|
Na ratunek Księżniczce | Sophia i VentusVentus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Czw 30 Cze 2016, 23:26 | |
| Na ratunek Księżniczce 27 maj 1934 Późna pora. Londyn | Ławka | Mieszkanie Sophii
Ventus dosyć późno zdecydował się, że chce odwiedzić Soph, ale jak on postanowi coś zrobić, to nie ma co się z nim kłócić. Ostatnio to jego Księżniczka zawsze go odwiedzała, więc teraz to on chciał ją zaskoczyć w jej mieszkaniu. O 18 znalazł się pod drzwiami jej mieszkania, a gdy jej tam nie zastał cicho westchnął. Usiadł na schodach i zapalił papierosa jak zawsze, gdy miał chwilę wolnego. Postanowił na nią poczekać. Nie wiedział, co sobie myślał, że co? Że pojawi się pod jej drzwiami, a ona go przywita z uśmiechem? Ona nie jest jego. Nigdy nie będzie. W tej chwili mógł przeszkodzić jej w spotkaniu z jakimś facetem. Miał ochotę rozpierdolić ścianę na samą myśl o Sophii w objęciach jakiegoś fagasa. Jak sobie wyobrażał, że jest z takim na randce, a nie z nim, że z takim idzie do łóżka, a nie z nim. On się nie liczy. On jest Ventusem i nie powinien od niej oczekiwać, że będzie na niego czekać w mieszkaniu. To on ma na nią czekać, to on ma być tym, który jest zawsze w jednym miejscu, aby nie musiała go szukać. On też nie powinien jej szukać. W końcu po dwóch godzinach i jakichś 15 papierosach później podniósł się ze schodów i zrezygnowany ruszył na miasto. Miał ochotę się najebać i wylądować w jakimś rynsztoku. On zawsze na nią czekał, a gdy on chciał ją zobaczyć jej nie było. Był wściekły. Wcisnął dłonie w dłonie czarnego płaszcza i poszedł do parku. Zrezygnował z alkoholu, gdy przypomniał sobie spotkanie z Ruskiem. Co jeśli on znowu by się pojawił? Dwa razy już się przy nim pojawił, gdy miał ochotę się najebać, więc czemu teraz nie miałoby go być? On pewnie ma jakiś chory radar na Ventusowego doła. Cicho mruknął i sięgnął po papierosa, ale okazało się, że żadnych już nie miał. Minął ławkę, na której ktoś siedział. Cofnął się po trzech krokach, spojrzał na tę osobę i wciągnął powietrze przerażony do płuc. - Sophia - szepnął i rozejrzał się dookoła, ale nikogo nie zobaczył. Podszedł do niej i złapał na ręce. - Co się stało? Jesteś od krwi! Sophia? - cała złość minęła, cały żal do niej minął. Jakby nigdy tego nie czuł. W raz z pojawieniem się jego anioła cała złość, żal do swoich uczuć mijał i na nowo pojawiało się uczucie pełne ciepła i miłości. Chciał, aby nigdy jej się nic nie stało. Chciałby zawsze ją móc chronić i pomagać. Oh, Sophio, jakie masz szczęście, że istnieje Ventus... Nie... To on ma szczęście, że ty istniejesz. On ma szczęście, że może ciebie kochać, że nie zabraniasz mu tego, że zawsze będzie cię kochać, a ty nigdy tego się nie dowiesz. Ciii... Nie możesz tego wiedzieć... Ven? Prawda? On nigdy się nie dowie.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Pią 01 Lip 2016, 12:47 | |
| Umarła i ktoś wbijał w jej zmaltretowane ciało tysiące, maleńkich igiełek? Czy tak wyglądało piekło? Otworzyła oczy, unosząc rękę do góry, aby nieumiejętnie trafić się nią w nos zamiast w policzek. Bolało ją praktycznie wszystko. Każdy mięsień, nawet te o których nie miała wcześniej zielonego pojęcia, dawał o sobie znać w postaci nieprzyjemnego ciągnięcia. Kiedy w pełni odzyskała przytomność, zamrugała powiekami, chociaż nawet to okazało się być dla niej wielkim wyzwaniem i rozejrzała się po okolicy. Na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, gdzie się znajduje. Chyba przyjdzie spędzić jej noc na ławce. Nie miała siły żeby się podnieść, a co dopiero wrócić do domu. Jeżeli Sophia była dla Ventusa księżniczką, to on z pewnością zasługiwał na bycie rycerzem na białym koniu. Zawsze kiedy potrzebowała pomocy, był przy niej, nawet jeśli nie miała okazji, żeby powiedzieć mu o swoich kłopotach. Tak jak było to w tym przypadku. Głowa dziewczyny opadła bezwładnie na ventusowe ramię z cichym jękiem. - Ventus… Nie krzycz… Boli… – Wymamrotała jedynie cicho, nie mając siły praktycznie na nic. Rany, chociaż częściowo zaleczone w dalszym ciągu piekły, a niektóre z nich znowu się otworzyły i zaczęły krwawić, chociaż na pewno nie zagrażało to jej życiu. Największy problem polegał na tym, że kompletnie nie wiedziała co się z nią stało. Pamiętała jedynie wyjście z biura, a potem…? Czarna dziura. Okropna, pustka jakby ktoś wydłubał z jej mózgu jakieś ważne wspomnienie. Nie miała jednak siły, żeby się nad tym zastanawiać. Z westchnięciem zamknęła oczy, ostrożnie przytulając się do mężczyzny. - Pomożesz mi… Dostać się do domu? – Wyszeptała cicho. Nie miała ochoty zostać tutaj na noc, ale również nie chciała, znowu zawracać Ventusowi dupy swoimi problemami.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Pią 01 Lip 2016, 17:53 | |
| Nie umarła. Nie mogła umrzeć, on musiał ją kochać, ona musiała żyć, aby on mógł cierpieć. Gdyby umarła byłoby zbyt łatwo, ponieważ cierpienie po śmierci ukochanej mija - po dniach, miesiącach, latach, ale mija, a jeśli się kogoś kocha i ta osoba zawsze jest przy tobie, lecz ciebie nie kocha cierpisz z każdym dniem z jakim się z nią spotykasz jakby ktoś codziennie wbijał jedną szpilkę w serce, a ty nie jesteś w stanie jej wyciągnąć. Każda szpilka z każdym ruchem, z każdym spotkanie, z każdym objęciem, z każdym spojrzeniem na tą ukochaną wbija się głębiej sprawiając, że twoje serce krzyczy z bólu chcąc tylko i wyłącznie śmierci, ale ta nie nadchodziła. Wiecie czemu? Ponieważ los Ventusa to cierpieć z każdym dniem, z każdym spotkaniem innych osób, z każdym krokiem, z każdym słowem. Inaczej nie może być, innego losu dla niego nie ma. Tak ułożył swoją ścieżkę, swój charakter, że nigdy nie uda się mu wyjść z pudełka cierpienie. Wtulił w siebie swojego anioła, aby dać jej poczucie bezpieczeństwa, aby nie bała się tego, co się działo. Szedł szybko, nie rozglądając się. Kierował się w stronę mieszkania dziewczyny, gdy był już pod drzwiami odebrał od niej klucze i wszedł do środka. Położył ją na łóżku i natychmiast ściągnął z niej brudne od krwi ubrania. Nie odzywał się, był zbyt przerażony tym, że Sophia krwawi. Czy to była wina jej pracy? Czyżby dostała jakieś głupie zadanie? Nie wiedział, ale bardzo się o nią martwił. Nie zwracał uwagi na nic. Ściągnął z niej biustonosz i posadził podpierając ją rękami. Złapał za różdżkę i zaczął wypowiadać zaklęcia, które uleczą jej rany. Najczęściej używał enervate. Gdy był już pewny, że wszystkie rany zostały zamknięte i się już nie otworzą zaczął dłonią przejeżdżać po jej ciele szukając jakichś złamań. Obserwował jej twarz, aby zauważyć jakieś skrzywienie się z bólu. Jeśli takowe dostrzegł użył ferula, a jeśli nie podniósł się i poszedł do kuchni po miskę z wodą. Podgrzał ją lekko, a potem znalazł jakąś szmatkę. Wrócił do niej i zaczął obmywać jej ciało z krwi. - Zawsze ci pomogę - szepnął jej na ucho i uśmiechnął się. Gdy skończył położył ją delikatnie na łóżku i przykrył kocem.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Pią 01 Lip 2016, 19:21 | |
| Na tyle ile jej pozwalała pozycja, w której się znajdowała, przytuliła się do barmana, zawieszając jedną dłoń na jego ramieniu, a twarz ukrywając w zagłębieniu ventusowej szyi. Westchnęła cicho, zamykając oczy. Chciała, żeby ten dzień już się skończył. Żeby przestało ją wszystko boleć. Żeby mogła w końcu się zwinąć na własnym łóżku i pójść spać, nieważne w jakim stanie. Równie dobrze mogłaby zasnąć w ubrudzonych ubraniach i krwawiącymi ranami. Miała już wszystkiego dość. Położona na łóżku, niemalże od razu chowając twarz w poduszce. - Zostaniesz ze mną, prawda? – Wymamrotała i w końcu udało jej się otworzyć oczy, aby wlepić niebieskie spojrzenie w przyjaciela. Skrzywiła się i syknęła z bólu, kiedy ściągnął z niej zakrwawione ubrania, które w niektórych miejscach zdążyły przykleić się już do ran i porządnie zaschnąć. Mimo wszystko starała się jak najmniej przeszkadzać Ventusowi w opatrywaniu jej zranień. Pozwoliła mu się uleczyć, co przyjęła z ogromną ulgą. W końcu zaleczone zranienia nie bolały już tak bardzo. Dała się rozebrać, chociaż nie ukrywajmy – próbowała zrobisz wszystko, żeby Ventus nie zobaczył zbyt dużo. - Co robisz w Londynie? – Mruknęła cicho, wtulając głowę w poduszkę. Wiedziała, że byli w jej mieszkaniu, bo czuła jak mężczyzna wcześniej wydobywa z płaszcza jej klucze.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Sob 02 Lip 2016, 17:14 | |
| Na twarzy Ventusa nie było dosłownie nic. Jak zawsze ta kamienna twarz, która nie wyrażała emocji. Jedynie w środku gotowały się wszystkie uczucia, to że chciał dotknąć Soph nie w ten sposób, co teraz. Chciał... tak bardzo chciał, aby było tylko jego. Czemu nie potrafił jej tego powiedzieć? Czemu był takim idiotą i musiał się zakochać? Nie chciał nikogo kochać. Chciał być dla siebie, nie dla innych. Tyle lat to się w nim tliło, gotowało, a on nadal nie wybuchnął z powodu tych emocji. Był nadal zimny jak głaz. Jego wzrok przejechał po ciele dziewczyny dosyć szybko, ale zapamiętał wszystko. W oczach na sekundę zabłysło typowe dla mężczyzn pożądanie, ale stłumił je w sobie. Mimo wszystko miał silną wolę, nie chciał pokazać Sophii, że ją pragnie bardziej niż inni, że chce być dla niej bardziej, że chce być kimś więcej niż rycerzem, który zawsze ją broni. Chce być jej księciem. Spojrzał w jej niebieskie oczy i uśmiechnął się delikatnie. - Zostanę - szepnął i pocałował jej czoło. Mały gest, nic nie znaczący, w końcu kochani bracia zawsze w ten sposób opiekują się młodszymi siostrami. Chronią je i dają całusy w czoło na dobranoc. On był jej bratem. Powinien nim być, nikim więcej. Tylko jego serce tego nie rozumiało i nie zapowiadało się, aby zrozumiało. - Przyszedłem cię odwiedzić - mruknął cicho, ale nie spojrzał w jej oczy tylko okrył ją czule i usiadł obok niej opierając dłoń obok jej biodra zawisając nad nią. Dopiero teraz na nią spojrzał, teraz gdy ten żal i ból, że nie było jej w domu minął. - To ty ostatnio witasz ciągle w Hogsmeade, więc postanowiłem zrobić ci niespodziankę i chyba dobrze, że przyszedłem. Wyglądasz dzisiaj jak siedem nieszczęść. Pamiętasz co się stało? Kto ci to zrobił? - zapytał i w końcu ściągnął płaszcz kładąc go na ziemi. Pozbył się butów i wrócił do niej. - Jesteś głodna? - zapytał.- Czy może chcesz iść spać? Zostanę tutaj do rana - powiedział cicho. - A rano zrobię ci śniadanie - uśmiechnął się w ten ulubiony sposób Sophii i mrugnął do niej.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Nie 03 Lip 2016, 19:25 | |
| Gdy mężczyzna zmywał z jej ciała zaschniętą już krew, zamknęła oczy, starając się jak najmniej mu przeszkadzać. - Cieszę się… – Uśmiechnęła się, a kiedy barman nachylił się nad nią, aby złożyć delikatny pocałunek na jej czole, uniosła prawą rękę i powoli przesunęła ją po policzku Ventusa, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Mężczyzna był naprawdę kochany. Nawet nie mogłaby wymarzyć sobie lepszego przyjaciela, który w taki sposób mógłby się nią zająć. Ona też chciałaby być zawsze przy nim. Móc wspierać go i opatrywać po bijatyce z upitymi mężczyznami w pubie. Wiedziała, jednak, że nie było to możliwe, ponieważ nie miała czasu, aby włóczyć się po Hogsmeade. Ventus również ciężko pracował, a jednak w jakiś magiczny sposób zawsze przy niej był. Wtuliła się w pościel, kiedy została nią szczelnie okryta i przekrzywiła lekko głowę, wlepiając spojrzenie w barmana. Uwielbiała na niego patrzeć, niemalże od samego początku ich znajomości. Nie ukrywajmy – Ventus był przystojny, więc dlaczego nie mogła nacieszyć się jego widokiem, kiedy już mogła bezwstydnie to robić i nie być posądzoną o chorobę psychiczną? - Pamiętam, że skończyłam pracę później niż zwykle, bo musiałam zostać po godzinach, żeby uzupełnić papiery. Wyszłam z biura i… Nie pamiętam. – Skrzywiła się, przyznając się do własnej ułomności. - Może napijemy się herbaty? – Zapytała cicho. Powinna zaproponować mu kolację, ale nie miała siły, żeby wstać i zrobić coś do jedzenia. Mimo wszystko – nie ufała Ventusowi na tyle, aby dać się mu nakarmić. Chociaż nie wątpiła w jego umiejętności kulinarne… Wolała nie ryzykować. - A śniadanie zrobię ci ja. – Uśmiechnęła się i zaśmiała się cicho, znów widząc ten jego cudowny uśmiech. - I przestań się tak uśmiechać, bo kiedyś się rozpłynę i będziesz znowu mnie zbierał. – Mruknęła cicho, wzdychając i naciągając na siebie pościel, aż pod nos, tak, że widać było jedynie jej oczy.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Wto 05 Lip 2016, 15:42 | |
| On nie chciałby nawet, aby dziewczyna wiedziała o jego problemach. Nie lubił przyjmować pomocy od innych. To było tak nieznośne uczucie. Jakby uzależniał się od innych. Chciał chociaż w jakimś stopniu kierować się swoim życiem i radzić sobie sam. Wystarczyło mu, że był uzależniony od Soph, od jej głosy, od jej oczy, od jej gestów i żartów. Chciał być przy niej zawsze, ale nie chciał, aby ona mu pomagała. On wolał pomagać jej, w ten sposób coś kontrolował. Zastanowił się chwilę. - Hm... Może ktoś wymazał ci pamięć? - zapytał zmartwiony i pogłaskał delikatnie kciukiem jej czoło wsuwając dłoń w jej włosy. - Dobrze, herbata dwa razy - mrugnął do niej i poszedł do jej kuchni. Tam spędził chwilę szukając odpowiednich rzeczy. W końcu nie znał za bardzo jej kuchni. Gdy już wszystko znalazł zrobił dwie herbaty i poszedł do niej. Jak na Brytyjczyka przystało potrafił świetnie parzyć herbatę. Co jak co, ale lubił ją pić, bardziej niż alkohol. Wrócił do niej i podał jej kubek z herbatą. - Proszę Księżniczko - zamruczał z łobuzerskim uśmiechem i napił się herbaty powoli. - Ciągle cię zbieram, więc jeden raz w tą, czy w tamtą nie robi mi różnicy - wgramolił się do niej na łóżko i dźgnął ją lekko w brzuch. - O której zaczynasz jutro pracę? Ja wziąłem sobie wolne, możemy się gdzieś przejść. Niby tyle razy tu byłem, a rzadko chodziłem tak o, po Londynie - zaśmiał się i przyłożył kubek do ust wąchając herbatę. Lubił ten zapach, przymknął na chwilę oczy i napił się.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Sro 06 Lip 2016, 21:42 | |
| To, że Ventus nie chciał przyjmować pomocy, w ogóle nie robiło jej różnicy, ponieważ Sophia chciała mu pomagać, jeśli tylko mogła. Jak na najlepszego przyjaciela przystało, pragnęła być przy nim nie tylko w momencie, kiedy siedzieli i upijali się w barze, ale także w chwilach jego słabości. Zamruczała cicho, prawie niedosłyszalnie, kiedy przejechał palcem po jej czole i wysunął rękę w jej włosy. Przyjemna pieszczota sprawiła, że prawie od razu odpłynęła. - Na to wygląda… - Przymrużyła lekko oczy, dochodząc do siebie, dopiero w momencie, kiedy Ventus wstał i ruszył do jej kuchni. Poleżała chwilę w łóżku, słuchając jak barman przetrzepuje kuchenne szafki, a następnie zsunęła się ostrożnie z łóżka. Położyła bose stopy na dywanie i owinięta w koc, ruszyła do szafy. Chciała się ubrać, bo nie czuła się komfortowo, kiedy w obecności Ventusa siedziała nago. Było to okropnie krępujące, więc szybko narzuciła na siebie bieliznę, spódnice i koszulę. Do łóżka wróciła praktycznie w tym samym momencie, w którym barman wrócił do pokoju. Spojrzała na niego uśmiechnięta i odebrała od niego herbatę, śmiejąc się z przezwiska jakim ją obdarzył. Czy nie było to urocze? Rozpłynęła się pod jego uśmiechem i pisnęła, o mało nie oblewając się gorącym napojem, kiedy została dźgnięta w brzuch. - I tak już się czuję okropnie, że tak cię wykorzystuje. - Westchnęła cicho, dmuchając w kubek z herbatą. Oparła głowę o ramię Ventusa, kiedy ten wygodnie usiadł na łóżku i na chwilę zmarszczyła nos, zastanawiając się nad propozycją barmana. - Wydaje mi się, że nic się nie stanie, jeśli jutro nie pojawię się w pracy. Muszę się porządnie tobą zająć, bo jeszcze przyjdziesz kiedyś do Londynu i się zgubisz. - Zachichotała dając mu lekkiego kuksańca w bok i zadziornie pokazując mu język.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Sob 09 Lip 2016, 17:37 | |
| Na jego wąskich, przyzwyczajonych do braku jakichkolwiek emocji ustach pojawił się delikatny uśmiech. Jego usta nie były do tego przyzwyczajone, więc nic dziwnego, że szybko poczuł lekki ból w ich kącikach. Nie wiedział, czemu ta dziewczyna coraz częściej wywoływała u niego uśmiech. Czuł się z tym coraz dziwniej. Nie mógł zrozumieć tego, na czym polegała jego miłość. W jaki sposób druga osoba może być tak ważna, że on nie chce umierać, bo chce ją mieć przy sobie. W jaki sposób druga osoba powoduje, że nawet najgorszy dzień, najgorsze wspomnienie znika, gdy jest się właśnie w towarzystwie tej osoby. Był tak emocjonalnie upośledzony, że nie jeden psychopata pozazdrościłby mu tej zdolności. Nie rozumiał, czym jest miłość, ale potrafił przyznać się przed sobą, że właśnie ją kocha. Jak miał to pokonać, jak się z tym pogodzić? Nie wiedział, nie potrafił tego zrozumieć. Jedyne uczucie, które rozumiał to nienawiść, więc czemu pokochał? Kto mu pomoże zrozumieć to cholerne uczucie, które krążyło w nim jak krew w żyłach? Miał ochotę wyskoczyć przez okno, gdy tylko w jego głowie pojawiało się pytanie dlaczego. Chciał częściej patrzeć na nią, gdy ją głaskał, gdy mruczała, gdy się do niego przytulała, gdy się uśmiechała. Lubił patrzeć w jej oczy, które były spokojne jak niebie w bezchmurne lato, lecz bardziej intensywne. Czasami miał wrażenie, że gdyby niebo było osobą zazdrościłoby jej tak pięknego koloru oczu. - Nie wykorzystujesz mnie - zamruczał jej ucha patrząc na nią dłuższą chwilę. Jego oczy jednak ukrywały to, co czuł w sobie. Z biegiem lat nauczył się ukrywać emocje. Nie potrafił okazywać strachu, chyba że tracił nad sobą kontrolę, gdy nie był świadomy tego, co się działo. Bariera pękała, gdy stawał przed nim człowiek o wiele silniejszy od Ventusa, człowiek, który swoim obyciem sprawiał wrażenie jego ojca. Chłopiec wyklęty przez swojego ojca, chłopiec który się go bał, chłopiec który przez nienawiść nie zrozumiał uczuć i już zapewne nigdy ich nie pojmie, ponieważ jest już za późno. Chłopiec stał się pustą laleczką, której nic już nie wypełni oprócz niezrozumianych uczuć miłości do dziewczyny, która powinna od niego uciec, a nie się w nim zakochiwać. - Oj nie przesadzaj - zaśmiał się i napił się herbaty. - Aż takim idiotą nie jestem. Jednak Ventus, który zgubi się w Londynie to bardzo realna wizja, ponieważ chłopak nie potrafi pytać o pomoc i nigdy nawet przed sobą nie przyznałby się, że się zgubił. Nie pozwoli sobie na taką słabość. Mógłby krążyć po tym miejscu dniami i nocami, ale nie poprosiłby o pomoc. W końcu sam wyszedłby z opresji.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Pią 15 Lip 2016, 12:03 | |
| Kiedy tylko usta Ventusa wykrzywiły się w uśmiechu, Sophia nie była mu dłużna. Wyszczerzyła się szeroko, jak zaczarowana wpatrując się w jego rozpromienioną twarz. Widok jakże rzadki, a jaki ciekawy. Cieszyła się jakby złapała legendarnego Pokemona. - No mam nadzieję, bo nie wiem jakbym zniosła fakt, że cię wykorzystuję. – Zachichotała, przykrywając się kołdrą, ale również okrywając nią Ventusa. - Chyba musiałabym się ci jakoś odwdzięczyć. – Mruknęła, wzdychając głośno. - Nigdy nie byłeś idiotą. – Stwierdziła poważnie, przewracając oczami. Nawet będąc w szkole, nie trzeba było powtarzać mu wszystkiego kilkakrotnie, a nauka czarów szła mu naprawdę gładko. Klepnęła chłopaka lekko w udo, śmiejąc się przy tym. - Dziękuję, że mnie uratowałeś. Gdyby nie ty, najprawdopodobniej spędziłabym noc na tej ławce. – Mruknęła i zbliżyła się do Ventusa na tyle, aby sprzedać mu delikatnego buziaka w policzek. Była mu naprawdę wdzięczna, że to akurat on się na nią natknął. Odsunęła się w końcu od mężczyzny i oparła się o poduszki, popijając jeszcze ciepłą herbatę. - To co chcesz jutro na śniadanie? – Mruknęła, wpatrując się w profil chłopaka i dopiero po chwili oparła głowę o ventusowe ramię. - Znowu będziesz robił za moją poduszkę? Miło… – Wymruczała, odkładając kubek na szafkę i mocno przytulając się do boku Gaunta.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Pon 18 Lip 2016, 16:36 | |
| Oj tak, Ven to mądra bestia, która szybko się uczy. To dzięki temu, że ma fotograficzną pamięć, ale nigdy nie chciał się wyróżniać i czasami nawet odrabiał prace domowe za swoją siostrę, a swoje prace robił na odwal się, bo potem nie chciało mu się myśleć nad nowym poglądem. No cóż, nie wykorzystał swojego potencjału, więc teraz jest z nim jak jest. Pracuje jako barman, wyklęty przez swoją rodzinę. - Oj ty głupolu mój - zaśmiał się cicho i znowu cmoknął jej czoło. Objął ją wsuwając się pod kołdrę. Miział delikatnie jej ramię. - Widzisz, dobrze że czasami mam kaprysy i przyjeżdżam do ciebie w najmniej spodziewanym momencie - uśmiechnął się i wtulił ją w siebie, aby czuła się bezpiecznie. Ktoś chciał zranić jego Sophie i nie wiedział kto. Chciały tego drania rozszarpać na kawałki i utopić w wrzątku. Najpierw odrąbałby mu nogę i wrzucił go do kotła z wrzątkiem, potem wyciągnął, gdy jeszcze byłby na pół żywy i odrąbał rękę i ponownie topiąc go w wodzie, a to tylko za to, że tak poturbował Sophię. - Nie wiem co bym zjadł, ale coś pysznego - szepnął jej do ucha. - Potrafisz dobrze gotować, więc zrób coś, co sama lubisz - uśmiechnął się i opatulił ją bardziej kołderką. Odłożył kubek i objął ją bardziej. - No a teraz śpij Księżniczko - zamruczał jej do uszka zamykając oczy i po pewnym czasie zasypiając.
|
Sophia Templer Stażysta Brygady Uderzeniowej Ministerstwa MagiiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Róg jednorożca; Osika; 11,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: ♥Szkolne♥ PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FINITE, PETRIFICUS TOTALUS, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, MIMBLE WIMBLE, AVIFORS, FURNUCULUS, ACCIO, ALOHOMORA, LUMOS MAXIMA ♥Łatwe♥ COLLOSHOO, ENTROPOMORPHIS, ANAPNEO, REPARIFORS, ANTIVENENUM, BOMBARDA MAXIMA, CHŁOSZCZYŚĆ, OCULUS LEPUS, SUSPENSORIUS ♥Trudne♥ STIMULUS MELEDICTIONEM, ACID MISSILE, FINITE INCANTATEM, ADVERSUM, VULNERA SANATUR, SENSOREMOPIS POSTACI: Templer mierzy niecałe sto siedemdziesiąt trzy centymetry i jest to coś, na co nigdy w życiu nie narzekała. Podobało jej się, że nie należy do osób tych za nadto wysokich, czy niskich. Oscylowała w odpowiedniej dla siebie wadze, chociaż jak na kobietę przystało zawsze uważa, że jest za szeroka w biodrach. Na jej twarzy trudno dostrzec piegi, albo innego rodzaju przebarwienia. Tylko wtedy kiedy jest zbyt zdenerwowana lub po prostu speszona, na jej bladych policzkach pojawiają się rumieńce, które dość trudno przegonić. Największą uwagę w jej wizerunku zabierają oczy. Duże, jasnoniebieskie, często wywołują zdezorientowanie u jej rozmówców, co nie za bardzo odpowiada samej Sophii. Często, podczas spisywania ważnych notatek musi zakładać na nos okulary, żeby litery i cyfry znajdujące się na pergaminie za bardzo się nie rozmazywały. Lewej ręki używa niemalże do wszystkiego: pisania, przewracania kartek, wykonywania codziennych czynności. Z niewiadomych przyczyn różdżka zawsze znajduje się w jej prawej ręce. Tak nauczyła się rzucać czary w szkole i tak jej pozostało. Życie Sophii nigdy nie było usłane pachnącymi i miękkimi płatkami kwiatów. Znacznie częściej natrafiała na kolce róż, które tylko czekały, aż wbiją się mocno w stopy kobiety i to między innymi ukształtowało jej charakter. Ma wole walki i nie da sobą pomiatać, chociaż podczas pierwszej rozmowy może wydawać się bierna i uległa. Z reguły jest optymistycznie nastawiona do życia, ale do wszystkiego podchodzi z dystansem. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Czw 28 Lip 2016, 16:08 | |
| Przytuliła się do boku Ventusa, kiedy już znaleźli się pod kołdrą, którą szczelnie się okryli. Cmoknęła go w policzek na dobranoc. Traktowała go jak starszego brata. Był dla niej naprawdę bliski i szczerze wątpiła, że kiedykolwiek mogłoby się to zmienić. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że któregoś dnia mogło by go zabraknąć obok niej. Pociągnęła cicho nosem i mruknęła cicho pod nosem. - To będą wyjątkowo dobre kanapki. Zapewniam cię. – Wymruczała, chichocząc cicho i nie trwało długo, żeby sama nie odpłynęła w objęcia Morfeusza. Ventus chyba nie myślał, że Sophia potrafi gotować? Owszem, z głodu nie umierała, ale lepiej niech nie liczy na nic pożywnego. Obudziła się wcześnie rano, wtulona w Gaunta i najprawdopodobniej leżałaby tak jeszcze dość długo, gdyby nie fakt, że przypomniała sobie o śniadaniu, które miała zrobić. Jęknęła cicho, zwlekając się z łóżka i przeczesując swoje włosy. Na całe szczęście Ventus nie przebywał u niej częściej, bo jeśli miałaby wstawać tak wcześnie, to najprawdopodobniej po pewnym czasie przestałaby go do siebie wpuszczać. Spojrzała na śpiącego chłopaka, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Przetarła oczy i w ciszy udała się do łazienki. Przebrała się szybko w świeże ubrania i poczłapała do kuchni zabierając się za… kanapki. No bo w końcu już mu powiedziała, co będzie miał na śniadanie. Postawiła wodę na kawę i w dalszym ciągu ziewając zabrała się za smarowanie kromek.
|
Ventus A. Gaunt Barman, Pub pod Trzema MiotłamiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cis, sierść wilkołaka, pół sztywna, 12 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Protego, Accio, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Riddiculus, Alohomora, Diffindo, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Verdimilious, Utevo Lux, Rennervate, Fumos Duo, Frigidus Flamma, Avis, Libro Mendacium, Bombarda Maxima, Delens Vestigium, Ferula, Protego Maxima, Upiorogacek, Serpendortia,OPIS POSTACI: Ven ma piwne oczy oraz jasno brązowe włosy. Jego karnacja jest jasna, a chłopak nie przykłada uwagi do tego, aby jakkolwiek dodać jej barwy. Nie lubi się opalać, nie lubi słońca, nienawidzi, gdy jego skóra jest spalona od promieni. Mierzy sobie 183 cm wzrostu. Jest w miarę umięśniony, bo nie stroni od wysiłku fizycznego. Szerokie ramiona, smukłe dłonie o długich palcach, na palcu serdecznym lewej dłoni ma zawsze sygnet o zielonym kamieniu. Zazwyczaj ubiera białe koszule, a na to narzuca czarną marynarkę bądź kurtkę z czarnej skóry. Spodnie także w ciemnej barwie oraz ciężkie buty wiązane do góry sięgające wyżej kostki. Różdżkę trzyma właśnie w prawym bucie po wewnętrznej stronie. Nie ma żadnych charakterystycznych cech, nie posiada pieprzyków w widocznych miejscach, nie ma tatuaży, ani blizn. Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus Wto 02 Sie 2016, 16:15 | |
| Spał dosyć długo. Był zmęczony. W końcu mimo tego, że nic mu się nie wydarzyło był zmartwiony, że Soph znalazła kogoś innego, że już nigdy nie będzie jego. Zawsze się tego bał, a nigdy nie robił kroku do przodu. To go tak bolało, że chciał dostać avadą w serce i już nigdy się nie podnieść. Najgorsze, że bał się iż wróci jako duch, ponieważ nie załatwił wszystkich spraw na ziemi. Nie powiedział Sophii, że ją kochał. Obudził się, gdy usłyszał hałas w kuchni. Wstał i poszedł do dziewczyny. Uśmiechnął się na ten widok i przytulił swoją ukochaną, dla niej był bratem, więc to źle nie wyglądało. Pocałował jej czoło i przywitał się. Gdy kanapki były gotowe usiadł do stołu i razem z niebieskooką księżniczką zjadł spokojnie śniadanie. Potem wybrali się na obiecany spacer po Londynie. Ten czas był spokojny i cudowny. Inny niż każdy dzień Ventusa. W końcu coś się zmieniło w jego rutynie, ale gdy już wrócił do domu poczuł tak cholernie bolesny ucisk w sercu, że skwaszona mina wróciła na jego bladą twarz. Zajął się swoją robotą i już zapomniał, że był szczęśliwy. koniec myślo
|
Temat: Re: Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus | |
| |
| Na ratunek Księżniczce | Sophia i Ventus | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |