Wszyscy gracze byli tak bardzo zaaferowani gonitwą za piłkę, że nic innego się już dla nich nie liczyło. Kim próbowała przejąć rzuconą przez obrońcę przeciwnej drużyny piłkę i po raz kolejny, o mało nie zleciała z miotły. Tym razem jednak, zamiast na przeciwniczce, zatrzymała się na Maurycym, który w tej turze zamyślił się nad sensem istnienia, o mało nie zrzucając z mioteł ich obojga. Tymczasem, tłuczek, który leciał w pana Longbottoma minął tę dwójkę, nie uderzając tak naprawdę nikogo. Tak więc - zderzenie dwóch Chimer okazało się być całkiem szczęśliwe, dzięki niemu oboje uniknęli ataku wściekłej piłki. Tymczasem Rosier złapała kafla i pognała z nim w stronę obręczy, przy których śmiertelnie nudził się Peter. Nie zdążyła jednak do nich do lecieć, a już tym bardziej rzucić kafla przez jedną z nich, gdy po całym boisku rozniósł się gwizd sędziego. Podczas, gdy wszyscy skupili się na próbach zdobycia kafla, panna Black dojrzała i dogoniła znicza, łapiąc go i tym samym zapewniając swojej drużynie zwycięstwo.
- Morrigan Black łapie znicz! Srebrne Wiwerny wygrywają! - Krzyczał komentator, który nagle stał się aktywny. - Tylko, czy takie zwycięstwo im będzie odpowiadać? Zapewnili sobie tym samym Puchar Domów, jednak wszyscy dobrze widzieliśmy, że nie byli w najlepszej kondycji. Na szczęście

WYGRYWAJĄ SREBRNE WIWERNY!

SREBRNE WIWERNY: 150
ZŁOTE CHIMERY: 20



Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości, co do wyniku meczu, rozdanych punktów - zapraszam na PW. Pamiętajcie jednak, że Chimery straciły w poprzedniej turze szukającą i nikt nie kiwnął nawet palcem, żeby przeszkodzić Morrigan w złapaniu znicza, a leciała za nim dwie kolejki.