NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Wieża Zachodnia - Sowiarnia

Idź do strony : 1, 2  Next
Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyPon 28 Gru 2015, 01:52

Oddalona od kompleksu zamkowego w stronę zakazanego lasu, niemała, acz stosunkowo wąska wieża służąca za chwilowy przytułek dla sów szkolnych i tych należących do uczniów Hogwartu. Wejście na nią poprzedzają strome schodki prowadzące prawie na drugie piętro do kilku żeremi i centralnego paśnika z basenem na wodę. Wszystko jest, delikatnie mówiąc, ofajdane sowim interesem, gdyż nawet zamkowe skrzaty nie decydują się utrzymywać porządku w szkolnym zwierzyńcu. Owalne ściany na całej swej wysokości (aż do otworów wylotowych) „przyozdobione” są sowimi gniazdami w liczbie kilkuset miejsc. Wszystko wykonane jest z zaprawy, ciosanego kamienia, drewna, metalowych wykończeni oraz glinianych dachówek wieńczących szpic stromego zadaszenia. Ten podtrzymuje kilkugramowy ciężar wiatrowskazu o kształcie niewielkiej sowy na żerdzi.


Ostatnio zmieniony przez Administrator fabularny dnia Pią 06 Maj 2016, 19:24, w całości zmieniany 1 raz
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySro 27 Sty 2016, 13:09

@Theodore Callaghan
Było wczesne, mroźne choć bardzo słoneczne popołudnie, gdy Kaylin wyszła ze swojego dormitorium niosąc w kieszeni płaszcza kilka listów. Nie miała w zwyczaju korespondować z nikim jakoś szczególnie często, jednak co jakiś czas kontaktowała się w ten sposób z rodzicami. Nadchodzące urodziny ojca, do którego zawsze słała mini raport ze swoich postępów w nauce jedynie przyspieszyły napisanie kolejnej wiadomości. I choć zawsze wysyłała tylko jedną, skierowana zarówno do taty, jak i do matki tym razem postanowiła zrobić inaczej. Drugi pakuneczek zaadresowany był właśnie do Jessici Wittermore, której zdrowie zaczęło bardzo martwić młodziutką Krukonkę. Dziewczyna od pewnego czasu widziała, jak źle w całym tym czarodziejskim zgiełku czuła się jej mama i jak z dnia na dzień robiła się coraz bardziej poddenerwowana. Blada, prześwitująca cera, podkrążone oczy i przede wszystkim - brak ciepłego uśmiechu, którym obdarzała ją od zawsze. Nie, Kaylin zdecydowanie się to wszystko nie podobało, jednak nie chciała poruszać tematu przy ojcu. Przez święta nie znalazła odpowiedniej okazji, by zapytać Jessicę, co się dzieje, dlatego teraz napisała do niej list.
Wiedziała, że cała rodzina Wittermore jest bardzo poddenerwowana Skorowidzem Czystości Krwi i tym, że nie znaleźli się wymienieni jako jedna z rodzin czystokrwistych. Jednak nie uważała, by obarczanie winą biednej, dawniej tak bardzo zakochanej w czarodzieju mugolki było odpowiednie. Ojciec sam zadecydował o ślubie, a dziadkowie popierali to całkowicie. Gdyby babcia i dziadek żyli, na pewno by się z tego śmiali i nie martwili tym ani trochę. Ale ojciec... Ojciec był inny, chciał dla rodziny jak najlepiej i miał poczucie niespełnionego obowiązku.
Wzdychając cicho maszerowała po schodach wieży, chcąc dostać się do jej najwyższego punktu - sowiarni. Powietrze, które wydychała tworzyło wokół jej ust obłok pary, a ciało drżało z zimna. Podrapała się po głowie, wprawiając w ruch niesforne fale, które ułożyły się teraz jeszcze mniej fortunnie, niż poprzednio.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySro 27 Sty 2016, 15:13

Ptasie ciało dawało więcej możliwości, niż ludzkie. Szybując między strzelistymi iglicami Hogwartu, Theo czuł się naprawdę wolny. Nieprzywiązany do twardego gruntu, niekrępowany prawami grawitacji i logiki, mógł wzbić się w powietrze i obserwować piękno świata z zupełnie innej perspektywy. Sowia zmiennocieplność sprawiała też, że nie było mu zimno pomimo surowej temperatury. Całość jego uwagi skoncentrowana była na patrzenie w dal - no i pilnowania, żeby nie zapomnieć machać skrzydłami. Promienie słoneczne pięknie skrzyły się na śniegowym puchu, skrywającym okolicę.
Co jakiś czas młody mugolak odpływał myślami znacznie dalej - poza świat czarodziejski. Oczyma duszy wypatrywał matki, której sytuacja finansowa wcale nie ulegała poprawie. Mówiło się o ożywieniu brytyjskiej gospodarki, poprawie stopy życiowej, ale chłopak czuł, że rzeczywistość nie maluje się wcale w tak pastelowych barwach, jaką zwykło się ją przedstawiać w strzępach informacji, które docierały do niego tutaj, największej i najbardziej zaludnionej pustelni, o której w życiu słyszał. Czasami rozmyślał, jak mógłby przyczynić się do pomocy matce. Przeprowadzić się z nią do Hogsmeade? Doliny Godryka? Przecież ona nie jest i nigdy nie będzie czarownicą. Ma jednak pojęcie o tym, że istnieje ten drugi świat, lecz jej wiedza na jego temat była naprawdę ograniczona, a Theo z bólem serca musiał odmawiać jej co bardziej szczegółowych informacji. Callaghan poprzysiągł sobie jako dziecko, że kiedyś pokaże matce Hogwart i rzeczywistość, w której przyszło mu żyć, lecz teraz - jako prawie dorosły czarodziej - zaczął dostrzegać, że jego wewnętrzne przysięgi mogą być niemożliwe do zrealizowania.
Dzwony bijące na przerwę obiadową wyrwały go na moment z zamyśleń i skłoniły do obniżenia lotu. Wyostrzonym w zwierzęcej postaci wzrokiem namierzył okno sowiarni, po czym wleciał doń. Sowa zatrzepotała skrzydłami, ale nie zdążyła wylądować, gdyż na podłodze stanął prefekt Puchonów. Theo dopiero teraz zauważył osłupiałą Krukonkę, patrzącą na niego z progu pomieszczenia. Miał ochotę pacnąć się w czoło. Nie traktował swojej zdolności jako wielkiej tajemnicy - uczył go przecież profesor transmutacji - lecz nie lubił, gdy uwaga była skoncentrowana na nim.
- Cz-cześć, Kaylin - wydukał i uśmiechnął się kretyńsko.
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySro 27 Sty 2016, 19:07

Krok za krokiem, wspinała się po schodach na samą górę coraz ciężej oddychając. Nie miała najlepszej kondycji, każdą wolną chwilę (i tą nie wolną w sumie też) poświęcała na naukę, co było w skrócie... siedzeniem w miejscu. To cud, że nie była gruba, choć z drugiej strony nie jadała wiele. Śniadania ledwo dziubała, na kolację czasem nawet nie dotarła. W ten sposób, przez cały dzień potrafiła zjeść tylko obiad i być może to było jedynym powodem, dla którego nadal pozostawała szczupła. Mimo to, wchodzenie po schodach, czy bieganie nie było jej mocną stroną i gdy wreszcie wspięła się na szczyt wieży potrzebowała chwili na to, by móc zacząć normalnie oddychać.
Kiedy jej organizm już się uspokoił, podeszła do swojej Luny i głaszcząc po łebku przez chwile jeszcze się z nią bawiła. Wolałaby trzymać ją w pokoju, oddałaby za nią wszystkie swoje współlokatorki. Zasady szkolne były jednak zasadami, a ona jak to ona - przestrzegała wszystkich. Sowa potrzebowała dużo miłości, toteż pieszczoty trwały dłużej niż można by się spodziewać, a Kaylin śmiała się wesoło do stworzenia. Z takim uśmiechem nie wiedział jej chyba nikt, poza dziadkami i właśnie jej małymi przyjaciółmi. Kiedy zwierzę wyraziło gotowość do pracy, przyczepiła do jej nóżki listy i poprosiła grzecznie o doręczenie ich we wskazane miejsca z uwzględnieniem kolejności - najpierw miały trafić do matki, która będzie mogła w spokoju schować swoją przesyłkę przed mężem.
Z Luną minęła się inna sowa, która po chwili wleciała do środka i... Ku zdziwieniu Wittermore przemieniła w człowieka. Dziewczę potrzebowało chwili, by rozpoznać w sylwetce znajomą twarz. Theodore Callaghan, prefekt Hufflepuffu. Znała go tak naprawdę tylko z tego względu, bo nie mieli zbytniej okazji do rozmów, z resztą Kaylin po prostu rzadko się odzywała. Tylko wtedy, kiedy trzeba było popisać się wiedzą, uzmysłowić innym, jak mało wiedzą, bądź jak dużo rzeczy robią po prostu źle. Tak, nie była najłatwiejszym we współżyciu stworzeniem.
Przez chwilę wpatrywała się w niego mrugając coraz szybciej i dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że jej usta pozostały otwarte, niczym u mało inteligentnego stworzenia.
- Cześć, Theodorze. - Powiedziała przez chwilę jeszcze przetwarzając informacje. Animagia, dziedzina transmutacji, o jakiej Kaylin dużo czytała i nie zbyt ją to interesowało. Zmienianie się w zwierzę, phi! Tak naprawdę, nie tyle lekceważyła tę trudną sztukę, co... Zazdrościła. Sama była tak beznadziejnie upośledzona w używaniu zaklęć, że na każdych zajęciach praktycznych czuła się po prostu zawstydzona. Jedyne zaklęcia, jakie udało jej się opanować to te użytkowe, bo z nich naprawdę korzystała.
- Mam nadzieję, że poinformowałeś kogoś o tej swojej sztuczce, bo będę musiała to zgłosić. Animagowie muszą być rejestrowani, a zgodnie z zasadami, dyrekcja Hogwartu powinna o tym wiedzieć. - Dodała odrobinę przemądrzałym tonem, którym mogłaby wyrecytować całą encyklopedię i zapytać, czy chcesz posłuchać jeszcze raz.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySob 30 Sty 2016, 00:44

Wittermore wyglądała dość zabawnie - taka niebywale zaszokowana. Otwarte usta jedynie dodawały chwili komizmu, gdyż dziewczyna nie należała do tych, co to często tracą nad sobą kontrolę. Theo uśmiechnął się pod nosem i już chciał zapytać, co u niej słychać, gdy całą magię chwili roztrzaskała jednym, przesadnie zasadniczym, choć - trzeba przyznać - dość ważnym i stosownym pytaniem. Kaylin była aż nadto poukładana i aż nadto chciała naśladować wszystkich tych poukładanych czarodziejów. A przynajmniej tak ją widział Puchon.
- N-no tak - uniósł brew i spojrzał na nią, jak na idiotkę.
W rzeczywistości wiedział o tym jedynie nauczyciel od transmutacji, lecz Theo wychodził z założenia, iż w związku z tym dyrekcja jest odpowiednio poinformowana.
- Myślisz że zmieniał się, gdzie popadnie, gdybym był lewym animagiem? - zaśmiał się trochę tylko nerwowo i utkwił wzrok w siedzącej nieopodal sowie.
- Już obiad, dlaczego nie poszłaś jeść? Listy możesz rozesłać w każdej chwili - zmarszczył brwi, mówiąc do dziewczyny, ale wcale na nią nie patrząc.
Nie był wścibski. Nie interesowało go w rzeczywistości, po co dziewczyna tu przyszła, no ale rozmowę trzeba było zacząć od czegokolwiek...
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySob 30 Sty 2016, 17:12

Kaylin potrzebowała w swoim życiu dokładnie określonych zasad. Bez nich nie potrafiła funkcjonować, nie wiedziała, jak się zachowywać i co dokładnie robić. Kiedy była młodsza rodzice podejrzewali u niej dosyć poważny defekt, upośledzenie, którego jednak nie chcieli zbadać. Woleli żyć w nieświadomości, niż walczyć z chorobą, której prawdopodobnie nie można byłoby wyleczyć. Dlatego też, Wittermore sama musiała układać sobie wszystko tak, by każda z dziejących się wokół niej sytuacji trafiała do konkretnej szufladki, w której znajdowały się reakcje. Dużo osób śmiało się także z tego, że nie zawsze wyłapywała ironię i metafory. Mimo to, osiągnęła całkiem sporo, jak na osobę bardzo introwertyczną, siedzącą tylko w książkach i nie wychylającą nosa z biblioteki. Sam tytuł prefekta świadczył, że była kimś więcej niż zwykłym kujonem, którego każdy poniewierał.
Miała wrogów. A raczej ludzi, którzy jej nie tolerowali. Bowiem sama Wittermore, choć wiedziała czym jest złość i ją odczuwała, nie była stworzeniem zdolnym do nienawiści. Na szczęście znajdowali się także ci, którzy poza ignorowaniem jej, od czasu do czasu uśmiechnęli się uważając ją po prostu za bardzo uroczą dziewczynę. Bo prawdą było, że cierpliwy człowiek był w stanie dostrzec prawdziwą naturę Kaylin, a była ona przede wszystkim bardzo łagodna i... samotna.
Nie lubiła takich spojrzeń. Nie rozumiała do końca, co znaczą, jednak wyczuwała w nich pewną negatywną energię i nigdy nie wiedziała, czy to ona zrobiła coś nie tak, czy to z innymi jest coś nie tak. Westchnęła słysząc jego słowa i szybko zamknęła usta, które były oznaką jej zaskoczenia.
- Nie mnie to oceniać. Są różni ludzie, poza tym, skąd miałeś wiedzieć, że ktoś tu jest? - Zapytała słysząc jego nerwowy śmiech. Nie przekonał jej tym, jednak był tak samo jak ona prefektem, a nie jej oceniać, czy mówił prawdę czy nie.
- W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko temu, żebym poinformowała o tym panią wicedyrektor, ewentualnie opiekuna waszego domu. Jesteś prefektem, więc ufam, że nie łamiesz żadnych zasad Theodorze. Rozumiesz jednak, że muszę to zgłosić. - Powiedziała i nawet lekko się do niego uśmiechnęła. Jeżeli nie ma nic do ukrycia to raczej nie będzie mu przeszkadzało to, że Kaylin poinformuje o tym nauczycieli. W końcu takie rzeczy należały do ich obowiązków.
Poprawiła sobie szatę, która przykurzyła się podczas wchodzenia na górę i dopiero po chwili dotarły do niej słowa Callaghana.
- Nie jestem aż tak głodna. - Powiedziała zgodnie z prawdą. Tego dnia nie miała ochoty na jedzenie w ogóle. Koszmary znowu męczyły ją przez całą noc, ukazując te same obrazy na zmianę. Od pewnego czasu ciągle ją dręczyły i była po prostu zmęczona.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyNie 31 Sty 2016, 01:39

Chłopak miał ochotę wywrócić oczyma tak bardzo, że Kaylin zobaczyłaby same jego żylaste białka. Nie znał tej dziewczyny, więc nie śpieszno mu było w jej ocenianiu, ale po wielokroć słyszał z różnych ust, że niby trzyma się na uboczu, ale kiedy przyjdzie co do czego, to stale pakuje nos w nie swój interes. Samemu Theo nie chciało wierzyć się w pełni w podobne słowa, a przynajmniej w przekonania głoszone w ten sposób głównie przez zawistne koleżanki z rocznika. Niemniej faktem było, iż panna Wittermore miała lekko skrzywiony obraz obowiązku prefekta domu.
- Nie muszę zmieniać się w człowieka za każdym razem, gdy dotknę stopami ziemi - mrugnął do niej, a lekki uśmiech był nieśmiałą propozycją pojednania. - Jak uważasz. Jeśli cię to uspokoi, to wiedz że trenowałem pod okiem naszego nauczyciela od transmutacji. W zasadzie to gdyby nie on, pewnie w ogóle bym nie spróbował. Wydaje mi się więc, że dyrekcja wie. Chyba że próbujesz podważyć profesorski autorytet nauczyciela zarówno mojego, jak i twojego - nie kłamał.
Nie wiedział, czy w gabinecie dyrektora wie się o animagu biegającym na wpół samopas wśród uczniów, lecz skoro jeszcze nie wydalono go z tej szkoły i nie osadzono w Azkabanie uznał, że nie ma w związku z tym żadnych większych problemów.
- Rozumiem - skinął głową na słowa, że nie jest głodna. - Ale musisz jeść. Jesteś dobrą uczennicą i naprawdę dobrze się uczysz, nie możesz zapominać o odpowiednim odżywieniu organizmu - wzruszył ramionami.
Podczas tej rozmowy był nieco skonfundowany. Starał się zbytnio nie spoufalać - wystarczająco dużo razy stał się odtrącaną przez wszystkich szlamą, a stanowisko prefekta wcale nie gwarantowało mu żadnych bardziej zażyłych znajomości.
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyPon 01 Lut 2016, 03:23

Nie miała skrzywionego obrazu obowiązków prefekta. Miała po prostu twardo ustawione granice, które nakreślały jej pewnego rodzaju zasady i wzorce zachowań, którymi kierowała się w życiu. Jako prefekt musiała dbać o przestrzeganie regulaminu szkolnego, który natomiast musiał być zgodny z prawem. Animagia była na liście umiejętności, które trzeba było rejestrować, a co za tym idzie - dyrekcja powinna o takich rzeczach wiedzieć. Szybki rachunek w głowie i Wittermore upewniła się jedynie w tym, że postępowała właściwie, przynajmniej według listy reguł nakreślonych przez samą siebie. Nie była może prefektem roku, jednak nie miała sobie nic do zarzucenia i chciała, by tak właśnie pozostało. Z tego też względu, niezależnie od dalszych tłumaczeń Theodora, postanowiła i tak porozmawiać o tym z dyrektorką, albo chociaż profesorem Bułhakowem.
Nie za bardzo zrozumiała pierwszą z jego wypowiedzi, więc po prostu ją przemilczała. Przez chwilę zapanowała między nimi dosyć niezręczna cisza, podczas której Callaghan starał się ją jakoś złagodzić, jednak mrugnięcie uśmiech wywołały jedynie delikatny rumieniec na policzkach blondynki, która nie przywykła do bliskich kontaktów tak naprawdę z nikim. Jedynie Bułhakow przedarł się przez skorupę, którą lubiła się otaczać w towarzystwie innych i teraz wcale nie było inaczej. Westchnęła cichutko i spoglądając gdzieś w bok starała się przybrać kamienny wyraz twarzy, nie zdradzający tego, że po raz kolejny miała ochotę przyjrzeć się jego twarzy. Ostatnim razem zdarzyło jej się to na lekcji run i nawet nie wiedziała kiedy tak naprawdę to się stało. Wiedziała, że nie ładnie jest się na kogoś gapić.
- Nie mam zamiaru podważać niczyjego autorytetu. - Obruszyła się lekko i aż otworzyła szerzej usta. Co, jak co, ale o dobrą opinię u nauczycieli dbała bardzo usilnie. Zwłaszcza, że byli oni tak naprawdę jedynymi ludźmi w całej szkole, z którymi mogła porozmawiać o interesujących ją rzeczach. Tematy związane z nauką rzadko kiedy interesowały uczniów, a na pewno nie w takim stopniu, jak ją.
- Nie sądzę jednak, by zapytanie nauczyciela, czy wie coś na ten temat było podważaniem jego autorytetu. - Zaczęła cicho, a jej pewność siebie zaczynała maleć. Nie była stworzeniem o zbyt wysokiej charyzmie i w tym jednym momencie można było to całkiem nieźle zauważyć. Zazwyczaj pewna swego, udzielająca się na lekcjach i opowiadająca o tym, co już wie Krukonka w tej chwili nie miała odwagi ponownie spojrzeć w oczy koledze. Który tak naprawdę nic jej nie zrobił, choć jego wypowiedź zdecydowanie ją wypłoszyła. Podświadomie odebrała to jako atak, który nie byłby pierwszym skierowanym w jej stronę w tym tygodniu.
Kolejna część rozmowy ją zaskoczyła. Nie często zdarzało się, by ktoś chciał z nią tak po prostu rozmawiać, więc spojrzała na Puchona odrobinę zdziwiona. Jej ciało odprężyło się trochę i pozwoliło jej wyjść ze stanu gotowości do ucieczki, więc chyba zagadanie jej było dobrym pomysłem. Przez chwilę blondynka zastanawiała się nad odpowiedzią, jakby naprawdę miała z nią problem. W rzeczywistości próbowała dobrać odpowiednie słowa, a to nie było w jej przypadku łatwe.
- Trochę śmiesznie to powiedziałeś. - Zaczęła uśmiechając się do niego delikatnie. - Jeżeli jestem dobrą uczennicą to raczej oczywiste, że uczę się dobrze. To chyba rozumie się samo... Przepraszam, to chyba nie było miłe. - W ostatniej chwili zorientowała się, że przesadziła. Że znowu zaczęła się wymądrzać, a ludzie przecież tego nie lubili. Nie mogła się jednak powstrzymać, słowa wypłynęły z jej ust automatycznie.
- Nie jestem głodna, prędzej zmęczona. - Powiedziała cicho, tym trzymając się tematu rozmowy. Jakby naprawdę chciała ją podtrzymać, jednocześnie bardzo starając się, by tym razem dobrać słowa w odpowiedni sposób.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyWto 02 Lut 2016, 06:07

- A rób co chcesz, po prostu mówię ci, jak jest - Theo machnął ręką.
W zasadzie nie miał sobie nic do zarzucenia, jeśli ktokolwiek poniesie tu konsekwencje jego nielegalnej animagii, to raczej osoba, która pomogła mu ową sztukę przyswoić. Młodemu nie chciało wierzyć się w to, że miałby zostać pociągnięty do konsekwencji, z których istnienia, w momencie przyswajania zdolności przemiany w zwierzę, nawet nie zdawał sobie sprawy.
Nie miał również ochoty licytować się z Kaylin. Dziewczyna zrobi co chce, a biorąc pod uwagę jej arcyambitne podejście do nauki w Hogwarcie, Puchon był niemal pewny, że wkrótce zostanie wezwany do gabinetu dyrektora. Albo przynajmniej opiekuna domu.
Wkrótce jednak rozmowa - a więc i jego myśli - zeszła na kompletnie inny tor. Chłopak przeanalizował raz jeszcze słowa, jakie wypowiedział w kierunku dziewczyny i parsknął śmiechem, lekko się rumieniąc.
- Masz rację - uniósł brwi. - To było dość logiczne, co powiedziałem - ostatnio coraz rzadziej myślał nad tym, co chciał wyrzec, co stawało się jego głównym problemem - zwłaszcza w ważnych sytuacjach, bądź kontaktach z gronem pedagogicznym.
- Zmęczona? Może najwyższy czas odpocząć? Nawet najambitniejsi uczniowie potrzebują czasem chwili na regenerację. Nawet czarodzieje nie są pod tym względem wyjątkiem. Myślisz że Merlin przyswajał wszystko w lot? Non stop?
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyWto 02 Lut 2016, 17:15

Machną ręką. Machną na nią ręką. W Kaylin aż zawrzało. Ludzie mogli z nią nie rozmawiać, obrabiać jej tyłek i nawet mówić o niej złe rzeczy. Ale otwarte machnięcie na nią ręką działało, jak czerwona płachta na byka. Zdenerwowała się, choć jak zawsze - nie dała tego po sobie poznać. Sama nie wiedziała, czemu ją to aż tak zabolało, ale z pewnością zapamięta mu to na długo. Nie powinien był lekceważyć ani jej, ani zasad. Sądziła, że on jako prefekt zrozumie, ale najwidoczniej się myliła. Westchnęła tylko, bo to właściwie nie powinno aż tak ją obchodzić. Zrobi swoje i zapomni o całej sprawie - jak zawsze. Będzie mogła wrócić do swoich spraw, projektu, nad którym siedziała z Bułhakowem i wszystkiego, co było w jej życiu ważne. Bo cała ta sprawa z animagią nie miała przecież żadnego znaczenia dla jej przyszłości.
Uśmiechnęła się przelotnie słysząc, jak sam się z siebie śmiał. Dobrze, że nie obraził się na nią za ten komentarz, chociaż w sumie nie przejęłaby się tym jakoś szczególnie. Uznała jednak, że z ludźmi, z którymi się pracowało (a prefekci przecież musieli robić różne rzeczy razem) lepiej utrzymywać dobre, albo chociaż neutralne stosunki.
- Ty też uważasz, że nie robię nic poza uczeniem się? - Nie było w jej głosie żadnego większego uczucia, zwykłe pytanie. Z resztą, czy robiła coś innego? Poza czytaniem książek i wzdychaniem do nauczyciela?
- Gdybym mogła z pewnością bym się wysypiała. - Powiedziała zgodnie z prawdą. Rok temu zarywała noce na naukę i rozmowy z duchami w szkole, jednak teraz dobrze wiedziała, jak ważny jest sen. Ile ułatwiało bycie wypoczętym i nawet uczenie się było wtedy łatwiejsze. Nie chciała przecież mieć koszmarów, które pojawiały się co noc. Martwi ludzie nawiedzali ją w każdym śnie i prawdę mówiąc, miała już dość.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySob 06 Lut 2016, 05:59

Theodore nie machnął ręką na Kaylin, bynajmniej. Mimo wszystko jednak nie zastanawiał się nawet, jak jego nieprzemyślany, w pełni naturalny gest może być poczytany przez tę pannę, której procesy poznawcze przebiegały na poziomie zdecydowanie innym od przeciętnych uczniów. Wittermore była przez wszystkich uznawana za dziwną, a niekiedy nawiedzoną. Theodore'owi to w żadnym stopniu nie przeszkadzało. Z nim samym nawet niektórzy nauczyciele chwilami obchodzili się jak z zepsutym jajkiem, a co poniektórzy uczniowie nawet nie kryli się z głęboko zakorzenioną niechęcią względem jego mugolskiego jestestwa. Nie to, żeby teraz - po kilku trudnych latach - lgnął do kogokolwiek, aby tylko nawiązać jakikolwiek kontakt. Było mu to zbędne, choć miło było teraz porozmawiać ot tak z kimkolwiek innym niż Anastasia, czy wąskie grono najbliższych jego znajomych. Nie było to wyrazem tego, że ci ludzie Callaghanowi nie wystarczają. Po prostu chciał być tu traktowany normalnie, a krótka wymiana zdań z Krukonką dawała mu tego namiastkę.
- Nie wiem - wyznał szczerze w odpowiedzi na pytanie odnośnie tego, co poza nauką robi Kaylin. - Nic mi do tego. Jeśli chcesz się uczyć, to się uczysz - to proste.
Wielkie mi halo. Po co roztrząsać kwestie edukacji kolegów ze szkoły? Każdy ślęczał nad książkami tyle, ile chciał - mugolak nie widział sensu w liczeniu wszystkim wokół godzin spędzonych w bibliotece.
- To też prawda. Szósty rok to już nie przelewki. Rozumiem cię bardzo dobrze - uśmiechnął się z lekka w pełni świadom, że Krukonka zdecydowanie bardziej przykłada się do nauki niż on sam.
Prawda o Theodorze była taka, że rzeczywiście uczył się tylko tych przedmiotów, które rzeczywiście go interesowały. Z pozostałych wystarczała mu elementarna znajomość niezbędna do prawidłowego funkcjonowania w poniekąd obcym sobie świecie.
Między rozmówcami zaległa niezręczna cisza.
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyPon 08 Lut 2016, 02:28

Kaylin uznawana była za dziwaczkę i bardzo dobrze o tym wiedziała. Nie miała jednak zamiaru niczego zmieniać, bo choć czasem bywało jej smutno, dobrze czuła się we własnej skórze. Dziadkowie od małego uczyli ją akceptowania siebie i pokazywali, że może być kimś tylko wtedy, kiedy zaakceptuje sama siebie. Często była postrzegana dosyć negatywnie, z czego nie zawsze zdawała sobie sprawę.
Wittermore cierpiała na syndrom bycia czarownicą półkrwi, który ujawnił się tak naprawdę dopiero niedawno. Wcześniej była akceptowana w domu i wśród znajomych, lecz nagle ojcu zaczęło odbijać. Skorowidz Czystości Krwi okazał się ostatecznym ciosem w ich rodzinę i od jego wydania dziewczę czuło ogromną presję. Nasilający się rasizm w szkole i społeczeństwie również robił swoje i Kaylin prawdę mówiąc, sama nie wiedziała, kto miał w tym wszystkim rację. Z jednej strony uważała, że taka Hennessy ze swoim niedowładem mózgu powinna była dawno wylecieć ze szkoły, co można by przypisać właśnie byciu czarownicą półkrwi. Z drugiej, miała przed sobą Theo - mugolaka, który nigdy nie był idiotą i radził sobie w szkole bardzo dobrze. Sama Wittermore uważała siebie za całkiem inteligentną, a przecież nie była czystej krwi. Czy więc to wszystko miało znaczenie?
Dla niektórych tak i musiała o tym pamiętać, by sprostać wymaganiom własnego ojca. Nie to jednak było teraz ważne, miała do zdania kolejny rok, a potem kolejny i egzaminy. Od tego zależała jej przyszłość - tak lubiła sobie wmawiać. Tak naprawdę wiedziała, że jej przyszłość zależy od tego, z kim ojciec ją zeswata i w który odłam Ministerstwa ją wraz z jej przyszłym mężem wcisną. Czy takiego życia chciała? Ach, nie miała nic do gadania. Była wszak tylko... Kobietą.
- Piąty był bardziej stresujący. SUMy nie dawały mi spać po nocach. Teraz jest względnie spokojnie, gorzej będzie za rok. - Powiedziała zgodnie z prawdą. Piąta klasa kojarzyła jej się tylko z narastającym stresem, skurczami żołądka i zarwanymi nocami - niekoniecznie na nauce. Miała wtedy kogoś z kim lubiła spędzać czas i często zdarzało im się zasiedzieć. Poza tym, uskuteczniała wtedy rozmowy z duchami krążącymi po zamku, którym do tej pory od czasu do czasu opowiada historyjki.
- Powinniśmy go w sumie wykorzystać jak najlepiej. A odpoczynek to dobry pomysł. - Zaczęła po chwili ciszy, podczas której potrzebowała chwili na sklecenie zdania w głowie. Często jej się coś takiego zdarzało, więc większość znajomych z roku już nawet na to nie reagowała - i tak przecież nikt z nią nie rozmawiał.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptySro 10 Lut 2016, 14:17

Theo uśmiechnął się jedynie, gdy rozmowa ze szła na tematy egzaminów. Poczuł, jak zaczyna czuć się nieswojo w towarzystwie poukładanej Kaylin. Dziewczyna nie była zła, ale jej usposobienie trochę go deprymowało. Nie miał jednak serca skończyć rozmowy ot tak i wyjść z sowiarni - to nie byłoby w jego stylu. Z drugiej strony Wittermore wyraźnie go zaintrygowała, a i on sam chciał poznać ją teraz nieco bardziej.
- Aż tak przejmujesz się wszystkimi egzaminami? Ja zawsze wychodziłem z założenia, że nie ma potrzeby być najlepszym we wszystkim. Nie sądzisz, że lepiej byłoby skupić się na kilku dyscyplinach i specjalizować się w nich? - trochę przywodziło to na myśl samego Theodore'a, którego zamiłowanie do transmutacji było powszechnie znane.- Większość tego, czego nas tu uczą i tak może okazać się w ostatecznym rozrachunku mało użyteczne.
Kaylin Wittermore
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★
OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.

https://mortis.forumpolish.com/t214-zwierzeta-kaylin#273 https://mortis.forumpolish.com/t328-dziennik-kaylin#412 https://mortis.forumpolish.com/t213-skrytka-nr-690#272
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyCzw 11 Lut 2016, 00:46

Egzaminy, wbrew temu, co wszyscy myśleli, nie były całym życiem Kaylin. Do niedawna były tylko sprawdzeniem jej umiejętności, zdolności i wiedzy, a przecież po to pracowała przez cały czas, by wiedzieć i umieć jak najwięcej. Niestety, wraz z SUMami przyszła też presja nakładana przez rodzinę, którą na szczęście udało jej się pokonać i teraz, na szóstym roku, znowu była całkiem spokojną sobą. Oczywiście, jeżeli chodziło o zaliczenia. Do pełni szczęścia i spokoju brakowało jej niestety wiele, nie miała jednak nikogo z kim mogłaby o tym porozmawiać. Był co prawda profesor Bułhakow, wstydziła się jednak zaczynać ten temat, dlatego trwała w tym wszystkim sama. W tych snach, które stawały się z nocy na noc coraz brutalniejsze i tym wszystkim, co działo się w szkole - z Hennessy na czele.
Była dziwna i wielu ludzi się przy niej peszyło. Wiedziała to nie od dziś. Prawdę mówiąc - było to główną przyczyną jej stronienia od towarzystwa, zwłaszcza kiedyś. Odkąd w szkole pojawił się Bułhakow dziewczyna przykładała większą wagę do relacji społecznych, idąc oczywiście za radą profesora. Teraz też, choć nadal dosyć chłodna i zbyt poukładana, zdawała się łagodnieć z każdą minutą rozmowy. Raz nawet lekko się uśmiechnęła, choć bardzo szybko zamaskowała to chrząknięciem. Nie przywykła do rozmów, zwłaszcza sam-na-sam z innymi uczniami.
- Egzaminy to tylko forma sprawdzenia tego, co już wiesz. - Zaczęła cicho i pozwoliła mu skończyć. Cóż, miał podejście lepsze od wielu ich rówieśników, choć ona nie zgadzała się z tym - przynajmniej nie do końca. Miał rację, co do skupiania się na konkretnej dziedzinie, jednak ona miała inny pogląd na ogół sytuacji.
- Wiedza ogólna jest tym, co kształtuje nasz światopogląd i tak naprawdę daje nam obraz świata. Powinniśmy uczyć się wszystkiego, a samodoskonalenie się jest idealną formą wchodzenia na wyższy poziom świadomości. To prawda, że skupienie się na jednej dziedzinie jest ważne, zwłaszcza, gdy chce się odnieść jakiś sukces, na przykład naukowy. Robimy sobie wtedy z tej jednej, konkretnej rzeczy specjalność, ale czy to znaczy, że z reszty mamy być słabi? - Kiedyś, przez chwilę sama tak myślała. Gdy nie radziła sobie z najprostszymi zaklęciami i nawet numerologia była dla niej za trudna. Nie poddała się jednak i choć nie była ze wszystkiego najlepsza - poczyniła postępy, z których była naprawdę dumna. Nadal zaklęcia i taka transmutacja szły jej marnie, ale c o k o l w i e k umiała i to się liczyło najbardziej.
- Teraz może ci się wydawać, że są to rzeczy niepotrzebne. Ale tak naprawdę nie wiesz, co spotka cię w życiu. Skąd wiesz, czy to, co teraz uznajesz za nieprzydatne nie uratuje ci kiedyś życia? - Zapytała z uśmiechem, który zaraz ukryła za maską obojętności. Tylko jasnowidzowie i wróżbici mieli wgląd w przyszłość, a i oni nie widzieli wszystkiego tak wyraźnie, jakby chcieli.
Zmarszczyła brwi, jakby coś bardzo powoli do niej docierało. Potem jednak potrząsnęła głową i postanowiła zostawić to na inną okazję. Biblioteka nie zając, nie ucieknie i na pewno zdąży przewertować wszystkie senniki, jakie się w niej znajdowały.
Theodore Callaghan
Theodore Callaghan
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodła
OPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendacium
OPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę.

https://mortis.forumpolish.com/t450-zwierzeta-theodore-a#1050 https://mortis.forumpolish.com/t449-skrytka-nr-1029#1048
PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia EmptyPią 12 Lut 2016, 13:27

Chłopak pokiwał głową, godząc się ze stwierdzeniem dziewczyny odnośnie egzaminów.
- No, zależy jeszcze, kto je układa - zaśmiał się z lekka.
Obserwował Kaylin, jak kończy wypowiedź odnośnie nauki. Widział, jak z minuty na minutę coraz pewniej czuła się w jego towarzystwie, jak z każdą kolejną chwilą mówienie przychodziło jej coraz łatwiej. A może to kolejna maska, za którą Wittermore próbowała skryć własną wątłość? Theo tego nie wiedział, a i specjalnie się nad tym nie zastanawiał. Nie należał do osób, dorabiających sobie niepotrzebne teorie odnośnie swoich rozmówców.
- Jak dla mnie wiedza ogólna kończy się na trzecim roku. Przez pierwsze trzy lata edukacji przyswajamy wszystkiego po trochu, żeby uzyskać ogólny ogląd na wszystkie kwestie związane z czarostwem. Sama zresztą zobacz na siatkę zajęć - gdyby dyrekcji tak bardzo zależało na tym, żebyśmy wszyscy dobrze radzili sobie ze wszystkiego, nie byłoby raczej sytuacji, że jedne lekcje odbywają się w tym samym czasie, co inne, nie sądzisz? - nie był cyniczny, ani uszczypliwy - chciał poznać punkt widzenia Krukonki; okazywało się, że dziewczyna mówi z większym sensem, niż podejrzewał.
- Nie mówię, że mamy być słabi z reszty. Ja na przykład zawierzyłem się w całości transmutacji, co zresztą widziałaś - zaśmiał się nerwowo. - Myślę jednak, że zaklęcia nie idą mi wcale źle, wszak to przedmioty ściśle ze sobą powiązane - wbrew pozorom. Historia magii bywa nudna, ale też potrafię się z niej obkuć, bo warto znać dzieje świata, w którym funkcjonujesz. Nie sądzę jednak, że wróżbiarstwo, czy starożytne runy miałyby mi kiedykolwiek uratować życie.
Zauważył, że dziewczyna zrobiła się jakaś nieswoja. Jakby coś rzeczywiście powoli do niej docierało. Powiedział coś nie tak?
- Coś się stało?
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Wieża Zachodnia - Sowiarnia  Wieża Zachodnia - Sowiarnia Empty

Wieża Zachodnia - Sowiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Similar topics

-
» Sowiarnia pani Crouch
» Wieża Astronomiczna
» Wieża Zegarowa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Wieże-
Skocz do: