|
Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius |Mascius Malfoy Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILISOPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę. Temat: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Sro 27 Sty 2016, 20:24 | |
| O CZYSTOŚCI KRWI SŁÓW KILKA... LISTOPAD 1931 Od razu było widać, że szukał zaczepki. Chodził po korytarzach Hogwartu wypatrując potencjalnych ofiar, by wyładować nagromadzone w nim emocje. Po raz kolejny nie wyszło mu tak jak planował. Po raz kolejny ojciec udowodnił mu jego niższość. Nienawidził tych chwil z całego serca. Jeden krótki list, kilka prostych zdań napisanych starannym pismem, ociekającym wręcz przesadną kaligrafią. Nie musiał nawet czytać całości. Wystarczyło kilka pierwszych słów i już wiedział jaka będzie reszta. Wrzucił go do ognia, tak jak wszystkie poprzednie. Przyspieszył kroku, po schodach na drugie piętro. Tam musiał znaleźć kogoś, na kim będzie mógł się wyładować. I przeczucie go nie myliło. Po kilku dłuższych chwilach i paru westchnięciach, dostrzegł w końcu swoją ofiarę. Był to nikt inny jak puchon, który to od samego początku był na czarnej liście Malfoya. Ktoś, kto przyglądał się temu wszystkiemu z boku, mógł rzucić proste stwierdzenie “biedny chłopak”, gdy widział jak ślizgon perfidnie dokuczał mu na każdym kroku, w każdy możliwy sposób. Mascius jednak nie wołał na niego “biedny chłopak”. Ba! Nie wołał na niego nawet po imieniu czy nazwisku. Określenie, którego używał, było o wiele bardziej dosadne. O wiele bardziej obraźliwe. - Szlamo! - Rzucił w stronę puchon dostatecznie głośno, by ten nie miał wątpliwości, że mowa jest o nim, ani co do tego, kto go tak nazywa. Theodore Callaghan, bo tak nazywał się chłopak, którego dręczył Mascius, oczywiście nie był sam. Towarzyszyła mu oczywiście gryfonka, która to zawsze robiła za jego ochroniarza, gdy tylko Malfoy znajdował się w jego pobliżu. Sam ślizgon oczywiście nic sobie z tego nie robił, co prawda nie mógł zrozumieć, po co ktoś czystej krwi miałby się zadawać z kimś poniżej jakiejkolwiek kategorii, i do tego jeszcze puchonem. Być może panienka Fitzgerald lubiła obcować z ofiarami losu. Nie jego zmartwienie. Gdy tylko odległość między nimi się zmniejszyła, w dużej mierze za sprawą ślizgona, Mascius stanął tak, aby zablokować im przejście. Co w gruncie rzeczy było dość śmieszne, bo mogli go bez problemu ominąć, ale to chyba nie byłby najlepszy pomysł. Malfoy wydawał się być bez wątpienia żądny konfrontacji i ignorowanie go, mogło się skończyć jeszcze gorzej.
|
Theodore Callaghan Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodłaOPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendaciumOPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę. Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Nie 31 Sty 2016, 01:56 | |
| Theo nie miał ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Rozpoczął się kolejny rok poniżania, kolejny rok chodzenia bocznymi korytarzami, aby tylko nie dać się zwietrzyć Ślizgonom i innym co paskudniejszym uczniom z pozostałych domów. Nawet wśród Puchonów mały mugolak nie czuł się komfortowo. Anastasia nawet nie napierała na rozmowę. Była wygadana i czasem mówiła zbyt wiele, ale wiedziała, kiedy zawrzeć usta i dać przyjacielowi trochę spokoju, powspierać go samą obecnością. Tym razem jednak nie sposób było uniknąć tłumu. Chłopiec miał wrażenie, że wszyscy otaczający go młodzi czarodzieje spoglądają na niego z niewyartykułowaną odrazą. Miał dziwne wrażenie, że tylko po nim widać, że jest mugolakiem i oni doskonale znają jego pochodzenie, jego i tak niełatwą historię. Zawołanie sprowokowało niespodziewany zastrzyk adrenaliny. Theo doskonale wiedział, na co się zanosi. Reagował już na to zawołanie, jak na własne imię, choć wcale nie było ono dla niego najprzyjemniejszym. Tak samo jak i osoba, która raczyła nim młodego Puchona - Malfoy, wysoko urodzony czarodziej o cholernie dzianych rodzicach o głębokim poczuciu własnej wyższości nad innymi, a co za tym idzie: bezkarności, które niekiedy rzeczywiście znajdowało odzwierciedlenie w rzeczywistości. Theodore przyspieszył kroku, lecz nie zdążył skryć się gdziekolwiek - drogę zastąpił mu Ślizgon. Wbił wzrok w czubki jego butów, zacisnął palce na pasku torby i bez słowa spróbował go wyminąć.
|
Anastasia Fitzgerald Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNOOPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji. Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie. Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama. Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Nie 31 Sty 2016, 18:12 | |
| Panienka Fitzgerald mimo wywodzenia się z całkiem poważanego, acz młodego, rodu czystej krwi (nawet udało im się znaleźć w skorowidzu!), nigdy nie pałała niechęcią do mugoli i osób mieszanego pochodzenia. Jej rodzina wprawdzie przywiązywała wagę do obierania sobie partnerów z rodów czarodziejskich, ale rodzice dziewczyny, a zwłaszcza jej matka, uczyli o szacunku do każdego człowieka. Na dobre odpłacać dobrym, to zawsze miało się zwrócić. Anastasia nie uległa presji rówieśników i choć na początku nie była pewna czy jest na tyle odważna, by zaprzyjaźniać się z kimś, kto skupia na sobie tyle negatywnej uwagi, to koniec końców wewnętrzny głos serca zaczął górować nad rozsądkiem i pragnieniem pozostawania w cieniu. Tuptała żwawo za swoim przyjacielem Puchonem i rozglądała się na boki. Czujna. W tłumie była czujna. Dorastająca jako rozpieszczona jedynaczka nigdy nie zakosztowała uczucia troski o drugą osobę, ani tym samym nie było jej dane nauczyć się odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo. Przy Theo jednak odkrywała w sobie ogromne i poniekąd zaskakujące zapasy opiekuńczości i ciepła. Nigdy się do nich nie przyznawała, a na podobne wyznania Theo z pewnością zareagowałby buntem. Nie ma czego się dziwić. Przemierzali razem korytarz, gdy do jej uszu doszła wycelowana w Puchona uwaga. Usłyszała to dobitne określenie. Słyszała je zresztą wielokrotnie w swoim życiu, acz jej samej przez usta nigdy by to nie przeszło. Uwaga nie skierowana do niej, a mimo tego serce załopotało gwałtownie. Idą kłopoty czy da sobie za chwilę spokój? Na ich drodze stanął znienawidzony przez nich Ślizgon. Pan Malfoy. - Zejdź nam z drogi, nic ci przecież nie zrobiliśmy - mruknęła nie podnosząc wzroku. Celowo użyła liczby mnogiej. Zaczepiając jej przyjaciela, Ślizgon musiał się również liczyć z wstępowaniem na ścieżkę wojenną z samą Nastką. Ale co to była za ścieżka wojenna jeżeli żadne z nich nie było w stanie przeprowadzić ataku?
|
Mascius Malfoy Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILISOPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę. Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Nie 07 Lut 2016, 13:16 | |
| Malfoy stał tak, aby w odpowiednim momencie, a wiedział, że ten moment nadejdzie, mógł przyblokować puchona, który to, jak zwykle, pierwsze co robił to spuszczał głowę i podejmował beznadziejne próby wyminięcia go, jakby za każdym razem liczył na to, że teraz stanie się niewidzialny i mu się to uda. Niestety, Malfoy doskonale go widział i doskonale wiedział co zrobi, dlatego też po raz kolejny zastąpił mu drogę, znacznie ograniczając jego pole manewru. Na słowa Anastasii odwrócił wzrok w jej kierunku i spojrzał na nią gniewnie. Tak jakby miał szczere wyrzuty o to, że ktoś czystej krwi zadaje się ze szlamami. Przecież to było poniżej wszelkiej krytyki, poniżej godności nawet tych półkrwi. Szlamy to szlamy.. powinni trzymać się razem ze sobą i tylko ze sobą, aby zdecydowanie łatwiej można było ich wymijać szerokim łukiem. - Co jest Callaghan... - Aż się wzdrygnął nieznacznie, na fakt, że zna nazwisko puchona. - Znowu dziewczyna musi robić wszystko za ciebie? Nie potrafisz się nawet odezwać? Szok, że ktoś taki jak ty, wie za który koniec różdżki złapać. Już jakiś czas temu Mascius doszedł do wniosku, że nagabywanie Theo i dręczenie go w czasie wolnym, sprawia mu coraz mniej satysfakcji, a o radości z gnębienia szlamy już dawno zapomniał. Był coraz starszy i szukał bardziej czystej konfrontacji, której puchon za nic nie mógł mu dostarczyć, bo był po prostu za dużą pipeczką. Czego z kolei nie można było powiedzieć o Anastasii Fitzgerald, która to nie bała się skrzyżować z nim ostrzy. I coraz częściej ślizgon zaczął się zastanawiać, czy to ona nie jest głównym powodem, dla którego w ogóle szuka puchona. Przerzucił swoje spojrzenie z powrotem na dziewczynę, bo to od mniej liczył na jakąś większą, lub mniejszą ripostę na jego ostatnie słowa. Ściągnął nieco brwi, by przybrać nieco bardziej groźny wyraz twarzy i ponownie złapał się pod boki, wyprostowując się przy tym jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe, by przybrać jak najbardziej górującą nad nimi postawę.
|
Theodore Callaghan Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 11 i pół cala, średnio sztywna, włos z głowy wili, jodłaOPANOWANE ZAKLĘCIA: gemino, oppugno, reparifage, avifors, bombarda, protego, drętwota, relashio, spongify, repleo, libro mendaciumOPIS POSTACI: Chłopaczek raczej przeciętnego wzrostu o rzadko kiedy ułożonej burzy ryżawych włosów. Ma raczej poczciwy wyraz twarzy, potęgowany przez iście psie oczy i piegowatą twarz. Na szerokich, pełnych ustach często gości uśmiech, a na całej fisis nieczęsto gości złość. Nie oznacza to jednak, że Theodore jest ciapą sam w sobie, gdyż niejednokrotnie stawał się obiektem westchnień koleżanek ze szkoły. Co śmieszniejsze, zdaje się że Theo rzadko kiedy zauważa wszelkie zaloty skierowane w jego stronę. Nie wynika to bynajmniej z jego narcyzmu - po prostu trudno mu się pogodzić się z myślą, że mógłby się komuś podobać. Ma to swój początek jeszcze w początku nauki w mugolskiej szkole. Wtedy, w wieku około sześciu lat, Theo może i był "urokliwym" i "przesłodkim" dzieciaczkiem, ale wśród rówieśników nie należał do najurodziwszych. Głównym powodem wszelkich drwin były jego piegi i duże okulary, które zwykł nosić w tamtym czasie. Kiedy dostał list do Hogwartu myślał że to szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, lecz i tam traktowano go z rezerwą ze względu na mugolskie pochodzenie i przynależność do najbardziej lekceważonego domu. Wszystko to sprawiło, że mimo względnej radości i otwartości, które widać na pierwszy rzut oka w zachowaniu chłopaka, w rzeczywistości jest on niezwykle skryty i przeważnie unika przebywania w przesadnie dużych grupach ludzi, których nie zna. Z drugiej strony na przestrzeni lat nauczył się dystansu wobec chamskiego zachowania tych, którzy chcą mu dogryźć i nie boi się już wystosować wobec nich adekwatną ripostę. Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Pią 12 Lut 2016, 13:55 | |
| Nie cierpiał Malfoya. Tak bardzo go nienawidził. Po kilku miesiącach nauki w Hogwarcie ten zarozumiały Ślizgon stał się dla Theodore'a synonimem Hogwartu i nieodłącznym komponentem nauki czarowania. Mugolak nigdy, przed dostaniem listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa, nie miał jakiejkolwiek styczności z podobnego rodzaju sztuczkami. Nic więc dziwnego, że na ten moment nie wyobrażał sobie funkcjonowania w równoległym, czarodziejskim świecie, bez osób, które otwarcie by z niego szydziły, albo chociaż próbowały obejść szerokim łukiem. Dlaczego czystokrwistych nigdy nie dało się tak obejść? Theo nie do końca wiedział, jak ma się zachować. Czuł się jak kompletne gówno, które w żaden sposób nie może równać się z krwiście purytańskimi czarodziejami z wyższych sfer. Cokolwiek nie powiedziałby Malfoyowi, ten mógł zrobić z nim wszystko bez większych konsekwencji. Puchon wychodził - z mniej lub bardziej błędnego - założenia, iż jemu nie upiekłoby się tak, jak jego aktualnemu oprawcy, gdyby jakimś cudem nastąpiła tu zamiana ról. Chłopaczek odetchnął. Zbliżało się nieuniknione - nie miał za wiele do stracenia. - Daj spokój, Malfoy. Nie chce mi się do ciebie odzywać. I wiem, za który koniec różdżki złapać - jak dobrze, że ten kretyn nie widział pierwszej styczności Theodore'a z różdżką. Wtedy rzeczywiście nie do końca wiedział, co ma począć z tym zaklętym kawałkiem patyka w swoich dłoniach, ale pan Olivander okazał się na tyle uczynny, że pokazał młodemu mugolakowi, co należy z nim robić. W tym momencie chłopaczek spojrzał na Anastasię. Jednak nie wszyscy czystokrwiści byli tacy sami. Dziewczyna była zawsze wierna jemu i Seymourowi. Theo nie do końca wiedział, czym się kieruje, ale wierzył, że to po prostu przyjaźń.
|
Anastasia Fitzgerald Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNOOPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji. Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie. Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama. Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Sob 13 Lut 2016, 04:55 | |
| Nie było takiej rzeczy, która by Anastasię frustrowała równie mocno co gorzka niesprawiedliwość świata. Pod ową niesprawiedliwość można było również podpiąć wszystkich, którzy się do niej przyczyniali, czyli między innymi tych, którzy szerzyli przestarzałą, chorą ideologię o wyższości czystej krwi. Nie, nie wierzyła w to, a każdy kto zapalczywie wyznawał podobne poglądy, nie zasługiwał na nic innego niż potępienie. Ewentualną konwersję lub wtłoczenie liberalnej myśli, choć na to nie miała jeszcze w sobie na tyle dużo cierpliwości i dojrzałości. Kiedyś przyjdzie na to czas. Może powinna wyciągnąć swoją nieudolnie wykonaną laleczkę voodoo? Jak do tej pory zdawała się nie wpływać w żaden sposób na zachowanie Ślizgona, nawet kiedy szpileczką pastwiła się nad jego...dolnymi partiami ciała. A może był niczym porcelanowa lalka i tam po prostu nic nie było? Tak, to musiało być to. Mascius brnął dalej w swoich słowach, nie odpuszczając i okazując swe gniewne, pełne wyrzutu oblicze. Wtedy też w dziewczęce ciało uderzyła nowa fala gorąca. Oddech przyspieszył, a z umysłu uleciała każda pojedyncza myśl rozsądku i opanowania. Mógłby ją sobie obrażać, mógłby ją zaczepiać – zadzierał jednak z jej przyjacielem i mocno gwałcił jedyny słuszny porządek świata. Miarka się przebrała. Jeżeli ktokolwiek widząc wcześniej poniekąd łagodną i dyplomatyczną naturę dziewczyny, zastanawiał się, co taka bezkonfliktowa duszyczka robi w Gryffindorze, to zdecydowanie nie widział tej...nieokiełznanej strony. Fitzgerald porównywano wtedy do wulkanu, zazwyczaj uśpionego i potrzebującego silnego wstrząsu do zainicjowania erupcji. Każdy kto znał opowieść o starożytnych Pompejach wie jak skończyli ci biedacy w starciu z nieopanowąną siłą wybuchu i trawiącej, doszczętnie wszystko, na swej drodze lawy. W jej oczach dojrzeć można było żądzę mordu i siania spustoszenia. Nie miałaby żadnych oporów przed rzuceniem się na chłopaka i wywołaniu bójki. Demony nie znają płci. Nie miało zresztą znaczenia kim był jej wróg. Theo coś powiedział, próbował unikać konfrontacji lecz to nie miało znaczenia. Znajdowała się w stanie amoku i jedynym sposobem na ujście emocji było...no właśnie. O co właściwie chciała walczyć? O honor swojego przyjaciela czy o coś dużo głębszego? Nie zastanawiała się nad tym, ani już właściwie nad niczym innym bowiem jednym zwinnym ruchem sięgnęła po swą różdżkę i bez wahania wycelowała nią w Masciusa. – Spierdalaj stąd. Tylko dziecko mogłoby się ciebie bać - wysyczała jadowicie, zaciskając mocno dłoń na swej różdżce - Skoro z ciebie taki pierdolony książę to dlaczego pastwisz się nad kimś kto niby nie jest na twoim poziomie, co? Leczysz kompleksy? - fuknęła rozwścieczona, skupiając całą swoją uwagę na znienawidzonym obiekcie, jakim był Malfoy. Takie przekleństwa w jej ustach musiały brzmieć przekomicznie. Można nawet było zastanawiać się, skąd taki rynsztokowy język w wykonaniu nastoletniej panienki z dobrego domu? Od dziecięcych lat chowaną na damę pełną wdzięku i elegancji? To właściwie nie miało znaczenia w tamtym momencie. Nic nie miało. Mascius powinien mieć na uwadze jedynie jedną kwestię. Jej kompletną niepoczytalność.
|
Mascius Malfoy Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksaOPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILISOPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę. Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | Wto 16 Lut 2016, 11:55 | |
| Malfoy spojrzał na dziewczynę, która to znowu pokazywała, że to ona ma jaja w ich związku. No cóż, Theodore chyba nigdy go niczym nie zaskoczy i będzie niemrawy do końca Hogwartu, by później zacząć niemrawe życie dorosłe na stanowisku tak niskim i nic nie znaczącym, że zginie gdzieś w tłumie zanim jeszcze dobrze do niego wejdzie i Mascius już więcej o nim nie usłyszy. Dziewczyna z kolei budziła w nim skrajne emocje. Zdecydowanie zwróciła jego uwagę, ale nie w sposób, jaki by mu do końca odpowiadał. Nie wojowała nauką, ani też nie zauważył u niej większych chęci do rozwijania się pozaprogramowego na poziomie większym niż zajęcia z kółka chóru, czy wrzuceniu paru odczynników do kociołka. Nie, ona zwróciła jego uwagę tylko i wyłącznie tym, że potrafiła mu się postawić. Jako jedna z nielicznych umiała wyjść na przeciw i jasno wyrazić swój sprzeciw wobec jego postępowania. I nawet mu się to podobało, jeżeli chodziło o zwykłe przepychanki słowne. Niemniej kiedy wyciągnęła ku niemu różdżkę, chłopaka ogarnął niezrozumiały wręcz gniew i cały czar prysł, pozostawiając tylko irytację. Mascius momentalnie stracił ochotę na przebywanie w ich towarzystwie. - Schowaj różdżkę Fitzgerald, zanim przypomnę ci z kim masz do czynienia i jakie będziesz miała z tego tytułu konsekwencje. Malfoy zrobił wyraźny krok w tył i popatrzył z niechęcią na puchona a potem na gryfonkę. - Szlama i zdrajczyni krwi. Para idealna, aż rzygać się chce. Jednak szkoda mi na was czasu. Nie dał im możliwości, by odpowiedzieli albo jakkolwiek bardziej zareagowali na jego słowa. Po prostu odwrócił się i szybkim korkiem zniknął obojgu z oczu. [ Theo ma zwolnienie na 3 lata, więc ta sesja jest zakończona. Bo i tak ciągnie się nie wiadomo ile, nie wiadomo po co ]
|
Temat: Re: Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | | |
| |
| Hogwart, korytarz II-ego piętra | Anastasia | Theodore | Mascius | | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |