|
Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i KaylinIdź do strony : 1, 2, 3Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Czw 02 Cze 2016, 23:56 | |
| Rozmasowała sobie kark spoglądając na niego z niezbyt dobrze ukrywanym zakłopotaniem. Nie rozumiała, czemu Clemen tak bardzo go lubiła. Czemu kłóciła się z nią o kogoś takiego, jak Marquez. Niemniej, musiało w nim być coś pozytywnego, czyż nie? Słuchała więc tego, co mówił i spuszczając wzrok na trzymane w jednej dłoni książki, drugą miętosiła rąbek spódnicy. - Kiedy napiszesz referaty wcześniej, zawsze daje ci to więcej czasu do tego, by zgłebić coś, co interesuje cię bardziej. Kiedy kończę prace domowe wybieram się do biblioteki bądź księgarni i szukam czegoś, co mogłoby mnie zająć i przy okazji przekazać nową wiedzę. - O czym, jak o czym, ale o nauce można było z nią rozmawiać godzinami. Kochała to, pasjonowała się tym, choć kiedyś była bardziej... Uniwersalna? Miała wrażenie, że ostatnimi czasy zajmowała się jedynie przedmiotami, które lubiła bardziej. A na następny rok planowała przecież całkowitą redukcję zajęć w swoim planie. Musiała skupić się na OWUTEMach, obowiązkach prefekta, kończeniu projektu badawczego, myśleniu o przyszłości... A do tego chciała jeszcze dodać spędzanire czasu z Bułhakowem. Bo bez niego jej życie wydawało się takie... Puste. - Wakacyjne przedmioty? Masz na myśli jakieś praktyki? - Spytała otwarcie, nie rozumiejąc tak naprawdę o czym mówił. Ona sama wolała skupić się na projekcie związanym z hipogryfami, ale myślała też o praktykach w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, nie była jednak pewda, w którym wydziale chciałaby wylądować. No i miała wrażenie, że ojciec postawi na swoim i znajdzie jej inne miejsce. Bardziej odpowoednie, bardziej... Prestiżowe. - Nie. Na razie mam tylko referat z ONMS. Planowałam napisać resztę dzisiaj. - Cmoknęła kilka razy, nieświadomie naśladując Bułhakowa. Nie była zadowolona z faktu, iż kolejna osoba złapała ją na tym, że jeszcze nie miała chociażby połowy zaliczeń.
Ostatnio zmieniony przez Kaylin Wittermore dnia Pią 03 Cze 2016, 00:36, w całości zmieniany 1 raz
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pią 03 Cze 2016, 00:28 | |
| W tym rozmasowaniu karku było coś... Ururu nie mógł tego określić. Ale każdy najmniejszy ruch wykonywany był przez Krukonkę w taki specyficzny sposób... Obserwował, jak spuszczała wzrok, jak bawiła się krańcem spódnicy. Wsłuchiwał się również w jej głos. Dawno nie mógł porozmawiać o szkole z kimś, kto faktycznie był od niego lepszy. - Ma panienka absolutną rację. Chyba będę tak postępował. Przyznał jej rację wpatrując się wciąż w jej dłonie. - Nie, nie praktyki... chodzi mi o niemagiczne dziedziny nauki, którymi się zajmuję poza Hogwartem - uśmiechnął się skromnie. - Głównie matematyka i fizyka. Bardzo mi brakuje tego typu rzeczy tutaj. Jedynie numerologia jest taką namiastką tego... Oczywiście to słabe porównanie, ale darzę ten przedmiot sentymentem przez to, że wykorzystuje cyfry. Jego spojrzenie stało się nieco rozmarzone, kiedy mówił o swojej pasji. Starał się naprawdę nie mówić wiele. Zaśmiał się cichutko słysząc jej słowa. - A dopiero co panienka mówiła o pisaniu prac wcześniej. Ale rozumiem, że widocznie przedmiot bardzo panienkę zafascynował i pochłonął. Mogę spytać jakie stworzenie panienka wybrała? Zgaduję, że jakieś uskrzydlone. Nie wiem czemu, ale pasowałoby do panienki jakieś tego typu... Podczas tej rozmowy trochę się wiercił, odczuwając coś niezidentyfikowanego. A przez te mikro ruchy sprawił, że luka, jaka pozostała po Addyson i oddzielała pozostałą dwójkę od siebie, zmalała, aczkolwiek wciąż nie byli specjalnie blisko siebie. - Czy mogłaby mnie panienka obdarzyć odpowiedzią na pewne pytanie? Ma panienka ogromną wiedzę i pasję do posiadania jej jeszcze więcej... czym panienka chciałaby się zająć po ukończeniu Hogwartu? Znane w całej szkole osiągnięcia panienki z wielu dziedzin uniemożliwiły mi odgadnięcie, co panienka lubi najbardziej. Ale przez naszą dzisiejszą rozmowę już wiem, że numerologia się w to wlicza. Czy to z nią wiąże panienka przyszłość? - spoglądał teraz znowu na jej twarz, prosto w jej niebieskawe oczęta. Było to niesamowite doznanie. Czuł, jakby była daleko, ale przecież była na wyciągnięcie ręki. Nawet nie widział, że podczas wypowiadania tych wszystkich słów, co robił zdecydowanie spokojniej, niż zazwyczaj, lekko się pochylił w jej stronę. Była tuż obok, ale nie wiedział, czy może uwierzyć oczom i uszom. Chciał sprawdzić. Musiał sprawdzić. Tylko jak... Myśl Marquez, myśl. Taka chwila może się nie powtórzyć. Uniósł dłoń i wyciągnął w jej stronę. Napotkawszy jej ramię, na którym to spoczął jego wzrok, delikatnie je musnął, a jego ruch nabrał trochę gwałtowności, jakby coś strzepywał. - Coś panience chodziło po ręce - mruknął w formie wyjaśnienia. Oczywiście strącił jej z ramienia co najwyżej nieistniejące pyłki kurzu, ale przynajmniej mógł stwierdzić, że jest jak najbardziej materialna.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pią 03 Cze 2016, 09:41 | |
| Zamrugała kilka razy, gdy dochodził do niej sens jego słów. Mugolskie? No tak, Marquez tak samo, jak ona czy Addyson był czarodziejem półkrwi, tyle wiedziała. Ale nie miała pojęcia, że w jego rodzinie pozwalano na kontakty z mugolami, ba - nic nie wiedziała o jego rodzinie. Ona sama tkwiła w świecie czarodziejskim przez szesnaście lat udając, że jej matka wcale nie jest mugolką, czasem nawet udając, że jej matka po prostu.... nie istnieje. Uczył ją tego, z roku na rok coraz bardziej zgorzkniały ojciec, którego powinna nienawidzić. Powinna, ale chęć bycia przez niego docenioną była silniejsza i dlatego lawirowała tak pomiędzy matką a nim. Pomiędzy neutralnością rasową, a nienawiścią zrodzoną z frustracji i zazdrości. - Och. Wybacz, ale nie mam za bardzo pojęcia, o czym mówisz. To znaczy, matematyka i fizyka są mi znane z nazwy i podstawowych pojęć. Nigdy nie interesowało mnie jednak ich zastosowanie w mugolskim świecie. Fizyka wydaje mi się mało potrzebna, gdy umiesz czarować. Ba, gdy czarujesz nie raz łamiesz prawa tejże fizyki, czyż nie? - O dziwo nie mówiła tego z nutą wyniosłości czy chłodu. nauka była nauką i nawet jeżeli jej samej nie interesowała taka matematyka, doceniała sam fakt, że chciał się tego uczyć. Bo chęć nauki i ambicja to cechy, którymi zdecydowanie można było zasłużyć na jej sympatię. - Śmiem jednak twierdzić, że w numerologii nie ma zbyt wiele z matematyki. Jedynie cyferki, które trzeba dodawać. Znaczenie tej sztuki jest jednak zgoła inne, choć fakt, sprowadza się do liczenia. - Uśmiech, który pojawił się na jej ustach był dość łagodny, bo mówienie o numerologii kojarzyło jej się z profesorem Bułhakowem, którego przecież uwielbiała. A skoro o numerologii mowa... - A właśnie. - Zmarszczyła brwi przypominając sobie o dzisiejszych zajęciach z profesorem B. - Chciałabym, żebyś więcej nie zamieniał mebli w zwierzęta. Żebyś... Nie sprawiał więcej kłopotów profesorowi Bułhakowowi. Dzisiaj mieliśmy incydent z pewnym krzesłem z sali od run, jak mniemam wiesz coś na ten temat. - Głos przybrał chłodny ton, jednak mina nie zmieniła się nawet na chwilę. Mrugnęła tylko kilka razy, cały czas czując niesmak związany z tym, że już drugi raz pokłóciła się z Clemen o Marqueza i jego zachowanie. Miała tylko nadzieję, że faktycznie się myliła i to Addyson wpływa pozytywnie na Ururu, a nie odwrotnie. - Pisałam o hipogryfach. Miałam o czym, bo od roku przygotowuję się do wakacyjnego wyjazdu badawczego. Ale przyznam szczerze, że myślałam też o pegazach, bo moja rodzina ma ich hodowlę w Walii. -Oczy jej się odrobinę zaświeciły, gdy mówiła o magicznych stworzeniach. Kochała je, interesowały ją, jak nic innego. Fascynowała się nimi i chciała kiedyś pracować przy nich. badać je, pisać książki, hodować. Żyć po swojemu, z dala od tego świata. Z dala od ojca i obowiązków. Choć druga część niej chciała właśnie tu zostać i zarządzać rodziną po swojemu. Nie była pewna, czy oba te marzenia można ze sobą jakoś pogodzić. Niemniej, wiedziała czego od życia chce, choć nie potrafiła się jeszcze sprecyzować co do szczegółów. A został jej tak naprawdę tylko rok. - Och. - Wyszeptała zaskoczona, bo właśnie o tym myślała. - Numerologia to przedmiot, który lubię ze względu na to, jak jest prowadzony przez profesora Bułhakowa. Kiedyś bardzo jej nie lubiłam. Prawdę mówiąc, sama jeszcze nie wiem, co będę robić w przyszłości. Mam tyle możliwości, tyle dróg... Ja... - I tak sama nie będę mogła tego wybrać, o mały włos tak nie powiedziała. Potrząsnęła głową przypominając sobie słowa ukochanego nauczyciela. To on ją uczył, to on jej mówił, że może wszystko, czego sobie zapragnie. - Chciałabym badać magiczne stworzenia. Jeżeli mi się to nie uda, być może wrócę do Hogwartu? Istnieje też prawdopodobieństwo, że ojci... Że dostanę pracę w Ministerstwie Magii. A kiedyś... Jak już będę na tyle dorosła, by móc przejąć pieczę nad rodziną, chciałabym wrócić do Walii i zająć się hodowlą. - Sama nie wiedziała, czemu mu o tym w ogóle mówiła. Być może dlatego, że ktoś wreszcie zadał jej pytanie czego chce? Profesor Bułhakow zdawał się słuchać wszystkiego, co mówiła. Rzadko jednak pytał o sprawy ją tak bardzo nurtujące. Prędzej zadawał pytania o rodziców i rodzinę - o czym oczywiście też chętnie z nim rozmawiała, bo akurat o tym, co działo się w jej domu nie mówiła nikomu poza nim. Nikomu nie ufała na tyle, by się tym podzielić. Drgnęła, gdy poczuła na sobie dotyk Marqueza i odsunęła się o pół kroku, czując jak serce bije jej przestraszone. Nie była przygotowana na taki atak. Nie była w ogóle przygotowana na jakąkolwiek bliskość z nim i to sprawiło, że stała jak osłupiała wpatrując się w niego szeroko otwartymi oczyma.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pią 03 Cze 2016, 10:51 | |
| Spotkał się z lekkim rozczarowaniem, kiedy Wittermore okazała się być niespecjalnie zaznajomiona z niemagicznymi naukami. Ale nie mógł jej mieć tego za złe, to wina systemu. - Prawa fizyki nie są do końca poznane, dlatego nie można powiedzieć, że magia je "łamie". Współczesna fizyka po prostu nie uwzględnia jej. Naprawdę szukałem książek naukowców czarodziejów, ale nie mogłem niczego na ten temat znaleźć. Sam wiele razy myślałem o tym. Wydaje mi się, że energia magiczna, tak jak każda inna, może coś "zmieniać". Jak podrzucisz coś do góry, to nie upadnie od razu, tylko na początku się wzniesie. Tak samo z magią. Jeśli zaczarujesz przedmiot, żeby się unosił, będzie robił to tak długo, jak tylko dostarczana mu będzie energia - zarzucił jakimś prostym przykładem, ale już czuć było od niego niesamowity i zapał. Sam uwielbiał to wyczuwać u innych osób, nawet nie zważając na to, czego to konkretnie dotyczyło w ich wypadku. Mogli nawet opowiadać o prawach Gampa, ale jeśli robili to miłością, to chętnie by ich słuchał. Chociaż sam zjechał te prawa w swoim wypracowaniu na transmutację. - Mi wystarczą same te cyferki, żeby chociaż trochę poczuć to, co naprawdę lubię - uśmiechnął się szeroko. Kiedy Kaylin wspomniała o lekcji, dostrzegł jej chłodny ton o krok od wybuchnięcia śmiechem. Zacisnął więc mocno usta spuszczając wzrok. Lekcja run, na której młody Puchon (!?) wrzucił do sali łajnobomby była niezapomnianym przeżyciem. Wciąż jednak nie do końca rozumiał, dlaczego dostał szlaban za tego pająka... Piękny on wyszedł. Odkaszlnął, zasłaniając usta dłonią, bo już czuł jak pojedyncze kropelki łez zbierają mu się w kącikach oczu od powstrzymanego śmiechu. - Przepraszam. Mieliśmy chwilę wolnego i chciałem pokazać koledze moje zaklęcie, a do tego potrzebowałem pająka... A wyszedł taki piękny... Nie miałem serca go odczarowywać - wyznał, jakby mówił co najmniej o dziewczynie marzeń. - Bardzo mi przykro, że profesor to zobaczył. Bardzo go lubię i nie chciałbym być dla niego problemem - dodał szczerze. Zgadł! Stworzenia latające! A w dodatku ujrzał blask w jej oczach. Najchętniej by się czegoś przytrzymał, żeby nie upaść z wrażenia, ale stojąc tak, pod ręką najbliżej była sama dziewczyna. Ojć. - Rodzinna hodowla! Niesamowite - powiedział szczerze. - Ja osobiście wolę hipogryfy, są takie bardziej tajemnicze, ale pegazy też są cudowne. Spróbował sobie wyobrazić Kaylin stąpającą wśród stada uskrzydlonych koni... Nie. Musi się opanować. Bo zaraz się wyłączy i dziewczyna ucieknie. A ona po chwili jeszcze potrząsnęła lekko głową co wystarczyło, żeby jej loki zadrgały wokół twarzy. - Ma panienka naprawdę rozbudowane plany. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się jak najlepiej dla panienki - uśmiechnął się cieplutko. - Na świecie jest naprawdę ogrom rzeczy, jakimi człowiek może się zająć. Trochę to smutne, że musimy dokonywać jakichkolwiek wyborów. Mam rok więcej czasu niż panienka, na zastanowienie się, ale nie wiem, czy mi się uda... Aktualnie planuję, co może się wydawać dla panienki niemądre, dostać się po Hogwarcie na Uniwersytet Londyński i studiować inżynierię. Chciałbym realizować pasję z dzieciństwa i być konstruktorem - wyznał nieśmiało. Nawet ktoś taki jak Rurek nie chciał afiszować się swoimi marzeniami w obawie przed tym, że ktoś je wyśmieje. - Ale chciałbym też zajmować się nauką ogólnie. I magiczną, i niemagiczną, najlepiej obiema naraz. Jej reakcja go też trochę wystraszyła, ale i zgasiła. Poza tym, czy nie podobnie zachował się ostatnio wobec Addyson? Tylko, że w tamtym wypadku sytuacja była nieporównywalnie większa. Tutaj chciał tylko... strzepnąć niewidzialny pyłek. To chyba nie było nic niestosownego... A może było? Rurkowi zaczął doskwierać brak obeznania w normach społecznych. Przypomniało mu się automatycznie, jak wyzwał Clemen od tych, co się nie umieją zachować. Przeczesał dłonią włosy zażenowany tym wspomnieniem. - Przepraszam - westchnął czując na sobie jej wzrok. Normalnie by się cieszył, że na niego patrzy, ale nie w takim kontekście.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pią 03 Cze 2016, 19:01 | |
| Niemagiczne nauki, nie tyle nigdy jej nie interesowały, co były poza zasięgiem młodziutkiej, wychowywanej w - jakby nie było - dość konserwatywnej rodzinie. Sam fakt, że jej matka była mugolką był wręcz tematem tabu i nikomu, naprawdę nikomu nie wolno było poruszać tego tematu. Jessica nieczęsto więc pojawiała się na spotkaniach rodzinnych, czy spotkaniach ze znajomymi. Siedziała w swojej części posiadłości i z pewnością pluła sobie w twarz za głupotę. Za to, że zgodziła się na całą tą szopkę, którą zafundował jej Kenneth Wittermore. Czasem Kaylin trafiała więc na coś, co należało do świata mugolskiego. Czasem trafiały w jej ręce książki pisane przez mugoli i pochłaniała je równie zawzięcie, co te czarodziejskie. Nic jednak nie zainteresowało jej na tyle, by chciała w tym grzebać. Żadna z mugolskich dziedzin nie podbiła jej serca i dlatego tak mało na ten temat wiedziała. - Nie wydaje mi się, bym mogła się wypowiadać na ten temat. - Zaczęła niezbyt pewnie, co do niej raczej nie pasowało. przynajmniej nie wtedy, kiedy rozmowa dotyczyła nauki. Niemniej, wydawała się odrobinę speszona tym, że nie wie, co mu odpowiedzieć. - Nie znajdziesz raczej żadnego dzieła czarodziejskiego na tematy czysto mugolskie. To znaczy, na pewno znajdziesz książki pokroju naszych podręczników. Mówiące o zwyczajach, świętach czy najważniejszych wynalazkach mugolskich. Nie jestem jednak pewna, czy jakikolwiek czarodziej kiedykolwiek próbował zestawić ze sobą naszą naukę z nauką mugolską. Być może będziesz mógł być pierwszy. Oczywiście, jeżeli to jest to, czym chciałbyś się zajmować. - Wyczuwała w jego głosie fascynację i zapał, które wydawały jej się czymś dobrym. nie miała o nim najlepszego zdania i tak szczerze mówiąc, nawet nie planowała go zmieniać. Niemniej, widok podekscytowanego Marqueza był dla niej co najmniej dziwny i na swój sposób, satysfakcjonujący. Nie wiedziała nawet kiedy przestała być dla niego niemiła i oschła, bo temat nauki zdawał się ich łączyć, a nie dzielić. Jakkolwiek by to nie brzmiało. - Koledze? Mam nadzieję, że nie uważasz, żeby lekcja Starożytnych Run była miejscem odpowiednim na rzucanie zaklęć. Masz szczęście, że profesorowi udało się je odczarować, a mnie unieruchomić zanim Addyson zeszła na zawał ze strachu. Z resztą, profesor wydawał się być na tyle zniesmaczony twoim zachowaniem, że z pewnością czeka cię szlaban. - Nie zauważyła nawet kiedy przestała zwracać się do niego formą grzecznościową, przechodząc na zwykłe ty. - Ostatni raz byłam na hodowli... - Kiedy dziadkowie jeszcze żyli. - Kilka lat temu. Pegazy to piękne, niewinne i czyste stworzenia. Nie są tak niewinne, jak jednorożce i nie posiadają zdolności magicznych aż tak silnych, ale to stworzenia przede wszystkim majestatyczne. Białe, uskrzydlone... Już widok jednego zapiera dech w piersiach, a cała hodowla? Och, musiałbyś to kiedyś zobaczyć, żeby zrozumieć o czym mówię. - Zaczęła, a oczy zabłysły jej z podniecenia. - Hipogryfy to stworzenia przede wszystkim dumne i honorowe. Pewne siebie i niezależne. Ale są też bardzo lojalne, tylko jeżeli ma się do nich szacunek i dobre podejście. No i to przede wszystkim drapieżniki. Z tego powodu nie lubią się z pegazami. - Rozgadała się, zdecydowanie za bardzo. Ale kiedy przychodziło do mówienia o magicznych stworzeniach, nie wiedziała kiedy przerwać. Po chwili jednak rozmowa zeszła na tory, które wcale nie były dla niej tak fascynujące. Właściwie... Były wręcz przygnębiające. Ułożyła sobie plan A, plan B, nawet plan C. Tylko... Co z tego, jezeli ojciec i tak będzie chciał za nią zadecydować? W najlepszym wypadku wciśnie ją do pracy w Ministerstwie, z czego przynajmniej będzie mogła wyżyć i w jakiś sposób być... Niezależną. Ale Kaylin zdawała sobie sprawę z tego, że już od jakiegoś czasu ojciec usilnie szuka jej męża. kogoś o dobrym nazwisku, kto nie boi się związać z brudną Wittermore. Z dziewczyną, która nie ma praktycznie nic do zaoferowania dziedzicowi rodu wpisanego w Skorowidz. Co najwyżej, mogłaby zostać żoną jakiegoś dalekiego kuzyna, który nosi dobre nazwisko, ale nie ma nic wspólnego z główną gałęzią rodu. Tylko, że... Ona wcale nie chciała wychodzić za mąż. - Masz jeszcze chwilę. Ja też nie wiedziałam, czego chcę. Prawdę mówiąc, rok temu wszystko wydawało się zupełnie inne. Myślałam, że... Ach, nieważne. - Powiedziała uśmiechając się do niego smutno. Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia i... Właściwie sama nie wiedziała, co o tym myśleć. - To twoje życie. Jeżeli tego chcesz, dąż do tego. Zwłaszcza, jeżeli nie ma kogoś bądź czegoś, co mogłoby stanąć ci na drodze. Czegoś, co uwiązywałoby cię do siebie. Co mówiło ci, że nie możesz, bo musisz robić coś innego. Korzystaj z tego, że możesz. Nie każdy ma takie szczęście. - Być może powiedziałaby coś więcej, ale... Nie zdążyła. Zdarzenia zadziały się jedno po drugim i w ten oto sposób skończyli stojąc jak te cioty i gapiąc na siebie. - W porządku. - Powiedziała spuszczając wzrok i chrząkając cicho. Potem rozejrzała się wokół i bardzo powoli zbliżyła do ściany, przy której usiadła. Trochę zaczęły boleć ją nogi od ciągłego stania. Nie odezwała się już, odłożyła tylko książki obok siebie i przez dłuższą chwilę po prostu w niego wpatrywała.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pią 03 Cze 2016, 22:28 | |
| Przekrzywił główkę wpatrując się w Krukonkę. Nie wydaje jej się? Że co? Czyżby faktycznie było coś, z czego nie posiadała wiedzy chociażby takiej jak on? Jak to życie potrafi zaskoczyć. - Niestety wiem. Przeszukiwałem już bibliotekę tutejszą i w Londynie - uśmiechnął się ciesząc się na jej słowa o tym, że będzie mógł być pierwszy. - Bardzo chciałbym... - westchnął lekko rozmarzony. Nie wiedział, na co liczył, ale nie sądził, że Wittermore nie skrytykuje jego popędów. Była dla niego po prostu istotą ze świata magicznego i za nic w świecie nie potrafił sobie wyobrazić jej po "mugolskiej stronie życia". Chciał już powiedzieć, że lekcja właściwie się nawet nie rozpoczęła dobrze, ale zbladł nieco, kiedy wspomniała o Addyson. Znowu coś zrobił nie tak. Dlaczego. Dlaczego. Dlaczego. ...To wszystko wina tego całego Finniana. Może gdyby był inny... - Ja... już dostałem szlaban - powiedział, jakby na swoją obronę. - Jeszcze nie wiem, kiedy on się odbędzie... ale będzie. Właściwie nawet się cieszył na spotkanie z profesorem Bułhakowem. Będzie mógł mu zadać parę pytań. I zostanie rzucony o drzwi, o czym jeszcze nie wiedział. Jego spojrzenie zaczęło odżywać, kiedy Kaylin pochłonęła wypowiedź o pegazach i hipogryfach. Chciał wypalić sobie na siatkówce jej widok w takim stanie. Naprawdę się wkręciła. - Bardzo chciałbym zobaczyć taką hodowlę. Ma panienka niesamowite szczęście, że udało jej się widzieć coś takiego - odpowiedział równie napalonym tonem. - Bardzo lubię w hipogryfach tą autonomię i charakter. Są niemalże jak ludzie, którzy po prostu mają nieco mniej zręczne ciało i nie potrafią mówić. Aczkolwiek pewnie i dałoby się zrobić zaklęcie umożliwiające rozmowę z nimi. Skoro dałem radę z pająkami... - zamyślił się na krótko. Jej ostatnie zdania wywołały w nim nieprzyjemny skurcz w żołądku. Zwłaszcza, jeżeli nie ma kogoś bądź czegoś, co mogłoby stanąć ci na drodze. Czegoś, co uwiązywałoby cię do siebie. Nie miał pojęcia czemu, ale pomyślał o swoich rodzicach. Oni przecież nigdy by mu nie zabronili niczego. Zawsze spełniali jego życzenia. Tylko uczęszczanie do Hogwartu było taką jedyną wolą jego mamy. Właściwie to tylko jej marzeniem... które dzielnie spełniał, chociaż wiele razy mu się nie podobała ta szkoła. Ale cały czas odkrywał w niej wiele dobrych rzeczy, nie związanych nawet z tym ubogim systemem nauczania. Więc nie było AŻ tak źle. Zaraz potem do głowy przyszła mu inna, lecz wciąż powiązana z rodzicami, sprawa. Siadająca Krukonka jednak rozproszyła go na moment. Usiadła, ale... czy to oznacza, że powinien już iść? Chciała być sama? Ale patrzyła się wciąż na niego. Co powinien zrobić, żeby było dobrze? Powiedziałaby mu, gdyby miał sobie iść? Czy miał się domyśleć? - Przepraszam... czy powinienem teraz... sobie pójść? - spytał spoglądając na nią niepewnie, jakby o niewiadoma co chodziło.
[Może być chaos, bo pisane późno]
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pon 06 Cze 2016, 16:38 | |
| Wbrew temu, co mogłoby się wydawać - Kaylin miała dość łagodne usposobienie, a cały ten jad, który płynął z jej ust był nieraz zwykłą formą obrony. Ucieczki przed samą sobą, przed całym światem. próbą odreagowania stresu, jaki od kilku lat jedynie narastał i sprawiał, że nie pamiętała już dnia, w którym byłaby całkowicie spokojna. Właśnie dlatego teraz, gdy nie czuła żadnego zagrożenia, gdy na kilka chwil zapomniała o tym, jak wielce zdenerwowało ją zachowanie Marqueza i jak bardzo była zirytowana jego istnieniem w życiu Addyson Clemen, mogła uśmiechnąć się do niego delikatnie. Całkowicie szczerze i przede wszystkim, nieśmiało, bo jednak kontakty z innymi sprawiały jej ogromne trudności. Zwłaszcza, gdy w takiej rozmowie przyznawała się do niewiedzy z jakiegoś zakresu materiału tak, jak w tej chwili. - Wydaje mi się, że nawet jeżeli ktoś już czegoś takiego próbował, nigdy nie wydał książki. Ale mogę się mylić, na świecie jest przecież wiele wydawnictw, może jakaś, gdzieś się znajdzie. Ale życzę powodzenia. Zarówno w szukaniu jak i prowadzeniu badań. - Powiedziała, choć oczywistym było, że temat ten nie interesował jej w żaden sposób. Wrażenie, iż ujrzenie Wittermore po mugolskiej stronie życia jest wręcz niemożliwe, było jak najbardziej trafne. Jej matka mogła być mugolką, ale Kaylin nie miała zamiaru utrzymywać kontaktu z tą stroną jej rodziny. Nie miała zamiaru wchodzić w życie mugoli nigdy. Miała zamiar zostać po czarodziejskiej stronie, odnosić sukcesy. Wyjść dobrze za mąż i prowadzić hodowlę Pegazów. Miała w planach być po prostu czarownicą na zawsze. - W takim razie współczuję. Profesor Bułhakow był naprawdę... zły. - Powiedziała to i zamilkła na chwilę. Vaksilij był typem człowieka, który na pierwszy rzut oka jest bardzo spokojny, sympatyczny i - jak sama to określiła przy ich pierwszym spotkaniu - uroczo niezdarny. Gdy jednak spędzi się z nim trochę więcej czasu... Cóż, nie bywał cierpliwy. Bardzo szybko się denerwował i potrafił robić złośliwości, jeżeli ktoś zalazł mu za skórę. Wittermore to nie przeszkadzało, w pewien sposób właśnie to ją w nim pociągało. Miała tylko nadzieję, że nigdy nie zrobi niczego, co sprawiłoby, że profesor Bułhakow będzie mógł być zły akurat na nią. Tego naprawdę nie chciała. - Jeżeli kiedyś wybierzesz się do Walii, być może uda ci się zobaczysz naszą hodowlę. Niemniej, wydaje mi się, że dużo przyjemniej patrzy się na te zwierzęta na wolności. Mają u nas dobrze, ale to nie to samo, co wolność. - Zaczęła. - Każde stworzenie jest na swój sposób wyjątkowe. Hipogryfy są lepsze od ludzi. Jak dla mnie to dobrze, że nie używa się magii do rozmawiania ze zwierzętami. To sprawia, że aby zrozumieć takiego hipogryfa trzeba nawiązać z nim odpowiednią więź. Ludzie mają tendencję do mówienia. O wszystkim, a zarazem o niczym. Słowa wypływają z ich ust, ale czy to znaczy, że mówią to, o czym myślą? Zwierzęta są inne. Okazują ci sympatię, oddanie, ale tylko wtedy, kiedy naprawdę to czują. Kiedy sobie na to zasłużysz. - Ściszyła głos, uśmiechając się mimowolnie do siebie. Kochała wszystkie stworzenia, doceniała ich towarzystwo i czuła się z nimi lepiej, niż wśród ludzi. Kiedy Ururu się zamyślił, ona także popłynęła myślami. Koniec roku, referaty... To wszystko nie dawało jej spokoju. A przecież miała na głowie jeszcze inne sprawy. Była prefektem, musiała wreszcie zacząć myśleć o letnich praktykach i... Ach, dużo tego było. Siedząc już, drgnęła słysząc głos chłopaka, na którego patrzyła się od dłuższego czasu. - Nie. Czemu? - Zapytała zdziwiona. - Możesz zostać. Jeżeli chcesz. - Mówiąc to ułożyła sobie na kolanach książkę od Astronomii i zaczęła szukać gwiazdozbioru, który by ją zainteresował. Może Lew? To w końcu jej znak zodiaku, miałaby jakieś logiczne wytłumaczenie wyboru.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Pon 06 Cze 2016, 17:33 | |
| Życzyła mu powodzenia. Mógł sobie w tym momencie pójść, bo już był przeszczęśliwy. Ale został, bo jednak liczył na jeszcze więcej. Jej wypowiedź o zwierzętach była niesamowita. Sam się nimi jakoś specjalnie nie pasjonował (oprócz pająków oczywiście), ale z nią mógłby nawet hodować te całe pegazy. - Nie chciałbym być nieuprzejmy, a nie jestem dobry w komunikacji niewerbalnej - wyjaśnił całkiem szczerze i bez cienia skrępowania. Oto Ururu, chłopiec z autyzmem, który jest tego świadom, ale w sumie może jednak nie. Usiadł więc obok, oczywiście w odległości minimum pół metra od Krukonki. Wbił spojrzenie w książkę. - Podobno miał być jakiś nowy profesor od astronomii... Ale to chyba jednak były plotki... A może to on nowego roku dopiero... - powiedział chcąc nawiązać dalszą rozmowę.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin Sob 18 Cze 2016, 04:54 | |
| Cisza. Tego właśnie teraz potrzebowała i choć nie wygoniła go, miała nadzieję właśnie na to, że będzie w stanie ją zachować. Niemniej, nie wydawała się być zdenerwowana, gdy mówił. Przyjmowała każde słowo ze spokojem, choć przecież wiadomym było, jak sceptycznie nastawiona była do Ślizgona. Kiwnęła jedynie głową na znak, że rozumie.l Kto rozumiałby to lepiej od Wittermore, która musiała baczyć na każde słowo, każdy gest, który wykonywała? Czy jeszcze rok temu nie doprowadzała Bułhakowa do szału zbyt wieloma bezpośrednimi pytaniami? Ale teraz... teraz wiedziała - przeważnie - kiedy ugryźć się w język. Chociaż, może to wcale nie było to? Może po prostu nie miała o co pytać, bo sporo odpowiedzi już znała? Bądź - co było bardziej prawdopodobne - wcale nie chciała ich znać? Skąd w niej wzięło się w ogóle tyle uczuć? Wcześniej nie miała ich tylu. Nie miała ich wcale. Czy tak było lepiej? - Podobno. Ale profesor Liadonray wrócił, więc pewnie coś się stało i będziemy mieć nowego nauczyciela dopiero od września. - Powiedziała cicho, wzrokiem wodząc po treści podręcznika. Pomilczeli sobie tak jeszcze przez jakiś czas, czasem przerywając ciszę krótką wymianą zdań. A potem po prostu się rozeszli. [koniec sesji]
|
Temat: Re: Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin | |
| |
| Krępujące spotkanie | Addyson, Ururu i Kaylin | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |