NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Pokój wspólny

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
Administrator fabularny
Administrator fabularny
NPC


PisanieTemat: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyWto 29 Gru 2015, 16:29

Duży, acz chłodny pokój udekorowany zieloną tapetą i udrapowanymi szaro-srebrnymi tkaninami. Jedno z nielicznych miejsc, gdzie stężenie ślizgona na metr kwadratowy przekracza dopuszczalne normy. Posiada niewielkie okna ulokowane u zwieńczenia ścian, te jednak wychodzą na jeziorną głębię, dlatego przepuszczają jedynie zielonkawe, słabe światło promieni przedzierających się przez zamuloną toń. Efekt potęgowany jest także obudowanymi zielonym kryształem lampami, które, uczepione sufitu, rozświetlają mrok podziemi. Meble są tu na jednakową, surową modłę charakterystyczną dla bogatych magicznych rodów – wszak zdecydowana większość adeptów domu z takich się wywodzi. Mahoniowe, maczane w dziegciu i szlifowane drewno stylizowane jest na wczesny gotyk, jednak zamiast atłasowej wyściółki wrażliwym zadkom uczniów wystarczyć muszą wełniane, płaskie poduchy wyszywane w kwiatowe wzory. Głównym motywem zdobniczym są tu portrety o surowych twarzach i ciężkim spojrzeniu, z królującą nad wszystkimi ramą zawierającą wyobrażenie Salazara w czasach swej młodości. Ściana z nim znajduje się jednak na uboczu, zdecydowanie zbyt daleko centralnie ustawionych kanap obłożonych misternie zdobionym pledem. Przejście przez ścianę w lochach kieruje prosto do salonu, który ze swej prawej strony rozwidla się na zejścia do niżej położonych kondygnacji sypialnych.


Ostatnio zmieniony przez Administrator fabularny dnia Pią 06 Maj 2016, 20:58, w całości zmieniany 1 raz
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyWto 09 Lut 2016, 16:40

Ten dzień należał do męczących. Nie wiedziała, czy do dobrych, czy złych, ale na pewno do męczących. Po zaklęciach ucięła sobie niezwykle przyjemną pogawędkę z Anastasią, co na pewno można uznać, za plus. Potem wyskoczyły do kuchni na gorącą czekoladę, po drodze spotykając Isabelle. Ku jej zaskoczeniu dziewczyny pożarły się trochę, a na jej głowę spadło trzymanie sytuacji w ryzach i ugłaskiwanie ich. To ją niezwykle wyczerpało. Nawet nie sądziła, że na linii Malfoy - Fitzgerald pojawią się takie spięcia. Potem zorientowała się, że w tym całym zamieszaniu zgubiła gdzieś swój dziennik, ale nie miała czasu go szukać. Lekcje rosyjskiego z profesorem Bułhakowem po zajęciach pochłonęły większą część jej popołudnia, a resztę spędziła na bieganiu po zamku, próbując złapać Spectre. W końcu dogoniła ją na szczycie wieży zegarowej i mimo nieludzkiego wysiłku, jaki musiała włożyć we wspinaczkę, wyszła z tego starcia zwycięsko.
Zmęczona, głębokim wieczorem, a nawet nocą, z kotką w ramionach dotarła wreszcie do dormitorium. W jej pokoju dziewczęta już spały, ale Black nie miała jeszcze ochoty na sen. Zamiast tego zmieniła po prostu mundurek na jej dopasowaną koszulę nocną za kolano wykonaną z najlepszej, jasnobłękitnej satyny, godną arystokratki. Wzięła jeszcze pudełko ręcznie robionych czekoladek belgijskich, które ostatnio przysłała jej matka i cichutko zeszła z powrotem do pokoju wspólnego, by tam rozsiąść się na kanapie tuż koło kominka, w którym wesoło płonął ogień i trzaskały polana. Spectre wskoczyła jej na kolana i ułożyła się, mrucząc i domagając głaskania. Morrigan położyła nogi na stoliku, otworzyła czekoladki i z uśmiechem zaczęła przeczesywać długie, miękkie futro kotki, a jej humor znacznie się polepszył, mimo jej zmęczenia i zaginionego dziennika. Szkoda jej go było. Miała tam tyle szkiców, tyle zdjęć... Uśmiechnęła się na samo wspomnienie zdjęć jej posiadłości, połonin, granianów... A także chłopaków i jej własnych fotografii, zwłaszcza tych kompromitujących, na przykład jak wymiotuje ślimakami do wiadra, których żadne oczy prócz jej i kuzynów nie widział na oczy. Ogarnęła ją nagła nostalgia i zaczęła rozpamiętywać ciepłe wakacje i mroźne przerwy zimowe u Piotra, w jej dawnym domu.
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyWto 09 Lut 2016, 20:32

Było już późno, gdy Malfoy wracał z Pokoju życzeń po spotkaniu z Anastasią Fitzgerald. Dość intensywnym i pełnym niespodziewanych sytuacji spotkaniu. Teraz, gdy emocje już całkowicie opadły i zamiast młodzieńczych fantazji i pragnień, powróciła chłodna kalkulacja, chłopak zaczynał się zastanawiać czy dobrze zrobił, ukierunkowując ich relację w ten sposób. Co prawda widać było, że dziewczyna też tego chciała. W przeciwnym razie nie doszłoby do tej całej sytuacji. Ale jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że być może wszystko to toczyło się i w dobrym kierunku, jednakże zdecydowanie zbyt szybko. Przecież niedawno jeszcze stali po przeciwnych stronach barykady. W gruncie rzeczy dalej stoją, gdyż nie wyobrażał sobie tego, aby nagle miał zacząć być w jednej "paczce" ze szlamami, z którymi to przyjaźniła się Anastasia. A nie wyglądało też na to, że dziewczyna tak po prostu z nich zrezygnuje.
Mascius robił teraz za swojego rodzaju wielbłąda. Przez ramie przewieszona była torba z farbami i pędzlami, pod pachą niósł swój obraz, uważając na to aby go nie poniszczyć w żaden, nawet najmniejszy sposób. W wolnej dłoni trzymał notatnik, który znalazł przy pokoju wspólnym ślizgonów, gdy wychodził na spotkanie z gryfonką. Przypomniał sobie o nim dopiero w drodze powrotnej, dlatego też dopiero teraz zaczął go pobieżnie przeglądać, by zorientować się do kogo należy i zwrócić zgubę. Był z tym jednak spory problem, gdyż notatki zapisane zostały w innym języku i Malfoy w ogóle nie rozumiał co czytał. Skupił się zatem na przeglądaniu zdjęć oraz szkiców, które były także obecne w tym dzienniku. A im dłużej je oglądam, tym wyraźniejszy stawał się jego uśmiech. Po samych zdjęciach wiedział(?) do kogo należy zguba, jednakże było coś, co zwróciło jego szczególną uwagę.
Rysunek przedstawiający nikogo innego, jak jego samego, ze szczerym uśmiechem na ustach. Zatrzymał się na chwilę, by móc lepiej się przyjrzeć. Ściągnął nieco brwi i zamyślił się nad tym wszystkim. Zawsze traktował Morrigan jak swoją najlepszą przyjaciółkę, była mu niemal tak bliska jak siostra. I chociaż nigdy tego oficjalnie nie powiedzieli, to wiedział, że ona myślała o nim podobnie. Niemniej szkic ten wprawił go w lekkie zakłopotanie. Doskonale znał magię i emocje, które kryją się za rysunkami czy obrazami. I teraz też wiedział, że mogło się kryć za tym coś zdecydowanie innego, nieco bardziej głębszego.
Gdy w końcu przekroczył próg pokoju wspólnego, od razu dostrzegł nikogo innego jak Morrigan, skąpo ubraną, siedzącą z nogami na stole przy kominku. Malfoy przystanął na chwilę bacznie ją obserwując, czując przy tym niewielkie igiełki niepewności. Wziął jednak głęboki oddech i wyrzucił z głowy wszelkie niepotrzebne myśli.
- Morrigan, nie śpisz jeszcze. - Rzucił w jej stronę i podszedł nieco bliżej, stawiając obraz obok kominka. - Cześć Spectre. - Dodał i wyciągnął rękę w stronę kotki z zamiarem jej pogłaskania.
Nigdy nie był co prawda do końca pewien tego, czy zwierzak tym razem da mu się dotknąć, czy też dobitnie pokaże, że ma się trzymać od niej z dala.
- Mogę się dosiąść, czy wolisz pobyć sama? - Zapytał całkiem szczerze, gdyż bywały okresy, w których on wolał pozostać całkowicie sam. Być może Morrigan miała podobnie i dzisiejsza noc należała właśnie do tych, gdzie chciała raczyć się ognikami z kominka tylko ze swoją kotką na kolanach.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyWto 09 Lut 2016, 21:18

Właśnie pakowała sobie kolejną czekoladkę do ust, kiedy usłyszała znajomy głos. Podniosła wzrok, a jej oczom ukazał się nikt inny, jak Malfoy. Musiała wyglądać w tym momencie niezwykle głupio. Z buzią pełną czekolady, durnowatą, zaskoczoną miną i w samej koszuli nocnej. Morrigan mimowolnie oblała się rumieńcem, choć jej piżama zakrywała co trzeba i sięgała nieco za kolana, przełknęła szybko to, co miała w ustach i miała nadzieję, że chłopak nie zauważył czerwieni malującej się na jej policzkach.
- Och, Mascius - wykrztusiła w końcu, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. - Też, hm... Nie sądziłam, że jeszcze jesteś na nogach...
Właściwie nie sądziła, że ktokolwiek o tej porze jeszcze przebywał poza dormitorium. A że w pokoju wspólnym była tylko ona, wywnioskowała, że cała reszta już grzecznie chrapie w swoich łóżeczkach. Niestety myliła się i teraz musiała jakoś pokonać zażenowanie wynikające z faktu, że właśnie została nakryta na objadaniu się słodyczami po nocy w samej bieliźnie.
Kotka wyjątkowo dała się pogłaskać Malfoy'owi, mrucząc przy tym głośno. Morrigan uśmiechnęła się mimowolnie i przebiegła palcami po jej grzbiecie. Spectre najwyraźniej nie miała ochoty okazywać jej zbytniej czułości w obecności innych, bo zaraz wstała z kolan właścicielki, otarła się na pożegnanie głową o jej ramię i zeskoczywszy z kanapy popędziła do żeńskiego dormitorium.
- Zapraszam - odparła po prostu ze swoim typowym, subtelnym i tajemniczym uśmiechem wskazując mu miejsce obok.
- Czekoladkę? - dodała jeszcze, nieco nieśmiało przesuwając w jego kierunku pudełko. Nie było tak, że chciała być sama. Po prostu była zmęczona i chciała nieco odpocząć. A musiała przyznać, że osobowość Malfoya należała raczej do tych kojących. Nie był nieznośnie głośny, ani przesadnie angażujący. Mogła z nim milczeć bez skrępowania. Właściwie to jego nagłe przybycie nawet ją ucieszyło. Wywołało natychmiastowy uśmiech, choć może nie na twarzy, to na pewno taki wewnętrzny. Zbyt panowała nad swoją mimiką, by szczerzyć się na jego widok jak głupi do sera.
Korzystając z tego, że Spectre zwolniła jej kolana, Black zmieniła pozycję na nieco wygodniejszą - ułożyła ręce na oparciu kanapy, opierając na jednej głowę, a nogi zdjęła ze stolika i jedną z nich podkuliła pod siebie, tak, by siedzieć przodem do swojego przyjaciela. Zlustrowała go jeszcze spokojnym spojrzeniem i przeczesała palcami swoje włosy, w pełnym gracji mimowolnym odruchu.
- Malowałeś? - zagadnęła, dostrzegając trzymane przez niego płótno i torbę ze wszelkimi artystycznymi utensyliami. Zazdrościła mu tej umiejętności. Ona potrafiła posługiwać się tylko ołówkiem i węglem. Z resztą, nie miałaby cierpliwości do ślęczenia kilka godzin nad jednym rysunkiem. Już większe prace ołówkowe ją męczyły. Dlatego zamiast rozwijać się w tym kierunku, szkicowała szybkie momenty, urywki z życia. Czasem przenosiła je na większy format z dbałością o najmniejszy szczegół, ale rzadko się jej to zdarzało.
Wpatrywała się w niego intensywnie, czekając na odpowiedź. Była niezwykle ciekawa, cóż to za dzieło wyszło tym razem spod jego pędzla. Dla niej oglądanie czyichś obrazów było jak zaglądanie przez okno do ich duszy. Choć czasem artyści próbowali odcinać się od swoich uczuć, albo tworzyć coś pozornie z nimi niezwiązanego, ona wiedziała, jak dostrzec to, co ukryte. Jak dostrzec w pojedynczym pociągnięciu pędzla niepewność, albo w jednej kresce węglem radość. W końcu też była artystką. Niedbałą i prędką, ale artystką. Za taką przynajmniej lubiła się uważać.
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyWto 09 Lut 2016, 21:50

Nie trzeba było go namawiać, aby skorzystał z zaproszenia Morrigan. Zdecydowanie lubił jej towarzystwo, niezależnie od tego czy latali obok siebie na miotłach, dogryzali sobie między przerwami kolejnych zajęć, czy też - jak tutaj - po prostu spotykali się w pokoju wspólnym nocą, gdy wszyscy już spali. Teraz jednak nie czuł się w pełni swobodnie w jej towarzystwie. Jak widać jeszcze nie do końca wyzbył się emocji, które odczuwał w pokoju życzeń, a rysunek znaleziony w dzienniku, który niewątpliwie należał do Morrigan, tylko potęgował to uczucie. Nie wiedział co miał myśleć na ten temat, zdecydowanie nie wiedział. Bał się również samej rozmowy, która mogła i najpewniej wywiąże się w niedalekiej przyszłości, zwłaszcza, że dziewczyna zaproponowała mu wspólne spędzanie nocy na sofie pokoju wspólnego. Dlatego też chcąc nie chcąc w końcu wyniknie też temat dziennika, którego to nie mógł tak sobie przetrzymywać.
Poczęstował się czekoladką, a jakże. Przecież nie mógł pozwolić, aby Morrigan objadała się nimi sama. Usiadł obok niej, wyjątkowo blisko, starając się przy tym przybrać jak najswobodniejszą postawę. Niemniej jednak wzrok ciągle uciekał mu w kierunku jej koszuli nocnej, która na domiar złego była dopasowana, więc wyraźnie zaznaczała kontury tego, co powinna zasłaniać. A odsłonięte części ciała dziewczyny, chociaż było ich niewiele, tylko potęgowały cały efekt. Czy ona sobie nie zdawała sprawy, że jest w jakieś tam części willą? Że wygląda idealnie i pobudza wszystkie bodźce u chłopaków i mężczyzn, nawet jakby przyszła szczelnie opatulona w kożuch? Malfoy nigdy wcześniej nie miał okazji widzieć dziewczyny w takim... stroju, więc starał się jak mógł, by nie gapić się na nią jak jakiś młodzik, który to pierwszy raz zobaczył zalążek kobiecego ciała.
Przełknął ślinę i gdy w końcu udało mu się oderwać wzrok, przeniósł go od razu w stronę kominka. Tak, to zdecydowanie był bezpieczny obraz. Języki ognia tańczące na drewnie w tylko sobie znanym rytmie. Zdecydowanie lubił patrzeć na ogień.
- Tak.. trochę tak. - Rzucił i mimochodem zerknął w kierunku obrazu, który skończył malować niedawno.
Zdecydowanie wolał nie pokazywać go dziewczynie. Sam do końca nie wiedział dlaczego. Po prostu naszła go pewna, bardzo wyraźna myśl, że może to nie jest najlepszy pomysł i uczepił się jej najlepiej jak tylko mógł. Co prawda nie sądził w to, że wytrwa w tym długo, bo Morrigan mogła w każdej chwili wstać i sobie obraz zobaczyć, lub też naciskać na niego tak długo, aż jej go pokaże dla świętego spokoju. Jednakże póki co trzymał się myśli, że może nie będzie musiał tego robić.
- Lubię ogień. - Rzucił po cichu. Nie do końca pewny, czy mówił to do dziewczyny, czy to było po prostu zwykłe stwierdzenie faktu, które miało pójść w eter, nie oczekując żadnej odpowiedzi zwrotnej.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyWto 09 Lut 2016, 22:19

Obserwowała go z troską, bo jej uwadze nie umknęło, że Mascius jest jakiś... Spięty. Takie przynajmniej odnosiła wrażenie. Znali się już kilka dobrych lat, więc nie mogła się mylić. Zdecydowanie coś chodziło mu po głowie. Dziewczyna nie kryła zaskoczenia, rzadko widywała go w takim stanie. Zawsze wydawało jej się, że nigdy tak intensywnie nad niczym nie rozmyśla, przynajmniej nie do tego stopnia, aby to było widać. Jego ruchy zdradzały, że z całych sił starał się zachować spokój. Nie była to naturalna nonszalancja, a wymuszona naturalność, która pewnie oszukałaby innych, ale nie Morrigan. Zbyt często ze sobą przebywali, a od kiedy nie zawsze mówili to, co myśleli, musieli zacząć nauczyć się odczytywać emocje drugiego z mowy ciała.
I konwersacja się urwała. Założyła kosmyk włosów za ucho i przygryzła wargę. Zdenerwowanie chłopaka powoli zaczęło jej się udzielać. Powoli zaczynała się czuć niekomfortowo w samej koszuli nocnej, jakby była odkryta, jakby było to coś niezwykle intymnego. Choć chciałaby powiedzieć, że to było dla niej coś nowego, musiałaby wtedy skłamać. Prawdę mówiąc zdarzało jej się czuć jakiegoś dziwnego rodzaju napięcie, gdy z nim przebywała, ale zawsze szybko je odpędzała, by móc się cieszyć pełną swobodą obcowania ze sobą wzajemnie. Teraz jakoś wszystkie słowa uciekły jej z głowy, nie wiedziała, co zrobić z rękami. Mimowolnie zaczęła nakręcać włosy na swój palec i skubać ich końcówki. Co robić, co robić...
Na pytanie o obraz Ślizgon tylko coś tam bąknął. Black w  odpowiedzi wydęła wargi. Ach, więc to było coś prywatnego, tak? Szkoda, chciałaby zobaczyć. Ale wiedziała, czym jest prywatność i potrafiła ją uszanować. Nie przepadała, kiedy ktoś wchodził do jej intymnej strefy, sama więc też starała się nie pchać nosa w sprawy, gdzie jej nie chciano. Cóż, może kiedyś jeszcze jej go pokaże. A może już nigdy. Dziewczyna odpędziła nieprzyjemne myśli i wróciła spojrzeniem do twarzy Masciusa, który wyraźnie unikał patrzenia w jej kierunku.
Nie wiedziała, o co chodzi i zaczynało powoli działać jej to na nerwy. Wbijała w niego intensywne spojrzenie, które było na wpół zatroskane i na wpół gniewne. Sama nawet nie wiedziała co myśleć. Westchnęła tylko cicho, kiedy nagle Malfoy stwierdził, że ma potrzebę podzielić się z nią swoją myślą o ogniu. Ale to sprawiło, że uśmiechnęła się lekko, z cieniem czułości.
- Ja też. Jest piękny - odparła tylko cicho, dalej nie spuszczając z niego wzroku, choć mógł wcale nie być dla jej przyjaciela komfortowym. Po prostu myślała. Próbowała rozgryźć, co tak bardzo może siedzieć mu w głowie, że zachowuje się zupełnie jak nie on. W końcu stwierdziła, że raczej tego nie wymyśli.
- Czy... - zaczęła nagle, by przerwać i wziąć głęboki oddech, na uspokojenie nerwów, które to z jakiegoś powodu zaczęły się w niej odzywać, kiedy tylko otworzyła usta. - Czy coś się stało? - zapytała w końcu, trochę zażenowana i speszona całą tą sytuacją, musnąwszy jego ramię delikatnie, samymi opuszkami palców. Jednak jego nastrój tak mocny miał na nią wpływ, że musiała coś z tym zrobić, musiała mu pomóc. Nie wytrzyma z tym zdenerwowaniem narastającym w dole jej brzucha i w piersi, które było dziwnie znajome, a które zawsze skrzętnie gasiła, zanim w ogóle mogło na nią jakkolwiek wpłynąć.


//dołączam fotki piżamki- nie chciało mi się jej opisywać 1 2
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptySro 10 Lut 2016, 17:38

Chociaż pierwsze emocje po spotkaniu z Anastasią już opadły, chłopak ciągle nie potrafił wrócić do swojego “ja”. Tego stonowanego, opanowanego, władczego jeśli trzeba było. Typowego ślizgońskiego chłodu, który to wyniósł z rodzinnego domu, zanim jeszcze tiara przydziału zrobiła swoje. Dzisiejszy wieczór należał zdecydowanie do tych, w których można było wyjść poza utarty schemat i uzewnętrznić się nieco. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył, gdyż lepszej wymówki na to, że zachowuje się jak nastolatka, która otrzymała buziaka w policzek od miłości swojego życia, jeszcze nie wymyślił.
Patrzył na ogień jak zahipnotyzowany. Tak jakby szukał w nim jakieś podpowiedzi co do tego, jak dalej powinien się zachowywać. I dopiero delikatny dotyk palców Morrigan wyrwał go z tego stanu. Spojrzał na nią i uśmiechnął się niemrawo. Niemniej i tak to był jeden z lepszych uśmiechów, jakimi obdarzył dziewczynę w ostatnich dniach. Uśmiech… wtedy też przypomniał sobie rysunek z dziennika dziewczyny. Zaczął intensywnie myśleć nad tym, w jakiej sytuacji mógł się tak przy niej uśmiechać. Tak, że zapadło jej to w pamięci na tyle mocno, że postanowiła przelać to wspomnienie na kartkę papieru.
- Morrigan. - Zaczął nieco niepewnie, jednak zaraz skarcił się w myślach.
“Przestań być takim cieniasem, co ty jesteś z Hufflepuffu?”
- Morrigan. - Powtórzył już zdecydowanie bardziej stanowczo. - Myślisz, że możliwym jest poczucie czegoś głębszego do kogoś, kogo się nigdy wcześniej nie brało pod uwagę? Tak po prostu, pod wpływem impulsu. Jedna mała iskra, która rozpaliła zupełnie nowy ogień.
Widać było po chłopaku, że pytanie to było jak najbardziej szczere i takiej też odpowiedzi oczekiwał od swojej przyjaciółki. Odwrócił się w jej stronę, jednakże tym razem nie krążył wzrokiem po jej ciele. Wręcz przeciwnie, skupił się wyłącznie na jej oczach. Wlepił w nie swój wzrok, nie dając dziewczynie ani chwili wytchnienia. Uważał ją za kogoś o wiele bardziej ogarniętego w sferze uczuć, w końcu też była dziewczyną, więc musiała się znać. Każda dziewczyna się zna… prawda? A już na pewno każda zna się lepiej od niego, gdyż on nigdy nie był pionierem w tej dziedzinie. I chociaż w jego wnętrzu było pełno emocji, skrajnych emocji, to jednak zawsze zachowywał je dla siebie. A to co się stało w pokoju życzeń.. Cóż po prostu chciał usłyszeć opinię dziewczyny. Czy coś takiego miało prawo bytu? Czy był to zwykły impuls spowodowany atmosferą i odcięciem od świata, czy też coś o wiele głębszego, co po prostu potrzebowało odpowiedniego bodźca, by zaskoczyć i rozbłysnąć.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptySro 10 Lut 2016, 20:41

Przeszedł ją dreszcz, kiedy usłyszała poważny, ale nieco niemrawy głos Masciusa. Morrigan. Już silniejszym głosem powtórzył jej imię, albo raczej to, którym się przedstawiała. A gdy wypowiedział wreszcie pytanie, które chodziło mu po głowie, ciążyło na sercu, Black wciągnęła ze świstem powietrze do płuc i wyprostowała się nagle, patrząc na niego z niedowierzaniem. Wyglądał jednak na pełnego powagi, z ciężkim spojrzeniem swoich błękitnych oczu i stężałą, kamienną twarzą. Patrzyła prosto w jego chłodne tęczówki, a jej wzrok, choć równie mocny, zmienił się z zaskoczonego na pełen troski. Gdzieś głęboko w jej oczach można było dostrzec cień bólu, który nagle i znikąd się pojawił. Próbowała go zignorować, ale nie mogła pozbyć się nieprzyjemnego ukłucia w sercu, ani ciężkiego, narastającego płomienia w górze klatki piersiowej i brzuchu.
- Och... - wykrztusiła wreszcie Morrigan, zbyt zaskoczona własną emocjonalną reakcją, by powiedzieć cokolwiek innego. Na razie nie mogła myśleć o niczym, jak tylko o tym, kim była jego wybranka. Czy obraz miał z tym coś wspólnego? Mimowolnie odwróciła wzrok i spojrzała w dół, a jej oczy zostały zasłonięte przez gęsty wieniec jej rzęs i lekko opuszczone powieki. Więc to tak, z tego wynikało jego zdenerwowanie? Rozterki sercowe? Zaśmiałaby się, gdyby nie to, że to nagłe wyznanie z niewiadomego powodu dogłębnie ją zasmuciło i zabolało. Czy to możliwe, że była zazdrosna? Nie chciała, by Malfoy miał jakąś bliższą duszę? Wiedziała, że jeśli takową znajdzie, ona pójdzie na dalszy plan. Znacznie dalszy. Był jej najbliższym przyjacielem, prawda? Przyjacielem?
Ledwo powstrzymała się przed potrząśnięciem głową, aby odpędzić własne, galopujące w nieznanym jej kierunku myśli. Nie chciała wiedzieć, co znajdzie na końcu ich wędrówki. Bała się tego. Zamiast tego cały swój umysł skupiła na szukaniu odpowiednich słów do wyrażenia swojej opinii.
Wreszcie Ślizgonka podniosła wzrok i odwzajemniła poważne spojrzenie Masciusa. Nie wiedziała, czy mu się ta odpowiedź spodoba, czy nie, ale miała gotowe, wyraźne zdanie.
- To się nazywa fascynacja - odparła. - Zauroczenie. Jest niezwykle silne i raczej... Nietrwałe. Z czasem, kiedy dowiadujesz się o kimś więcej i więcej okazuje się, że odbiega od twoich wyobrażeń i... Rozczarowuje cię. Zaczynasz czuć frustrację, a wasze stosunki się psują.
Westchnęła i tym razem to ona spojrzała w ogień. Oczywiście, że miała jakieś doświadczenie. Która dziewczyna nigdy się nie zauroczyła? A ona mogła próbować - raczej nie obawiała się, że zostanie odrzucona, przynajmniej nie na początku. W końcu jej babka była wilą. Uwodzenie mężczyzn teoretycznie miała we krwi. Tylko... Dla niej nie było to ani trochę zabawne. Zwłaszcza, że zawód, który sprawiała w niej zapatrzonym, był o tyle większy, że mieli co do niej znacznie większe oczekiwania, niż w stosunku do innych dziewcząt. Nie chciała być kolejnym niespełnieniem, dla nikogo. Ona od razu zakładała, że ktoś był mniej idealny i gorszy w rzeczywistości, niż w jej wyobrażeniach. Dlatego co najwyżej spotykało ją miłe zaskoczenie. Jednak ona od zawsze miała wysoko ustawioną poprzeczkę.
- Znacznie łatwiej jest w takich kategoriach patrzeć na kogoś nieznajomego, niż zmienić swoje spojrzenie na kogoś, kogo się już zna - powiedziała jeszcze, by uśmiechnąć się nostalgicznie na samo wspomnienie swojej pierwszej, poważniejszej miłostki. Znała go przynajmniej dwa lata, zanim ich relacja z przyjacielskiej przeszła na inny poziom i całkowicie zmieniła swój charakter. I choć to wszystko było tylko na czas wakacji, Morrigan miała pewność, że wcale nie umniejszało to prawdziwości ich uczuć. Jeszcze do siebie czasem pisywali, ale to nie było to samo. Wrócili do przyjaźni bez żadnych zgrzytów. Wiedziała, że to była wyjątkowa sytuacja, jedna na milion.
- Myślę, że nie można powiedzieć niczego na pewno - dodała cicho. - Nic nie jest pewne, jeśli chodzi o uczucia.
Sama miała zawsze problem z odczytywaniem tego, co działo się w jej duszy. Najczęściej uciszała wszelkie wątpliwości, starała się o nich nie myśleć. I może dlatego wciąż odczuwała taką niepewność. Znów zlustrowała Ślizgona badawczym spojrzeniem i starała się nie zwracać uwagi na nieprzyjemne, kujące uczucie powoli, ale nieustannie w niej narastające. Zamiast tego czekała na dalsze słowa Masciusa. Nie będzie go zmuszać do zwierzeń. Jeśli zechce, to się z nią podzieli swoimi myślami. Jeśli nie... Jakoś będzie musiała to przeżyć.
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptySro 10 Lut 2016, 23:45

Słuchał jej uważnie, ściągając nieco brwi i przechylając głowę. Fascynacja? Czy tym właśnie dla niego było Anastasia? Chwilową zachcianką, która po chwili przeminie bezpowrotnie jak zeszłoroczny śnieg? Czymś co rozpali go na chwilę a potem zgaśnie, by już więcej nie zapłonąć?
Kwestia uczuć zawsze była u niego nieco kłopotliwa. Nigdy przedtem nie miał przy sobie żadnej dziewczyny bliżej, niż na odległość wyciągniętej ręki. Wyjątkiem oczywiście była Morrigan oraz jego siostra, ale o ile z tą drugą sprawa była oczywista, o tyle Morri zawsze traktował jak swojego rodzaju siostrę. Nigdy wcześniej nie myślał o niej w żaden inny sposób. A jeżeli już jakieś przelotne mignięcia się pojawiały, w końcu Black była dziewczyną, której nie sposób się oprzeć, to rozwiewał je szybko i skutecznie. Aż tu nagle pojawiła się Anastasia Fitzgerald. Gryfonka, można byłoby powiedzieć, że całkowicie przeciętna i nie wyróżniająca się niczym poza tym, że ma dwie szlamy za przyjaciół. A jednak coś się stało, coś dobrego, a może coś zupełnie przeciwnego. Trudno było na tę chwilę określić. Niemniej pewne było, że gryfonka na niego podziałała. Zdecydowanie bardziej, niż sobie to wyobrażał. Z początku uznał, że po prostu ją namaluje, podadzą sobie ręce i na tym zakończy się ich wielka przygoda zwana znajomością. Ale wyglądało na to, że szykowało im się znacznie więcej.
Mascius czuł, że jego rozmówczyni chciałaby znać więcej szczegółów. To normalne, w końcu nie po to zaczął temat, aby go nagle urywać. Poza tym znał Morrigan, nawet jeżeli tego nie powie, to wiedział co jej tam w główce siedzi. A przynajmniej myślał, że wie.
Podniósł się powoli z miejsca i podszedł do kominka, przy którym postawił wcześniej swój obraz. Przez chwilę jeszcze się zawahał, a później po prostu po niego sięgnął i uważając na to, aby nie poobijać go o nic, wrócił z nim do dziewczyny i stanął tak, aby ogień z kominka dawał wystarczająco dużo światła i ślizgonka mogła zobaczyć go wyraźnie.
- Namalowałem ją, Morrigan. - Rzekł, zaciskając nieco bardziej dłonie na trzymanym obrazie. - Nigdy nikogo wcześniej nie malowałem. A ją tak. Po prostu, spojrzałem na nią i wiedziałem, że muszę to zrobić.
Mówił szczerze, niczego nie pomijał, niczego nie przekręcał. Dokładnie tak to było. Zobaczył Anastasię, gdy ta wrzucała mu znowu swoje pełne niezadowolenia wywody i po prostu coś go ruszyło. Być może fakt, że pierwszy raz rozmawiali bez szlam robiących za tło, które skutecznie go od niej odstraszały, zrobił swoje i Malfoy po raz pierwszy zobaczył w niej kogoś innego niż obrończynie uciśnionych i istotę brodzącą wyraźnie poniżej swojego poziomu. A być może po prostu było to coś więcej, czego nie potrafił jeszcze określić.
Patrzył na Morrigan wyczekująco. Nie wiedział czy dobrze robi pokazując jej ten obraz. Ale w gruncie rzeczy zdawał sobie sprawę, że inaczej nie będzie mógł rozmawiać o tym wszystkim. Zdecydowanie łatwiej przekazywał swoje uczucia poprzez sztukę i swoje obrazy, niż otwarcie - nazywając rzeczy po imieniu, po prostu takimi jakie są.
Stał i czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony dziewczyny.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyCzw 11 Lut 2016, 01:08

Kiedy nagle wstał, Morrigan już wiedziała, co się święci. Nie rób tego - przeszło jej przez myśl, ale nie mogła powiedzieć tego na głos. W końcu, dlaczego? Dlaczego Mascius nie mógł być z kim innym? Dlaczego ta myśl ją tak bolała? To przecież nie tak, że należał do niej. Byli tylko przyjaciółmi. A mimo to dziewczyna miała ochotę krzyczeć.
Nie chciała patrzeć. I przez długą chwilę jej się to udawało, ciekawość jednak wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Mimowolnie skierowała wzrok w stronę trzymanego przez Ślizgona płótna, ale to, co tam zobaczyła, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
Obraz był piękny. Pełen gorącej namiętności, którą widać było w szybkich, krótkich pociągnięciach pędzla, wykonywanych jakby w podnieceniu. Na pierwszy rzut oka potrafiła stwierdzić, że nie tylko targały Malfoy'em ogromne uczucia, gdy go malował, ale również, że się bał, że nie był pewien, o co dokładnie chodziło. I nie dziwiła mu się, to było w zupełności normalne. Ale nie to na nią podziałało tak silnie, że uderzyła w nią fala zupełnie to nowych, znacznie bardziej intensywnych niźli dotąd czuła emocji, tylko kto. Anastasia Fitzgerald. Gryfonka, z którą jej stosunki zaczęły się układać niewiarygodnie dobrze, a ich relacja była na naprawdę dobrej drodze do przyjaźni.
Na twarzy Black nie malowało się zupełnie nic, gdyż zbyt wiele uczuć nią targało. Zbyt wiele emocji, których nie potrafiła nazwać, ani zidentyfikować. Nad którymi musiała pomyśleć. Jedno było pewne - nie należało to do przyjemnych. Nie czuła radości, że dwie bliskie jej osoby mogą znaleźć swoje szczęście wzajemnie w swych ramionach, a gorycz. Owładnął nią nagły, ogromny smutek połączony z iskrą gniewu i kującą zazdrością, a także żalem oraz poczuciem winy. Nigdy jeszcze w jej sercu nie było tak wybuchowej, intensywnej mieszanki.
W końcu, kiedy powoli, powolutku zaczynała szczerze się przed samą do wszystkiego przyznawać, wyraz jej twarzy zaczął się zmieniać. Przygryzła wargę i spuściła wzrok, próbując zrobić wszystko, by ugasić płomień niebezpiecznie narastający w jej gardle. Dopiero teraz, kiedy jej bliskość z Masciusem została zagrożona przez osobę trzecią, zaczęła zauważać, jak jej jest potrzebny i co właściwie do niego czuje. Wcześniej w ogóle tego nie dostrzegała. Czy tak czuła się Yvon, kiedy dowiedziała się, że chłopak, który jej się podobał, oglądał się za inną? A teraz... Teraz to samo miało się dziać na linii ona - Fitzgerald. Tylko Anastasia pierwsza zrobiła krok. Czy to oznaczało, że teraz ona miała się wycofać? Tak po prostu zrezygnować i czekać na rozwój wydarzeń?
Łzy cisnęły się jej do oczu, ale postanowiła tego nie pokazywać. To nie był dobry moment na myślenie i roztrząsanie całej sytuacji. Nie, kiedy on był tutaj. Dalej z opuszczoną głową tak, aby opadające jej na twarz jasne włosy ukrywały jej wyraz, Ślizgonka wstała i lekko zadrżała, mocniej opatulając się swoją narzutką, jakby przeszył ją nagły chłód.
- Nie chcę tego oglądać - szepnęła, a jej gniewne, lodowate słowa pełne goryczy zaskoczyły nawet samą je wypowiadającą. Oblała się gorącym rumieńcem i miała cichą nadzieję, że Malfoy nie usłyszał tego, co powiedziała. Do całej jej mieszanki uczuć doszedł jeszcze wstyd i żal. Żałowała, że te słowa wyszły z jej ust i chciała cofnąć czas, mówiąc zamiast nich coś innego. Cokolwiek. Choć nic nie przychodziło jej do głowy.
Postanowiła więc uciec. Ogarnęła ją niepowstrzymana chęć zniknięcia Ślizgonowi z oczu. Zanim się rozklei, albo zanim zacznie krzyczeć i rzucać na wszystkie strony klątwami. Zanim straci resztki zdrowego rozsądku i panowania nad sobą. Podeszła bliżej i próbowała wyminąć go w ciasnym przejściu między kanapą a stolikiem, z zamiarem czmychnięcia do żeńskiego dormitorium.
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyCzw 11 Lut 2016, 12:25

Mascius stał i trzymał obraz, ciągle czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony dziewczyny. A im dłużej to robił, tym mocniej się zastanawiał nad tym, czy to faktycznie był taki dobry pomysł, jak początkowo zakładał. Przeciągająca się cisza i brak czegokolwiek od Morrigan, tylko utwierdzał go w przekonaniu, że być może jednak popełnił błąd i nie powinien tego obrazu pokazywać nikomu, a przynajmniej nie teraz, gdy emocje na nim obecne były zbyt świeże. Niemniej stało się i tylko sobie mógł być winny. Nie spodziewał się jednak, że reakcja Black na ten obraz będzie... taka.
Gdy tylko spuściła swój wzrok, Malfoy poczuł drobne igiełki smutku, które zaczynały coraz śmielej przeszywać jego ciało. Przybrał bardziej zmartwiony wyraz twarzy i powoli zaczął odkładać obraz na bok. Chciał nie słyszeć słów, które wypowiedziała. Naprawdę. Może wtedy mógłby dalej udawać, że nic się nie stało i ich wzajemna relacja pozostałaby na tych samych torach, na których była zawsze. Potrafiłby jeszcze zignorować jej szkic w dzienniku, potrafiłby o nim nie myśleć i dalej uważać Morrigan za swoją siostrę. Teraz jednak to było niemożliwe.
Można mu było zarzucić wiele, ale na pewno nie to, że nie potrafi łączyć faktów. Nawet jeżeli te fakty są wyjątkowo mgliste i nieoczywiste na pierwszy rzut oka. Ale Mascius wiedział. I to było w tym wszystkim chyba najgorsze. Właśnie tracił siostrę a zyskiwał osobę, która - dalej będąc mu najbliższą - powoli przestaje być traktowana jako członek jego rodziny o podobnych zasadach co Isabelle. Właśnie kształtował mu się obraz Morrigan kochanki, istotki na zupełnie innym poziomie, niż było to do tej pory. I Malfoy sam nie wiedział czy jest gotowy na coś takiego. Skłaniał się bardziej ku opinii, że nie, zwłaszcza, że sytuacja z Anastasią nie zdołała jeszcze ochłonąć, dalej była jak gorące piętno wypalone w jego sercu.
- Morrigan. - Zaczął mówić, gdyż nie mógł już znieść tej ciszy, która dawno już wyszła poza ramy niezręcznej.
Dziewczyna jednak postanowiła skorzystać z najbardziej oczywistej i nielubianej przez chłopaka opcji. Chciała uciec, tak po prostu zostawić go, zamiast stawić temu czoła i pokazać, że mimo wszystko ma tę ikrę. I Malfoy nie zamierzał do tego do puścić. Nawet nie ze względu na to, żeby dalej zachować obraz dziewczyny jako tej niezachwianej, stabilnej i silnej chociażby nie wiem co. Tu chodziło o coś innego. Samolubnego wręcz. Dzisiejszego wieczoru to właśnie on obrał miano rozemocjonowanej księżniczki i w tym zamku nie było miejsca dla dwóch. Poza tym jeżeli teraz ją puści, to później będzie jeszcze gorzej. Był tego pewny.
- Morrigan. - Rzekł już zdecydowanie stanowczo.
Obraz oparty był o stolik, dlatego też miał dobre pole manewru i możliwości ruchu, by powstrzymać ją przed zniknięciem w dromitorium. Chwycił ją za rękę. Niezbyt mocno, aczkolwiek zdecydowanie i pewnie, tak aby nie mogła wyrwać mu się w pierwszym odruchu buntu.
- Nie waż się przede mną uciekać. - Powiedział tak, jakby na moment wszystkie jego rozterki miłośne przestały mieć znaczenie, a oni oboje znaleźli się na boisku podczas treningu.
Jego wzrok nie był ostry, nie używał siły aby przytrzymać ją przy sobie. Niemniej jego postawa i słowa wyraźnie pokazywały, że dziewczyna będzie musiała się o wiele bardziej postarać, jeżeli chce skryć się w swojej sypialni. No na tę chwilę, nigdzie się nie wybiera.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyCzw 11 Lut 2016, 13:06

Morrigan sama przed sobą musiała przyznać, że właśnie posunęła się do najgorszego, co mogła zrobić. Dlaczego po prostu nie uśmiechnęła się i nie pochwaliła dzieła? Dlaczego nie zachowała swojego spokoju i stonowania? Odpowiedź była prosta - nie dała rady. Od zawsze wiedziała, że na wszystko reaguje bardzo emocjonalnie, więc starała się to ukrywać. Ale teraz to, co czuła, przekraczało wszelkie granice. Wiedziała, że nie ma prawa być zła, że nie ma prawa tak reagować. Jednak prawda uderzyła ją jak grom z jasnego nieba i nie mogła już utrzymywać swojej wycofanej postawy. I już nie było odwrotu. Świadomość, że właśnie rzuciła na szalę całą jej przyjaźń z Malfoy'em, sprawiała tylko, że dziewczyna czuła się jeszcze gorzej.
Wiedziała też, że to, co właśnie zrobiła rozwiewało wszelkie wątpliwości co do jej uczuć i nie było sensu już niczego ukrywać, ani uciekać. Jednak zdecydowała się podjąć próbę czmychnięcia z podkulonym ogonem. Nie chciała, aby Mascius ją widział w takim stanie, roztrzęsioną i skrzywdzoną. Poza tym, dopiero sama zaczęła zdawać sobie ze wszystkiego sprawę. Dla niej to też było nowe i nie miała ochoty na natychmiastowe starcie ze Ślizgonem. Wolała odetchnąć w samotności, poukładać sobie wszystko, a potem przyjąć jakąś strategię działania i w spokoju przejść do wykonywania planu. A teraz... Zepsuła wszystko na starcie. Spaliła most, którym mogłaby wrócić do ich silnej przyjaźni.
Kiedy ją złapał, Black zadrżała. Jej imię, które wyszło z jego ust, odbiło się echem w jej głowie. Zamknij się - miała ochotę krzyknąć. Szarpnęła ręką, usiłując wyrwać ją z uścisku Masciusa, ale trzymał ją wystarczająco mocno. Żal, wstyd, poczucie winy i gniew mieszały się w niej i nie mogła zdecydować, które dominuje. Dawno jej emocje nie były tak skomplikowane, ani tak obezwładniające. Słowa Ślizgona zadziałały jednak na nią jak czerwona płachta na byka.
Podniosła wreszcie głowę i spojrzała mu bojowo prosto w oczy. Tak bardzo chciał dalej rozmawiać? Proszę bardzo! Mógł oglądać malujące się na jej twarzy uczucia i czytać z niej jak z otwartej księgi. Właśnie dlatego Morrigan tak starała się wszystko ukrywać, bo w przeciwnym razie każdą jej myśl można było wyczytać z jej miny. Ściągnięte ze złością brwi, gorący rumieniec na policzkach, zaciśnięte wargi w wąską linię i zaszklone oczy mówiły same za siebie. On jej czegoś zabraniał, on?! Niedoczekanie. Obudził w niej jej krnąbrność i buntowniczość, które rozszalały się pod wpływem jej silnych, niekontrolowanych emocji, szalejących jak burza w jej sercu.
- Zamierzasz mnie powstrzymać? - warknęła, a w jej dłoni pojawiła się różdżka. Jednak gdy tylko poczuła szorstką fakturę drzewa akacjowego zrozumiała, jak głupie byłoby rzucenie w tym momencie na niego drętwoty. To by właściwie oznaczało jej porażkę.
- Po co? - niemal jęknęła tylko w odpowiedzi, starając się zachowywać względnie statyczną twarz. Nie chciała, by Mascius wiedział wszystko. Wystarczyło jej, że już pokazała mu coś, o czym sama nie chciałaby wiedzieć. Teraz - czekała na jego wyjaśnienia. Właśnie, dlaczego nie pozwolił jej tak po prostu uciec? Co jeszcze od niej chciał? Czego jeszcze chciał się dowiedzieć? Nie wystarczało mu to? Nie wolał puścić tego w niepamięć, skoro miał mieć teraz na głowie inną? Nie wolał udawać, że nie skojarzył faktów i niczego nie zauważył? A może oczekiwał jeszcze, żeby wszystko pięknie ubrała w słowa?
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyCzw 11 Lut 2016, 17:07

Pierwszy raz widział u niej taką burzę emocji. Przez pierwsze parę chwil zastanawiał się czy aby na pewno to była Morrigan Black, dziewczyna która zawsze zachowywała zimną krew. Czy to możliwe, że buzowały w niej aż takie emocje? Mascius co prawda wytrzymał jej szarpnięcie ręką, wytrzymał także jej chłodny wzrok, którym to obdarzyła go po raz pierwszy. Wytrzymał to wszystko. Musiał. Ale czy na pewno? Co takiego nim kierowało, że nie chciał wypuścić Morrigan z pokoju wspólnego. Nie chciał by zamknęła się w swoim pokoju i odcięła od niego całkowicie.
Zamierzasz mnie powstrzymać?
Słowa te sprawiły, że jego uścisk zelżał nieco, a ustąpił całkowicie dopiero wtedy, gdy spostrzegł, że dziewczyna trzyma w dłoni różdżkę. Więc tak to miało teraz wyglądać? Morrigan czuła się aż tak bezbronna, że była gotowa do użycia magii wobec niego? Ostateczna linia obrony, po której nie można już zawrócić. Była na to gotowa? Rzucić klątwę na swojego przyjaciela? Na kogoś, kto zawsze uważał ją za najbliższą sercu?
Trzeba było przyznać, że w tym momencie chłopak nie wiedział do końca czego się po niej spodziewać. Tak jak wcześniej wiedział na ile może sobie pozwolić, tak tutaj nie miał już pewności, że Morrigan nie użyje czarów. Przecież to on był winowajcą, głównym powodem, przez który znalazła się w tej sytuacji, przez który nie dała rady utrzymać wewnątrz siebie swoich uczuć i emocji, zwyczajnie nimi eksplodując.
Ale było coś jeszcze. Mascius poczuł wyraźny niepokój, gdy uzmysłowił sobie, że dziewczyna może zacząć celować w niego różdżką. Niepokój przerodził się w gniew. Zdecydowany, wyraźny gniew, którego jeszcze może nie było widać na jego twarzy, ale płonął coraz mocniej wewnątrz niego. Gniew kontrolowany, prawda, jednakże absolutnie niespodziewany i irracjonalny można by rzec. Cofnął się o niespełna krok, ściągając nieco brwi. Musiał się szybko opanować, zdecydowanie szybko. Nie miał bowiem ani siły, ani ochoty ani przede wszystkim możliwości, by toczyć wewnętrzną walkę z samym sobą, jednoczenie zajmując się Morrigan, która to była na granicy.
Na ułamek sekundy zamknął oczy, by zebrać się w sobie najlepiej jak tylko potrafił i całym sobą wyzbył się nagromadzającej w nim złości. Odepchnął ją gdzieś na dalszy plan, gdzie była dalej obecna, jednakże nie panoszyła się już po nim jak chciała, przez co mógł skupić się na dziewczynie, co było bardziej istotniejsze. Niemniej był pewny, że jakaś niewielka rysa na ich znajomości właśnie powstała. Być możne uda się ją zatuszować, aczkolwiek pamięć o tym, że Black w ogóle przyszło do głowy sięgać przeciw niemu po różdżkę, pozostanie.
Teraz jednak nie zajmował się tą sprawą już ani chwili dłużej. Zamiast tego zrobił spory krok do przodu, zdecydowanie zmniejszając dzielący ich dystans. Pewnie, aczkolwiek niespiesznie, sięgnął ku jej dłoni, w której dzierżyła różdżkę i chwycił ją delikatnie, kierując ją tak, aby znajdowała się przy biodrze dziewczyny. Chciał ją zapewnić, że nie musi się go obawiać, że tym bardziej nie musi używać wobec niego zaklęć.
Druga ręka powędrowała ku twarzy dziewczyny, tak jakby chciał dotknąć jej policzka albo przeczesać włosy dłonią. Zatrzymał się jednak tuż przed samą twarzą.
- Nie wiem. - Odpowiedział w końcu na ostatnie pytanie dziewczyny.
I była to absolutna prawda. Nie miał pojęcia dlaczego jej nie puścił. Nie miał pojęcia co robić dalej. Do głowy przychodziło mu tylko jedno zdanie, z którego wypowiedzeniem wahał się jeszcze przez moment, ale w końcu uznał, że i tak nic mądrzejszego nie wymyśli.
- Jednakże nie chcę abyś ode mnie odchodziła. - Spojrzał jej w oczy. Głęboko, przenikliwie, jakby chciał sprawić, by cała jej złość odeszła.
Tak po prostu.
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyCzw 11 Lut 2016, 17:52

Miała ochotę krzyczeć na siebie za jej słowa, ale co innego miała robić? To była część niej - gwałtowność i emocjonalność, które zawsze ukrywała, bo nie przystały Morrigan Black. To była Marcjanna Potocka, wychowana w małym dworku wśród natury, z dala od cywilizacji. Marcjanna, która śmiała się głośno i często, za chwilę zaś dawała ponosić się gniewu, a jej uczucia zmieniały się z minuty na minutę o sto osiemdziesiąt stopni, jak w kalejdoskopie. Taka właśnie była, ale kreowała sobie zupełnie inny wizerunek. Wizerunek kogoś, kto jest silny i opanowany. I o ile rzeczywiście cechowało ją to pierwsze, od drugiego było jej daleko. Dlatego nigdy nie pozwalała sobie zbliżać się do niebezpiecznej granicy wybuchu. A tu proszę - jeden obraz wypchnął ją daleko poza nią.
Kiedy Mascius zamknął oczy, zorientowała się, że także go rozgniewała, że również potrzebował się opanować. Jednak ta świadomość szybko zniknęła gdzieś w czeluściach jej umysłu, wirze odczuć i nie zdążyła wywrzeć na niej żadnego wrażenia. Dalej targała nią złość, żal i palący wstyd. Ale mimo wszystko drzewo akacjowe, na którym zaciskała swoje palce, powoli jakby zaczynało wnosić porządek w burzę szalejącą w sercu Morrigan.
Choć dalej nie była pewna co czuje, choć dalej wszystko w niej buzowało, pozwoliła Masciusowi opuścić swoją rękę, a kiedy się zbliżył i uniósł dłoń w kierunku jej twarzy, serce nagle zabiło jej mocniej. Nie doczekała się jednak dotyku. Naprawdę widział ją tylko jako przyjaciółkę.
Usłyszawszy jego słowa miała ochotę zaśmiać się gorzko i krzyknąć mu w twarz "A widzisz!", ale zamiast tego przygryzła dolną wargę, a w oczach zakręciły jej się łzy. Skoro nie wiedział, to co tu jeszcze robiła? Dlaczego? Dlaczego nie mogła iść i przemyśleć wszystkiego? Zdawała sobie sprawę z tego, że teraz wyminięcie chłopaka i pójście na górę byłoby najgorszym z możliwych wyjść. Oznaczałoby absolutne odrzucenie go, nawet jako przyjaciela. I może dla jego dobra powinna to zrobić. Ale nie mogła, nie mogła z własnej woli zmusić się do tego, by całkowicie zrezygnować z dobrej relacji z nim. Wiedziała, że teraz pojawiło się pierwsze, naprawdę poważne zgrzytnięcie między nimi i żadne nie będzie w stanie o nim zapomnieć, jednak liczyła, że uda im się jakoś wszystko naprawić. Była przekonana, że nigdy nie wrócą do tego, co było wcześniej i była to jej wina.
Gniew Black powoli ją opuszczał, robiąc miejsce głębokiemu smutku. Paradoksalnie to właśnie bliskość Ślizgona działała na nią tak kojąco. Gdy patrzyła mu w oczy, to było tak, jakby świat się zatrzymał. Zaczęła lekko drżeć, a uścisk na jej różdżce wyraźnie zaczął się rozluźniać. Powoli zaczęły docierać do niej wszystkie myśli, wcześniej przysłonięte czerwoną mgiełką furii. Pogłębiały jej rozpacz, kiedy przedstawiały w jej umyśle wizję tego, co teraz będzie i tego, co właśnie z taką łatwością zniszczyła. Już wolała, by ogarniała ją złość.
Kolejne słowa Malfoy'a wcale nie polepszyły jej stanu, ani nastroju. Mimowolnie, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, co robi, Morrigan zbliżyła się do niego jeszcze i oparła lekko czoło o jego klatkę piersiową. Nie wiedziała zupełnie, co ma robić. Nie mogła uciec, a jego spojrzenia wytrzymać. Rozdzierał ją żal, a do oczu cisnęły się jej łzy.
- Przepraszam - szepnęła cichutko łamiącym się głosem w koszulę Masciusa, nie znajdując żadnych innych słów. Chyba pierwszy raz mógł usłyszeć to z jej ust, bo nigdy, przenigdy nie przepraszała, będąc zbyt dumną do przyznania się do błędu. Teraz czuła się w obowiązku prosić o wybaczenie za swój wybuch. Tak naprawdę, chociaż ledwie powstrzymywała się od szlochania na jego oczach, też nie chciała iść i samej borykać się z myślami przez całą noc. Gdy zaczęła się uspokajać, irytacja znowu poczęła w niej rosnąć. Głupia, głupia, głupia dziewczyno - karciła w myślach samą siebie. Była wściekła na siebie za swoją reakcję. Była wściekła na to, że nie mogła utrzymać swojej pozy do końca, że pozwoliła uczuciom wziąć górę nad rozsądkiem. W przeciągu kilku ostatnich chwil popełniła najwięcej błędów w swoim życiu i chyba pierwszy raz zrobiła coś, czego dogłębnie żałowała.
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny EmptyCzw 11 Lut 2016, 21:33

Malfoy także zadrżał cały, gdy dziewczyna zbliżyła się jeszcze bardziej i ułożyła głowę na jego piersi. Trudno było powiedzieć co wzięło górę. Fakt, że była ona po części wilą i niemal niemożliwym było aby nie ulec jej urokowi. A może to przez zwykłą bliskość i fakt, że teraz wyraźnie czuł jej zapach i hormony robiły swoje. Istniała jeszcze trzecia opcja - Mascius był po prostu facetem i piękna kobieta, która ewidentnie coś do niego czuła, była celem nie do spudłowania. A może wszystko razem?
Co by nie było, Mascius poczuł wyjątkowo znajomy skurcz w żołądku. Ten sam, który przeżywał będąc tak blisko z Anastasią. Objął rękoma Morrigan tak, by trwali przez dłuższą chwilę w tym uścisku, po czym zabrał swoje ręce.
- Ja też. - wyszeptał do niej.
Nie miał pojęcia co zrobić teraz. Wiedział, że jeżeli tylko sięgnie ku jej twarzy stanie się coś, czego chyba nie chciał do końca inicjować. Coś, co niewątpliwie sprawiłoby, że życie ich trójki, to jest Morrigan, Anastasii i jego, stałoby się o wiele bardziej skomplikowane, niż musiałoby być. A jednak nie mógł się powstrzymać przed tym, by przeczesać jedną dłonią włosy dziewczyny, drugą zaś sięgnąć do jej podbródka. A może tak po prawdzie wcale nie chciał się powstrzymywać? Może skomplikowanie sobie życia było czymś nieuniknionym i nie było sensu z tym walczyć?
Mascius zrobił niewielki krok w tył i trzymając dłoń na brodzie dziewczyny, uniósł jej twarz delikatnie ku górze, tak by móc na nią spojrzeć. Nawet będąc w takim stanie, Morrigan była najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widział. Gdy tylko jakakolwiek łza spływała po jej policzkach, wytarł ją bez cienia zawahania.
Jak to się stało, że dwie dziewczyny zdołały wywołać w nim takie emocje? I to jeszcze w ten sam wieczór.
Patrzył na nią i z każdą chwilą coraz bardziej się w tym wszystkim zatracał. Gdy wzrokiem dotarł wreszcie do ust, wydawało mu się całkowicie oczywiste co teraz powinien zrobić. Nachylił się nieco, jednocześnie unosząc twarz dziewczyny jeszcze odrobinę w górę. Patrzył na nią z delikatnym uśmiechem błąkającym się po twarzy. Zaczął stopniowo zbliżać się do niej. Wtedy też usłyszał doskonale znajome pohukiwanie, które niemal natychmiast wyrwało go z obecnego stanu. Westchnął lekko i uśmiechnął się szerzej do Morrigan. Właśnie minęła północ. Mascius zamknął oczy a potem złożył pocałunek na czole dziewczyny.
Trzynasty luty. Dzień, w którym Morrigan Black oficjalnie była o rok starsza. Malfoy wszystko zaplanował już wcześniej. Kieł Wiatru miał wlecieć do jej sypialni dokładnie po północy z prezentem. Ale jego sowa była wyjątkowo mądra i pewnie gdy nie znalazła Morrigan w dormitorium, postanowiła sprawdzić jeszcze pokój wspólny. Mascius czasem miał wrażenie, że gdyby sowa potrafiła mówić, to zdecydowanie zagięłaby go mądrościami, które by przekazała.
- Wszystkiego najlepszego. - Rzekł w końcu do dziewczyny i odstąpił od niej.
Westchnął lekko bardziej nad sobą i swoimi słabościami. Kieł Wiatru uratował go. Uratował ich przed czymś, czego później mogliby oboje żałować. Zbyt dużo emocji.
Skinął jeszcze głową w kierunku dziewczyny, dając jej do zrozumienia, że ma prezent do rozpakowania.
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Pokój wspólny  Pokój wspólny Empty

Pokój wspólny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next

Similar topics

-
» Pokój wspólny
» Pokój wspólny
» Pokój wspólny
» Pokój wspólny Ślizgonów - Ururu i Isabelle
» Pokój numer 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: Lochy :: Pomieszczenia Slytherinu-
Skocz do: