|
Obrzeża zamkuIdź do strony : 1, 2, 3 Administrator fabularny NPC
Temat: Obrzeża zamku Wto 29 Gru 2015, 20:08 | |
| Najbardziej oddalone od zamku tereny, pokryte zielonymi krzewami i wysokimi drzewami. Znajduje się tu klika ławeczek i nawet jedna huśtawka, przymocowana linami do gałęzi starego dębu. Jest to miejsce idealne na odpoczynek.
Ostatnio zmieniony przez Administrator fabularny dnia Pią 06 Maj 2016, 21:04, w całości zmieniany 1 raz
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Obrzeża zamku Pią 22 Sty 2016, 20:46 | |
| @Costi LupeiJeden z cięższych dni, jakie miałeś w swojej nauczycielskiej karierze właśnie dobiegał końca. Kilkanaście godzin użerania się z dziećmi w różnym wieku zdawały się szargać nawet twoje nerwy i w takich chwilach naprawdę zastanawiałeś się, czemu akurat Hogwart. Czemu to właśnie tutaj postanowiłeś się schronić. Na niebie widać było mnóstwo jasno świecących gwiazd, a księżyc w pełni nie chował się za żadną z chmur. Śnieg pod twoimi stopami trzeszczał i jedyne, co cię pocieszało to to, że wreszcie przestał padać. W Proroku pisali o rozpogodzeniu, a nawet ociepleniu lecz nie byłeś do końca pewien. Od kilku dni non stop padało, a leżący na ziemi biały puch powoli przymarzał do ziemi i tworzył kolejną warstwę lodu, po której nie jeden uczeń przejechał swoim zacnym tyłkiem. Mimo iż było mroźno, ty oddychałeś pełnią swoich sił - tego właśnie było ci potrzeba. Nocny patrol wokół zamku tej własnie nocy przypadł tobie i nawet nie narzekałeś. Ośnieżone drzewa, krzewy i mury wraz z poświatą, jaką tworzyło wokół nich światło księżyca zdawały się nadawać temu wieczorowi naprawdę dużo uroku i klimatu, który spodobałby się na pewno nie jednej kobiecie. Nic nie miało zakłócić ci tego spokojnego spaceru, gdy w oddali zauważyłeś przemykającą pomiędzy cieniami postać. Na oko, była to osoba niższa od ciebie o jakieś dwadzieścia centymetrów, zdecydowanie w szacie i przede wszystkim - bardzo się spiesząca. Przez chwilę nawet mogłeś pomyśleć, że była jedynie przywidzeniem, lecz kierunek jej podróży był dosyć niepokojący. Nikt nie powinien wybierać się do Zakazanego Lasu, a na pewno nie w nocy takiej, jak ta. Jako nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią bardzo dobrze zdawałeś sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie w ów lesie czyhało na młodych i głupich.
|
Costi Lupei Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCMDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacjaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka. Temat: Re: Obrzeża zamku Pią 12 Lut 2016, 16:15 | |
| - Bladź. - warknął jedynie, memłając w ustach nieodpalonego papierosa. Miało być tak dobrze, troche nikotyny w blasku księżyca, samotny wilk na patrolu. Lubił przecież takie emo-spacery w samotności, w ciszy, wśród wiatru wprawiającego w ruch resztki śniegu, który jeszcze nie przywarł do lodowej skorupy. Podparł się pod boki niczym drwal szacujący jaki wysiłek musi włożyć w wyrąbanie tego lasku i zmrużył oczy próbując wypatrzeć przywidzianą chwilę temu postać. Chciały móc to olać, przecież w razie czego to nic nie widział, szedł akurat południową aleją błoni, nikogo tam nie było na brodę Merlina. Wyciągnął więc różdżkę z kieszeni i odpaliwszy peta z ogromnym wstrętem wymalowanym na twarzy ruszył tropem kogokolwiek kto pobiegł do Zakazanego Lasu. W tropieniu był całkiem niezły, tropił kiedyś zwierzęta. Cygańskie dzieci na stepach miały dużo niewybrednych rozrywek, których wielu ludzi mogłoby nie zrozumieć, a znaleźć kogoś schowanego w koronie drzewa w nieprzystępnej puszczy to sukces, którego nie spodziewał się musieć powtórzyć jako pedagog w szkole magii i czarodziejstwa. - Niech no Cie znajde... - warknął zaciskając palce na różdżce i przekraczając granicę lasu. Tu zawsze wszystko zdawało się dziać inaczej, jakby czas w tym lesie przysypiał. I tak cicha noc zdawała się wwiercać w jego uszy, a wszechobecny spokój tylko bardziej go spinał. Zakazany Las. Zakazany, do jasnej cholery! Kogo by tu niosło w środku nocy i to w dzień pełni? Czy Hogwart krył sekret, który mógł zagrażać innym?
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Obrzeża zamku Pią 12 Lut 2016, 17:10 | |
| Zdenerwowany głupotą bliżej niezidentyfikowanego ucznia odpaliłeś papierosa i ruszyłeś śladem uciekiniera. Nie wiedziałeś, co mogło być celem i powodem podróży do Zakazanego Lasu, ale jedno było pewne - musiałeś powstrzymać idiotę, który właśnie zepsuł ci przyjemny, nocny spacer. Sam Zakazany Las znajdował się kawałek dalej, więc miałeś jeszcze czas znaleźć śmiałka, który postanowił się w tamtą stronę wybrać. Podążyłeś więc za nim, ścieżką, wokół której porozstawiane były urocze ławeczki, a pod nogami słyszałeś tylko skrzypienie śniegu. Nikogo nie widziałeś, ale uczeń był na tyle durny, że nawet nie zwrócił uwagi na to, że zostawia za sobą ślady. Wiedziałeś więc dokładnie, gdzie szedł. Przyspieszyłeś kroku i wtedy go zobaczyłeś. Był w oddali, nawet gdybyś krzyknął nie miałbyś szans na to, by cię usłyszał. Znajdował się jednak już bardzo blisko przejścia do lasu, więc to był ostatni moment, by go zatrzymać.
|
Costi Lupei Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCMDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacjaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka. Temat: Re: Obrzeża zamku Sob 13 Lut 2016, 15:21 | |
| Wypatrywanie śladów butów w śniegu nie jest wielkim wyzwaniem, toteż raz dwa wpadł na trop niesfornego ucznia i prędko ruszył za nim lekkim truchtem, przeklinając swoje stawy i mięśnie, bo nie zażywał zbyt wiele ruchu przez ostatnich pare l... długi czas. Przez długi czas. Wypluł po drodze kiepa, warcząc na siebie w myślach, palenie przecież nie pomoże mu zostać krótkodystansowym sportowcem i ujrzawszy w oddali zarys ucznia szybko rozważył, czy lepiej będzie krzyczeć, czy po prostu działać. Może strzelanie do uczniów prosto w plecy nie było najszlachetniejszym uczynkiem na jaki mogłoby stać szkolnego profesora i chyba powinien był najpierw sprawdzić któż to i dlaczego tak o zmroku gna do lasu, jednak obowiązki stoją zawsze na pierwszym miejscu. Poza tym jego czarny prześladowca czyli Bułhakov, gdyby się dowiedział, że przez moralne rozterki pozwolił jakiemuś smarkowi uciec do Zakazanego Lasu w środku nocy, zrobił y mu z dupy jesień średniowiecza. Nie zastanawiając się dłużej po prostu wyciągnął różdżkę i machnął kierując zaklęcie drętwoty w umykającą pospiesznie postać.
W zależności od tego czy zaklęcie się powiedzie albo zwalnia, żeby sie nie zdyszeć i idzie zadać pare pytań sparaliżowanemu, albo przeklina bardzo szpetnie w swoim ojczystym języku i psi trucht na poważnie zamienia w bieg pościgowy. Żarty żartami, ale zakazany las to nie miejsce na przechadzki w blasku księżyca w pełni.
|
Temat: Re: Obrzeża zamku Sob 13 Lut 2016, 15:21 | |
| The member 'Costi Lupei' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 10
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Obrzeża zamku Sob 13 Lut 2016, 17:16 | |
| Widząc coraz bardziej oddalającego się ucznia, zaraz po salwie przekleństw skierowanych na wszystkie strony - również na siebie, postanowiłeś działać. Wiedziałeś, że lata siedzącego trybu życia nie były tym, co właśnie miało ci się przydać mimo to, przyspieszyłeś kroku. Zapewne goniłbyś uciekiniera jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie to, że granica Zakazanego Lasu była coraz bliżej. Wiedziałeś, że jeżeli nie złapiesz go w odpowiednim czasie - zwieje ci i wpakuje się większe bagno. Nie zwlekałeś więc, reagowałeś automatycznie i rzuciłeś w niego drętwotą - trafiłeś. Brawo, bo z tej odległości mogło ci się nie udać. Zobaczyłeś jak sylwetka sztywnieje, a potem opada na ziemię. Zwolniłeś więc zadowolony z udanej akcji - konsekwencjami rzucenia czaru na ucznia będziesz przejmował się później. Podszedłeś do sprawcy bardzo wolno i wtedy rozpoznałeś twarz. Nie był to ktoś, z kim miałeś zbyt często do czynienia, jednak Gryfon z V roku był osobą uczęszczającą na twoje zajęcia. Pan Stuart Radley wpatrywał się w ciebie przerażonym spojrzeniem i czekał na twoje posunięcie - w końcu nadal nie mógł się ruszać.
|
Costi Lupei Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCMDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacjaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka. Temat: Re: Obrzeża zamku Pon 15 Lut 2016, 05:29 | |
| Mimo ogromnej pokusy potraktowania ucznia kilkoma nieprzyjemnymi klątwami dla podkreślenia jego beznadziejnego położenia Lupei mruknął "Finite!" kucając nad swoim podopiecznym. Różdżką wycelował młodzieńcowi prosto w nos, jakby chcąc podkreślić, że nie powinien nawet próbować pogarszać swojej sytuacji. - Panie Radley. Cóżesz Panu wpadło do tej pustej czaszki, by w noc pełni wybrać się na przechadzkę po Zakazanym Lesie. - mówił powoli i wyraźnie, jak zawsze, kiedy był na skraju cierpliwości jego twarz zamieniała się w pozbawioną wyrazu maskę a głos emanował zabójczym spokojem. - Jeśli dość Pan ma swojego krótkiego życia, proszę następnym razem stawić się wpierw w moim gabinecie. Na pewno odnajdę dla Pana jakiś nowy jego sens. - podniósł się powoli znad ucznia i wyciagnął ku niemu dłoń, by pomóc mu uczynic to samo. Trzymał się w gotowości, zerkając na Zakazany Las. Byli stanowczo wciąż zbyt blisko, by po prostu olać swoje położenie.
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Obrzeża zamku Pon 15 Lut 2016, 19:57 | |
| Ha! Dorwałeś go. Mogłeś zastanawiać się, co taki idiota, który dał się złapać na wyprawie do Zakazanego Lasu chciał tam w ogóle robić. Właściwie mogłeś myśleć o wielu rzeczach i sprawach, jednak teraz dużo ważniejszy był uczeń i oddelegowanie go do... No właśnie, gdzie? Dyrektora nie było, a jego obowiązki sprawowała Adara. Czy do niej powinieneś go zaprowadzić? Czy zwyczajnie odjąć punkty i po problemie? Uczeń uparcie milczał. Nawet na ciebie nie spoglądał, kiedy do niego mówiłeś. Podniósł się z twoją pomocą i otrzepał szatę. Nim jednak powiedzieliście cokolwiek innego do waszych uszu doszedł dobiegający z Zakazanego Lasu krzyk.
|
Costi Lupei Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCMDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacjaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka. Temat: Re: Obrzeża zamku Wto 16 Lut 2016, 17:01 | |
| Przez ułamek chwili zapragnął zrobić w kierunku ucznia wyjątkowo głupią i obraźliwą minę, w odpowiedzi na jego uparte milczenie, powstrzymał się jednak, wiedząc, że to nie przystoi. Chciał już po prostu być na powrót w zamku, pójść do swojego gabinetu, wyjąć tę wspaniałą książkę o wodnych stworzeniach północnego Pacyfiku i zasnąć po przeczytaniu kolejnych dwóch zdań. - Myślę, że to jest dobry moment, by coś powiedzieć, mój drogi. - poinformował go uprzejmie wzdychając lekko. Otrzepał mu szatę na ramionach w niezwykle protekcjonalny sposób i właściwie bezcelowo, w końcu i tak było już ciemno i już już miał ciągnąć go dosłownie za ucho do szkoły na nieprzyjemną (choć liczył na przyjemną) rozmowę z Panią Wicedyrektor, gdy usłyszał co usłyszał. No właśnie. Co właściwie usłyszał? Spojrzał na ucznia z groźną miną, marszcząc brwi w najbardziej przerażającej minie na jaką było go stać. - Panie Radley. Gadaj. Natychmiast. - wycedził wyciągając na powrót różdżkę i spoglądając na ścianę lasu. Czyżby ta kretyńska banda niedorozwiniętych umysłowo ameb jakimi byli jego podopieczni postanowiła w większej grupie wybrać się na nocne harce po Zakazanym Lesie? Wcale by się nie zdziwił, gdyby jego założenie wcale nie odbiegało wielce od rzeczywistości. - Gadaj Pan, albo przysolę takim zaklęciem, że wyrzucą mnie z roboty. - żartobliwe groźby w jego wydaniu bywały już codziennością we współpracy ze starszymi rocznikami Gryfonów.
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Obrzeża zamku Wto 16 Lut 2016, 18:08 | |
| Uczeń uparcie milczał, a ty wiedziałeś, że coś się za tym milczeniem kryje. Być może zignorowałbyś to i po prostu odprowadził go do gabinetu Adary, gdyby nie... No właśnie, gdyby nie ten krzyk, który dobiegł do waszych uszu. Uczeń an widok twojej różdżki i tonu nie znoszącego sprzeciwu jęknął i podniósł dłonie do góry w geście poddania się. - Już mówię, już mówię. Założyliśmy się z Brownem o to, który z nas przyniesie magiczną belladonnę z Zakazanego Lasu jako pierwszy. Wie pan, ten który miał wygrać mógł zabrać na randkę Alice. - Jęczał jąkając się co chwilę. A więc wiedziałeś już, o co chodziło. I gdzie dokładnie mógł się znajdować drugi z imbecyli - wcale cię to nie cieszyło! Belladonna rosła w naprawdę niebezpiecznym miejscu!
|
Costi Lupei Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCMDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacjaOPANOWANE ZAKLĘCIA: OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka. Temat: Re: Obrzeża zamku Wto 16 Lut 2016, 19:45 | |
| Na słowo 'belladonna' limit cierpliwości Lupeia osiągnął niebezpieczną granicę zera i powieka mu nawet drgnęła nieznacznie, co było złym omenem. Wycelował różdżkę prosto w oko podopiecznego, niemalże mu je wydziobując i pochylił się blisko jego twarzy. - Teraz. Pójdziesz prosto do mojego gabinetu i usiądziesz na dupie. I będziesz tam siedział, dopóki nie wrócę. Jeśli wrócę, a Ciebie tam nie będzie zrobię Ci taką szkołę życia, że postanowisz rzucić Hogwart i zostać klaunem w cyrku. - wyszeptał bardzo poważnie, po czym popchnął go w kierunku szkoły powstrzymując się przed ogromną ochotą dania mu kopa w dupsko na rozpęd. Co za małe, parszywe, bezmózgie dzieci wojny i rozpaczy. Co prawda sam w ich wieku robił różne głupie rzeczy, porównywalnie niebezpieczne do wycieczek w środku nocy w poszukiwaniu kwiatków w gnieździe potworów, ze smutkiem przyznać jednak musiał, że poziom umiejętności jego w wieku młodzieńczym, a umiejętności pana Browna i Radleya były nieporównywalne. Był bardzo skromnym człowiekiem. Odprowadziwszy wzrokiem postać ucznia czym prędzej, z różdżką w gotowości, skoczył wielkimi susami do lasu, w kierunku z którego wydawało mu się, że słyszał dobiegający krzyk. - Banda głupich trolli... - warknął pod nosem przebierając nóżkami niczym naspidowany czempion chart wyścigowy, po czym szepnął inkantację zaklęcia kameleona.
|
Temat: Re: Obrzeża zamku Wto 16 Lut 2016, 19:45 | |
| The member 'Costi Lupei' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 7
|
Mistrz Gry NPC
Temat: Re: Obrzeża zamku Wto 16 Lut 2016, 21:05 | |
| Przestraszony uczeń prawie popłakał się słysząc twoje słowa i jedynie pokiwał głową na znak zrozumienia. Gdy popchnąłeś go wywalił się, jednak szybko podniósł się w popłochu i pobiegł w kierunku zamku. Ty w tym czasie zdecydowałeś się użyć zaklęcia kameleona, które zadziałało i udałeś w kierunku lasu. Niepokoiło cię to, że od tamtego jednego krzyku nie słyszałeś już niczego. Dosłownie - n i c z e g o.
|
Maurycy F. Longbottom Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowoOPANOWANE ZAKLĘCIA: /OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost. Temat: Re: Obrzeża zamku Sro 25 Maj 2016, 11:57 | |
| @Anastasia Fitzgerald Była to pora na popołudniową herbatkę, ale Mauryś miał w głowie plany o wiele ciekawsze i przyjemniejsze od siorbania naparu z chińskich krzaczków. Nóżki chłopaka wiodły go właśnie przez błonia, na obrzeża zamku, w stronę huśtawki przy której umówił się z Anastasią. Zważywszy na to, że przyszedł trochę wcześniej niż planował - przysiadł sobie na niej, ale odbijanie się nogami od ziemi było dla kogoś o tak żywiołowym charakterze zbyt nudne i normalne, a że zobaczywszy jak wysoko znajduje się konar, na którym podwieszono liny... sami wiecie, młodziak i drzewo, to nie mogło skończyć się inaczej. Wszedł na nie z rozbiegu, chwycił się mocno gałęzi i podciągnął do góry, omal nie lądując przy tym na ziemi, bo był pechowym człowiekiem, a następnie przedostał się w miejsce odrobinę bardziej stabilne i mniej chyboczące się, bo każdy poprzedni ruch wyginał ją niebezpiecznie w dół. Niesamowicie z siebie zadowolony (bo jakże by inaczej) rozsiadł się okrakiem i wypatrywał gryfonki, kończąc wyjadać z opakowania zakupione niedawno słodycze. Przeżuwając kociołek ściągnął z siebie sweterek, który zrzucił na ziemię i wpadł na pomysł wyjątkowo głupi, ale jednocześnie (w jego mniemaniu) interesujący - zacisnął nogi na gałęzi mocniej i opuścił się, zwisając bezwładnie. Uznał to za całkiem zabawne... do momentu w którym się wyprostował, pozwalając sile grawitacji zadziałać na jego ubranie, a że koszuli w spodnie nie wsadzał - opadła mu na twarz całkowicie przysłaniając widoczność. Instynktownie wciągnął brzuch, po czym w niezbyt wygodnej do takich działań pozycji próbował błąd naprawić, nieudolnie wciskając materiał na swoje miejsce, od czasu do czasu dmuchając w czerwony krawacik, obijający mu się o twarz. Nie był do końca pewien jak zejść, a spadnięcie nie wydawało się być zbyt dobrym pomysłem.
|
Temat: Re: Obrzeża zamku | |
| |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |