NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Morrigan Black

Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Morrigan Black  Morrigan Black EmptyNie 17 Sty 2016, 01:12



BIO

IMIĘ:  Marcjanna, w 1922 roku zmienione na Morrigan
NAZWISKO: Potocka, w 1922 roku zmienione na Black
CZYSTOŚĆ KRWI: Czysta, w 1/4 wila
DATA URODZENIA:  13.02.1916 r.
ROK NAUKI: VII
DOM: Slytherin
RÓŻDŻKA:  Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie. Ze względu na połączenie akacji z piórem feniksa jest niezwykle kapryśna i uparta; okiełznanie jej nie przyszło dziewczynie z łatwością, zyskała sobie jednak imponującą wierność i oddanie różdżki.
BOGIN:  Chimera
FACE CLAIM: Dianna Agron


WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP
Przemknąwszy pustymi, ciemnymi korytarzami, burząc ciszę odgłosem swoich lekkich kroków, pchnęła stare, skrzypiące drzwi zapomnianej klasy. Jednej z wielu. Dziesiątek, może setek. A może nawet tysięcy. A jednak to właśnie ona tak przyciągała. Ale nie jak magnes opiłki żelaza. Przyciągała jak lampa ćmę, powodując kołatanie serca i ostry napływ adrenaliny, motyle w brzuchu, wszechogarniającą potrzebę ucieczki, do której jednak nie można się było zmusić. Wiedziała, że nie powinna tego robić. Wiedziała, że to niezdrowe. Ale nie mogła się powstrzymać.
Wślizgnęła się cicho do przestrzennego, pustego pomieszczenia i niepewnie, jakby jeszcze próbując przekonać samą siebie, że rozważa, czy powinna, przysunęła się do stojącego na środku zwierciadła. Zamknęła oczy i pogładziła drżącą dłonią jego chłodną taflę.
Otworzyła oczy i wciągnęła ze świstem powietrze, choć przecież już wiedziała, co zobaczy. Swoje odbicie. Tak, przed nią stała ona sama. Ale za jej plecami rozciągały się złotozielone, późnoletnie połoniny, obsypane makami i chabrami. Obraz był tak prawdziwy, że mogłaby przysiąc, że czuje zapach traw i słyszy szum drzew. Lekki, ciepły wiatr bawił się włosami jej odbicia. W dali pasło się stado granianów. Gdy tylko mrugnęła, w zwierciadle nie była już sama - za nią stał młody, rosły mężczyzna o jasnych, prawie białych włosach, szerokiej szczęce pokrytej krótką brodą, prostym nosie o nieco orlim grzbiecie, lekkim uśmiechu i wesołych, błękitnych niczym niebo oczach, śmiejących się do niej ciepło. Objął ją od tyłu swoimi silnymi ramionami i zanurzył twarz w jej włosach. Nie popełniła tego błędu, co za pierwszym razem i nie próbowała dotknąć jego dłoni. Zamiast tego pozwalała, by iluzja trwała. Chciała napawać się jeszcze chwilę jej widokiem i niezwykłą prawdziwością. Był dokładnie taki, jakim go zapamiętała. Powoli zaczynała czuć płomień liżący jej zaciskające się gardło i łzy napływające do oczu. Przygryzła wargę, starając się nie szlochać. Mężczyzna w odbiciu pogłaskał ją po głowie ojcowskim ruchem i delikatnie starł kciukiem łzę spływającą po jej gładkim policzku. To już było dla niej za wiele. Odwróciła się nagłym ruchem od lustra i ukryła twarz w dłoniach. To już był ostatni raz. Nie może tu więcej wracać.


OPIS POSTACI
Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Taka właśnie jest, przynajmniej z daleka i dopóki się nie odezwie, by rozwiać wszelkie związane z nią oczekiwania.
Rzeczywistość przedstawia się jednak inaczej. Choć do aparycji nie można się przyczepić, niemal cała reszta pozostawia wiele do życzenia w zestawieniu z ogólnoprzyjętym pojęciem "ideału". Niektórych zaskakuje, innych wprost zawodzi.
A w szczególności zawodzi siebie.
Wiele by dała, by nie nazywać się Black. By jej ojciec nie był Potockim. By jej babką nie była wila. Szlachetne pochodzenie i wygląd to tylko kolejne łańcuchy pętające człowieka. Kolejne obowiązki i oczekiwania. Kolejni ludzie, których rozczaruje.
Nigdy nawet nie próbowała ukrywać, że wygląd determinuje to, jak odbierają innych ludzie. Patrząc na siebie w lustrze wiedziała, co o niej sądzą. Że na pewno jest cudowna. Że spełni wszelkie ich wyobrażenia o doskonałej kobiecie. Przyprawiało ją to o mdłości; za każdym razem krzywiła się paskudnie do swojego odbicia. Ile było różnych ludzi, tyle wyobrażeń o niej, a każde mniej dokładne i dalsze od rzeczywistości od poprzedniego.
Obiektywnie patrząc - niczego jej przecież nie brakowało, skromnie mówiąc. Choć może była zbyt niska, fakt ten znikał tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musiała dbać. Mogła poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym, wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Była też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrościła niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądali się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość była zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie również była urodziwa. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki, łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi komponowały się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok były zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robił, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem.
Jej cudną twarz okalały białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falowały delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadawały jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęgował jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyrażał radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy biła niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością mogła zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach.
Jak wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie było burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana była jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna".
Wewnętrznie była rozdarta. Chciała być wolna, buntować się i szaleć, korzystać z młodości - z drugiej strony pochodzenie zobowiązywało; musiała mieć nienaganne maniery, posługiwać się wyszukanym językiem i zawsze być doskonale ubraną. Nie mogła pozwolić sobie na rozczochrane włosy, wulgarny język i buńczuczną postawę, choć jej serce tak rwało się do burzenia się. Chciała móc pokazywać wszystkim, jaką jest indywidualistką i silną osobowością. Chciała nie musieć zwracać uwagi na status osoby, z jaką się zadaje. Niestety nie mogła. Szybko zorientowała się, że negowanie i opieranie się rodzinie nic nie dawało. Zbyt wielu było podobnie myślących, by mogła sobie na to pozwolić. Jednak kilka wybryków wystarczyło, by cieszyć się opinią "czarnej owcy". Sama nie wiedziała, czy to lepiej, czy gorzej. Z jednej strony, więcej uchodziło jej płazem, w miarę jak udowadniała, że oczekiwania wobec niej znacząco mijają się z rzeczywistością; z drugiej musiała znosić karcący wzrok i dezaprobatę innych, cmokających z pogardą. A na to drugie była zbyt dumna. Czuła się nie tyle więźniem swojego pochodzenia, co swojego charakteru. Była rozdarta i zagubiona, ale zdeterminowana, by szukać. Dlatego kiedy mogła, pozwalała sobie na więcej. Miała za sobą czas dziwnych wyskoków i wyjców od matki najrzadziej co tydzień, co nie oznaczało, że wyrosła z durnych psikusów.
Wśród innych ma opinię wiecznie-coś-knującej, więc nie cieszy się specjalną sympatią ani wśród uczniów, ani wśród nauczycieli, choć jej stopnie jako jedyne pasują do jej wyglądu i są równie perfekcyjne.
Ma talent do czytania z ludzi niemalże jak z otwartych książek - dlatego zawsze zachowuje się na tyle swobodnie, na ile może. Chłodno kalkuluje stosunek potencjalnych zysków do strat i stara się działać wedle rozsądnego osądu. Nie zawsze jej to wychodzi, mimo wszystko dość łatwo daje się ponosić uczuciom, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jest pełna pasji i wewnętrznej siły. Niezawsze szczera, bywa przebiegła i wyrachowana, a nawet okrutna i mściwa, jednak ma raczej miękkie serce i wrażliwe usposobienie; po prostu nie pozwala tego po sobie poznać. Jest porywcza i sentymentalna. Ma niezwykły talent do wszelkiego rodzaju zaklęć i uroków, a także do quidditcha i latania na miotle, które źródło mają jeszcze w jej dzieciństwie. Choć raczej szybko się nudzi, jeśli coś prawdziwie pokocha, jest temu niezwykle oddana. Nie lubi wspominać o swojej przeszłości, która jest dla niej naprawdę bolesna. Dlatego innym wydaje się tajemnicza i ciężko się do niej naprawdę zbliżyć. Jej głębokim, skrytym pragnieniem jest znalezienie kogoś, komu by mogła zaufać, kto znałby ją lepiej niż ona sama i komu mogłaby powiedzieć wszystko. Zbyt jednak boi się być wykorzystaną, by było to dla niej proste. Utrzymuje więc wizerunek nieco wycofanej indywidualistki, patrzącej na wszystkich z góry i władającej sarkazmem i ironią lepiej nawet niż własną różdżką.


PRZYKŁADOWY POST
Westchnęła głośno, zapatrując się w skraj Zakazanego Lasu. Była taka zmęczona. Nawet nie całym tym udawaniem, a raczej tym okropnym rozdarciem, które tak często ją ogarniało. Ileż to razy nie wiedziała jak się zachować i w rezultacie zaskakiwała nawet samą siebie? Nie potrafiła tego zliczyć. Próbowała więc znaleźć sposób na odpoczęcie od tych wszelkich dylematów. Szukała go w spędzaniu wolnych chwil na błoniach, jak teraz, pałętania się po zamku, ćwiczenia do upadłego na boisku do quidditcha i miażdżeniu swoich przeciwników w Klubie Pojedynków. Uśmiechnęła się na samą myśl. Uwielbiała wygrywać, musiała to przyznać. Nic jej nie dawało takiej satysfakcji. Ten dreszcz emocji, kiedy ściskając różdżkę wykrzykujesz zaklęcie i już wtedy wiesz, że kończy ono całą zabawę. W tym momencie jesteś górą, masz władzę; możesz zrobić wszystko. Upajałaby się tym uczuciem codziennie, gdyby mogła.
Powoli podniosła głowę, kiedy chłodny powiew rozwiał jej włosy. Zmierzchało. Zaklęła cicho pod nosem i podniosła się z trudem. Mięśnie zesztywniały jej od tak długiego siedzenia. Skrzywiła się i ruszyła w kierunku zamku. Nic by jej nie obchodziło to, że zostaje do późna poza jego terenem, gdyby nie to, że zarobiła już wystarczająco ujemnych punktów dla swojego domu i była pewna, że jeszcze raz, a Ślizgoni ją rozszarpią. Zawsze sądziła, że w tym domu będą ludzie tacy jak ona - nonkonformiści, którym daleko będzie do chęci brania udziału w durnej rywalizacji o Puchar Domów, dla których ważniejsze będzie, by robić to, co by chcieli. Rzeczywiście znalazłoby się parę takich osób. W większości jednak Slytherin składał się z czystokrwistych dzieciaczków z dobrych domów, przepełnionych arogancją i poczuciem własnej wyższości, ponad wszystko uwielbiających zwycięstwa i udowadnianie innym, że są znacząco lepsi. Niecierpiała ich, musiała sama przed sobą przyznać. Ale może to była wina tego, że w ogóle średnio przepadała za ludźmi? Puchoni byli naiwniaczkami nieznającymi życia, słodzącymi sobie nawzajem, Krukoni napuszonymi swoją wyjątkowością intelektualistami, a Gryfoni narcystycznymi ideowcami chełpiącymi się tą swoją całą cholerną jednością, męstwem, odwagą i tak dalej; wszyscy zaś równie przekonani o swojej wyższości. Jedyną przewagą zielono - srebrnych nad resztą była ich, o ironio, szczerość, bo tylko oni nie próbowali pięknymi słówkami i pozorami ukryć swojej pogardy dla każdego innego domu. Tylko oni nie zaprzeczali temu, że sądzą, iż są najlepsi i nie próbowali tworzyć jakiejś sztucznej więzi między nimi, a pozostałymi domami. Morrigan mimo wszystko ceniła u nich tę cechę. Mówiło się, że Ślizgoni byli najbardziej fałszywi, co było kompletną bzdurą. Ale może nie powinna w ten sposób szufladkować ludzi? Może nie powinna ich dzielić na cztery różnokolorowe kategorie? Właściwie, miała to w nosie. Ale ten sposób był z pewnością najwygodniejszy.


Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Re: Morrigan Black  Morrigan Black EmptyNie 17 Sty 2016, 04:06


WITAMY WŚRÓD ŚLIZGONÓW

PRZYDZIAŁ DO POKOJU: Numer 1


ZAKLĘCIAPUNKTY ROZWOJU
10 szkolnych
3 łatwe
1 trudne
70 PS


TWOJE PRZEDMIOTY
Zestaw podręczników szkolnych.
Ujawniacz.


CO DALEJ - KROK PO KROKU
Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu.
Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj.
Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru.
Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru.

Kartę akceptowała: Irys

Morrigan Black

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Similar topics

-
» Pierwszy trening, wrzesień 1933 | Morrigan Black & Graysen E. Carrow
» Zwierzyniec Morrigan
» Notatki Morrigan
» Hogwart, szklarnie I Adara & Morrigan
» Eskapada do kuchni | Morrigan | Anastasia | Isabelle

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Zakurzona kartoteka-
Skocz do: