NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Sala Wejściowa

Idź do strony : 1, 2  Next
Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyWto 29 Gru 2015, 16:06

Mało powiedzieć, iż sala jest przestronna. Jest to główne wejście z dziedzińca prosto w mury Hogwartu, gdzie zaczyna i kończy się każda przygoda. To tu dokonuje się pierwszego wyboru w którym kierunku się udać.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyNie 29 Maj 2016, 22:14

Chwil kiedy cyganka była sama, tak zupełnie sama było naprawdę nie wiele. Za każdym razem gdzie nie poszła ktoś się kręcił koło niej. Takie było już jej szczęście, zawsze przyciągała do siebie ludzi i to każdego rodzaju. Nie ważne czy to był ktoś z dobrymi intencjami, czy też nie, ktoś zawsze był. Na skutek czego ona sama musiała się nauczyć tej trudnej umiejętności nie przywiązywania się. Bardzo trudno było się nie przywiązać, ale dla niej było to lepsze i bezpieczniejsze. Jej świat tego wymagał. Gdyby pozwoliła sobie na uwiązanie, gdyby ktoś spróbowałby zamknąć ją w klatce. Nie byłaby już wówczas tą samą Esmeraldą. Jej pieśni straciły by nagle melodie, a wszystkie barwy z jej spódnic po prostu nagle by zniknęły. Ona musiała być wolna, chociaż wielu z was najpewniej powie, że nie ma wolności na tym świecie. Ona mimo wszystko głęboko wierzyła w to, że jest. Można ją osiągnąć nawet w chwili kiedy siedziało się zamkniętym w tym zamku. Widzicie umysł człowieka jest czymś czego nigdy się nie zamknie, jest to nie możliwe. I chociaż ciało może utknąć w jednym miejscu, to myśli zawsze polecą tam gdzie człowiek chciałby w danej chwili się odnaleźć, i czy to nie jest ta prawdziwa wolność o której wszyscy mówią, o którą wszyscy walczą. Wszyscy byli skupieni na tak bardzo przyziemnych sprawach a zapominali o tym co z ziemią nie ma nic wspólnego. Cyganie musieli być wolni, musieli gnać ciałem i umysłem przed siebie bo w przeciwnym razie pomarli by ze zgryzoty, więc na pewno teraz zrozumiecie dlaczego cyganka nie może pozwolić sobie na przywiązywanie się, nie chce mieć żadnych przyjaźni. To wszystko tylko by ją blokowało, podcinało skrzydła, na skutek czego nie mogła by latać niczym ta jaskółka.
Dzisiaj Romka postanowiła odpuścić sobie obiad, w końcu w każdej chwili może iść do kuchni i poprosić skrzaty o to aby ofiarowały jej coś do jedzenia, a one na pewno by z radością to zrobiły. Tak też dziewczę chwyciwszy książkę która wypożyczyła z biblioteki poszła do sali wejściowej. Chusta z monetkami zabrzęczała cicho kiedy ta siadała delikatnie na kamiennych stopniach. Dwa luźno zaplecione czarne warkocze powiały delikatnie na wietrze który wpadał do sali przez lekko uchylone drzwi wejściowe. Książka dziewczyny oczywiście nie mogła być pierwszą lepszą książką z suchą wiedzą szkolną. Ona nigdy nie pokładała nadziei w nauce... nie tylko to było ważne w życiu, tak też na jej kolanach aktualnie spoczywała opasana księga, która miała w sobie zbiór różnych baśni dla czarodziei. Mugolskie bajki znała aż za dobrze, sama opowiadała je innym dzieciom z ich taboru. Za to w tych czarodziejskich było znacznie więcej magii, i jeszcze czegoś czego nie umiała konkretniej opisać. Tak też nie czekając długo otworzyła książkę na pierwszej stronie, wyciągnęła ze swojej torby ładnie zarumienione jabłko, i wgryzając się w nie zaczęła wodzić swoimi zielonymi oczami po tekście, pochłaniając historię która była opisana na tych starych stronicach.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyNie 29 Maj 2016, 23:28

Ururu miał troszkę przegrany dzień. Całą noc spędził nad podręcznikiem od fizyki. Prace zaliczeniowe były oddane, więc mógł się zająć rzeczami "wakacyjnymi". W przeklętych ślizgońskich dormitoriach nie było tak naprawdę wiadomo, kiedy jest noc, a kiedy dzień. Musieli ciągle żyć ze sztucznym oświetleniem. A chłopiec tak bardzo wciągnął się w książkę, że nie zauważył pustoszejącego pokoju wspólnego. W dodatku zaszył się w kąciku dobrze i nikt go nie zauważył. Bo Malfoy na pewno wykopałby go do spania. Nie ma szwendania się poza sypialnią w nocy.
Dopiero pierwsze ranne ptaszki uświadomiły Marquezowi, jaką to mamy porę dnia. Nieprzytomnie zamrugał, widząc wchodzących do pokoju wspólnego uczniów. Zabrał książkę i chwiejnym krokiem wycofał się do sypialni. Jak dobrze, że dzisiaj niedziela. Jego współlokatorzy nawet nie zwrócili uwagi, kiedy Rurek padł na łóżko. Dopiero teraz poczuł jak ciężkie są jego powieki. Chyba przysnął nawet na chwilkę, ale po chwili zbudziły go jakieś głośniejsze szmery... i jakby coś chodziło mu po głowie. Mruknął coś niewyraźnie, strącając Ptaka z głowy. Podniósł twarz z poduszki. Przy nóżce ptaszka było zaczepione mnóstwo karteczek. Usiadł więc i odczepił je. Wszystkie opatrzone były logiem Hogwartu... Wyniki prac zaliczeniowych! O tak. Oczy chłopaczka niebezpiecznie się zaświeciły. Dzień taki jak ten, był dla niego niczym Boże Narodzenie. Zaczął więc odpakowywać "prezenty". Niektóre go zadowoliły bardziej, inne mniej, a już zupełnie zdezorientowany był oceną z numerologii. Otrzymał także informację o zapisach na SUMy i propozycje praktyk wakacyjnych. Zdecydowanie za dużo tego, jak na jeden dzień.
Padł znowu w łóżko. Praktyki brzmiały kusząco, ale przecież miał co robić w wakacje... Tak bardzo chciał porozmawiać z Mistrzem J. Lo, ale ten nie miał czasu dla Ślizgonka. Wtedy przypomniał sobie o lusterku dwukierunkowym i z jego pomocą odbył krótką rozmowę z Addyson, przerywaną wejściami Malfoy'a do sypialni. Pomimo tego, była to bardzo pocieszna chwila. Powiedział dziewczynie, że idzie spać, ale zupełnie mu się odechciało. Mieli się spotkać jutro... ale on chciał teraz. Czyżby zaraz miał być obiad?
Zwlókł się z łóżka i wybył z lochów, strasząc po drodze wszystkie pierwszaki, bo włosy ułożyły mu się w niezły chaos. Z podkrążonymi, półprzymkniętymi oczami wbił na parter, gdzie szedł po jakichś schodach... Chyba jednak się wróci. Ziewnął ogromnie, przysłaniając usta obiema dłoniami. Jego zmęczone zmysły podrażnił dźwięk ugryzionego jabłka. W brzuszku aż mu zaburczało. Rozejrzał się, szukając zbrodniarza, który zdenerwował jego żołądek. Miodowe oczka padły na Esmeraldę obdarzając dziewczę spojrzeniem "nie mam bladego pojęcia, kim jesteś, ale coś sprawiło, że muszę na ciebie spojrzeć", co nie było u niego niczym nowym. Następnie jego wzrok padł na książkę.
- O czym to? - przekrzywił główkę, żeby zobaczyć tekst.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyNie 29 Maj 2016, 23:51

Cyganka wydawała się dosłownie pochłaniać każde słowo które było uwiecznione na stronicach tej książki. Tak własnie działały na nas różne legendy i baśnie. Wprowadzały nas w zupełnie inny świat. Pozwalały nam oderwać się chociaż na chwilę od tych wszystkich przyziemnych i całkiem naturalnych problemów, które cygance niestety zaczęły się już powoli nudzić. Monotonia... coś co zabijało dosłownie wszystko, każdą myśl, każdy czyn. Przy niej nie było porywów serca ani umysłu. Życie stawało się nudne, pozbawione kolorów, a to wedle puchonki było znacznie gorsze niż śmierć. Niestety jeszcze gorsze od tego wszystkiego było to, że ludzie sami pozwalali tej monotonii wejść do swojego życia, nie zauważając nawet tego. Zarzekali się, że jest im dobrze, że spełniają siebie, ale brakowało im tego czegoś co posiadał każdy człowiek od narodzin. Była to rzecz bliżej nie określona... coś co kazało nam żyć z uśmiechem na twarzy, pomimo tego, że wokół szalała burza. Ktoś kto to utracił stawał się tylko cieniem człowieka, echem samego siebie.
Szmaragdowe oczy które były przykryte długimi czarnymi rzęsami w pewnym momencie oderwały się od książki którą były tak bardzo zafascynowane. Zostały skierowane na zupełnie nowy obiekt któremu przyglądały się z takim samym zainteresowaniem, bo tak bardzo odbiegał od tego piękna które widziały. Zmęczony rysy twarzy, podkrążone oczy, włosy w nieładzie. W głowie cyganki od razu pojawiło się mnóstwo pytań na temat chłopaka który od tak postanowił do niej zagadać. Mimo wszystko cyganka uśmiechnęła się do niego przyjaźnie odsłaniając lekko szereg swoich białych ząbków.
-Baśnie czarodziei... naprawdę fascynujące... zawsze czytając tego typu rzeczy zastanawiam się ile jest w tym prawdy. No i z drugiej wzbudza też swego rodzaju nadzieję.- Jej głos był tak bardzo delikatny, że mógł przypominać szept, który miał za zadanie ukoić każdego który tego potrzebował. Za to twarz Romki nie przejawiała żadnego negatywnego uczucia, żadnej złości czy też nienawiści. Mogło się wydawać, że dziewczyna została kompletnie pozbawiona tych wszystkich złych emocji które w dzisiejszych czasach były tak często spotykane.
-I wiesz co jest jeszcze dobrego w tym- Tutaj popukała opuszkami swoich palców w stronice księgi.
-Bohaterowi opisani tutaj, byli tacy jak my... przeciętni ludzie, którzy mają swoje życie... a mimo wszystko los w pewien sposób się do nich uśmiechnął i dał szansę na niesamowitą przygodę, która odmieni wszystko. Czyli może każdego z nas to może spotkać... oczywiście nie pod tą samą postacią- Ahhh Esmeralda Moore, wieczna marzycielka, dziewczyna która pomimo swojego fizycznego ciała była bardziej nieuchwytna niż mgła. Zawsze mknęła swoimi myślami gdzieś daleko przed siebie, na skutek czego nikt nie był w stanie jej dogonić. Od czasu do czasu schodziła tylko na ziemię, aby oddać ludziom część tej swojej fantazji, by zaraz potem rozmyć się gdzieś w nicości, i pozostawić po sobie jedynie wspomnienie.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyPon 30 Maj 2016, 16:31

Ururu dopiero po chwili dostrzegł, jak bardzo dziewczyna była pochłonięta lekturą. Wiedział, że nie wolno takich osób ruszać, bo sam też nie lubił, kiedy mu się przerywało.
- Przepraszam - mruknął odrywając na chwilę wzrok od książki, żeby spojrzeć na dziewczynę. Musiał przyznać, że wyróżniała się z tłumu. Z pewnością płynęła w niej zagraniczna krew, na co aż Rurkowi serduszko się uśmiechnęło. Taka podświadoma sympatia do osób, z którymi coś nas łączy. Na jej uśmiech zareagował również podobnym wyrazem twarzy, aczkolwiek wciąż wyglądał, jakby miał zaraz paść i nigdy nie wstać. Albo przynajmniej nie przez kolejne dwanaście godzin.
Słowo "baśnie" zaciągnęło Ururu do wspomnień z dzieciństwa, kiedy to rodzice opowiadali mu przeróżne opowieści. Miał naprawdę barwne przygody, gdyż poznał nie tylko bajki japońskie i hiszpańskie, lecz także tworzone przez mamę, która miała naprawdę bujną wyobraźnię. Niestety nie wiedział, które z usłyszanych zaliczyć do mugolskich, a które do czarodziejskich, chociaż czy to miało jakieś większe znaczenie? Te drugie chyba były mniej magiczne, skoro się wiedziało, że smoki i jednorożce istnieją na prawdę.
Ale kiedy to on coś takiego ostatnio czytał... Podręcznik do wróżbiarstwa się zalicza?
Zajął miejsce obok Romki wsłuchując się w jej delikatny głos.
Przeciętni ludzie... los się uśmiechnął... niesamowita przygoda. Rurek miał taką "przygodę", aczkolwiek nie sądził, że była to przychylność losu, lecz ta cała sytuacja była do dzisiaj niesamowicie abstrakcyjna, nawet jak na ten cały magiczny świat. Jesteś sobie chory, przychodzi czarnoksiężnik, bum i już po chwili jacyś ludzie gonią ciebie oraz twoich rodziców i kończysz u jakiejś ciotki, a oni są... nie wiadomo gdzie.
Albo i nie są-
Rurek jednak skupił całą swoją energię na odczytaniu kilku pierwszych wersów baśni, ale literki mu się zamazywały przed oczami.
- Moja baśń się rozpoczęła tydzień przed wyjazdem do Hogwartu, kiedy dowiedziałem się o całym tym magicznym świecie - uśmiechnął się sukcesywnie przechodząc do pozytywnych wspomnień. Poprawił trochę swój zielony krawacik, który wygiął się jakoś dziwnie. Trochę śmiesznie brzmiało z ust Ślizgona to, co właśnie powiedział. Jak to do Slytherinu dostał się ktoś, kto nie wiedział o istnieniu magicznego świata? Rurek się nad tym już kiedyś zastanawiał, ale stwierdził, że to bezcelowe. Chociaż dopiero niedawno odkrył, dlaczego do tego doszło.
- Kiedy pierwszy raz byłem na ulicy Pokątnej... Czułem się, jakbym wybierał się na prawdziwą przygodę. Potem podróż pociągiem, gdzie dane mi było po raz pierwszy porozmawiać z kimś magicznym, kto jest w moim wieku. I kiedy wreszcie dotarłem do zamku... Od początku niesamowicie podobało mi się to miejsce. Jest takie tajemnicze... Nawet, kiedy się myśli, że się o nim wszystko wie, to to nie prawda! Nawet w chwilach, kiedy mam dosyć niskiego poziomu tej szkoły, to właśnie myśl o samym miejscu utrzymuje mnie tutaj. Zostały mi tylko dwa lata, nie mam pojęcia, czy odkryłem chociażby połowę tajemnic - powiedział. Czuć było w jego głosie nieprzespaną noc, ale jednocześnie pewien zapał. Rurek nawet w takim stanie, był gotów ruszyć na przygodę. Powiedz mu, że gdzieś obok jest ukryta komnata, a on pójdzie, chociażby miał spaść ze schodów i roztrzaskać sobie twarz.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyPon 30 Maj 2016, 20:12

Cyganka nigdy nie miała w zwyczaju segregować ludzi ze względu na ich dom w tej szkole, czy może raczej czystość krwi. Mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że dla Esmeraldy nie istniało pojęcie złego, czy dobrego człowieka.  Romka wolała wierzyć w to, że nie ma na tym świecie tak naprawdę złego człowieka. Dla niej byli ludzie którzy w życiu popełnili parę błędów, i przez przypadek zeszli z tej dobrej ścieżki. Chociaż i tutaj czasami nachodziły ją wątpliwości. Dobra ścieżka... no właśnie co to tak naprawdę oznaczało. Przecież każdy człowiek był inny, był indywidualną jednostką. Nie można było podpiąć wszystkich dróg na tym świecie do każdego człowieka. Może jedni muszą wywalczyć swoje szczęście po przez zabijanie, a inni wręcz przeciwnie. Nie wolno oceniać człowieka do momentu aż nie pozna się wszystkich jej pobudek. Niektórzy z was mogli by powiedzieć, że cyganka była wręcz niepoprawną optymistką, być może stworzyła dla siebie swego rodzaju utopię, ale czy nie chcielibyście żyć w jej świecie, patrzeć na to życie jej szmaragdowymi oczami. Dla niej nie było zła, ludzie z definicji byli dobrzy, ale mieli tendencje do gubienia... ale przecież to co zagubione nie znika z tego świata, zawsze można swoją zgubę odszukać. Tak samo było z ludźmi. Może wystarczyło do nich podejść chwycić za rękę i nakierować na odpowiedni tor... albo pokazać im troszkę inny świat niż ten który znają, i może inna droga pojawi się sama.
Kiedy chłopak opowiadał na ustach cyganki kwitł coraz to szerszy uśmiech, chociaż bardzo trudno było zidentyfikować czy to uśmiech rozbawienia, uśmiech przyjaźni, czy po prostu się uśmiechała. Było w nim z jednej strony coś bardzo naturalnego, ale jednocześnie też coś tajemniczego.
-Wiesz...- Zaczęła cicho, po czym zaczęła się bawić końcówkami swoich warkoczy które spoczywały w tej chwili na jej ramionach, i spływały jedną gładką linią, sięgają w tej chwili do jej brzucha.
-Nie wysypiając się nie odkryjesz zbyt wiele, i nie wróżę tobie kariery podróżnika który przeżyje niesamowite przygody- Oczywiście, że zauważyła, nie sposób było to przegapić, że jej rozmówca ledwo co trzymał się na nogach. Cygankę zawsze to jakoś fascynowało. Co sprawiało, że ludzie aż tak przykładali wagę do tego co będzie z ich życiem. Myśleli o tym kim chcą być, ale zapominali o tym kim są. Ona sama nie zastanawiała się nad tym gdzie znajdzie się za kilka lat... mimo wszystko było w stu procentach pewna, że dalej będzie cyganką, będzie Esmeraldą która w ciepłe dni lata tańczy na różnych placach, będzie tą samą Romką która biega po świecie aby pochłaniać jego piękno i dzielić się nim z innymi.
-Powinieneś był odpocząć- Zauważyła słusznie, po czym zaczęła poprawiać lekko jego włosy aby przypominał bardziej ogarniętą osobę niż do tej pory. Wszędzie unosił się ten delikatny zapach jaśminu, i w chwili kiedy się zbliżyła do ciebie nie mogłeś mieć wątpliwości, że to jej skóra jest przesiąknięta tym zapachem.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyPon 30 Maj 2016, 20:57

Ururu też nie miał zamiaru segregować ludzi. Ale niestety w pierwszym roku tak bardzo skupił się na socjologii domów, że podświadomie miał Ślizgonów za gorszy gatunek. W sumie lepiej w tą stronę.
Jednak tylko czasami dopuszczał do siebie takie myśli. Zazwyczaj nie miał nikomu niczego za złe, nie denerwował się nigdy, urazy darował... nie. Go się po prostu nie dało urazić. Odbierał wszystko zawsze niesamowicie pozytywnie. Nawet kiedy profesor rzucił nim o drzwi wyzywając od głupka, chłopaka tylko to radośnie zmotywowało. Nie, żeby był masochistą. Samo zajście było dla niego niesamowicie dziwne i stara się o nim zapomnieć, ale po prostu szybko wyciągnął wnioski.
Można by też uznać, że nie lubi Malfoy'a, ale po prostu nie przepada za patrzeniem na tego blondyna. Jakoś tak. A innych Ślizgonów po prostu unika, żeby go nie pobili za te kilka punktów, które stracił jakoś tak przypadkowo.
Hehe.
Sennym wzrokiem spoglądał na włosy dziewczyny. Addyson też ma ciemne, ale nie są aż tak długie. To dobrze, czy źle?
Posyłał jej dalej swoje standardowe uśmiechy. Czy chciałby być podróżnikiem, takim prawdziwym? Gdyby mógł opuszczać Wielką Brytanię, rozważyłby tą opcję. Tylko po co. Miał już wystarczający mętlik w głowie. Nigdy nie zastanawiał się, czym konkretnie zajmie się po ukończeniu szkoły. Chociaż największe plany miał wobec mugolskiego uniwersytetu... Tylko, czy to na pewno dobry pomysł? Miał tyle dróg do wyboru. Najchętniej by zrobił to, co robi zawsze - po prostu by szedł przed siebie. Ale teraz po raz pierwszy spadła na niego odpowiedzialność wyboru. Jeśli nie wybierze nic - zostanie nikim.
Czemu to było takie trudne.
Chciał odpowiedzieć dziewczynie, skleić jakieś myśli w słowa, ale było mu ciężko. A po chwili poczuł jej dłoń na swojej głowie i zapach jaśminu. O ile do tego drugiego nic nie miał, gest poprawiania włosów był dla niego zupełnie obcy. Wbił w nią lekko zlęknione spojrzenie, usta powróciły do naturalnego wyrazu, a zmęczenie pozwoliło mu nie powtórzyć tego, jak zareagował niedawno na Addyson. I dobrze, bo z pewnością spadłby ze schodów. Złapał delikatnie dłoń dziewczyny przeczesującą srebrnawe pasma niesamowicie prostych włosów, po czym ostrożnie "oddał" właścicielce.
- Przepraszam - szepnął puszczając jej rękę, po czym odwrócił wzrok i wpatrywał się przed siebie. Jego senny umysł oczywiście nie mógł pozwolić sobie na nieporównanie dłoni nieznajomej z Clemen. Ta chyba też była... w porządku.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyPon 30 Maj 2016, 21:16

Czarowała, zdecydowanie tak... doskonale wiedziała jak powinna była wytworzyć odpowiedni nastrój, niestety problem był w tym, że nie robiła tego kompletnie świadomie. Ona była oddana ludziom... być może nawet bardziej niż powinna. Na skutek czego bardzo trudno było u niej o swego rodzaju hamulce. Dotyk wydawał się być jej tak naturalną rzeczą, że nawet nie przyszło jej do głowy to, że ktoś może tego nie lubić. Przecież takie proste gesty powinny były napędzać ludzi do życia, a nie wprowadzać ich w zakłopotanie. Dla Romki było to co najmniej nie zrozumiałe.
-Spokojnie...- Powiedziała łagodnym głosem, który utwierdzał go w tym, że w żaden sposób nie wystraszył tej ptaszyny. Dalej siedziała obok, i słuchała go, nadal się uśmiechała a jej szmaragdowe oczy nadal rzucały mu ten swój specyficzny radosny blask.
-Nie każdy musi lubić dotyku... ale mógł byś się ogarnąć... minimalnie- Poprawiła tutaj spokojnie swoją długą i barwną spódnicę a chusta z monetkami która zawsze była przewiązana przez jej biodra zadzwoniła cicha. Dziwne było to, że te monetki były metalowe, sama chusta tez ważyła trochę, no i dodać do tego jeszcze całą biżuterię jaką Esmeralda na sobie nosiła. Wszystko musiało mieć swoją wagę, a pomimo tego jej sylwetka wydawała się być tak zwiewna i delikatna. Gdyby tak przypatrzeć się uważnie można by podejrzewać, że Romka za chwilę rozwinie swoje skrzydła i poleci gdzieś w przestworza, do znanego tylko sobie miejsca.
-Wyglądasz jak co najmniej siedem nieszczęść, a to nie pasuję do wiosny która pojawiła się u nas- W jej głosie nie było ani grama zakłopotania, mogło się wydawać, że te co się stało przed chwilą zostało w jakiś magiczny sposób wymazane z jej pamięci. Mimo wszystko cyganie to naprawdę specyficzne istoty. Nie posiadają pamięci, nie pamiętają krzywd, ani swoich wstydliwych momentów. Może i to nawet dobrze. Gdyby tak było to wszyscy jak jeden mąż pomarli by ze zgryzoty.
-Co było takie ważne, że aż zarwałeś noc?- Zadała spokojnie pytanie opierając swój łokieć o nogę, a na lekko zaciśniętej dłoni oparła podbródek. Wpatrywała się w chłopaka, wyraźnie zainteresowana odpowiedzią. Lubiła rozmawiać z ludźmi, słuchać ich opowieści. Czuła się wtedy zupełnie tak jak by ktoś opowiadał jej swego rodzaju bajkę. I cóż poniekąd tak było. Każdy z nas był w swojej własnej bajce. W tel gdzieś w oddali pojawiały się postacie które z początku były dla nas mało istotnymi bohaterami, ale nigdy nie wiadomo kiedy scenariusz postanowi zrobić nagły zwrot akcji. I wiecie co w tym było najzabawniejsze. Być może Esmeralda nigdy nie pozna fabuły bajek większości ludzi w tej szkole... ba na świecie.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyPon 30 Maj 2016, 23:22

Dotyk był dobry dla każdego. Szczególnie taki troskliwy, jakim puchońskie dziewczę obdarzyło młodego Ślizgona. Chciała tylko doprowadzić jego fryzurę do porządku. Każdy chłopak na miejscu Ururu byłby szalenie zadowolony z dłoni dziewczyny na swojej głowie. Ale to był Marquez. Nieprzyzwyczajony do bliższego kontaktu z kimkolwiek poza własnymi rodzicami, których nie widział od pięciu lat. Wiedział, że ludzie się w różny sposób dotykają, ale sam jakoś nigdy tego nie pragnął. Trochę się to zmieniło po tańcu z Clemen na balu, lecz wciąż miał dziwne odruchy, kiedy dotyk nadchodził niespodziewanie.
Na szczęście dziewczyna nie zareagowała tak gwałtowanie jak Addyson po nieudanym przytuleniu. Może dlatego, że się nie wywalili. Rzucił Esmeraldzie spojrzenie, aby zaobserwować reakcje. W końcu czemu by nie poobserwować też innych osób? Dostrzegł w dziewczynie chyba coś na kształt radości, więc sam też standardowo się uśmiechnął. Dopiero teraz zauważył jej strój, tak bardzo wyróżniający się na tle tego wszystkiego, co obserwował. Bardzo kolorowy i ozdobny, chociaż pasował do dziewczyny.
- Aż tak źle wyglądam? - mruknął zaspany. Wysilił się, aby unieść ręce i przeczesał palcami srebrne kosmyki, które łaskawie przybrały zwyczajne ułożenie, aczkolwiek niektóre wciąż miały zamiar buntowniczo odstawać od reszty. Dobrze, że nie wyruszył na ten obiad, bo mógłby przestraszyć Addyson... A co by było, gdyby jeszcze go Wittermore dojrzała w takim stanie! Jak dobrze, że wpadł na to kolorowe dziewczę.
- Zacząłem czytać podręcznik do fizyki po raz pierwszy w tym roku - odpowiedział z rozmarzeniem. Kilka razy łapał co prawda książkę, ale przeglądał tylko jeden temat i zostawiał. Nie chciał się rozpraszać niemagicznymi naukami podczas roku szkolnego. - W lochach nie ma okien, więc nie miałem pojęcia jaka jest pora. A to naprawdę pochłaniająca lektura... Chciałem zobaczyć jak wiele jeszcze pamiętałem i muszę przyznać, że niemal wszystko. Przy czymś tak fascynującym zapominam o zmęczeniu... Poza tym wiedząc, że jest weekend, nic mnie nie powstrzymywało przed swobodną lekturą.
Odpowiadał mniej więcej płynnie, cały czas siedząc prosto. Dłonie trzymał luźno na udach, ale czasami je zacisnął, jakby chciał się tym bardziej rozruszać, żeby nie zasnąć. Zaczął mamrotać już nawet jakieś prawa, o których czytał, czego dziewczyna mogła nie zrozumieć, bo ledwo otwierał buzię przy mówieniu. Miodowe oczka, z których wypływał zapał, poddawały się powoli opadającym powiekom. Piaskowy Dziadek chyba wygrywał ten pojedynek, bo już po chwili główka Ślizgona opadła lekko w dół, a z ust wydobywał się tylko cichy oddech.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptySro 01 Cze 2016, 14:31

Romka uśmiechnęła się do chłopaka.
-Cóż... na chwilę obecną zbyt atrakcyjnie faktycznie nie wyglądasz- Zaśmiała się cicho patrząc na próby chłopaka doprowadzenia swoich włosów do jakiegoś ogarniętego porządku. I ku jej zaskoczeniu prawie mu się to udało, gdyby nie parę kosmyków włosów które postanowiły postawić na swoim i dalej odstawać pod dziwnymi kątami.
Dla puchonki nieprzespane noce były czymś normalnym. Przecież zabawy przy ognisku, wśród cygańskiej braci były dla niej czymś normalnym, dlatego też nauczyła się panować nad swoim zmęczeniem. Z resztą, dla Romki noc była zawsze fascynującym zjawiskiem. Z jednej strony niektórych ludzi napawała strachem, innym z kolei dawała nadzieję, nadzieję na lepsze jutro. Dla cyganki noc była idealną okazją aby wycofać się na bezpieczny teren. Traktowała ją niczym najlepsza przyjaciółkę, która okrywała ją zawsze swoim płaszczem usłanym gwiazdami i chroniła przed złem tego świata. Pozwalała jej zregenerować siły. A kiedy słońce wstawało odchodziła, z obietnicą, że jeszcze tutaj wróci. Było to naprawdę kojąca wiadomość. Każdy chciał mieć kogoś kto będzie go chronić kiedy będzie taka potrzeba. Cyganka często nie stawiała na spotkanie ze swoją przyjaciółką, nie przesypiała nocy na rzecz swoich nocnych wycieczek po szkole, ta czasami manifestowała swoją złość zsyłając na Romkę różne mało przyjemne nocne przygody, a czasami aż sama zachęcała aby wyszła z dormitorium i przeżyła coś czego długo nie zapomni.
-Cóż... dla kogoś kto lubi tego typu sprawy musi to być naprawdę fascynujące- Jak było powiedziane już wcześniej ona nie pokładała wierze w nauce. Ona zawsze może się mylić... Więc w co cyganka tak naprawdę wierzyła. Boga nie miała... ten już dawno o niej zapomniał, udowadniając to tym, że chrztu udzielił jej tylko deszcz. Nasze oczy też nie były warte zaufania, więc krótko mówiąc możemy wierzyć tak naprawdę tylko swoim własnym emocjom. One zawsze mówią prawdę, nie okłamują, nie próbują sprowadzić nas na złą ścieżkę.
Zielonooka miała już coś powiedzieć kiedy zobaczyła jak głowa chłopaka opada spokojnie na dół, a ten zaczął odpływać powoli w krainę snu... tam gdzie nie pojawił się zeszłej nocy. Widocznie upominała się o niego i to bardzo mocno. I tutaj cyganka stanęła przed wyborem. Obudzić go... wyrwać z tego miejsca w którym każdy powinien się pojawić, czy może raczej pozwolić mu odpłynąć gdzieś daleko. Cyganka wybrała tą drugą opcję. We śnie ludzie mogli osiągnąć znacznie więcej niż w rzeczywistości. Mogli być tam dosłownie wszystkim czym tylko zapragną, mogą robić wszystko. Nie czuła się upoważniona aby mu to odbierać.
-Biedaczek...- Wyszeptała tylko cicho uśmiechając się lekko, po czym otworzyła ponownie swoja księgę i wróciła spokojnie do lektury czuwając jednocześnie, aby chłopak nie przechylił się w nieodpowiedni dla niego kierunek. W końcu spaść z tych schodów na pewno by nie chciał.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyCzw 02 Cze 2016, 19:43

- Atrakcyjnie? - spytał nieprzytomnie. Co to właściwie znaczyło? Ah, tak. Jak się jest atrakcyjnym to się dziewczyny za tobą oglądają. Czy za nim się oglądały? Właściwie dostał coś na Walentynki... Czy chciał, żeby się za nim oglądały? Chyba nie. A może mu to obojętne?
- A teraz? - spytał przygładzając włosy jeszcze bardziej. W sumie jakby się postarał to pewnie by mógł wyglądać bardzo atrakcyjnie. Chyba.
Jak już spał, to się nad tym nie zastanawiał. Myśli sobie płynęły luzem tworząc jakieś obrazy senne, jednak jedyne co zapamiętał to spadanie. A jak wiadomo, kiedy we śnie się spada, to ma się dziwny odruch w rzeczywistości. Tak było i w tym wypadku. Drgnął gwałtownie, przez co pochylił się i wpadł Romce na kolana. Otworzył przy tym oczy mrucząc coś niewyraźnie. Był tak zmęczony, że nie ogarnął do końca, że jego głowa spoczywała teraz na książce dziewczyny. Jęknął coś znowu, ale się nie podniósł.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyCzw 02 Cze 2016, 20:08

Cóż zapuszczając się do krainy snu tak naprawdę nigdy nie mamy gwarancji, że spędzimy tam cudowne chwile, nasze cudowne marzenia senne w przeciągu sekundy mogą się zamienić w najgorszy koszmar, którego zdecydowanie byśmy nie chcieli przeżyć w rzeczywistości. Dla jednych były to koszmary o śmierci bliskich, a innym śniły się nocne zmory które tylko czyhały aż wpadniemy w ich długie i zimne palce. Na szczęście ten bilet do krainy snów działał również w drugą stronę. Mogliśmy w każdej chwili z niego się uwolnić, obudzić się. Chociaż zajmowało to trochę czasu.  Niestety pozostawało nadal pytanie, czy to nasz świat senny był niebezpieczny. Gdyby Romka miała wybierać wolałaby zdecydowanie być gonioną przez potwora który został wytworzony przez jej wyobraźnię, nic się nie stanie. Przeżyje, i będzie mogła dalej cieszyć się życiem. Z drugiej jednak strony odczucia w trakcie snu były tak bardzo rzeczywiste, że bardzo łatwo było pomylić obraz z naszego snu z tym co mogło wydarzyć się w rzeczywistości. Cóż i może na tej podstawie powstają wszelkie proroctwa senne. Ludzie na przemiennie mieszają ze sobą rzeczywistość i sen.
Kiedy chłopak tak gwałtownie podskoczył, również mięśnie cyganki się napięły na skutek czego drgnęła lekko wystraszona tym nagłym ruchem chłopaka. Mimo wszystko kiedy zobaczyła, że osuwa się jej na kolana nie drgnęła nawet na chwilę. Wystraszył się czegoś, ale był równie zmęczony. Esmeralda bardzo delikatnie zabrała spod jego głowy swoją książkę i odłożyła ją cicho na bok. Przez chwilę jej szmaragdowe oczy wpatrywały się w tak bardzo bezradną postać chłopaka z którym to przed chwilą prowadziła rozmowę. Nie poznała nawet jego imienia, ale nie przeszkodziło to jej w niczym. Delikatnie zaczęła gładzić jego niesforne kosmyki włosów. Chciała go jakoś uspokoić, zrobić coś aby koszmar który go nawiedził zniknął gdzieś daleko. Jedyne co jej przyszło do głowy to stara kołysanka, którą śpiewano jej kiedy była mała. Uśmiechnęła się lekko po czym pół szeptem zaczęła nucić taką kołysankę. Była to stara rumuńska piosenka dla dzieci, którą cyganie śpiewali swoim pociechom do snu. Każdy cygan, jak i każda cyganka ją znali. Esmeraldzie osobiście kojarzyła się z domem, ze spokojem, ostoją. Nawet do tej pory kiedy zasypiała słyszała w uszach echo tej kołysanki, która przychodziła po to aby obdarować ją spokojem.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyCzw 02 Cze 2016, 20:22

Otworzył jednak po chwili oczy, kiedy wyciągała mu książkę spod głowy. Nie podniósł się jednak. Słuchał słów jej pieśni, a jeszcze bardziej skupiał się na jej dłoniach błądzących po jego głowie. Czemu ostatnio ciągle wpadał na jakieś dziewczęta? W dodatku wszystkie tak bardzo różniły się od siebie. A może nie tak bardzo? Sam nie wiedział. Trochę go to przerażało, ale z drugiej strony było też niesamowitą przygodą.
Esmeralda śpiewała bardzo ładnie, ale jej usypiająca piosenka podziałała na Marqueza bardziej pobudzająco, niż powinna.
- Przepraszam - mruknął zbierając się w sobie i podnosząc się do pozycji siedzącej. Przetarł oczy, po czym spojrzał na dziewczynę, nieco trzeźwiej, niż wcześniej. Nie spytał nawet o jej imię i chyba tego nie zrobi, bowiem wyglądała, jakby miała zaraz odlecieć. Jakby była tutaj tylko na chwilę. Może nawet mu się to śniło? Czy była wróżką, która odpowie na jego pytania?
- Czy wszystkie dziewczęta mają tak miłe dłonie? - zadał pierwsze, patrząc się na nią uważnie. Było po nim widać, że to nie był tekst na podryw, tylko pytanie, na które oczekiwał konkretnej odpowiedzi.
Esmeralda Moore
Esmeralda Moore
Niepełnoletni czarodziej

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Pióro z ogona feniksa, angielski dąb, 9,5 cala, b. sztywna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: EXPELLIARMUS, PROTEGO, PETRIFICUS TOTALUS, RICTUSEMPRA, OPPUGNO, LUMOS, NOX, ENERVATERENNERVATE, FLAGRANTE, IMPEDIMENTA
OPIS POSTACI: Romka jest posiadaczką pięknych, długich, lśniących i czarnych niczym skrzydło kruka włosów. Przez co doskonale komponowały się z jej niegdyś złocistą skórą. Zdecydowanie nie odejmuje jej to urody. Cały ten piękny obrazek dopełniają duże, soczystozielone oczy, niektórzy przyrównują je do kawałków szmaragdu. Cóż, nie bez przyczyny dziewczyna ma na imię Esmeralda. Jej małe usteczka, które mają malinowy kolor, skrywają szereg ładnych i białych ząbków, które to odsłaniają się w chwilach radości. Jeżeli chodzi o jej figurę: na pewno każdy by powiedział, że jest idealna, ale tylko sama zainteresowana wie gdzie ma jakieś niedociągnięcia, albo niedoskonałości, które sprawiają, że do ideału jej daleko. Romka jest szczupła, ale bez przesady. Można powiedzieć, że natura idealnie wyliczyła jej wymiary. Miejscami jest wąska, a w innych miejscach, tak jak powinno być, szersza, przez co na pewno nie jeden mężczyzna chciałby wodzić swoją dłonią po jej ciele. Cóż, niestety nikt takiego zaszczytu jeszcze nie dostąpił i pewnie nie dostąpi. Jej dłonie są małe, i wydają się być tymi dłońmi które nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, zakończone długimi paznokciami, Ciężko stwierdzić jakie ma nogi, bowiem cały czas nosi na sobie długie barwne spódnice, które sprawiają, że cyganka przypomina barwnego motyla, który szykuje się do lotu. Za to jej nóżka jest równie mała co rączki. Bardzo często odziana w białe baletki, z malutkimi kokardkami na czubkach. Skóra dziewczyny jest gładziutka, i wydaje się być bardziej skórą małego dziecka aniżeli siedemnastoletniej dziewczyny.

https://mortis.forumpolish.com/t749-sokol-ikar#4895 https://mortis.forumpolish.com/t748-zniszczony-dziennik-esmeraldy#4893 https://mortis.forumpolish.com/t735-skrytka-001
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyCzw 02 Cze 2016, 21:04

Czar cyganek był bez wątpienia czymś niezwykłym. Może było tak ponieważ nie wstydziły się wielu rzeczy. Nie ukrywały w żaden sposób swojej kobiecości. A długie barwne spódnice nadawały im tak naprawdę tylko jeszcze większej tajemniczości. Dochodziło do tego, że były natchnieniem dla wielu bardów, którzy postanowili wychwalać ich urodę, i ten niesamowity czar który posiadały w swoich oczach. Romka była o tyle specyficznym zjawiskiem, że jej oczy wcale nie przypominały tych ciemno brązowych oczu cyganek które można było spotkać na ulicach Londynu. Jej cera była znacznie jaśniejsza, ale czy nie miała żadnych korzeni cygańskich... nie nie można było tego powiedzieć. Było w niej coś, co sprawiało, że człek kojarzył ją właśnie z tą grupa etniczną która przybyła do Europy z dalekich stron.
-Spokojnie... nic się nie stało- Uśmiechnęła się lekko rozplatając swoje warkocze. Dopiero w chwili kiedy jej włosy zafalowały spokojnie można było dojrzeć jak gęste są, a zapach jaśminu przez rozpuszczenie włosów stał się jeszcze bardziej intensywny, chociaż wcale nie drażnił zmysłu węchu.
-Kobiety muszą mieć delikatne ciało- Wyszeptała uśmiechając się delikatnie. Cóż cyganka ponoć prawdę ci powie, kiedyś to właśnie Romki były uważane za osoby które są w stanie odpowiedzieć na każde pytanie, bowiem jako jedyne znały wszystkie sekrety tego świata.
-Drapieżnik nie zdobył by ofiary gdyby natura obdarzyła by go widocznymi ostrymi kłami, pazurami, czy też na kilometr śmierdzącą trucizną- Puchonka w końcu podniosła się ze swojego miejsca i zeszła stopień niżej, na skutek czego jej spódnica zafalowało delikatnie, a chusta z monetkami wydała z siebie przyjazne brząknięcie.
-Kobiety to drapieżniki jakich mało, i musisz mieć to na uwadze. Są niczym piękne kwiaty. Możesz je podziwiać, powąchać, ale w chwili kiedy zdecydujesz się dotknąć ten kwiat, bez wyraźnego zezwolenia... nieszczęsny twój los będzie- Każda kobieta była aktorką, bardzo dobrą iluzjonistką. Wszystkie tworzyły swoje teatry do których spraszały różnych ludzi aby podziwiali ich grację, i umiejętności oszukiwania siebie, oraz świata. Kto jak kto, ale cyganka osiągnęła w tym prawie, że mistrzostwo. Mamiła swoją niewinnością i delikatnością. Kusiła tym co było bliżej nie określone, a jednocześnie niezwykle cenne. Każdym oddechem i spojrzeniem obiecywała cuda o jakich człowiek może tylko pomarzyć.
-Ale kiedy takowa róża pozwoli ci się do siebie zbliżyć... będzie najszczęśliwszy na świecie. Ten jeden jedyny, niepowtarzalny dla ciebie kwiat będzie twój. Pytanie tylko czy nie zwiędnie w twoich dłoniach- Sposób w jaki Esmeralda wszystko opisywała wydawało się być wyrwane wprost ze stronic jakiejś księgi z najpiękniejszymi baśniami świata. Bo dla niej życie to była taka baśń, w której może tak naprawdę się zdarzyć wszystko.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa EmptyPią 03 Cze 2016, 10:18

Obserwował, jak uwalniała włosy. Dużo ich miała. I wyjątkowo ładnie pachniała. Ururu lubił ładne zapachy. Otworzył w umyśle swój "notatnik" i zaczął zapamiętywać jej słowa. Pierwsze zdanie było całkiem zgrabną tezą, ale przy jej wyjaśnianiu musiał szybko poprzestawiać trybiki, aby odczytywać metaforyczne znaczenia. Nie łapał nigdy subtelności, ukrytych znaczeń, drugiego dna, ale w przypadku totalnego mówienia wierszem o dziwo się dobrze odnajdywał. Uznawał to za język wyobraźni. W końcu nie wszystko dało się opisać słowami.
Kiedy dziewczyna wstała, też się podniósł, lekko chwiejnie. Obserwował eteryczną czarodziejkę zastanawiając się, od kiedy to kobiety są drapieżnikami. Czy to nie było tak, że to od mężczyzny zależało "polowanie"?
Dotknąć bez zezwolenia... Przypomniało mu to sytuację, kiedy spróbował dotknąć Wittermore. Było to bardzo niebezpieczne, ale właściwie nie miało większych skutków ubocznych. Przynajmniej nie w oczach Marqueza.
Każdy chłopak na miejscu Rurka byłby teraz upojony eterycznością Romki. Ale on odbierał ją tylko jako piękną wróżkę, dającą mu objawienie.
Przy słowach o zdobyciu kwiatu aż coś mu przeskoczyło w okolicach żołądka. Ale przy więdnięciu, popadł w refleksję.
- Kiedy wiadomo, że można się zbliżyć do niego? Kiedy wiadomo, że tego chce? Czy jak schowa swoje kolce to da się to dostrzec? A jak... kwiat będzie trujący? Ale tak na zawsze, że nic tego nie zmieni? - zasypał dziewczynę mniej, lub bardziej sensownymi pytaniami. Już sam nie wiedział, o czym mówi. Zmęczenie wciąż mieszało mu w głowie... Rozmawiali teraz o botanice?
- Właściwie to po co ten kwiat? I co się z nim robi? Oprócz podlewania... ale tego też nie wiem... jak... - mruknął walcząc z opadającymi powiekami. Wyglądał trochę, jakby mógł zasnąć na stojąco. Ale tego nie chciał! Musiał się dowiedzieć o co tu chodzi!

[Kojarzy mi się to wszystko z Małym Księciem teraz :XD: :aww: ]
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Sala Wejściowa  Sala Wejściowa Empty

Sala Wejściowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Similar topics

-
» Wielka Sala
» Sala transmutacji
» Sala mugoloznawstwa
» Sala eliksirów
» Sala starożytnych run

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Parter-
Skocz do: