NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Ururu Marquez

Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Ururu Marquez  Ururu Marquez EmptyWto 02 Lut 2016, 22:41



BIO

IMIĘ: Ururu
NAZWISKO: Marquez
CZYSTOŚĆ KRWI: półkrwi
DATA URODZENIA: 22 lipca 1918
ROK NAUKI: V
DOM: Slytherin
RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
BOGIN: utrata rodziców ze swojego powodu
WIZERUNEK: Evan Peters (Quicksilver)


WIDOK ZE ZWIERCIADŁA AIN EINGARP
Oto i Ururu w swojej codziennej szacie. Otoczony niesamowitymi wynalazkami. Latającymi, poruszającymi się, świecącymi, puszczającymi kłęby pary. Na rękach ma kilka grubych tomów opatrzonych swoim nazwiskiem, a na twarzy szeroki jak zawsze uśmiech. W tle widać rodziców powoli podchodzących do swojego syna...


OPIS POSTACI
Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr osiemdziesiąt.
Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste.
Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy.
Jego pogodne nastawienie do życia i wyraz twarzy często nadaje mu łatkę naiwniaka lub żartownisia, ale wcale taki nie jest. Ten chłopiec dosyć twardo stąpa po ziemi szukając coraz to nowych przygód, po prostu odkrywając świat, coraz więcej świata... Taki tam naukowiec, badacz. Interesuje się praktycznie wszystkim co ma związek z magią oraz technologią. Z powodu swojego mugolskiego wychowania traktuje całość świata czarodziejów jako osobny mikroświat, a wszelkie czary jako jeden z odłamów nauki. Uwielbia rozmyślać nad nowymi rzeczami. Często szuka inspiracji w bibliotece mając nadzieję, że znajdzie coś FASCYNUJĄCEGO. W tym samym celu szwęda się po różnych miejscach Hogwartu oraz nawiązuje kontakty towarzyskie z duchami i portretami. Liczy, że macając każdą cegiełkę odkryje coś niesamowitego. Również marzy o wejściu do dormitoriów innych domów, aby przeprowadzić tam dokładne oględziny. Ma swoje notesy, w których spisuje swoje obserwacje i wszystko inne. Trzyma je w kufrze otwierającym się tylko na dotyk jego ręki. Jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie ma. Trzyma w nim też kilka zdobyczy technologicznych, aby badać, czemu nie działają na terenie Hogwartu.
Ururu jest osobą wybitnie kulturalną, wychowany pod ostrą etykietą zawsze wie, jak się zachować. Tylko czasami przyjmuje pozę żeńską. Często przy ukłonie dodaje dygnięcie, co wygląda komicznie, jednak zawsze wykonuje to z niesamowicie wielką pewnością siebie. Uchodzi za dziwaka, ale raczej nikt nie robi mu z tego powodu docinków, wiedzą, że nie jest głupi. Ururu nie szuka towarzystwa innych, może z kimś poprzebywać, ale nie jest w jego stylu posiadanie stałego grona przyjaciół. Nie ma również specjalnie bliskich kontaktów. Często wydaje się zdystansowany, a zaraz potem potrafi powiedzieć coś niesamowicie szczerego. Ludzie czasami go unikają, bo nie wiedzą, czego się mogą po nim spodziewać.
W Hogwarcie pasjonuje się właściwie każdym przedmiotem, do wszystkiego ma wielki entuzjazm, dlatego czasem zostaje "wyzywany" od Krukonów. Sam o mały włos byłby jednym z nich, gdyż to właśnie do Ravenclawu Tiara Przydziału chciała go przyłączyć. Ale o tym raczej nie wspomina.
Nie lubi ograniczonych ludzi i nie potrafi zrozumieć pogardy do mugoli. Przecież wymyślili tyle fantastycznych rzeczy! Mimo wszystko nie dyskutuje na ten temat z innymi Ślizgonami - obiecał Tiarze nie rozmawianie o mugolach, jeśli tylko będzie mógł dostać się do Slytherinu. Dlaczego akurat tam? Wiadomo - podobno to tam można spotkać najbardziej fascynujących czarodziejów oraz odrobinkę czarnej magii...
Poza tym Ururu uwielbia pająki i umie jeździć konno. Na pytanie kim są jego rodzice i czym się zajmują odpowiada, że sam chciałby to wiedzieć. Denerwuje go ciągłe przebywanie w tym samym miejscu, chociaż pociesza się myślą o odkryciu w końcu czegoś naprawdę niesamowitego.


PRZYKŁADOWY POST
Tak więc stało się. Oto dzień, w którym rozpocznie się jego największa przygoda w życiu. W końcu dostał się do Hogwartu. Od teraz jego życie zmieni się o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Nie, nie płakał za domem, za rodzicami. Był świadomy, że utracił ich bezpowrotnie... a może jednak nie? Może jednak jeszcze się z nimi zobaczy kiedyś? Dokąd wróci na wakacje?
Zacisnął wargi. Trochę się denerwował. Chociaż pozytywnymi emocjami też był przepełniony. W końcu rusza do prawdziwej szkoły magii! Był czarodziejem! Uśmiech sam pojawił mu się na ustach. Kto wie, co go tam czeka...
Ale nie mógł się cieszyć samotnym rozmyślaniem. Express do Hogwartu pomimo swoich rozmiarów nie mógł zapewnić każdemu z uczniów osobnego przedziału. Tak więc do Ururu dosiadła się gromadka całkiem różnych od siebie dzieci. Jasnowłosy niski chłopiec wszedł pierwszy. Za nim ciemnoskóra dziewczynka z tysiącem drobniutkich warkoczyków we włosach, rudzielec o różowawej skórze i kruczoczarna o urodzie zachodnioazjatyckiej. Przywitali się z Ururu, po czym kontynuowali dalej swoją rozmowę o kartach czarodziejów. Znudziło im się to jednak. Ciemnoskóra dziewczynka postanowiła włączyć do ich kręgu Ururu.
- Jestem Kiki. A ty?
- Ururu, miło mi poznać - odpowiedział uśmiechając się i podając rękę do uścisku, zgodnie z zasadami, w jakich był wychowany. Kiki zaśmiała się ściskając jego dłoń. Dla niej było to powitanie dorosłych mężczyzn. Ciekawie. Reszta dzieciaków również się przestawiła: Malcolm, Claudius i Shresthi. Każde z dzieci pochodziło z różnych stron świata, lecz wszystkich rodzice byli podróżnikami... a także oboje byli czarodziejami.
- Pochodzę z Hiszpanii - zaczął opowiadać im swoją historię. - Mój tata jest kupcem i będąc w Japonii poznał mamę, którą zabrał ze sobą do kraju. Kiedy się urodziłem już tak nie podróżowali... Chodziłem do takiej nudnej szkoły we Francji, gdzie tylko się malowało albo śpiewało. Potem... poszedłem do Hogwartu - zakreślił pokrótce swój życiorys omijając oczywiście pewne momenty. Swoją chorobę i... inne szczegóły.
- To jesteś prawie jak my - odpowiedziała Kiki z uśmiechem.
- A twoi rodzice byli mugolami? - spytał podejrzliwie rudowłosy Claudius.
- Mugolami? Nie... - odpowiedział szybko Ururu zastanawiając się co to słówko znaczyło. Prawdę mówiąc to nie miał za wiele czasu na zaznajomienie się ze słownictwem tego typu. Nie zdążył nawet przejrzeć podręczników, bo kupował je dopiero przed wyjazdem... całe szczęście, że udało mu się w ogóle dotrzeć na odpowiedni peron.
- To dobrze. Rodzice nie pozwolili zadawać nam się z ich dziećmi - wyjaśnił chłopiec.
- A do jakiego domu chcesz iść? - spytał Malcolm przeszywając go na wylot zielonymi oczętami. Wszystkie dzieci również trwały w napięciu. W końcu przydział do domów to najbardziej ekscytująca rzecz, jaka ich dzisiaj czekała. Poza samym zobaczeniem Hogwartu, oczywiście.
- Domu? Nic nie wiem o nich... - Ururu poprawił krawacik mundurka. - Dopiero od tygodnia wiem, że idę do Hogwartu, nie wiem o nim wszystkiego.
Dzieci zrozumiały. Tylko rodzice Shresthi przebywali w Anglii w czasie jej narodzin, więc było wiadomo, że pójdzie do tej szkoły. Pozostali dorośli nie wiedzieli, gdzie przyjdzie im odesłać pociechy na naukę. Dzieciaki szybko wyjaśniły mu na czym to polega i jakie domy ma do wyboru. Każde z nich chwaliło bardziej jeden z czterech.
- Nie możemy się zdecydować, gdzie pójść. Chociaż podobno to i tak tiara wybiera... Właściwie to nam to obojętnie, bo lekcje nie trwają przecież cały dzień, ale Shresthi mówi, że wcale nie będziemy - Kiki przewróciła oczami.
- Domy rywalizują ze sobą bardziej niż myślicie - wspomniana zabrała głos. - Szczególnie Gryffindor i Slytherin.
- Ale to bez różnicy! I tak będziemy przyjaciółmi - Claudius klepnął Malcolma w ramię. - Przecież znamy się już rok!
A to było dużo, biorąc pod uwagę, że jak gdzieś mieszkali, to zazwyczaj w okolicy mugoli, z którymi nie można było im się zadawać.
Potem zaczęli jeszcze o czymś rozmawiać, a Ururu zastanowił się, gdzie by chciał pójść. Powiedzieli, że jak lubi się uczyć, to żeby poszedł do Krukonów. Ale jakoś ciekawiły go też inne domy... Może ta słynna Tiara Przydziału mu pomoże.
Podczas wysiadania gromadka robiła się nerwowa. Nie ustalili, czy chcą iść do tego samego domu, czy do innych. Wydawało się, jakby pozostawili Ururu wybór - pójdą tam, gdzie on. Jeśli Shresthi mówiła prawdę i nie będą się przyjaźnić w przypadku innych domów to... nie będzie fajnie.
Weszli do Wielkiej Sali rozglądając się wokoło. Najbardziej zadziwione były oczywiście dzieci pochodzące z niemagicznych rodzin... i Ururu. O wszelkiej magii dowiedział się dopiero niedawno, więc nie mógł powstrzymać się przed zadzieraniem głowy do góry, aby zobaczyć lewitujące w powietrzu świeczki.
Dyrektor przemówił. Tiara zaśpiewała.
Stali w grupce na środku sali. Po kolei zostali wyczytywani, każdy miał stawianą na głowie Tiarę Przydziału... Ururu zastanowił się, czy może się przez to czymś zarazić. Chyba, że przez magię kapelutek się jakoś odkażał. Nie spytał kolegów o to, chociaż bardzo chciał. Ale był to dosyć poważny i uroczysty moment, niekulturalnym byłoby odezwać się teraz.
Claudius. Kiki. Shresthi. Malcolm. Każde z nich do innego domu.
Nadszedł i czas na niego. Wyszczerzył się jak zawsze, kiedy był podniecony. Usiadł na stołku i ogarnął wzrokiem całą Wielką Salą. Kupa ludzi, pomyślał. I wszyscy patrzyli się na niego... Nie speszył się. Powoli przejechał wzrokiem po stołach poszczególnych domów. Przy którym już za chwilę będzie dane mu usiąść?
- Czuję, że masz do mnie jakiś uraz - usłyszał jakiś sykliwy głosik. Oh, już miał tiarę na głowie. Właściwie była całkiem lekka, musiał musnąć ją koniuszkami palców, żeby zdać sobie sprawę, że ma coś na głowie.
- Czy magicznie się odkażasz? - spytał. - Wybacz, lecz jestem pełen obaw, czy nie roznosisz wszawicy...
- Doprawdy, doprawdy... Z taką manierą to nic, tylko Slytherin - wysyczała Tiara. - Jednak czuję, że zapał do nauki masz ogromny... i ile wiedzy sam zdobyłeś! No, no, byłbyś cennym zabytkiem dla Krukonów. Bardzo cennym...
- Jacy oni są? W pociągu mówili mi, że dużo się uczą... z książek - spytał. Przez myśl przeleciało mu "bezmyślni kujoni".
- Nie, nie, mój drogi... - odpowiedziała Tiara. Wiedziała, do czego zmierza. Miał potencjał. Chciał czegoś więcej. Nie przybył tu po edukację w zwykłym tego słowa znaczeniu. - Ravenclaw nie jest dla ciebie. Masz w sobie za wiele emocji. Slytherin! - krzyknęła ostatnie słowo. Stół Ślizgonów zagrzmiał oklaskami. Ururu powoli ruszył w stronę stołu. Pozdrowił najbliżej siedzących szerokim uśmiechem. Shresthi zrobiła mu miejsce obok siebie, więc je zajął.
Przez całą kolację intensywnie myślał. Odpowiedział na kilka pytań o imię, ewentualnie o jakieś małostkowe sprawy. Jego koleżanka milczała. Dopiero pod koniec rozejrzał się po Wielkiej Sali próbując znaleźć twarze reszty kolegów. Tak jakoś... nie dojrzał ich.
W końcu poszli do dormitorium. Ururu ziewnął. On by już poszedł spać, ale nie, jakiś typ, co był przewodniczącym, musiał im jeszcze nagadać parę niepotrzebnych rzeczy. Był właściwie bardzo nieprzyjemny. Ale w końcu wiedział o tym, że Ślizgoni nie słyną z dobrego obycia. Ciekawe, czemu Shresthi chciała tu być... Wydawała się po prostu spokojną osobą. Usłyszawszy o domach trochę inaczej sobie wyobraził, które wymarzyli sobie jego koledzy. Claudius wydawał się zbyt żywiołowy na Ravenclaw, Malcolm zbyt chłodny do Gryfonów, a Kiki... opowiadała jak wykradała swojej młodszej siostry karty czarodziejów. Czy to postawa godna Puchonki? Może po prostu pozmyślali mu z tymi charakterystykami... W końcu bez sensu było podzielić uczniów tak nierównomiernie jednocześnie robiąc z nauki wielkie zawody pomiędzy domami. Czy to nie oczywiste, że Huffelpuff nigdy nie wygra, jeśli byli tak "ciapowaci" i "nieudolni", jak to słyszał?
Ale po chwili wpadł mu do ucha kolejny czynnik. Bo o to po raz kolejny w dormitorium Slytherinu usłyszał taką oto wymianę zdań:
- Gdzie byli twoi rodzice?
- W Slytherinie, a twoi?
- Też, oboje.
Czyli to też był jakiś wpływ. Socjologia nie była czymś, czym Ururu się specjalnie interesował, ale na chwilę obecną całkiem ciekawe było obserwowanie społeczeństwa Hogwartu... może tym się zajmie na początku? Tak na rozgrzewkę.


Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Re: Ururu Marquez  Ururu Marquez EmptySob 06 Lut 2016, 18:01


WITAMY WŚRÓD ŚLIZGONÓW
Po poprawce przyjmuję. c:

PRZYDZIAŁ DO POKOJU: Jedyneczka


ZAKLĘCIAPUNKTY ROZWOJU
8 szkolnych
1 łatwe
50 PS


TWOJE PRZEDMIOTY
Zestaw podręczników szkolnych.
Samopiszące pióro.


CO DALEJ - KROK PO KROKU
Uzupełnij pola dodatkowych informacji biograficznych w swoim profilu.
Wybierz sobie zaklęcia na start i wypisz je w sklepiku rozwojowym. Potem nie zapomnij wpisać ich do profilu! Spis wszystkich dostępnych zaklęć znajdziesz tutaj.
Załóż swoją skrytkę, pamiętaj żeby skorzystać ze wzoru.
Dodaj temat z sowią pocztą, tutaj również możesz skorzystać z podanego wzoru.

Kartę akceptowała: Beza

Ururu Marquez

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1

Similar topics

-
» Tylko nie kolejna dziewczyna || Marquez & Gabrielle
» Hogwart - Jacob Fell, Charlotte Mark & BUruru Marquez
» Kiedy zadanie do napisania, a w głowie tylko pajączki || Marquez & Clemen
» Notatnik Ururu
» Ptak Ururu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Karty postaci :: Spis rocznikowy-
Skocz do: