|
Boisko do QuidditchaIdź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pią 13 Maj 2016, 15:23 | |
| The member 'Ururu Marquez' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 9
|
Minerva H. Carrow Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Drewno, z którego została wykonana — leszczyna — nieodzownie łączy się z czarodziejami o opanowanych emocjach, łagodnym temperamencie, świadomości własnych uczuć. Ironicznie, odnalazło także wspólny język z pozbawioną stabilności emocjonalnej nastolatką, tworząc kompozycję z włosem z głowy wili — rdzeniem paradoksalnie kapryśnym. Bynajmniej nie charakteryzuje się imponującą długością, mierzy 9 i ½ cala, w całej swojej postaci oscyluje między elastycznością a sztywnością. Pozbawiona jakichkolwiek zdobień, jedynie na rękojeści posiada wygrawerowaną literę I.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Protego, Zaklęcie Kameleona, Furnuculus, Accio, Herbivicus, Flippendo Duo, Jęzlep, Delens VestigiumOPIS POSTACI: W całej swojej zarozumiałości pragnęła nieustannie karmić próżność własnym pięknem. Patyczkowała się niebanalnie ze swoją urodą, za najważniejszą wartość jej samej stawiając swoją pucołowatą, dziewczęcą twarz. Obdarzona dużymi, dziecięcymi, brązowymi oczami oceniała z cichą arogancją większość obiektów, które padły ofiarą jej spojrzenia. Czerń wachlarza rzęs kontrastowała z bladymi, muskanymi różem policzkami i blond czupryną. Ciemne, pełne usta nieustannie uginały się w przyjemnym dla oka, łagodnym uśmiechu, kładąc nacisk na ów nieprzeciętnie ładny element buzi. Drobna przerwa między jedynkami mogła uchodzić jedynie za fragment potęgujący banalny urok panny z socjety. Carrow miała to szczęście, iż nie dostała w ojcowskiej spuściźnie wydatnego nosa, który przypadł Graysenowi. Całym swoim wyglądem upodobniła się do matczynej urody, stanowiąc jej istną kopię z lat młodości; Gładkie, perfekcyjnie uczesane, jasne włosy, okalały twarz Minervy kończąc się tuż przy linii szczęki, kładąc się na policzku niczym lekkie pociągnięcie pędzla. Szczupła, mierząca pełne sto sześćdziesiąt cztery centymetry sylwetka utrzymywała się w pełnej niemego napięcia pozie, niekiedy w geście filuternie naśladującym całkowitą swobodę. Jowialne fale uszczęśliwionego głosu pieniły się z każdą nutą, brzmiąc gładką melodią czystości i fałszywości, gdy stwierdzała, iż posiadała sukienki z wyższym IQ, niż Twoje własne. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pią 13 Maj 2016, 15:38 | |
| Nie znała się na Quidditchu absolutnie, wprost żenująco naiwnym byłoby przypuszczenie, że osoba jej sortu byłaby w stanie osiągnąć jakikolwiek wysiłek fizyczny. Gra stawała dla niej pod znakiem głupiego przerzucania kafla przez obręcze, nieustannych wiwatów niosących się w powietrzu, gwizdków, dźwięku naliczanych punktów... Jednak zwlokła swoją szanowną, odpicowaną osobę sprzed oblicza lustra i ruszyła w kierunku trybun, chcąc wesprzeć swego brata. Ach, Graysena, nawet istota równie egoistyczna, zapatrzona w siebie jak Minerva, doceniała gorący zapał młodego Carrowa do sportu i ignorując własne próżne fanaberie znalazła się na meczu. Jeśli bzdurne godziny lekcji, z których nie wyciągała absolutnie żadnych informacji okazałyby się za małą dawką wiedzy zignorowanej, postanowiła zastąpić je bezmyślnym wpatrywaniem się w zieleń murawy, w przerwach między uważnym wodzeniem wzrokiem za Krukonem. W geście sięgającym miana maniakalnego nawyku przygładziła ewentualne urojone nierówności, które mogły zagościć na szacie — rzecz jasna nie odnalazły one tam swego miejsca, histeryczne dbanie o wizerunek zabierało takim karygodnym niedociągnięciom prawo bytu. Założyła złote pasmo opadające na pole widzenia za ucho, rozglądając się po trybunach po upewnieniu się, że jej wygląd jest w każdym calu idealny. Zmrużyła powieki, chcąc dojrzeć twarze obecnych, móc zlokalizować godny obiekt, na którym mogła zawiesić oko. Nie wytrzymałaby tego czasu bez towarzysza do obgadywania ślicznych chłopców; Gdy tylko jej wzrok natrafił na Fawley siedzącą nieopodal, ruszyła w jej kierunku przeciskając się przez zgromadzone tłumy, aby po chwili zająć miejsce tuż obok. — Tak myślałam, że cię tu zobaczę i nie pomyliłam się — zaświergotała w słowach powitania. — Ty zapewne mnie nie. Sama się tu nie spodziewałam, ale wolałabym umrzeć, niż przegapić mecz mojego brata. Nawet, jeżeli mało co z tej rozgrywki rozumiem. — Westchnęła, skupiając wzrok na boisku, jednak po paru chwilach, które upłynęły bez sygnału rozpoczęcia, skierowała swoje spojrzenie na Cassidy, opierając podbródek na dłoni w leniwym geście. Przekrzywiła nieco głowę, w najwyższym (na jakie mogła sobie pozwolić) skupieniu zastanawiając się nad tym, jak spożytkowałaby ten czas, który aktualnie marnowała w tłumie głupich uczniów Hogwartu. Z tego zastoju wyrwał ją jednak entuzjastyczny głos Jenkinsa, skłaniając ją do ponownego skupienia się na boisku.
|
Maurycy F. Longbottom Prefekt Gryffindoru, Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Cyprys, 13 cali, pióro z ogona feniksa, barwiona na fioletowoOPANOWANE ZAKLĘCIA: /OPIS POSTACI: Maurycy to niewysoki, bo mierzący 172 centymetry wzrostu, wiecznie roześmiany chłopak o urzekająco słodkiej buzi. Oczy ma szarozielone, włosy brązowe, ścięte do brody, zwykle nieuczesane i roztrzepane. Do garnituru zaczesuje je za uszy. Posiada na lewym udzie znamię w kształcie serduszka. Na brodzie widoczny jest już delikatny zarost. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pon 16 Maj 2016, 22:34 | |
| Ha! Zwykle pokojowo nastawiony Maurycy zdawał się być dzisiejszego dnia wyjątkowo skory do bitki. Nie to, żeby miał zamiar od razu rzucić się na kogoś z pazurami i wydrapać mu oczy, ale po prostu potrzebował się wyszaleć. Z tego powodu po zaledwie chwyceniu miotły poczuł przypływ euforii, jakby łyknął właśnie całą flaszkę eliksiru. Podczas swojej miesięcznej nieobecności często wybierał się w piesze spacery lub latał, żeby pobyć samemu i uspokoić myśli. Szczególnie, że znajdował się wtedy w większym mieście, a przyzwyczajony do ciszy i spokoju Hogsmeade czuł się tam wyjątkowo obco. Trybuny choć pękały w szwach wydawały mu się być puste, bo liczyło się teraz zaledwie kilka twarzy, z których najważniejsza, niewidoczna z dołu, przyozdobiona zapewne pięknym jak zawsze uśmiechem wpatrywała się teraz zapewne w małe, czarne kropki w dole. Miał nadzieję, że go wypatrywała, że myślała o nim i o wyjściu na boisko, ale... jak było w rzeczywistości wiedziała tylko i wyłącznie sama Anastazja. Jej wizerunek rozmył się, kiedy odbił nogami od stwardniałej ziemi i pognał w górę. Adrenalina wzięła górę, a wizja zwycięstwa odstawiła na moment miłosne rozterki na bok. Słyszałeś te wiwaty, Maurycy? To Gryfoni liczyli na to, że jako pierwsi zgarniecie ten przeklęty...
|
Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pon 16 Maj 2016, 22:34 | |
| The member 'Maurycy F. Longbottom' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 19
|
Kim Miracle Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: cyprys || róg jednorożca || sztywna || 11 caliOPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Lumos, Expelliarmus, Orbis, Everte Statum, Avifors, Oppugno, Fumos Duo, Protego Totalum, Flippendo DuoOPIS POSTACI: Dziewczyna ma blond włosy, które są w w wiecznym nieładzie, albo związane w jakiś warkocz, bądź kucyk, a następnie rozpuszczone i poskręcane w fikuśne loki. Tęczówki są w barwie błękitu, roześmiane, błyszczące piękne oczęta. Zawsze widać u niej szeroki uśmiech, którym obdarowuje każdego, kogo napotka na swojej drodze. Jej cera jest jasna, ponieważ promienie słońca nie potrafią ubarwić jej skóry. Jednego dnia, gdy się opali jest czerwona jak pomidor, a następnego dnia nie ma już nic - ani czerwieni, ani brązu. Mierzy sobie 152 cm wzrostu i jakoś na to nie narzeka. Lubi być niska, mimo że zawsze musi patrzeć na innych z dołu. Waży 49 kg. Jest drobnej postury, więc czasami ma się wrażenie, że byle jaki podmuch wiatru zabierze ją ze sobą siną w dal. Jednak pozory mylą. Diabeł ukrył się w ciele aniołka. Dziewczyna ma naprawdę dużo siły. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Wto 17 Maj 2016, 18:28 | |
| Poczęstowała się pieguskami, które przyniósł Maurycy. Uśmiechnęła się do niego. Wiedziała co się stało, ale nie miała zamiaru teraz się tym przejmować, a zwłaszcza, że sam Maurycy wykazywał chęć walki na boisku. Kimi buzowała emocjami jak elektrownie prądem. Chciała już czuć ten wiatr we włosach i przeciskać się między graczami rzucając kafle do pętli. Gdy wyszli na boisko, gdy można było się wzbić w powietrze, gdy usłyszała wrzask widowni uśmiechnęła się szeroko i wystartowała w górę tak szybko jak tłuczek. Wiatr. Szum. Szczęście. Wolność. Tego potrzebowała. Tego pragnęła właśnie teraz. Rozejrzała się uważnie dookoła. Czuła przyjemny chłód wiatru, który tu na górze był częstym zjawiskiem, nawet jak było ciepło. Czuła tak wielką ekscytację jakby dopiero została wypuszczona z pokoju bez okien i klamek. Jakby pierwszy raz widziała słoń, czuła wiatr na twarzy, słyszała ten głuchy szum w uszach. Spojrzała na członków jej drużyny i uśmiechnęła się szeroko. Jej cel to kafle. Jej cel to zdobycie jak największej ilości punktów. Jej cel to zabawa i zwycięstwo. Wiwaty, które dobiegały do niej jak zza szklanej ściany, Puchoni i Gryfoni na trybunach, którzy liczyli na zwycięstwo właśnie Złotych Chimer, którzy chcieli właśnie dzisiaj świętować zwycięstwo tej drużyny...
|
Temat: Re: Boisko do Quidditcha Wto 17 Maj 2016, 18:28 | |
| The member 'Kim Miracle' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 17
|
Anastasia Fitzgerald Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNOOPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji. Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie. Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Wto 17 Maj 2016, 19:35 | |
| - Och, cześć - odparła miękko, próbując tym samym ukryć zaskoczenie wylewną reakcją Puchonki. Poklepała leciutko dziewczę i uśmiechnęła się pogodnie, na tyle, na ile pozwoliła jej liźnięta widocznym zmęczeniem i nieprzespanymi nocami buzia. - Każda okazja do ujrzenia Ślizgona spadającego z miotły jest ekscytująca - odparła, szybko podchwytując temat - no chyba, że kibicujesz Srebrnym? Nie byłaby sobą, gdyby nie zażartowała i nie próbowała wprowadzić do atmosfery nieco więcej uśmiechu. Nie chciała aby wizerunek oklapniętego, smutnego mopsa przywarł do niej na zawsze. Nadzieja nie była bliską Anastasii osobą, do tej pory wydawała się wręcz nieświadoma nieudanych prób i platonicznych zalotów Gryfonki, którymi to starała się zbliżyć do Potockiej. Najwidoczniej podpalanie zręcznie wysunęło Fitzgerald na pierwszy plan osób, którym należało współczuć i troszczyć się o podupadające zdrowie psychiczne. Naturalnie, niegodziwym byłoby porównywanie jej do Longbottoma, ale chłopak musiał sprostać wyzwaniom z goła innej natury. Natury, której i tak zapewne by nie pojęła. Trybuny nareszcie zaczęły się wypełniać porządną ilością uczniów, Anastasia nie odczuwała już takiego wyobcowania i odszczepieństwa. Od momentu przybycia większości publiczności, nie pozostało wiele czasu do rozpoczęcia meczu. Na boisku nareszcie zawitały obie drużyny, dumnie reprezentujące swoje domy. Zahaczyła wzrokiem o Morrigan, jedyną przyjazną jej duszę z drużyny Srebrnych Wiwern, po czym spojrzeniem zawędrowała w kierunku Złotych. Entuzjastycznie pomachała przyjaciołom, choć nie sądziła aby ktokolwiek akurat zerkał w jej stronę. Bo po co. - Kto jest według ciebie najprzystojniejszym kąskiem z obu drużyn? - zagaiła bezpośrednio, kątem chytrego spojrzenia obserwując reakcję koleżanki. Być może sama Anastasia nie była w nastroju do pogaduszek o chłopcach, ale wiedziała, że nie istnieje lepszy temat dla obu dziewcząt do nawiązania głębszej więzi.
|
Nadzieja Potocka Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 cali, nieco giętka, włos z głowy wili, czarny orzechOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: OPPUGNO, PORTUS, TERGEO, ENERVATE, EXPELLIARMUS, FUMOS, IMMOBILUS, PETRIFICUS TOTALUS, GEMINO, ACCIO, AQUAMENTI, FINITE, HERBIVICUS, REPARO, VENTUS || Łatwe: EBUBLIO, OBSCURO, REPLEO, ANIMO LEPORE, CANTIS, MOBILE IMAGINEM, CAPILLUS TINCTURA, DULCIUS, MELOFORS ||Trudne: MEMORIA IMAGINEM, SALVIO HEXIAOPIS POSTACI: Nadziejka o wzroście nieco większym od przeciętnej szesnastolatki, czyli jakieś takie 165. Waga... lekko poniżej normy, pomimo, że dużo je. Twarzyczka: dość okrąła i dziecięca, mały nosek, różane usteczka. Przy uśmiechu podkreślają się jej mocno policzki. Oczy zielone. Cera taka jakaś typowa dla środkowej, nieco wschodniej Europy. Dodatkowo piegi, ujawniające się bardziej latem. Brwi średniej grubości. Kasztanowe włosy bywają pofalowane, sięgają za ramiona. Czasami je spina w koczek. Grzywka samodzielnie obcięta, czasem ją zaczesuje bardziej na czoło, czasami bardziej w bok. W zależności od nastroju, nosi okulary. Nie ma specjalnie dużej wady. Uwielbia też wszelkie akcesoria do włosów, spinki, wstążki. Jej codzienne ubrania nawiązują nieco do minionych epok. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Wto 17 Maj 2016, 20:26 | |
| - Dokładnie tak - zaśmiała się. - Ze Srebrnych kibicuję tylko Morrigan - uśmiechnęła się. Hope zaplusował humorek przez to, że Anastasia tak pozytywnie odebrała jej chęć bliższego zapoznania się. Odkąd pamięta, miała ją za naprawdę fajną dziewczynę, jednak nie było mowy o jakimkolwiek kontakcie. W końcu Nadziejka pałała niesamowitą nieśmiałością, która jednak czasami potrafiła magicznie zniknąć, gdy miała ku temu powód. A takowy pojawił się właśnie teraz! Anastasia przybyła na bal wiosenny jako partnerka nadziejkowego kuzyna, poza tym popisała się niesamowitą odwagą czynnie wspierając dzieło Longbottomów, rodu, do którego Hope przecież należała. Przyciągnęła lornetkę do oczu spoglądając na wychodzących na boisko członków drużyny. Szeroki śmiech sam wskoczył jej na twarz na widok ukochanych jej osób: Morrigan (której wyraz twarzy zaniepokoił Puchonkę), Maurycego i Kim. Chociaż całym serduszkiem była z kuzynką, Złote Chimery były jej zdecydowanym faworytem. Przyłączyła się do oklasków i okrzyków, jakie towarzyszyły zawsze na początku meczu. Chociaż sama nie była jakąś pasjonatką sportów, uwielbiała te emocje i możliwość wspierania najbliższych. Kafel poleciał wprawiając widownię w stan najwyższego skupienia. Nadziejka przez lornetkę obserwowała, w czyje ręce on wpadnie, lecz pytanie Anastasji niesamowicie ją zmieszało. Jej usteczka przybrały charakterystyczny kształt literki "o", ale już po chwili reprezentowały szeroki uśmiech. - Chyba jeszcze nie wypatrzyłam swojego faworyta - odpowiedziała. - Chyba zmienili nieco skład, muszę się zastanowić. A według ciebie? Skupiła swój wzrok znowu na boisku, a konkretniej właśnie na chłopcach. Miała nadzieję, że usłyszy od Anastasii to, co chciała usłyszeć. Czyli o Maurysiu.
|
Antigone Hennessy Ścigający Złotych Chimer, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Mierząca pełne trzynaście cali, niezbyt giętka, ale jednocześnie ciężko przypisać jej stuprocentową sztywność. Wykonana z cisu, posiadająca za rdzeń włókno ze smoczego serca, solidnie wykonana, cechująca się nadzwyczajną matowością powierzchni oraz surowym wyglądem. Zdaje się niezbyt pasować do płci pięknej, jednak doskonale leży w dłoni Antigone.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Fumos, Protego, Conjunctivitis, Drętwota, Everte Statum, Orbis, Alohomora, Vad Infer, Lacarnum Inflamari, Levicorpus, Procella, Verdillious, Obliviate, Enervate, Avifors, Protego Horribilis, Serpensortia OPIS POSTACI: Dziewczę nieco kanciaste, niewątpliwie pozbawione nadprogramowych kilogramów, jednak we właściwych miejscach zaokrąglone, ponadto wysportowane i stosunkowo silne, co rysuje się niemałym kontrastem w stosunku do filigranowej figury. Osiągnęła wzrost mierzący dokładnie sto siedemdziesiąt cztery centymetry, stając się istotą powszechnie uważaną za całkiem wysoką w konfrontacji z płcią; Porusza się z subtelną, nienachalną gracją, która stanowi swoistą oprawę dla naturalnej pewności siebie. Jedyną cechą nieodzownie wpisującą ją w rodzinę Hennessy są oczy. Iskrzą się barwą ciemnej czekolady, wpadają w swej głębi w niezbadane odmęty czerni. Kształt upodobniony do osławionych migdałów podkreśla wachlarz czarnych, gęstych rzęs, naturalnie podwijających się u końców, otwierających nieco sceptyczne spojrzenie, akcentując złośliwe iskry mające za swoje tło toń ciemnego brązu. Ciemne, mocne brwi dopełniają ekscentrycznej oprawy, wieńcząc idealną kompozycję. Wydatne kości policzkowe całym swoim majestatem podkreślają naturalną nutę ostrości obecną w rysach dziewczyny. Lekko spiczasty podbródek, szczupłe policzki, wyrazisty łuk brwiowy składają się na wyjątkowo szlachetną oprawę, którą sobą prezentuje. Stosunkowo wąskie usta, drobny nos, okraszony gdzieniegdzie pojedynczymi piegami, stanowią jedne z ostatnich elementów goszczących na buzi Hennessy. Tą z kolei okalają kruczoczarne pasma, barwą przypominające heban, płynące kaskadą, układając się w lekkie fale, aby zakończyć swoją drogę ledwie nad linią wąskich ramion. Pojedyńcze kosmyki stanowią grzywkę nieodłącznie goszczącą na czole Antigone, układającą się w niedbałym, aczkolwiek odnajdującym pewną harmonię, porządku. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Wto 17 Maj 2016, 20:52 | |
| Kolejna motywująca przemowa rozgrzała umysły, przygotowując zawodników do zaciętej walki. Hennessy nie skomentowała jej zbolałym westchnięciem, pełnym uciemiężenia wywróceniem ciemnymi oczętami, jedynie zamrugała kilkukrotnie, przyjmując te słowa z niepodobną do niej ekscytacją. Ten mecz miał być zupełnie niepodobny do wcześniejszych rozgrywek — rozbudzał, odciągał myśli od zdarzeń, które przetoczyły się pamiętnego dnia przez marsz. Szkoła wprost wrzała od tematu Quidditcha, właśnie dlatego, że każdy tęsknił za beztroską, a w szczególności Antigone, którą wciąż trawiły we wspomnieniach płomienie. Nic dziwnego, że bojowy nastrój się jej udzielił, pozwolił odpędzić wszelkie zwątpienie rosnące w umyśle jak grzyby po deszczu. Ten dzień mógł być tą jednodniową idyllą, wolnością, absolutnym wyzbyciem się stresu dnia codziennego. Oceniła swoim standardowym, surowym wzrokiem trybuny, wypełnione osobami uczniów, wiwatującymi na wszystkie możliwe sposoby. Wyłapanie poszukiwanej twarzy graniczyło z cudem, gwar i radosne okrzyki aż dzwoniły w uszach, podsycając pragnienie zwycięstwa. Omiotła ciżbę wzrokiem, biorąc głęboki wdech, nie zatrzymując się na żadnej jednostce. Wszyscy byli daleko, nieosiągalni, dostrzegalnym śladem, który po sobie pozostawiali, była radosna kakofonia wiwatów, niosąca się po całym boisku. Wszystko zwracało się ku normalności, mecz już nie stał pod znakiem niewiadomej, jedynie parę minut dzieliło ich od rozpoczęcia rozgrywki; Hennessy pewnie dosiadła miotły i wzbiła się ponad murawę, czując, że każdy element osiąga swój naturalny porządek. Wymieniła jeszcze jedno, szybkie spojrzenie z pozostałymi ścigającymi ze swojej drużyny. Gdy kafel przeciął powietrze, wiedząc, że w tym momencie mecz się zaczyna, ruszyła w jego kierunku, starając się uniknąć kolizji z resztą zawodników.
|
Temat: Re: Boisko do Quidditcha Wto 17 Maj 2016, 20:52 | |
| The member 'Antigone Hennessy' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 17
|
Kaylin Wittermore Prefekt Ravenclawu, Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum. Temat: Re: Boisko do Quidditcha Czw 19 Maj 2016, 01:10 | |
| Stała przy barierce, wpatrując się w prawie puste boisko i w trybuny nauczycielskie, na których ten, którego wypatrywała jeszcze się nie pojawił. Na samą myśl o tym, jak wyglądało ich ostatnie spotkanie czuła rozprowadzający się po całym ciele... wstyd. Na szczęście, rozmyślania na ten temat przerwało pojawienie się Addyson. Wittermore zlustrowała ją szybko i nie potrzebowała miliona lat na to, żeby wydedukować iż dziewczyna się bardzo spieszyła. I najprawdopodobniej gdzieś po drodze wywaliła. - Cześć. - Witając się z nią wyciągnęła ręce i zaczęła jej ten krawat poprawiać, bo nie mogła patrzeć na nieporadne próby Puchonki w doprowadzeniu się do porządku. Chwilę milczała, nie do końca wiedząc, o czym rozmawiać. Bo przecież, ich ostatnie spotkanie nie skończyło się najlepiej. Chrząknęła, odsuwając się od niej i oceniając wygląd krawata. - O, chyba się zaczyna. - Za całe szczęście, na boisku zaczęły pojawiać się drużyny, dzięki czemu niezręczna cisza została przerwana. Przysunęła się do barierki i wodziła spojrzeniem po zawodnikach, szukając tego, dla którego tu właściwie przyszła. Quidditch nigdy jej nie interesował, a ostatni raz na meczu była chyba na pierwszym roku. - Patrz, Graysen. - Uśmiechnęła się pod nosem obserwując wchodzącego na boisko Krukona. Ciężko było konkretnie opisać ich relację, bo zdecydowanie nie podchodziła pod żadną typową dla innych. Ale trzeba było przyznać, że Carrow należał do tej niewielkiej grupki osób, na których widok Wittermore potrafiła się ucieszyć. - Czy to... Marquez? Od kiedy gra w naszej drużynie? - Była ewidentnie zaskoczona. Kątem oka spojrzała na Clemen i uniosła brew. Czyżby dlatego Puchonka zgodziła się przyjść na mecz?
|
Niosący Naukę NPC
Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pią 20 Maj 2016, 16:05 | |
| Mecz się rozpoczął, czego oznaką był wirujący w powietrzu kafel, a także cisza, jaka zapadła na trybunach. Trwało to zaledwie kilka sekund, podczas których wszyscy ścigający poderwali się z ziemi, pędząc za piłką, której zdobycie było ich celem. Srebrne Wiwerny już na samym początku pokazały, w jak słabej kondycji znajdują się ich członkowie. Malfoy poderwał się z ziemi o mało nie spadając z miotły i nie przejeżdżając twarzą po trawie. Panna Rosier poradziła sobie lepiej, choć już na starcie została wyprzedzona przez najnowszy nabytek. Marquez, choć bezsprzecznie najlepszy z całej trójki, został daleko w tyle, gdy do boju ruszyli zawodnicy Złotych Chimer. Miracle i Hennessy rzuciły się na piłkę tak agresywnie, że żadna z nich nawet nie spojrzała na to, co dziej się w ich otoczeniu przez co... Zderzyły się ze sobą w powietrzu i o mało nie spadły na ziemię z hukiem! W ostatniej chwili zapanowały nad miotłami i choć utrzymały się w powietrzu, przez kilkanaście sekund były oszołomione. Tymczasem, czarnym koniem wyścigu po kafla okazał się nikt inny jak Maurycy. Wzbił się w powietrze i z prędkością światła dopadł kafla, stając się po chwili jego dumnym posiadaczem. - BRAWO LONGBOTTOM! - Krzyczeli wszyscy fani Złotych Chimer na trybunach, gdy tylko zorientowali się w sytuacji. Można było usłyszeć zawiedzione jęki Ślizgonów i Krukonów, jednak to Gryfoni i Puchoni byli w tej chwili głośniejsi. Wszyscy krzyczeli, klaskali i gwizdali z radości, chcąc wesprzeć Maurycego, który choć przeżywał w ostatnim czasie wiele złego, właśnie dawał popis swoich umiejętności. Mecz jednak dopiero się zaczął, a zdobycie kafla było tylko początkiem. W tym czasie trybuny zapełniły się ostatecznie, nie było na nich już zbyt wiele miejsca. W loży nauczycielskiej pojawili się profesorowie, a lekko spóźniony Vakel zajął swoje zaszczytne, wicedyrektorskie miejsce i skupił na oglądaniu potyczki. Tymczasem na boisku zaczęło wrzeć. Longbottom miał wybór - przekazać kafel komuś innemu, bądź ruszyć na obręcze. Musiał jednak wziąć pod uwagę fakt, że z jednej strony pędził na niego Mascius, a z drugiej panna Rosier. Tymczasem pierwszy z tłuczków gnał już w stronę Kim, która nadal oszołomiona nie zdawała sobie z tego sprawy. Jej jedyną nadzieją była Yvon, która zauważyła lecącą w koleżankę kulę i spróbowała ją odbić, chcąc ratować koleżankę z opresji. Żeby nie było niesprawiedliwie, drugi z tłuczków również postanowił zaatakować - jego celem stała się szukająca Wiwern, Morrigan Black. Czy pałkarzowi uda się ją uratować? Za każdym razem, gdy chcecie kogoś zaatakować, bądź obronić się rzucacie kością K20.
RZUT 1: Kość 1: atak Masciusa na Maurycego, Kość 2: atak Amelii na Maurycego. RZUT 2: Kość 1: tłuczek lecący w Kim, Kość 2: odbicie tłuczka przez Yvon. RZUT 3: Kość 1: tłuczek lecący w Morrigan.
|
Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pią 20 Maj 2016, 16:05 | |
| The member 'Niosący Naukę' has done the following action : Rzut kością
#1 'KOŚĆ K20' : 15, 11
--------------------------------
#2 'KOŚĆ K20' : 6, 17
--------------------------------
#3 'KOŚĆ K20' : 6
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pią 20 Maj 2016, 17:21 | |
| Wraz z rozpoczęciem gry, czas jakby przyspieszył. Nie było to akurat problemem dla Ururu. Dla niego czas na ogół się nie liczył, dlatego nie miał problemów z przystosowaniem się do tempa. Udało mu się wyruszyć znacznie lepiej od swoich kolegów z drużyny, czym z pewnością wywołał zakłopotanie u niejednego nielubiącego go Ślizgona. Szarowłosy od początku pozostawał w stanie skupienia i dostrzegł różnicę, jaka dzieliła go z graczami przeciwnej drużyny. Byli po prostu szybsi. Ale to nie szkodzi. Ururu bardzo chętnie wyrówna tą różnicę. Ruszył przed Maurycego obserwując jego zamiary. Kiedy chłopak wyrzuci piłkę z rąk, Marquez ruszy w jej stronę. Przez cały czas będzie też uważał, żeby w nic, ani nikogo nie uderzyć. Jeśli możliwość kolizji utrudni odbiór piłki - jego priorytetem będzie unik. Nie wciągnął się na tyle, żeby nadstawiać zdrowie dla jakiejś gry. W końcu i tak nie wiadomo, czy przechwycenie piłki by coś dało. Gdyby jednak udało mu się złapać piłkę... grunt to nie zlecieć z miotły.
|
Temat: Re: Boisko do Quidditcha Pią 20 Maj 2016, 17:21 | |
| The member 'Ururu Marquez' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 9
|
Temat: Re: Boisko do Quidditcha | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |