|
Gabinet prof. LestrangeIdź do strony : 1, 2Layton Lestrange Nauczyciel Starożytnych RunDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Kieł widłowęża, grab, 13 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: ACCIO, ALOHOMORA, APERACJUM, BOMBARDA, CAVE INIMICUM, DIFFINDO, DRĘTWOTA, ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMMOBILUS, LUMOS, MIMBLE WIMBLE, MOBILICORPUS, NOX, PROTEGO | Łatwe: ANAPEO, ANESTHESIA, BULLA PRIVATA, BRACIUM EMENDO, CHŁOSZCZYŚĆ, ILLEGIBILUS, IMPERTURABLE, LEVICORPUS, RENERVATE, REPARIFORS, SUSPENSORIUS, UTEVO LUX, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) | Trudne: ARESTO MOMENTUM, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, NE APORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, SECTUMSEMPRA, SICCUM PISCINAM, VULNERA SANATUROPIS POSTACI: Dosyć wysoki, mierzący metr osiemdziesiąt mężczyzna, który posturą przypomina bardziej chucherko, niż napakowanego pana kulturystę. Już z daleka widać, że jest typem intelektualisty, który w swoim życiu przenosił jedynie stosy książek. Ma jasną karnację od siedzenia przez większość czasu w pomieszczeniach, kilka piegów na twarzy i oczy przybierające odcień bardzo intensywnego błękitu. Ciemne włosy, zazwyczaj trochę dłuższe niż być powinny zaczesuje na bok przy użyciu pomady. Zdarza mu się mieć trzydniowy zarost, choć bardzo dba o to, by być zawsze czystym, ogolonym i schludnym. Ubiera się elegancko, w koszule, garnitury i kamizelki. Temat: Re: Gabinet prof. Lestrange Sro 01 Cze 2016, 19:40 | |
| Uśmiechał się do niej cały czas, bo właściwie nie wiedział, jak powinien zareagować. Miał już do czynienia z uczniami, z dziećmi które próbowały zrobić wszystko, byle naprawić to, że przez jakiś czas nie robiły nic i wiedziały, że teraz mają kłopoty. Ona, choć oczywiście była taka sama - wydawała mu się dużo bardziej przestraszona. Dużo bardziej... Szczera w tej swojej próbie poprawy, a on miał zbyt miękkie serce, by powiedzieć jej, że nic z tego. Kiwnął tylko głową na znak, że zrozumiał i ruchem różdżki zniwelował ogień pod czajniczkiem. On sam miał ochotę na kawę, którą ostatnimi czasami pijał dość często. Zabawne, bo powinien się raczej faszerować czymś uspokajającym, choć wątpił by nawet to było w stanie usunąć ze świadomości ostatnie spotkanie z siostrą. Może powinien sam na siebie rzucić Obliviate? Czy wtedy przestałby mieć mdłości na samą myśl o samym sobie? - Wbrew temu, co pewnie sobie myślisz, uważam że odłożenie tworzenia amuletu na spokojniejszy moment nie było głupim pomysłem. Niestety, los bardzo często z nas kpi, tak też się stało w twoim przypadku. Myślę, że powinnaś była pomyśleć o jakiejś miksturze uspokajającej, ochłonąć trochę i oczyścić umysł za pomocą medytacji. - Och, Laytonie, ależ ty jesteś zabawny., Czy medytacja wypchnęła z twojej głowy widok roztrzęsionej siostry? Nie? A może przegnała uczucie tęsknoty, jakie wtedy czułeś? Też nie? To czemu dajesz inny rady? - Przede wszystkim, nie denerwuj się. Zrobienie tego amuletu w takim stanie byłoby bez sensu. - Powiedział uśmiechając się, a nawet cicho śmiejąc z żartu, jaki wypłynął z ust Fitzgerald. - Myślę, że jeżeli masz wszystko gotowe, możemy go wykonać razem. Będę od razu widział, co robisz i w jaki sposób, a to pozwoli mi wystawić ci bardziej obiektywną ocenę. Będę pewien, że niczego nie zmyśliłaś.
|
Anastasia Fitzgerald Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNOOPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji. Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie. Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama. Temat: Re: Gabinet prof. Lestrange Pon 20 Cze 2016, 04:00 | |
| No tak, że też wcześniej na to nie wpadła! Oczyściłaby umysł "za pomocą medytacji" i wszystkie ciążące na duszy problemy rozmyłyby się w siną dal. Czy to naprawdę było aż tak proste, czy po prostu powiedział to, bo czymś wypadało poradzić? O ile Anastasii nie był pisany los przyszłego leglimenty, to odpowiedzi na to pytanie najprawdopodobniej nigdy nie pozna. - Łatwiej powiedzieć niż zrobić, profesorze. Nie denerwowanie się jest TAK trudne - przebąknęła bardziej do siebie, niż do niego. Tak naprawdę to robiła dobrą minę do złej gry - komentarz o "zmyśleniu" sobie całej historii całkiem dotkliwie ją uraził, mimo iż oboje nie mieli ze sobą do tej pory do czynienia i pokładanie choćby ociupiny zaufania w nieznajomym uczniu mogłoby uchodzić za oznakę czystego frajerstwa. Może łatwiej byłoby trzymać się wytyczonego przez konwenanse dystansu, jeśli tylko Lestrange nie byłby tak miły i przyjaźnie nastawiony. Do niej, do dzieciaka, który zawalił przedmiot przez niego nauczany. - Mam już ze sobą materiał, więc pierwszym krokiem w moim przypadku będzie wyrycie, albo wypalenie runy w drewnie. Nie wzięłam żadnego narzędzia, mogłabym prosić o coś ostrego? Może scyzoryk? Albo pójdę czegoś poszukać? Podrapała się po głowie, starając się nie rozglądać nazbyt ostentacyjnie po gabinecie. - Powinnam chyba również spalić te kartki - wskazała palcem na wyciągnięty przed chwilą dowód swego minimalnego zaangażowania - chociaż do końca nie wiem czemu i czy to jest właściwie ważne przy całym procesie...?
|
Layton Lestrange Nauczyciel Starożytnych RunDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Kieł widłowęża, grab, 13 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: ACCIO, ALOHOMORA, APERACJUM, BOMBARDA, CAVE INIMICUM, DIFFINDO, DRĘTWOTA, ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMMOBILUS, LUMOS, MIMBLE WIMBLE, MOBILICORPUS, NOX, PROTEGO | Łatwe: ANAPEO, ANESTHESIA, BULLA PRIVATA, BRACIUM EMENDO, CHŁOSZCZYŚĆ, ILLEGIBILUS, IMPERTURABLE, LEVICORPUS, RENERVATE, REPARIFORS, SUSPENSORIUS, UTEVO LUX, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) | Trudne: ARESTO MOMENTUM, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, NE APORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, SECTUMSEMPRA, SICCUM PISCINAM, VULNERA SANATUROPIS POSTACI: Dosyć wysoki, mierzący metr osiemdziesiąt mężczyzna, który posturą przypomina bardziej chucherko, niż napakowanego pana kulturystę. Już z daleka widać, że jest typem intelektualisty, który w swoim życiu przenosił jedynie stosy książek. Ma jasną karnację od siedzenia przez większość czasu w pomieszczeniach, kilka piegów na twarzy i oczy przybierające odcień bardzo intensywnego błękitu. Ciemne włosy, zazwyczaj trochę dłuższe niż być powinny zaczesuje na bok przy użyciu pomady. Zdarza mu się mieć trzydniowy zarost, choć bardzo dba o to, by być zawsze czystym, ogolonym i schludnym. Ubiera się elegancko, w koszule, garnitury i kamizelki. Temat: Re: Gabinet prof. Lestrange Pią 24 Cze 2016, 13:20 | |
| Uśmiechnął się tylko. Czy tak właśnie nie było? Zawsze łatwiej było powiedzieć, niż zrobić, a on był tego idealnym przykładem. Zawsze chciał uczyć, zawsze chciał tym młodym ludziom doradzać, tylko czy aby na pewno miał do tego prawo? Layton A. Lestrange - sam zagubiony, sam popełniający błędy, sam... Nie wiedzący, jak poradzić sobie ze swoim własnym życiem. Tylko, że oczywistą prawdą było, że dużo lepiej patrzy się na sytuację z boku, dużo więcej się dostrzega i zachowuje obiektywizm. Dlatego właśnie sądził, że każdemu człowiekowi potrzebny jest ktoś, kto będzie potrafił go pokierować. Gorzej, kiedy osoba nas kierująca jest po prostu niewłaściwa. On w swoim życiu trafił na wielu wspaniałych czarodziejów, każdy dał mu coś, bez czego nigdy by tu nie dotarł. Chciał to samo zrobić dla nich, uczniów, którzy już niedługo będą musieli wejść w dorosłość. Czy się bali? Powinni. - Zawsze łatwiej się mówi. Ale od powiedzenia sobie, że się uda powinno się wszystko zaczynać. Nastawić się na to, że można. Autosugestia to potężna broń. - Mówiąc to patrzył na nią uważnie. jakie problemy mogła mieć nastolatka? On w jej wieku martwił się szkołą, ocenami i... Rodziną. Ale rodzina byłą w jego przypadku zawsze punktem zapalnym i chęć bycia lepszym zawsze motywowała go do działania. Wiedział jednak, że czasy się zmieniają a uczniowie mogli mieć teraz inne priorytety. Ba, on sam nie był typowym przykładem ucznia. - Przede wszystkim musisz nadać drewnu kształt. Możesz go zachować w takim, a nie innym, ale jeżeli czujesz, że to drewno powinno wyglądać inaczej to od tego powinnaś zacząć. Widzę, że bardzo chcesz się pospieszyć z ryciem run, ale to jest tak naprawdę ostatni z etapów. Po określeniu kształtu, powinnaś oczyścić drewno z negatywnej energii przy użyciu białej świecy, którą musisz nakreślić w powietrzu i nad samą runą koło. - Mówiąc to podniósł się, podszedł do biurka i przekręcił znajdujący się w zamku jednej z szuflad klucz, po czym otworzył ją i przez chwilę czegoś szukał. Wyciągnął dłuto i podał je dziewczynie, siadając na poprzednim miejscu. - Potem faktycznie możesz wyryć, bądź wypalić runę. Czasem robi się obie rzeczy, żeby wzmocnić działanie amuletu. Kiedy już to zrobisz musisz go naładować pozytywną energią. pomyśl wtedy o czymś przyjemnym bądź tym, co chciałabyś żeby talizman ci dawał. Po tym wszystkim najlepiej schować go do kieszeni i przez kilka dni nosić go ze sobą bez przerwy. - Mówił spokojnie, tłumaczył też raczej w sposób łatwy do zrozumienia. Gdzieś w kąciku ust zakręcił mu się uśmiech, ale szybko go powstrzymał. Poprawił się w siedzeniu i zaczął sprawdzać resztę prac, dając dziewczynie czas na pracę. To w końcu jej ocena - musiała na nią zapracować.
|
Anastasia Fitzgerald Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNOOPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji. Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie. Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama. Temat: Re: Gabinet prof. Lestrange Pią 05 Sie 2016, 05:47 | |
| Anastasia nie czuła się do końca komfortowo, a nieustające uczucie wstydu dominowało niezmiennie podczas całej długości trwania sesji z profesorem Lestrange. Słuchała go, wydawała się nawet doceniać jego rady, szczerą pomoc wynikającą z najprawdopodobniej niczego więcej jak zwykłej uprzejmości, a może i nawet poczucia obowiązku w stosunku do zasiadającej przed nim uczennicy. Nie znał jej, ani ona jego; z tego też powodu nie odważyła się na wyciąganie kluczowych faktów z jego życia, nie ciągnęła za język, ani też dyplomatycznie nie wyskubywała od mężczyzny pojedynczych, malutkich szczególików, które mogłaby później ułożyć w jedną, sensowną całość. Atencja i myśli dziewczęcia w pełni skupiły się na wykonaniu zadania, zaliczeniu poważnej misji, dla której tu przybyła. Ale mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy przecierał się majaczący obraz nauczyciela, urywki niewypowiedzianych słów i pytań, które mogłyby opuścić jej usta. Nie dziś. - Zmienię więc kształt - zdecydowała po szybkiej chwili namysłu, nieco zbita z tropu, po tym, gdy Lestrange poprawił wypowiedzianą przez nią kolejność wykonywanych czynności. Profesor jednakże zajął się swoimi sprawami, dając jej w pełni czas na wykonanie swej pracy zaliczeniowej. Złapała niepewnie za dłuto, w drugiej dłoni trzymając swój bloczek drewna. Drążyła niezdecydowanie, bez solidnego oraz widocznego obycia z narzędziem, a kształt jaki sobie obrała na swój amulet miał być trójkątem równobocznym. Lub równoramiennym, zależnie od tego czy omsknie jej się paluszek, czy prowizoryczne wymiary nie zawiodą. Po wykonanej czynności, odłożyła dłuto i westchnęła cicho. Nie, nie wyzbyła się do końca wszystkich ciążących nad nią negatywnych myśli, ale próbowała z całą mocą je odgonić. Lato. Las. Woda. Sielanka. Koniec roku szkolnego. Pozytywna energia? To właśnie to? -Incendio! Zapaliła białą świecę i tak jak poinstruował profesor oraz na wpół-anonimowy (bo niezapamiętany) autor podręcznika do Starożytnych Run, nakreśliła w powietrzu jak i nad samą runą szerokie koło. Płomień paradoksalnie nie wzmagał w niej strachu, jedynie w snach nawiedzał ją jako żywioł nieposkromiony i siejący ostateczne zniszczenie. Świecę odłożyła i ponownie sięgnęła po narzędzia, dolną wargę lekko przegryzając. Kenaz. Starożytny amulet z Kenaz miał zapewnić ochronę przed oparzeniami i płomieniami, co przekładało się również na, kontrolę nad autodestrukcyjnymi wybuchami złości i agresji. Czy gdy wybierała ten znak, los miał już przygotowany dla niej scenariusz? Przeznaczenie prztykało ją w czubek nosa, a może sarkastycznie parskało w twarz? Chwile wahania i zwiększonej koncentracji nie minęły nazbyt raptownie, Anastasia nie spieszyła się w swych ostatnich ruchach wycinania w drewnie symbolu runy. Nie był skomplikowany ani trudny, nic co mogłoby przerosnąć nawet taką Fitzgerald. Narzędzia powędrowały na swoje miejsce, a swoje nowo utworzone dzieło zatrzymała w dłoniach, gorliwie przemykając opuszkami palców po nierównej powierzchni drewna. Pozytywna energia, tak? Łąka, kwiaty, słońce, las, drzewa. Woda? Morze? Przymknęła powieki, magią, bądź też własną perswazją, przelewając myśli i pragnienia dzierżonemu przez nią przedmiotowi. Bądź ze mną, uchroń od płomienia, pożogi szatańskiej. Daj mi siły, daj mocy by odeprzeć pokusy złości i wzburzenia. Bądź.
|
Layton Lestrange Nauczyciel Starożytnych RunDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Kieł widłowęża, grab, 13 cali, giętkaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: ACCIO, ALOHOMORA, APERACJUM, BOMBARDA, CAVE INIMICUM, DIFFINDO, DRĘTWOTA, ENERVATE, EXPELLIARMUS, IMMOBILUS, LUMOS, MIMBLE WIMBLE, MOBILICORPUS, NOX, PROTEGO | Łatwe: ANAPEO, ANESTHESIA, BULLA PRIVATA, BRACIUM EMENDO, CHŁOSZCZYŚĆ, ILLEGIBILUS, IMPERTURABLE, LEVICORPUS, RENERVATE, REPARIFORS, SUSPENSORIUS, UTEVO LUX, ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) | Trudne: ARESTO MOMENTUM, FINITE INCANTATEM, INCARCEROUS, NE APORTATION, PROTEGO HORRIBILIS, SECTUMSEMPRA, SICCUM PISCINAM, VULNERA SANATUROPIS POSTACI: Dosyć wysoki, mierzący metr osiemdziesiąt mężczyzna, który posturą przypomina bardziej chucherko, niż napakowanego pana kulturystę. Już z daleka widać, że jest typem intelektualisty, który w swoim życiu przenosił jedynie stosy książek. Ma jasną karnację od siedzenia przez większość czasu w pomieszczeniach, kilka piegów na twarzy i oczy przybierające odcień bardzo intensywnego błękitu. Ciemne włosy, zazwyczaj trochę dłuższe niż być powinny zaczesuje na bok przy użyciu pomady. Zdarza mu się mieć trzydniowy zarost, choć bardzo dba o to, by być zawsze czystym, ogolonym i schludnym. Ubiera się elegancko, w koszule, garnitury i kamizelki. Temat: Re: Gabinet prof. Lestrange Sob 06 Sie 2016, 00:00 | |
| Siedział w ciszy i sprawdzał prace, starając się stawiać literki jak najciszej. Nie chciał jej przeszkadzać, skoro miała zrobić swój amulet i się na tym skupiać. Co jakiś czas jednak zerkał na nią kątem oka, chcąc pomóc w razie gdyby tej pomocy potrzebowała. Radziła sobie jednak na tyle dobrze, że postanowił się nie wtrącać. nawet, jeżeli on zrobiłby to inaczej bądź lepiej... Jaki sens by to miało? To ona miała się tego nauczyć, a mogła tego dokonać tylko i wyłącznie ucząc się. Czas mijał, a on skończył swoją pracę. Podniósł się najciszej, jak potrafił i stanął za Anastasią, wpatrując się w ruchy jej dłoni i zachowania. Kiwał do siebie głową, czekając, aż skończy. Gdy wreszcie jej się do udało uśmiechnął się, poklepując ją po ramieniu. - Mogę? - Zapytał i gdy uzyskał zgodę sięgnął po amulet. Przyjrzał mu się badawczo i po chwili zwrócił go uczennicy. - Całkiem nieźle. Poprawiłbym kilka rzeczy, ale przypuśćmy, że skupimy się na tych szczegółach w przyszłym roku. Zaliczam pani przedmiot. Mam nadzieję, że runa będzie panią chronić i że rozważnie ją pani wybrała. - Wystawił dziewczynie ocenę i powiedział, że może już iść, chyba, że ma jakieś pytania. Gdy ta żadnego nie zadała, pożegnał się z nią. Wyciągnął książkę i zaczął lekturę, do której zabierał się od dawna. Sesja zakończona
Anastasia Fitzgerald, Layton Lestrange [z tematu]
|
Temat: Re: Gabinet prof. Lestrange | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |