|
Sala transmutacjiIdź do strony : 1, 2, 3 Administrator fabularny NPC
Temat: Sala transmutacji Wto 29 Gru 2015, 14:47 | |
| Dwa rzędy drewnianych ław usadzonych naprzeciw orzechowego, masywnego biurka i mosiężnego stojaka na średnich rozmiarów klatkę. Po prawej stronie od dwuskrzydłowych drzwi biegną ciosane w krysztale akwaria na różnorakie gady i płazy, kończąc się wysoką po sufit biblioteczką nauczycielską z pergaminami na temat anatomii wszelakich gatunków przydatnych do podstaw transmutacji ich kształtu. Po lewo zaś znajduje się kilka mniejszych bądź większych klatek poprzecinanych wystającymi z kamiennej ściany żerdziami dla ptaków. Za biurkiem nauczycielskim, na całą szerokość ściany południowej rozciąga się pięciodzielne okno, którego skrajne skrzydła przedstawiają dwie ludzkie postacie odziane z mocno średniowieczne stroje. Cała sala, prócz zimnego kamienia, utrzymana jest także w ciepłych, orzechowych odcieniach – także i witraże skupiają w sobie szkła barwione glinkami i żelazistą czerwienią.
Ostatnio zmieniony przez Administrator fabularny dnia Pią 06 Maj 2016, 19:46, w całości zmieniany 1 raz
|
Jacob Fell Nauczyciel TransmutacjiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, mahoń, pióro feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: - Expelliarmus - Homenum Revelio - Reparo - Bombarda - Protego - Gemino - Oppungo - Reparifarge - Orbis - Immobilus - Lumos - Accio - Drętwota - Lumos Maxima - Mobilicorpus - Rennervate - Avis - Homorphus - Lapifors - Trucido - Utevo Lux - Muffliato - Expulso - Obliviate - Vulnera Sanantur - Protego Maxima - Protego Horibilis - Adversum- Anteoculatia - Avifors - Densaugeo - Duro - Furnuculus - Vera Verto - Caudam - Conchita - Homorphus - Meloforos - Lapifors - Tentaclifors - Serpensortia - DraconiforsOPIS POSTACI: Wysoki, mierzący około 186 cm mężczyzna o krótkich, jasnych blond włosach oraz niebieskich oczach, dobrze zbudowany (codziennie ćwiczy w domu - często wykonuje czynności fizyczne, które mógłby wykonać za pomocą czarów, jednak uważa, że zastępowanie wszystkiego magią byłoby po prostu nudne). Po prawej stronie nosa ma mały pieprzyk, a przez całe jego plecy przechodzi wielka blizna, która zaczyna się na ramieniu, a kończy w okolicy biodra (pozostałość po walce ze smokiem w której zginęła jego żona i z której on sam ledwo uszedł z życiem). Ma ostry wyraz twarzy i rzadko się uśmiecha, gdyby spotkał teraz kogoś kto po raz ostatni widział go kilka lat temu to prawdopodobnie by go nie poznał. W jego wzroku kryje się żal i cierpienie, które tłamsi w sobie, bardzo rzadko nawiązuje z kimś kontakt emocjonalny. Ubiera się w standardowe szaty czarodziejów głównie dlatego, że dobrze się w nich czuje. Na palcu prawej dłoni nosi obrączkę ślubną, której nigdy nie zdejmuje. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 08 Mar 2016, 13:44 | |
| Jacob idąc korytarzem przez dziedziniec transmutacji wyjrzał przez okno spoglądając w górę, zobaczywszy położenie słońca zdał sobie sprawę, jak późna jest już godzina i przyśpieszył kroku. Gdy dotarł do drewnianego łuku w ścianie po drugiej stronie dziedzińca za którym znajdowała się sala transmutacji to podszedł do niego i gdy pojawiły się drzwi otworzył wchodząc do środka jednocześnie pozostawiając otwarte przejście. Gdy przekroczył próg sali głośno wciągnął powietrze wyciągając różdżkę. Jednym ruchem nadgarstka odsunął część ławek pod ścianę z terrariami a kilka przysunął bliżej swojego masywnego biurka. Szybkim krokiem ruszył do biblioteczki chowając różdżkę do rękawa, przesunął palcem po książkach i pergaminach szukając potrzebnych materiałów, wyciągnął kilka dzieł na temat różdżek i odłożył je na biurko, usiadł sobie wygodnie na fotelu zrzucając z ramienia torbę i kładąc ją sobie na kolanach, wyciągnął z niej nowego proroka i duży pakunek owlekany w jedwabną szmatę, odłożył go tuż obok pergaminów i zrzucił torbę na ziemie, rozsiadł się wygodniej w fotelu chwytajac za Proroka Codziennego i zajął się lekturą spoglądając co jakiś czas na klepsydrę i drzwi wejściowe do sali
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 08 Mar 2016, 14:09 | |
| I znowu to przeklęte piąte piętro! Nie żeby Puchonka miała jakieś zastrzeżenia, co do tego piętra, ale jak sama nazwa sugerowała, było one: PIĄTE. Wychodząc z lochów musiała, więc przejść przez mnóstwo schodów, a tego Addyson nie chciało się robić za żadne skarby świata. Problem polegał na tym, że było to kółko z transmutacji, a na tych zajęciach nie szło jej najlepiej i przydałoby się jej nieco potrenować. Chociaż była bardzo dumna z rogów, które przyprawiła Hannessy na ostatnim spotkaniu Klubu Pojedynków. Clemen ciągle była zdania, że jeżeli nie przyjdzie na jakieś spotkanie, ominie ją zbyt wiele informacji i ciekawostek, a znając swoje magiczne możliwości, nie mogła pozwolić sobie na niewiedze. Wyszła, więc w miarę wcześnie ze swojego pokoju, zabierając ze sobą tylko księgę i różdżkę, i o dziwo tylko raz zabłądziła na korytarzu, skręcając nie w tym kierunku co powinna. Na serio, przydałaby się jej jakaś mapa. W końcu jednak udało jej dotrzeć do wyznaczonej sali, w której znajdował się tylko i wyłącznie Profesor Fell. - Dzień dobry, Profesorze. Przywitała się grzecznie, delikatnie się kłaniając. W ciszy zajęła miejsce przed biurkiem nauczyciela i położyła splecione dłonie na ławce, zaraz obok swego podręcznika i wlepiła spojrzenie się w swoje palce. Starała się oddychać jak najciszej, aby nie przeszkodzić mężczyźnie w lekturze gazety.
|
Morrigan Black Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, BaubillousOPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 08 Mar 2016, 14:17 | |
| Morrigan Black była wyjątkowo podekscytowana. Wszak dziś miały odbyć się pierwsze zajęcia koła transmutacji! Nie mogła ukryć, że był to jeden z jej trzech czołowych, ulubionych przedmiotów i kochała się uczyć nowych rzeczy z nim związanych zupełnie z własnej woli. Między innymi dzięki jej zamiłowaniu do transmutacji zdołała opanować animagię. Udała się więc do sali wyjątkowo żwawo, nie chcąc się spóźnić, choć normalnie było jej całkiem wszystko jedno. Z dormitorium nie zabrała nawet swojej torby. Nie powinna być jej potrzebna. Wystarczyła różdżka. Przynajmniej miała taką nadzieję. Jej zdenerwowanie i ekscytację wzmagał również fakt, że nauczyciel transmutacji był względnie nowym pedagogiem. Ktoś dołączający do grona belfrów zawsze wzbudzał poruszenie wśród uczniów i ich zainteresowanie. Profesor Jacob Fell zwracał uwagę w szczególności uczennic, będąc niewiele starszym niż siedmioroczniacy, bo nawet nie dziesięć lat. Poza tym, był całkiem całkiem, jeśli chodziło o prezencję, ale panna Black nie śmiała nawet się nad tym zastanawiać. Do sali na piątym piętrze pchał ją wyłącznie głód wiedzy. Nieśmiało otworzyła drzwi do pomieszczenia, które jęknęły cicho i powoli weszła do środka. - Dzień dobry- przywitała się cicho i obrzuciła wnętrze uważnym spojrzeniem. Addyson niestety zajęła prawdopodobnie najlepsze miejsce, na które Ślizgonka zawsze miała chrapkę i które niemalże za każdym razem, zwłaszcza gdy jej na tym zależało, podbierała jej Clemen albo Kaylin. Ale ponieważ tej drugiej jeszcze u nie było, jasnowłosa była niemal pewna, że na koło transmutacji się nie zapisała. Mimowolnie uśmiechnęła się sama do siebie, szczęśliwa, że nie musi patrzeć na końską facjatę Krukonki przez dodatkowe godziny w ciągu jej życia i zajęła drugie najlepsze jej zdaniem miejsce, niemal równie blisko nauczycielskiego biurka co to, przy którym postanowiła usiąść Clemen.
Ostatnio zmieniony przez Morrigan Black dnia Wto 08 Mar 2016, 16:46, w całości zmieniany 1 raz
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala transmutacji Wto 08 Mar 2016, 16:41 | |
| Czy to dzisiaj? Tak, to dzisiaj. Spotkanie kółka transmutacji. Koła kojarzyły się albo z kujonami, albo z socjalem. Ururu nie pasował na dobrą sprawę do żadnej kategorii. Lubił transmutację, ponieważ była bardzo "luźną" dziedziną magii, nie można było jej do końca przewidzieć, zostawiała dużo miejsca na wyobraźnię. Szczególnie zaklęcie na połączenie dwóch rzeczy w jedną było szczególnie lubiane przez Marqueza, aczkolwiek nieużywane. Bo średnio miał na czym, a na niektórych przedmiotach szkoda go było używać. Może gdyby znał jakieś odwracające, częściej by się tym bawił. Zgarnął więc swój standardowy notesik i różdżkę, po czym ruszył przed siebie. Czekał go spacerek, w końcu zajęcia są na piątym piętrze, a on jest w lochach. Dosyć szybko dostrzegł idącą przed sobą Addyson. Wiedział, że transmutacja nie jest jej dobrą stroną... ale najwyraźniej szła dokładnie w to samo miejsce co on. Podążał za nią w bezpieczniej odległości, aż w końcu skręciła w inny korytarz. Zatrzymał się wtedy. Czyżby się mylił? Szkoda, bo fajnie się za nią szło... Ale już po chwili szybko cofnęła się i skręciła poprawnie. Niedostrzeżony Ururu wyszczerzył się szeroko sam do siebie. A więc jednak. Kontynuował więc wędrówkę za koleżanką, kiedy skręcając odkrył rozwiązanego buta. Pochylił się, żeby go zawiązać, a z tyłu mignęło mu coś zielonego. Zerknął w stronę, z której przychodził. Definitywnie szata Ślizgona. Rozejrzał się i wbiegł szybko w jakiś boczny korytarz, a następnie we wnękę, po czym nasłuchiwał. Wolał nie być sam na sam z "kolegami" z domu po tym, jak stracił kilka punktów. Co prawda nie wiedział, czy oni wiedzą, czy nie, ale lepiej być ostrożnym. Dałby sobie radę oczywiście, ale... nigdy nie wiadomo. Osobnik z zielonymi elementami stroju mignął na korytarzu prowadzącym do sali transmutacji. Blond włosy nadal nie powiedziały Ururu, kim owa osoba mogła być. W końcu wielu Ślizgonów ma jasne włosy. Tak czy inaczej wyszedł z wnęki oraz bocznego korytarzyka, rozejrzał się, po czym szybko doszedł do miejsca docelowego. - Witam - powiedział na wejściu dodając zamaszysty ukłon. Zamknąwszy drzwi zajął wolne miejsce obok Addyson. Teraz dostrzegł kim była owa blondynka - panna Black. Ona raczej by go nie pobiła, ale kto ich tam wie. Ślizgoni byli nieobliczalni. Ururu chyba najbardziej. Posłał swój szalony uśmiech Addyson, po czym wbił wzrok w profesora. Ojej, chyba go nie kojarzy.
|
Davin Greengrass Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jedenaście i pół cala, sztywna, sosna, kieł widłowężaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, ENERVATE, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, PETRIFICUS TOTALUS, GEMINO, OPPUGNO, ALOHOMORA, EVERTE STATUM, SOLLICITUS, MANSIO, OBSCURO, PROTEGO HORRIBILIS OPIS POSTACI: 165cm, 52kg, tomboyish. Ciemne brązowe włosy, błękitne oczy, blada tak, że świeci w ciemności. Posiadaczka tak zwanej Temat: Re: Sala transmutacji Wto 08 Mar 2016, 18:27 | |
| Transmutacja, zaraz po ONMS była jednym z jej ulubionych przedmiotów. A jeżeli w przypadku Davin w jednym zdaniu pojawia się jakiekolwiek słowo związane z nauką plus „lubię” to nie ma żartów. Co prawda na początku debatowała nad tym, czy w ogóle do koła się zapisać. Bywała leniwa i zapewne nieraz zdarzy się, że po prostu oleje i nie będzie przychodzić. Do tego z reguły dość szybko traciła zainteresowania rzeczami, które zwykła robić i najczęściej wszystko czego się podjęła, po dwóch tygodniach – góra miesiącu – szło w odstawkę, tylko po to by zaraz zostać zastąpionym czymś kompletnie innym oraz nowym, i co zapewne czekał równie podobny los. W przypadku transmutacji jednak, nigdy nie mogła powiedzieć, żeby się nudziła czy straciła zainteresowanie. Co prawda nie była nią zafascynowana aż do takiego stopnia jak na początku, ale wciąż gdzieś tam czuła podekscytowania przed każdymi zajęciami z tego przedmiotu. Opuściła dormitorium i niespiesznie udała się na piąte piętro. W końcu to nie były zajęcia, dlatego też nie musiała aż tak dokładnie pilnować się z czasem. No, a przynajmniej miała nadzieję, że nawet jeżeli się chwilkę na takie koło spóźni to nie poniesie za to jakichś większych konsekwencji. Dotarłszy pod odpowiednią salę, weszła do środka. -Dzień dobry. –zwróciła się do profesora i skinęła lekko głową, a następnie obrzuciła przelotnym spojrzeniem całe pomieszczenie. Jak na razie nie było zbyt wielu osób, ale pannie Greengrass było to jak najbardziej na rękę. W końcu pomieszczenia wypchane kupą ludzi wyzwalały w niej naprawdę negatywne emocje i wywoływały nieodpartą chęć ucieczki. Zajęła miejsce w drugim rzędzie, tuż za Morrigan, żeby w razie wątpliwości podpytać o coś tą swoją o wiele mądrzejszą i ambitniejszą koleżanką.
|
Jacob Fell Nauczyciel TransmutacjiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, mahoń, pióro feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: - Expelliarmus - Homenum Revelio - Reparo - Bombarda - Protego - Gemino - Oppungo - Reparifarge - Orbis - Immobilus - Lumos - Accio - Drętwota - Lumos Maxima - Mobilicorpus - Rennervate - Avis - Homorphus - Lapifors - Trucido - Utevo Lux - Muffliato - Expulso - Obliviate - Vulnera Sanantur - Protego Maxima - Protego Horibilis - Adversum- Anteoculatia - Avifors - Densaugeo - Duro - Furnuculus - Vera Verto - Caudam - Conchita - Homorphus - Meloforos - Lapifors - Tentaclifors - Serpensortia - DraconiforsOPIS POSTACI: Wysoki, mierzący około 186 cm mężczyzna o krótkich, jasnych blond włosach oraz niebieskich oczach, dobrze zbudowany (codziennie ćwiczy w domu - często wykonuje czynności fizyczne, które mógłby wykonać za pomocą czarów, jednak uważa, że zastępowanie wszystkiego magią byłoby po prostu nudne). Po prawej stronie nosa ma mały pieprzyk, a przez całe jego plecy przechodzi wielka blizna, która zaczyna się na ramieniu, a kończy w okolicy biodra (pozostałość po walce ze smokiem w której zginęła jego żona i z której on sam ledwo uszedł z życiem). Ma ostry wyraz twarzy i rzadko się uśmiecha, gdyby spotkał teraz kogoś kto po raz ostatni widział go kilka lat temu to prawdopodobnie by go nie poznał. W jego wzroku kryje się żal i cierpienie, które tłamsi w sobie, bardzo rzadko nawiązuje z kimś kontakt emocjonalny. Ubiera się w standardowe szaty czarodziejów głównie dlatego, że dobrze się w nich czuje. Na palcu prawej dłoni nosi obrączkę ślubną, której nigdy nie zdejmuje. Temat: Re: Sala transmutacji Czw 10 Mar 2016, 10:38 | |
| A więc dzieciaczki. Zapewne zapisaliście się na te zajęcia z myślą, że będzie was uczył dotychczasowy nauczyciel, jednak z powodów zdrowotnych wasz profesor musiał zrezygnować z pracy w zamku. - Jacob złożył gazetę i odłożył ją na biurko, rozejrzał się po całej sali badając wzrokiem każdą osobę z osobna - Nazywam się Jacob Fell i jestem nowym profesorem transmutacji. Przez dłuższy czas pracowałem dla ministerstwa, jednak z pewnych przyczyn musiałem zrezygnować. Mam nadzieje, że kółko będzie się odbywało regularnie i bezproblemowo. Na początek chciałbym was nieco poznać, może po kolei przedstawcie się i opowiedzcie coś o sobie, potem zadam wam kilka pytań i przejdziemy do zajeć. Na dzisiejsze spotkanie przygotowałem sobie specjalnie kilka instrumentów, bardzo ważnych w dziedzinie magii... Jeżeli ktoś jest wystarczająco sprytny to zapewne domyśli się jaki będzie temat zajęć. No ale na razie lepiej się poznajmy. - Wymownie skinął na dziewczynkę siedzącą najbliżej jego biurka, następnie wstał i przeszedł się po klasie, zerkając po kolei na wszystkich uczniów jednocześnie wsłuchując się w ich przemówienia.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Sala transmutacji Czw 10 Mar 2016, 19:15 | |
| Nie musiała długo czekać, żeby do klasy zeszło się więcej osób. Automatycznie rozluźniła się nieco, będąc już pewną, że nie zostanie sam na sam z nauczycielem w jednym pomieszczeniu. Bała się rozmów z obcymi, a skoro poprzedni nauczyciel został zastąpiony innym, nieznanym i znacznie młodszym. Zaszczyciła Ururu, delikatnym uśmiechem. Jako jedyny z całego Ślizgońskiego towarzystwa wydawał się uprzejmy i w miarę towarzyski. Dziwnie się czuła jako jedyny borsuk, otoczony przez dzieciaki Salazara. "Nie chce być pierwsza, nie chce być pierwsza, nie chce... Powtarzała w myślach niczym mantrę, przygryzając mocno wnętrze swojego policzka. Nie do końca była pewna, czy kiwnięcie w kierunku pierwszej ławki było skierowane do Ślizgonki, czy bardziej w jej kierunku, jednak Black najwyraźniej nie miała zamiaru zacząć (podobnie jak Puchonka). Wypuściła powietrze przez usta i sama zaczęła mówić. - Nazywam się Addyson Clemen. Jestem na szóstym roku i jestem prefektem Hufflepuffu. Zwięźle, krótko i na temat. O czym jeszcze miała opowiadać? Nauczyciel nie musiał znać rozmiaru jej buta, czy miseczki jej stanika.
|
Morrigan Black Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, BaubillousOPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii. Temat: Re: Sala transmutacji Czw 10 Mar 2016, 22:56 | |
| Odwróciła się przez ramię, by uśmiechnąć się delikatnie, ale promiennie do Davin i pomachać jej delikatnie na powitanie. Cieszyło ją, że przyjaciółka również zdecydowała zapisać się na koło. Nie będzie się czuła osamotniona. "Dzieciaczki?" - Morrigan słysząc nauczyciela uśmiechnęła się lekko pod nosem i uniosła jedną brew. Byli bardziej młodzieżą, niż dzieciaczkami, a niektórzy z zebranych, wedle czarodziejskiego prawa, osiągnęli nawet pełnoletność. Dzieciaczki były tu zatem całkiem nie na miejscu, ale z jakiegoś powodu bardziej to dziewczynę rozbawiło, niż poirytowało. Z zainteresowaniem słuchała mężczyzny. W końcu zaczął pracę w szkole niedawno i nie miał jeszcze okazji prowadzić zajęć dla ostatnich trzech roczników. Choć był młody i tym samym Ślizgonka miała wątpliwości, czy jest odpowiednią osobą na to stanowisko, fakt, że pracował w Ministerstwie natychmiast poprawił jego wizerunek w oczach panny Black. Wszak niekompetentni tam nie trafiali. W końcu profesor Fell poprosił o głos uczniów. Jasnowłosa miała wrażenie, że wskazał bardziej na Addyson niż na nią, toteż poczekała aż zacznie. Nie było tak, że nie chciała odzywać się pierwsza. Po prostu znacznie wygodniej było oddać komuś pałeczkę i pozwolić ukształtować formę wypowiedzi, do której reszta na pewno również się ustosunkuje. - Mam na imię Morrigan Black - przedstawiła się, kiedy Puchonka zakończyła swoją wypowiedź. - To mój ostatni rok w Hogwarcie. Oprócz tego, że transmutacja jest jedną z moich ulubionych dziedzin magii - uśmiechnęła się delikatnie; w końcu dlatego właśnie tu była - Jestem szukającym i kapitanem drużyny quidditcha Slytherinu. Cały czas zachowywała swoją postawę pełną swobodnej elegancji i niewymuszonej gracji. Została wychowana tak, aby w każdej sytuacji zachowywać wręcz arystokratyczną klasę i teraz było to jej cechą charakterystyczną. Opanowanie, spokój, chłód i wycofana uprzejmość, przynajmniej tak to wyglądało z boku. Uważała na swój ton i pilnowała swojej mimiki, mimowolnie utrzymując kontakt wzrokowy z nauczycielem. Nie była wystraszona i nie chciała na taką wyglądać.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala transmutacji Sob 12 Mar 2016, 14:56 | |
| Wbił wzrok w nauczyciela. Wyglądał młodo, a mimo to mówił do nich "dzieciaczki". Całkiem przyjemny człowiek. Chyba się polubią. Uśmiechnął się więc do niego. Nowy profesor pracował w ministerstwie... Ciekawe, czym konkretnie się zajmował. Ciekawe, czy ma doświadczenie albo kwalifikacje pedagogiczne. Z tego co Ururu było wiadome, czasami w Hogwarcie uczyli specjaliści bez odpowiedniego szkolenia, co miało swoje wady i zalety. Mu osobiście nie przeszkadzało to, wolał mieć do czynienia z kimś, kto się dobrze zna na rzeczy. Pedagogika była potrzebna dla słabszych i mniej zdolnych. Czyli nie dla niego. Nowy nauczyciel okazał się jednak BARDZO przyjazną osobą, dlatego nie obyło się bez obowiązkowych "paru słów o sobie". Ururu powędrował wzrokiem na wspomniane przedmioty, o ile były w zasięgu jego wzroku. Następnie rzucił krótkim spojrzeniem na Assyson, która właśnie kończyła swoją krótką prezentację. Wydawało mu się, że profesor liczył na więcej informacji. Morrigan powiedziała więcej, aczkolwiek Ururu wydawało się to mało składne. Kiedy skończyła, odwrócił się lekko do Davin posyłając jej niewielki uśmiech, którym to pragnął dać do zrozumienia, że teraz jej kolej. W końcu damy (i starsi) mają pierwszeństwo. On się przedstawi na końcu. I najlepiej.
|
Davin Greengrass Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jedenaście i pół cala, sztywna, sosna, kieł widłowężaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, ENERVATE, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, PETRIFICUS TOTALUS, GEMINO, OPPUGNO, ALOHOMORA, EVERTE STATUM, SOLLICITUS, MANSIO, OBSCURO, PROTEGO HORRIBILIS OPIS POSTACI: 165cm, 52kg, tomboyish. Ciemne brązowe włosy, błękitne oczy, blada tak, że świeci w ciemności. Posiadaczka tak zwanej Temat: Re: Sala transmutacji Nie 13 Mar 2016, 01:27 | |
| W odpowiedzi na uśmiech Black, sama również uniosła kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Potem przeniosła swoje spojrzenie na nowego nauczyciela, który tak na dobrą sprawę jakoś specjalnie jej nie interesował. Nigdy nie przywiązywała większej uwagi do tego, kto tak właściwie ją uczył. W końcu liczyło się tylko to, żeby był w stanie przekazać im wiedzę i przy okazji nie zanudzić na śmierć. Słysząc to, jak nazwał ich profesor z trudem powstrzymała się, żeby nie prychnąć ani nie przekręcić oczami. No poważnie, dzieciaczki… Pokręciła lekko głową, wydając z siebie ciche westchnięcie. Powiodła wzrokiem za nauczycielem, kiedy ten tak zaczął się przechadzać po klasie, następnie kolejno przenosząc spojrzenie na każdą z osób, które się przedstawiały. Po wypowiedzi Morrigan, na dłuższą chwilę zawiesiła swój wzrok na Ururu, jakby chcąc go zmusić do tego, żeby to on się teraz odezwał. Widząc jednak, że ten okazał się być gentlemanem dającym jej pierwszeństwo, uśmiechnęła się do niego sztucznie, zaraz przenosząc swój wzrok na nauczyciela. No i co ona niby mogła o sobie takiego powiedzieć? -Davin Greengrass, siódmy rok, Slytherin. –krótko, zwięźle i na temat. W przeciwieństwie do Addyson i Morrigan poza pozycją najzwyklejszego ucznia, nie zajmowała już żadnej innej. Uznała, że tyle informacji powinno w zupełności wystarczyć, nie będzie w końcu rozwodzić się jeszcze nad tym co lubi, a czego nie, albo co jest jej hobby, i inne takie mało ważne rzeczy, o których zawsze mówią ludzie poproszeniu o to, by o sobie opowiedzieć.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala transmutacji Nie 13 Mar 2016, 09:59 | |
| Ururu spodobała się wypowiedź Davin. Taka minimalistyczna i zarówno treściwa. Oraz całkiem elegancka. Ale tak czy inaczej nadeszła jego kolej. Wyprostował się, splótł dłonie na ławce Nie, on wcale nie bał się przemawiać, ani nic. W końcu na lekcjach nie miał problemu z odpowiadaniem, czy zadawaniem dodatkowych pytań. Tylko... przy czymś tak pozornie banalnym, jak przedstawienie się, miał mętlik w głowie. Oczywiście, gdy chodziło o takie zwykłe, miał stałą formułkę, jednak to teraz było w stylu "opowiedz coś o sobie". Musiał ubrać w słowa fakt bycia piątoklasistą tak, aby nie zabrzmieć jak jakiś młodociany kujon, a także dobrze by było lekko zamaskować fakt bycia Ślizgonem. W końcu stereotypy mogłyby obezwładnić nowego nauczyciela. Zapewne sam chodził do Hogwartu, wie, "o co tu chodzi", nie wiadomo, czy nie będzie szufladkował uczniów biorąc pod uwagę dom. Albo czystość krwi. Tak czy inaczej, w szatach Slytherinu było widać, kim Ururu jest, więc pominięcie tego faktu nic by mu nie dało. Zagryzł dolną wargę. Nie, nie denerwował się. Bo po co by miał? Posprzątanie myśli zajęło mu tylko sekundkę, dlatego po przyjęciu odpowiedniej postawy od razu przeszedł do rzeczy. - Nazywam się Ururu Marquez, odbywam piąty rok studiów nad magią pod patronatem Salazara Slytherina, pragnę przy tym zaznaczyć, że nie mam negatywnego stosunku do innych istot żywych - powiedział. Ale. Co to właściwie miało być? Wbił wzrok przed siebie. Czy to on nie jest tym, który najbardziej zwraca uwagę na "stereotypy domowe"? - Do usług - jego klasyczna formułka automatycznie wbiła mu się na usta. Cóż. Tym razem chyba nie było tak źle. Ostatnim razem powiedział coś w stylu "jestem Ślizgonem, ale nie jestem wredny", po czym prawie oberwał od kolegów z domu będących przy tym wydarzeniu.
|
Jacob Fell Nauczyciel TransmutacjiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, mahoń, pióro feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: - Expelliarmus - Homenum Revelio - Reparo - Bombarda - Protego - Gemino - Oppungo - Reparifarge - Orbis - Immobilus - Lumos - Accio - Drętwota - Lumos Maxima - Mobilicorpus - Rennervate - Avis - Homorphus - Lapifors - Trucido - Utevo Lux - Muffliato - Expulso - Obliviate - Vulnera Sanantur - Protego Maxima - Protego Horibilis - Adversum- Anteoculatia - Avifors - Densaugeo - Duro - Furnuculus - Vera Verto - Caudam - Conchita - Homorphus - Meloforos - Lapifors - Tentaclifors - Serpensortia - DraconiforsOPIS POSTACI: Wysoki, mierzący około 186 cm mężczyzna o krótkich, jasnych blond włosach oraz niebieskich oczach, dobrze zbudowany (codziennie ćwiczy w domu - często wykonuje czynności fizyczne, które mógłby wykonać za pomocą czarów, jednak uważa, że zastępowanie wszystkiego magią byłoby po prostu nudne). Po prawej stronie nosa ma mały pieprzyk, a przez całe jego plecy przechodzi wielka blizna, która zaczyna się na ramieniu, a kończy w okolicy biodra (pozostałość po walce ze smokiem w której zginęła jego żona i z której on sam ledwo uszedł z życiem). Ma ostry wyraz twarzy i rzadko się uśmiecha, gdyby spotkał teraz kogoś kto po raz ostatni widział go kilka lat temu to prawdopodobnie by go nie poznał. W jego wzroku kryje się żal i cierpienie, które tłamsi w sobie, bardzo rzadko nawiązuje z kimś kontakt emocjonalny. Ubiera się w standardowe szaty czarodziejów głównie dlatego, że dobrze się w nich czuje. Na palcu prawej dłoni nosi obrączkę ślubną, której nigdy nie zdejmuje. Temat: Re: Sala transmutacji Nie 13 Mar 2016, 13:10 | |
| - No dobrze, skoro wszyscy już się przedstawili to możemy zaczynać. - Wrócił za biurko i sięgnął po swój pakunek i ostrożnie go rozpakował, osoby siedzące najbliżej mogły zauważyć, że znajdowały się w nim kilkanaście różnych różdżek, Jacob złapał za jedną i uniósł do góry. - Różdżki, są podstawowym obiektem magicznym, który jest wymagany w tworzeniu magii, jednak mało osób interesuje się tym jak działają, jak powstały i kiedy. Odpowiemy sobie dzisiaj na kilka pytań dotyczących tych enigmatycznych przedmiotów. A więc po pierwsze, różdżka składa się z dwóch elementów, kawałka drewna z jakiegoś konkretnego drzewa lub większego krzewu i rdzenia. Nie bierzemy pod uwagę jej długości, gdyż jest to po prostu dostosowanie proporcji różdżki do wysokości czarodzieja, aby wygodniej się jej używało. No więc tak... rdzeń musi być potężnym obiektem magicznym o dużej mocy, dlatego najczęściej korzysta się z trzech... Pióro Feniksa, Włos Jednorożca lub Włókno ze Smoczego Serca chociaż zdarzają się wyjątki i korzysta się z mniej efektywnych surowców aby zaoszczędzić pieniądze, różdżki ze słabszym rdzeniem mają o wiele mniejszą moc i mają o wiele mniejszy zakres użyteczności. Jeżeli chodzi o rdzeń z Jednorożca lub Feniksa to jest pewna ciekawostka o której niewiele osób wie. Różdżka z rdzeniem z tych stworzeń może zostać stworzona tylko jeżeli stworzenie odda kawałek siebie dobrowolnie. A jako, że Feniksy są bardzo rzadkimi stworzeniami i bardzo trudno jest je oswoić to różdżki tego typu nie są najpopularniejsze, gdyż są po prostu drogie, o wiele za drogie jeżeli wziąć pod uwagę dochód przeciętnego czarodzieja. Druga ciekawostka na temat Włosia Jednorożca. Różdżki z rdzeniem z tego stworzenia mogą umrzeć i dzieje się to bardzo często, głównie z powodu właściciela. Jak pewnie wiecie Jednorożce lubią ludzi, jednak nie wszystkich. Tylko tych o czystym sercu, dlatego jeżeli osoba dzierżąca różdżkę z włosiem Jednorożca jest zła to ona umrze, to samo tyczy się, jeżeli spróbuje jej użyć ktoś kto nie jest właścicielem różdżki, lub właściciel ją zgubi i przez dłuższy czas nie będzie używał. Są bardzo lojalne i zmiana właściciela przez taką różdżkę jest bardzo rzadka. No ale skończmy z tymi ciekawostkami na chwilę, teraz wy. - Wskazał po kolei na każdego z uczniów siedzących dookoła jego biurka i uśmiechnął się odkładając różdżkę. - Możecie pochwalić się swoimi różdżkami. - Usiadł wygodnie w fotelu i zaczął przyglądać się po kolei uczniom uśmiechając się lekko. - Może zacznie...- Zerknął po klasie i spojrzał na Morrigan. - Panna Black - Wyszczerzył zęby układając różdżkę z pakunku na jej miejsce.
|
Morrigan Black Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, BaubillousOPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii. Temat: Re: Sala transmutacji Nie 13 Mar 2016, 19:09 | |
| Wysłuchawszy wypowiedzi Ururu odwróciła się, obrzuciła go bardzo wymownym, niemal mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i zacisnęła usta w wąską linię. Co to za absurd? "Jestem Ślizgonem, ale nie nienawidzę wszystkich innych dookoła?" Chyba sobie kpił. Patrzyła na niego jeszcze chwilę ciężko, by w końcu odwrócić wzrok w pełny pogardy sposób, wlepiając go na powrót w nauczyciela. Choć słowa Ślizgona ani trochę jej nie dotknęły, uważała to przynajmniej nie na miejscu, aby tak się wyrażał o innych członkach jego domu. Zwłaszcza, że ona naprawdę lubiła swoją przynależność do Ślizgonów; miała wrażenie, że byli najmniej podzieleni i najbardziej względem siebie lojalni spośród wszystkich. Morrigan w spokoju słuchała wywodu nauczyciela. Jeszcze nigdy nie zaczynała zajęć transmutacji od opowieści o różdżkach, jednak była przekonana, że ma to jakiś sens. Niestety musiała nie zgodzić się z faktem, że długość różdżki dostosowana jest do wysokości czarodzieja. Jej była niezwykle długa, a przecież Black należała do tych drobniejszych osób. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy profesor Fell poprosił ją o głos i wyjęła swoją różdżkę. Naprawdę się wyróżniała. Długa i ciemna, matowa, lekko zakrzywiona; jakby dzika, a jednocześnie surowa - z wyżłobionymi zaklęciami runicznymi i szlachetnym kamieniem w nasadzie. - Większość z was prawdopodobnie nabyła swoje różdżki u Olivandera - zaczęła pewnym, ale cichym głosem. - Ta została wykonana przez pewną różdżkarkę ze wschodniej Europy. Ma 14 i 3/4 cala, co sprawia, że jestem sceptyczna względem teorii, jakoby długość różdżki miała związek z wysokością czarodzieja. Bardzo elastyczna. Wykonana z akacji, z rdzeniem z pióra z ogona feniksa. To połączenie nie było najprostsze do oswojenia i opanowania, ale jego elementy idealnie się dopełniają. Dziewczyna zamilkła. Nie wiedziała, czy powinna coś jeszcze dodać. Wolała na forum klasy nie zgłębiać się w szerszą analizę cech różdżki; nieswojo czuła się w ogóle o niej mówiąc, gdyż niewątpliwie to najważniejsze narzędzie pracy czarodzieja było odbiciem jego duszy i charakteru. Wiele się można było dowiedzieć o właścicielu różdżki, o ile była dobrze dobrana, tylko ją analizując. A Morrigan była przekonana, że jej dobrana była doskonale. Ufała rodzinnej różdżkarce, która od pokoleń wykonywała różdżki dla każdego Potockiego z osobna.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Sala transmutacji Pon 14 Mar 2016, 17:30 | |
| Słysząc wypowiedź Ururu, Puchonka spuściła wzrok na swoje kolana, żeby nie pokazać Ślizgonce, siedzącej obok, uśmiech, który wkradł się na jej usta. Zagryzła dolną wargę, poruszając tylko ramionami, w niekontrolowanych spazmach śmiechu, których nie chciała ujawnić. Pozwoliła, aby ciemne włosy opadły na jej policzki, całkowicie zasłaniając jej twarz. Ururu był szczery, aż do bólu. Nie można było tego ukryć. Uspokoiła się dopiero wtedy, kiedy nowy nauczyciel zaczął opowiadać o różdżkach. Odchrząknęła cicho i oparła podbródek o splecione ręce, które podparła łokciami o ławkę. Większość tych ciekawostek już dawno znała. Kilka miesięcy temu natknęła się na książkę, która doskonale opisywała wszystkie rdzenie i drewna z jakich były wykonywane różdżki. Podręcznik był okropnie nudny, jednak Addyson, dzielnie przebrnęła przez księgę, dowiadując się kilka ciekawych rzeczy. Oczywiście o wiele lepiej było posłuchać na temat magicznych patyków od kogoś, kto się na tym zna. Kiedy po wypowiedzi Morrigan, wzrok nauczyciela wylądował na Puchonce, dziewczyna wyciągnęła swoją różdżkę, którą spokojnie położyła przed sobą w pedantyczny sposób przesuwając koniec patyka, aby różdżka leżała pod odpowiednim kontem. - Jest to moja pierwsza różdżka, kupiona na Pokątnej u Olivandera. Ma 10 i pół cała. Wykonana jest z jaworu, a jej rdzeniem jest włos jednorożca. Czytałam ostatnio, że włosy z ogona lub grzywy jednorożca są przystosowane do magii leczniczej. Powiedziała znacznie mniej informacji, niż Ślizgonka, ale wydawało jej się, że tyle wystarczy. Nie było sensu wywodzić się zbyt długo nad możliwościami patyków, bo w końcu wszystko zależy od czarodzieja, który się nim posługuje.
|
Temat: Re: Sala transmutacji | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |