|
18 czerwca || Ururu i KaylinIdź do strony : 1, 2 Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Sob 18 Cze 2016, 19:52 | |
| Gdybym mógł zamknąć czas w butelce Pierwszą rzeczą, jaką chciałbym uczynić Byłoby zachowanie każdego dnia Aż do końca wieczności...Egzaminy, szczególnie część praktyczna, nie poszła chłopakowi za dobrze. Chociaż myślał, że jest inaczej, był wewnątrz całkowicie roztrzęsiony. Nowy świat, jaki odkrywał, pełen uczuć i ciepłych doznań, runął całkowicie, jakby ktoś stworzył książkę z piękną okładką oraz zapisanymi tylko pierwszymi kartkami, żeby po chwili uraczyć pochłoniętego lekturą czytelnika kubłem zimnej wody pomieszanej ze szczyptą goryczy. W świecie magii nawet takie księgi nie muszą być tylko metaforami, ale czymże różni się życie uczuć czarodziejów i mugoli? Niczym. Ururu odbywał sobie właśnie typowy poobiedni spacer. Każdy potrzebuje odrobinę luzu. Podczas przechadzki obserwował mijane świeczniki, nieliczne rzeźby, czy nawet po prostu ściany. Uwielbiał to miejsce. Każda cegiełka miała swoją historię i tajemnicę. Tak bardzo chciałby je zgłębić, ale nawet Flamelowi by na to nie starczyło czasu. Szedł tak więc podziwiając widoczki, wcale nie myśląc o tym, że mógłby się natknąć na jakąś dziewoję, jakąś Wittermore... albo... Clemen... ...Po to, bym mógł spędzać go z nią
Ostatnio zmieniony przez Ururu Marquez dnia Sro 22 Cze 2016, 18:24, w całości zmieniany 2 razy
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Sob 18 Cze 2016, 22:58 | |
| Egzaminy w tym roku nie były jej zmartwieniem. Dobrze pamiętała, jak jeszcze rok temu denerwowała się wynikami SUMów, jak martwiła się o to, co będzie. Musiała przyznać, że przyjemnie było nie myśleć o testach i ocenach, od których zależało tak wiele. Teraz, prawie wolna, mogła robić co chciała. Zajęcia już się nie odbywały, miała więc czas na to, by czytać o tym, co interesowało ją najbardziej - a najbardziej interesowały ją teraz hipogryfy. Kilka dni pod rząd, gdy wreszcie udało jej się zaznać spokojnego snu, szukała źródeł, które wydawały jej się przydatne, bądź których jeszcze nie czytała i studiowała je, robiąc przy tym najpotrzebniejsze notatki. Teraz jednak poczuła, że jej kręgosłup nie wytrzyma kolejnych godzin w jednej pozycji, dlatego też ubrała się w granatową sukienkę do kostek, uczesała i biorąc ze sobą swój organizer ruszyła na podbój Hogwartu. Nie za bardzo wiedziała, gdzie tak naprawdę chce się udać. Nie miało to większego znaczenia, bo istotą było iść a nie dojść. Na trzecim piętrze dostrzegła wałęsającego się po korytarzu kota, który - choć wiekowy - bardzo często wychodził z pokoju i wypuszczał się na różnego rodzaju wycieczki. Od razu do niego podeszła, kucnęła i zaczęła głaskać, w odpowiedzi uzyskując zadowolone mruczenie. - Gdzie dzisiaj byłeś, co? - Zapytała uśmiechając się pod nosem i nie dostrzegając tego, że na horyzoncie pojawił się Ururu. Zbyt zajęta swoim kotem, chłonęła jego towarzystwo zadowolona, że jednak wyszła z pokoju.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Nie 19 Cze 2016, 11:54 | |
| Gdybym mógł sprawić, by dni trwały wiecznie Gdyby słowa miały moc spełniania życzeń Jak skarb zachowałbym każdy dzień, i wtedy...
Mózg odcina negatywne bodźce. Pewien mężczyzna szukał sklepu ze szkatułkami. Dobrze wiedział, gdzie on jest, ale obchodził ulicę kilka razy i nie mógł go znaleźć. Było tak, ponieważ nad owym sklepem mieszkała rodzina, z którą niedawno popsuł swoje kontakty. Mózg nie dopuścił jego świadomości do dostrzeżenia tego budynku. Tak samo było teraz. Jeszcze kilka dni temu z daleka dostrzegłby pannę Wittermore. Ale po ostatnich wydarzeniach miał dosyć wszelkich kontaktów. Dlatego też nie dostrzegł Krukonki, która w dodatku była pochłonięta swoim kotem, a na sobie miała ubranie codzienne zamiast mundurka, z którego to ją najbardziej kojarzył. Czy to los tak bardzo postanowił pognębić Marqueza, czy to czysty przypadek, że akurat z naprzeciwka szedł jakiś Ślizgon? Wyminął panią prefekt i z całą pewnością jej nie poznał, bo inaczej nie uczyniłby tego, co właśnie zrobił. Ururu wpatrywał się akurat w ścianę obok, był zaledwie kilka metrów przed Krukonką. Nie zauważył, kiedy nagle podłoga przed nim widocznie nie nadawała się do stąpania. Postawił na nią stopę i wywalił się na całej rozciągłości, tamując upadek rękoma. Złośliwy kolega zdążył już zniknąć za zakrętem korytarza. To już drugie takie wydarzenie w ciągu kilku ostatnich tygodni. Czy to ten sam napastnik? Czy Rurek właśnie po raz drugi nabrał się na tą samą sztuczkę? Mimo wszystko wolał takie przygody od innych, jakie go spotkały. Mniej bolały. I nie chodzi tutaj o mecz. Podniósł się, ale ostrożnie. Chociaż lęku do miotły nie nabrał, to sam kontakt z ziemią nie za dobrze przyjmował. Jego ręka powędrowała do ściany, żeby się wspomóc przy wstawaniu. Czuł się, jakby był jakiś niepełnosprawny. Spojrzał na podłogę. Znowu nic nie zostało. Czego oni używają do tych nieśmiesznych żartów? Nie zwrócił uwagi jeszcze na dziewczynę, której upadł niemal do stóp.
...Znów mógłbym przeżyć go z nią
Ostatnio zmieniony przez Ururu Marquez dnia Sro 22 Cze 2016, 18:24, w całości zmieniany 1 raz
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Sro 22 Cze 2016, 12:28 | |
| Życie jest dramatem i nawet istoty z natury swej najszlachetniejsze zaznać muszą goryczy kapryśnego i zawistnego losu.
Ciężko było powiedzieć, co przygnało Wittermore na ten właśnie korytarz o tej właśnie porze. Ciężko było też powiedzieć, co tak właściwie siedziało w głowie Ślizgona, który swym barkiem chciał pokazać swoją wyższość na piątoklasistą, którego myśli błądziły gdzieś z daleka - jak najdalej od postaci Kaylin, która całkowicie nieświadoma katastrofy, do której miało dojść zaledwie kilka sekund później, bawiła się beztrosko ze swoim kotem. Artemis mruczał głośno, rozkładając się na podłodze i prosząc o więcej pieszczot, a z ust zawsze poważne panny Wittermore uleciał cichy śmiech, przypominając o dawnych czasach, gdy potrafiła uśmiechać się tylko w towarzystwie tego właśnie, już leciwego kocura. Hałas z jakim Marquez opadł na ziemię rozniósł się po korytarzu echem, sprawiając, że Kaylin podskoczyła w miejscu, o mało nie dostając zawału. Artemis natychmiastowo poderwał się i schował za swoją właścicielką, równie przerażony. W bardzo spowolnionym tempie, brązowe oczy Krukonki śledziły podnoszącego się chłopaka i choć wiedziała, kogo ma przed sobą, potrzebowała chwili żeby to wszystko ze sobą poskładać. Ururu Marquez. Człowiek, który irytował ją swoim nieodpowiednim zachowaniem. Człowiek, którego do tej pory bardzo nie lubiła. Człowiek, który sprawił, że Addyson Clemen płakała. Mogłaby wymieniać godzinami rzeczy, za które - gdyby była niewychowaną wieśniaczką - przywaliłaby mu w twarz. Ale ona była panienką Wittermore. Nie mogła przysparzać ojcu więcej kłopotów, największe bowiem i tak sprowadził sam na siebie. Czy miała teraz, tak po prostu udać, że niczego nie widzi? Rozejrzała się po korytarzu i jedyne, co ujrzała to znikającą za zakrętem szatę Slytherinu. Zmarszczyła brwi, nie do końca wiedząc, co się stało. - Nic ci się nie stało? - Zapytała, głosem pełnym obojętności i... Pewnego rodzaju niepewności. Nie wiedziała, jak zachowywać się w takich sytuacjach zwłaszcza, że Ururu nie był nikim bliskim. Nikim, przy kim mogłaby zrzucić maskę ułożonej i spokojnej dziewczynki z dobrego domu. Przyjrzała mu się i musiała stwierdzić jedno z całkowitą pewnością - coś było nie tak. Tylko, czy ona w ogóle chciała odkryć, co to było? - Może powinieneś iść do pielęgniarki? - Ponownie zapytała, w głowie walcząc z chęcią przywalenia mu w twarz za to, co zrobił Addyson. Chciała widzieć, jak żałuje tego wszystkiego. Chciała mu powiedzieć mówiłam, że masz jej nie zranić. Chciała mu powiedzieć prosto w twarz nigdy więcej się do niej nie zbliżaj. Teraz jednak patrzyła na człowieka, który wyglądał... źle. I właśnie dlatego jeszcze się powstrzymywała.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Sro 22 Cze 2016, 18:26 | |
| Niestety, nigdy nie mamy wystarczająco dużo czasu By urzeczywistnić własne marzenia Już je odkryłem...
Marquez nie wyglądał za dobrze. Dziewczyna mogła zauważyć, że wyglądał bardziej jak na pamiętnej numerologii z samopiszącym piórem, niż jak wtedy, kiedy ostatnio z nim rozmawiała, jakby się lubili. Chociaż najbardziej przypominał siebie sprzed niemal dwóch lat, kiedy jeszcze nie poznał Dominika, ani Narvae. Czy Wittermore kojarzyła go z tego czasu? Jego spojrzenie było nieobecne, przez co uśmiech wydawał się jeszcze bardziej niepojęty i może nieco przerażający. Obłąkany chłopiec powrócił w końcu do pionu, a jego miodowe tęczówki musiały poinformować jego mózg, że coś stoi na drodze. Już miał ominąć Krukonkę, kiedy oczki przedobrzyły. A niestety tym razem umysł Marqueza nie mógł wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji, dlatego poinformował go, kim jest osoba znajdująca się przed nim. Oh nie, jęknął ślizgoński mózg starając się powstrzymać wszelkie myśli skojarzone z Kaylin Wittermore. Niestety zdążyły wyciec do świadomości chłopca zamieniając się w jedno wielkie ściśnięcie wnętrzności. Kaylin Wittermore. Kruchonka, pani prefekt. Wybitna uczennica, najlepsza w szkole. Nienaganne zachowanie, ruchy pełne gracji, nieskazitelny wygląd, niesamowita uroda. Przyjaźni się z... Powstrzymując się przed gwałtownymi ruchami Ururu starał się skupić na kolorze jej sukienki. Niestety również uszy go zawiodły. Niezręcznie szepnęły mózgowi, że stało się najgorsze! Odezwała się! Z poczuciem winy rozłożyły do wglądu wyrazy wyrzucone przez dziewczę. Poskładane z nich pytanie nie przeszło przez cenzurę ewentualnego zignorowania. Na coś takiego trzeba było udzielić odpowiedzi. - Nie, nic - odpowiedział tonem niewyobrażalnie swobodnym. Jego dłoń wciąż napierała na kamienną ścianę, żeby korzystając z pomocy sędziwego zamczyska uchronić chłopca od upadku. Zaś myśli pracowały na najwyższych obrotach. Były dwa pytania! - Nie, nic mi nie jest - rzucił równie lekko, niczym podusię na łóżeczko. Z jego twarzy powoli zaczęła wyciekać radość tworzona pod szarą czupryną. Potrafił się kontrolować, oj potrafił. - Dziękuję za troskę - dodał. Jego pamięć zawsze podsuwała mu różne użyteczne formułki, których stałość zapewniało zachowanie energii na sytuacje wymagające użycia większej wyobraźni w rozmowie. Umysł pracował na najwyższych obrotach. Jedną ręką tłoczył radość, która ślepo wyciekała z oczu chłopca niczym słodki miód, zaś drugą musiała naciskać na bramę, aby uchronić system przed wtargnięciem tego, co nieuniknione. Dodatkowo, noga jego naciskała na tłok, który wdmuchiwał tu wszędzie trochę spokojnego powietrza (chroniąc od przegrzania), a także kilka słonecznym chwil. Całe te prace musiał wykonywać umysł stojąc tylko na jednej kończynie. Nic więc dziwnego, że w końcu upadł. A wraz z nim cały porządek. Ile chwil minęło, odkąd jej odpowiedział? Może kilka. Kilkanaście. Aż w końcu znowu zsunął się na ziemię na kolana, jego twarz zaszła cieniem, i pomimo uśmiechu, z przemęczonych tym cyrkiem oczu pociekły dwie rzeczki łez. Obraz nędzy i rozpaczy objawił się bogince Wittermore, która, chociaż całkiem niedawno zeszła ze swojego niebiańskiego stopnia, wciąż jednak została jako pewien drogowskaz życia. Była świątynią, do której pielgrzymował, a teraz, chociaż zabłądził, to znów była przed nim. Wbił w nią spojrzenie syna marnotrawnego, a obłąkany umysł wytworzył w ofierze psalm, który popłynął cierpiętniczym głosem. - Co zrobiłem nie tak? Co ja jej zrobiłem?
Żyłem wystarczająco długo, by wiedzieć Że jest jedyną, z którą chcę Iść przez życie
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Nie 26 Cze 2016, 00:40 | |
| Tik tak. Tik tak. Tik...
Niemal słyszała, jak w jej głowie rozbrzmiewa dźwięk tykającego zegara. Jakby tylko to teraz w niej działało, bo wszystko inne wyłączyło się. Wzrok, choć wyraźnie patrzyła na opadającego na ziemię Marquera, płatał jej figle i sprawiał, że ni emiała pojecia, co się działo. Słuch wyłączył się całkowicie, a ona została pogrążona w niebycie. W ciszy, z której nie potrafiła uciec. Myśli uleciały szybciej, niż byłaby w stanie wymówić swoje imię. A to wszystko za sprawą jego. Ururu Marquez był chłopcem, na którego nigdy nie zwracała uwagi. Czy pamiętała go sprzed dwóch lat? Nie było szans - to wtedy zginęli jej dziadkowie i to był zdecydowanie jej najgorszy rok w całej szkole, choć ostatecznie i tak wyszła z najlepszą średnią w całej szkole. A teraz? Co takiego się zmieniło, że zaczęła go widzieć? Ze wiedziała jaki ma głos, że wiedziała w jaki sposób się porusza i mówi? Addyson Clemen. To ona była łącznikiem, to ona była spoiwem łączącym punkt A z punktem B. Wittermore z Marquezem. A teraz to spoiwo cierpiało przez jeden z punktów. Czy drugi powinien coś w tej sprawie zrobić? Jak powinna się zachować? Wszystko to trwało zaledwie parę sekund, choć dla niej wydawało się wiecznością. Powoli odzyskiwała wszystkie zmysły, dostrzegła klęczącego, mamroczącego Ślizgona i choć miała ochotę kopnąć go w krocze... Powstrzymała się. Nie powstrzymał jej żałosny widok, oj nie. Powstrzymało ją dobre wychowanie, jakie otrzymała w domu i świadomość, że mogłaby tym przynieść wstyd nie tylko sobie, nie tylko Krukonom czy ojcu. Ale mogłaby przynieść wstyd profesorowi Bułhakowowi. Zacisnęła wargi i spojrzała na niego chłodno. - Wstań. - Powiedziała głosem chłodnym i zdystansowanym. - Skoro nie wiesz, co jej zrobiłeś - zapytaj. Jeżeli nie chce z tobą rozmawiać, zaakceptuj. Nie mazgaj się, bo to nie przystoi mężczyźnie. Głowa do góry i pokaż jej, że się pomyliła. Chyba, ze się nie pomyliła i faktycznie nie zasługujesz na jej towarzystwo. Wtedy dobrze ci radzę, trzymaj się od niej z daleka. - Nie wiedziała, czemu to mówi. Przecież miała ochotę dać mu po twarzy za te wszystkie smutne słowa, które Clemen przez niego napisała w liście do niej.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Nie 26 Cze 2016, 01:11 | |
| Bogini ulitowała się nad swoim wyznawcą. Mógł wstać. Jednak nie miał w sobie żadnego niutona siły, żeby się podnieść, więc spoczywał tak kolanami na podłodze, jednak tyłek opuścił na pięty. Wyglądał żałośnie, niczym nowonarodzony szczeniaczek, który dopiero co opuścił macicę rodzicielki wraz z braćmi i siostrami. Tylko, że Ururek nie posiadał rodzeństwa. Nie posiadał rodziny. Nie posiadał nikogo, a utracił właśnie osobę, która zaczęła być dla niego naprawde kimś. - Zaakceptować? Jak? - jęknął. - Pomyliła się? Z czym? Nie rozumiał tych rad. Ale to nic dziwnego. W końcu Kaylin również nie znała do końca kontekstu. Nie miała pojęcia, jak bardzo dziwne było spotkanie na błoniach. Czy on wiedział, że ona nie wie? Może w końcu się domyśli? Wittermore znała wszystkie książki na pamięć, ale jakim cudem mogła wiedzieć, co zaszło między nim, a Addyson? Starał się uspokoić emocje, jakie nim targały. Łzy udało mu się zatamować. Nie ma się mazgaić. Ma być mężczyzną. Co znaczy bycie mężczyzną? Nie wiedział. Ojciec nie przeprowadził z nim nigdy prawdziwej męskiej rozmowy. Nie było im to dane. Nie zdążyli. Dopiero po poznaniu Narvae miał jakąś namiastkę kontaktu z mężczyzną, ale głównie i tak rozmawiali o sprawach naukowych. Więc skąd on miał wiedzieć, jak to jest być mężczyzną? Był wciąż chłopcem. Nic nie wskazywało na to, żeby miał w końcu się przeistoczyć, wejść na kolejny poziom życia, które mimo wszystko kazało mu się na niego wspinać, podsyłając różne dziewczęta pod nos. Efekt był odwrotny - Marquez zatoczył się i zrobił krok w dół, na niższy szczebelek. - Ona mówiła, że chce się ze mną przyjaźnić... mimo wszystko... chociaż proponowałem różne rzeczy... Cały czas prosiłem ją o wyjaśnienie, ale nie dawała go. A kilka dni później... odesłała lusterko dwukierunkowe... - wytłumaczył powoli. - Ja... chciałbym, żeby panienka wiedziała, że nigdy nie czułem do nikogo czegoś takiego, jak do niej - wyznał. Otworzył przed Wittermore swoje proste i czyste serduszko. Liczył, że mu pomoże. Wierzył w jej dobre intencje i nie wątpił nawet w ich istnienie.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Pon 04 Lip 2016, 19:30 | |
| Skrzywiła się nieznacznie, widząc przed sobą ten obraz nędzy i rozpaczy. Poczuła narastającą w niej niechęć i choć było jej go odrobinę żal - nie mogła pozbyć się wrażenia, że Ururu właśnie stracił w jej oczach jeszcze bardziej. Mężczyźni powinni być silni. Powinni zawsze stać prosto i być oparciem dla kobiet. Powinni wiedzieć, jak się zachowywać i nie ukazywać słabości - te mogły pojawić się jedynie przy kobiecie, która takiego mężczyznę kochała. Jakby nie było, wszyscy mężczyźni powinni być tacy, jak profesor Bułhakow. Jednak to dzięki temu, że tacy nie byli Vaksilij mógł być kimś wyjątkowym. Kimś, na kogo zwróciła uwagę naiwna Krukonka, która z biegiem czasu z pewnością pożałuje oddania swego serca dziwnemu Rosjaninowi. - Proponowałeś... co? - Jej twarz przybrała odcień subtelnego różu, co było wynikiem jej zażenowania. Nie wiedziała, czy powinna o tym z nim rozmawiać. Właściwie to nawet nie chciała, choć z drugiej strony - to dotyczyło Addyson, a to już było ciekawe. - Mam nadzieję, że nie zrobiłeś jej niczego nieodpowiedniego. - Warknęła dużo bardziej niż się tego spodziewała. A co, jeżeli Marquez zrobił Clemen krzywdę? Proponował jej rzeczy, których ona nie chciała, a on i tak je sobie wziął? Zbladła na samą myśl. - Tak, to znaczy czego?
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Pon 04 Lip 2016, 20:23 | |
| Czy Kaylin naprawdę liczyła, że znajdzie w Marquezie mężczyznę? On nie był chyba nawet w połowie drogi do tego. - Nie, nie zrobiłem niczego takiego - pokręcił główką. - A przynajmniej nie świadomie... Nie chciała mi niczego powiedzieć... Mówiła, że chciałaby mnie poznać na nowo... więc zaproponowałem, że możemy spróbować, ale najpierw nabiorę doświadczenia w kontaktach międzyludzkich z innymi. Nie zgodziła się na to... Starał się obserwować reakcję Kaylin na to, co jej mówił. Czy czasem nie wyglądała, jakby była zła? Ale czego się spodziewał. Zawiódł jej zaufanie, przecież obiecał nie uczynić Addyson niczego złego. Wiedział, że powinien przeprosić Krukonkę, jak tylko odpowie na jej pytanie. Poczuł nagle takie dziwne skrępowanie, kiedy musiał skondensować swoje uczucia, żeby przedstawić je za pomocą słów. Miał ubrać te wyjątkowe uczucia w zwroty, jakich używali różni inni ludzie, chcąc zobrazować swoje... Ururu nie sądził, że zakochanie u każdego przebiega tak samo. Ale niestety musiał zebrać się w sobie i powiedzieć w końcu to, co musiał. - Wie, panienka... ja się w niej zakochałem - wyrzucił z siebie w końcu ostrożnie, uważnie wypatrując reakcji Krukonki. - Chciałem też panienkę bardzo przeprosić... Zawiodłem panienki zaufanie... Będzie mnie panienka teraz nienawidzić?
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Czw 07 Lip 2016, 00:24 | |
| Kaylin nie liczyła tak naprawdę na nic, co wiązało się z Marquezem i jego istnieniem. Był mężczyzną, a przynajmniej miał się nim stać w przyszłości - jak mniemała, bardzo dalekiej. Ona sama, choć nie zwykła zwracać na to zbyt większej uwagi, nauczona została sztywnych reguł postępowania, podziału płci i ich obowiązków, jak i przywilejów. W tej chwili Ururu jawił się jako zapłakane dziecko, a nie młodzieniec, z którym chciałaby widzieć w parze swoją jedyną przyjaciółkę. Skrzywiła się nieznacznie słysząc jego słowa i odetchnęła głośno. - Zakochałeś się w niej? - Zapytała czując, jak jej policzki czerwienieją. Nie był to temat, o którym mogłaby rozmawiać z każdym. ba, nie był to temat, który w ogóle chciałaby poruszać. Nawet, jeżeli nie dotyczyło jej to w żaden sposób, było po prostu krępujące. - Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy? Czym jest zakochanie? Czy w ogóle wiesz, jak działa coś takiego? - Pytała go głosem spokojnym, choć jej oczy wpatrywały się w niego oceniając. Była idealnym przykładem na to, że nawet upośledzone w kontaktach społecznych dziecko mogło pokochać. Bo przecież, to własnie czuła do profesora Bułhakowa, prawda? Miłość, fascynację... Wszystko to, co sprawiało, że żołądek jej się ściskał na samą myśl o nim. Ale teraz nie chodziło ani o Wittermore, ani o Bułhakowa. Teraz liczyła się Addyson. Kaylin nie była dobrym przykładem przyjaciółki, bo sama nie wiedziała, jak powinna się zachowywać. Niemniej, miała poczucie, że Marquez jedynie rani Clemen i bardzo jej się to nie podobało. - Wydaje mi się, że nie moje zdanie jest tutaj najważniejsze. Bardziej powinieneś przejmować się tym, czemu Addyson przez ciebie płacze i co możesz zrobić, żeby to się więcej nie powtórzyło. - Nienawidziła go? - Nie, nie nienawidzę cię. Nie zrobiłeś mi nic, za co mogłabym cię znienawidzić. Nie wywołujesz we mnie żadnych głębszych emocji, a co za tym idzie, nie mam w sobie nienawiści. Niemniej, nie ukrywam, że nie podoba mi się sposób, w jaki obchodzisz się z Addyson. To jednak wasza sprawa i tylko wy możecie to między sobą załatwić. Chce jednak, żebyś zrozumiał to jasno - jeszcze jedna łza, która spłynie po jej policzku przez ciebie okazać się może ostatnią rzeczą, jaką zrobiłeś w tej relacji.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Czw 07 Lip 2016, 14:26 | |
| Dostrzegł zaróżowione policzki Wittermore i zastanowił się, czy to ma jakieś głębsze znaczenie. Może zmieszał ją ten temat? Nie sądził. W końcu kogoś takiego jak ona nie powinno to ruszać, co nie? - Czytałem ostatnio taką książkę... dużo tam było o relacjach międzyludzkich... To była powieść. Obyczajowa. Było tam dużo przykładów zakochania, więc wydaje mi się, że to jest to. Ostrożnie spoglądał na Kaylin, ale mimo wszystko istniała w tym pewna nutka nachalności. Chciał w końcu jak najszybciej odnaleźć odpowiedź na swoje pytanie - co zrobił nie tak. Ulżyło mu, że Wittermore go nie nienawidzi. Mimo wszystko to co mówiła, brzmiało bardzo poważnie. Rurek nie miał pojęcia, co Krukonka zrobi, jeśli uda mu się jeszcze raz skrzywdzić Addyson, poza tym ciągle podkreśla, że ta sprawa jej nie dotyczy i nie będzie się w to mieszać... Czy Wittermore byłaby w stanie go pobić? Bo co innego? Poskarży Bułhakowowi? Ururu nie potrafił sobie tego wyobrazić. Kiwnął tylko głową na znak, że rozumie jej słowa. Na myśl przyszło mu wtedy takie jedno spostrzeżenie... Czemu nie wpadł na to wcześniej! - Podczas ostatniego spotkania z nią wspomniałem o panience Hennessy... Powiedziała, żebym o niej już nigdy nie mówił, więc tego nie zrobiłem. Lecz pamiętam, że wspomniałem też o kilku innych osobach. Czy to możliwe, że wśród nich jest ktoś, kogo ona też nie lubi? I dlatego tak wyszło? Nie podobają jej się moje kontakty z kimś jeszcze? Mogę panience powiedzieć o kim mówiłem, panienka na pewno wie, kogo Addyson nie lubi... - przerwał na chwilkę, żeby przywołać w pamięci tamtą scenę. - Zapewne wspomniałem o profesorze Narvae, Dominiku Fletcherze, Gabrielle Wiliams, Lenie Bletchley... o panience chyba też... i o Romce! Oh, a może panienka wie kim jest ta tajemnicza osoba? Rozmawiałem z nią kilka dni temu, ale była w zwykłych ubraniach, o ile można tak nazwać ten orientalny stój, jaki na sobie miała, więc nie wiem nawet z jakiego domu jest... - spojrzał na Krukonkę oczekując boskich znaków rozwiązujących jego problemy. - Przypomniało mi się jeszcze, że powiedziała, że nie zna Gabrielle... a to przy jej wspomnieniu zaczęła się zachowywać tak... chyba inaczej - dodał czekając na oświecenie.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Sro 13 Lip 2016, 02:57 | |
| Zamrugała kilkakrotnie oczami, odetchnęła głęboko i spojrzała na Ślizgona, wsłuchując się w jego wytłumaczenie. Była lekko podirytowana, choć sama nie rozumiała dlaczego. Ururu nie zrobił jej przecież nic złego, nie powinna więc być tak zła... Czy aż tak zależało jej na Addyson? Możliwe, choć z drugiej strony, przecież sama zrobiła jej krzywdę, sama się z nią ostatnio ciągle kłóci... Wittermore sama miała z tym wszystkim problem. Jak niby miała pomóc temu chłopcu? I czy w ogóle chciała? Czy nie lepiej by było, jakby trzymał się od Clemen z daleka? Tak, by nie wywierał na nią złego wpływu, tak by Addy mogła być tylko... jej? W pewnym stopniu nie chciała się dzielić osobą, którą uznała za swoją. Osobą, która w jakiś sposób stała się jej bliska, bo wiedziała, że nie ma zbyt wielu okazji do nawiązania takich znajomości. - Och. - Mruknęła pod nosem. Argument z książką wydał jej się całkiem rozsądny. Cóż, może nie najlepszy, bo nie była to książka naukowa, ale z drugiej strony - ona sama z takich uczy się relacji międzyludzkich. - Co o zakochaniu powiedziała ci ta książka? - Zapytała bardziej z ciekawości, wewnętrznej potrzeby wyjaśnienia samej sobie uczuć i tego wszystkiego, co się z nimi wiązało niż dalszym przepytywaniem Ślizgona. - Hennessy? - Syknęła, marszcząc brwi. - Wiesz, wydaje mi się, że Addyson mogła się poczuć po prostu... Jedną z wielu? Ja bym się tak poczuła, gdyby... Gdyby ktoś, na kim mi zależy zaczął opowiadać o innych dziewczętach, z którymi się przyjaźni. Właściwie, byłabym zła, gdybym dowiedziała się, że jest z jakąkolwiek blisko. - Z pewnością zepchnęłaby ze schodów każdą pannę, która tylko spróbowałaby się zbliżyć do profesora Bułhakowa. - Romka? Ach, może masz na myśli pannę Moore z Hufflepuffu? - Kaylin miała dobrą pamięć, a osoby ze swojego rocznika kojarzyła nad wyraz dobrze.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Sro 13 Lip 2016, 16:52 | |
| Marquez doceniał każdą chwilę, jaką panienka Wittermore decydowała się na niego przeznaczyć. Niegdyś to jej osobę wzniósł na wyżyny, z których z hukiem upadła po pojawieniu się w życiu Ślizgona Gabrielle, lecz wciąż nie mógł się bez niej obejść. To, że teraz na siebie wpadli musiało być znakiem od losu. Chociaż Ururu nie dostrzegał we wszelakich wróżbach krzty sensu, nie wykluczał istnienia wyższych bytów, mogących ingerować w przebieg wydarzeń. Dlatego chłopiec starał się maksymalnie wykorzystać daną mu z niebios szansę na rozwiązanie swoich problemów, na znalezienie odpowiedzi na dręczące go pytania. Wyjaśnienie sytuacji było coraz bliżej, czuł to; nadzieja wypełniała jego małe serduszko, które niespokojnie drgało w oczekiwaniu. - Opisano wewnętrzne przeżycia bohaterów, ich myśli, niekontrolowane reakcje ciała. W głowie niemal przez cały czas snuły im się obrazy ukochanej osoby. Nie tylko odtwarzanie wspomnień, lecz samo wymówienie w myśli imienia skutkowało rumieńcem, niespokojnym oddechem, przyspieszonym biciem serca. Kiedy bohaterowie byli bliżej tej osoby, "objawy" nasilały się, dłonie zaczęły im się pocić, tracili zdolność trzeźwej oceny sytuacji. Działali impulsywnie, bez większych przemyśleń. Niektórzy chcieli być jak najbliżej ukochanego, inni wręcz przeciwnie, uciekali... Kiedy uświadomiłem sobie, że powinienem poddać klasyfikacji swoją relację z Addyson biorąc pod uwagę jej płeć, od razu byłem pewny... że to jest to. Wypowiedź jego spokojna, nieco szybka, co właściwie nie było niczym nowym, chłopczyna często podkręcał tempo, kiedy mówił o czymś co go w jakiś sposób dotykało. Słuchał Wittermore cały czas uważnie, łykał każde słowo płynące z jej ust. Objawienie prawdy nadeszło. Pozostawało co prawda wciąż pytanie "Dlaczego tak się dzieje?", lecz teraz postanowił zrezygnować z wnikania w to, chociaż wciąż nie był nasycony informacjami. Wiedział też, że jakieś niewyjaśnione kwestie zawsze pozostaną, w końcu nie jest możliwym posiadać wiedzę o wszystkim. Ze słów Wittermore wyłapał więcej, niż się spodziewał. Poruszyło go to dogłębnie, aż poczuł mrowienie w dłoniach. - Przecież Addyson wie, że tylko ona jest mi tak bliska... Inne dziewczęta nie znaczą dla mnie tyle, niektóre z nich nawet w ogóle mnie nie obchodzą. Poza tym to jej dałem drugie lusterko dwukierunkowe od pary. A kiedy panienka zasugerowała, że mogłoby jej na mnie zależeć... przypomniało mi się, jak mówiła sama do siebie, że nie może mnie... obdarzyć specjalnie ciepłym uczuciem, bo to będzie bolało... - przerwał na chwilkę nie chcąc znowu dać się ponieść emocjom. - Dziękuję niezmiernie panience za wyjaśnienie. Zrozumiałem już całą sytuację, potrafię zrozumieć, jaki mój uczynek okazał się błędem. Pozostaje mi tylko wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość, jednocześnie zostawiając panienkę Clemen w spokoju, chyba tylko tego ode mnie oczekuje. Tylko czy takie stwierdzenie pozwoli odejść natrętnym myślom z puchońskim dziewczęciem odgrywającym w nich główną rolę? To już koniec? Ulżył zdenerwowanym kończynom wyjmując z kieszeni mundurka swój notesik wraz z ołówkiem, żeby jak najszybciej zanotować nazwisko Romki. Czuł, że jego obecny stan mógłby szybko wymazać je z pamięci. Chowając przyrządy posłał Kaylin szeroki uśmiech, zupełnie jakby wcale nie poruszali przed chwilą smutnego tematu. - Panienka to zawsze umie mi odpowiedzieć na pytania. Jestem niezmiernie wdzięczny za wszystko, co panienka dla mnie uczyniła. Bardzo chciałbym się odwdzięczyć, lecz nie mam pojęcia, czy mógłbym zaoferować panience cokolwiek użytecznego. Nieprzeżywaną często chęcią okazania wdzięczności Marquez chciał wyrazić, jak bardzo nie wyobrażał sobie życia bez rad Krukonki. Była pomostem łączącym chłopca z niezrozumiałym dla niego światem zamieszkiwanym przez innych ludzi.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Czw 14 Lip 2016, 12:27 | |
| Sama nie miała pojęcia, czemu w ogóle poświęcała mu te wszystkie chwile, które dla niego były tak ważne. Miała mnóstwo swoich spraw, mnóstwo rzeczy, którymi musiała się zająć. A mimo to, gdy prosił - choć często niechętnie - zatrzymywała się w pół kroku i odpowiadała na pytania chłopca, który wzbudzał w niej... Zazdrość? Czy była na niego tak zła, bo mu zazdrościła? W jakiś sposób byli do siebie podobni i choć dojście do tego zajęło jej sporo czasu wiedziała już, że tak właśnie jest. Może właśnie dlatego irytowało ją, gdy widziała, że chłopak radzi sobie lepiej od niej? Że ma taką Addyson, która naprawdę się w nim zakochała, podczas gdy Wittermore... Nie ma nikogo? Zacisnęła pięści i przygryzła wargę, słuchając jednocześnie o czym mówił. Rumieniec pogłębił się, a ona ledwo złapała oddech. Niczego nowego się w sumie nie dowiedziała, tyle sama wywnioskowała z przeczytanych wcześniej książek. - Hmmm. - Zaczęła cicho, nie do końca wiedząc, co na to odpowiedzieć. - W porządku, ale uważaj na to, co czytasz w książkach obyczajowych. Czasami możesz się z nich dowiedzieć dziwnych rzeczy, na przykład tego, że kobietę zawsze się troszeczkę gwałci. A to przecież nie prawda. Znaczy, tak mi się wydaje. To byłoby raczej bardzo nie w porządku... Nie ważne, po prostu, uważaj jakim źródłom zawierzasz. Nie chciałabym się dowiedzieć, że po przeczytaniu jakiejś głupiej książki zrobiłeś Addyson krzywdę. Chociaż z drugiej strony, nie wiem, czy moje rady będą dla ciebie przydatne. Mimo wszystko, wolę uprzedzić. Potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna. Mam nadzieję, że rozumiesz, co próbuję ci powiedzieć. - Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić. Powiedzieć mu, że Addyson się w nim zakochała? Czy w ten sposób by pomogła? Ale z drugiej strony, jeżeli to przemilczy to może już nigdy nie będą ze sobą rozmawiać, a ona będzie miała Clemen tylko dla siebie? Nie chciała się nią dzielić. Była jej, Wittermore zaklepała ją sobie pierwsza! Czemu uczucia i relacje z innymi bywały takie trudne? Kaylin stała słuchając kolejnego potoku słów Marqueza w myślach przedstawiając sobie wszystkie za i przeciw. - Jeżeli ci na niej zależy, udowodnij to. Powiedz jej to prosto w twarz. Pomyśl sobie, jak ona się czuje, kiedy dowiaduje się, że zadajesz się z dziewczętami pokroju Hennessy. Przecież to typ, który myśli sobie mam dziewiętnaście lat i niepotrzebna mi osobowość, ponieważ mam charakter. W takiej sytuacji Addyson mogłaby sobie pomyśleć, że nie tylko jest jedną z wielu, ale jedną z wielu głupich panienek, z którymi się zadajesz bo... Sama nie wiem czemu. Jeżeli to, co czujesz jest prawdziwe, a lepiej żeby tak było bo nie chcę potem słyszeć, że jednak ci się odwidziało, porozmawiaj z nią i powiedz jej to wszystko, co powiedziałeś mnie. Addyson szybko się denerwuje i ponoszą ją emocje, ale jeżeli się chce zawsze znajdzie się sposób, żeby do niej dotrzeć. A wnioskuję, że bardzo ci na tym zależy. - Pękła. Chciała mieć ją dla siebie, ale z drugiej strony wiedziała, że sama nie dałaby się odciągnąć od profesora Bułhakowa. Trzymałaby się go kurczowo, nie puszczając nawet, gdyby ktoś odciągał ją od niego na siłę. Poza tym, Wittermore wiedziała, że niei byłaby w stanie zadowolić Clemen na długo. Nie byłaby w stanie dać jej wszystkiego, czego dziewczyna mogłaby oczekiwać od drugiego człowieka. Wątpiła, by Marquezowi się to udało, ale... Może we dwoje dadzą radę? Na samą myśl przygryzła wargę i westchnęła. - Po prostu nie pakuj się więcej w żadne tarapaty. Nie przysparzaj kłopotów ani nam, prefektom, ani nauczycielom. Tyle możesz dla mnie zrobić, jeżeli tak bardzo chcesz się odwdzięczyć. I... - Urwała. - Bądź dobry dla Addyson.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin Czw 14 Lip 2016, 23:59 | |
| Starając się cały czas analizować zachowanie Kaylin - w końcu przy niej też musiał być uważny - nie mógł zrozumieć jej rumieńca. Czyżby poruszany przez nich temat ją zawstydzał? Cóż, w końcu rozmawiali o uczuciach. Ururu czuł, że mógłby z Wittermore mówić o wszystkim, aczkolwiek doszedł do wniosku, iż ona chyba nie pokładała w nim tyle zaufania... Bo o bliskości nie było mowy, prawda? Panienka Wittermore nie znajdowała się na liście pięciu osób najbliższych Marquezowi, była dla niego kimś innym, czymś jak żywa encyklopedia... życia. A on kim dla niej był? Pewnie nikim. Ślizgon zagubił się w wątku z gwałceniem. Co prawda natknął się kiedyś na nieodpowiednie treści w powieściach, lecz jego rozumek potrafił określić co się mieści w normie, a co nie. Ale Kaylin troszkę mu namieszała. "A to przecież nie prawda. Znaczy, tak mi się wydaje. To byłoby raczej bardzo nie w porządku... " Ta niepewność wzbudziła w nim pewien niepokój. Dlaczego nie potrafiła mu udzielić jednoznacznej odpowiedzi? Również wątek ten zakończyła szybko, a on wolał nie wracać do niego, w końcu nie był zbyt... odpowiedni. I nie chciał się narażać żeby myślała, że już coś sugeruje. Jak najszybciej wyrzucił myśli z tego tematu. Panienka Wittermore miała rację, lepiej o tym im było nad tym się nie zastanawiać. - Tak, wydaje mi się, że rozumiem - pokiwał główką twierdząco. - A jeśli chodzi o ową powieść - poleciła mi ją Gabrielle Williams... chociaż to, że zna się ona na książkach nie oznacza, że na obyczajowych. To tak jakby powiedzieć: nie jestem magikiem, nie znam się na cebuli - spróbował zażartować, ale chyba coś nie poszło po jego myśli, chociaż zdołał wydobyć z siebie mimowolny lekki śmiech. Cóż, go to rozbawiło. - Po prostu jej ufam, a poleciła mi tą powieść ze względu na opis sytuacji międzyludzkich właśnie. Eh, jak panienka ma dobrze, że nie ma takich problemów jak ja. Ile bym dał, żeby być tak obytym towarzysko, jak panienka. Czasami jak odtwarzam w myślach niektóre własne czyny i słowa... Naprawdę, jak mam patrzeć na takie rzeczy, to już wolę zacząć chodzić do kościoła i się modlić o dar rozumu - zaśmiał się z kolejnego żartu. Niesamowicie dowcipny humorek miał. Czyżby zapomniał, jak przed chwilą jeszcze klęczał przed boginią Wittermore błagając o łaskę? Fala radości i nowej nadziei zalała jego autystyczne serduszko na słowa Krukonki, a na usta wtoczył się szeroki, promienny uśmiech. - Nie ma panienka pojęcia jak bardzo... Tylko... wydaje mi się, że się boję. Bardzo nie chciałbym czegoś zepsuć. Przecież obiecałem, że jej nie zranię, a zraniłem. Wolałbym chyba jej nie nękać już nigdy swoją osobą. Aczkolwiek ta sprawa nie da mi spokoju... chyba faktycznie powinienem się zdobyć na rozmowę z nią, żeby nie oszaleć - powiedział ostrożnie. - I ma panienka rację, panna Hennessy jest... właściwie użyła bardzo podobnych słów, jakie panienka właśnie przytoczyła, o tej osobowości. Poza tym nie zaliczyła roku - pokręcił główką niezadowolony. - A wydawała się naprawdę mądrą damą. Zawiodłem się na niej, jak na mojej kuzynce... Kiedyś byliśmy w cyrku. Stały tam makiety różnych znanych budowli. Kuzynka chciała zrobić żart ze swojego brata, powiedziała mi, że zawsze chciał być faraonem... Próbowaliśmy zamknąć go w piramidzie. Ale ich mama nas nakryła. Okazało się, że kuzynka skłamała, a on panicznie boi się ciemności. Było mi wtedy bardzo przykro, zaufałem jej, wydawała mi się mądrą dziewczyną, a ona okazała się po prostu zwykłym dowcipnisiem. Po odtworzeniu wspomnienia na głos, wycofał swoje myśli szybko z tego niebezpiecznego rejonu życia przed Hogwartem. Wpadnięcie w dół przeszłości, kolejne pogrążenie się na oczach Wittermore nie wchodziło w grę. Krukonka po raz kolejny obdarowała go zaufaniem, nie chciał tego niszczyć. - Postaram się. Będzie to moim najwyższym celem... - odpowiedział starając się brzmieć pewnie. Chociaż odzyskał nadzieję i czuł wsparcie ze strony Wittermore, to wciąż istniała szansa (jak to ironicznie brzmi), że jednak nie wyjdzie, że skrzywdzi Addyson, zawiedzie Kaylin... wtedy po prostu tego nie zniesie. Ostatnia szansa. Więcej nie będzie.
|
Temat: Re: 18 czerwca || Ururu i Kaylin | |
| |
| 18 czerwca || Ururu i Kaylin | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |