|
HolyheadIdź do strony : 1, 2, 3, 4, 5 Administrator fabularny NPC
Temat: Holyhead Pią 12 Lut 2016, 19:01 | |
| Największe miasto w hrabstwie Anglesey, usytuowane w północno-wschodniej Walii na wyspie Holy Island. Znajduje się tutaj ogromny stadion Harpii, na którym odbywają się nie tylko mecze Quidditcha, ale również różnego rodzaju widowiska. Miasteczko słynie z zabytkowych budynków, zamku, a także legend, którymi zachwycają się zarówno mugole, jak i czarodzieje.
|
Administrator fabularny NPC
Temat: Re: Holyhead Sob 07 Maj 2016, 16:02 | |
| Sobota, 7 maja 1934r. godz. 11:00Podczas gdy w Londynie lało jak z cebra, w Holyhead nie było na niebie ani jednej chmurki. Słońce świeciło mocno, ogrzewając wszystkich zjeżdżających się na Pokaz Smoków, wydarzenie od dawna wyczekiwane przez wszystkich miłośników tych wielkich, potężnych stworzeń. Widowisko miało się odbyć w marcu, jednak problemy z dogadaniem się na linii Wielka Brytania - Rumunia, późniejsze morderstwa w czarodziejskich wioskach, aż wreszcie kwietniowe wydarzenia w Hogsmeade skutecznie odciągały wszystkich od pokazu. Wielu czarodziejów oddało bilety, jeszcze inni atakowali Ministerstwo za sam pomysł organizowania wydarzenia społecznego, na którym miało się pojawić tak wiele osób. Nikt, naprawdę nikt, nie podniósł się jeszcze po marszu ROMu i wszyscy czuli, jak na samą myśl o tym chodzą im po plecach ciarki. Ostatecznie jednak organizatorzy postanowili nie rezygnować z okazji i pierwszy raz od dziesięciu lat zorganizowali pokaz. Stało się tak tylko i wyłącznie, dzięki zapewnieniom biura aurorów, które postanowiło ten pokaz ochraniać. Było to wynikiem porozumienia, jakie załatwiła pracownica Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów - @Jasza Komarov, która sama, we własnej osobie miała tegoż dnia nadzorować przygotowania i sam pokaz, w rozmowie z zastępcą kierownika aurorów. @Alistair Prewett z powodu wewnętrznych prac biura nie mógł się tego dnia zjawić na wydarzeniu, jednak jak obiecał, tak się stało. Jako pierwsi na pokaz dotarli więc aurorzy - @Corvinus Flint, @Lawrence Mundy oraz sam kierownik - @Victor Shacklebolt. Ich obecność jednak nie uspokoiła zbyt wielu gości, którzy oddając bilety byli świadomi tego, że oddział aurorów odpowiadał także za bezpieczeństwo cywili na marszu. Jak się skończyło - wiedzieli wszyscy. Panowie mieli czas na to, by rozejrzeć się po placu i trybunach. By zajrzeć do namiotów, w których przygotowywali się wszyscy trenerzy smoków, a także by podejrzeć klatki z ogromnymi stworzeniami z całego świata. Na miejscu pojawili się także stróże prawa mniejszego kalibru. Brygada Uderzeniowa dostała bowiem cynk o tym, że gdzieś podczas pokazu ma dojść do przekazania smoczego jaja, przemyconego jeszcze w lutym. Jaja, po którym zaginął słuch i BUM bezskutecznie szukał go przez tych kilka miesięcy, wiele razy przeszukując najbardziej podejrzane speluny Śmiertelnego Nokturnu w Londynie. Na miejsce nie przybyło jednak zbyt wielu brygadzistów - po marszu ich szeregi zmniejszyły się o kilka jednostek, jeden dostał awans na aurora, inny postanowił zrezygnować z pracy w terenie. Detektyw śledczy @Jewgienij Bułhakow nadal lizał rany, opłakiwał straconą różdżkę i wraz z Phoebe Forks pracował nad starą, nierozwiązaną sprawą, która przywiodła kobietę do londyńskiego oddziału brygady. Z tego też powodu, na miejscu pojawił się tylko Daniel Campbell z jego tymczasowym partnerem - Theodorem Benettem. Do rozpoczęcia pokazu pozostała godzina.
Wchodząc to tego tematu oświadczasz, że na czas trwania pokazu nie rozpoczynasz żadnych nowych sesji (nie licząc myślodsiewni i sesji mających miejsce przed wydarzeniem).
|
Victor Shacklebolt Kierownik Kwatery Głównej Aurorów, Głowa Rodziny ShackleboltDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, sztywna, szpon hipogryfa, osika. Od końca rękojeści do czubka idzie spiralne wybrzuszenie na pierwszy rzut oka przypominające miniaturowego węża luźno oplatającego różdżkę.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Enervate, Expelliarmus, Protego, Riddiculus, Conjunctivitis, Drętwota, Petrificus Totalus, Everte Statum, Accio, Alohomora, Bombarda, Finite, Lumos, Lumos Maxima, Nox Łatwe: Anapneo, Imperturbable, Ebublio, Expulso, Obscuro, Utevo Lux, Bonum Ignis, Carpe Retractum, Cistem Aperio, Delens Vestigium, Extinguetur Ignis, Ferrum, Suspensorius, Quietus, Muffliato Trudne: Protego Horribilis, Sensorem, Crepitus, Hurlingbroom, Incarcerous, Turbine Ignisis, Arresto Momentum, Finite Incantatem, Dissendium, Imperius RevelioOPIS POSTACI: 1,85m, wiele zmarszczek na twarzy, bródka i wąs, (jak na avatarze), krótkie, szatynowe włosy lekko przyprószone siwizną Temat: Re: Holyhead Sob 07 Maj 2016, 17:11 | |
| Byli już na miejscu od paru godzin, nic więc dziwnego, że zdążyli przejrzeć wszystkie zakamarki, nim jeszcze zaczęli pojawiać się pierwsi ludzie. Wiedzieli, że na imprezie mają też pojawić się jacyś ludzie z BUMu, jednak ich zadania były kompletnie niepowiązane - aurorzy mieli zapewniać bezpieczeństwo i chronić ludność przed ewentualnym atakiem, a Brygadziści... No cóż, Victora to zbytnio nie interesowało. Same pokazy miały rozpocząć się dopiero za godzinę, jednak już teraz pojawiać się zaczęli pierwsi goście. Szef biura aurorów wysłał Corvinusa, by kręcił się w pobliżu wejścia i szukał podejrzanych twarzy, a sam - będąc świadom, że ewentualna akcja zacznie się dopiero za przynajmniej godzinę - przechadzał się pomiędzy namiotami wraz z nowym nabytkiem biura, Lawrencem Mundym. - Więc przypomnij, czym głównie zajmowałeś się w BUMie? - zapytał cicho, mimo że wokół nich nie było aktualnie nikogo w zasięgu słuchu. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony. Z tego samego powodu Victor cały czas gotów był też złapać schowaną za pazuchą różdżkę.
|
Lawrence Mundy Brygada Uderzeniowa Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Tarnina, Szpon Hipogryfa, sztywna (11 cali)OPANOWANE ZAKLĘCIA: Trudne: TENTACLIFORS ARRESTO MOMENTUM CONFRINGO FINITE INCANTATEM IMPERIUS REVELIO PRIORI INCANTATEM REJICIUNT APPELATIONIS SEZAM MATERIO INCARCEROUS ADVERSUM LINIA WIEKU PROTEGO HORRIBILIS BAUBILLOUS CREPITUS FERULA VULNERA SANATUR Łatwe: ANTIVENUM FLAGRANTE FRIGIDUS FLAMMA KAPROUN LIBERACORPUS REPELLO MUGGLETUM ANATISQUACK EXPULSO IMPEDIMENTA LEVICORPUS OBSCURO PROCELLA SAGITTA SURCULUS ERICIUS MUTATIONEM REPARIFORS ANAPNEO RENNERVATE SUSPENSORIUS EPOXIMISE AURUM DETECTOR REPLEO Szkolne: ACCIO AQUAMENTI ALOHOMORA BOMBARDA COLLOPORTUS DEPRIMO GLACIUS LOCOMOTOR LUMOS NOX PORTUS REPARO SILENCIO WINGARDIUM LEVIOSA SONORUSOPIS POSTACI: Lawrence Mundy jest wysokim, starszym mężczyzną o smukłej budowie ciała. Mierzy 187 centymetrów wzrostu, jest przy tym bardzo szczupły z chudymi kończynami, długą szyją i subtelnie odstającym brzuchem świadczącym o przekwitaniu. Posiada podłużną, poznaczoną zmarszczkami i drobnymi bliznami twarz, o niezwykle surowym, karcącym wyrazie oraz duży, wysunięty podbródek. Choć już wyraźnie siwieje, jego włosy oraz zarost wciąż zachowały wyraźny złoty kolor. Jak każdy w rodzinie ma zielone oczy. Wiecznie zmarszczone z dezaprobatą brwi, duży, rzymski nos oraz ostrożne spojrzenie i mocno zaciśnięte, wąskie usta przy grzywie siwo-złotych włosów sprawiają, że przypomina nieco starego lwa. Jako, że oprócz Hogwartu, ukończył również mugolski uniwersytet (gdzie studiował prawo), posiada dość dobre pojęcie o świecie mugoli. Wypracował dzięki temu swój własny styl ubioru, pasujący do obu społeczeństw. Zazwyczaj ubiera się wyłącznie w czerń i biel, skórzane buty, proste spodnie z paskiem, biała koszula oraz surdut który dodaje mu staroświeckiego, formalnego stylu. Temat: Re: Holyhead Pon 09 Maj 2016, 15:43 | |
| Mundy, zresztą podobnie jak Shacklebolt, zjawił się na miejscu grubo przed czasem. Cały poranek spędził na obserwowaniu miejsca pokazu, i zapamiętywaniu wszelkich szczegółów takich jak rozmieszczenie stoisk. Był całkowicie pewien, że wydarzenie odbędzie się bez przeszkód, lecz ostrożności dla byłego gliny z pięćdziesięcioletnim stażem nigdy nie było zbyt wiele. W końcu dołączył do Shacklebolta, który zdawał się wykorzystywać spokojne minuty przed burzą w ten sam sposób. Ubrany w wełniany surdut, cylinder i wysokie skórzane buty ciągnął się za kierownikiem biura aurorów niczym dementor z zamiłowaniem do modnych ubrań. -Po trochu wszystkim, sir Shacklebolt.- Odpowiedział krótko, zatrzymując się na moment by obejrzeć z bliska pewne podejrzanie wyglądające stoisko z pamiątkami. -Morderstwa, kradzieże, wszelkie wykroczenia... Tak długo jak nie były dziełem poszukiwanego czarnoksiężnika, to wciąż działka brygady uderzeniowej. Aurorzy mają dużo wdzięczniejszą pracę, jeśli ktoś by się mnie pytał. Są jak myśliwi, polujący na zwierzynę, kiedy BUM prowadzi walkę z cieniami...- Przerwał, przypominając sobie ze większą część służby spędził obżerając się pączkami, zamiast heroicznie bronić społeczeństwa przed niechcianym elementem. -O ile oczywiście nie wlepiają mandatów za niewłaściwe użycie dywanu, bądź zaczarowanie toalety by zwracała zawartość. Poklepał się po piersi, upewniając się że różdżka wciąż spoczywa w wewnętrznej kieszeni surduta. -BUM to praca, biuro aurorów to kariera.- Skończył, marszcząc brwi.
|
Martin Sue TłumaczDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: włos wili, 13 1/3 cala, sztywna, cedrOPANOWANE ZAKLĘCIA: APERACJUM, ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, ZAKLĘCIE KAMELEONA, CONJUNCTIVITIS, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, PETRIFICUS TOTALUS, ACCIO, ALOHOMORA, FINITE, GLACIUS, SILLENCIO || MUCUS AD NAUSEAM, FRIGIDUS FLAMMA, IMPERTURBABLE, IMPEDIMENTA, BOMBARDA MAXIMA, SUSPENSORIUS, SOLLICITUS, FUMOS DUO || SZATAŃSKA POŻOGA, SECTUMSEMPRA, OBLIVIATE, PROTEGO HORRIBILIS, FINITE INCANTATEM, ADVERSUMOPIS POSTACI: Martin, tak jak typowy przedstawiciel rodziny Sue, jest dość wysokim mężczyzną (180cm) o jasnym kolorze skóry. Najmłodszy syn Elizabeth i Boba Sue jest wyraźnie wychudzony, przez co jego twarz już z daleka wygląda, jakby był nedożywiony. Ma wyraźne rysy i oczy, które są w intensywnie niebieskim kolorze. Włosy bardzo ciemne, sięgajace mu za ucho. Nie czesze się zazwyczaj i trzyma je w ogólnym nieładzie. Na jego twarzy często widnieje zarost, którego usunięcie przychodzi mu z trudnością, a bardziej niechęcią. Ogólnie buźkę ma bardzo ładną (tak jak wszyscy Sue), ale widnieje na niej wieczny... brak wyrazu. Albo niezadowolenie lub inne negatywne emocje. Temat: Re: Holyhead Pon 09 Maj 2016, 18:49 | |
| Pokaz smoków. Interesowało go to jak zeszłoroczny śnieg. Martin wybrał się do Holyhead nie na pooglądanie olbrzymich stworów, lecz czarodziejów z Ministerstwa. Kto wie, może nawet pojawi się ktoś z grupy czarnoksiężników? Minął miesiąc od tragedii w Hogsmeade, a Martin nie posunał się w śledztwie ani trochę. Zdołał tylko zrobić listę podejrzanych na podstawie kilku numerów Proroka Codziennego. Było to naprawdę niewiele. Jego spacery po Londynie również nie pomogły, aczkolwiek dzięki poznanemu na jednym z nich mężczyźnie, Martin dowiedział się o dzisiejszym wydarzeniu pełnym aurorów i BUMowców. Nie mógł wymarzyć sobie lepszej soboty. Sue chcąc dobrze się przygotować na wyjazd, douczył się właściwie tylko jednego zaklęcia. Ze zdziwieniem stwierdził, że opanował wszystkie przydatne. Oczywiście zawsze mógł się deportować, gdyby zrobiło się nieprzyjemnie. Ubrany w swój niewyróżniający się płaszcz i kapelusz stąpał ostrożnie po okolicy. Nie było jeszcze wielkiego zgromadzenia, dlatego przyspieszył kroku, aby wyłapać te twarze, które już się pojawiły. Jego żołądek momentalnie wykręcił koziołka, gdy wzrokiem napotkał Mundiego i Shacklebolta. Ten pierwszy obecny był na Marszu, zaś drugi był szefem aurorów. Na początku miał ochotę podejść do nich i zabić gołymi rękoma, ale szybko opanował tą chęć. Zniszczyliby go nim tylko by wyciągnął ręce z kieszeni. Skręcił więc idąc dalej. Oj zapaliłby.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Holyhead Pon 09 Maj 2016, 20:14 | |
| Przyszła na pokaz smoków jako cywil. Chciała ochłonąć od codziennej rutyny, a pokaz smoków, nie odbywał się co tydzień, więc zawsze było to jakieś urozmaicenie. Nie ukrywajmy jednak, że w każdej chwili była w stanie wspomóc brygadzistów w razie jakiegoś problemu. Człowiek z pracy wyjdzie, ale praca z człowieka – nigdy. Jak zwykle miała na sobie swój wysłużony płaszcz, chociaż dzisiejszego dnia pozostał on rozpięty, a włosy zwinięte w zwykłego kucyka. Pogoda dopisywała, więc nie było sensu, aby ukrywać się przed grzejącym słońcem. Jak to zawsze miała w zwyczaju, ręce wsunęła do kieszeni płaszcza, palce lewej dłoni oplatając o jej ukochaną różdżkę. Na całe szczęście nie zgubiła jej na Marszu tak jak jej przełożeni, więc mogła się z nią w dalszym ciągu cieszyć. Jak najzgrabniej spróbowała wtopić się w tłum. W dalszym ciągu wstydziła się tego, że w trakcie marszu, zamiast pomagać, udała się na przejażdżkę z Lawrence w śmietniku ulicą Hogsmeade.
|
Inès Benoit Właścicielka Borgin & Burkes, twórczyni skurczonych główDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Rdzeń wyjątkowo rzadki, o mocy niezwykłej - wykonano go z włókna ze smoczego serca, pasującego idealnie do temperamentnej, skorej do konfliktów kobiety. Gorzej z drewnem, wiązowym, które zwykło łączyć się z czarodziejami o konkretnych, niezbyt popularnych poglądach na temat czystości krwi. Trzynastocalowa, mało giętka, zdobiona kimationem lesbijskim różdżka, wykonana zapewne dla przeciwnika mugolaków, z nieznanego powodu zalegająca na półce w schowku jednego z francuskich różdżkarzy. Była to jedyna różdżka, która zechciała z Inès współpracować.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ➛ 15 szkolnych ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, DRĘTWOTA, AVIFORS, DURO, OPPUGNO, REPARIFARGE, VERA VERTO, ACCIO, COLLOPORTUS, ALOHOMORA, LUMOS, NOX | ➛ 13 łatwych SOLLICITUS, BRACKIUM EMENDO, IMPERTURBABLE, KAPROUN, JĘZLEP, AVIS, ACETABULUM LAVA, BOMBARDA MAXIMA, CANTIS, CULPRO SCALPRUM GLADIO, DESCENDO, EXTINGUETUR IGNIS, SICCUM | ➛ 8 trudnych NE APPORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, REPELLO INIMIGOTUM, SECRETUM PRAESTES, UPIOROGACEK, SZATAŃSKA POŻOGA, DRACONIFORS, DISSENDIUMOPIS POSTACI: Ciemne tęczówki wysokiej, wychudzonej kobiety z uwagą analizują otaczający ją świat. Inès mierzy 187 centymetrów wzrostu. Posiada kilka małych znamion - na łopatkach, brzuchu i lewym udzie. Włosy czarne, długie, wiecznie poplątane. Spojrzenie groźne. Stereotyp wiedźmy w wyobrażeniu mugoli. Temat: Re: Holyhead Pon 09 Maj 2016, 23:41 | |
| Wspaniała pani Benoit opuszczała swoją norę w Nokturnie sporadycznie, bo (nie licząc pełni rzecz jasna) rzadko zdarzało się, by coś przykuło jej uwagę. Na decyzję wybrania się do Holyhead złożyło się wiele czynników, wśród których najważniejszym była, rzecz jasna, chęć wzbogacenia się. O Pokazie Smoków krążyło bowiem wiele mniej i bardziej sensownych plotek. Odziała się w suknię futerałową, obszytą w rzędy ażurowych liści dębu i zwieńczoną koronką. W kolorze ulubionym, czyli czerni. Na to, w sposób dość niedbały narzuciła wcześniej zdobiony wzdłuż obszyć bukranionem płaszcz z fibulą, aktualnie niestety zbędny, wszak na niebie nie widniała choćby najmniejsza chmurka, co niestety doprowadzało wilczycę do szału. Zwymiotować można było wśród tych szczęśliwych ludzi, którzy jakimś cudem odważyli się wyjść z domu po tym, co spotkało pewnych n i e s z c z ę ś n i k ó w w Hogsmeade, zaledwie miesiąc temu. Ha, pewnie znajdą się tutaj i ci, którzy wydarzeń tych byli świadkami, więc Inès skrycie liczyła na to, że którąś z tych ameb rozpozna i zagada, bo możliwość utarcia komuś nosa była kusząca, ale z drugiej strony... Bała się przecież facetów w mundurach. Byli ciekawscy, zaborczy i zaglądali tam gdzie nie trzeba, psując jej interesy i zamykając w tych swoich więzieniach ludzi, którzy byli jej potrzebni. Obdarzała więc brygadzistów i aurorów niesamowitym brakiem sympatii i wymuszała przy nich niepewne uśmiechy, nie chcąc robić sobie jeszcze większych kłopotów. Przechadzała się aktualnie wzdłuż straganów, obserwując wyłożone na nich towary. Wilcze ślepia próbowały doszukać się na nich tych bardziej szczegółowych smoczych figurek, których mogłaby użyć jako rekwizytów niezbędnych do rzucenia pewnego zaklęcia, aczkolwiek wyłapanie ich spomiędzy masy zionących ogniem latawców i podrabianych smoczych jaj nie musiało być wcale takie łatwe. Liczyła jednak na to, że wprawione oko handlarki rzadkimi przedmiotami pomoże jej nieco w dzisiejszych zakupach, a desperacja sprzedawców, którzy rezerwując stoiska musieli liczyć na nieco większe tłumy uratuje resztki galeonów zalegających na dnie portfela. Tak, zamierzała się targować. Najwyżej złamie komuś rękę.
|
Jasza Komarov BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 9,5 cala, berberys, włos z głowy wili. Giętka, szczupła, dopasowana do kobiecej dłoni. Na wysokości części chwytnej opleciona miękkimi, miedzianymi zdobieniami w postaci pnącza.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Enervate, Bąblogłowy, Expelliarmus, Homenum Revelio, Conjunctivitis, Avifors, Accio, Alohomora, Aqua Eructo, Confundus, Lumos Maxima, Nox, Reducto, Sillencio, Wingardium Leviosa Łatwe: Glisseo, Bombarda Maxima, Multicorfos, Avis, Vermillious, Uveto Lux, Levicorpus, Flagrante Trudne: Salvio Hexia, Draconifors, Serpensortia, Tardis, Obliviate.OPIS POSTACI: Nie można odmówić Jaszy urody. Zgadza się – nie jest w typie każdego faceta na ziemi, jednak według norm i kanonów obowiązujących na całym prawie świecie plasuje się wysoko ponad normę. Przede wszystkim jest zgrabna, chociaż drobna. Nie jest wciąż rozwijającą się nastolatką – proporcje jej ciała nie przywodzą na myśl zmutowanego pająka, głowa nie odstaje od ramion na sprężynce przykrótkiej szyi, a nogi nie kroczą koślawo w kierunku wyuczonej gracji. Nie, Jasza już nie dorasta. W życiu spotka ją jedynie utrata wyglądu, który wypracowała sobie prawie racjonalnym żywieniem i przesadną dbałością o każdy, najdrobniejszy nawet szczegół własnej aparycji. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że w stosunku do siebie Jasza jest nie tyle wymagająca, co wręcz okrutna. Temat: Re: Holyhead Pon 09 Maj 2016, 23:42 | |
| Nikt z zebranych nie wyróżniał się na tle pozostałych, ona jednak nie mogła pozwolić sobie na taki luksus. Przywdziała lekką, pastelową szatę o chabrowej barwie, pozwalając włosom spływać kaskadami na kark i pomiędzy łopatki. Pośród tych szarych, tajemniczych wróbelków była niby żółty kanarek, odznaczając się grubą kreską od przyjemnej, codziennej normalności. W końcu ogłoszono już, że ma się zająć nadzorowaniem swojego małego, pierworodnego w tej pracy synka. Szefostwo wymagało od niej zarówno prezencji, jak i zaradności, czy obycia. Dobrze, że przyzwyczaiła się do wzbierającej fali oczekiwań. Płynnym, spokojnym ruchem wpłynęła pomiędzy ławicę zbierających się ludzi, torując sobie przejście uprzejmym uśmiechem i równym, pełnym gracji krokiem. Fakt faktem, nie spodziewała się tutaj zobaczyć Jewgienija po jego płomiennej tyradzie na temat sensu jego obecności tutaj, jednak nawet pomimo braku niebezpieczeństwa z jego strony wciąż musiała się wykazać. Alistair obiecał jej przecież osobiście, że się pojawi, a nie chciała go zawieść. Skinęła głową dwóm osobistościom nadzoru bezpieczeństwa magicznego świata, prawie natychmiast rozpływając się po zachodniej stronie od stanowisk z klatkami. Och, pieprzyć reguły i zasady. Chciała nasycić wzrok mosiężnymi okowami gorejących bestii, które już niedługo miały poddać całą, zwiedzioną tu gawiedź masowej hipnozie. Wiedziała, że już niedługo nikt nie zwróci na nią uwagę i dostrzegając pierwszego z wielkich jaszczurów przestała się dziwić temu stwierdzeniu. Pierścionek od Jewgienija trzymała w wewnętrznej kieszonce szaty, starając się na wszelki wypadek mieć go n podorędziu.
|
Administrator fabularny NPC
Temat: Re: Holyhead Sro 11 Maj 2016, 14:32 | |
| Do rozpoczęcia wydarzenia było jeszcze dużo czasu, toteż na miejscu obecni byli przede wszystkim organizatorzy i ochrona w postaci aurorów. Lawrence i Victor rozglądali się uważnie, zatrzymując swoje spojrzenia na straganach, przy których praca wrzała. Mniej lub bardziej podejrzani wystawcy krzątali się wokół swoich małych stoisk, namiotów i stołów, na których można było znaleźć tak naprawdę wszystko - od jedzenia, w skład którego wchodziły tęczowe watki, karmelowe muchy, lukrowe glizdy i - uwielbiane przez dzieci - smocze oczy w pudrze, przez tandetne figurki i podrobione smocze jaja aż po artefakty, których zdobycie musiało być celem niejednego kolekcjonera. Wokół jednak nie było nikogo podejrzanego, a pracujący przy rozstawianiu namiotów ludzie krzątali się, biegając tak naprawdę w kółko i walcząc z wszelkiego rodzaju niepomyślnościami. Straganom przyglądała się także panna Benoit, której wprawione oczy wypatrywały tylko tego, co chciała znaleźć. Szybko więc omijała wszelkiego rodzaju zabawki, latawce, wachlarze zdobione najróżniejszymi malowidłami - w większości przypominającymi właśnie smoki z całego świata. Na chwilę obecną nie udało jej się znaleźć tego, czego szukała. - Może w czymś pomóc? - Jeden ze sklepikarzy, siwy i zgarbiony dziadek nachylił się w jej stronę z delikatnym uśmiechem. To wszystko działo się także pod czujnym okiem panny Komarov, której poziom stresu musiał tego dnia skoczyć do granic możliwości. Zostawiona przez szefową, zajętą wieloma innymi sprawami Ministerstwa, sama - a przecież była zwykłą sekretarką - miała przypilnować Pokazu Smoków. Nadzorowanie postępów szło jednak przyjemnie, bo do tej pory nie napotkano żadnego problemu. Z resztą, na chwilę obecną nie spodziewano się niczego gorszego od masy oddanych biletów, przez co trybuny w niektórych miejscach zapewne będą prześwitywały pustkami. - Panno Komarov, potrzebujemy pani. - Wypowiedziane zdanie musiało obić się bardzo wyraźnie o uszy Rosjanki i wywołać kolejną falę stresu. - Panowie z Rumunii jeszcze nie dotarli, nie mamy z nimi żadnego kontaktu i nie za bardzo wiemy, co w takiej sytuacji robić. - Niziutka, wystraszona kobieta patrzyła na Jaszę z nadzieją, jakby ta miała rozwiązać kłopot, którym był brak ludzi - i smoków - będących tak naprawdę główną atrakcją wieczoru. Do rozpoczęcia pokazu było jeszcze ponad czterdzieści minut, choć pierwsi goście zaczęli się już pojawiać. Reszta gości w tym momencie nie miała jeszcze za bardzo, co robić - jedyną opcją były stragany z bibelotami i jedzeniem. Dobrym pomysłem byłoby także schowanie się w cieniu, bo słońce świeciło bardzo mocno sprawiając, że każdemu robiło się gorąco. Każdy podmuch delikatnego wiatru był na wagę złota i nikt nie śmiałby umniejszyć jego roli tego dnia.
|
Victor Shacklebolt Kierownik Kwatery Głównej Aurorów, Głowa Rodziny ShackleboltDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, sztywna, szpon hipogryfa, osika. Od końca rękojeści do czubka idzie spiralne wybrzuszenie na pierwszy rzut oka przypominające miniaturowego węża luźno oplatającego różdżkę.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Enervate, Expelliarmus, Protego, Riddiculus, Conjunctivitis, Drętwota, Petrificus Totalus, Everte Statum, Accio, Alohomora, Bombarda, Finite, Lumos, Lumos Maxima, Nox Łatwe: Anapneo, Imperturbable, Ebublio, Expulso, Obscuro, Utevo Lux, Bonum Ignis, Carpe Retractum, Cistem Aperio, Delens Vestigium, Extinguetur Ignis, Ferrum, Suspensorius, Quietus, Muffliato Trudne: Protego Horribilis, Sensorem, Crepitus, Hurlingbroom, Incarcerous, Turbine Ignisis, Arresto Momentum, Finite Incantatem, Dissendium, Imperius RevelioOPIS POSTACI: 1,85m, wiele zmarszczek na twarzy, bródka i wąs, (jak na avatarze), krótkie, szatynowe włosy lekko przyprószone siwizną Temat: Re: Holyhead Sro 11 Maj 2016, 22:08 | |
| Słońce rzeczywiście mocno grzało, na szczęście Victor miał kapelusz, który skutecznie chronił jego głowę przed promieniami. Rozglądał się bacznie cały czas, powoli przechadzając po okolicy i zaglądając na stragany. Któryś ze sprzedawców chciał mu coś zapronować do kupienia, jednak auror podziękował mu stanowczym ruchem ręki. Nie był tutaj rekreacyjnie. Pokiwał ze zrozumieniem głową na słowa Lawrence'a. - Świat sporo wam zawdzięcza, i my też. Gdyby nie Brygada, to my uganialibyśmy się za drobnymi przestępcami i wlepiali mandaty za wykroczenia. Jednakowoż, cieszę się, że skorzystałeś z okazji i przeniosłeś się do nas. Biuro Aurorów ma deficyt dobrych ludzi, a pracy mamy coraz więcej. Nie zgodzę się jednak, że biuro aurorów to kariera. Praca jak każda inna, tylko bardziej odpowiedzialna i niebezpieczna. Ministrem raczej stąd się nie staniesz, sir. Rozpiął marynarkę. Spodziewając się dobrej pogody - w końcu jaka mogłaby być na pokazie smoków? Musiała być dobra! Nawet jeśliby natura nie dopisała, organizatorzy wyszliby z siebie, żeby było jak najlepiej - ubrał się dość lekko, choć wciąż w miarę formalnie, wybierając lniane spodnie i marynarkę. - Lawrence - pozwól, że tak będę do ciebie mówił - mam prośbę. Mógłbyś obłożyć teren pokazu zaklęciami zabezpieczającymi? Przyznam, że nie zdarzało mi się zbyt często bywać na imprezach jako obstawa i mój wachlarz umiejętności obejmuje raczej zaklęcia do zatrzymywania problemów i przechwytywania wrogów... Uśmiechnął się przepraszająco, ale tylko na krótką chwilę. Zaraz znów miał swoją poważną minę. Był w pracy, nie na wypadzie w barze. Choć może tak właśnie skończy się dzisiejszy dzień, jeśli nie będzie żadnych problemów. Przelotnie spojrzał na przechodzącą obok osobę. Długiemu stażowi w tej robocie zawdzięczał umiejętność błyskawicznego oceniania ludzi pod kątem zagrożenia, jakie mogą sprawiać. Oczywiście nikt nie jest niezawodny i Victor liczył się z tym, że może się pomylić - zdarzało mu się to dotychczas jednak bardzo rzadko. W tej osobie od razu rozpoznał zwykłego cywila, nikogo niebezpiecznego. I miał nadzieję widzieć tylko takie osoby. Przeczucie mówiło mu jednak, że z dużą dozą prawdopodobieństwa spotka tu jeszcze kogoś o niezbyt dobrych zamiarach.
|
Martin Sue TłumaczDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: włos wili, 13 1/3 cala, sztywna, cedrOPANOWANE ZAKLĘCIA: APERACJUM, ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMPERVIUS, PROTEGO, ZAKLĘCIE KAMELEONA, CONJUNCTIVITIS, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, PETRIFICUS TOTALUS, ACCIO, ALOHOMORA, FINITE, GLACIUS, SILLENCIO || MUCUS AD NAUSEAM, FRIGIDUS FLAMMA, IMPERTURBABLE, IMPEDIMENTA, BOMBARDA MAXIMA, SUSPENSORIUS, SOLLICITUS, FUMOS DUO || SZATAŃSKA POŻOGA, SECTUMSEMPRA, OBLIVIATE, PROTEGO HORRIBILIS, FINITE INCANTATEM, ADVERSUMOPIS POSTACI: Martin, tak jak typowy przedstawiciel rodziny Sue, jest dość wysokim mężczyzną (180cm) o jasnym kolorze skóry. Najmłodszy syn Elizabeth i Boba Sue jest wyraźnie wychudzony, przez co jego twarz już z daleka wygląda, jakby był nedożywiony. Ma wyraźne rysy i oczy, które są w intensywnie niebieskim kolorze. Włosy bardzo ciemne, sięgajace mu za ucho. Nie czesze się zazwyczaj i trzyma je w ogólnym nieładzie. Na jego twarzy często widnieje zarost, którego usunięcie przychodzi mu z trudnością, a bardziej niechęcią. Ogólnie buźkę ma bardzo ładną (tak jak wszyscy Sue), ale widnieje na niej wieczny... brak wyrazu. Albo niezadowolenie lub inne negatywne emocje. Temat: Re: Holyhead Czw 12 Maj 2016, 18:45 | |
| Kapelusz był dobrym pomysłem, ale PŁASZCZ? Na cholerę on ubierał płaszcz w maju? Może dlatego, że dla niego cała Brytania kojarzona była z lodyńską syfiastą pogodą... Może. Ściągnął go więc i przerzucił niedbale przez ramię ukazując światu piękno wygniecionej koszuli. Nie wyglądał jednak jak bezdomny. Dało się zauważyć dobrą jakość materiałów, z jakiej wykonane były jego ubrania. Cioteczki dbały o swoje oczko w głowie. Nawet nie zwracał uwagi na te śmieszne straganiki. Interesowali go tylko i wyłącznie ludzie. Idąc tak, dojrzał pewną kobietę o niesamowicie niebieskiech oczach. Wyglądała na samotną, a jednocześnie jej spojrzenie mówiło, że nie jest pierwszą lepszą dziewoją. Martin miał już spaczoną psychikę, doszukiwał się w wielu ludziach śladów posiadania informacji o marszu, ale wolał się upewnić, czy może jednak nie miał racji. Podszedł do kobiety siląc się na złagodzenie wyrazu twarzy. - Dzień dobry, jestem redaktorem amerykańskiego pisma dla czarodziejów "Hipogryf". Piszę artykuł o tym wspaniałym wydarzeniu... czy mógłbym zadać pani kilka pytań? - wyciągnął z kieszeni płaszcza notatnik i samopiszące pióro.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Holyhead Czw 12 Maj 2016, 19:17 | |
| Pojawiając się na pokazie smoków, nie liczyła, że pogoda będzie, aż tak dopisywać. Westchnęła głośno, niemalże gotując się w swoim płaszczu. Na daną chwilę nie miała jednak zamiaru się go pozbywać. Chciała, aby jej różdżka była ciągle pod ręką. Na całe szczęście pod rozpiętym płaszczem jak zawsze miała bluzkę, z może zbyt wyciętym dekoltem jak na lata 30.. Dlaczego miała się zakrywać od stóp do głów? Równie dobrze mogłaby chodzić w worku na ziemniaki. Chyba po coś została hojnie obdarzona przez matkę naturę, więc nie było sensu tego ukrywać, prawda? Już miała podejść do pierwszego lepszego straganu i wydać ciężko zarobione galeony na jakieś pierdoły, gdy na jej drodze pojawił się nieznajomy jej mężczyzna. Niebieskie tęczówki uważnie prześledziły każdy centymetr postaci. Gdy policjantka od stóp do głów, zlustrowała redaktora, jej wzrok padł na jego twarz i tam pozostał na dłużej. Jej spojrzenie było intensywne i wskazywało na to, że czarownica jest dość pewna siebie (chyba, że jej rozmówcą jest Bułhakow). - Oczywiście, że tak. – przekrzywiła lekko głowę na prawą stronę, czekając na pytania.
|
Lawrence Mundy Brygada Uderzeniowa Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Tarnina, Szpon Hipogryfa, sztywna (11 cali)OPANOWANE ZAKLĘCIA: Trudne: TENTACLIFORS ARRESTO MOMENTUM CONFRINGO FINITE INCANTATEM IMPERIUS REVELIO PRIORI INCANTATEM REJICIUNT APPELATIONIS SEZAM MATERIO INCARCEROUS ADVERSUM LINIA WIEKU PROTEGO HORRIBILIS BAUBILLOUS CREPITUS FERULA VULNERA SANATUR Łatwe: ANTIVENUM FLAGRANTE FRIGIDUS FLAMMA KAPROUN LIBERACORPUS REPELLO MUGGLETUM ANATISQUACK EXPULSO IMPEDIMENTA LEVICORPUS OBSCURO PROCELLA SAGITTA SURCULUS ERICIUS MUTATIONEM REPARIFORS ANAPNEO RENNERVATE SUSPENSORIUS EPOXIMISE AURUM DETECTOR REPLEO Szkolne: ACCIO AQUAMENTI ALOHOMORA BOMBARDA COLLOPORTUS DEPRIMO GLACIUS LOCOMOTOR LUMOS NOX PORTUS REPARO SILENCIO WINGARDIUM LEVIOSA SONORUSOPIS POSTACI: Lawrence Mundy jest wysokim, starszym mężczyzną o smukłej budowie ciała. Mierzy 187 centymetrów wzrostu, jest przy tym bardzo szczupły z chudymi kończynami, długą szyją i subtelnie odstającym brzuchem świadczącym o przekwitaniu. Posiada podłużną, poznaczoną zmarszczkami i drobnymi bliznami twarz, o niezwykle surowym, karcącym wyrazie oraz duży, wysunięty podbródek. Choć już wyraźnie siwieje, jego włosy oraz zarost wciąż zachowały wyraźny złoty kolor. Jak każdy w rodzinie ma zielone oczy. Wiecznie zmarszczone z dezaprobatą brwi, duży, rzymski nos oraz ostrożne spojrzenie i mocno zaciśnięte, wąskie usta przy grzywie siwo-złotych włosów sprawiają, że przypomina nieco starego lwa. Jako, że oprócz Hogwartu, ukończył również mugolski uniwersytet (gdzie studiował prawo), posiada dość dobre pojęcie o świecie mugoli. Wypracował dzięki temu swój własny styl ubioru, pasujący do obu społeczeństw. Zazwyczaj ubiera się wyłącznie w czerń i biel, skórzane buty, proste spodnie z paskiem, biała koszula oraz surdut który dodaje mu staroświeckiego, formalnego stylu. Temat: Re: Holyhead Czw 12 Maj 2016, 21:50 | |
| Lawrence Mundy nie mógł oczywiście nie zauważyć faktu że w przeciągu krótkiej chwili wszystkim obecnym zrobiło się niezwykle gorąco. Pewne podejrzenia przemknęły subtelnie przez jego umysł, lecz mądrość tłumu udzieliła mu się kiedy zobaczył roznegliżowaną Templer. -Miło mi że pan tak uważa, sir. Mimo wszystko, kto wie, często zdarza się że w obliczu czasów tak okrutnych jakie mamy teraz na ministrów wybierani są szefowie biura aurorów. A jeśli w obliczu pańskich sukcesów, posada szefa biura by się zwolniła...-Powiedział, pogrążając się w niewinne przemyślenia. Wyciągnął wszystkie swoje prywatne rzeczy z surduta, przełożył je do kieszeni spodni i ściągnął z siebie okrycie wierzchnie. Elegancko złożył swój płaszcz w kostkę, położył go na pobliskiej ławce, i wycelował w niego różdżkę. -Portus- mruknął, wysyłając przedmiot matychmiast do swojego mieszkania. -Pogoda dopisała, jest dzisiaj niesamowicie wręcz ciepło.- Oznajmił zakasając rękawy białej koszuli. Przygotowany w ten sposób do miotania naprawdę niesamowitymi zaklęciami obronnymi we wszystkie strony, uzmysłowił sobie że nie ma przygotowanego właściwie niczego na taką okazję. Jego zapał ostudziła chłodna logika, większość z silnych zaklęć obronnych po prostu przeszkadzałaby w sprawnym przebiegu publicznego widowiska. -Jeśli mogę coś zasugerować...- Zrobił w tym miejscu krótką pauzę -Victorze, zbyt silne zabezpieczenia zrujnują widowisko. Pokaz musi być otwarty dla wszystkich czarodziei. Miejsca nie można zamknąć barierą, goście będą też aportować i deportować się na terenie cały dzisiejszy dzień. Sensorem i być może Repello Muggletum Forte wystarczą. Odsunął się na krok by zrobić Shackleboltowi więcej miejsca na oddech i pokaz magii. Skupił się w tym czasie na obserwowanie otoczenia i przyłapał się na tym, że poświęcił zdecydowanie zbyt dużo uwagi wysokiej czarownicy z poplątanymi włosami. -Suspensorius.- Jęknął, przyciskając różdżkę do swojej skroni. Po chwili namysłu dodał drugie zaklęcie -adversum.
Ostatnio zmieniony przez Lawrence Mundy dnia Pią 13 Maj 2016, 00:52, w całości zmieniany 2 razy
|
Temat: Re: Holyhead Czw 12 Maj 2016, 21:50 | |
| The member 'Lawrence Mundy' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 12, 15, 17
|
Jasza Komarov BezrobotnaDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 9,5 cala, berberys, włos z głowy wili. Giętka, szczupła, dopasowana do kobiecej dłoni. Na wysokości części chwytnej opleciona miękkimi, miedzianymi zdobieniami w postaci pnącza.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Enervate, Bąblogłowy, Expelliarmus, Homenum Revelio, Conjunctivitis, Avifors, Accio, Alohomora, Aqua Eructo, Confundus, Lumos Maxima, Nox, Reducto, Sillencio, Wingardium Leviosa Łatwe: Glisseo, Bombarda Maxima, Multicorfos, Avis, Vermillious, Uveto Lux, Levicorpus, Flagrante Trudne: Salvio Hexia, Draconifors, Serpensortia, Tardis, Obliviate.OPIS POSTACI: Nie można odmówić Jaszy urody. Zgadza się – nie jest w typie każdego faceta na ziemi, jednak według norm i kanonów obowiązujących na całym prawie świecie plasuje się wysoko ponad normę. Przede wszystkim jest zgrabna, chociaż drobna. Nie jest wciąż rozwijającą się nastolatką – proporcje jej ciała nie przywodzą na myśl zmutowanego pająka, głowa nie odstaje od ramion na sprężynce przykrótkiej szyi, a nogi nie kroczą koślawo w kierunku wyuczonej gracji. Nie, Jasza już nie dorasta. W życiu spotka ją jedynie utrata wyglądu, który wypracowała sobie prawie racjonalnym żywieniem i przesadną dbałością o każdy, najdrobniejszy nawet szczegół własnej aparycji. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że w stosunku do siebie Jasza jest nie tyle wymagająca, co wręcz okrutna. Temat: Re: Holyhead Pią 13 Maj 2016, 10:01 | |
| Doprawdy nie była w tej chwili boginią spokoju i wewnętrznej harmonii. Co prawda uśmiechała się najpiękniej jak umiała, nie tłumiąc niczym swych kobiecych walorów i umiejętności, wiedziała bowiem ile da się zdziałać samym jeno wyglądem, jednak poziom skupienia i wmawiania sobie, że wszystko będzie dobrze sięgał już paniki tuż przed wybuchem. Nie była na bieżąco z wydarzeniami w magicznym świecie. Nie była w nie zaplątana jak Jewgienij, nie odczuwała także żadnej większej potrzeby aktualizowania stanu swojej wiedzy. Żyła w bezpiecznym kokonie ignorancji, wmawiając sobie, że największym nieszczęściem świata jest jedynie jej zamążpójście. Gdy dogoniła ją rozdygotana Henrietta, Jasza momentalnie zbladła. Nie była przygotowana na żadne obsuwy. Pani Crouch zapewniała ją, że ze strony rumuńskiej także wszystko dopięte jest na ostatni guzik, zaś ich przedstawiciele nie mają w zwyczaju sprawiać problemów, toteż łatwowierna Komarov spała spokojnie, a tu proszę… Taka niespodzianka i to w chwilę przed rozpoczęciem głównej zabawy. Kobieta zatrzymała się, dając dogonić ją krótkim nóżkom panny Hegelbolt, która znana była w ministerstwie nie tylko ze swojego panikarstwa, ale i fachowości w stosunku do przydzielonych jej obowiązków. Powszechnie lubiana, chociaż zazwyczaj traktowana z pobłażaniem kobietka nie była w tym momencie wyczekiwanym przez Jaszę widokiem, a już z pewnością nie z niesioną na jej ustach pieśnią o problemach. Komarov rozejrzała się przyjmując minę równie bezradną jak i jej towarzyszka, zaraz jednak uświadomiła sobie, że jest tu jakby sama. Nie znajdzie oparcia ani w przełożonej, ani w „niby zaradnym i przygotowanym na wszystko” mężu, a w chwili obecnej nie mogła jej szukać także i w miłym aurorze, bowiem ten nie znajdował się w zasięgu jej wzroku. Jęknęła bezgłośnie postawiona przed nieprzyjemną sytuacją, po czym powróciła spojrzeniem do zatroskanego oblicza Henrietty. - Jestem pewna, że są w drodze. Proszę nie panikować i przygotować się na ich przybycie. Mamy jeszcze troszkę czasu i zaczniemy się martwić kiedy on minie. – Blef, martwiła się przecież już od początku. – Proszę iść do rozstawionego dla nich namiotu i dać mi znać, jeżeli nie pojawią się w przeciągu piętnastu minut. Wygładziła szatę na brzuchu i przybrała poważną, zdecydowaną minę. Takie zagrania chyba najbardziej działały na tłum, czego nauczyła się jeszcze w Salem. Wyglądać jakby się panowało nad sytuacją to połowa sukcesu. Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze.
|
Temat: Re: Holyhead | |
| |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |