NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Szklarnia profesor Fletcher

Idź do strony : Previous  1, 2
Adara Fletcher
Adara Fletcher
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, dosyć giętka, ozdobiona motywem liści na rączce. Rdzeń ze szponu hipogryfa, drewno olchowe.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ACCIO, ALOHOMORA, AQUAMENTI, CONFUNDUS, HERBIVICUS, INCENDIO, LUMOS, MOBILICORPUS, SILLENCIO, TERGEO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, EXPELLIARMUS, PROTEGO, NERVATE, LEVICORPUS, IMPERTURBABLE, KAPROUN, LIBERACORPUS, ANESTHESIA, RENNERVATE, REPARIFORS, OBSCURO, MULTICORFOS, REPLEO, BONUM IGNIS, CHŁOSZCZYŚĆ, MUFFLIATO, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, SOMNO, UPIOROGACEK, SALVIO HEXIA, PROTEGO HORRIBILIS, VULNERA SANATUR, FERULA
OPIS POSTACI: Zgodnie z kanonem wyglądu rodziny Blacków, Adara jest wysoką, szczupłą kobietą o delikatnej budowie ciała. Porusza się z niewymuszonym wdziękiem. Postawę ma typową dla damy wychowanej w arystokratycznej rodzinie: z lekko zadartą głową i zawsze wyprostowanymi plecami. Jej ruchy są eleganckie i oszczędne. Ma w sobie coś takiego... Chyba jakąś wewnętrzną charyzmę, która pozwala jej utrzymać ciszę bez podnoszenia głosu i skupia na niej wzrok wielu osób, sprawiając tym samym, że nigdy nie narzekała na brak powodzenia u płci przeciwnej. Rysy twarzy ma łagodne, regularne. Pełne usta rzadko układają się w uśmiechu. Wyraziste oczy mają ciemną oprawę i kolor orzechowy. Na tęczówce można wyróżnić kilka ciemniejszych plamek, które dodają głębi temu spojrzeniu. Długie włosy w kolorze ciemnego brązu, wpadającego niemal w czerń, naturalnie układają się w fale i loki o dość nieregularnych rozmiarach i kształtach. Na ogół wymagają spięcia, by nie utrudniały jej pracy. Najczęściej można ją zobaczyć w ubraniach w kolorach ciemnych i chłodnych (czernie, granaty, fiolety, zielenie). Ubrana zawsze stosownie do sytuacji. Lubi rzeczy eleganckie, ale niewyzywające.

https://mortis.forumpolish.com/t361-sowa-adary#510 https://mortis.forumpolish.com/t360-skrytka-nr-366#509
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptyPon 15 Lut 2016, 16:32

Była pod tym względem jego dokładnym przeciwieństwem - doskonale odnajdywała się w momentach, gdy wymagano od niej powagi i właściwego zachowania. Lata spędzone na nieustannym udawaniu, na spychaniu emocji na dno świadomości i kryciu swoich prawdziwych reakcji pod płaszczykiem fałszywej uprzejmości, zbierały swoje żniwo. Czuła się bezpiecznie za maską etykiety i chłodnego uśmiechu. Tresowana jak cyrkowy piesek, panna Adara. A przecież koniec końców okazało się, że w miejscu kanapowego kundla, przez cały czas była wilczyca, która choć piękna, nie nadawała się do zamknięcia w klatce.
Pod swoją doskonałą maską skrywała wiele emocji, których istnienia większość nie podejrzewała. Niewielu miało wszak okazję je zobaczyć. W Hogwarcie był to chyba tylko on. Ufała mu bardziej niż chciałaby to przyznać na głos. Gdyby wiedział... gotów jeszcze od niej uciec! Jak miałaby sobie wtedy poradzić?
Obserwowała go w milczeniu, najwyraźniej nie mając ochoty kontynuować tematu uczniów i ich charakterów. Nad gryfonami najtrudniej było zapanować i to działało jej na nerwy. Nie lubiła tracić kontroli nad sytuacją, a przy tych dzieciakach niczego nie można było przewidzieć ani zaplanować. A stąd już tylko krok do kłopotów. Tych miała w życiu dość i bez rozbestwionych uczniów.
W ciszy paliła swoją cygaretkę, obdarzając go równie uważnym spojrzeniem, jak to, które on kierował w jej stronę. Jej wargi drgnęły lekko i ułożyły się w uśmiechu, gdy tak elegancko unosił mały paluszek (co ona sama też robiła bez zastanowienia, gdy upijała kolejny łyk z filiżanki).
- Niektórym wydawało się, że pisane mi jest bycie żoną i matką. Jak widzisz niekoniecznie się sprawdziło. - odparła cicho i jakby... ze smutkiem? Ta rozmowa znów uciekała w kierunku, który sprawiał, że miała ochotę upić się do nieprzytomności, a potem zwinąć w kłębek pod kocem. Dlaczego nie mógł jej opowiedzieć o szklarniach swojego wuja? Tak chętnie uciekałaby przed światem między jego kwiaty. - Ja chciałam być uzdrowicielką, ale spójrz jak na tym wyszłam. Uczę w Hogwarcie jak przesadzać belladonny. - zaśmiała się krótko i zgasiła papierosa w doniczce. Zachęciła go gestem, by uzupełnił ich filiżanki kolejną porcją alkoholu, a sama w tym czasie zrzuciła ze stóp buty i podciągnęła nogi na fotel, przyciskając je do piersi w obronnym geście.
- Umiesz robić bukiety, Constantine? - zapytała miękko, zerkając na niego spod zmrużonych powiek i uśmiechając się ciepło. Bezgłośnie prosząc o zmianę tematu na lżejszy. - Jeśli tak, domagam się jednego w najbliższej przyszłości. Niedawno miałam urodziny, więc przyjmę to jako spóźniony prezent. - znów pociągnęła z filiżanki, narzucając niebezpiecznie szybkie tempo. Próbując uciec i zapomnieć, jak zwykle.
Nie miała pojęcia o tym, że Bułhakow przysłał go tutaj jako jej opiekuna. Że ceną za ukrycie go bezpiecznie w Hogwarcie będzie roztoczenie nad nią nadzoru. Wiedziała, że się znają, oczywiście, ale nic poza tym. Teraz Rosjanin nawet nie przemknął jej przez myśli, bo kiedy obok był Lupei, mogła myśleć tylko o nim. Zastanawiała się jak wiele mogłaby zepsuć, gdyby na chwilę zeszła ze swojego wiklinowego tronu i postanowiła ukryć się w jego ramionach.
Costi Lupei
Costi Lupei
Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCM

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacja
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka.

https://mortis.forumpolish.com/t403-zwierzeta-lupei-a https://mortis.forumpolish.com/t424-skrytka-nr-147#835
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptyWto 16 Lut 2016, 21:21

Czułby się dogłębnie połechtany, gdyby sytuacja była inna, a on dowiedziałby się, że jest jedynym, który miał okazję poznać ją na prawdę. Spotkali się przecież w przedziwnym momencie życia dla obojga z nich. Na jakimś między-etapie, gdzie niby zaczynali coś nowego, ale zarazem nie zamknęli wszystkiego co powinno się zamknąć przed rozpoczęciem nowej, lepszej drogi życia.
Sięgnął po butelkę i znó hojnie napełnił filiżanki, z głupawym brzydkim uśmieszkiem, błądzącym pod nosem. Zorientował się jak komicznie oboje wyglądają, ukrywając się w szklarni i popijając wysoko procentowy alkohol z filiżanek, jakby byli na lunchu w herbaciarni.
- Takie mamy wczasy, na jakie nas stać... - powiedział bardziej do siebie, wciskając korek na powrót do butelki. Taki lunch, na jaki zasługiwał, tyle ciepła i bliskości ile mógł dostać. I filiżanka w malowane kwiaty.
Pociągnął łyk i spojrzał przed siebie w zamyśleniu.
- To całkiem przyjemna wizja, Ciebie jako uzdrowicielki, żony i matki. Wiesz, czasem myślę, że to piękne życie, takie w normalności i cieple domowego ogniska. Zdarza mi się... - znów na chwilę przerwał, lekko przygryzając usta jakby zastanawiał się, czy takie uzewnętrznianie się jest na pewno na miejscu- Zdarza mi się zazdrościć ludziom ich życia. Wiem, że ja nigdy tak nie pożyję. - łyknął zaraz sporą porcję alkoholu, by prędko spłukać z języka to gorzkie wyznanie.
Nie był gotów na bycie ojcem i mężem, prawdopodobnie nigdy nie mógłby nim być. Nie było mu w życiu dane nawet zaobserwować jak poprawny model rodziny wygląda, wychowywał się wśród bandy dzieciaków, za opiekunów mając bandę rzezimieszków i oszustów. Skąd miałby wiedzieć jak się zachowuje ojciec? Mąż? Skoro nawet bycia uczciwym człowiekiem uczył się niemalże z książki "Living life for dummies".
- A wiesz, że umiem. Umiem też całkiem nieźle tańczyć i pleść warkocze. - uniósł brwi. Umiał też zrobić wnyki z podstawowych sprzętów, które każdy czarodziej miał w domu oraz wysadzić budynek bez użycia magii.
Adara Fletcher
Adara Fletcher
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, dosyć giętka, ozdobiona motywem liści na rączce. Rdzeń ze szponu hipogryfa, drewno olchowe.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ACCIO, ALOHOMORA, AQUAMENTI, CONFUNDUS, HERBIVICUS, INCENDIO, LUMOS, MOBILICORPUS, SILLENCIO, TERGEO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, EXPELLIARMUS, PROTEGO, NERVATE, LEVICORPUS, IMPERTURBABLE, KAPROUN, LIBERACORPUS, ANESTHESIA, RENNERVATE, REPARIFORS, OBSCURO, MULTICORFOS, REPLEO, BONUM IGNIS, CHŁOSZCZYŚĆ, MUFFLIATO, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, SOMNO, UPIOROGACEK, SALVIO HEXIA, PROTEGO HORRIBILIS, VULNERA SANATUR, FERULA
OPIS POSTACI: Zgodnie z kanonem wyglądu rodziny Blacków, Adara jest wysoką, szczupłą kobietą o delikatnej budowie ciała. Porusza się z niewymuszonym wdziękiem. Postawę ma typową dla damy wychowanej w arystokratycznej rodzinie: z lekko zadartą głową i zawsze wyprostowanymi plecami. Jej ruchy są eleganckie i oszczędne. Ma w sobie coś takiego... Chyba jakąś wewnętrzną charyzmę, która pozwala jej utrzymać ciszę bez podnoszenia głosu i skupia na niej wzrok wielu osób, sprawiając tym samym, że nigdy nie narzekała na brak powodzenia u płci przeciwnej. Rysy twarzy ma łagodne, regularne. Pełne usta rzadko układają się w uśmiechu. Wyraziste oczy mają ciemną oprawę i kolor orzechowy. Na tęczówce można wyróżnić kilka ciemniejszych plamek, które dodają głębi temu spojrzeniu. Długie włosy w kolorze ciemnego brązu, wpadającego niemal w czerń, naturalnie układają się w fale i loki o dość nieregularnych rozmiarach i kształtach. Na ogół wymagają spięcia, by nie utrudniały jej pracy. Najczęściej można ją zobaczyć w ubraniach w kolorach ciemnych i chłodnych (czernie, granaty, fiolety, zielenie). Ubrana zawsze stosownie do sytuacji. Lubi rzeczy eleganckie, ale niewyzywające.

https://mortis.forumpolish.com/t361-sowa-adary#510 https://mortis.forumpolish.com/t360-skrytka-nr-366#509
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptyWto 16 Lut 2016, 22:05

Skrzywiła się lekko, bo ta wizja faktycznie była miła. Nie wydawało jej się jednak, by jeszcze kiedyś miała na to zasłużyć. Jej jedyną szansę na takie normalne życie zabiło bardzo mugolskie i bardzo skuteczne bombardowanie. Potem wszystko poszło w złą stronę i wątpiła, by istniała możliwość powrotu na tamtą ścieżkę. Zbłądziła w lesie złych wyborów i straciła z oczu to co kiedyś miało być jej przyszłością. Teraz chodziło już tylko o przetrwanie i utrzymanie się na powierzchni. Nigdy nie będzie już ani żoną ani tym bardziej matką. Prawdziwą uzdrowicielką też była tylko we wspomnieniach.
- W takim razie jest nas dwoje. - powiedziała cicho, nieco zbyt chętnie sięgając po filiżankę wypełnioną alkoholem. Zasalutowała nią jak do toastu, a potem przytknęła do ust i opróżniła w dwóch długich łykach, chcąc palącym alkoholem spłukać z ust posmak żalu i zgorzknienia. Odrobina płynu pociekła jej po brodzie, więc otarła ją niedbale dłonią nagle taka nieelegancka i prawdziwa. Czy widział jak obraz doskonałej pani wicedyrektor powoli rozpływał się ukazując jej prawdziwą twarz? Tą trochę smutną i bardzo zgorzkniałą kobietę, z dziwnym błyskiem na dnie ciemnych tęczówek? Odstawiła porcelanę na stolik i obdarzyła go szerokim uśmiechem, który tak pięknie jej pasował i jednocześnie absolutnie kłócił się z tym co prezentowała światu na co dzień.
Potrafię złożyć otwarte złamanie i zatamować krwotok, zmienić się w bardzo kudłatego wilka i zakląć po rosyjsku jak portowa dziwka. Pewnie ograłabym Cię w karty i rozebrała szybciej niżbyś chciał. - myślała, ale zamiast tego powiedziała:
- A ja grałam kiedyś na fortepianie. I tańczyłam. Idealna panienka z salonów. - kpiła z samej siebie. Jednocześnie sięgnęła do włosów i wyciągnęła srebrną szpilkę podtrzymującą jej perfekcyjny kok. Ciemne włosy, ciężko opadły na ramiona w gęstych falach, a ona przeczesała je palcami. Srebrna ozdoba powędrowała na stolik obok filiżanki, a ona wyciągnęła przed siebie szczupłą nóżkę i szturchnęła go odzianą w pończochę stopą, by dać do zrozumienia, że powinien podciągnąć pod siebie wyprostowane nogi. Oczy błyszczały jej od zbyt szybko wypitego alkoholu, pierś unosiła się w płytkim i niespokojnym oddechu. Zsunęła się ze swojego wiklinowego tronu, zataczając się przy tym minimalnie i ciężko klapnęła na ziemię u jego stóp. Oparła plecy o jego nogi, głowę odchyliła do tyłu i oparła na jego kolanach.
- Udowodnij. - zażądała, z kolejnym zbyt szerokim uśmiechem na ustach i podniosła głowę, prezentując mu swoje włosy. W tej chwili nie martwiła się już tym jak to może wyglądać, miała to wszystko w głębokim poważaniu. Chciała tylko na chwilę przestać myśleć o każdej z tych okropnych rzeczach i być tu i teraz. Chciała żeby uczesał jej włosy i śmiał się z tego jaka jest niepoważna. Przymknęła nieco oczy i potarła dłonią zarumienione przez alkohol policzki. Chyba nie prosiła o dużo?
Costi Lupei
Costi Lupei
Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCM

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacja
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka.

https://mortis.forumpolish.com/t403-zwierzeta-lupei-a https://mortis.forumpolish.com/t424-skrytka-nr-147#835
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptySro 17 Lut 2016, 17:40

Poczuł się jak psychicznie chory maniak, kiedy gęste fale zazwyczaj ciasno związanych włosów opadły jej na ramiona. Wziął głęboki wdech, jak przed skokiem do zimnego jeziora i usilnie próbował nie pokazać po sobie ani odrobinę jak bardzo jest... słaby twarzą w twarz z jej ukrytą, prawdziwą stroną. Poczuł, jak drżą mu łydki, jak napinają się mięśnie karku, a palce mrowią z niewiadomego powodu, na co jedynie dopił resztę trunku posiadanego w filiżance i odstawił ją na stół podkurczając nogi zgodnie z jej poleceniem.
Alkohol otępiał jego zmysły, ale równocześnie przesuwał granice tego na co by sobie pozwolił w sfery, których bez alkoholu nawet by nie rozważył. Wplótł palce w jej włosy i uśmiechnął się lekko. Przez myśl przebiegały mu bez najmniejszego wstydu różne sceny chwil w towarzystwie Adary i możliwości zakończeń ich spotkań.
- Idealna. - powtórzył po niej, gładząc czarne pukle lekkim ruchem, zbierając je z tyłu głowy.
Nie miał miękkich, ciepłych dłoni. Miał ręce człowieka, który zbyt wiele lat pracował pod przykrywką udając niemagicznego. Rozstawiał pastwiska, łowił ryby, naprawiał dorożki. Mimo to dotyk jego opuszków pozostawał nader delikatny, jakby starał się bardzo nie zniszczyć jej takiej, chichoczącej, ulotnej, niepoważnej. Zebrał kosmyki z jej czoła, zza uszu, muskając ramiona i kark.
- Miałem trzy młodsze siostry... - zaczął z lekkim uśmiechem, zaplatając początek warkocza- Żaden z moich braci nie chciał z nimi spędzać czasu, wiesz, byliśmy bardzo młodzi i kolegowanie się z dziewczynami było słabe. - objął lekko jej głowę by pochylić ją w przód- Za każdym razem, gdy coś przeskrobaliśmy, musieliśmy za karę się nimi zajmować, a dziewczynki były okrutne. Plecenie warkoczy, robienie wianków, przejażdżki po okolicy dorożką zrobioną z taczki sąsiada... - okrutne, a jednak się teraz uśmiechał na to wspomnienie. Łagodnym uśmiechem. Ciepłym. Dlaczego właściwie jej to opowiadał? Robiło mu się powoli dziwnie słabo, trochę niedobrze na żołądku. Ani jego siostry... ani jego bracia...
Zamilkł w końcu, przeplatając końcówkę włosów po czym zsunął z nadgarstka Adary gumkę by związać kitkę na końcu. Mimo, że skończył swoje dzieło i powinien dać jej się oddalić na bezpieczną odległość, jaką zawsze z szacunkiem utrzymywali - zsunął się ze skrzynki i usiadł za jej plecami, samemu sobie dziwiąc się, jak bardzo łatwiej jest w ten sposób. Przesunął warkocz na lewy bark, by o prawy oprzeć czoło i objął lekko jej ramiona.
Adara Fletcher
Adara Fletcher
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, dosyć giętka, ozdobiona motywem liści na rączce. Rdzeń ze szponu hipogryfa, drewno olchowe.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ACCIO, ALOHOMORA, AQUAMENTI, CONFUNDUS, HERBIVICUS, INCENDIO, LUMOS, MOBILICORPUS, SILLENCIO, TERGEO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, EXPELLIARMUS, PROTEGO, NERVATE, LEVICORPUS, IMPERTURBABLE, KAPROUN, LIBERACORPUS, ANESTHESIA, RENNERVATE, REPARIFORS, OBSCURO, MULTICORFOS, REPLEO, BONUM IGNIS, CHŁOSZCZYŚĆ, MUFFLIATO, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, SOMNO, UPIOROGACEK, SALVIO HEXIA, PROTEGO HORRIBILIS, VULNERA SANATUR, FERULA
OPIS POSTACI: Zgodnie z kanonem wyglądu rodziny Blacków, Adara jest wysoką, szczupłą kobietą o delikatnej budowie ciała. Porusza się z niewymuszonym wdziękiem. Postawę ma typową dla damy wychowanej w arystokratycznej rodzinie: z lekko zadartą głową i zawsze wyprostowanymi plecami. Jej ruchy są eleganckie i oszczędne. Ma w sobie coś takiego... Chyba jakąś wewnętrzną charyzmę, która pozwala jej utrzymać ciszę bez podnoszenia głosu i skupia na niej wzrok wielu osób, sprawiając tym samym, że nigdy nie narzekała na brak powodzenia u płci przeciwnej. Rysy twarzy ma łagodne, regularne. Pełne usta rzadko układają się w uśmiechu. Wyraziste oczy mają ciemną oprawę i kolor orzechowy. Na tęczówce można wyróżnić kilka ciemniejszych plamek, które dodają głębi temu spojrzeniu. Długie włosy w kolorze ciemnego brązu, wpadającego niemal w czerń, naturalnie układają się w fale i loki o dość nieregularnych rozmiarach i kształtach. Na ogół wymagają spięcia, by nie utrudniały jej pracy. Najczęściej można ją zobaczyć w ubraniach w kolorach ciemnych i chłodnych (czernie, granaty, fiolety, zielenie). Ubrana zawsze stosownie do sytuacji. Lubi rzeczy eleganckie, ale niewyzywające.

https://mortis.forumpolish.com/t361-sowa-adary#510 https://mortis.forumpolish.com/t360-skrytka-nr-366#509
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptySro 17 Lut 2016, 19:13

Jego dotyk sprawiał, że jej skóra mrowiła i paliła, jakby stykała się z czymś trującym i niebezpiecznym. Bo przecież on był niebezpieczny. Był chodzącym kłopotem, któremu nie umiała się oprzeć, choć wiedziała, że sprowadza tym zagrożenie na nich oboje. Alkohol zagłuszał cichy głosik rozsądku w jej głowie - ten który uporczywie powtarzał, że nie powinna przekraczać pewnych granic. Nawet jeśli czasem wydawało jej się, że ten dystans, który zachowują (z godnym lepszej sprawy zapałem) niebawem doprowadzi ją do szaleństwa. Dziś pogrzebała rozwagę i robiła to co chciała. Na wyrzuty przyjdzie czas później, gdy po palcach muskających jej kark pozostanie tylko wspomnienie, które nie pozwoli jej spokojnie zasnąć.
Rozluźniła się pod jego dotykiem jeszcze bardziej. Zniknęło napięcie zwykle prostujące jej ramiona w idealnej postawie, głowa posłusznie pochylała się do przodu. Oczy miała jednak przez cały czas szeroko otwarte - błyszczały niezdrową ekscytacją, niemal czarne przez rozszerzone źrenice. Zagryzła dolną wargę, by zapanować nad coraz cięższym oddechem, ale nie zdołała stłumić pełnego zadowolenia westchnienia, gdy dotknął jej szyi. Słuchała też uważnie. Chciwie łowiła każde słowo, oczami wyobraźni widząc rozbiegane dzieci, podejrzanie przypominające jej własne rodzeństwo. Ta szczerość i ta bliskość, które stały się dziś ich udziałem... były oszałamiające. Jak pierwsze wypite wino, które mąci w głownie równie mocno co ta nieszczęsna wódka. Chciała więcej. Alkoholu, opowieści, dotyku. Choć nie umiała znaleźć żadnego racjonalnego wyjaśnienia.
- Okrutne dziewczynki wyrastają na okrutne kobiety. - powiedziała cicho, ale nie była pewna czy próbuje go w tej chwili ostrzec przed sobą samą czy może tylko stwierdza fakt. Ujęła w dwa palce koniec warkocza i przyjrzała mu się z lekkim uśmiechem. - Musiałeś być bardzo niegrzecznym chłopcem, skoro opanowałeś sztukę plecenia włosów do takiej... - słowa zamarły jej na ustach, gdy poczuła jak siada za jej plecami i obejmuje ją ramionami. -...perfekcji. - dokończyła nieco zachrypniętym głosem, bo nagle zaschło jej w ustach. Bez sekundy zastanowienie, w czysto naturalnym odruchu, przysunęła się bliżej. Oparła plecy o jego klatkę piersiową, ujęła delikatnie jego dłonie i przesunęła tak, by mógł objąć ją ramionami w talii.
- Robiłam warkocze mojej siostrze, Lycoris. Wiązałam na nich moje najładniejsze wstążki, bo chciałam jej sprawić przyjemność. - szeptała, nieco drżącym głosem, a jej palce jakby nieświadomie gładziły jego dłonie i ramiona. - Ale gdybyś ją o to teraz zapytał, powiedziałaby Ci, że nigdy nie miała siostry. - dodała gorzko i odchyliła nieco głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Dziwnie się układa, Constatntine. - oznajmiła z większą niż zwykle troską i uwagą wypowiadając jego imię. Tak bardzo lubiła jego brzmienie. - Życie. - uściśliła szybko i uśmiechnęła się znów tym szerokim, pijanym uśmiechem.
Costi Lupei
Costi Lupei
Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCM

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacja
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka.

https://mortis.forumpolish.com/t403-zwierzeta-lupei-a https://mortis.forumpolish.com/t424-skrytka-nr-147#835
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptyCzw 18 Lut 2016, 19:48

Na jej słowa uśmiechnął się. Bardzo chciałby wiedzieć na jakie kobiety wyrosły jego siostry. Bardzo chciał liczyć na to, że miały okazję dorosnąć. Gorzki smak w jego ustach natężał się z każdym oddechem, zapadali się w sfery rozmów, które kończą się wynoszeniem rannych.
Zamknął oczy i wziął głęboki wdech, nieświadomie zmieniając delikatne objęcia w stalowe okowy swoich ramion.
- Byłem bardzo nierzecznym chłopcem. - powiedział spokojnie. Okrutne dziewczęta wyrastają na okrutne kobiety. Niegrzeczni chłopcy na drani.
Pod wpływem łagodnego dotyku jej palców jakby uspokajał się, choć sama pieszczota była mu zupełnie obca. Kiedy próbował sobie przypomnieć ostatni raz, gdy ktoś rzeczywiście z niewymuszoną pieszczotą gładził jego skórę na myśl nasuwały mu się te zamazane wspomnienia najwcześniejszych lat młodości, które na dzień dzisiejszy już dawno uznał za post-traumatyczne zwidy, które jego głowa wypracowała w odpowiedzi na to co było mu dane przeżyć.
Kobiety jego życia nigdy nie należały do takich, które za czułość odwzajemniały się pieszczotami, a on sam również raczej rzadko przejawiał skłonności do łagodności. To chyba jednak ten Hogwart, ten wasz miękki bufor bezpieczeństwa, bańka w której oboje żyjecie sprawiła, że twarda skorupa pancerza jaki wyhodowaliście przestała rogowacieć i przebija się przez nią obraz człowieczeństwa. Jak motyl w kokonie.
- Najdziwniej. - przyznał szczerze, podnosząc lekko głowę i uśmiechając się do jej karku- A przecież zawsze będzie gorzej, prostota jest przecież zakazana w naszym wypadku, co Adaro? - uśmiechnął się gorzko i mimo, że nie zdarzało mu się często zapadać w toksycznie-depresyjnym samo-pogrążaniu się, z trudem przychodziło mu wyobrażenie sobie pozytywnego zakończenia tej historii.
I głupi bagaż zobowiązań, coś, czym stary Lupei nie przejąłby się dłużej niż na mrugnięcie oka, a co ważyło w tej chwili jego być czy nie być. Mógłby olać Bułhakowa, kwestia taka, że gdyby to zrobił pewnie straciłby pracę w szkole prędzej, niż powiedziałby 'o kurde'. I co wtedy? Olałby go przecież jedynie po to by być bliżej kobiety, której blisko by już nie miał.
- Może jednak Puerto Rico... - zastanowił się na głos. Mógłby ją przecież porwać, oszołomić i uprowadzić. Żaden cholerny, wstający ze zmarłych bandyta by jej tam nie szukał. Żaden nadgorliwy ruski wojownik. Żadne irytujące gryfońskie nastolatki. Pomyśl o tym Adaro, Puerto Rico może być waszą świetlaną przyszłością!
Adara Fletcher
Adara Fletcher
Bezrobotna

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 cali, dosyć giętka, ozdobiona motywem liści na rączce. Rdzeń ze szponu hipogryfa, drewno olchowe.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: ACCIO, ALOHOMORA, AQUAMENTI, CONFUNDUS, HERBIVICUS, INCENDIO, LUMOS, MOBILICORPUS, SILLENCIO, TERGEO, CONJUNCTIVITIS, DRĘTWOTA, EXPELLIARMUS, PROTEGO, NERVATE, LEVICORPUS, IMPERTURBABLE, KAPROUN, LIBERACORPUS, ANESTHESIA, RENNERVATE, REPARIFORS, OBSCURO, MULTICORFOS, REPLEO, BONUM IGNIS, CHŁOSZCZYŚĆ, MUFFLIATO, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, SOMNO, UPIOROGACEK, SALVIO HEXIA, PROTEGO HORRIBILIS, VULNERA SANATUR, FERULA
OPIS POSTACI: Zgodnie z kanonem wyglądu rodziny Blacków, Adara jest wysoką, szczupłą kobietą o delikatnej budowie ciała. Porusza się z niewymuszonym wdziękiem. Postawę ma typową dla damy wychowanej w arystokratycznej rodzinie: z lekko zadartą głową i zawsze wyprostowanymi plecami. Jej ruchy są eleganckie i oszczędne. Ma w sobie coś takiego... Chyba jakąś wewnętrzną charyzmę, która pozwala jej utrzymać ciszę bez podnoszenia głosu i skupia na niej wzrok wielu osób, sprawiając tym samym, że nigdy nie narzekała na brak powodzenia u płci przeciwnej. Rysy twarzy ma łagodne, regularne. Pełne usta rzadko układają się w uśmiechu. Wyraziste oczy mają ciemną oprawę i kolor orzechowy. Na tęczówce można wyróżnić kilka ciemniejszych plamek, które dodają głębi temu spojrzeniu. Długie włosy w kolorze ciemnego brązu, wpadającego niemal w czerń, naturalnie układają się w fale i loki o dość nieregularnych rozmiarach i kształtach. Na ogół wymagają spięcia, by nie utrudniały jej pracy. Najczęściej można ją zobaczyć w ubraniach w kolorach ciemnych i chłodnych (czernie, granaty, fiolety, zielenie). Ubrana zawsze stosownie do sytuacji. Lubi rzeczy eleganckie, ale niewyzywające.

https://mortis.forumpolish.com/t361-sowa-adary#510 https://mortis.forumpolish.com/t360-skrytka-nr-366#509
PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 EmptyPią 19 Lut 2016, 00:44

Kręciło jej się w głowie, ale nie umiała stwierdzić czy to też była wina alkoholu, czy może już zupełnie czegoś innego. Czuła się jednak dobrze. Choć wspominki i zwierzenia sączyły smutek w jej serce, znosiła je nieco lżej niż zwykle. Nie dziwiła się temu szczególnie, przecież nie od dziś wiedziała jak zbawienny wpływ na jej samopoczucie ma bliskość drugiego człowieka. Zawsze czuła się lepiej czując bicie czyjegoś serca tak blisko własnego. Wszystko wydawało się wtedy łatwiejsze do zniesienia. Powoli jej oddech się uspokoił, gdy zatopiła się w tym silnym objęciu. Przymknęła powieki, oparła policzek o jego pierś i po prostu była. Jej palce zatrzymały się w jednym miejscu, splatając się z jego dłońmi, jakby chciała zatrzymać je w tym konkretnym położeniu i uniemożliwić mu rozluźnienie uścisku. Nie wyglądała na przesadnie czułą - uchodziła wszak za oschłą i zdystansowaną kobietę, ale to była zasłona dymna. W rzeczywistości nie była wyrzeźbiona z kamienia, miała w sobie czułość i ciepło, ale w tak ograniczonych ilościach, że mogła nimi obdarzyć bardzo niewielu ludzi. Powinieneś być z siebie dumny, Lupei skoro pozwalała Ci być tak blisko. To nie lada osiągnięcie.
Uchyliła powieki, gdy przemówił. Jej usta wykrzywił smutny półuśmiech, gdy milcząco przyznawała mu rację. Dla nich nie będzie żadnego długo i szczęśliwie, co najwyżej krótko i boleśnie. Wydawało jej się, że ona sama nie zasługuje na nic więcej. Nie po tych wszystkich rzeczach, które zrobiła źle. Chciałaby wierzyć w lepszy los dla niego, ale intuicja rzadko ją myliła i cichy głosik podpowiadał jej, że Constantine popełnił tyle samo jeśli nie więcej błędów. Dobrali się doskonale.  
- Pozostaje nam brać co los daje. - szepnęła po dłużej chwili milczenia, wzruszając przy tym lekko ramionami. Nawet jeśli robiło się coraz trudniej i coraz gorzej nie mogła tak po prostu się poddać i odpuścić! Póki miała dość siły zamierzała wyszarpywać dla siebie te małe kawałki szczęści i spokoju. Nie bacząc na konsekwencje.
- Puerto Rico... - zachichotała pod nosem. - Zastanowię się. - obiecała i to całkiem szczerze. Może gdyby uciec na koniec świata i już nigdy nie wrócić... W uciekaniu była przecież bardzo dobra, robiła to od lat.
Nie wiedzieć kiedy popołudnie stało się ciemną nocą. Gdzieś między oddechem, a westchnieniem Adara powiedziała: czas wraca do zamku. Więc wrócili, choć pewnie oboje woleliby zostać na zawsze w tej szklarni i w tej ciszy. Może kiedyś.
Śniła tej nocy o swojej siostrze i o małych dziewczynach, z którymi plotła wianki.

[ztx2]
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Szklarnia profesor Fletcher  Szklarnia profesor Fletcher  - Page 2 Empty

Szklarnia profesor Fletcher

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Similar topics

-
» Komnaty profesor Fletcher
» Adara Fletcher
» Dominik Jay Fletcher
» Gabinet pani Fletcher
» Namaluj mnie jak jedną ze swoich francuskich dziewczyn || Potocka & Fletcher

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Błonia-
Skocz do: