|
Sala transmutacjiIdź do strony : 1, 2, 3 Davin Greengrass Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jedenaście i pół cala, sztywna, sosna, kieł widłowężaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, ENERVATE, EXPELLIARMUS, DIFFINDO, DRĘTWOTA, PETRIFICUS TOTALUS, GEMINO, OPPUGNO, ALOHOMORA, EVERTE STATUM, SOLLICITUS, MANSIO, OBSCURO, PROTEGO HORRIBILIS OPIS POSTACI: 165cm, 52kg, tomboyish. Ciemne brązowe włosy, błękitne oczy, blada tak, że świeci w ciemności. Posiadaczka tak zwanej Temat: Re: Sala transmutacji Wto 15 Mar 2016, 19:27 | |
| Słysząc słowa Ururu, pokręciła jedynie głową i westchnęła ciężko. Ten dzieciak naprawdę czasami plótł takie farmazony, że aż się prosił, żeby ktoś raz a porządnie zdzielił go po głowie i uświadomił parę rzeczy. Mimo, że nie widziała twarzy Black, aż za dobrze wiedziała jak bardzo nieprzychylnym spojrzeniem mierzy chłopaka. Zresztą sama też patrzyła na niego dokładnie takim samym. Naprawdę, mówić coś takiego w obecności dwóch innych Ślizgonów i to w dodatku starszych… Zacisnęła wargi w wąską linię i przeniosła swoje spojrzenie z powrotem w stronę nauczyciela, a właściwie to na jego biurko, teraz skupiając wzrok na różdżkach, które znajdowały się w pakunku. Wysłuchała co profesor miał do powiedzenia, od czasu do czasu odruchowo kiwając głową, jakby dając do zrozumienia, że go słucha. Właściwie to nie dowiedziała się czegoś nowego, bo to o czym mówił mężczyzna było raczej wiedzą podstawową, więc nic dziwnego, że każdy posiadać różdżki o tym wszystkim wiedział. No, a przynajmniej powinien. Nie wiedziała, co prawda, czy jej różdżka była czymś, czy mogłaby się pochwalić. Nie posiadała w końcu jakiegoś rzadko spotykanego rdzenia, tak jak w przypadku różdżki Clemen czy Addyson. Wiadomo, że różdżka była czymś, bez czego czarodziej był jak bez ręki albo nogi, ale nigdy tak na dobrą sprawę jakoś specjalnie się na niej nie skupiała. Znaczy no, dopóki się jej słuchała i działała tak jak należy, to chyba nie było żadnego problemu. Sięgnęła po swoją różdżkę i obróciła ją w palcach, przyglądając jej się uważnie z każdej możliwej strony. Kiedy Clemen skończyła się wypowiadać, wiedziała, że teraz kolej na nią. Wyprostowała się i odchrząknęła cicho, gdyż tym razem czekała ją nieco dłuższa wypowiedź niż ta poprzednia. -Moja, tak jak w przypadku Addyson, została kupiona u Olivandera. Jest sztywna, wykonana z sosny. Ma jedenaście i pół cała, a jej rdzeniem jest kieł widłowęża. –odparła, na tym też kończąc swoją odpowiedź. Zresztą nic więcej nie przychodziło jej już do głowy.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala transmutacji Wto 15 Mar 2016, 20:29 | |
| Ururu nie dostrzegł wzroku panny Black, ale był pewien, że albo ona, albo Greengrass, lub też obie, się na niego gapią. Jak to odkręcić, jak żyć. To też nie tak, że on nie lubił swojego domu. Na dobrą sprawę było mu to obojętne. Znaczy, tak mu się wydawało. Po prostu czasami wnikanie w coś... nie popłaca. "zdarzają się wyjątki i korzysta się z mniej efektywnych surowców aby zaoszczędzić pieniądze, różdżki ze słabszym rdzeniem mają o wiele mniejszą moc i mają o wiele mniejszy zakres użyteczności" Co. Ururu oprzytomniał na te słowa. Jaka o wiele mniejsza moc. Jaki o wiele mniejszy zakres. Co tu się działo. Poza tym, czemu gadali o różdżkach? Będą transmutować rdzenie? Swoją drogą to by było ciekawe. Ururu zmarszczył brwi posyłając ukradkowo niepewne spojrzenie nauczycielowi. "jestem sceptyczna względem teorii, jakoby długość różdżki miała związek z wysokością czarodzieja" Ururu czytał o różdżkach, no bo jakby inaczej. W końcu to jedna z najbardziej irytujących rzeczy w tym magicznym światku. Ale czy to aż tak bardzo niepewna dziedzina? Wsunął dłoń w kieszeń i wymacał swój badylek. Wiedział, że czarodzieje mają bzika na tym punkcie, ale sam nie rozumiał na co im była taka szczegółowa znajomość na przykład długości. Bo rdzeń, ok, to na coś wpływa. Drewno też. Ale długość? Chyba, że to bardziej jak numer buta... ale nie, raczej nie. Tak czy inaczej, nadeszła jego kolej. Wypowiedzi koleżanek słuchał jednym uchem, rozmyślając nad sensem istnienia (różdżek). Położył delikatnie dłonie na ławce trzymając swój patyczek skierowany w górę. Jego wzrok był na nim mocno skupiony, jakby nie wiadomo co robił. - Szczęśliwa długość trzynastu cali, skłonna do zmian, pełna gracji, celna, specjalizuje się w transmutacji... idealna do magii niewerbalnej i nowości - obrócił ją do góry nogami. - Włos z głowy wili i sosna... - dodał po chwili, jakby ktoś nie znał na pamięć charakterystyk wszystkich różdżek. Właściwie nie wiedział, czy to wypada znać. O właściwościach swojej różdżki się trochę naczytał, o innych tak pośrednio. Średnio w to wierzył na początku, głównie te cechy drewna wrzucał między horoskopy... aczkolwiek to niewiarygodne, że jego magiczny patyczek jest tak idealny, tak bardzo dopasowany do niego. Po prostu perfekcyjny, 100/10. - Jak dla mnie to najlepsza kombinacja i nic tego nie zmieni - dodał zerkając nieco na nauczyciela.
|
Jacob Fell Nauczyciel TransmutacjiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, mahoń, pióro feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: - Expelliarmus - Homenum Revelio - Reparo - Bombarda - Protego - Gemino - Oppungo - Reparifarge - Orbis - Immobilus - Lumos - Accio - Drętwota - Lumos Maxima - Mobilicorpus - Rennervate - Avis - Homorphus - Lapifors - Trucido - Utevo Lux - Muffliato - Expulso - Obliviate - Vulnera Sanantur - Protego Maxima - Protego Horibilis - Adversum- Anteoculatia - Avifors - Densaugeo - Duro - Furnuculus - Vera Verto - Caudam - Conchita - Homorphus - Meloforos - Lapifors - Tentaclifors - Serpensortia - DraconiforsOPIS POSTACI: Wysoki, mierzący około 186 cm mężczyzna o krótkich, jasnych blond włosach oraz niebieskich oczach, dobrze zbudowany (codziennie ćwiczy w domu - często wykonuje czynności fizyczne, które mógłby wykonać za pomocą czarów, jednak uważa, że zastępowanie wszystkiego magią byłoby po prostu nudne). Po prawej stronie nosa ma mały pieprzyk, a przez całe jego plecy przechodzi wielka blizna, która zaczyna się na ramieniu, a kończy w okolicy biodra (pozostałość po walce ze smokiem w której zginęła jego żona i z której on sam ledwo uszedł z życiem). Ma ostry wyraz twarzy i rzadko się uśmiecha, gdyby spotkał teraz kogoś kto po raz ostatni widział go kilka lat temu to prawdopodobnie by go nie poznał. W jego wzroku kryje się żal i cierpienie, które tłamsi w sobie, bardzo rzadko nawiązuje z kimś kontakt emocjonalny. Ubiera się w standardowe szaty czarodziejów głównie dlatego, że dobrze się w nich czuje. Na palcu prawej dłoni nosi obrączkę ślubną, której nigdy nie zdejmuje. Temat: Re: Sala transmutacji Pią 25 Mar 2016, 18:05 | |
| (Z początku chciałbym przeprosić wszystkich za tą dość długą nieobecność, siłowałem się z moją klawiaturą, teraz wszystko działa więc oto odpis ;) )
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze... Widzę, że wszyscy bardzo dobrze znają swoje różdżki a to podstawa do zrozumienia tego czym tak naprawdę są. - Spojrzał w stronę Morrigan i lekko się uśmiechnął kiedy ta wspomniała o swoim sceptyczności względem teorii którą przedstawił. - No tak... Różdżka krótsza czy dłuższa nie różnią się od siebie mocą jaką posiadają. Więc zaklęcia rzucone nimi będą miały podobny efekt. Długość różdżki jest kwestią umowną i różne długości są stosowane ze względu na nic innego jak wygodę. Długa różdżka w dłoniach drobnej osoby jest po prostu mniej komfortowa w użyciu niż gdyby ta sama osoba dzierżyła tą samą różdżkę jednak krótszą. Podobnie jest w przypadku naprawdę wysokich osób, które dzierżyłyby krótką różdżkę. Możecie to sobie wyobrazić. - Wtedy uśmiechnął się lekko i spojrzał po kolei po każdym z uczniów. - Wracając do poprzedniego tematu. Różdżki posiadają osobowość, dlatego nigdy na świecie nie istniały dwie identyczne różdżki, mogły być wykonane z tych samych materiałów jednak nigdy nie będą identyczne. Każdy kto kiedykolwiek zgłębiał wiedzę na temat różdżek dobrze zna zasadę, że to różdżka wybiera czarodzieja. I to jest klucz do zrozumienia ich natury i prawdziwych możliwości. - Cmoknął kilka razy i schował ręce do kieszeni szaty. - Istnieje jeszcze legenda o jednej różdżce, która swoją mocą przewyższa wszystkie inne. Ktoś może wie o jakiej legendzie mówię? - Wyszczerzył zęby i znowu zaczął krążyć po klasie oglądając z osobna wszystkich uczniów.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala transmutacji Pią 25 Mar 2016, 20:20 | |
| Nauczyciel sprostował ten fragment o wymiarach różdżki, czym w ogóle Ururu nie przekonał, aczkolwiek chłopak znał tą teorię. Ale równie dobrze można by dobierać pióra biorąc pod uwagę wielkość dłoni. Śmiesznie by było. Tak czy inaczej o zawartości różdżek nie wspomniał już... Trudno. Ururu sobie to zapamięta. A legenda o najmocniejszej różdżce? Oczywiście, że ją znał. Jedna z jego ulubionych teorii spiskowych, bo tak to nazywał. Uniósł lekko dłoń w górę, a kiedy otrzymał pozwolenie na zabranie głosu, zaczął mówić. - Zapewne mówi pan profesor o Czarnej Różdżce... związanej z równie legendarnymi przedmiotami zwanymi Insygniami Śmierci. Wykonana była z czarnego bzu, podobno jako jedyna. Tym też tłumaczy się jej moce... Ale czy naprawdę nikt inny nie tworzył różdżek z tego drewna? Trochę takie naciągane... Rdzeń z włosa testrala i... raczej do dłuższych należała. A pierwszym właścicielem był Peverell - dodał i zerknął na profesora. Opis różdżki w kilku zdaniach był. No to teraz czas na historyjkę. Ururu nie był bajarzem, powieści czytać lubił czasem, ale celowe ubarwianie opowieści uznawał za niepotrzebne marnowanie słów. - Miał on dwóch braci. Wszyscy spotkali Śmierć, którą oszukali w pewnym sensie, gdyż wyczarowali most, dzięki któremu przeszli na drugą stronę rzeki pilnowanej przez nią. Dlatego podarowała im to, czego sobie zażyczyli. Najstarszy dostał więc różdżkę, kolejny coś do ożywiania zmarłych, a najmłodszy pelerynę niewidkę. Pierwszego zabili, drugi sam się zabił, a trzeciego Śmierć nie mogła znaleźć. Jeśli komuś się uda znaleźć trzy przedmioty stanie się panem Śmierci - zakończył. Krótko i na temat. Po co wnikać w zbędne szczegóły. Poza tym nawet ich nie spamiętał. Spojrzał przed siebie i wyszczerzył się do siebie. Może dla czarodziejów była to bajka, ale Ururu odkąd poznał świat magii... właściwie nie wierzył, że takowe istnieją. Skoro już widział latanie na miotle, a jednorożce miały swoją oficjalną klasyfikację gatunkową... Chciałby bardzo mieć taką pelerynę niewidkę. Różdżką by nie pogardził, natomiast kamień... Może tylko do sprawdzenia, czy jego rodzice wciąż... No, a bycie Panem Śmierci to byłby wygryw życia. W końcu miałby nieograniczoną ilość czasu.
|
Morrigan Black Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, BaubillousOPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 29 Mar 2016, 15:23 | |
| Morrigan nie wiedziała, dokąd zmierzają w tej dyskusji, ale choć pragnęła jak najszybciej przejść do praktyki, wierzyła, że ma to jakiś sens. Może zrozumienie prawdziwej natury różdżek było kluczem do prawdziwego wykorzystania ich potencjału i wzmocnienia swoich zaklęć oraz kontroli nad własną magią? Nigdy w ten sposób do tego nie podchodziła, toteż była całkiem zaintrygowana. W milczeniu wysłuchała Ururu, by podnieść w końcu powoli do góry dłoń i dodać kilka słów od siebie. - Mierzy ponoć piętnaście cali - sprostowała, skoro kolega ze Slytherinu wspomniał tylko o tym, że Czarna Różdżka jest dość długa. - Również nie do końca wierzę w to, że nikt później nie próbował wykonać różdżki z czarnego bzu, skoro podejrzewa się go o ogromną moc. Dziwi mnie też rdzeń - włos testrala, gdyż choć nie jest łatwy do oswojenia, na ogół wybiera czarodziejów o mniejszym potencjale magicznym, by wydobyć z nich ich głęboko ukryte zdolności. Słyszałam jednak, że jest to zwodniczy rdzeń, odpowiedni tylko dla tych, którzy są w stanie zaakceptować śmierć; wszak testrale widoczne są tylko dla tych, którzy byli świadkami przejścia osoby na drugą stronę - westchnęła. Czyli na przykład dla niej. - Poza tym, Czarna Różdżka sama wybiera sobie właściciela i zmienia go, gdy tylko zostanie pokonany w pojedynku lub zamordowany. Dzięki temu przekazywana jest w ręce coraz to potężniejszych czarodziejów. Dla niektórych poszukiwanie jej jest obsesją. Wiedziała trochę na jej temat, gdyż jakiś czas temu sama bardzo się nią interesowała i przeczesywała bibliotekę w poszukiwaniu coraz to nowszych informacji. Niestety duża część zawarta była w Księgach Zakazanych, do których niestety nie miała dostępu, choć kilka razu udało jej się przemknąć do tajemniczego działu, w którym było tyle wiedzy, tylko czekającej na to, by mogła ją pochłonąć. Nigdy jednak nikomu o tym nie mówiła i nie zamierzała. Nie chciała na ostatnim roku znaleźć się w kłopotach.
|
Jacob Fell Nauczyciel TransmutacjiDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, mahoń, pióro feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: - Expelliarmus - Homenum Revelio - Reparo - Bombarda - Protego - Gemino - Oppungo - Reparifarge - Orbis - Immobilus - Lumos - Accio - Drętwota - Lumos Maxima - Mobilicorpus - Rennervate - Avis - Homorphus - Lapifors - Trucido - Utevo Lux - Muffliato - Expulso - Obliviate - Vulnera Sanantur - Protego Maxima - Protego Horibilis - Adversum- Anteoculatia - Avifors - Densaugeo - Duro - Furnuculus - Vera Verto - Caudam - Conchita - Homorphus - Meloforos - Lapifors - Tentaclifors - Serpensortia - DraconiforsOPIS POSTACI: Wysoki, mierzący około 186 cm mężczyzna o krótkich, jasnych blond włosach oraz niebieskich oczach, dobrze zbudowany (codziennie ćwiczy w domu - często wykonuje czynności fizyczne, które mógłby wykonać za pomocą czarów, jednak uważa, że zastępowanie wszystkiego magią byłoby po prostu nudne). Po prawej stronie nosa ma mały pieprzyk, a przez całe jego plecy przechodzi wielka blizna, która zaczyna się na ramieniu, a kończy w okolicy biodra (pozostałość po walce ze smokiem w której zginęła jego żona i z której on sam ledwo uszedł z życiem). Ma ostry wyraz twarzy i rzadko się uśmiecha, gdyby spotkał teraz kogoś kto po raz ostatni widział go kilka lat temu to prawdopodobnie by go nie poznał. W jego wzroku kryje się żal i cierpienie, które tłamsi w sobie, bardzo rzadko nawiązuje z kimś kontakt emocjonalny. Ubiera się w standardowe szaty czarodziejów głównie dlatego, że dobrze się w nich czuje. Na palcu prawej dłoni nosi obrączkę ślubną, której nigdy nie zdejmuje. Temat: Re: Sala transmutacji Czw 31 Mar 2016, 13:28 | |
| - Oczywiście, że próbowano ją kopiować i to wiele razy, przez wielu różdżkarzy na całym świecie. Jednak tak jak wspomniałem wcześniej. Nie ma dwóch identycznych różdżek tak samo jak nie ma dwóch identycznych ludzi. Dlatego wszystkie właściwości różdżki, które są zawarte w książkach są ogólnikowe i bardzo często zdarza się, że się nie zaliczają do właściwości różdżki którą posiadamy. Różdżki posiadają świadomość dlatego wybierają czarodziejów, którzy osiągną z nimi dobre wyniki w magii. Dlatego jakby nie patrzeć każda różdżka jest identyczna chociaż wyjątkowa a wszystko sprowadza się do talentu czarodzieja. Aby poznać wszystkie tajniki transmutacji trzeba posiadać ogromną wiedzę teoretyczną. Zapewne zastanawiacie się dlaczego mówię wam o różdżkach. Jest to instrument magii i nawet jeżeli wasza różdżka jest "idealna do transmutacji" to jeżeli wy... uczniowie nie przyłożycie się do nauki to nic z tego nie będzie. Zacznijmy od pytania.... Czym jest transmutacja? I czego nie można transmutować i dlaczego? Kto odpowie, hmm? - Rozejrzał się po kolasie robiąc kilka kółek pomiędzy ławkami, stanął naprzeciw ławeczki Addyson i lekko się uśmiechnął. - Może panna Clemen... Czym jest transmutacja. I czego nie można transmutować i dlaczego? Za złą odpowiedź nie będę odejmował punktów więc proszę się nie krępować. - Uśmiechnął się szeroko i wrócił do swojego biurka, skinął głową do dziewczynki dając jej znak, że może już zaczynać.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Sala transmutacji Czw 31 Mar 2016, 16:46 | |
| W ciszy i spokoju słuchała wypowiedzi uczniów i nauczyciela. Nie widziała sensu, żeby się zgłaszać, skoro inni również mieli dużo do powiedzenia na temat czarnej różdżki. Wzdrygnęła się lekko, gdy to ona została wytypowana do odpowiedzenia na następne pytanie. Nie bała się o ujemne punkty, bo wiedziała, że informacje, które były w jej umyśle, były szczegółowe i bez problemu mogła się wykazać na spotkaniu. - Zacznę może od tego, że słowo transmutacja pochodzi z łacińskiego trans, czyli "poprzez", i mutatio, czyli "zmiana". Jest ona najbardziej złożoną dziedziną magii i polega na przeobrażaniu przedmiotów lub stworzeń w coś innego. W trakcie rzucania czarów z zakresu transmutacji należy zwracać szczególną uwagę na to, aby się nie przejęzyczyć, a także na poprawny akcent. Urwała na bardzo krótką chwilę, tylko po to, aby wziąć głęboki oddech i szybko przypomnieć sobie, czy aby na pewno wyczerpała temat. - Według prawa Gampa transmutować nie można metali szlachetnych i pieniędzy, bo w innym wypadku, każdy mógłby wzbogacić się za pomocą machnięcia różdżki; jedzenia i picia, to znaczy... można transmutować pożywienie w coś, ale nie można go stworzyć; duchów i ludzi, bo to byłoby niehumanitarne z racji tego, że duchy jak i ludzie mają uczucie i przemiana ich na przykład w kamień byłaby czymś okropnym, a dodatkowo w duchy są niematerialne i nie można rzucić na nich czaru; uczuć i próżni, bo jest to coś, czego nie można dotknąć i zobaczyć; oraz nie można transmutować różdżek. Pewnie dlatego, że są to silnie magiczne przedmioty. Zakończyła wyliczanie, przekrzywiając lekko głowę w prawo. W przekazywaniu informacji była o wiele lepsza, niż w rzucaniu czarów. Sama się zdziwiła, gdy na ostatnim spotkaniu Klubu Potyczek Czarodziejskich udało jej się wyczarować na głowie Hennesy sporych rozmiarów rogi, które według książek powinny utrzymywać się przez kilka godzin i żadne zaklęcie na nie nie powinno zadziałać. Znając jednak efektywność czarów Puchonki - nic nie było wiadome.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala transmutacji Czw 31 Mar 2016, 17:17 | |
| I w ten magiczny sposób od różdżek przeszli do podstaw transmutacji. Ururu nie miał pojęcia co tu się dzieje, czy profesor miał jakiś plan, czy improwizował. Szalenie ciekawiło go, do czego jeszcze dojdą, a także, czy nauczyciel dostrzeże, że wśród zgromadzonych nie było właściwie nikogo poniżej V roku. Czyli właściwie czemu rozmawiali o takich pierdołach? Czas rozważyć wypisanie się. Uważnie słuchał, jak Addyson ładnie wyjaśniła czym jest transmutacja. Może, hehe, profesor tego jednak nie wiedział, czy coś. Może dopiero teraz zajmą się czymś ciekawym. Albo robi ich w konia. Prawa Gampa. Ururu stłumił parsknięcie. Jako poważny i burzliwy naukowiec znał definicję słowa "prawo" w kontekście naukowym. I wiedział, że to coś Gampa nie miało z tym nic wspólnego. Zaraz też podniósł rączkę w górę. - Panie profesorze, chciałbym zadać ważne pytanie. Dlaczego teoria Gampa została nazwana "prawem" oraz umieszczona w podręczniku do transmutacji właśnie gdzieś na wstępie? Nie powinno jej się umieścić gdzieś w dziale ciekawostek? Ale właściwe nie wydaje mi się to na tyle istotne, żeby w ogóle o tym pamiętać. Chociaż wciąż podaje się, że kiedyś ludzie uznawali Ziemię za powierzchnię płaską... Nie rozumiem, czemu podaje się takie rzeczy obok podstawowych faktów zamiast przy omawianiu historii badań nad daną dziedziną - wypowiedział się swoim lekkim tonem, jakby rozmowy naukowe były skakaniem po łące pełnej kwiatów. A tak nie było? Tylko trzeba było uważać na te fragmenty, gdzie rosła sama trawka albo wręcz zaczynała się pustynia (patrz - numerologia). No i cóż. Znowu wychodził z założenia, że wszyscy wokół myślą tak jak on. Był bardzo ciekawy odpowiedzi profesora. Fell o tym nie wiedział, ale od tego zależało, czy pozyska sympatię i szczery szacunek chłopca. Chociaż pewnie miał to głęboko gdzieś. Poza tym ta wypowiedź zadecyduje o wyniku równania jakości Marqueza, którego szarowłosy jeszcze nie wyliczył dla nowego profesora.
|
Niosący Naukę NPC
Temat: Re: Sala transmutacji Pon 04 Kwi 2016, 08:32 | |
| Zajęcia zakończone.
Jacob Fell, Addyson Clemen, Morrigan Black, Ururu Marquez, Davin Greengrass [z tematu].
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Sala transmutacji Pon 18 Kwi 2016, 10:27 | |
| Koniec roku zbliżał się wielkimi krokami, a Kaylin miała potwornego pecha. Nigdy nie była dobra z zajęć praktycznych, a to zazwyczaj te były podstawą do wystawienia końcowej oceny i właśnie dlatego Wittermore była ostatnio zła. Zestresowana i zawiedziona brakiem własnych umiejętności. Z niezbyt pozytywnym nastawieniem kierowała się do sali transmutacyjnej, gdzie miały się odbyć kolejne lekcje, na których nie radziła sobie tak, jak by chciała. Weszła do pomieszczenia rozglądając się wokół. Jak zawsze, była pierwsza. I prawdę mówiąc nie była pewna, czy to dla niej dobrze. Wolała przyjść równo z rozpoczęciem lekcji, szybko je skończyć i wrócić do dormitorium, w którym mogła zaszyć się przed całym światem (co ostatnio uskuteczniała dosyć często). Zasiadła w pierwszej ławce i westchnęła. W dodatku zajęcia prowadził nowy nauczyciel, który nie wiedział, jakim żałosnym stworzeniem jeżeli chodzi o rzucanie zaklęć byłą Kaylin. Miała tylko nadzieję, że nie będzie jej gnębił.
|
Nadzieja Potocka Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 cali, nieco giętka, włos z głowy wili, czarny orzechOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: OPPUGNO, PORTUS, TERGEO, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FUMOS, IMMOBILUS, PETRIFICUS TOTALUS, GEMINO, ACCIO, AQUAMENTI, FINITE, HERBIVICUS, REPARO, VENTUS || Łatwe: EBUBLIO, OBSCURO, REPLEO, ANIMO LEPORE, CANTIS, MOBILE IMAGINEM, CAPILLUS TINCTURA, DULCIUS, MELOFORS ||Trudne: MEMORIA IMAGINEM, SALVIO HEXIAOPIS POSTACI: Nadziejka o wzroście nieco większym od przeciętnej szesnastolatki, czyli jakieś takie 165. Waga... lekko poniżej normy, pomimo, że dużo je. Twarzyczka: dość okrąła i dziecięca, mały nosek, różane usteczka. Przy uśmiechu podkreślają się jej mocno policzki. Oczy zielone. Cera taka jakaś typowa dla środkowej, nieco wschodniej Europy. Dodatkowo piegi, ujawniające się bardziej latem. Brwi średniej grubości. Kasztanowe włosy bywają pofalowane, sięgają za ramiona. Czasami je spina w koczek. Grzywka samodzielnie obcięta, czasem ją zaczesuje bardziej na czoło, czasami bardziej w bok. W zależności od nastroju, nosi okulary. Nie ma specjalnie dużej wady. Uwielbia też wszelkie akcesoria do włosów, spinki, wstążki. Jej codzienne ubrania nawiązują nieco do minionych epok. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 19 Kwi 2016, 09:13 | |
| O tak. Transmutacja jest fajna. Transmutacja jest śmieszna. Transmutacja bywa przydatna. Nadziejka bardzo wierzyła w tą dziedzinę magii, odkąd się dowiedziała, że jej różdżka, przez wzgląd na włos wili w rdzeniu, ma ku temu predyspozycje. Z radością i zapałem, który jej został po poprzedniej lekcji OPCM, ruszyła na lekcję. Będzie fajnie. Musi być. Chociaż nie. W końcu ma się pojawić nowy nauczyciel. Słyszała już ploty osób, którzy byli na kole dodatkowym. Nadziejka na nie nie uczęszczała, średnio miała na to czas, ale może za rok spróbuje... Zebrała potrzebne rzeczy, to jest podręcznik i notatnik, po czym ruszyła. Weszła do sali, rzuciła odruchowym "Cześć", chociaż wiedziała, że Kaylin sobie nic z tego nie robi, czy ktoś się wita, czy nie, po czym zajęła skrajne miejsce po prawo w drugim rzędzie. Oby dzisiaj czarowali mocno. Oby nauczyli się naprawdę ciekawego zaklęcia. Oby to było coś nowego, czego nie znała. Oby nauczyciel nie był taki jak ten wstrętniak od eliksirów. Oby był taki jak profesor Bułhakow albo Lupei. Proszę. Błagam.
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 19 Kwi 2016, 15:15 | |
| Odwróciła się na drugi bok, ziewając i przecierając zaspane oczy. Jej wzrok padł na łóżko jej współlokatorki. Jęknęła cicho, padając twarzą w poduszki. Zaspała. Podniosła się szybko i zaczęła przebierać się w swój mundurek. W między czasie próbowała spakować się na transmutację, która była pierwszym przedmiotem na liście dzisiejszych zajęć. Różdżka, podręcznik, pióro i zeszyt, w którym mogła zapisać notatki i pomknęła na zajęcia. Problem pojawił się, kiedy znalazła się w połowie drogi na środku korytarza i spojrzała na swoje stopy. Nie. Nie podeptała kota. Na jej stópkach znajdowały się urocze, różowe kapcie, w których popylała po dormitorium Hufflepuffu, a które było nieziemsko wygodne. Strzeliła klasycznego facepalma i wróciła do pokoju, aby przebrać obuwie. Liczyła na to, że wyrobi się w czasie. Miała już okazję rozmawiać z nowym nauczycielem, ale nie za bardzo wiedziała jak będzie zachowywał się w czasie prowadzenia zajęć. Nim na nowo wybyła z dormitorium uważnie przyjrzała się w lustrze swojemu strojowi, aby nie musiała znów wracać. Gdy stwierdziła, że wszystko jest na swoim miejscu, poprawiła krzywo zawiązany, puchoński krawat i palcami rozplątała skołtunione włosy. Nie miała na nic więcej czasu. W biegu związała je w kucyka i w końcu udało jej się dotrzeć do wyznaczonej sali. Z ulgą zarejestrowała brak nauczyciela. - Cześć. Przywitała się szybko z dziewczynami i zajęła miejsce obok Nadziei. W dalszym ciągu, gwałtownie łapiąc oddech, wyłożyła na ławkę swoje przybory.
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 19 Kwi 2016, 17:33 | |
| Kaylin miała ostatnimi czasy dosyć wszystkiego. Staranie się i bycie wystarczająco dobrą było z dnia na dzień coraz trudniejsze. Coraz mniej panowała nad wybuchami paniki, które kiedyś zdarzały się bardzo często. Nie chciała do tego wracać, nie chciała pozwolić sobie na taką słabość. Nie teraz, kiedy tak mało zostało do skończenia szóstego roku. W wakacje... Wtedy będzie mogła pozwolić sobie na chwilę, ale tylko chwilę słabości. Ojciec z pewnością wiele dla niej zaplanował, ona sama chciała jechać na badania hipogryfów i... Cóż, miała sporo planów. Do sali ktoś wszedł, nawet się przywitał, ale Wittermore nie drgnęła nawet odrobinę. Siedziała wpatrując się tempo przed siebie i w myślach powstrzymując panikę. Miała dość, nie nadążała za tym wszystkim, co się kreowało w jej głowie. Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. Ocknęła się. - Cześć. - Powiedziała do obu dziewcząt odwracając się do nich na chwilę. - Addyson, mogę... - Urwała, jakby walczyła ze sobą. Duma kontra potrzeba pomocy. - Mogę cię prosić o pomoc? - Wydusiła z siebie wreszcie. Kogo mogła poprosić, jak nie Clemen?
|
Addyson Clemen Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, AnteoculatiaOPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 19 Kwi 2016, 18:15 | |
| Udało jej się w spokoju dotrzeć do sali, rozłożyć się i przygotować do lekcji, a już Kaylin odwróciła się w jej kierunku. A raczej w kierunku jej i Nadziei. - Kaylin, wszystko w porządku? Zapytała niepewnie, przekrzywiając głowę i wpatrując się w nastolatkę. Na twarzy Puchonki pojawił się wyraz zaskoczenia, zdziwienia, zszokowania i pewnie jeszcze jakieś słowo na „z” by się znalazło, gdyby Addyson nie była tak zdenerwowana słowami Krukonki. Kaylin prosiła ją o pomoc? TA Wittermore? Niezależna Krukonka, która wszystko robiła sama i nigdy nie prosiła nikogo o pomoc? Czarownica była zbyt dumna, żeby prosić o cokolwiek. Coś musiało dość mocno nią wstrząsnąć, że odważyła się na ten krok. - Ee… Oczywiście, że tak. Em… o co chodzi? Zapytała cicho. Nie za bardzo wiedziała, czy Kaylin odważy się opowiedzieć wszystko przy drugiej Puchonce.
|
Nadzieja Potocka Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 cali, nieco giętka, włos z głowy wili, czarny orzechOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: OPPUGNO, PORTUS, TERGEO, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FUMOS, IMMOBILUS, PETRIFICUS TOTALUS, GEMINO, ACCIO, AQUAMENTI, FINITE, HERBIVICUS, REPARO, VENTUS || Łatwe: EBUBLIO, OBSCURO, REPLEO, ANIMO LEPORE, CANTIS, MOBILE IMAGINEM, CAPILLUS TINCTURA, DULCIUS, MELOFORS ||Trudne: MEMORIA IMAGINEM, SALVIO HEXIAOPIS POSTACI: Nadziejka o wzroście nieco większym od przeciętnej szesnastolatki, czyli jakieś takie 165. Waga... lekko poniżej normy, pomimo, że dużo je. Twarzyczka: dość okrąła i dziecięca, mały nosek, różane usteczka. Przy uśmiechu podkreślają się jej mocno policzki. Oczy zielone. Cera taka jakaś typowa dla środkowej, nieco wschodniej Europy. Dodatkowo piegi, ujawniające się bardziej latem. Brwi średniej grubości. Kasztanowe włosy bywają pofalowane, sięgają za ramiona. Czasami je spina w koczek. Grzywka samodzielnie obcięta, czasem ją zaczesuje bardziej na czoło, czasami bardziej w bok. W zależności od nastroju, nosi okulary. Nie ma specjalnie dużej wady. Uwielbia też wszelkie akcesoria do włosów, spinki, wstążki. Jej codzienne ubrania nawiązują nieco do minionych epok. Temat: Re: Sala transmutacji Wto 19 Kwi 2016, 21:16 | |
| Przywitała się z Addyson, a następnie zatopiła w notatki z poprzedniej lekcji. W końcu powtórki są ważne. Bardzo ważne. Nagle Wittermore się odezwała. A nawet odwróciła, ale szaleństwo. Nadziejka uraczyła ją krótkim uśmiechem wracając szybko do notatek. Lecz coś jej tu nie pasowało. Ostrożnym wzrokiem przejechała po twarzy Kaylin. Empatia Nadziejki wyczuła negatywne emocje targające Krukonką. Zagryzła wargi spuszczając wzrok. Wittermore poprosiła o pomoc Addyson. Cóż to za szalony dzień. W dodatku jej nastrój wskazywał, że to coś poważnego. Nadziejka zastanowiła się, czy aby nie przeszkadza. Może Kaylin lepiej by się czuła, gdyby jej tu nie było. - Jeśli chcecie porozmawiać, mogę wyjść na chwilkę... do lekcji i tak zostało jeszcze trochę czasu - rzuciła posyłając Krukonce nieśmiały uśmiech. Nie chciała jej też wprawiać w zakłopotanie. Podniosła się też z miejsca, z faktycznym zamiarem opuszczenia sali. Na ogół uwielbiała pomagać innym, ale to była Wittermore. Może tu chodziło tylko o coś w stylu "Hej, Add, nie masz czasem mojej książki? Bo jej wszędzie szukam i się boję, że zgubiłam." Tak, na pewno to sprawa tego typu.
|
Temat: Re: Sala transmutacji | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |