|
Kamienny krągIdź do strony : 1, 2, 3 Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Pią 10 Cze 2016, 14:08 | |
| Ururu znalazł swoją bratnią duszę. Jak mogłaby rywalizować z kimś, kto podziela jego zainteresowania i z kim będzie mógł porozmawiać na tematy, których Addyson nie rozumie? Jak mogła być na tyle głupia, że myślała, że będzie jednyną? Właściwie była tylko jedną z licznych. Mógł przebierać w dziewczynach jak skarpetkach. Dlaczego prosiła go o pomoc w nauce latania na miotle, skoro mógł w tym czasie robić o wiele ciekawsze rzeczy z kimś innym? Dlaczego się na to w ogóle zgodził? W mało zgrabny sposób, z oczami pełnymi łez skierowała trzonek w dół. Na całe szczęście w porę poderwała miotłę do góry, ponieważ jeszcze kilka sekund, a leżałaby połamana na błoniach. Zeskoczyła z latającego kija, odgarniając włosy z twarzy. Poczekała, aż Marquez wyląduje obok niej i zsiądzie z miotły. Chociaż nie powinna mieć mu tego za złe… Podała mu miotłę w mało delikatny sposób (czyt. rzuciła nią w niego) i szybkim krokiem zaczęła kierować się do kamieni, od których zdążyli już się oddalić. - Alergia. – Marquez był na tyle głupi, że zawsze myślał, że ma alergię. Dlaczego nie mogła go okłamać? I tak nic nie zrozumie, nawet jeżeli wyznałaby mu prawdę. Nie mogła darować sobie, że tak łatwo mu zaufała. Powiedziała mu o swojej największej fobii, chociaż ukrywała to przed ludźmi z Hogwartu przez sześć, długich lat. Dlaczego nie mogła się powstrzymać jeszcze przez rok? Czułaby się wtedy o wiele bezpieczniej. Nie musiałaby się martwić, że Ururu nieświadomie rozgada o tym wszystkim naokoło. Przetarła policzki, po których zaczęły toczyć się łzy. - Dzięki za… naukę. – wydukała jedynie, pociągając nosem i machając mu na odchodne. Nie będzie go zatrzymywała, bo w końcu może będzie chciał spędzić jeszcze trochę czasu na błoniach. Sam. Bez upierdliwej Puchonki.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Pią 10 Cze 2016, 14:32 | |
| Tak, Marquez mógł uznać to za alergię. Ale nie dzisiaj. Wylądował i w ostatniej chwili złapał jej miotłę, upuszczając przy okazji swoją. - Addyson... Poczuł, że coś jest nie tak. Czy to przez tą powieść, w której była podobna scena? Tylko tam nikt nie wspominał o alergii. Marquez nawet nie śmiał wątpić w prawdopodobieństwo przedstawionych tam zdarzeń, bo uznał je na naprawdę wysokie. Jednak on po prostu wiedział, że nawet pomimo ataku alergii, Puchonka nie powinna sobie pójść. To nie był przecież żaden powód do odejścia. - Coś się stało? Źle się poczułaś? - podszedł do niej zostawiając miotły na trawie. - Wyglądałaś dobrze, jesteś pewna, że to alergia tak nagle zaatakowała? Powiedz mi. Stanął przed dziewczyną kładąc ręce na jej ramionach i spoglądając w oczy. Cokolwiek by się nie działo, nie chciał, żeby Addyson była smutna. Łzy cieknące po jej policzkach były przerażającym widokiem, nigdy się nie spodziewał, że na taki widok ściśnie mu się kiedykolwiek serce. - Add... nie płacz... Boli cię coś? - przyglądął jej się uważnie. Bardzo chciał pomóc. Najchętniej by ją przytulił, ale się bał, że jeszcze pogorszy tym sprawę.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Pią 10 Cze 2016, 14:51 | |
| W aktualnym stanie i po tym co usłyszała nie przejmowała się tym, co Ururu pomyśli o jej nagłym ataku miotłą. Marquez nic nie rozumiał. Nie wiedział, że jest w nim zakochana i, że kiedy z taką lekkością wspominał o spotkaniach z innymi dziewczynami, Addyson czuła się z tym źle. Nie mogła mieć mu jednak tego za złe. Nigdy nie powiedziała mu o swoich uczuciach. A po tym co usłyszała dzisiaj, nigdy nie będzie miała na tyle odwagi, aby mu to wyznać. - Jest w porządku. – mruknęła wymijająco, ocierając zaczerwienione policzki z nadmiaru łez, których nie potrafiła się pozbyć. Nie miała odwagi, aby spojrzeć na twarz Marqueza. Opuściła głowę na dół, pozwalając, aby łzy kapały na trawę pod jej stopami. Czy coś ją bolało? Tak. Jej biedne, puchońskie serduszko krwawiło. Ale przecież mu o tym nie powie. Musiała udawać, że wszystko z nią w porządku. - Przecież mówię, że nic mi nie jest! To tylko alergia! – krzyknęła na niego, nie mogąc zapanować nad swoimi emocjami. Pchnęła mocno Marqueza, aby się od niej odsunął i nie trzymał rąk na jej ramionach. Bez słów wyminęła go i wznowiła swoją wędrówkę do zamku, chociaż przez płacz, nie widziała nawet drogi przed sobą. Po co ona mu była? Przecież miał jeszcze do wyboru Gabrielle, Kaylin, Lenę, albo Esmeraldę. I nie wiadomo kogo jeszcze o kim nie wspomniał podczas swojego monologu.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Pią 10 Cze 2016, 15:02 | |
| - To nie jest alergia - pokręcił głową, kiedy go odepchnęła. - Co się stało? Powiedz, proszę - nalegał, niemal natychmiastowo dorównując jej kroku. - Widzę, że jesteś cała czarowna na buzi, jesteś zła i mnie odpychasz. Czy to znowu ja zrobiłem coś nie tak? Powiedziałem coś, co sprawiło ci przykrość? Proszę, powiedz... - mówił cały czas z niesamowicie, jak na niego, zlęknionym głosem. Martwił się. Bał się. Zaczynał się robić zły sam na siebie. Czuł, że to znowu jego wina. Gdyby ktoś inny coś takiego zrobił, nawet by za nim nie szedł. Ale teraz było inaczej. Zależało mu na dziewczynie bardzo. - Wiesz, że nie potrafię interpretować ludzkich zachowań. Wnioskuję tylko, że coś jest bardzo nie tak. Być może z mojej winy... Spróbował chwycić ją za dłoń i zatrzymać.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Pią 10 Cze 2016, 18:11 | |
| - Alergia! – upierała się przy swoim, ścierając rękawem mundurka łzy, które ciągle wylewały się z jej oczu. - To moja wina! Moja! Zrobiłam coś czego nie powinnam i dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę! I żałuję! Bardzo żałuję! – wydarła się na chłopaka, wylewając tym samym z siebie całą frustrację, która w niej tkwiła. Jej oddech przyspieszył, a twarz już na dobre zalała się łzami. Wyrwała szybko rękę z jego uścisku, kiedy już udało mu się ją złapać. Nie potrafiła znieść jego dotyku, kiedy jeszcze kilka minut temu z taką lekkością wspominał o innych uczennicach. Czy z innymi robił to samo? Trzymał je za ręce i przytulał? Mimo, że potrzebowała teraz bliskości nie raczyła zbliżyć się do Marqueza. Zdawała sobie sprawę, że zachowuje się jak nienormalna, zakochana dziewucha, ale nie potrafiła nic na to poradzić, oprócz zalania się kolejną kaskadą łez.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Pią 10 Cze 2016, 18:49 | |
| Nie rozumiał, czemu dziewczyna wciąż mówiła o alergii, a zaraz potem wyznała, że jednak coś jest nie w porządku. Cóż. Może pod wpływem uczuć, a jak wiadomo, Marquez na nich się niemalże nie znał. - Powiedz mi o co chodzi. Raczej nie wydaje mi się, że to ma związek z miotłami... A może jednak? Czy może zapisałaś się na praktyki, które jednak ci nie odpowiadają? Czy coś innego? - spytał grzebiąc w kieszeni i wyciągając chusteczkę. Znowu ten nieszczęsny kawałek materiału musiał się tu pojawić. Jak to było, że sami nie mogli wyciągnąć swojej, kiedy byli w potrzebie, tylko zawsze ktoś inny musiał się o to zatroszczyć? - Wytrzyj oczy, albo ja to zrobię - podał jej chusteczkę. Nie mógł znieść tych potoków łez, jakie tworzyła. Zupełnie, jakby zamiast oczu miała dwie różdżki z których sączy się Aquamenti... Hm... Fletcher coś wspominał o uczeniu się czarowania dwoma łapkami naraz. - Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. Zawsze będę starał się ciebie zrozumieć i ci pomóc. Zawsze. Wpatrywał się w nią cały czas i chociaż jego usta wygięte były w swoim naturalnym lekkim uśmiechu (chcąc zapewne pocieszyć jakoś dziewczynę), jego oczy wyrażały głęboką, jak na niego, rozpacz. Naprawdę nie miał w życiu wiele sytuacji, w których czuł się tak bardzo bezradny.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Sob 11 Cze 2016, 12:37 | |
| Niestety Ururu nie dał sobie wmówić, że ma alergię. Dlaczego akurat teraz? Przecież zazwyczaj sam twierdził, że to wina jakiejś pylącej rośliny. Tym razem jednak zauważył, że coś jest z nią nie tak. I wcale jej się to nie podobało. - Wszystko jest w porządku… Ja tylko… – urwała, nerwowo trąc rękawem mundurka zaczerwienione już oczy. - Nie ważne. - mruknęła, zalewając się łzami po raz kolejny w przeciągu kilku minut. - Zostaw! Nie chce! – trzepnęła dłonią w wystawioną rękę chłopaka z chusteczką. Nie chciała jego pomocy. Do tej pory świetnie radziła sobie sama. Ukrywała swoje emocje w głębi duszy, więc dlaczego teraz nie potrafiła się uspokoić, a cała frustracja, złość i bezradności wylewały się z niej jak z kociołka? Nie mogła patrzeć na oczy Marqueza w których tkwiła rozpacz. Pociągnęła nosem i wyminęła znowu chłopaka, chcąc dostać się jak najszybciej do dormitorium.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Sob 11 Cze 2016, 15:39 | |
| - Nie - powiedział nie wiadomo po co. Nie pozwolił jej odejść. Złapał ją i przyciągnął do siebie mocno. Może jednak od razu powinien to zrobić? - Uspokój się i powiedz mi. Nie chcę patrzeć na twoje łzy. To mnie... to mnie boli. Nie masz pojęcia, jaki głupi się teraz czuję, kiedy nie potrafię niczego zrobić. Chciałbym wiedzieć, jak ci pomóc. Ja... zrobię wszystko dla ciebie. Jesteśmy... jak przyjaciele prawda? Ale trochę... inaczej. Tak? Mam rację? W każdym razie proszę, powiedz mi o co chodzi - starał się mówić spokojnie, ale w jego głosie czuć było niepokój. Obejmował ją cały czas mocno, oczywiście nie za bardzo, ale nie chciał, aby mu uciekła. Spoglądał na nią z lekkim strachem w oczach. Na ustach wciąż błądził niewielki bezradny uśmiech.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Nie 12 Cze 2016, 14:57 | |
| - Tak. Jesteśmy przyjaciółmi. – zaczęła spokojnie i grzecznie, nawet nie próbując wyrwać się z jego uścisku. - Tylko przyjaciółmi… Przyjaciółmi… - I dlatego NIE MASZ PRAWA, żeby dotykać mnie w taki sposób! – wydarła się na niego tak głośno, że najprawdopodobniej przez kilka najbliższych dni, nie będzie mogła powiedzieć, ani słowa. Odepchnęła go od siebie z całej siły, a przynajmniej próbowała mu się wyrwać, chcąc uderzyć go łokciem w żebra. - Jestem prefektem! I to, że się przyjaźnimy nie oznacza, że mam ci pozwalać na wszystko na co masz ochotę! – wykrzyknęła, szarpiąc się z nim, ale była tylko zwykłą Puchonką, bez różdżki u boku (którą swoją drogą i tak nie umiałaby się obronić). - Puszczaj. – dodała po chwili, już nieco spokojniej.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Nie 12 Cze 2016, 15:14 | |
| Jak to nie ma prawa jej tak dotykać? A co niby robili kilka dni temu na wieży zegarowej, kiedy to spędzili tyle czasu tak blisko siebie? Puścił ją robiąc kilka kroków w tył. Spuścił głowę zagryzając ze zdenerwowania wargę. Znowu zrobił coś nie tak... tylko nie wiedział co właściwie. Wiele razy zdarzały mu się społeczne wpadki, ale zazwyczaj starał się je jakoś analizować i zapisywał je w pamięci po prostu jako pouczające doświadczenia. Tym razem było inaczej. Czuł w sobie tylko umysłową pustkę, natomiast fizycznie było mu tak, jakby coś wielkiego chciało go ścisnąć. Było mu tak bardzo wstyd. Czuł, że ją zawiódł. I nie tylko ją. Obiecał przecież Wittermore, że nie bedzie sprawiał przykrości Addyson. I chociaż Krukonką sobie od kilku dni nie zaprzątał głowy, mimo wszystko nie chciał jej zawieść. Czy to koniec? Tak pięknie rozwijali to, co było między sobą, a teraz zepsuł całą cudowną znajomość z Puchonką w dodatku nie wiedząc dlaczego. I chociaż powiedziała, że są przyjaciółmi, on tego nie czuł. Nie mógł być jej przyjacielem po tym, co zrobił. Nie rozumiał teraz niczego. Kompletnie niczego. Zebrał się na to, żeby spojrzeć ponownie na dziewczynę. Na jego twarzy malował się jak zwykle uśmiech, chociaż cała była przepełniona bólem. - Nie możesz mnie nazywać przyjacielem po tym, co zrobiłem - powiedział ostrożnie. - Przepraszam... ale... nie wybaczaj mi, bo nawet nie wiem, co w moim zachowaniu było złe... Skinął jej lekko głową, odwrócił wzrok i ruszył w stronę kamiennego kręgu. Miał w końcu miotły do oddania.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Nie 12 Cze 2016, 18:55 | |
| Zatrzymała go, szybkim ruchem owijając sobie jego krawat o nadgarstek. Przyciągnęła go do siebie na taką wysokość, aby mogła spojrzeć mu w oczy. - Dalej nie rozumiesz? To co robiliśmy przez ostatnie dni… Zarezerwowane jest dla osób, które są w sobie zakochane. A my przecież nie jesteśmy zakochani, prawda? – na jej ustach pojawił się krzywy uśmiech. Uniosła rękę do góry i uderzyła otwartą dłonią w jego policzek. Było jej z tym źle, ale… w pewnym sensie poczuła ulgę. - Nienawidzę cię. – syknęła, puszczając jego krawat. Odsunęła się od niego na pół kroku i zlustrowała uważnie jego twarz, pozwalając, aby łzy znów spłynęły po jej policzkach. Odwróciła się do niego plecami i wznowiła swoją ucieczkę w kierunku Hogwartu. - Kaylin miała rację. Miała cholerną rację. – szepnęła do siebie pod nosem, zalewając się łzami. Gdy w końcu dotarła do kręgu kamieni, osunęła się na trawę po zimnej skale i ukryła twarz w dłoniach. Niepotrzebnie podnosiła na niego rękę. Teraz żałowała.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Nie 12 Cze 2016, 19:51 | |
| Zatrzymała go, czego się nie spodziewał, a siła obrotu sprawiła, że został szarpnięty. O co teraz chodziło? Patrzył na nią, a jego oczka rozszerzały się z każdym słowem, jakie wypowiadała. Na początku zbladł, ale potem na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. - Nie wiedziałem - mruknął tylko, po czym oberwał w twarz. To właściwie nie zrobiło na nim takiego wrażenia, jak słowa, które zaraz po tym padły. Nienawidzę cię. W głowie mu zaszumiało i poczuł, jakby tętno mu słabło. Dziewczyna odeszła, ale on nie patrzył już za nią. Wzrok mu się powoli zamglił z powodu nagromadzonych łez, które jednak nie miały zamiaru opaść na policzki. ...nie jesteśmy w sobie zakochani... Serce ponownie mu się ścisnęło. On myślał, że mógł się zakochać w Wittermore... Jak? Teraz, jak pomyślał o Krukonce to... cóż, nawet nie mógł zmusić się do zastanowienia się, co o niej sądził. Przed oczami miał wciąż zapłakaną twarz Addyson. Dlaczego jej to zrobił? Czemu wcześniej nie powiedziała, że się niestosownie zachował? Czy może zrobił coś jeszcze? W końcu dopiero teraz zareagowała na to... Nie miał siły na nic. Było mu zimno, chociaż dzień był ciepły i słoneczny. Co powinien teraz zrobić? Oh, iść po miotły. W końcu miał je odnieść. Nienawidzę cię. Wykonany krok nie wyszedł mu i mocno się zachwiał podczas tej prostej czynności. Myślał, że w końcu udała mu się jakaś relacja... Ale cóż. Było zbyt pięknie. Nie mogło to trwać długo. Czy byłoby inaczej, gdyby miał przy sobie rodziców? Z całą pewnością by mu pomogli... Łzy wylały mu się w końcu na policzki. Addyson chciała mu pomóc... Ale... Przetarł dłonią oczy, żeby lepiej widzieć. Rozejrzał się i dostrzegł ją. Szła do kamiennego kręgu. Skoro i tak go nienawidziła, to nie pogorszy niczego. Przecież już się nie da. Krąg nie był daleko, nie zdążyli aż tak daleko polecieć. Musi się dowiedzieć o co tu dokładniej chodzi. Jak najszybciej. Odległość ich dzieląca to zaledwie... dwa szybkie kroki. Nie. Był zbyt roztrzęsiony, żeby mignąć do niej. Więc poszedł. Dość szybkim tempem. Jednak im bliżej był, tym bardziej się wahał. A co, jeśli i tak mu nie powie? Nie chciał ryzykować spojrzeniem jeszcze raz w jej zapłakaną twarz, która i tak znowu stanęła mu przed oczami. Pociągnął nosem zatrzymując się w połowie drogi. Miał ochotę rzucić się w jezioro. Miał ochotę wziąć miotłę i wlecieć prosto w środek Zakazanego Lasu. Ruszył po chwili dalej, znowu dość szybko. Po prostu spyta. Nie spojrzy na nią. Kiedy już się znalazł tuż przy niej, wbił wzrok w jakąś skałę stojącą w oddali. - Addyson, myliłaś się, jestem w tobie... - zaczął bardzo szybko, ale równie szybko skończył marszcząc lekko brwi. Że co on właśnie powiedział? Czyżby znowu naszły go jakieś myśli, które przypadkowo zwerbalizował, nim ułożył je sobie w głowie? Odchrząknął zabierając się do tego jeszcze raz. - Musisz mi wyjaśnić, dlaczego dopiero dzisiaj zareagowałaś na moje niestosowne zachowanie i czy nie zrobiłem czasem czegoś jeszcze nieodpowiednio. Jako prefekt musisz zadbać o to, żeby nikomu w przyszłości nie stała się krzywda z mojego powodu... Kiedy powiedział, co miał, wrócił myślami do swojego pierwszego zdania. - Oh - skomentował objawienie, jakiego doznał. Analizując swoje kontakty z innymi na podstawie powieści, jaką czytał, Addyson brał pod uwagę jako męskiego przyjaciela. W ten sposób pominął coś takiego, jak zakochanie się, które sobie teraz całkiem dobrze dopasował do ich relacji. Oczywiście jego mózg na chwilę wyłączył się z trybu wydarzeń aktualnych, przez co chłopiec znowu wyglądał, jakby odleciał.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Pon 13 Cze 2016, 13:01 | |
| Drgnęła, kiedy usłyszała głos Ururu tak blisko siebie. Z niewiadomych przyczyn, zakryła uszy dłońmi i skuliła się jeszcze bardziej, jakby próbowała się przed nim ukryć. Na Merlina! Uderzyła go! Musiał być na nią za to zły. Nie widziała innego rozwiązania. - Nie kocham cię. Nie kocham cię. Nie kocham… – powtarzała szeptem niczym mantrę. Jak modlitwę, którą chciała spełnić. Chciała wymazać ze swojej głowy i serca Marqueza. Uśmiechniętego. Przytulającego ją. Uczącego latać na miotle. Chciała po prostu o nim zapomnieć, żeby to wszystko nie bolało, aż tak bardzo. Ucisk, który czuła w sercu był nie do zniesienia. Cała jej twarz zalana była łzami, których nawet nie próbowała zatrzymać. Skulona pod kamieniem, po prostu wylewała z siebie cały żal i rozpacz. - Nie mogę cię kochać. Nie mogę. To będzie bolało. - upierała się przy swoim. Z boku wyglądało to jakby popadła w jakiś trans. Tak naprawdę… cierpiała.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Kamienny krąg Pon 13 Cze 2016, 13:12 | |
| Nie doczekał się jakiegoś gwałtownego wyrwania z zamyślenia. Chociaż właściwie dłuższy brak odpowiedzi był jakimś sygnałem alarmującym. Spojrzał na dziewczynę, która wyglądała jak kupka nieszczęścia. Chciał załatwić formalnie to co miał, ale nie mógł. Poza tym jak widać, ona też nie była w stanie. Przykucnął przy niej i dopiero wtedy dotarły do niego słowa, które szeptała. Opadł tyłkiem na ziemię. Nie rozumiał, o co jej chodziło, ale znowu zrobiło mu się zimno. Wpatrywał się w jej łzy pozbawiony jakiegokolwiek wyrazu na swojej twarzy. Czuł, jakby coś go zjadało od środka. Nie wiedział co zrobić. Siedział tak i patrzył. Czemu ona w ogóle sugerowała, że mogłaby go kochać? Przecież wiedziała, że będzie bolało. Przecież już ją bolała ta znajomość. Podciągnął nogi do siebie. Wyglądał teraz na jeszcze młodszego, niż był. - Czy byłoby ci lepiej, gdybyś o mnie zapomniała tak kompletnie? - spytał. Przecież były jakieś czary usuwające pamięć. W końcu używano ich na Mugolach będących świadkami użycia magii. Może mógłby się zwrócić do kogoś takiego o pomoc...
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Kamienny krąg Pon 13 Cze 2016, 14:57 | |
| - Nie dotykaj mnie… – wyszeptała, jakby podświadomie czuła, że młody, niedoświadczony w kontaktach międzyludzkich Ślizgon się do niej zbliża. - Byłoby gorzej… Nie chcę o tobie zapominać. Gdybym miała szansę wyboru… Chciałabym cię znowu poznać… – z trudem przełknęła ślinę przez gulę w gardle, która się tam pojawiła ze zdenerwowania. Powiedziała Marquezowi o wszystkim. O swoich najgłębiej skrywanych tajemnicach, o których nie wspominała nawet swoim rodzicom. Ciężko jej było nawet przyznać się przed samą sobą, że po uszy zakochała się z Ururu. Była teraz jak otwarta księga, z której chłopak mógł wyczytać wszystko… Gdyby tylko umiał i chciał to zrobić. Ostrożnie odsunęła dłonie od uszu i uniosła głowę. Właściwie… dlaczego miała się bać? Nikt nie mógł zabrać jej uczuć. Przez tak długi okres czasu podkochiwała się w chłopaku, więc dlaczego teraz nie miałaby udawać, że wszystko jest w porządku i kochać go tak jak przez ostatni czas? Skrycie mieć go w sercu i udawać, że nic się nie wydarzyło. Tylko czy Ururu po tym co usłyszał, byłby w stanie dalej się z nią przyjaźnić?
|
Temat: Re: Kamienny krąg | |
| |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |