|
Kiedy łzy same płyną | Sophia i VentusIdź do strony : 1, 2Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Sro 15 Cze 2016, 20:29 | |
| Cieszył się, że chociaż mógł na nią popatrzeć. Tak, była jego obrazem, który ktoś stworzył i tylko jemu zabronił dotykać i mówić jej o tym, że ją kocha. Inni mogli być blisko niej, zbyt blisko, a on jedynie mógł patrzeć i podziwiać jej ciało, jej uśmiech i głos. Gdy już leżała na nim objął ją palcami gładząc jej nagą skórę. Uśmiechnął się do niej i pokręcił głową. Zaśmiał się cicho i pokręcił głową. Zastanawiał się, co by się stało, gdyby powiedział, że Sophii Templer, zastanawiał się, czy wzięłaby to za żart i zaczęła się śmiać w ten swój piękny sposób? - Mało konkretne osoby, nie pamiętam ich - powiedział. Tak, inne kobiety szybko wylatywały z jego głowy. Szybko o nich zapominał, ich zapach, skórę, głos - imion większości nigdy nie poznał, bo nigdy nie pytał, a one nie mówiły myśląc, że na to będzie czas. Naiwne, głupie dziewczyny, które nic nie znaczyły. Tylko jedna dziewczyna została w jego głowie, tylko jedną z nich pamięta, tylko jednej z nich nie zdobył, tylko jedna z nich jest za grubą szybą i nigdy nie dotknie jej w ten sposób jaki chciał. - Dobrze wiesz, że ja nie mówię zbyt wiele. Nie mówię, bo nie czuję potrzeby, aby wyrzucać z siebie słowa. Nie martw się, to nie są tajemnice tak wielkie - szepnął jej do ucha pozwalając na wtulenie buźki w swoją szyję. Była tak blisko niego... - Może lubię cię ślinić? - polizał jej ucho specjalnie z wrednym śmiechem. Mruknął cicho, gdy wylądowała na nim całkowicie. Słysząc jej komentarz uśmiechnął się lekko. Cieszył się, że nie widziała jego twarzy. Był zdecydowanie rozdarty i smutny. Westchnął ciężko. - Oh, dziękuję - zamruczał.- Mrrr - zaśmiał się. - No, a teraz śpij, miałaś ciężki dzień - szepnął jej do ucha i przymknął oczy. Na chwilę zrzucił ją z siebie lekko i ściągnął muszkę, kamizelkę oraz koszulę, aby za chwilę pozbyć się też swoich spodni. Przykrył siebie i ją ponownie wciągając dziewczynę na siebie.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Czw 16 Cze 2016, 14:41 | |
| Było jej w pewnym sensie żal Ventusa. Była samotny i najzwyczajniej w świecie nie chciał dopuścić do siebie żadnej osoby. Powinien znaleźć sobie kobietę, która mogłaby go pocieszać i trwać u jego boku. Był przeklętym Gauntem! Nawet jeśli jakaś dziewczyna by go nie pokochała, to wyszłaby za niego dla pieprzonego nazwiska! Wtuliła się w mężczyznę mocno, głośno wzdychając. Chciała, aby poznał dziewczynę, która była go warta. - Ty naprawdę masz sklerozę. – Skwitowała, śmiejąc się. - Jesteś obrzydliwy. – Parsknęła głośnym śmiechem, odpychając się od niego i wycierając poślinione ucho, wierzchem dłoni. Odchyliła głowę do tyłu, nieprzerwanie chichocząc. Następnie przybliżyła się do policzka mężczyzny i krótko go liznęła, mokrym językiem. Zaraz przywarła do jego skóry ustami i znów parsknęła śmiechem. - To się nazywa mokry pocałunek. – Skwitowała, dumna ze swojego wyczynu. - Chyba będę musiała poznać cię z moją kotką. Dogadalibyście się. – Również mruknęła i spojrzała na chłopaka, kiedy ten zaczął się przed nią rozbierać. Kto by pomyślał, że z tak podłego humoru trafi wprost na striptiz w wykonaniu Gaunta? - Nie mogę znowu u ciebie spać… – Westchnęła cicho, podbierając głowę na zgiętej w łokciu ręce. - Chociaż nie powiem… Masz bardzo wygodne łóżko. – Zaśmiała się i szybko usiadła po turecku. Owinięta kocem, zaczęła podskakiwać jak mała piłeczka z dziecinnym uśmiechem przyklejonym na ustach. - Veeeeeeentuuuuuus… – Mruknęła przeciągle. - Śpisz już? – Może dostała gorączki przez to stanie na deszczu? Kto wie?
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Pią 17 Cze 2016, 14:05 | |
| On wolał być samotny. Tak czuł się bezpiecznie, nie musiał myśleć o tym, że osobie, która z nim jest coś grozi, bo w końcu brał za nią odpowiedzialność. Jeśli zobowiązał się być przy tej osobie na zawsze to powinien ją chronić, powinien dać jej poczucie bezpieczeństwa, a przecież Ven nawet siebie nie potrafił obronić, nie zależało mu na swoim życiu, a był egoistą, więc nie chciał też martwić się o innych. Wolał być po prostu w tym świecie jako cień niż osoba. Tak było wygodniej, a przynajmniej póki nikogo nie miał Soph przychodziła do niego, pozwalała się przytulać i po prostu być przy niej. Wiedział, że jeśli kogoś będzie miał to ta osoba nie pozwoli mu być tak blisko Sophii, a Sophia oddali się od niego. Bał się tego... Zaśmiał się cicho. - Może nie były godne zapamiętania? - przyglądał się jej uważnie, gdy przybliżyła się do niego i mruknął czując mokry policzek. Wstrzymał na chwilę powietrze, gdy pocałowała mu policzek. Musiał się opanować, co jak co, ale nie mógł stracić kontroli nad sobą. Nie przy niej. Zaśmiał się widząc jej dumę. Wypuścił przy tym powietrze z płuc. - Poproszę więc takich pocałunków częściej - uśmiechnął się złośliwie obserwując jej reakcję. - Co tak patrzysz? - spojrzał na nią rzucając spodnie na ziemię. Uśmiechnął się w łobuzersko i przyciągnął ją bardziej do siebie, gdy usiadła. Nie pozwolił jej siedzieć. Otworzył oczy i spojrzał na niego. - Nie pozwolę ci wracać w taką pogodę do Londynu, śpij i nie marudź bo przywiążę cię do łóżka - zagroził i cicho ziewnął. Wciągnął ją pod pierzynę i wtulił w siebie. - Przeziębłaś się? - nie potrafił rozpoznać kiedy ktoś jest chory. Nawet sam nigdy nie brał chorobowego, bo nie wiedział kiedy powinno to być. Jak miał katar, kaszel lub gorączkę po prostu szedł do pracy i pracował. Chyba, że szef się wpatrzył to wysyłał go do domu z zakazem opuszczania go, bo nie chce mieć zarazków w pubie. Groził mu przy tym zabraniem połowy dniówki, więc Ven wtedy z wielkim fochem na świat szedł do domu. Miał dobry stosunek z szefem, miał wrażenie, że ten traktował go jak syna, którego stracił dawno temu.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Pią 17 Cze 2016, 20:07 | |
| - Gaunt. Jesteś beznadziejny. Jak możesz nie pamiętać kobiet, z którymi sypiałeś? – Przewróciła oczami, wyraźnie zdenerwowania. Czy miał ich tak dużo, że nawet nie pamiętał ich imion? - Merlinie! Dobrze, że jeszcze pamiętasz jak JA się nazywam. – Westchnęła głośno, opierając głowę na jego ramieniu. - Wedle rozkazu. – Mruknęła i złożyła podobny pocałunek na jego drugim policzku. Parsknęła przy tym śmiechem, owijając się szczelniej kocem. - Podziwiam. – Wyszczerzyła się tak szeroko, że gdyby nie uszy, śmiałaby się naokoło głowy. Ventus posłał jej jeden ze swoich łobuzerskich uśmiechów jak w szkole, kiedy mówił: „Idziemy do Zakazanego Lasu?”, albo „Wkradniemy się do gabinetu nauczyciela?”. Uwielbiała kiedy uśmiechał się do niej w tak wspaniały sposób. Jakby chciał zrobić coś, co naruszy jakiś niepisany regulamin. Położyła się na mężczyźnie, kiedy znowu ją do siebie przytulił. Oparła głowę na jego klatce piersiowej, wbijając mu podbródek w mostek. Nie przejmowała się, że może go to boleć. - Ventuuuuuuuuuuuus… – Przeciągnęła ponownie, ciągnąc go lekko za długie kosmyki włosów, dwoma palcami. - Nie chce mi się spać. – Burknęła niezadowolona, że kazał jej iść spać jak jej matka. - A czy ja wyglądam jakbym była chora? – Przekrzywiła lekko głowę na bok, wlepiając w jego oczy intensywne spojrzenie niebieskich tęczówek.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Nie 19 Cze 2016, 21:17 | |
| Spojrzał na nią i pocałował jej czoło. Cicho westchnął. - Ja nie lubię poznawać imion innych ludzi, nie lubię czuć przywiązania do osób, których nie znam. Nie chce kiedyś iść ulicą, słysząc imię zapomnianej osoby i nieświadomie rozglądając się za twarzą tej postaci - szepnął zamykając oczy. - Ciebie nigdy nie zapomnę - zaśmiał się cicho. - A z drugiej strony masz aż taką słabą pamięć, że nie pamiętasz iż ja nawet nie znałem imion moich kolegów z dormitorium? - zapytał unosząc brew i patrząc na nią uważnie. Zaśmiał się, gdy dostał drugi taki pocałunek. Wytarł policzki i też ją w ten sposób pocałował. - I jak? Też umiem, czy muszę się jeszcze dużo nauczyć? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem. Już dawno chciał złamać zasadę niepisanego regulaminu ich przyjaźni. W prawdzie do tej pory pamiętał jej odmowę, ale to nadal siedziało w jego głowie, nadal miał ochotę to zrobić i im dłużej o tym myślał, tym bardziej to pragnienie się w nim rozpalało. Dlatego chciał iść już spać, bał się że stanie się coś więcej, coś co powinno zostać tylko w jego marzeniach sennych. Był przez to tak wkurzony, a jednak nic jej nie pokazywał, nadal udawał że wszystko jest w porządku. Cicho westchnął. Skrzywił się lekko, gdy wbiła mu podbródek w mostek, ale nie zepchnął jej, tylko pozwalał na to. - Musisz odpocząć, jutro się powygłupiamy. Robotę zaczynam dopiero o 16 - powiedział cicho, a widząc jej spojrzenie przewrócił oczami. Dotknął jej czoła. - Zdecydowanie zbyt ciepłe - chwilę milczał. - Co chcesz robić jeśli nie spać? - zapytał przyglądając się jej uważnie.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Pon 20 Cze 2016, 18:44 | |
| Zamknęła oczy, kiedy niespodziewanie dostała buziaka w czoło. Zamruczała przy tym cicho, coś niezrozumiałego. - Skoro doszliśmy już do porozumienia, że oboje mamy sklerozę… – Zaśmiała się cicho, odgarniając włosy z twarzy. - Starzejemy się. – Skwitowała wyraźnie przerażona tym faktem. Przyłożyła dłoń do swojego czoła, a następnie położyła ją na policzku chłopaka i lekko naciągnęła jego skórę. - Boże! Ty już się marszczysz! – Mimo tego, że się z nim wygłupiała, wyglądała na faktycznie przestraszoną mijającymi, nieubłaganie latami. - Ventuuuuuuus! Zrób coś z tym. – Mruknęła oburzona. Lata mijały, a ona nie stawała się wcale coraz młodsza. Wręcz przeciwnie. Jak tak dalej pójdzie nigdy nie znajdzie odpowiedniego faceta. No bo jak z pomarszczoną twarzą i bolącym kręgosłupem? Zaczęła chichotać, kiedy zbliżył usta do jej policzka i „pocałował” ją w taki sam sposób w jaki ona sprzedała mu dwa pocałunki. Pisnęła cicho, kiedy została obśliniona, szybko wycierając skórę o pościel. - Zdecydowanie musisz jeszcze poćwiczyć. – Odpowiedziała z miną eksperta. Gdyby jednak zasada ich przyjaźni została złamana, czy Sophia nie włączyłaby swojego instynktu i po prostu uciekła? Nie była gotowa na zniszczenie ich przyjaźni, aby zmienić ją w prawdziwy związek. Sturlała się z chłopaka i obrażona położyła się obok, plecami do niego. - Dobranoc. – Burknęła cicho. Nie miała zamiaru iść spać. Sama poczeka, aż sen po nią przyjdzie.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus Wto 21 Cze 2016, 13:49 | |
| Widząc panikę w oczach dziewczyny tym, że czas idzie do przodu, a nie stoi w miejscu zaśmiał się cicho i pokręcił głową. Mocno ją obejmował i po prostu śmiał się. Z czego? Z siebie? Z niej? Z starości? A może z własnego głupoty, która sprawiła, że pokochał dziewczynę, której nie może dostać w swoje ręce. Soph była jak woda, gdy już myślał, ze ma ją w swoich dłoniach ona wymykała się między palcami i tańczyła z innymi kroplami, którymi byli mężczyźni. Mężczyźni znienawidzeni przez Gaunta. - Oj nie przesadzaj dziewczyno. Wyglądasz jakbyś miała 20 lat - pstryknął ją w nos i zaśmiał się z niej. - A ja mogę się starzeć, mi uroda nie jest potrzebna - wzruszył ramieniem i zaśmiał się cicho. - Dobrze, potrenuję rano - uśmiechnął się łobuzersko i szturchnął jej policzek nosem. Przytulił się do jej pleców i pocałował czule jej kark. - Śpij dobrze Templer - szepnął jej do ucha i zamknął oczy odpływając do krainy marzeń sennych, w której mógł być z Soph, mógł ją przytulać i odważnie całować nie tłumacząc tego przyjaźnią. Tam ona była jego, on był jej. Oboje byli dla siebie i żaden Eugene nie wchodził im w drogę. Nie przeszkadzał im w życiu wspólnym i zbyt sielankowym, aby było prawdziwe. Oboje rozpłynęli się jak sen. [ koniec wspomnienia ]
|
Temat: Re: Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus | |
| |
| Kiedy łzy same płyną | Sophia i Ventus | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |