NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Pokój wspólny

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptySob 11 Cze 2016, 19:12

Jakie zdziwienie go ogarnęło, kiedy światełko okazało się być autonomicznym obiektem... Czy to świetlik? A może jakaś wróżka, jak w bajkach? W dodatku księżyc dzisiaj tak pięknie świecił... Rurek spojrzał na chwilę na jego blade oblicze i uśmiechnął się. Czuł się teraz troszkę, jakby był w jakimś niesamowicie realistycznym śnie. Jakby cały świat się zatrzymał, a on mógł sobie przeżyć taką ot przygodę.
Podbiegł więc do światełka, które odbierał bardzo przyjaźnie, odkąd się okazało, że jest "samo". Ufał mu i nie podejrzewał, że oznaczać mogło cokolwiek złego. Poza tym różdżkę zawsze miał w pogotowiu. A także dobrze wyostrzone zmysły. Mógł usłyszeć i zobaczyć, jeśli coś zbliżałoby się teraz do niego... No właśnie. Zobaczyć. Rzucił ponownie na siebie Zaklęcie Kameleona. Nie był pewien, ale czuł, że światełko i tak go w jakiś sposób wykrywało.
Pan Losu
Pan Losu
NPC


PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptySob 11 Cze 2016, 19:12

The member 'Ururu Marquez' has done the following action : Rzut kością


'KOŚĆ K20' : 20
Mistrz Gry
Mistrz Gry
NPC


https://mortis.forumpolish.com/t209-sowa-mistrza-gry
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptySob 11 Cze 2016, 19:25

Uradowany, że masz przed sobą magiczne światełko, a nie jakiegoś innego człowieka pobiegłeś w podskokach za świetlikiem. W połowie drogi postanowiłeś rzucić na siebie zaklęcie kameleona, które okazało się być naprawdę udane. Zniknąłeś pod jego osłoną i popędziłeś za płomyczkiem, który zawirował w powietrzu radośnie, wyczuwając, że nadal go nie opuściłeś - wręcz przeciwnie, postanowiłeś przyłączyć się do zabawy.

Suspensorius: 4 posty działania
Zaklęcie kameleona: 6 postów działania

Ururu Marquez [z tematu]
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptySro 15 Cze 2016, 20:01

Ostatnie dni były dla Marqueza niesamowicie burzliwe i to nie z powodu SUMów, o których zdążył już zapomnieć. Ta intensywność zawirowań towarzyskich spowodowała, że znowu stał się niby pusty w środku, wiecznie uśmiechniętym dzieciakiem, który wypowiadał grzecznościowe formułki nie wierząc w nie, aby po chwili zupełnie nieumyślnie obrazić kogoś jakimś słowem i tym razem się nie przejąć zupełnie. Jego powoli rosnąca umiejętność odczytywania ludzkich emocji całkowicie uległa zresetowaniu, tak jak i wszystkie relacje towarzyskie. Pragnął odpocząć od tego wszystkiego. Ale najpierw chciał zakończyć wszystko, co rozpoczął.
Dlatego też umówił się właśnie dzisiaj z panną Bletchley. Przyniósł ze sobą dwa listy: walentynkowy oraz z zaproszeniem na bal. Zajął jeden z foteli, które w parze dumnie zajmowały kącik w pokoju wspólnym Ślizgonów, rozdzielone stolikiem o niewielkiej powierzchni. Położył na nim pergaminy, a następnie wyciągnął różdżkę, gotowy do działania. Mieli się spotkać po kolacji. Będąc jeszcze na Wielkiej Sali widział, kiedy Lenka opuszcza pomieszczenie, więc sam udał się do dormitorium niedługo po niej.
Siedząc tak spoglądał na wszystkie nieożywione obiekty, które wyglądały dość interesująco w blasku wiecznego ognia świec, które jako jedyne rozświetlały lochy.

@Lena Bletchley
Lena Bletchley
Lena Bletchley
Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous
OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację.

https://mortis.forumpolish.com/t459-sowa-leny#1204 https://mortis.forumpolish.com/t458-skrytka-numer-431#1203
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 16 Cze 2016, 19:00

A jakiż to problem żyć z nie swoją twarzą? Lenka nie miała większego problemu z życiem tak, jakby nic ją nie obchodziło. W sumie to tak właśnie niestety jest, że mało co przykuwa jej prawdziwą uwagę. Ururu miał farta - zainteresowała tę egoistkę czymś i sprawił, że miała ochotę na spotkanie. Co z tego, że w interesach? To przecież zawsze coś. O ile ona będzie się jakoś zachowywała. Umiała być miła, jeśli chce. Gorzej kiedy trafia się na dzień w którym miała totalnie gdzieś ludzi, którzy ją otaczają. Miała bardzo nie dobrą cechę - jeśli jakieś człowiek był jej obojętny to mogła go obrażać ile się da i niczego by to nie zmieniło. Z nim jednak nie znała się zbyt dobrze, więc... nie ma powodów do obawa jeszcze. Przecież niczym się nie przysłużył, by miała być niemiła, a także jednak chciał się spotkać i nauczyć ją tego, o co poprosiła. Jak na razie miała więc powód, by być uroczą blondynką.
Wreszcie, kiedy ujrzała chłopaka na umówionym miejscu podeszła do niego. W o dziwo niezłym nastroju, a raczej neutralnym. Ślizgon był niezwykły, ale wydawał się nie być jednym z tych osobników, które sprawiają, że panna Bletchley dostaje ataku szału i musi wybuchnąć niczym wulkan.
- Hej - rzuciła tylko, chcąc nawiązać jakiś kontakt z nim. Miała swój list z tajemniczym zaproszeniem i jakiś list od Alexandra. Tak do ćwiczeń w razie czego. Nie była pewna, czy którykolwiek się przyda, ale lepiej być przygotowanym, prawda? Kiedy już się człowiek zechce łaskawie czegoś nauczyć to powinien się do tego chociaż trochę przyłożyć, więc Lena również nie olała sprawy. Naprawdę zależało jej na tym, by poznać to zaklęcie. Miała tylko nadzieję, że będzie pracować w znośnej atmosferze, co by przypadkiem się nie pozabijali nagle...
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 16 Cze 2016, 19:47

W końcu przyszła dziewuszka, z którą zaczął się umawiać już w marcu. Planował uważnie ją obserwować i analizować jej zachowanie... ale niestety już go psychologia dziewcząt nie interesowała. Uśmiechnął się do Lenki szeroko.
- Dobry wieczór - przywitał się wstając, zgodnie z dobrym wychowaniem, po czym wskazał jej odruchowo drugi z foteli. Cóż. Pewnie i tak by na nim usiadła.
Kiedy już zajęła miejsca, sam również powrócił do pozycji siedzącej, zerkając na przyniesione przez nią listy.
- Najpierw proponuję sprawdzić zaproszenia... - zaczął biorąc do ręki jeden ze swoich listów. - Nie wiem, czy wspominałem, ale zaklęcie ma jedną wadę. Oprócz tego, że trudno jest je opanować, ukazuje autora tekstu tylko wtedy, jeśli go znamy... Na szczęście w tym wypadku mamy niedużo możliwości. Osobiście podejrzewam, że to ktoś z naszego roku... Zaklęcie nie wymaga specjalnych ruchów, wystarczy dotknąć różdżką kartki i je wypowiedzieć - powiedział, po czym ułożył ładniej list na stoliku. Następnie delikatnie dotknął go swoją różdżką i ze skupieniem wypowiedział nazwę zaklęcia. - Verum de scriptis.
Liczył, że na liście pojawi się nazwisko nieśmiesznego śmieszka, który próbował zeswatać dwóch hipsterskich Ślizgonów.
Pan Losu
Pan Losu
NPC


PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 16 Cze 2016, 19:47

The member 'Ururu Marquez' has done the following action : Rzut kością


'KOŚĆ K20' : 13
Mistrz Gry
Mistrz Gry
NPC


https://mortis.forumpolish.com/t209-sowa-mistrza-gry
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 16 Cze 2016, 23:19

Na dole listu, wyjątkowo koślawym (bo należącym do autorki pismem) wykreślone zostało... Mercedes Bélanger. Imię i nazwisko należało do dziewczyny z waszego rocznika, znanej z robienia wszystkim zabawnych jedynie dla niej dowcipów i niebanalnej urody - marchewkowe włosy zaplecione w sterczące, grube warkocze, piegi i pryszcze, wielkie okulary przypominające denka od słoików w drucianych oprawkach i krzywy chód były jej cechami rozpoznawczymi. Gryfonka nie była w szkole zbyt popularna i lubiana.
Lena Bletchley
Lena Bletchley
Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous
OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację.

https://mortis.forumpolish.com/t459-sowa-leny#1204 https://mortis.forumpolish.com/t458-skrytka-numer-431#1203
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptySob 18 Cze 2016, 20:21

Lena nie odczuła tego upływu czasu. Niby nie należy do specjalnie cierpliwych, ale jednak kiedy jest potrzeba to może wyczekiwać latami. W końcu kiedyś znajdzie się dobry moment, bo musi. Grunt, że w ogóle się spotkali, bo równie dobrze oboje mogli zapomnieć o całej sprawie i żyć sobie dalej, jakby się nigdy nie poznali. List jednak był na tyle intrygujący, że przejście obok niego obojętnie było głupotą. Ktoś robi sobie mało śmieszne żarty i liczy na to, że nabierze wszystkich. Czy naprawdę tacy kretyni jeszcze chodzą po tym świecie? Jeśli ktokolwiek byłby tak naiwny, że wierzy w istnienie kogoś zbyt nieśmiałego, by zostać zaproszonym przez niego na bal to... cóż, Lenka gardziła takim osobnikiem mocno.
Zajęła wskazane miejsce na którym, tak od początku chciała usiąść właśnie tam, więc nawet wskazanie niewiele nie zmieniło prócz tego, że przynajmniej z tym nie będą mieli problemu, prawda? Dobry początek, wszyscy wciąż żyją.
Potem też było całkiem nieźle. Obserwowała go w milczeniu i z ogromną uwagą. Chciała pojąć, jak to działa, żeby w przyszłości od razu móc wyżyć się na durnocie, której przyjdzie do głowy takie coś. Żałowała tylko, że zaklęcie wskaże tylko znanego adresata, ale to zawsze coś, co przybliży ją do odpowiedzi i odkryje przed nią tajemnice pod tytułem "czy moi znajomi to debile?". Patrzyła na jego poczynania i ich efekty. Fascynujące. Szkoda, że jej to nazwisko za wiele nie mówiło. Była zaledwie świadoma istnienia kogoś takiego.
- Jesteś pewny, że się udało? A jeśli tak to możesz mi coś opowiedzieć o tej osobie? - Jakimś cudem nie użyła obelgi przy opisie tej istoty. Brawo dla panny Bletchley za jakąś garstkę opanowania. Czyżby umiała się jakoś zachować? Och tak, oczywiście, że potrafi. Kiedy jej się zachce i przypomni, że tak wypada. Miała tylko nadzieję, że jej towarzysz nie będzie zbytnio zły na fakt, że chciała po prostu informacji, a nie pogaduszek towarzyskich.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptySob 18 Cze 2016, 22:24

[Sorki, że popędzałam, a sama rzucam taką kiepścizną :gnije: ]

Marquez na pogaduszki nie liczył. Już się nagadał za wszystkie czasy w ciągu ostatniego miesiąca.
- Mercedes Bélanger - mruknął na głos, jakby usłyszenie tego nazwiska pozwoliło mu przypomnieć sobie, kim jest dany osobnik. I udało mu się. - Gryfonka z naszego rocznika - uśmiechnął się standardowo. Miał już z tą dziewczyną do czynienia. Na jednym z pierwszych roczników stroiła sobie z niego żarty, których wtedy jeszcze nie rozumiał. To był chyba jeden raz, kiedy jego koledzy Ślizgoni przyszli mu z pomocą. Pogonili dziewczę tak, że widział ją tylko z daleka. - Nikt specjalny - dodał odkładając na bok list. Czy liczył na to, że to jakiś Ślizgon? Cóż, to byłoby łatwe do domyślenia się. Gryfonki się nie spodziewał.
- Teraz ty spróbuj. Dotykasz różdżką papieru i Verum de scriptis - powiedział. Był ciekaw, jak dziewczynie pójdzie. W końcu to było trudne zaklęcie, zapewne za pierwszym razem jej nie wyjdzie i będzie musiała użyć go kilka razy.
Lena Bletchley
Lena Bletchley
Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous
OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację.

https://mortis.forumpolish.com/t459-sowa-leny#1204 https://mortis.forumpolish.com/t458-skrytka-numer-431#1203
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 23 Cze 2016, 19:30

To przynajmniej w tym się dobrali. Lena była wściekła na świat i ludzi. Szkoła irytowała ją bardziej niż mogła przypuszczać. Nie należała do głupich ludzi. Miała tylko problem z wszystkimi innymi żyjącymi istotami, które rozpraszają jej uwagę zbyt skutecznie. W dodatku troszkę lekcji opuściła przez własne nierozgarnięcie. To wszystko w połączeniu z głupimi ludźmi, którzy robią durne żarty nie tworzyło super atmosfery. Wręcz przeciwnie - każde potencjalne spotkanie z inną istotą utrudniało jej poprawę, bo zawsze znajdował się kolejny powód do popsucia jej humoru.
Gryfonka, ich rok, nieistotna? Bezsensu. Co oznaczało, że albo dziewczyna miała coś do niej, a ona ledwo przypomina sobie jej istnienie, co nie jest świetną wersją albo owa istota miała coś do tego Ślizgona. Istnieje też opcja numer trzy, że ten twór natury żył w przekonaniu, że życie stanie się ciekawsze, kiedy zmarnuje jego część na coś tak idiotycznego, jak żart, który nawet nie ma prawa nosić takiego tytułu. Która opcja jest dobra? Czy zależy jej jakoś bardziej na odkryciu tego? Średnie miała przekonanie, co do tego. W sumie to chyba naprawdę było jej to obojętne, ale przynajmniej okazywało się to jakimś zajęciem, więc... cóż, nieważne. Po prostu trudno powiedzieć. Nie zdecydowała jeszcze, czy ją to obchodzi, więc wykonała to, co powiedział, przemilczając sprawę Gryfonki na dłuższą chwilkę.
- Verum de scriptis - I tak o to po tych słowach liczyła po prostu na jakiś efekt. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Pan Losu
Pan Losu
NPC


PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 23 Cze 2016, 19:30

The member 'Lena Bletchley' has done the following action : Rzut kością


'KOŚĆ K20' : 16
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 23 Cze 2016, 20:18

Ururu zaczął rozważać egzystencję Gryfonki, która postanowiła się nimi zabawić. Jednak jego myśli po prostu usiadły, włączyły guziczek "START" i chociaż oficjalnie rozpoczęły analizę, a nawet przewijały jakieś obrazy w oczach jego umysłu, to tak naprawdę był to tylko pic na wodę, bo miał głęboko gdzieś ową osobę oraz to, co nią kierowało. Jakby nie miał co robić.
Zapewne nie spotkałby się z Lenką, a listy przekwitałyby w szufladzie licząc na dzień, kiedy to Marqueza zaleje tak niewyobrażalna nuda, że zwróci na nie łaskawie swoją uwagę. Niestety rozmawiał ze ślizgońską panienką na balu, w pewien sposób się "umówili", a on raczej wywiązywał się z takich rzeczy. Bo też niewiele zobowiązań wobec innych kiedykolwiek posiadał.
Liczył, że zakończą to szybko, aczkolwiek jeśli faktycznie marzyła o nauce zaklęcia... cóż, mogła się przeliczyć. Obserwował kątem oka jej ruchy, słuchał uważnie, jak wypowiada formułkę, lecz nic się nie stało. To było do przewidzenia.
- Tak jak myślałem, to zaklęcie jest bardzo trudne, nie ma szans, żebyś się go nauczyła w ten sposób - powiedział bawiąc się swoją różdżką. Obracał patyczek w dłoni zerkając z ukosa na dziewczę.
Dużo mu zajęło opanowanie tego zaklęcia, ale nawet nie zwrócił na to uwagi. Dlatego jakoś łatwo zapomniał ten fakt, który wrócił do świadomości dopiero teraz. Czemu sobie wcześniej nie przypomniał? Może po prostu tak desperacko pragnął nawiązać kolejną nową znajomość? Obietnica nauczenia zaklęcia pozwoliła mu zachować przy sobie przypadkową osobę?
- Przepraszam, nie zdałem sobie z tego sprawy wcześniej. Może jednak sam sprawdzę nadawcę - rzucił ze swoim standardowym uśmiechem. Chciał już wyciągnąć dłoń po list, kiedy to jakiś wychodzący na korytarz Ślizgon wpuścił do pomieszczenia ptaka. I to nie byle jakiego, bo Ptaka. Miodowe oczka Marqueza przeskoczyły na trudnego do opisania jednym słowem latającego zwierzaka. Rybołów dosyć elegancko, jak na swoje wymiary i małą przestrzeń, jaką obrał na swoje lądowisko, przycupnął na stoliku rozdzielającym młodych Ślizgonów. Przy jego nóżce spoczywała koperta... gruba koperta, która wydając dźwięk przy opadaniu na powierzchnię twardą dała znać, że jej zawartość nie jest w stu procentach papierowa.
Sytuacja zrobiła się trochę nerwowa. Największe prawdopodobieństwo było takie, iż była to przesyłka od ciotki, która dość sporo czasu nie dawała znaku życia. Właściwie to niedługo stuknie pół roku. Mogłoby to być również coś od Mistrza J.Lo... Na tej myśli Ururu postanowił się zatrzymać. Dawno nie spotykał się ze swoim ulubionym profesorem. Może ten coś przysłał mu jako zadośćuczynienie? Chłopak ostrożnie odczepił zawiniątko od stopy zwierzaka, który od razu podleciał pod drzwi, czekając na okazję do ucieczki.
Drżącymi rękoma otworzył kopertę i momentalnie zbladł, kiedy zobaczył jej zawartość. Wysunęła mu się trochę z pomiędzy palców, a tkwiące w niej niewielkie lusterko wypadło na chłopięce kolana. Ururu wziął naprawdę głęboki wdech.
Nie chciał tego czytać.
Ale oczywiście ciekawość była silniejsza, niż dbałość o komfort emocjonalny.
Wyciągnął szybkim ruchem karteczkę niezapisaną jakoś specjalnie mocno. Z jednej strony go to uspokoiło, a z drugiej wręcz przeciwnie. Wyjaśnienie było takie proste, czy może jednak z niego zrezygnowała? Miodowe oczy nieśmiało rozpoczęły odczytywanie słów zapisanych na kartce.

Kochany Ururu,
Myślę, że nie będzie nam ono już potrzebne. Daj je lepiej innej przyjaciółce. Takiej, która na to zasługuje.
A.


Dopiero, kiedy skończył czytać po raz drugi zauważył, że łzy pociekły mu już z oczu dość grubym strumieniem. Wytarł szybko twarz rękawem starając się panować nad sobą.
Ma oddać lusterko innej przyjaciółce?
Innej przyjaciółce?
Przecież wiedziała, że nie ma innej.
Że ma tylko ją.
Dojście do tego wniosku sprawiło, że chłopcu aż zakręciło się w głowie. Nie miał rodziny, znajomych. Ciotka mu nie odpisywała od miesięcy, Mistrz nie miał nawet chwili czasu, Dominik... z nim to nigdy nic nie wiadomo, może nawet nie było go już w Hogwarcie. Nie widział go na żadnym egzaminie. Miał tylko Addyson. Tylko ją. A ona go nie chciała.
- Dlaczego? - zaszlochał upuszczając list na stolik. Pochylił się i schował twarz w dłoniach. Lekko się trząsł, jego myśli biegały niespokojnie. Starał się uspokoić, ale nie mógł. Zapomniał już nawet o siedzącej obok Lence i o miejscu, w jakim siedzieli. Przynajmniej los był na tyle łaskawy, że akurat nikt poza nimi, w pokoju wspólnym ślizgonów się nie znajdował.
Lena Bletchley
Lena Bletchley
Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous
OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację.

https://mortis.forumpolish.com/t459-sowa-leny#1204 https://mortis.forumpolish.com/t458-skrytka-numer-431#1203
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyCzw 23 Cze 2016, 22:41

Lenka nie była tak rozrzutna w rozporządzaniu swym własnym czasem, by analizować egzystencję tej Gryfonki. To była kwestia drugorzędna. Chodziło raczej o to, czemu ktoś musiał zajmować jej czas. Z jakiego powodu? W jakim celu? Coś konkretnego, czy bezsens? Jej analiza kierowała się tylko w stronę jej własnego "ja". Jak wszystko. Taki jej urok - wrodzony racjonalny egoizm, egoizm i makiawelizm - taki pakiecik. Lubiła wiedzieć wszystko, co jest jakkolwiek z nią powiązane. Uwielbiała także robić dobre wrażenie. Stąd też jej obecność tutaj. W dodatku jej własny interes. Tak, ona bardzo ich pilnowała. Pewnie dlatego szlag ją trafił, jak chłopaczek oznajmił jej, że i tak nici z tego. Czas. Ten cenniejszy niż złoto czas został sprofanowany! ZMARNOWANY! Przez kogoś takiego, phi. Przypadkowy człowieczek z balu, a ona mu zaufała. Nie wiedziała, czy bardziej jest wściekła na to, że w ogóle zwróciła na niego uwagę, na to, że zechciało jej się wielce spotkać z nimi, czy po prostu na siebie, że kiedykolwiek mu odpowiedziała cokolwiek chociaż jednym słowem. Z wielką chęcią wbiłaby mu różdżkę, którą się bawił w oko albo inny otwór. Najlepiej tak, by przebić na wylot. Szlag ją trafił. Mimo tego wiedziała, że nie warto doprowadzać się do furii i wyładować jej na nim. To skończyłoby się okropnie. Pewnie jej sytuacja w szkole byłaby jeszcze bardziej beznadziejna niż już jest, więc... tak, księżniczka własnego "ja" i "ja w centrum świata" musiała zacisnąć pięść, powstrzymać się od rzucenia jakiegoś zaklęcia, które sprawiłoby, że ten osobnik pożałowałby marnowania jej czasu i zebrać siły na uśmiech. W końcu to zawsze pomaga. Za uśmiechami może kryć się milion rzeczy. Tak jak teraz na przykład chęć brutalnego mordu na jakimś imbecylu.
Nienawidziła marnować swojego czasu, a teraz kiedy miała trochę wolnego został on tak bezużytecznie wykorzystany. Tłumaczący się Ślizgon nie poprawiał sytuacji. Miała gdzieś jaki jest powód. Jak dla niej to mogłoby być nawet pradawne zaklęcie, a i tak dostałaby szału. Wolała natychmiastowo "kawę na ławę", że to się nie uda, a nie takiego spotkanie, by posiedzieć przez moment razem bez żadnego większego celu, skoro od \początku skazany był na porażkę.
I jeszcze jakieś cholerne ptaszysko. Jeszcze jakieś niespodzianki tego dnia? Ach tak? Oczywiście? Świetnie Losie, od dziś dostajesz tytuł największej dziwki na świecie, bo puszczasz takie zdarzenia w pakiecie egzystencji Lenki, że już naprawdę miała ochotę uciec z tego burdelu jakim jest jej własne otoczenie. Miała gdzieś, że to mógł być list, który odmieni życie tego człowieka. Wiedziała, że nie jest jej, a że jej uczuciowość to skomplikowana sprawa to... cóż, nie mogła chwilowo obdarzyć żadnym pozytywnym uczuciem chłopaka, który zabił jej czas. Morderstwo nawet metaforyczne wciąż bolało ją niemiłosiernie. Panienka Bletchley kochała, kiedy wszystko idzie po jej myśli. Miała nawet ochotę zebrać się już i raz na zawsze zniknąć z życia tego człowieka, gdyby nie fakt, że zaczął zachowywać się tak dziwnie, że nawet ona nie mogła wyjść w milczeniu zarzucając swoją blond czupryną do tyłu, jakby nic się nie wydarzyło.
Och, nie. Tylko nie nadmierne uczucia. Tylko nie to. Lenka nie lubiła tego. Takich wydarzeń, które wymuszały kontakt z drugim człowiekiem i to nie byle jaki. Tutaj trzeba było ładnie współczuć i okazać wyrozumiałość. Coś, co Lenie ledwo przez głowę przechodzi, przez usta praktycznie wcale, a przez serce to już 1/100 tego, kiedy ma do czynienia z obcym. Gdyby to był ktoś bliski to inna sprawa, ale tak? Tak to miała ochotę powiedzieć mu, że sobie na to zasłużył, bo ją wkurzył. Ale tak nie wolno, bo level reputacji by spadł. Wymyśliła więc, że dalej będzie sobą, tyle że ominie pewne szczegóły swojej wypowiedzi. Jest Ślizgonką, ma naturalne prawo do tego, by nie być w 100% uczuciowa, no nie? Chociaż takie malutkie...
- Umarł Ci ktoś, czy coś? Kiedy dukasz jedno słowo to człowiek nawet, jakby chciał to niezbyt może udzielić Ci odpowiedzi. Nie wspominając już o tym, że list do Ciebie nie przemówi, więc chyba wypada pogadać jednak z kimś, kto jest obok - Nie żeby chciała. Uśmiechała się pocieszająco, a w środku jej serduszko radowało się z faktu, że komuś też popsuł się dzień i że jest to ktoś, kto jej dobił. Karma wraca i te inne sprawy. A przy okazji może dowie się czegoś ciekawego. Miała tylko nadzieję, że jednak nikt nie umarł. Bo wtedy to dupa blada, nie będzie już kompletnie wiedziała, co ze sobą zrobić.
Ururu Marquez
Ururu Marquez
Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik V

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosna
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptis
OPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko...

https://mortis.forumpolish.com/t479-ptak-ururu#1492 https://mortis.forumpolish.com/t487-notatnik-ururu https://mortis.forumpolish.com/t477-skrytka-nr-2000#1482
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 EmptyPią 24 Cze 2016, 11:18

Czy Marquez żałował tego, że zabrał Lence cenny czas? Nie. W końcu mimo wszystko dowiedzieli się, kim był nadawca listu. Ale mógł jej zawsze o tym napisać tylko, prawda? Mógł. Ale po co, skoro miał możliwość spotkać się. Chciał zakończyć tym samym swoje już zbyt burzliwe życie towarzyskie. Na szczęście zbliżały się wakacje i czekało go życie jeszcze bardziej zamykające się w haśle "odludek", niż podczas roku szkolnego. Siedział wtedy w apartamencie ciotki umilając sobie życie spacerami do biblioteki, gdzie również czasami przebywał. Naprawdę niewiele było letnich dni, w których miał okazję się do kogoś odezwać. Tylko słowa powitania i pożegnania skierowane do czasami spotykanej bibliotekarki, czasem do jakiegoś sprzedawcy, kiedy to wybierał się do sklepu. Kursy na które chodził również nie wymagały od niego użycia mowy. Były to tylko wykłady. Miał możliwość chodzenia na konsultacje i ćwiczenia, jednak zrezygnował z nich jakieś dwa lata temu, gdyż chodziły na nie tylko osoby z totalnymi brakami umiejętności. Szkoda mu było marnować czasu. Wtedy może bardziej by się odzywał. A po tym, co ostatnio przeżył zacznie unikać sposobności do rozmowy jeszcze bardziej, gdyż gdzieś na granicy jego świadomości i podświadomości latała swobodnie przesłanka "Koniec kontaktów z ludźmi".
Chciał zakończyć wszystkie swoje relacje, widocznie również inni chcieli zrobić to samo z relacją z nim. Niestety nie okazało się to chyba dobrym wyjściem, bo czuł się teraz jeszcze gorzej. Czy kiedykolwiek będzie tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało? Jakby nie poznał Addyson i wszystkich innych osób? I dlaczego Lena postanowiła się teraz jeszcze odezwać przerywając jego agonię, która i tak się po niego upomni.
Oderwał dłonie od twarzy (bądź twarz od dłoni) prostując się nieco w fotelu. Rzucił jej spojrzenie spłoszonego zwierzęcia.
- Czemu coś do mnie mówisz? - spytał wchodząc w swój tryb wypowiadania słów bez uprzedniej analizy. Czasami tak robił, kiedy był pod wpływem wyższych stanów emocjonalnych. A raczej po prostu innych stanów niż zwykły. Zapał lusterko, które spoczywało na jego kolanach i obrócił je w dłoniach. Czemu mu je oddała. Czemu. Nie wyjaśnili przecież tego, co zaszło na błoniach... A może stwierdziła, że jest za głupi na to? Że nawet jak mu powie, to nie zrozumie?
Łzy wciąż tłoczyły się na Marquezowych policzkach, a wzrok powrócił na Lenkę. Nic nie rozumiała, ale oferowała rozmowę. Bo tyle udało mu się odczytać z jej pośredniego przekazu. Co z niej był za Ślizgon? Powinna go wyśmiać. Powinna sobie odejść zażenowana tym, co właśnie zobaczyła, prawda? A może to jakiś nowy rodzaj nękania? W każdym razie Rurek ograniczył swoje zaufanie do dziewczyny. Wpatrując się w nią, przesunął ostrożnie list, który właśnie otrzymał, w jej stronę. Niech przeczyta. Czy dostrzeże tragizm sytuacji pomiędzy zapisanymi na kartce literkami?
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny - Page 4 Empty

Pokój wspólny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Similar topics

-
» Pokój wspólny
» Pokój wspólny
» Pokój wspólny
» Pokój wspólny Ślizgonów - Ururu i Isabelle
» Pokój numer 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Lochy :: Pomieszczenia Slytherinu-
Skocz do: