|
Biuro Ministra MagiiIdź do strony : 1, 2 Administrator fabularny NPC
Temat: Biuro Ministra Magii Czw 31 Gru 2015, 12:07 | |
| Nie za duże pomieszczenie, w którym stoją trzy biurka - największe i najciemniejsze należy do samego Ministra Magii. Dwa mniejsze zajmowane są przez sekretarza i sekretarkę. Cały pokoik jest tak naprawdę niewielki, ale nie ma się co dziwić, skoro nikt poza nimi tu praktycznie nie przebywa.
Ostatnio zmieniony przez Administrator fabularny dnia Pią 06 Maj 2016, 18:21, w całości zmieniany 1 raz
|
Jewgienij Bułhakow Nauczyciel OPCM, Głowa Rodziny BułhakowDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, włókno ze smoczego serca, 10¼ cala, mało giętka. Barwiona na czarno, nieco przetarta, z wyrzeźbionymi na rękojeści liśćmi drzewa, z którego została wykonana.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Bombarda, Enervate, Finite, Flippendo, Incendio, Lumos, Lumos Maxima, Mobilicorpus, Nox, Periculum, Protego, Reducto, Sad Infer, Vad Infer, Wingardium Leviosa | Łatwe: Anesthesia, Bracium Emendo, Chłoszczyść, Delens Vestigium, Erecto, Extiguetor Ignis, Funemite, Impervius, Leviora, Rennervate, Siccum, Sollicus, Suspenorius, Vipera Evanesca, Zaklęcie Czterech Stron Świata (Wskaż mi) | Trudne: Acis Missile, Fiendfyre, Invivenerum, Non confringetur, Obliviate, Protego Horribilis, Purpura Flamma, Sectumsempra, Stimulus Meledictionem, Szatańska Pożoga, Tardis | Niewybaczalne: Avada Kedavra, Cruciatus | Specjalne: SolviteOPIS POSTACI: Jewgienij jest wysokim, mierzącym prawie 190cm mężczyzną. Nie należy do tych najlepiej zbudowanych, wręcz przeciwnie - jest tym typem, na którym wszystkie ubrania wiszą i ludzie nie raz dziwią się, jak można być tak chudym. Nie znaczy to jednak, że jest chucherkiem, lata treningów zaowocowały całkiem solidną warstwą mięśniową i choć z kulturystą nie miałby szans, jest przygotowany do powalenia kogoś swojej postury. Na ciele ma wiele blizn, jedne są starsze i pochodzą z dzieciństwa, kiedy to zbierał lanie za występki nie godne dziedzica. Te nowsze są natomiast pamiątkami po eskapadach, mordobiciach i różnego rodzaju balangach, w których już nie tak młody Bułhakow zdawał się brać udział. Ciemne, ścięte na krótko włosy i kilku dniowy zarost to cechy charakterystyczne. Podobnie jak ciemne, odrobinę puste oczy, w których widać przede wszystkim pokłady nienawiści i agresji. Jewgienij zdecydowanie nie należy do najprzystojniejszych mężczyzn jacy chodzili po ziemi, jest zwyczajnie przeciętny. Stara ubierać się elegancko, w koszule, marynarki i spodnie z kantem. Zazwyczaj mu się to udaje, oczywiście o ile nie jest aktualnie na dniu piętnastym ciągłego picia na umór. W takich przypadkach przestaje zwracać uwagę na szczegóły pokroju prasowania, czy nawet prania rzeczy. Często można spotkać go z okularami na nosie, które od pewnego czasu są mu po prostu potrzebne. Kiedyś nosił je, gdy chciał wyglądać na inteligentnego, teraz nie ma wyboru, jeżeli chce się czemuś dobrze przyjrzeć. Jak na ponad czterdziestoletniego mężczyznę przystało, ma pierwsze zmarszczki pojawiające się wokół oczu i skórę, która nosi ślady starzenia się. Nie są mu obce także wszechobecne piegi, którymi tak naprawdę nigdy się nie przejmował. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Sro 27 Sty 2016, 16:17 | |
| @Frederick Crouch
Nie lubił poniedziałków. Może nie koniecznie od zawsze, ale odkąd zaczął pracować pod kimś innym niż jego własny papo, po prostu ich nie znosił. Wstawanie rano zawsze było dla niego trudne, a po wszelkiego rodzaju imprezach i popijawach - niemiłosiernie męczące. Poza tym, zawsze miał wrażenie, że jak wróci do pracy po weekendzie, to coś się na pewno w tym czasie zdarzy i będzie nieprzygotowany na niedogodności. W Ministerstwie Magii pracował już prawie rok, można by się więc spodziewać, że przywykł do wczesnego wstawania. Niestety, Giena należał do ludzi niereformowalnych i dzisiejszy poranek również nie należał do najlepszych. Zwlókł się z łóżka z potężnym jękiem, który miał uzmysłowić (tylko jemu, bo przecież mieszkał sam), o ile za dużo butelek wódki obalił poprzedniego dnia. Dawniej, gdy jeszcze pracował w Biurze Bezpieczeństwa, bywało mu jeszcze trudniej. Siedzenie za biurkiem przez osiem godzin dziennie doprowadzało go do szału, więc październikowe przeniesienie do Brygady Uderzeniowej przyjął z entuzjazmem. I od tamtej pory przynajmniej chce mu się wyjść z mieszkania i dotrzeć na miejsce. Bo kto wie, co tym razem się stało? Ten poniedziałek należał jednak do trochę innych poniedziałków, niż wszystkie poprzednie. Zamiast do mieszczącego się nieopodal wejścia wschodniego biura Brygady musiał swoje kroki skierować wprost do... Gabinetu samego Ministra Magii! Z tej okazji kochany Gienusza nawet się ogolił, wyprasował śnieżnobiałą koszulę, na którą narzucił czarną marynarkę (nie używaną już od kilku miesięcy) i zakładając na nos okulary upewnił się, że wygląda tak, jak powinien. Wiedział, że żaden szef nie chce w swojej pracy pijaka, toteż zadbał o świeży oddech i ogólnie dobrą prezencję. Mimo wszystko, zależało mu na tej pracy. List od Croucha dostał przed weekendem, ale już po pracy, gdy szykował kolejną butelkę ognistej, samotnie siedząc w domu i, uwaga, czytając książę. Z początku bardo się tym wszystkim zbulwersował, chcąc porozwalać łby wszystkim, którzy powiedzieli na niego złe słowo. Po kilku godzinach rzucania obelg i bluźnienia na całe gardło, uspokoił się i zaczął myśleć. Przełom października i listopada to zdecydowanie pierwszy miesiąc jego pracy w Brygadzie, więc nie trudno na palcach zliczyć wszystkie interwencje, na jakie go wysłano. I oczywiście - nie samego, więc miał w razie czego świadka na to, że przecież nic złego nie zrobił. Owszem, miewał problemy z nieuzasadnioną agresją, jednak wyładowywał ją już po pracy, a nie w jej trakcie. Wchodząc więc po schodach Ministerstwa i kierując się prosto do biura Ministra nie denerwował się ani trochę. Nie miał sobie nic do zarzucenia, a poza tym, zawsze mógł wrócić do Rosji i... A nie, tego jednak nie chciał. No, nie ważne. Po prostu nie czuł się niczemu winny, więc i nie stresował niczym bez potrzeby. Ale Vakelowi nigdy o tej sytuacji nie opowie, bo jeszcze cwaniak zacznie się z niego śmiać i znowu skończą obijając sobie mordy w mieszkaniu. Podszedł do drzwi i zapukał, a gdy upewnił się, że może wejść po prostu to zrobił. - Dzień dobry, panie Ministrze. - Zaczął grzecznie. Mimo wszystko został wychowany na dyplomatę (którym nie zawsze udawało mu się być). - Jewgienij Bułhakow, wezwał mnie pan do siebie.
|
Frederick Crouch Minister Magii, Głowa Rodziny CrouchDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: czternaście i pół cala, włókno ze smoczego serca, tarninaOPANOWANE ZAKLĘCIA: enervate, cave inimicum, expelliarmus, homenum revalis, riddiculus, conjuctivitis, drętwota, everte statum, petrificus totalus, avifors, duro, accio, bombarda, flippendo, locarnum inflamari, brackium emendo, reparifors, kaproun, rapello muggletum, ebulbio, impedimenta, sagittent, utevo lux, homorphus, bombarda maxima, eistem aperio, delens vestigium, illegibilus, suspensarius, fiendyfre, obliviate, sectusempra, vulnera sanatur, protego horribilis, turbine ignisis, confringo, dissendium, finite incantatem, imperius revelioOPIS POSTACI: Jest to dość wysoki mężczyzna, mierzący sobie około 180 cm. Szczupły i smukły nie odbiega zanadto od klasycznego wyobrażenia czarodziejskiego arystokraty wywodzącego się z rodu od stuleci pielęgnującego czystość błękitnej niemal krwi, płynącej w jego żyłach. Pomimo niepierwszej młodości posiadacza, zanczna włosów na głowie Fredericka zachowała naturalnie ciemny, choć niekoneicznie kruczoczarny odcień. Nie da się jednak nie zauważyć siwizny pstrzącej głównie skronie mężczyzny, której wtórują delikatne zmarszczki, nie do końca adekwatne do wieku. Nie można wcale powiedzieć, ażeby pan Crouch trzymał się źle. Przeciwnie - niejednokrotnie słyszy, iż nie wygląda na swoje pięćdziesiąt lat, choć niekiedy (głównie wskutek trudnych momentów związanych z wykonywaną przezeń pracą) zmarszczki zdają się uwydatniać, a oczy mglić. Na codzień jednak spojrzenie jego jest bystre, niepozbawione oceny, świdrujące każdą duszyczkę na wskroś, choć raczej łagodne i stonowane. Wąskie usta coraz rzadziej wykrzywia w uśmiech, bez końca zaabsorbowany obowiązkami Ministra Magii - posady, o której zdawał się marzyć, odkąd tylko wkroczył do gmachu Ministerstwa jako jeden z jego pracowników. Palce ma długie i szczupłe, absolutnie nieprzystosowane do pracy fizycznej. Z drugiej strony jednak utrzymuje całkiem dobrą kondycę, a w wolnych chwilach nie wzgardzi przejażdżką na swojej ukochanej miotle jeszcze z czasów późnoszkolnych. Szkoda tylko, że momentów takich jest coraz mniej... Temat: Re: Biuro Ministra Magii Nie 31 Sty 2016, 01:02 | |
| Kolejnego dnia musiał przyjść do pracy przeszło godzinę wcześniej. Każdy normalny dzień w siedzibie londyńskiego Ministerstwa Magii rozpoczynał się o godzinie ósmej. Jego szef przybywał zazwyczaj pół godziny przed otwarciem, podczas gdy tego poniedziałkowego poranka przyklejony do podeszew butów śnieg wniósł na idealnie wyszorowaną w nocy przez skrzaty podłogę już około szóstej trzydzieści. Wstał jakieś półtorej godziny temu - na noc kanały Fiuu, prowadzące do Ministerstwa były plątane, aby utrudnić przekroczenie progu niepożądanym gościom. Dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Drzwi otwarły się bezgłośnie - fantastycznie, w końcu te marne skrzaty naoliwiły zawiasy, na które uskarżała się sekretarka Croucha. Nikogo jeszcze nie było, a i zasłony uniemożliwiały i tak śpiącemu jeszcze słońcu dotarcie do mrocznego wnętrza gabinetu, który wzbudzał emocje w każdym pracowniku niniejszej instytucji. Z filiżanką gorącej, mocnej kawy mężczyzna zasiadł do wypełniania dokumentacji, którą sekretarka odłożyła mu na biurko dnia poprzedniego. Wszystkie najważniejsze postanowienia z komórek Ministerstwa podległych bezpośrednio jego szefowi, tj. departamentów i samodzielnych biur, spływały do Fredericka, aby każdy arkusz opatrzył swym podpisem, sygnifikując tym samym zatwierdzenie treści dokumentu. Był koniec stycznia, więc wszystkim departamentom kończył się termin na nadsyłanie planów odnośnie działań na najbliższy kwartał. Co najmniej rozgarnięci kierownicy obudzili się w połowie miesiąca i w dziesięć dni opracowali prowizoryczny terminarz na kolejne cztery miesiące. Niedociągnięcia, niedopatrzenia, luki prawne, nieścisłości merytoryczne i faktyczne, a w końcu niedopracowanie terminarzy i niepełne kosztorysy. Crouch miał dość takiej niekompetencji. Zdążył już skomponować listę urzędników, których wezwie do siebie i postawi im ultimatum. Koniec upomnień i odgórnych próśb; to po prostu niemożliwe, aby jakikolwiek czasowy projekt opracować na ostatnią chwilę, czego najlepszym przykładem jest jego własna żona - Orianne stale wywiązuje się z własnych obowiązków i choćby Frederick nie wiadomo jak chciał, nie był w stanie wymyślić czegokolwiek, co podkopywałoby jej pozycję w Ministerstwie Magii i było to absolutnie niezależne od więzi, jakie ich łączyły. Z zadumy nad plikami dokumentów wyrwało go otwarcie drzwi. Pracownicy sekretariatu właśnie szykowali się do komponowania poniedziałkowej dokumentacji. Frederick spojrzał kontrolnie na zegar. Siódma trzydzieści dziewięć - doskonale. Miał jeszcze dwadzieścia minut, zanim rozpocznie się jego pierwsze spotkanie. - Wejść - Minister rzucił na tyle głośno, aby było można go usłyszeć zza masywnych drzwi. Gdy do wnętrza wsunął się jego podwładny, nawet nie uniósł głowy znad dokumentów, skrobiąc dalej podpisy i uwagi na marginesach - te ostatnio wściekle czerwonym atramentem, na który miał osobne, takież, pióro. - Ósma zero sześć - rzekł znad podpisanych kartek. - Jest pan spóźniony, panie Bułhakow - dopiero teraz odłożył pióro i wbił świdrujące spojrzenie w mężczyznę. W oczach Fredericka nie było ani złości, ani nagany - wtórowały one chłodem lodowatemu przyznaniu przez niego faktu, a lekko uniesione brwi nadawały jego twarzy nieco cyniczny i oskarżycielski odcień. - Nie wiem, jakie zwyczaje panują w pańskich stronach, ale śmiem wnosić, że różnią się one od naszych. Wobec tego czuję się w obowiązku poinformować pana, panie Bułhakow, że w Anglii kazanie czekać na siebie swojemu przełożonemu jest traktowane jako potwarz niebywale niskiej klasy. Jeżeli ma pan niezsynchronizowany zegarek, proszę przestawić go w tym momencie. Jeśli nie - i tak radziłbym przestawienie zegarka kilka minut wprzód. Chyba że woli pan złożyć wypowiedzenie - uniesienie brwi zastąpiło kropkę na końcu zdania. - W rzeczy samej, posyłałem po pana - Minister Magii nie dał się Jewgienijowi nawet wytłumaczyć - średnio interesował go powód spóźnienia tego mężczyzny. W ogóle mężczyzna ten średnio go interesował - pracował w Ministerstwie krócej niż rok, a i sam Minister niezbyt dobrze kojarzył jego twarz. Frederick najpewniej nawet nie zauważyłby, gdyby pewnego dnia zabrakło Rosjanina, choć bardzo prędko przywołałby go do porządku, gdyby próbował opuścić dzień pracy - niebywałe, prawda? - Liczę że zapoznał się pan z treścią mojego listu. Chciałbym poznać pański punkt widzenia w sprawie, którą weń opisałem - Minister Magii złożył ręce na blacie biurka i czekał, nieruchomo jak polujący waran, na wypowiedź podległego sobie (choć niebezpośrednio) pracownika.
|
Jewgienij Bułhakow Nauczyciel OPCM, Głowa Rodziny BułhakowDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, włókno ze smoczego serca, 10¼ cala, mało giętka. Barwiona na czarno, nieco przetarta, z wyrzeźbionymi na rękojeści liśćmi drzewa, z którego została wykonana.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Bombarda, Enervate, Finite, Flippendo, Incendio, Lumos, Lumos Maxima, Mobilicorpus, Nox, Periculum, Protego, Reducto, Sad Infer, Vad Infer, Wingardium Leviosa | Łatwe: Anesthesia, Bracium Emendo, Chłoszczyść, Delens Vestigium, Erecto, Extiguetor Ignis, Funemite, Impervius, Leviora, Rennervate, Siccum, Sollicus, Suspenorius, Vipera Evanesca, Zaklęcie Czterech Stron Świata (Wskaż mi) | Trudne: Acis Missile, Fiendfyre, Invivenerum, Non confringetur, Obliviate, Protego Horribilis, Purpura Flamma, Sectumsempra, Stimulus Meledictionem, Szatańska Pożoga, Tardis | Niewybaczalne: Avada Kedavra, Cruciatus | Specjalne: SolviteOPIS POSTACI: Jewgienij jest wysokim, mierzącym prawie 190cm mężczyzną. Nie należy do tych najlepiej zbudowanych, wręcz przeciwnie - jest tym typem, na którym wszystkie ubrania wiszą i ludzie nie raz dziwią się, jak można być tak chudym. Nie znaczy to jednak, że jest chucherkiem, lata treningów zaowocowały całkiem solidną warstwą mięśniową i choć z kulturystą nie miałby szans, jest przygotowany do powalenia kogoś swojej postury. Na ciele ma wiele blizn, jedne są starsze i pochodzą z dzieciństwa, kiedy to zbierał lanie za występki nie godne dziedzica. Te nowsze są natomiast pamiątkami po eskapadach, mordobiciach i różnego rodzaju balangach, w których już nie tak młody Bułhakow zdawał się brać udział. Ciemne, ścięte na krótko włosy i kilku dniowy zarost to cechy charakterystyczne. Podobnie jak ciemne, odrobinę puste oczy, w których widać przede wszystkim pokłady nienawiści i agresji. Jewgienij zdecydowanie nie należy do najprzystojniejszych mężczyzn jacy chodzili po ziemi, jest zwyczajnie przeciętny. Stara ubierać się elegancko, w koszule, marynarki i spodnie z kantem. Zazwyczaj mu się to udaje, oczywiście o ile nie jest aktualnie na dniu piętnastym ciągłego picia na umór. W takich przypadkach przestaje zwracać uwagę na szczegóły pokroju prasowania, czy nawet prania rzeczy. Często można spotkać go z okularami na nosie, które od pewnego czasu są mu po prostu potrzebne. Kiedyś nosił je, gdy chciał wyglądać na inteligentnego, teraz nie ma wyboru, jeżeli chce się czemuś dobrze przyjrzeć. Jak na ponad czterdziestoletniego mężczyznę przystało, ma pierwsze zmarszczki pojawiające się wokół oczu i skórę, która nosi ślady starzenia się. Nie są mu obce także wszechobecne piegi, którymi tak naprawdę nigdy się nie przejmował. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Pon 01 Lut 2016, 03:55 | |
| Jewgienij Bułhakow był człowiekiem, który nie potrafił tłumić w sobie agresji. Zawsze, gdy był zły reagował spontanicznie, wyładowując ją na najbliższej osobie. Z tego samego względu, bardzo ciężko było mu utrzymać nerwy na wodzy, a zdenerwowanie go było chyba najłatwiejszą rzeczą na świecie. Miał bardzo niskie pokłady cierpliwości i całkowity brak tolerancji na pomiatanie jego osobą. To on był tym, który pomiata innymi, nie odwrotnie. To on był tym, który dominuje we wszelkiego rodzaju relacjach. Jedynym, któremu pozwolił się stłamsić był jego własny ojciec i, zgodnie z najnowszym planem samego pana B., nie miało to trwać już zbyt długo. Trzeba przyznać, że Giena nie był człowiekiem, który dobrze odnajdywał się w pracy biurowej. Dlatego właśnie zmianę posady potraktował jako dar od losu, bo jednak wychodzenie w teren było czymś, co dawało mu jakąkolwiek frajdę. Lubił więc swoją pracę i nie chciał jej stracić. Miał jednak bardzo mocno rozwinięte poczucie honoru i jego męska duma dziedzica rodu po prostu niektórych rzeczy nie tolerowała. Zwłaszcza wtedy, kiedy zbierał opierdol za coś, co nie było jego winą, a on dołożył wszelkich starań (co nie zdarzało się często), by wszystko było jak należy. Pierwsze słowa Ministra powiedziały mu już, z jakim człowiekiem miał do czynienia. Szorstkie wejść oznaczało, że z żarcików i pogaduszek nici, a jego mocna strona może iść szorować podłogi na korytarzu razem ze sprzątaczką. Pierwsze spojrzenie na twarz własnego szefa i musiał powstrzymać się przed grymasem wypływającym na jego usta. Na szczęście opanował go w ostatniej chwili i cichym chrząknięciem zatuszował wszelkie niezadowolenie. Nie, zdecydowanie nie był to ktoś w jego typie, nie chciałby się z nim ani przyjaźnić, a już tym bardziej ruchać. Fuj. Kolejne słowa jedynie potwierdziły jego wcześniejsze przypuszczenia. Giena aż prychnął w myślach i jedynie spojrzał na zegarek sprawdzając godzinę. No, faktycznie była ósma sześć. Tylko, że szanowny pan Minister nie napisał w swoim jakże sympatycznym liście o godzinie spotkania. Nie było w nim ani słowa o tym, że ma być na, kurwa, ósmą. Właściwie, nic w tym liście nie było konkretnego. Najbardziej jednak wkurwił go ton wypowiedzi, przez który chciał mu przywalić prosto w ten zawszony, pedofilski (Humbercie!) ryj i wyjść stamtąd trzaskając drzwiami. Żaden brytyjski gnój nie będzie pluł na jego ojczyznę tylko dlatego, że jest skończonym chujem i wydaje mu się, że rządzi wszystkim. Może sobie być pierdolonym Ministrem Magii, ale nie czyni to z niego nikogo ważniejszego od Jewgienija Bułhakowa, do kurwy. Jeżeli jeszcze raz usłyszy obelgę w swoją stronę to naprawdę mu przypier... - Przepraszam za spóźnienie. - Odpowiedział z kamiennym wyrazem twarzy, w myślach wyobrażając sobie jak właśnie rzuca na niego Cruciatusa. Mówił cicho, ale jednak stanowczo. Nie należał do ludzi uległych i trzęsących dupą, bo szef ich ruga. Z resztą, tu nawet nie było mowy o żadnym opierdolu - bo i za co? - Jak najbardziej zapoznałem, chociaż prawdę mówiąc - nie jestem pewien, czy to ze mną powinien pan o tym rozmawiać. Z tego, co pamiętam, zdarzenie to zadziało się jeszcze wtedy, kiedy byłem pod nadzorem przełożonego Brygady Uderzeniowej, który sprawdzał każdy mój ruch i to on decydował, czy mogę pozwolić sobie na taki rodzaj interwencji, czy nie. - Och, jak on dobrze znał ten rodzaj spojrzenia i postawy. Sam stosował posobne wielokrotnie. Niestety, trafił na przeciwnika równego sobie, jeżeli chodziło o pojedynek na spojrzenia i pewność siebie. Giena nie miał zamiaru go przegrać.
|
Frederick Crouch Minister Magii, Głowa Rodziny CrouchDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: czternaście i pół cala, włókno ze smoczego serca, tarninaOPANOWANE ZAKLĘCIA: enervate, cave inimicum, expelliarmus, homenum revalis, riddiculus, conjuctivitis, drętwota, everte statum, petrificus totalus, avifors, duro, accio, bombarda, flippendo, locarnum inflamari, brackium emendo, reparifors, kaproun, rapello muggletum, ebulbio, impedimenta, sagittent, utevo lux, homorphus, bombarda maxima, eistem aperio, delens vestigium, illegibilus, suspensarius, fiendyfre, obliviate, sectusempra, vulnera sanatur, protego horribilis, turbine ignisis, confringo, dissendium, finite incantatem, imperius revelioOPIS POSTACI: Jest to dość wysoki mężczyzna, mierzący sobie około 180 cm. Szczupły i smukły nie odbiega zanadto od klasycznego wyobrażenia czarodziejskiego arystokraty wywodzącego się z rodu od stuleci pielęgnującego czystość błękitnej niemal krwi, płynącej w jego żyłach. Pomimo niepierwszej młodości posiadacza, zanczna włosów na głowie Fredericka zachowała naturalnie ciemny, choć niekoneicznie kruczoczarny odcień. Nie da się jednak nie zauważyć siwizny pstrzącej głównie skronie mężczyzny, której wtórują delikatne zmarszczki, nie do końca adekwatne do wieku. Nie można wcale powiedzieć, ażeby pan Crouch trzymał się źle. Przeciwnie - niejednokrotnie słyszy, iż nie wygląda na swoje pięćdziesiąt lat, choć niekiedy (głównie wskutek trudnych momentów związanych z wykonywaną przezeń pracą) zmarszczki zdają się uwydatniać, a oczy mglić. Na codzień jednak spojrzenie jego jest bystre, niepozbawione oceny, świdrujące każdą duszyczkę na wskroś, choć raczej łagodne i stonowane. Wąskie usta coraz rzadziej wykrzywia w uśmiech, bez końca zaabsorbowany obowiązkami Ministra Magii - posady, o której zdawał się marzyć, odkąd tylko wkroczył do gmachu Ministerstwa jako jeden z jego pracowników. Palce ma długie i szczupłe, absolutnie nieprzystosowane do pracy fizycznej. Z drugiej strony jednak utrzymuje całkiem dobrą kondycę, a w wolnych chwilach nie wzgardzi przejażdżką na swojej ukochanej miotle jeszcze z czasów późnoszkolnych. Szkoda tylko, że momentów takich jest coraz mniej... Temat: Re: Biuro Ministra Magii Sro 03 Lut 2016, 16:09 | |
| Jeżeli pozerski, lodowaty Bułhakowa miał zrobić na Fredericku jakiekolwiek wrażenie, to Rosjanin najwidoczniej się przeliczył. Jeśli chciał wdawać się w jakiś niepisany pojedynek - źle dobrał sobie przeciwnika. Może i obaj mieli trudne dzieciństwo powodowane nadgorliwymi ojcami, jednakże liczyła się tu jeszcze jedna sprawa - hierarchia. Jewgienij mógł mówić sobie, co chciał, ale w jakichkolwiek konfrontacjach na polu Ministerstwa Magii to właśnie rodzaj figury, a nie zagranie przeważało szalę w jakąkolwiek ze stron. Wykorzystanie odpowiedniej strategii z wykorzystaniem adekwatnych figur dawało dodatkowe bonusy. Pan Crouch miał w dłoni tę, która szachowała wszystkie pozostałe, a braku umiejętności zagrywki nie można było mu zarzucić. Pochodził z krwi swego ojca - polityka płynęła w jego żyłach. - Dobrze pan pamięta, panie Bułhakow. Myśli pan jednak, że fatygowałbym tu pana in persona, jeśli chciałbym dowiedzieć się, do kogo mam się w zaistniałej sytuacji zwrócić? Pańscy przełożeni również odbyli stosowne rozmowy, jeśli tak bardzo to pana interesuje - Minister strzelił kłykciami i poprawił okulary na nosie. - Niemniej jednak, nie oni znajdowali się w miejscu zdarzenia, toteż przyzna pan chyba, że jest pan jedyną osobą, która może z pełną szczegółowością zrelacjonować nam zdarzenia, czyż nie? A więc? - ton Croucha nie był bynajmniej zachęcający. Męczyło go to, że Rosjanin tak długo lawiruje wokół tematu, zamiast w skondensowany sposób przedstawić Frederickowi, czego ten chciał się dowiedzieć. Czyżby bał się o własną posadę? Ministra Magii niewiele to interesowało - miał dużo pracy na ten dzień i nie mógł bawić się w kotka i myszkę z tym człowiekiem aż do przedpołudnia.
|
Jewgienij Bułhakow Nauczyciel OPCM, Głowa Rodziny BułhakowDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, włókno ze smoczego serca, 10¼ cala, mało giętka. Barwiona na czarno, nieco przetarta, z wyrzeźbionymi na rękojeści liśćmi drzewa, z którego została wykonana.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Bombarda, Enervate, Finite, Flippendo, Incendio, Lumos, Lumos Maxima, Mobilicorpus, Nox, Periculum, Protego, Reducto, Sad Infer, Vad Infer, Wingardium Leviosa | Łatwe: Anesthesia, Bracium Emendo, Chłoszczyść, Delens Vestigium, Erecto, Extiguetor Ignis, Funemite, Impervius, Leviora, Rennervate, Siccum, Sollicus, Suspenorius, Vipera Evanesca, Zaklęcie Czterech Stron Świata (Wskaż mi) | Trudne: Acis Missile, Fiendfyre, Invivenerum, Non confringetur, Obliviate, Protego Horribilis, Purpura Flamma, Sectumsempra, Stimulus Meledictionem, Szatańska Pożoga, Tardis | Niewybaczalne: Avada Kedavra, Cruciatus | Specjalne: SolviteOPIS POSTACI: Jewgienij jest wysokim, mierzącym prawie 190cm mężczyzną. Nie należy do tych najlepiej zbudowanych, wręcz przeciwnie - jest tym typem, na którym wszystkie ubrania wiszą i ludzie nie raz dziwią się, jak można być tak chudym. Nie znaczy to jednak, że jest chucherkiem, lata treningów zaowocowały całkiem solidną warstwą mięśniową i choć z kulturystą nie miałby szans, jest przygotowany do powalenia kogoś swojej postury. Na ciele ma wiele blizn, jedne są starsze i pochodzą z dzieciństwa, kiedy to zbierał lanie za występki nie godne dziedzica. Te nowsze są natomiast pamiątkami po eskapadach, mordobiciach i różnego rodzaju balangach, w których już nie tak młody Bułhakow zdawał się brać udział. Ciemne, ścięte na krótko włosy i kilku dniowy zarost to cechy charakterystyczne. Podobnie jak ciemne, odrobinę puste oczy, w których widać przede wszystkim pokłady nienawiści i agresji. Jewgienij zdecydowanie nie należy do najprzystojniejszych mężczyzn jacy chodzili po ziemi, jest zwyczajnie przeciętny. Stara ubierać się elegancko, w koszule, marynarki i spodnie z kantem. Zazwyczaj mu się to udaje, oczywiście o ile nie jest aktualnie na dniu piętnastym ciągłego picia na umór. W takich przypadkach przestaje zwracać uwagę na szczegóły pokroju prasowania, czy nawet prania rzeczy. Często można spotkać go z okularami na nosie, które od pewnego czasu są mu po prostu potrzebne. Kiedyś nosił je, gdy chciał wyglądać na inteligentnego, teraz nie ma wyboru, jeżeli chce się czemuś dobrze przyjrzeć. Jak na ponad czterdziestoletniego mężczyznę przystało, ma pierwsze zmarszczki pojawiające się wokół oczu i skórę, która nosi ślady starzenia się. Nie są mu obce także wszechobecne piegi, którymi tak naprawdę nigdy się nie przejmował. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Pią 05 Lut 2016, 18:54 | |
| W takich chwilach, jak ta bardzo tęsknił za jego kochaną, zimną Rosją. Za krajem, w którym każdy znał nazwisko Bułhakow i wiedział, kim Giena był. I że jemu, tak samo, jak staremu Vladimirowi po prostu nie wchodziło się w drogę. Los jednak zadecydował (no dobrze, nie los, a ojciec), że życie Jewgienija miało zmienić tor i właśnie Wielką Brytanię obrał za najlepsze miejsce do tego. Z początku było dużo gorzej. Nowy klimat, strefa czasowa, zupełnie obcy ludzie i ciągłe gadanie po angielsku doprowadzały go do szewskiej pasji. Kiedy nie mógł spokojnie wyjść do baru i upić się do nieprzytomności (po pewnej ilości alkoholu mówił już tylko po rosyjsku), by dalej gwiazdorzyć. Potem jednak przywykł i zaczął akceptować to, co dostawał. Pierwszy raz w życiu naprawdę zaczął doceniać towarzystwo Vakela przy sobie i, nie ukrywając, nie lubił kiedy ten przebywał poza ich mieszkaniem za długo. Być może robiła się z niego pizda, ale po prostu potrzebował od czasu do czasu kogoś, kto by przy nim najzwyczajniej w świecie był. Giena stał teraz przed Ministrem Magii i jedyne o czym myślał to to, jak bardzo chciałby przejechać jego twarzą po podłodze, a potem przycisnąć ją do niej swoim butem. Jak bardzo chciałby kopnąć go w jego zad i wywalić za drzwi. Rozumiałby jeszcze czepianie się go o cokolwiek, gdyby to wszystko miało jakikolwiek sens. Dla Gieny sensu jednak nie miało. Lubił tę pracę, ale miał już plan B, gdyby jednak coś poszło nie tak. Bycie taksówkarzem zapowiadało się na całkiem niezłą karierę, tylko musiałby najpierw uzbierać pieniądze na latający samochód. Póki pracował w Ministerstwie mógł korzystać z tego służbowego i to było fajne. Poza tym, nawet nie chciał wyobrażać sobie wstydu, jaki by czuł musząc przyznać się Vaksilijowi do wyrzucenia z pracy. No i miał się niedługo żenić - chciał (mimo wszystko), by żona nie myślała o nim w kategoriach nieudacznika od samego początku. W końcu i tak się o tym przekona, ale... Im później, tym lepiej. - Nie jestem pewien, czy ma pan w takim razie dobre informacje. Osoba będąca moim opiekunem była podczas zdarzenia ze mną. Rozumiem jednak, że nie to jest tematem dzisiejszego spotkania, więc przejdę do konkretów. Jak mniemam, zarówno pan i ja chcemy wrócić do przyjemniejszych spraw i zająć się aktualnymi sprawami. - Chuj ci w dupę stary kutafonie, nie będziesz ze mnie robił idioty. - Jak pan już wcześniej wspomniał, wezwano nas w sprawie skrzata, który podobno terroryzował całą wioskę przy użyciu czarnej magii. Kobieta odmówiła wpuszczenia nas do swojego mieszkania, zdobyliśmy nakaz wizengamotu. Dalej nie chciała nas wpuścić, kryjąc swojego skrzata, więc - zgodnie z poleceniem mojego przełożonego - użyłem zaklęcia rozbrajającego. Potem weszliśmy do środka, unieszkodliwiliśmy skrzata i udaliśmy się z nim do ministerstwa. Na tym skończyła się moja interwencja, wszelkie sprawy już tutaj zostały przekazane w ręce innych osób, ale to pan zapewne wie. - Skończył mówić, cały czas patrząc na twarz szefa z ani jednym uczuciem wypisanym na twarzy. Chciał już wrócić do swojej roboty i mieć to wszystko z głowy. Nie przywykł do polityki, choć uczył się tego przez lata. Ale to zapewne dlatego, ze u nich w Rosji, w rodzie Bułhakow większość rzeczy załatwiało się po prostu przemocą.
|
Frederick Crouch Minister Magii, Głowa Rodziny CrouchDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: czternaście i pół cala, włókno ze smoczego serca, tarninaOPANOWANE ZAKLĘCIA: enervate, cave inimicum, expelliarmus, homenum revalis, riddiculus, conjuctivitis, drętwota, everte statum, petrificus totalus, avifors, duro, accio, bombarda, flippendo, locarnum inflamari, brackium emendo, reparifors, kaproun, rapello muggletum, ebulbio, impedimenta, sagittent, utevo lux, homorphus, bombarda maxima, eistem aperio, delens vestigium, illegibilus, suspensarius, fiendyfre, obliviate, sectusempra, vulnera sanatur, protego horribilis, turbine ignisis, confringo, dissendium, finite incantatem, imperius revelioOPIS POSTACI: Jest to dość wysoki mężczyzna, mierzący sobie około 180 cm. Szczupły i smukły nie odbiega zanadto od klasycznego wyobrażenia czarodziejskiego arystokraty wywodzącego się z rodu od stuleci pielęgnującego czystość błękitnej niemal krwi, płynącej w jego żyłach. Pomimo niepierwszej młodości posiadacza, zanczna włosów na głowie Fredericka zachowała naturalnie ciemny, choć niekoneicznie kruczoczarny odcień. Nie da się jednak nie zauważyć siwizny pstrzącej głównie skronie mężczyzny, której wtórują delikatne zmarszczki, nie do końca adekwatne do wieku. Nie można wcale powiedzieć, ażeby pan Crouch trzymał się źle. Przeciwnie - niejednokrotnie słyszy, iż nie wygląda na swoje pięćdziesiąt lat, choć niekiedy (głównie wskutek trudnych momentów związanych z wykonywaną przezeń pracą) zmarszczki zdają się uwydatniać, a oczy mglić. Na codzień jednak spojrzenie jego jest bystre, niepozbawione oceny, świdrujące każdą duszyczkę na wskroś, choć raczej łagodne i stonowane. Wąskie usta coraz rzadziej wykrzywia w uśmiech, bez końca zaabsorbowany obowiązkami Ministra Magii - posady, o której zdawał się marzyć, odkąd tylko wkroczył do gmachu Ministerstwa jako jeden z jego pracowników. Palce ma długie i szczupłe, absolutnie nieprzystosowane do pracy fizycznej. Z drugiej strony jednak utrzymuje całkiem dobrą kondycę, a w wolnych chwilach nie wzgardzi przejażdżką na swojej ukochanej miotle jeszcze z czasów późnoszkolnych. Szkoda tylko, że momentów takich jest coraz mniej... Temat: Re: Biuro Ministra Magii Sob 06 Lut 2016, 06:28 | |
| Frederick uniósł brew, lekko zadziwiony niefrasobliwością swojego podwładnego. Minister zdawał sobie sprawę, że może i nie jest przesadnie lubiany wśród niżej postawionych urzędników władanej przez siebie instytucji, lecz podobne insynuacje, jakie próbował czynić w tej chwili Bułhakow były obrazem jego - aż trudno się zdecydować - ograniczenia bądź niekompetencji. Jaki jednak ten człowiek był, Crouch miał pełną świadomość, że nie zatrudnia osoby ani durnej, ani niepotrafiącej wykonywać własnych obowiązków. Wobec czego zostawało tylko jedno wyjście - Bułhakow był nieokrzesanym chamem. To jednak na szczęście jest możliwe do wypracowania... Szef brytyjskiego rządu czarodziejów wysłuchał bez słowa tego, co mężczyzna miał mu do przekazania. Nastąpiła chwila ciszy. Frederick pokiwał głową, jakby przetwarzając fakty. Następnie zanotował coś w dokumentach, leżących przed nim. - Cieszę się, panie Bułhakow, iż wywiązuje się pan należycie ze swoich obowiązków - wypalił z nagła. - Tak samo jak to, że dba pan o to moje dobre poinformowanie - czyżby jakaś aluzja do poprzednich słów? - Możliwe że rzeczywiście zostałem źle poinformowany o przebiegu operacji, co jest dość zrozumiałe, mając na uwadze to, że osoba na moim stanowisku nie może koordynować wszystkimi akcjami organizowanymi przez każdą najmniejszą komórkę Ministerstwa - mówił wolno, spokojnie i przeraźliwie zimno, świdrując mężczyznę marmurowym spojrzeniem. - Skoro jest pan tak dobrze poinformowany o sprawach BUM-u i tak chętnie próbuje mi pan pokazać, jak bardzo nie zdaję sobie sprawy z tego, co się tam u was dzieje, to od dziś do odwołania będzie sporządzał mi pan pisemne raporty z funkcjonowania wszystkich komórek Brygady Uderzeniowej Ministerstwa Magii. Po sporządzeniu owego dokumentu przekaże je pan do swojego opiekuna celem jego autoryzacji. Następnie złoży mi je pan w tym gabinecie osobiście. Do godziny siódmej wieczorem w każdą niedzielę. Jeśli dotychczas miał pan te dni wolne, będzie pan zmuszony pofatygować się do biura, za co - rzecz jasna - będzie panu doliczone do wypłaty. To wyjątkowo odpowiedzialne zadanie, ale wierzę, że z całym pańskim zapałem do wyłapywania mojego niedoinformowania, wywiąże się pan z niego wzorowo. Czy wszystko jest jasne? - Crouch rzucił swojemu podwładnemu ostatnie spojrzenie spod szkieł okularów. - Doskonale - kiwnął głową i ujął pióro na powrót w palce. Przystąpił do kontynuowania uzupełniania dokumentacji, nie podnosząc już oczu na Bułhakowa. - Proszę zamknąć za sobą drzwi.Crouchowie nie tolerują bezczelności, ani karygodnego tonu wypowiedzi, jakie najwidoczniej zwykli uskuteczniać Bułhakowie. /Myślę że możemy rzeczywiście się w to pobawić co niedzielę, bądź co dwie. Zależy mi na tym, żeby raporty fizycznie były na skrzynce Freda, bo mogą być dobrym motywem do kontynuowania tej ciekawej relacji. :Dzt.
Ostatnio zmieniony przez Frederick Crouch dnia Pon 08 Lut 2016, 12:28, w całości zmieniany 1 raz
|
Jewgienij Bułhakow Nauczyciel OPCM, Głowa Rodziny BułhakowDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, włókno ze smoczego serca, 10¼ cala, mało giętka. Barwiona na czarno, nieco przetarta, z wyrzeźbionymi na rękojeści liśćmi drzewa, z którego została wykonana.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Bombarda, Enervate, Finite, Flippendo, Incendio, Lumos, Lumos Maxima, Mobilicorpus, Nox, Periculum, Protego, Reducto, Sad Infer, Vad Infer, Wingardium Leviosa | Łatwe: Anesthesia, Bracium Emendo, Chłoszczyść, Delens Vestigium, Erecto, Extiguetor Ignis, Funemite, Impervius, Leviora, Rennervate, Siccum, Sollicus, Suspenorius, Vipera Evanesca, Zaklęcie Czterech Stron Świata (Wskaż mi) | Trudne: Acis Missile, Fiendfyre, Invivenerum, Non confringetur, Obliviate, Protego Horribilis, Purpura Flamma, Sectumsempra, Stimulus Meledictionem, Szatańska Pożoga, Tardis | Niewybaczalne: Avada Kedavra, Cruciatus | Specjalne: SolviteOPIS POSTACI: Jewgienij jest wysokim, mierzącym prawie 190cm mężczyzną. Nie należy do tych najlepiej zbudowanych, wręcz przeciwnie - jest tym typem, na którym wszystkie ubrania wiszą i ludzie nie raz dziwią się, jak można być tak chudym. Nie znaczy to jednak, że jest chucherkiem, lata treningów zaowocowały całkiem solidną warstwą mięśniową i choć z kulturystą nie miałby szans, jest przygotowany do powalenia kogoś swojej postury. Na ciele ma wiele blizn, jedne są starsze i pochodzą z dzieciństwa, kiedy to zbierał lanie za występki nie godne dziedzica. Te nowsze są natomiast pamiątkami po eskapadach, mordobiciach i różnego rodzaju balangach, w których już nie tak młody Bułhakow zdawał się brać udział. Ciemne, ścięte na krótko włosy i kilku dniowy zarost to cechy charakterystyczne. Podobnie jak ciemne, odrobinę puste oczy, w których widać przede wszystkim pokłady nienawiści i agresji. Jewgienij zdecydowanie nie należy do najprzystojniejszych mężczyzn jacy chodzili po ziemi, jest zwyczajnie przeciętny. Stara ubierać się elegancko, w koszule, marynarki i spodnie z kantem. Zazwyczaj mu się to udaje, oczywiście o ile nie jest aktualnie na dniu piętnastym ciągłego picia na umór. W takich przypadkach przestaje zwracać uwagę na szczegóły pokroju prasowania, czy nawet prania rzeczy. Często można spotkać go z okularami na nosie, które od pewnego czasu są mu po prostu potrzebne. Kiedyś nosił je, gdy chciał wyglądać na inteligentnego, teraz nie ma wyboru, jeżeli chce się czemuś dobrze przyjrzeć. Jak na ponad czterdziestoletniego mężczyznę przystało, ma pierwsze zmarszczki pojawiające się wokół oczu i skórę, która nosi ślady starzenia się. Nie są mu obce także wszechobecne piegi, którymi tak naprawdę nigdy się nie przejmował. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Nie 07 Lut 2016, 15:09 | |
| Prawdę mówiąc, Jewgienij nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy Ministra Magii lubi, czy jednak nie. Zawsze był po prostu postacią, która egzystowała gdzieś, gdzie myśli Bułhakowa nawet nie docierały. Żył, trzymał to wszystko w garści i póki nie ingerował w jego życie, było mu to obojętne. Giena mógł być typem chama i agresywnego tyrana, jednak w starciu z pracodawcą naprawdę się powstrzymywał. Gdyby obaj siedzieli teraz w Rosji, cóż, jednego z nich już zapewne nie byłoby wśród żywych, bo Bułhakow naprawdę nie należał do ludzi cierpliwych. Tymczasem jednak stał, patrzył się na twarz swojego szefa bez ani jednej emocji. Nie było po nim widać niczego, po prostu pusta powłoka słuchająca słów Ministra. W środku jednak wszystko w nim wrzało, a bluźnierstwa w stronę Ministra stawały się coraz ciekawiej zlepione wraz z jego kolejnymi słowami. W mniemaniu Gieny, jeżeli ktoś był szefem, głową czegoś, jego obowiązkiem było wiedzieć wszystko. Być może było to wynikiem wychowania przez Vladimira Bułhakowa, który miał oczy dookoła głowy i w każdej torbie, jaka znajdowała się w domostwie. Będąc powiązanym z tą rodziną nie mogłeś kichnąć, bez świadomości, że on o tym już wie. Nawet tutaj, za granicami Rosji Giena nie mógł czuć się całkowicie wolny. I takiego sprawdzania oczekiwał również po swoim szefie, ale jak widać - mylił się. Nie miał jednak ochoty wdawać się w pyskówę i dyskusję na tematy polityczne i organizacyjne, bo prawdę mówiąc, mało go to obchodziło. Chciał po prostu wrócić do pracy i mieć to wszystko za sobą. Wiele rzeczy siedziało w tej chwili na jego głowie i ta cała rozmowa nawet w najmniejszym stopniu nie była dla niego tak ważna jak to, co miało wydarzyć się już niedługo. Kiwnął tylko głową i wyszedł bez słowa. Zamknął drzwi delikatnie, uważając, by nimi nie trzasnąć i przeszedł kawałek dalej. Gdy był już w bezpiecznej odległości od biura Ministra zaklął siarczyście. Jeszcze mu brakowało cotygodniowych raportów, do cholery jasnej! [z/t]
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Biuro Ministra Magii Sro 10 Lut 2016, 15:21 | |
| |
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Biuro Ministra Magii Czw 28 Lip 2016, 02:40 | |
| Poniedziałek, 25 lipca 1934r. Po ostatnich wydarzeniach w Ministerstwie Magii wręcz wrzało. Co prawda od czasu incydentu w Hogsmeade minęło kilka miesięcy, jednak ludzie dalej pamiętali i Frederick Crouch nie dziwił im się wcale. Siedział więc codziennie, zawalony stertami dokumentów, umówionych spotkań i gotów do zadań, które męczyły go coraz bardziej. Był jednak na tyle solidnym człowiekiem, że nawet przez chwilę nie pokazał nikomu, jak bardzo jest zmęczony i jak bardzo chciałby odpocząć. Informacje z Hogwartu o tym, że potrzebne jest spotkanie z Ministrem Magii dotarły do niego już jakiś czas temu, jednak sprawy edukacji były mniej ważne od sprawy bezpieczeństwa całej Wielkiej Brytanii. Ostatecznie jednak znalazł chwilę teraz, w poniedziałek o godzinie 10. Siedział za biurkiem, jak zawsze podpisując się pod ustawami i dekretami, czekając jednocześnie na przybycie wicedyrektora szkoły, @Vakel Bułhakowa. Przez chwilę myślał, skąd jeszcze zna to nazwisko i gdy sobie przypomniał pokręcił głową. Miał nadzieję, że ci dwa nie są ze sobą spokrewnieni, a jeżeli już są - że zasiadający w szkole Vaksilij jest dużo lepiej przygotowany do pracy, jaką wykonuje.
|
Vakel Bułhakow Dyrektor Hogwartu, Opiekun Hufflepuffu, NumerologDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, 13 cali, włókno z pachwiny nietoperza, mało giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Finite, Bąblogłowy, Expeliarmus, Protego, Drętwota, Lumos, Nox, Depulso, Everte Statum, Immobilus, Repirifage, Accio, Alohomora, Colloportus, Chłoszczyść, Acetabulum Lava, Bombarda Maxima, Constant Visio, Erecto, Oculus Reparo, Quietus, Siccum, Wskaż mi, Pakuj, Anapneo, Anesthesia, Repariforos, Fiedfyre, Obliviate, Sectumsempra, Szatańska Pożoga, Acis Missle, Volnera Sanatur, Salvio Hexia, Upiorogacek, Avada Kedavra, Finite Incantatem, Skurge, Somno, Zaklęcie Kameleona, Repello Muggletum, Adversum, Ne Apportation, Protego HorribilisOPIS POSTACI: Wysoki, bo mierzący ponad 185 centymetrów wzrostu mężczyzna o ektomorficznej budowie ciała. Nie jest zbyt wysportowany, ale od jakiegoś czasu nad tym pracuje. Mimo tego sprawia wrażenie lekko wychudzonego. Ciało Bułhakowa, głównie plecy, uda i pośladki pokryte są szeregiem szpecących je blizn, będących nieprzyjemną pamiątką po rodzinnym domu. Pomimo wielu okazji ku temu nie usunął ich nigdy, być może po to, aby przypominały mu wydarzenia, które go ukształtowały. Włosy ma brązowe. Charakterystyczną dla nich jest niesforna, opadająca na oko grzywka, w chwilach stresu często przez niego przeczesywana. Oczy szarozielone. Posiada wszystkie cechy wyglądu, które powinny składać się na typowego paszczura - ziemniaczany nos, wyjątkowo jasne i rzadkie brwi, idealny do rozgniatania orzechów, perfekcyjnie kwadratowy podbródek i wiecznie zdenerwowane spojrzenie, a mimo tego z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu rozkochał w sobie niejedną pannę. (Może to prawda, że kobiety podświadomie lecą na złych facetów?) Zawsze wyjątkowo czysty, zadbany i schludny. Dba o swój wizerunek. Nosi się w drogich, szytych na miarę ubraniach. Roznosi wokół siebie przyjemny zapach kwiatowej woni, czasami wymieszany z kadzidłem lub świecami do medytacji. Na pierwszy rzut oka widać, że jest bogaty, a przynajmniej na takiego pozuje i wychodzi mu to zadziwiająco dobrze. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Wto 02 Sie 2016, 12:07 | |
| Bułhakow maszerował dzielnie przez korytarz, przyglądając się swojemu odbiciu w szklanych gablotkach, by poprawić i tak nienagannie ułożone włosy i zawiązać jeszcze raz, tym razem dokładniej i estetyczniej, charakterystyczną już dla swojego wizerunku muchę. Starzał się, tak potwornie się starzał i zrobiłby wiele, aby ten proces zatrzymać, ale czas pędził nieubłaganie, a jego wiedza na temat wiecznej młodości nie wzbogacała się wcale o nowe terminy i fakty, a nawet ubożała, kiedy sprawdzał te stare i orientował się, że były tylko wymysłami szaleńców lub małych dzieci. Zaprzątanie sobie głowy wchodzącej powoli w stan przemijania urodą uznał jednak za wysoce zbędne na minutę przed spotkaniem z Ministrem Magii. Dmuchnął sobie jeszcze w dłoń, tak dla pewności, po czym zatrzymał się tuż przed drzwiami, wyprostował, zapukał i.. no, wszedł. Punktualnie o wyznaczonej godzinie. Co do sekundy. Zamknął je za sobą bez zbędnego trzasku. - Dzień dobry, panie Crouch. - przywitał się od razu, wyciągając do niego wyciągniętą rękę. - Obawiam się, że nie przynoszę dzisiaj panu dobrych informacji. Po pierwsze: od miesiąca nie mam żadnego kontaktu z Adarą Fletcher i Constantinem Lupei. Nie odnalazłem również na terenie Zamku żadnych rzeczy osobistych pani dyrektor. W związku z tym śmiem twierdzić, że wraz z zakończeniem roku postanowiła opuścić Hogwart pod pretekstem zabezpieczania podróży uczniów, w rzeczywistości wykorzystując okazję by wymknąć się i zniknąć gdzieś po drodze. W międzyczasie swoje wypowiedzenie złożyli opiekunowie Slytherinu i Ravenclawu, przez co pustką świecą kolejne krzesła w kadrze nauczycielskiej. Wraz ze zniknięciem Constantina, którego podejrzewam o ucieczkę razem z Adarą, zważywszy na bliską relację jaka ich łączyła - jestem ostatnim opiekunem, jaki w Hogwarcie się ostał. Samodzielne przygotowanie sesji poprawkowych nie jest dla mnie szczególnym problemem, jednakże istnieje mus wypełnienia luk w kadrze przed rozpoczęciem roku, a także obsadzenie stanowiska dyrektora placówki, co z powodu okrojonej rady leży głównie w pana kompetencji.
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Biuro Ministra Magii Sro 03 Sie 2016, 14:34 | |
| Słysząc pukanie i otwierające się drzwi, minister spojrzał na zegarek odnotowując sobie, że ten z Bułhakowów umiał przyjść na czas. Podniósł się, podał mu rękę i ponownie zajął swoje miejsce. Zdążył jedynie zapytać, co było tak pilnego, że nie mogło już czekać. Kiedy jednak Vakel opowiedział o wszystkim, pan Crouch westchnął. Jeszcze tego mu brakowało, żeby Hogwart był kolejnym problemem! Mógł się tego spodziewać, skoro dyrektorką została taka a nie inna kobieta, ale z drugiej strony głosowanie było... Cóż, uczciwe. Najwidoczniej właśnie dostał nauczkę i będzie pilnował, żeby sprawiedliwości zawsze pomagać. - Przynosi mi pan same złe wiadomości, panie Bułhakow. Proszę usiąść. - Wskazał na fotel znajdujący się przed biurkiem i stukając palcami w blat spojrzał na swojego gościa. I co teraz? Ach, chyba nie było wyboru. - Biorąc pod uwagę okoliczności i to, że mamy zawirowania w praktycznie każdym z departamentów przez to wszystko, co działo się ostatnio... Wydaje mi się, że nie mamy czasu zwoływać kolejnej rady pedagogicznej, z resztą - z tego, co pan mówi, odbyłaby się ona w bardzo okrojonym składzie. Nie pozostaje mi nic innego, jak mianować pana dyrektorem szkoły, bo w chwili obecnej nawet przewodnicząca komisji egzaminacyjnej ma ręce pełne roboty. Jak pan się domyśla... Wielu pracowników ministerstwa, szczególnie ci pochodzenia mugolskiego, zrezygnowali z pracy i wyjechali w świat. Jeżeli chodzi o opiekunów domów, pozostawiam to panu. To samo z uzupełnieniem braków w kadrze. Liczę na to, że jest pan na tyle kompetentny, żeby dać sobie z tym radę samemu. Proszę mnie informować o tym, co się dzieje.
|
Vakel Bułhakow Dyrektor Hogwartu, Opiekun Hufflepuffu, NumerologDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, 13 cali, włókno z pachwiny nietoperza, mało giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Finite, Bąblogłowy, Expeliarmus, Protego, Drętwota, Lumos, Nox, Depulso, Everte Statum, Immobilus, Repirifage, Accio, Alohomora, Colloportus, Chłoszczyść, Acetabulum Lava, Bombarda Maxima, Constant Visio, Erecto, Oculus Reparo, Quietus, Siccum, Wskaż mi, Pakuj, Anapneo, Anesthesia, Repariforos, Fiedfyre, Obliviate, Sectumsempra, Szatańska Pożoga, Acis Missle, Volnera Sanatur, Salvio Hexia, Upiorogacek, Avada Kedavra, Finite Incantatem, Skurge, Somno, Zaklęcie Kameleona, Repello Muggletum, Adversum, Ne Apportation, Protego HorribilisOPIS POSTACI: Wysoki, bo mierzący ponad 185 centymetrów wzrostu mężczyzna o ektomorficznej budowie ciała. Nie jest zbyt wysportowany, ale od jakiegoś czasu nad tym pracuje. Mimo tego sprawia wrażenie lekko wychudzonego. Ciało Bułhakowa, głównie plecy, uda i pośladki pokryte są szeregiem szpecących je blizn, będących nieprzyjemną pamiątką po rodzinnym domu. Pomimo wielu okazji ku temu nie usunął ich nigdy, być może po to, aby przypominały mu wydarzenia, które go ukształtowały. Włosy ma brązowe. Charakterystyczną dla nich jest niesforna, opadająca na oko grzywka, w chwilach stresu często przez niego przeczesywana. Oczy szarozielone. Posiada wszystkie cechy wyglądu, które powinny składać się na typowego paszczura - ziemniaczany nos, wyjątkowo jasne i rzadkie brwi, idealny do rozgniatania orzechów, perfekcyjnie kwadratowy podbródek i wiecznie zdenerwowane spojrzenie, a mimo tego z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu rozkochał w sobie niejedną pannę. (Może to prawda, że kobiety podświadomie lecą na złych facetów?) Zawsze wyjątkowo czysty, zadbany i schludny. Dba o swój wizerunek. Nosi się w drogich, szytych na miarę ubraniach. Roznosi wokół siebie przyjemny zapach kwiatowej woni, czasami wymieszany z kadzidłem lub świecami do medytacji. Na pierwszy rzut oka widać, że jest bogaty, a przynajmniej na takiego pozuje i wychodzi mu to zadziwiająco dobrze. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Pią 05 Sie 2016, 23:23 | |
| Nawet tak dobry aktor jakim był Vakel nie dał rady w pełni zamaskować zaskoczenia, które ukradkiem wdarło się na jego twarz. Być może informacje przekazane mu przez Croucha naprawdę tak mocno nim poruszyły, być może na wskutek ostatnich wydarzeń złagodniał i zmizerniał - to nie miało w tej chwili znaczenia. Co miał odpowiedzieć? Zaśmiać się, podziękować, udać skromność? Od dawna nie poczuł się tak mocno skołowany w towarzystwie kogoś tak wpływowego i ważnego jak Minister Magii, ale nie miał zamiaru dać przejąć mu nad sobą kontroli. Ha, jeszcze czego! Był ponad to, ponad to wszystko i nie miał zamiaru dać za wygraną absolutnie nikomu i niczemu. Coś w nim nagle rozbłyśło, co dało się dojrzeć w oczach. - Jest to decyzja ostateczna czy tymczasowa? Z całym szacunkiem, ale ze względu na głosy oddane przez Pana i Panią przewodniczącą komisji edukacyjnej wyjątkowo ciężko jest mi uwierzyć w to, że pozostawi pan szkołę w jedynie moich rękach pod warunkiem bycia informowanym listownie o moich poczynaniach. Czy jest coś poza masowymi wypowiedzeniami o czym powinienem wiedzieć przed powrotem do szkoły? Co z pracownikami Ministerstwa, którzy mieli być do niej przydzieleni?
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Biuro Ministra Magii Sob 06 Sie 2016, 21:44 | |
| Minister spojrzał na Bułhakowa niczym na idiotę i odetchnął pod nosem, odkładając pióro na blat. Co on miał z tymi Rosjanami? No nic, postanowił skupić się na tej rozmowie jeszcze przez chwilę, żeby Vaksilij nie pomyślał sobie, że może robić, co chce. - Jak się pan zapewne domyśla, tymczasowa. Nie mamy teraz czasu na wybory, więc pan jako wicedyrektor obejmuje stanowisko dyrektora. Dostaje pan wszelkie uprawnienia i może pan decydować o losach szkoły. Gdy tylko sytuacja się uspokoi zrobimy zebranie, na którym zadecydujemy, co dalej. Jeżeli pana poczynania będą jak najbardziej w porządku i wyrazi pan chęć dalszego piastowania tego stanowiska, nie będę widział przeciwwskazań. Do tego czasu jednak jest daleko. Floorence, gdy tylko upora się ze swoimi problemami na pewno wpadnie do pana z kontrolą i pomoże we wszystkim, w czym będzie trzeba. Wszelkie egzaminy z pewnością też wesprze. Raz na miesiąc będziemy wysyłać do was kogoś, kto będzie sprawdzał bezpieczeństwo i to, co się dzieje. - Zrobił chwilę przerwy i spojrzał prosto w oczy nowego dyrektora Hogwartu. - Powinien pan wiedzieć, że źle się dzieje. Nie chcę wywoływać paniki, ale opiekuje się pan dziećmi, które są naszą przyszłością, więc musi pan wiedzieć. Proszę mieć oczy i uszy szeroko otwarte i najlepiej, gdyby zdawał mi pan raporty jak najczęściej. Co do pracowników ministerstwa, jestem w stanie wysłać do Hogwartu kilku BUMowców, którzy będą dbać o bezpieczeństwo dzieci. Ma pan jeszcze jakieś prośby do ministerstwa? Oczekiwania? Ilu członków kadry trzeba będzie zastąpić?
|
Vakel Bułhakow Dyrektor Hogwartu, Opiekun Hufflepuffu, NumerologDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Olcha, 13 cali, włókno z pachwiny nietoperza, mało giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Finite, Bąblogłowy, Expeliarmus, Protego, Drętwota, Lumos, Nox, Depulso, Everte Statum, Immobilus, Repirifage, Accio, Alohomora, Colloportus, Chłoszczyść, Acetabulum Lava, Bombarda Maxima, Constant Visio, Erecto, Oculus Reparo, Quietus, Siccum, Wskaż mi, Pakuj, Anapneo, Anesthesia, Repariforos, Fiedfyre, Obliviate, Sectumsempra, Szatańska Pożoga, Acis Missle, Volnera Sanatur, Salvio Hexia, Upiorogacek, Avada Kedavra, Finite Incantatem, Skurge, Somno, Zaklęcie Kameleona, Repello Muggletum, Adversum, Ne Apportation, Protego HorribilisOPIS POSTACI: Wysoki, bo mierzący ponad 185 centymetrów wzrostu mężczyzna o ektomorficznej budowie ciała. Nie jest zbyt wysportowany, ale od jakiegoś czasu nad tym pracuje. Mimo tego sprawia wrażenie lekko wychudzonego. Ciało Bułhakowa, głównie plecy, uda i pośladki pokryte są szeregiem szpecących je blizn, będących nieprzyjemną pamiątką po rodzinnym domu. Pomimo wielu okazji ku temu nie usunął ich nigdy, być może po to, aby przypominały mu wydarzenia, które go ukształtowały. Włosy ma brązowe. Charakterystyczną dla nich jest niesforna, opadająca na oko grzywka, w chwilach stresu często przez niego przeczesywana. Oczy szarozielone. Posiada wszystkie cechy wyglądu, które powinny składać się na typowego paszczura - ziemniaczany nos, wyjątkowo jasne i rzadkie brwi, idealny do rozgniatania orzechów, perfekcyjnie kwadratowy podbródek i wiecznie zdenerwowane spojrzenie, a mimo tego z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu rozkochał w sobie niejedną pannę. (Może to prawda, że kobiety podświadomie lecą na złych facetów?) Zawsze wyjątkowo czysty, zadbany i schludny. Dba o swój wizerunek. Nosi się w drogich, szytych na miarę ubraniach. Roznosi wokół siebie przyjemny zapach kwiatowej woni, czasami wymieszany z kadzidłem lub świecami do medytacji. Na pierwszy rzut oka widać, że jest bogaty, a przynajmniej na takiego pozuje i wychodzi mu to zadziwiająco dobrze. Temat: Re: Biuro Ministra Magii Pon 08 Sie 2016, 11:06 | |
| Miał ochotę się zaśmiać, bo cały tegoroczny semestr wydawał mu się być wielkim żartem od losu i nie potrafił uwierzyć w to, że cała ta maskarada ciągnęła się nadal. To było... nie, to nawet nie próbował być. To nie miał prawa miejsca i bytu w tym samym wszechświecie co on. - Niech więc będzie. Właściwie, to na ten moment nie mam nic do dodania, panie Crouch. Posiadam zarys listy kandydatów na poszczególne stanowiska i przekażę ją panu uzyskawszy potwierdzenie, iż osoby te są w stanie objąć je przynajmniej na ten rok szkolny. - powiedział, podnosząc się z tego cholernie niewygodnego krzesła. A może tylko wydawało mu się tak, bo był koszmarnie spięty? Czy myśl o ściągnięciu do siebie brata nie była zachcianką koszmarnie irracjonalną? Z drugiej strony, cóż takiego Jewgienij miał do roboty w Brygadzie, by nie móc zatrudnić się na rok w Hogwarcie? Zupełnie niewiadomy tego, że właśnie planował obsadzić go na stanowisku człowieka, którego morderstwo zlecił - skłonił się Ministrowi Magii gotowy do opuszczenia jego gabinetu. Skoro tak sprawę stawiała ta stara prukwa, to jeszcze mu pokaże. Im mniej wytycznych tym lepiej.
|
Temat: Re: Biuro Ministra Magii | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |