziarską dziewuszkę jak Fitzgerald łatwo można było zawstydzić w taki sposób. Półnagich mężczyzn mogła sobie wyobrażać co najwyżej na kartach powieści wątpliwej przyzwoitości, co więcej, taki widok nie był przeznaczony Gryfonce, a Nadziejce Potockiej, o której uczuciach nie miała wcześniej pojęcia. Ciężko jest się nie wprowadzić w automatyczne wyrzuty sumienia, nawet jeśli pozostawało się bez winy.
Przeżuwając ofiarowanego kociołka, odstąpiła na kilka kroków od drzewa i z lekkim niepokojem wypisanym na buzi, obserwowała Maurysiowe akrobacje.
- UWAŻAJ - zawołała nieco głośniej niż powinna, ale było już za późno - biedaczek uderzył kuperkiem o ziemię. Cofnęła szybko rękę, którą wystawiła chłopakowi i lekko zmieszana zaczęła dryfować rozbieganym spojrzeniem po nagim torsie Maurycego.
- Yyy co mówiłeś? - sapnęła speszona, przypominając sobie szybko o wysypanym ekwipunku, który wciąż dzielił los ziemi. Pospiesznymi ruchami pomogła mu zebrać wszystko, ale to fioletowej różdżce poświęciła najwięcej uwagi.
- Interesujący kolor i w ogóle... co to za drewno i rdzeń?...niestety moja spłonęła i wzięłam ze sobą różdżkę Antygony, nie wiem czy dam radę cokolwiek nią wyczarować, ale nie zdążyłam sobie sprawić nowej i tak poza tym to... uhm... - urwała na moment, próbując dobrać ulatujące słowa - Mauryś, przeziębisz się, weź się ubierz - ponagliła, nieświadomie wymachując jego koszulką miętoloną w lewej dłoni. Ups.
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyNie 29 Maj 2016, 22:55

Zaniemówił na moment, bo krążące po jego ciele spojrzenie Anastasii wyprowadziło go trochę z równowagi. Czuł się nieco skrępowany, ale z drugiej strony... nie oszukujmy się, był chłopakiem. Wielokrotnie wyobrażał sobie jak dziewczyna może wyglądać pod warstwami ubrań, więc nie dziwił się, że i ona chciała zaspokoić ciekawość obserwowaniem jego nagiego torsu. Zakazany owoc kusił najbardziej. Przełknął ślinę, po czym skinął głową. Nie chodziło tu już nawet o lekkie zawstydzenie, czy przeziębienie (bo czarodzieje i tak byli o wiele mniej chorowici), a zasady panujące na terenie szkoły i ewentualne oceniające spojrzenia, które posyłano by im jeszcze przez długie miesiące, o ile nie do zakończenia przyszłego roku. Sam jeszcze by to zniósł, ale jak mógłby skazać na coś takiego ukochaną? Z tegoż powodu z pokerową twarzą odebrał koszulę z jej rąk i nałożył na siebie, poprawiając kilka guziczków, które rozpięły się w procesie zdejmowania jej przez głowę. Następnie wymęczył się nieco z uwiązaniem krawatu.
- To cyprys, pióro z ogona feniksa. - powiedział. - Jesteś pewna, że czyjaś różdżka będzie odpowiednia? Wydaje mi się, że niektóre drewna są kapryśne, ale w sumie się na tym nie znam. Wydaje mi się, że przespałem lekcje na których o tym mówiliśmy.
Przynajmniej był szczery.
- Wydaje mi się, że samoobrona bez różdżki to też rzecz, którą powinnaś przećwiczyć, chociaż nie chcę cię do niczego zmuszać. Decyzja należy do ciebie. - obserwował ją uważnie, całkowicie zapominając o swojej różdżce i innych fantach, które opuściły kieszenie przed i w trakcie lotu. W dziennym świetle było o wiele łatwiej dostrzec wszelkie oparzenia, więc wzrok gryfona badał je ukradkiem z czystej, ludzkiej ciekawości, ale szybko odruch powstrzymał. Nie chciał, żeby poczuła się źle. Wszyscy w szkole musieli patrzeć na nią jak na niego. Nie lubił tych spojrzeń, prześladujących go na każdym kroku, w każdym zakamarku szkoły...
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyPon 30 Maj 2016, 00:25

Zamiast odwrócić wzrok od Maurycego zmagającego się z niesfornym krawatem, Anastasia najwyzaczjniej w świecie przypatrywała się mu w pełnym skupieniu, tym samym próbując pojąć istotę zawiązywania tego skrawka materiału. Wielokrotnie podpatrywała ojca gdy to robi, ale nigdy nie wykazywała szczerszego zainteresowania tą czynnością.
- Och. Moja była z jabłoni, rdzeń jednorożca. Jej jest z cisu z włóknem ze smoczego serca. Też się na tym nie znam i troszkę już pozapominałam, ale sprawdziłam i... kto by pomyślał, że z Antygony aż tak mroczny typ -
zarzuciła dowcipem, obracając cudzą różdżką w dłoni. Spodziewała się, że i sam Maurycy nie pochwali jej wyboru, ale cóż miała począć? Rodzice nie odpisali na ostatnie sugestie wybrania się na zakupy do Ollivandera, a ze swoim kieszonkowym... nie miała na co liczyć.
Anastasia nie była w pełni świadoma badawczego spojrzenia Maurycego, widywali się przelotnie na zajęciach i w dormitorium, więc przynajmniej ze swojej strony odczuwała dużo większy komfort psychiczny i akceptację w związku z oparzeniami. Nie sądziła, że mógłby jeszcze na to zwracać uwagę, toteż ściągnąwszy brwi, ukazywała nic innego jak pełne skupienie przed podjęciem decyzji.
- Hm. Możesz mieć rację. Możemy więc od tego zacząć, a najwyżej później przejść do zaklęć. Tylko... może to głupie pytanie, ale jak właściwie wyglądałaby samoobrona bez różdżki?
Otworzyła szeroko oczy i w szczerej niewiedzy oczekiwała na olśnienie przez Maurycego.
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyPon 30 Maj 2016, 01:48

Maurycy wbrew wszystkiemu zawiązał swój krawat idealnie - ani za luźno, ani za ciasto, co z pewnością rodziło wiele pytań dotyczących tego, dlaczego nie robił tego zawsze. Odpowiedź nie zaspokajała jednak w żadnym stopniu, bo... on sam nie wiedział. Najwyraźniej robiąc to pod presją wykonał to o wiele precyzyjniej niż w warunkach normalnych, kiedy to rano, wciąż zaspany robi to szybko i niedbale, bo i tak spóźnił się już na śniadanie.
- Kto by pomyślał? Wydaje mi się, że każdy zawodnik drużyny. Przed ostatnim meczem zapowiedziała, że zwali Masciusa z miotły, ale ha (!) kto by pomyślał - nie zdążyła swoich planów ziścić. - powiedział z nutą satysfakcji w głosie. Niekoniecznie konkretnie z powodu upadku Malfoya z miotły, a samego faktu, że ograł go jak Boba. On. Masciusa Malfoya. Aż karkiem strzelił! W przypadku Quidditcha był wyjątkowo ambitny i zawzięty, czego niestety nie można było powiedzieć o nauce. Jego średnia cierpiała, bo był dobry tak naprawdę tylko z rzucania zaklęć, a w przyszłym roku... będzie musiał zdać owutemy z historii magii! Odgonił złą myśl i skupił się na tym, co mówiła do niego Anuszka.
- Jak to... jak? - zapytał, ale było to pytanie skierowane bardziej do siebie, niż do rozmówczyni. Dopiero po chwili wszystkie diody w jego umyśle zaświeciły i klepnął się w czoło zażenowany lekko własną niewiedzą. - Nie chodzi mi o czarowanie bez różdżki, a obronę fizyczną. Próbowałem kiedyś zgasić płomień siłą woli, ale mój trening skończył się w chwili wybicia godziny zwiastującej porę obiadową w Wielkiej Sali.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyPon 30 Maj 2016, 02:52

Przytoczenie upadku z miotły przy dźwięku imienia Masciusa Malfoya mogło w Anastasii wywołać jedynie jedną reakcję - szyderczo złowrogi śmiech, który ledwie była w stanie powstrzymać ostatkami uciekającego z płuc powietrza (którym notabene się zakrztusiła i dostała natychmiastowej czkawki).  
Nawet nie zastanawiała się czy Maurycy dzieli w co najmniej połowicznym stopniu jej nienawiść do nieszczęsnego chłopaka, od razu wypaliła ze swoją energiczną odpowiedzią.
- Wiesz co? I dobrze mu tak! Ta poczwara Malfoy na to zasłużył!!! - zadyszała zawzięcie wymachując w powietrzu zaciśniętą piąstką. Może troszkę nie radziła sobie z hamowaniem negatywnych emocji, które pojawiły się niemalże automatycznie w związku z tematem Ślizgona, ale jeszcze miała przyjść na to pora. Jak na wszystko.
- Ach, myślałam że chcesz we mnie rzucać klątwami i za mną ganiać po całych błoniach. A ja mam przed tobą uciekać, albo zatrzymać zaklęcia...siłą własnej magii? O, albo zagralibyśmy w chowanego, tylko że jedna osoba miałaby różdżkę. Przegrany musiałby obronić się przed urokami pojedynkowymi - nie, nie mówiła całkiem serio, ale zgrywanie głupola i kretynki było znacznie zabawniejsze. Może nie zawsze, ale jednak.
- Ha! Płomień! Ale czy to nie jest dosyć fascynujące, że jako dzieciaki robiliśmy te wszystkie magiczne rzeczy bez różdżek? Nie pamiętam tego zbyt dobrze, ale mówili mi, że gdy padał deszcz, to przesuwałam ślimaki ze ścieżek. Wiesz, tak żeby nikt ich nie zdeptał. Nie powiem, przydałoby mi się to teraz - stwierdziła nostalgicznie, sznurując przy tym ustami. Ale! Rozgadała się, zmarnowała trochę śliny, czas płynął, a przecież każde z nich miało inne zadania do wykonania. Samą Anastasia być może nie, ale nie chciała kłopotać Maurycego.  
- To... chcesz się bić? Tak na pięści?
Normalnie, to by już zakasała wyimaginowane rękawki, ciągnęła do bitki oraz płodzenia srogich rękoczynów, no ale... No to był jednak Mauryś. Pomijając nieporozumienie wynikłe przy rozmowie z Nadzieją Potocką, to chłopak wydawał się należeć do wymierającego rodzaju niewinnych i miłych mężczyzn, których nawet nie śmiałaby dotknąć.
No i zmarli mu rodzice. Czknęła.
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyWto 31 Maj 2016, 01:04

Zmarszczył brwi odrobinę zmieszany jej reakcją, ale ostatecznie zaśmiał się, bo śmiech był przecież na niezręczne sytuację najlepszym lekarstwem. Owszem, cieszył się z każdej akcji, która okazała się zwycięska po stronie jego drużyny, ale entuzjazm z jakim Anastasia wydobyła z siebie słowa utwierdziły chłopaka w przekonaniu, że coś było tutaj na rzeczy. Czując się w rozmowie z nią o wiele swobodniej niż w dniach minionych (bo wreszcie zeszli z tematu Hogsmeade i wewnętrznych przeżyć z okazji utraty rodziców) był już całkowicie otwarty na podejmowanie absolutnie wszystkich tematów, jakie tylko przyszłyby tej dwójce młodziaków do głowy.
- Mascius aż tak zaszedł ci czymś za skórę? - zapytał wesoło, nie mając zielonego pojęcia o przykrej rzeczywistości, jaką było skradnięcie przez niego anuszkowego pocałunku, o którym marzył od... czwartej klasy? Właściwie, to moment, w którym z jednej z dziewczyn z rocznika stała się tą, której wypatrywał na każdym kroku gdzieś mu już umknął, jakby uczucie było tam i kierowało nim od zawsze. A przecież, o czym zwykle nie mawiał, również przeżył kilka swoich romansów z piaskownicy (ciągnięcie dziewczyn za kiteczki, kradnięcie im najlepszych kamieni i lepienie z nimi pulpetów z piasku zaliczał do dziecięcych form podrywu) i wrażenia z nimi związane były nieporównywalne do tego, co serce podpowiadało mu teraz - powoli dojrzewał do pewnych kroków, a nie wymuszał je na siłę.
Wysłuchał opowieści o ślimakach z uwagą, zdecydowanie za bardzo nią przejęty. Nie ujmuję tutaj, rzecz jasna, jej oryginalności, a faktu, że rozbudziła w nim coś, czego wcześniej dostrzec się nie dało, ale było to na tyle nieokreślone, że ukazywało jedynie mętlik w głowie. Sytuacja wyjaśniła się dopiero przy wypowiedzi, do której zbierał się dłuższy moment.
- Prawdę powiedziawszy, to moi rodzice przez dłuższy czas myśleli, że będę charłakiem. Zdolności magiczne ujawniły się u mnie w ostatniej chwili, kiedy znudzony lekturą książki, której treści nawet nie pamiętam, wyrwałem jedną z kartek i złożyłem z niej smoka. Latającego samodzielnie. Nie pytaj mnie nawet jak to zrobiłem. - przyznał się od razu. - O wiele łatwiej jest mi zrozumieć konkretne zaklęcia. Zawsze lubiłem wymyślać im praktyczne zastosowania, więc - obniżył głos do konspiracyjnego szeptu - tylko nie mów nowej nauczycielce, bo stary Charles pewnie dawno się domyślił: regularnie odrabiałem za Petera i spółkę zadania domowe.
Pokręcił głową.
- Nie chcę cię demotywować, ale chyba nie miałabyś szczególnych szans w pojedynku na pięści. Chciałem nauczyć cię jak powalić kogoś bez użycia dużej siły i zdobyć czas na ucieczkę.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptySro 01 Cze 2016, 01:21

Opamiętała się resztkami gromadzonej głęboko ogłady oraz zauważeniem cienia konsternacji przemykającym po buziuchnie chłopaka. Auć.
- Latami darliśmy koty. Gnębił przecież nie tylko mojego przyjaciela Theo, ale innym mugolakom też się dostawało - wyjaśniła tonem zdecydowanie spokojniejszym i mniej podekscytowanym - kiedy to całe upokarzanie i zaczepianie ustąpiło, miałam szczerą nadzieję, że się zmienił i zmądrzał, ale były to tylko pozory. Pod maską idealnego prefekta, wciąż kryje się ten sam, niedojrzały dzieciak z przerośniętym ego.
Nie mijała się z prawdą, a jedynie pozbawiała Maurycego wtajemniczenia w niezbyt ciekawe i żenujące szczegóły, które tylko by pogrążyły jej osobę. Nawet jeśli już się nie podobała Gryfonowi (jeśli kiedykolwiek?!), a ten powierzył swe serce swej kuzynce, to nie sądziła, aby wypadało jej zwierzać się mu ze swojego biednego życia uczuciowego. A już na pewno nie kiedy takie błahostki mogłyby tylko rozdrażnić chłopca, którego myśli musiały być skierowane na zupełnie inne tory. Fitzgerald sądziła, że pogrążenie w żałobie wyparło z jego umysłu podobne pragnienia, będące w jej mniemaniu, czymś zajmującym dalszy, odległy plan.
Serce Gryfonki zamarło, gdy tylko wspomniał o swoich rodzicach, ale i tym razem musiała twardo wytrwać w stałej atmosferze konwersacji, ba, nawet się ciepło uśmiechnęła słysząc o smoczusiu stworzonym z kartki papieru. Ach, dlaczego musiał być aż tak uroczym, słodkim pączusiem? Dlaczego akurat to jemu przytrafiło się coś takiego?
- Petera i spółkę? Powiem, chyba że mnie przekupisz kociołkami - wystawiła chytrze łapkę po cukierasy i zatrzepotała niewinnie oczętami. No co, codziennej dawki cukru jeszcze nie nasyciła.
Mimo tego, nawet przekupstwo w postaci łakoci nie mogłoby zahamować ognia siejącego spustoszenie, który swą obecnością naznaczył błękitne oczęta Fitzgerald. Brwi ściągnęła, a usta wygięła w groteskową podkówkę. Że ona nie miałaby szans?! Prawdopodobnie nie znał jej na tyle, aby wiedzieć, że z Anastazji w taki sposób się nie zaczepia. Chociażby i zażartował, musiała zareagować w swojski sposób.
Przebudziwszy w niej wewnętrznego dresa, lwią duszę Gryfonów, podskoczyła momentalnie do chłopaka i zbliżywszy się na odległość jednej stopy, złapała go całkiem mocno za krawacik.
- Naprawdę sądzisz, że nie mam szans? - oko błysnęło, a na wargach zaigrał łobuzerski uśmieszek. Jasne, znowu nie traktowała sytuacji na poważnie, ale prawdą było, iż Mauryś istotnie nadepnął jej na ambicję. Wszak od dziecka wpajano jej zasadę równości kobiet i mężczyzn (cóż, względy fizycznie zawsze zgrabnie pomijała), a w latach najmłodszych obiła niejedną chłopięcą buzię.
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyCzw 02 Cze 2016, 01:33

Wysłuchał jej słów wyjątkowo rozczarowany. Nie Anuszką, rzecz jasna, a panem Malfoyem, który zdawał się być odrobinę mniej pozytywną postacią niż wstępnie zakładał. Nie uważał go nigdy za świętego, ale z drugiej strony... nigdy nie zrobił nic, co mogłoby sprawić, że chłopak zechciałby zajść mu za skórę. Stwierdziwszy, że nie posiada wystarczającej ilości informacji, by sytuację sprawiedliwie ocenić - pozostawił ją bez komentarza. No, może nie do końca, bo przez całą wypowiedź kiwał głową na znak, że słucha i  rozumie, ale też nie wydawał się podzielać dawki jadu, jaką to Anastasia z siebie wylała. Ślizgoni byli Ślizgonami i jakkolwiek głupio to nie brzmiało - postrzegał pana Brutusa jako tego, który przynajmniej, w większości przypadków, potrafił się zachować. Nie zamierzał wypytywać teraz o szczegóły, bo wystarczająco upokarzająca była świadomość tego, że problemu się nie zauważyło, poza tym... przyszli tutaj w celu nieco innym, a szkolna menda miała opuścić Hogwart zaraz po owutemach.
- Szantaż i groźby, panno Fitzgerald? - zapytał, unosząc wyżej jedną z brwi, cały czas wpatrując się w nią wesołymi ślepiami. Głowa, wyjątkowo uprzejmie pochyliła się w dół, ułatwiając ciągnącej go za krawat dziewczynie zadanie, a kiedy znalazła się już w niebezpieczny sposób blisko...
Maurycy zaczął ją łaskotać. Starał się przy tym uważać, żeby uciekając przed owym atakiem nie przewróciła się (a przynajmniej w niebezpieczny sposób) i nie przygrzmociła boleśnie o znajdujące się obok drzewo. - Do pięt mi nie dorastasz. Spójrz na te trenowanie latami ciosy w boczki.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyCzw 02 Cze 2016, 18:47

Podobnie tak jak większości swych impulsywnych reakcji i tej wcześniej nie przemyślała, co zupełnie nie miało oznaczać, że żałowała pociągnięcia maurysiowego krawata. Chłopak nie wydawał się być jednakże pogniewany, wręcz przeciwnie, wesoła mina nie opuszczała jego słodkiej buziuchny.
Mimo tego, kompletnie nie spodziewała się nagłego ataku w postaci łaskotek, więc nawet jeśli chciałaby ciskać w niego groźnymi piorunami wydobywającymi się z jej gniewnego,ciętego spojrzenia, to nie mogła.
- Ty okrutniku! To nie fa-aair - jęknęła, przecinając pojedyncze słowa śmiechem oraz próbując uciec przed napastującymi jej ciało łapkami. Nie mogła tanio skóry sprzedać, więc w najbardziej dogodnym momencie odbiegła na wystarczająco długi dystans i zasapawszy się nieznacznie, pochyliła się w jego kierunku, zaciskając piąstki w bojowej pozie.
- Ja ci dam, Longbottom, zaraz zobaczymy kto komu gdzie nie dorasta!!!
Nie bacząc na nic, ani na wiatr rozwiewający pojedyncze kosmyki włosia, ani na ewentualne konsekwencje swej żałosnej ofensywy, rozpędziła się i z całą siłą człowieka-rakiety, naparła na chłopaka. Nie sądziła, aby w całej swej miernej posturze mogłaby go przewrócić, ale zachwiać znacząco i zdekoncentrowanie wykorzystać do zaatakowania boczków Maurycego solidnymi łaskotkami.
O ile je miał.
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyPią 03 Cze 2016, 00:59

Nie fair? Życie generalnie nie było fair, ale przed komentarzem się powstrzymał, bo miał na głowie większe problemy. Dziewczyna dzielnie na niego zaszarżowała, a on... złapał ją w biegu, podniósł i padł na ziemię, jakby udając, że doprowadziła do tego sama Anastasia. Rzecz jasna jak słońce - poprzez wcześniejsze uniesienie dziewczyny do góry był w stanie pociągnąć ją za sobą, zapewniając jej jednak miękkie lądowanie w swoich ramionach, cudem unikając wciśnięcia sobie anuszkowego kolana w... pewne miejsca. W każdym razie, znajdując się na gruncie rozłożył rączki wiercąc się od łaskotek i śmiejąc głośno.
- Składam broń. - wydusił z siebie wreszcie. - Kociołki są w kieszeni, tylko daruj mi.
Niekoniecznie tak widział ich lekcję samoobrony, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gorzej z tym, że był całkowicie nieświadomy lekkiego urazu, jaki to wymarzona partnerka w sobie kryła. Nie rozmawiał ostatnio ani z nią, ani z Nadzieją, więc nie miał pojęcia o ich spotkaniu w trakcie meczu. Gdyby tylko był poinformowany, że coś złego jest na rzeczy - prawdopodobnie zrezygnowałby z tak bezpośredniego podrywu i postawił na wyjaśnienie niezręcznej sytuacji, jednakże jako prawdopodobnie najbardziej pechowy człowiek Hogwartu odważył się przetoczyć ich tak, aby znaleźć się tuż nad nią. Opierając się rękoma po obu stronach główki i unosząc nad jej ciałem wpatrywał się Anuszce w oczy, czekając na jakąkolwiek reakcję, która powiedziałaby mu cóż takiego powinien uczynić dalej.

// Przysypiam mocno, ale chyba się udało. :welp:
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyPią 03 Cze 2016, 04:31

Anastasia rzecz jasna starcie wygrała i pusząc się niczym pstrokaty, opierzony paw, dumnie... upadła wraz z chłopakiem na ziemię. Lądowanie relatywnie miękkie spowodowały czynniki z początku dla niej niejasne, lecz nie było to coś nad czym przy ulotności podobnego momentu by się zastanawiała. Chwila zemsty nareszcie nadeszła, ale zanim mogła kompletnie nacieszyć się rolą dominującej samicy alfa, Mauryś złożył broń i poddał się, zapewne całkowicie pokonany przez siłę przepotężnych łaskotek Anastazji.
- No i kto komu nie dorasta do pięt, hę? Dawaj kociołki
A to cwaniak! Jak miała sięgnąć po łakocie w takiej pozycji, chłopak tylko oskarżyłby ją o molestowanie i pomyślałby sobie nie wiadomo c…
Auć. W całej tej niestosowności chwili, kiedy tylko spletli rozanielone spojrzenia, bolesne ukłucie dało o sobie znać gdzieś w okolicach klatki piersiowej Gryfonki, swym działaniem rozchodząc się aż do środka żołądka. Scena iście książkowa, iście nieodpowiednia w świetle wszystkich posiadanych informacji, ale Anastasia zamiast zareagować gwałtownie, wzburzonym tokiem myśli wdrożyć komunikatywny dialog, po prostu zamarła.
Na tę jedną chwilę zapomniała, że to Mauryś, Gryfon który zawsze był dla niej nikim więcej niż kolegą, a i od niedawna tym, o którego to każdy się troszczył z namaszczoną troską. Dała się oczarować ogromowi jego szarozielonych tęczówek zawieszonych na jej własnym obliczu o wyrazie głębokiego zaabsorbowania. Wyciągnęła wolną rękę i zamiast zaatakować go ponownie łaskotkami, czułym dotykiem pogładziła jego ramię.
Puk, puk, Fitzgerald, jesteś tam?
Otwarła szerzej oczy i przestraszona nagłym oprzytomnieniem, naprędce cofnęła dłoń.
- Maurycy, nie chciałabym, aby Hope źle zinterpretowała naszą przyjaźń. Nasze wybryki z perspektywy trzeciej osoby mogą wyglądać dosyć dwuznacznie - powiedziała chłodno, a tą samą łapką, która go jeszcze przed sekundą miziała, poklepała po ramieniu, starając się przy tym nie eksponować nadmiernej konsternacji.
Zapewne powinna była go srogo ocenić za podobne wygłupy, być może w normalnych okolicznościach dostałby klątwą w tyłek za wysyłanie sprzecznych sygnałów do obu dziewcząt. No ale jak to tak, tworzyć chaos i dramat o coś takiego, a może chłopak po prostu był skonfundowany, zagubiony i szukał bliskości w… wielu osobach? Przez nieszczęsną, wrodzoną empatię była w stanie usprawiedliwić i wybaczyć innym wszystko, nawet jeśli ci niekoniecznie na zrozumienie zasługiwali.
Ale Maurycy zasługiwał. Kto w obliczu podobnej tragedii zachowałby pełną trzeźwość umysłu?
-Chodź, poćwiczmy teraz na poważnie.
Maurycy F. Longbottom
Maurycy F. Longbottom
Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowo
OPANOWANE ZAKLĘCIA: /
OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost.

https://mortis.forumpolish.com/t629-sowa-maurycego https://mortis.forumpolish.com/t639-dzienniczek-maurycego#3294
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptySob 04 Cze 2016, 00:31

Byli tak blisko, tak magicznie blisko, że gdyby tylko zechciał... Nie, tu nie chodziło już o gdybanie, tylko o rzeczywistość, Mauryś! Tuż pod nim, niczym w marzeniach sennych znajdowała się dziewczyna, o której słodkich ustach myślał przynajmniej od roku, wyobrażając sobie wielokrotnie chwilę, w którym mógłby chociaż musnąć ich swoimi. A teraz... och! Brakowało zaledwie tych kilku nieszczęsnych centymetrów. Pokrzepiony dotykiem jej dłoni zmienił ułożenie jednej z rąk i opuścił się niżej, wyraźnie przekraczając wcześniej wytyczone (przez samego siebie, do diaska!) granice nie wymuszania na niej niczego więcej. I dostało mu się za to, bo delikatny dotyk zamienił się w nieprzyjemne poklepywanie, jakby dusiła się w jego towarzystwie, a wypowiedziane słowa okazały się być dla Maurycego niczym cios z otwartej ręki. Podniósł się szybko, wyraźnie wszystkim zawstydzony, po czym podał jej rękę.
- Ja... przepraszam. Nie chciałem zmuszać cię do czegoś, czego nie chcesz. - nie wiedział o co chodziło z Nadzieją, ale nie chciał tego komentować, bo poczuł, jakby po prostu szukała obejścia, żeby brutalnie nie złamać mu teraz serca.
Nabrał powietrza.
Przyjaciel, Longbottom. Miałeś być jej przyjacielem, a nie upierdliwym adoratorem. Dmuchnął sobie w grzywkę, po czym oddał Anastasii swoje słodycze, wygrane w nie do końca uczciwej walce na łaskotki. Wyraźnie rozproszony tym, co się przed chwilą stało podrapał się po głowie, dając tym samym ujście swojej dezorientacji.
- Ostatecznie zdecydowałaś się na użycie różdżki Antygony, czy...? - uniósł jedną z brwi, wymuszając delikatny uśmiech, bo nie chciał zdenerwować ani przerazić jej gwałtowną zmianą nastroju, ale ostatecznie zdawała sobie sprawę z tego dlaczego tak się stało i wiedziała, że to za chwilę minie. Chyba. Tak mu się wydawało, ale przecież wydawało mu się naprawdę wiele rzeczy.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 EmptyNie 05 Cze 2016, 04:08

A jednak nie zaprzeczył.
Tak jak sama Hope nie przepędziła jej wątpliwości odpowiedziami na multum pytań zadanych przez Gryfonkę, tak i Maurycy zdawał się przedstawiać kwestię swej relacji z Hope... dosyć jasno? Anastasia nie odnajdywała się w niezręcznej sytuacji, a i z doszukiwaniem się logiki przy zapraszaniu jej na bal oraz pisaniu cieplutkich wierszy, miała spory problem. Być może była częścią jakiegoś planu, albo gierki między tą dwójką? Brzmiało całkiem prawdopodobnie, ale zamiast wzniecać w sobie płomienie nienawiści i zemsty, zasmuciła się szczerze i prawdziwie.
- Maurycy... Tu nie chodzi o to czego ja chcę. Może już samym zaproszeniem mnie na bal wykonałeś krok niestosowny? Chociaż to nie moja sprawa, to dosyć ciężko przyszło mi odczytać emocje Hope, ale jedno wiem na pewno, nie chcę się między was mieszać - odparła po dłuższej chwili namysłu, stojąc już na przeciwko chłopaka i nieznacznie otrzepując się z pyłu oraz kurzu zgromadzonego na mundurku. Kociołków koniec końców nie przyjęła, wzrok wbijając w czubki własnych bucików.
A gdyby zaprzeczył?
Sielankę rozwiała ciężka atmosfera, której ani wymuszone półuśmiechy, ani ciche bąknięcia pod nosem nie były w stanie przegnać. Wyciągnęła różdżkę Antygony i obracając między palcami magiczny kawałek drewna, lekko zachybotała się na obu dolnych kończynach. Gryfonka nierzadko traciła balans, nawet w najbardziej niespodziewanych momentach.
- Jest mi to obojętne, wybierz za mnie.
Nie chciała ciskać w niego paskudną taktyką pasywno-agresywności, jednakże nieco cieplejszym tonem głosu i tak nie była w stanie zamaskować grymasu zbitego mopsa.
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Obrzeża zamku  Obrzeża zamku - Page 2 Empty

Obrzeża zamku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Błonia-
Skocz do: