|
Pokój wspólnyIdź do strony : 1, 2, 3, 4, 5Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Pokój wspólny Pią 24 Cze 2016, 17:22 | |
| Niech lepiej uważa, bo inaczej Lena się bardzo postara, by pożałował tego, iż zabrał jej tą część jej życia. Zbyt mocno szanowała swoje minuty egzystencji, by je tak łatwo rozdawać za darmo. Może nadejść taka chwila, kiedy zacznie przeklinać fakt, iż spotkał tę blond istotkę. Wystarczyłoby pokazać, jaka jest w rzeczywistości i już się chce uciekać. Tak reagująca dziewczyna mogła być powodem milionów problemów. Zakończenie relacji z nią, która się nawet nie zaczęła to chyba nieliczna ze słusznych decyzji tego chłopaczka. Ona zaś powinna się zwinąć wtedy, kiedy chciała to zrobić. Ale cóż, ciekawość to pierwszy stopień do piekła i to się na niej zemściło. Patrzyła na jego poczynania, liczyła na jakąś odpowiedź, a tu nic interesującego. Kolejny z wielu, którzy mają jakiś problem. Nuda. Mimo wszystko w sercu cieszyło ją, że ta według niej zniewaga w postaci zmarnowania jej czasu została ukarana. A gdyby miała świadomość, że wydłużyła jego agonię... cieszyłaby się jeszcze bardziej. Tak, z nią wszystko w porządku. Po prostu życie w społeczeństwie nie jest dla niej. - No nie wiem... może dlatego, że oczekuję jakiejś odpowiedzi? - To pytanie przesiąknięte było sarkazmem do cna, co szybko sobie niestety uświadomiła. A miała robić wrażenie przyjaznej. Jak widać przy nim się nie da. W dodatku nie potrafiła udawać współczucia. Szczerze? Miała ochotę się śmiać, ale wiedziała, że nie wypada, więc tego nie zrobiła. Jest Ślizgonem, ale nie idiotką. Ceniła sobie to, że mimo wypaczania potrafiła chociaż udawać, że ludzie cokolwiek ją obchodzą. - A tak serio to po prostu ludzie w normalnych sytuacjach nie ryczą na widok listów. Ale w tym także mogę się mylić - Auć, dalej sarkazm. Mimo wszystko jednak mówiła prawdę. Taki urok prawdziwej Lenki, że słowa po prostu płyną i choć nie są przyjemne to wyrażają w pełni to, co ona chce, by przekazywały. Czuła się jedynie dziwnie, bo ten człowiek dostawał jakiegoś ataku, a ona chciała sobie pójść, ale siedziała tam, bo tak wypada. - Uhuhu... - Spojrzała na list i taki o to dźwięk z siebie wydała. Prychnęła nawet ze śmiechu. A więc ktoś tutaj rzeczywiście ma typowy problem. Czy czuła ten tragizm? Jak na swoją zniszczoną emocjonalność - tak. - Skoro nie wiesz o co chodzi to odrzucam opcję, że to ona czuje się wina... więc wynika z tego, że zjeb... to znaczy... popsułeś waszą relację. Wydaje mi się, że nie byłeś dla niej tylko przyjacielem, a zrobiłeś coś, co sprawiło, że ona myśli, iż masz inną "przyjaciółkę", o ile rozumiesz, co chcę powiedzieć - Powiedziała to? Tak, nawet dosyć głośno. To przecież było oczywiste. Wystarczyło spojrzeć na list i na niego. A jeśli się pomyliła? Cóż, wtedy dopiero zacznie się śmiać. Chociaż... użyła słów "wydaje mi się" więc nie powinien jej w razie czego niczego zarzucać, prawda?
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Pokój wspólny Pią 24 Cze 2016, 17:42 | |
| Niestety Lenka była jeszcze zbyt nikłą postacią w jego życiorysie, żeby zaprzątał sobie nią głowę jakoś mocniej. Chociaż zaczęła się odznaczać dla niego na tle innych dużo wcześniej niż taka Gabrielle, czy Esmeralda. Posyłał przecież pannie Bletchley uśmieszki i powitania na lekcjach, na zaklęciach nawet wybrał ją na swoją partnerkę do ćwiczeń! Ta świadomość, że coś ich łączy (nawet jeśli to tylko żart jakiejś Gryfonki) sprawiła, że stała się dla nim kimś, kogo z czystym sumieniem mógł nazywać "znajomą". Czy Lenka wiedziała, z czym miała do czynienia? Gdyby nie zajścia, jakie miały miejsce ostatnio, pewnie rozwijałby tą dziwną znajomość, ładując się do życia Ślizgonki bez jej zgody. W końcu ona nie planowała z Marquezem obcować dłużej niż to konieczne. Nie oszukujmy się - kto by chciał. Dziwne dziecko, które przywita się na poziomie królewskim, zaskoczy swoją wiedzą, a potem uraczy cudownym spierdoleniem społecznym nie łapiąc ironii, nie wiedząc jak odpowiedzieć na subtelne pytania, nie potrafiąc być delikatnym w wymagających tego momentach. W każdym razie, jego cierpienie przejęło nad nim kontrolę, ale jako obce uczucie, nie potrafiło kontrolować tym autystycznym ciałkiem. Wpatrywał się w dziewczynę, która pozwoliła sobie nawet zaśmieszkować z listu pełnego rozpaczy. To Rurek był tu nienormalny, czy ona? Przynajmniej postanowiła wtajemniczyć go w życie. - Mówiła, że jesteśmy tylko przyjaciółmi... I ona wie, że nie mam nikogo... nikogo poza nią... - odpowiedział łamiącym się głosem. Przetarł ponownie oczy rękawem. - Mam tylko ją...
|
Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Pokój wspólny Sob 25 Cze 2016, 09:11 | |
| Lenka prawdopodobnie miała kompletnie gdzieś z czym to ma do czynienia z tego względu, że nic nie potrafiło jej tak naprawdę dotknąć emocjonalnie prócz rzeczy dla innych idiotycznych. Trzeba ją kompletnie zdenerwować, żeby zaczęła się drzeć i wpadła w furię. Trzeba by było zabrać jej coś, co bardzo chciała albo udowodnić, że czegoś nie potrafi, a jej na tym bardzo zależało. Gdzieś istniała w niej ta granica między wściekłością absolutną, a nienaturalnym spokojem. Problem jest z nią taki, że nigdy nie wiadomo, którędy ona idzie i kiedy jest się jej niebezpiecznie blisko. Czy ona rozwijała jakiekolwiek znajomości? Zdarzało się. Lubiła mieć znajomych, nie da się ukryć. Uwielbiała mieć kompanów do pójścia się czegoś napić, zaszaleć, zrobić coś złośliwego. Panna Bletchley należy do istot dla której nie ma konkretnych ram moralnych. Jeśli mogła pomóc się komuś zemścić w ten sposób, że ma podrywać jakiegoś chłopaka - można liczyć na jej pomoc. Trzeba czegoś dosypać do picia? Luzik. Dla tych, których ludzie nazywają przyjaciółmi Ślizgonka zrobiłaby wszystko. Gorzej z resztą społeczeństwa, ponieważ poznawanie ludzi ją męczyło. Musiała z początku być konkretną istotą, ułożoną i spokojną. Musiała próbować wyczuć, czy jej towarzystwo byłoby wstanie przeżyć taki rollercoaster, jak spędzanie czasu z jej prawdziwym obliczem. Ururu nie został więc potraktowany jakoś specjalnie w porównaniu do całej reszty. Pozwoliła sobie śmieszkować z niego, z sytuacji i z tego, jak bardzo jest irracjonalna. Żadne z nich nie chce, żeby drugie tu siedziało, ale nikt się nie ruszył. W dodatku oboje są raczej... niecodzienni. Tyle, że Lenka miała trochę więcej do czynienia z tym całym "życiem" z którym Marquez sobie nie radzi. - Podejrzewam, że dziewczyna zachowała się po prostu normalnie i czekała na jakieś twoje wyznanie. Żadna kobieta nie jest aż tak durna, żeby od razu powiedzieć facetowi, że go kocha. Chyba, że naprawdę jest tak tępa, że już jej nic nie pomoże. Zapamiętaj jedno - ludzie są prości, jak deski, ale w środku mają sporo drzazg - Czy on naprawdę nie łapał, że człowiek to nie maszyna zaprogramowana na mówienie wszystkiego dokładnie? Bądźmy szczerzy - mało kto tak żyje. Nikt nie mówi wszystkiego, bo to bezpieczniejsze. - Rozumiesz teraz? To, że tak powiedziała nic nie oznacza. Polecałabym z nią po prostu szczerze pogadać, a nie ryczeć, jakby ją zabili, a ty wybierał kwiatki na pogrzeb. To nie koniec świata jest - Chciała dodać "jeden człowiek w tą, czy w tamtą nie robi różnicy", alę przymknęła się już, bo to mogło być już zbyt wiele dla tego nieogarniętego człowieczka. Czuła się w jego towarzystwie niczym encyklopedia ludzkich zachowań. Gdzie on się uchował, że tak łatwo się zaczyna mazgaić? Zaskakiwała ją to, że kogokolwiek może obchodzić jakaś laska, która odsyła mu lusterko.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Pokój wspólny Sob 25 Cze 2016, 11:20 | |
| Ururu był trochę niezrównoważony psychicznie... Tylko nasuwało się pytanie "DLACZEGO?". Czy to przez to, co przeżył 5 lat temu? Czy to przez życie jako odludek? Ale przecież wiele osób ma traumę z dzieciństwa i jest samotnikami, a mimo to nie mają takich problemów jak on. A może jest tym złynnym utalentowanym dzieckiem, które jest geniuszem w nauce i autystą w kontaktach z innymi? Czy może nie jest z nim tak źle? W każdym razie fakt, że ronił zły pokazywał, jak to Marquez potrafi jeszcze odczuwać coś poza podnietą na widok pająków. Ten widok, jaki Lenka miała przyjemność obserwować, był naprawdę rzadki. Ururu nie płakał po prostu nigdy. Nawet, kiedy rozstawał się z rodzicami, łzy jedynie zebrały się w jego oczach, ale nie wypłynęły. A teraz miał tak zły okres, że płakał chyba trzeci raz w ciągu miesiąca. Koniec świata! Wysłuchal uważnie Lenki, oczywiście nie do końca łapiąc sens jej słów. - Chodzi ci o to, że wszyscy z natury są źli? - spytał, kiedy użyła metafory desek. - Ona nie chce ze mną rozmawiać - dodał na końcu. - Nawet, gdybym chciał do niej napisać, nie wiem co powinienem... Poza tym boję się, że nie odpisze.Ururu miał dosyć braku odpowiedzi. Chociaż nie otrzymał listu tylko od ciotki, to czuł, że nie zniósłby kolejnej takiej sytuacji. W końcu pytał ją o coś naprawdę ważnego, o rodzinę, o przodków... o to, z której strony jest powiązany z tym wstrętnym Slytherinem. Łzy przestały mu już lecieć, więc nie wyglądał już aż tak przerażająco ze swoim autystycznym uśmieszkiem. Czuł, że niezbyt chce mu się o tym wszystkim rozmawiać. [Wybacz, że takie słabe ]
|
Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Pokój wspólny Nie 26 Cze 2016, 21:18 | |
| Co komu znać przyczynę problemów psychicznych? I tak nikt by jej nie wyeliminował, więc to bezsensu. Liczy się tu i teraz - sztampowo, ale w jakimś stopniu prawdziwie. Traumy i inne rzeczy to wygodne wytłumaczenie, którego Lenka nie uznawała. Sama lubiła świadomość, że po prostu jest, jaka jest, a przeszłość ma w tym żaden lub bardzo znikomy udział. Wtedy się wie, że jest się takim, jakim jest z wyboru, bo nie zależy nam na byciu kimś innym i tyle. Wytrwalsi chociażby się postarali o zmianę. Przy takiej wizji świata Ururu jest po prostu płaczącym człowiekiem, jakich wiele na tym świecie. Nieważne, jaki był na co dzień, bo ona go widziała takiego. Co zresztą było jej równie obojętne - jak dla niej mógłby jarać się teraz pająkiem i wyszłoby na to samo. Po prostu brakowało jakiegoś pstryczka na jakieś konkretne zachowanie. Chociaż nie. Ona po prostu się nie starała już teraz. Chciała mu tylko coś wytłumaczyć i tyle. Może będzie to jej pierwszy dobry uczynek w życiu, który naprawdę się komuś przyda. - Raczej o to, że ludzie są tak durni, że ich prostota ukrywa się za drzazgami, które ranią innych. Teraz rozumiesz? - Czemu ona mu to w ogóle tłumaczy!? Co to niby jest dzień dobroci dla zwierząt? - Jeśli kobieta mówi "nie" to potem pytaj jeszcze 3 razy o to samo, bo "nie" nie zawsze oznacza "nie". Zapamiętaj to i przestań się bać. Napisz to, co chcesz, a nie co powinieneś. Napisz, że nie łapiesz aluzji i oczekujesz odpowiedzi konkretnej, bo nie wiesz o co jej chodzi. Nie rób problemu tam, gdzie go nie ma tylko rozwiąż sprawę - Lena miała dosyć głupich ludzi. Czemu nie mogą ułatwiać sobie życia poprzez bycie bezpośrednimi? Łatwiej by się wszystkim żyło, ech. Pół biedy, że już wodospadu nie robił.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Pokój wspólny Pon 27 Cze 2016, 00:35 | |
| Marquez wyczerpał już swoje pokłady emocjonalne. Wylał chyba wszystkie łzy, jakie miał nagromadzone od urodzenia. Nie było ich dużo mimo wszystko. Skupił się na słowach dziewczyny. Znowu. Po raz kolejny czerpał wiedzę od jakiejś nieznanej sobie dziewczyny. Czy dobrze, że to robił? Na początku wydawało się w porządku... ale zepsuł. Czy to wina bezpośrednio jego? Źle zinterpretowanych rad? A może po prostu one były złe? I rady, i dziewczyny. "Nie" nie zawsze oznacza "nie"? Naprawdę miał o wszystko pytać kilka razy? Czy to wszystko było tego warte? Po co mu ona była? Żył dotychczas bez nikogo. I było dobrze. Pojawiła się. Zrobiło się źle. Oh, czy naprawdę sam był tak bardzo durny, że nie dostrzegł tego? - Dziękuję za twoje rady. Z pewnością mi się kiedyś przydadzą, ale nie tym razem - powiedział łapiąc za list od Addyson i zgniatając go od razu w dłoni. Jego wyraz twarzy poprawił się, na usta wpłynął charakterystyczny stały uśmiech. Wpatrywał się przez chwilkę w zgnieciony kawałek papieru, ale po chwili już schował go do kieszeni, a wzrok posłał na dziewczynę. - Przepraszam za tą przerwę. To może sprawdzę, kto był nadawcą tego zabawnego zaproszenia do ciebie? Czy uznamy, że to ta sama osoba? - posłał jej słodki uśmiech, niemal taki sam, jak na początku spotkania, przed tą całą dziwną sytuacją. Liczył jednak, że dziewczyna odmówi. Nie czuł się już na siłach rzucać tak trudnych zaklęć. Nie po tym, jak musiał usunąć z pamięci kawałek życia.
|
Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Pokój wspólny Nie 03 Lip 2016, 19:09 | |
| To przynajmniej ominie go wątpliwa przyjemność wylewania następnych, skoro się skończyły. Całkiem niezły patent, o ile by się sprawdził. Tak samo, jak mógł mieć rację w sprawie dziewczyn. Być może są tylko częścią wielkiej machiny Losu, która wyplenić chce wszystkie jednostki zbyt wolno myślące, by mogły pojąć ich działanie, ale to tylko taka hipoteza. A co z winą i światem realnym? Cóż, być może chłopak ma po prostu problem z kobietami, które używają metafor, symboli i są mało konkretne? Stąd mógłby wziąć się problem ze wszystkim radami. Być może bierze je zbyt dosłownie do siebie? - To nie była rada tylko fakt. Niektóre dziewczyny po prostu lubią dramatyzować. Zresztą faceci też. Zresztą to nieistotne, niepotrzebne Ci to teraz to nie - Bez łaski człowieku, Lenka nie powie "mam nadzieję, że pomogłam" albo jakiś innego durnego frazesu używanego w takich sytuacjach. Zastanawiało ją tylko jak można ryczeć przez głupią kartkę, a potem uśmiechać się jak głupi do sera. Ludzie to ogromna zagadka dla panny Bletchley i zaczynała podejrzewać, że nauczenie się wszystkich ludzkich odruchów zajmie jej całe życie, a i tak nie zdąży. - Ta sama - Mistrz elokwencji i konwersacji właśnie przemówił. Miała już gdzieś list. Zastanawiało ją bardziej co dzieje się w tej chorej głowie chłopaka. - Zachowujesz się tak, jakbyś wygrał 1000 galeonów, a nie rzuciła Cię dziewczyna. To niezdrowe. Chyba, że naprawdę była aż tak nic niewarta, że cieszysz się, że nie musisz się nią już martwić. Tyle, że chwilę wcześniej zachowywałeś się tak, jakby ktoś umarł, więc mógłbyś mi wytłumaczyć, czy po prostu dziewczyna była żałosna, czy też to Twój sposób na zerwanie - nagłe wskoczenie na radosne fale? - Ururu okazał się niezłą zagadką psychologiczną. Niemalże doświadczeniem. Lena chciała zrozumieć, czy to normalna reakcja. Jak widać będzie musiała kiedyś przeprowadzić test na jakimś innym osobniku, żeby mieć porównanie, ale teraz musiała zająć się tym pierwszym, żeby mieć potem co robić.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Pokój wspólny Nie 03 Lip 2016, 22:44 | |
| - Skąd ta pewność? - spytał pogodnie chcąc złapać w rączki zaproszenie skierowane do Lenki. Musiał sprawdzić. Może jednak to nie jest ta sama osoba? Niestety przez dalsze słowa dziewczyny nie zabrał się za to. Niezdrowe? Ona nic nie warta? Mogłoby to zdenerwować kogoś, kto nie jest Marquezem. Kogoś normalnego. Ale niestety on taki nie był. Był bardzo specyficzny i jeśli panienka Bletchley zapragnie wyciągać jakiekolwiek wnioski z jego przypadku... niczego się tak naprawdę nie dowie. Może jednak Ururu się czegoś nauczy od Ślizgonki. - Nie chcę o tym rozmawiać - poinformował ją. Uśmiech nie opuścił jego twarzy, zaś ślepka wbił w dziewczę. Czy mogła dostrzec w nich tą burzę piaskową, jaka toczyła się w głowie srebrnowłosego?
|
Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Pokój wspólny Czw 07 Lip 2016, 20:31 | |
| Lena zaczęła tworzyć kilka opcji o tym dziwnym chłopaczku. Nie miała jednak wystarczająco dużo informacji, by potwierdzić jakąkolwiek teorię. Niby jest mało istotnym elementem we wszechświecie, ale był tak... niecodzienny, że zaintrygowało to dziewczynę. Szaleniec? Socjopata? Dysfunkcyjne dziecko? Idiota? Depresyjny chłopczyk, który cierpi tylko w ciszy? Opcji istniało sporo. I jeszcze durne pytania, ale to raczej domena wielu ludzi niezależnie od usposobienia. W dodatku ona sama jakoś specjalnie nie przejmowała się takimi rzeczami, jak te związane z relacjami międzyludzkimi. Tyle, że ona chociaż udawała, że je posiada, a on nawet się nie trudził. - Dla mnie to nawet lepiej. Co nie zmienia faktu, że jesteś dziwny. Idź do jakiegoś kolegi z nim pogadać, czy coś. Może wtedy będziesz zachowywał się normalniej - Tak o to Ururu otrzymał informację zwrotną od panny Bletchley. Niezbyt uprzejmą, ale dziewczyna traciła wiarę w to, czy na niego to ma jakikolwiek wpływ. Najwyżej zachowałby się tak, jak przed chwilą. Poryczał, a potem znowu wszedł na uśmiech. Jak psychopata. Tyle, że ta opcja była za prosta i oczywista. Kompletnie niesatysfakcjonująca. Czy mogła cokolwiek dostrzec? Móc to pewnie mogła. Tyle, że wolała, kiedy ludzie sami zaczynali paplać. Podejście do rozmowy tak, by wyćwierkali wszystko jest ciekawsze. To jak ciekawa gra. Układanka. Czy coś równie podobnego.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Pokój wspólny Pią 08 Lip 2016, 13:01 | |
| Lenka miała pewnie dużo zabawy analizując profil psychologiczny Rurka i doszukując się jakichkolwiek prawidłowości, które liczyła odnaleźć w innych ludziach. O ile to pierwsze z pewnością było ciekawe, drugie okaże się tylko złudną nadzieją, fałszywym tropem... po prostu wyciągnięte wnioski będą niemożliwe do odniesienia do kogoś innego. Ale w końcu uczymy się na błędach. Parsknął cichym śmiechem, kiedy Ślizgonka nazwała go dziwnym. Chyba to wiedział. A przynajmniej ostatnio zdawał sobie z tego sprawę, szczególnie podczas rozmów z profesorem Narvae. Wtedy dopiero zaczął dostrzegać jak bardzo różni się od przeciętnych dzieci. - Myślisz, że rozmowa z Fletcherem mi pomoże? - szepnął konspiracyjnie, cały czas się uśmiechając. Nawet Marquez wiedział, że z Dominik nie był ekspertem w sprawach socjalnych. Czy to dlatego był jedynym kumplem Ślizgona? Czy oboje byli psychopatami? Fletcher pewnie tak, ale Rurek... Lenka miała szczęście, bo niesatysfakcjonująca opcja choroby psychicznej u Marqueza była do odrzucenia. Mogła próbować zgadywać dalej.
|
Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Pokój wspólny Pią 08 Lip 2016, 15:43 | |
| Lenka zawsze miała sporo zabawy przy odkrywaniu tego, kim są inni ludzie. To całkiem produktywne zajęcia, ponieważ nabyta wiedza pozwala w późniejszym czasie albo dobrze znać ich wady albo bardzo dobrze naśladować odpowiednie zachowania, innych unikać. Idealnie usłana droga do przeżycia w ohydnie uczuciowym świecie. Nawet jeśli Ururu okaże się ewenementem to będzie to istotna informacja. Każdy fakt zmienia wiele rzeczy i na milion sposobów może być wykorzystany. Mały eksperyment jest tylko jednym z listy patentów. Istnieją jeszcze przeciętne dzieci? Panna Bletchley dostrzegała głównie oszołomów, szaleńców i debili. Miała problem z odkryciem kogoś, kto chociaż jest obok granicy przeciętności. Takich jakimś cudem brakuje w ich małym światku nazywanym szkołą. Deficyt ten zaś sprawił, że pojęcie ludzkich reakcji nie jest łatwe. Nie wspominając już o funkcjonowaniu obok nich. A i taka ciekawostka - ta Ślizgonka nie jest głucha, więc nawet szepty do niej docierają. Ta dam! - Jestem szczerze przekonana, że rozmowa z żadnym człowiekiem by Ci nie pomogła. W dodatku jesteś zbyt uparty, żeby własny problem rozwiązać najłatwiejszym sposobem, więc nie spodziewałabym się po Tobie żadnej rozsądnej decyzji, która by przyniosła normalny skutek. Jak już mówiłam jesteś dziwny, bo nawet nie starasz się ukryć tego, że taki jesteś. Mi to obojętne, ale jak znajdzie się ktoś zatroskany i liczący się z ludzkim życiem to możesz się obawiać wizyty w Mungu. Emocjonalne nieprzystosowanie nie jest najlepiej odbieranym zjawiskiem. Ale to tylko taka ciekawostka - Eksperci od spraw socjalnych zleciliby zamknięcie Uru w celu nauczenia go, jak się funkcjonuje w społeczeństwie. Powinien więc dziękować światu, że zamiast tego ma Fletchera. Nawet jeśli szaleniec to była to opcja bezpieczniejsza. I czy miała jakieś większe szczęście z tego tytułu, że go nie spotkała? Chyba nie, bo i tak byłoby jej to obojętne. Prawdopodobnie można by było zamknąć ją z samymi szaleńcami w jednym pomieszczeniu, a ona i tak dalej żyłaby w ten sam sposób. Niezależnie od warunków przystosuje się i ostatecznie urządzi jakoś na własną korzyść. - A teraz jeśli pozwolisz to Cię opuszczę i zostawię z Twoją własną głową. Mam nadzieję, że nie skończy się to tragicznie. Miłego dnia - Rzuciła z uśmiechem podczas ruszania swoich czterech literek i podążyła w tylko sobie znanym kierunku nie czekając na jego przyzwolenie. /zt
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Pokój wspólny Pią 08 Lip 2016, 21:19 | |
| Rurek, w porównaniu z Lenką, zdecydowanie bardziej optymistycznie patrzył na innych ludzi. Nie zawsze dostrzegał w nich może partnerów do rozmowy, lecz z całą pewnością uznawał ich przewagę w umiejętnościach socjalnych, chociaż dopiero od niedawna tak się działo. A teraz, kiedy w końcu zaczął sam mieć jakieś życie towarzyskie, starał się zbierać jak najwięcej informacji o ludziach. Nawet teraz, kiedy właściwie postanowił go już nie rozwijać, tylko się cofnąć do tego, co miał jeszcze kilka miesięcy temu... Na słowa Lenki chciał się jakoś wybronić tym, że przecież niedawno rozmawiał z panienką Wittermore. Ale czy ten argument by do niej przemówił? W końcu to nie tłumaczyło wiele, nie pokazywało jego walki z własną dziwacznością. Czyżby był bardziej upośledzony socjalnie, niż przypuszczał? Zasmuciłoby to go, ale nie w tej chwili, kiedy porzucił nadzieje na pomyślne życie towarzyskie. Wpatrywał się tylko w dziewczę swoim nieprzeniknionym miodowym spojrzeniem, które nie ukrywały wewnętrznego szaleństwa. - Do zobaczenia - pożegnał się tylko rozsiadając się wygodnie w fotelu. Jednak nie trwało to długo. Miał potrzebę zajęcia się czymś produktywnym. Zebrał więc wszystkie listy, jakie zostały na stoliku i wrócił do sypialni, umieszczając je na samym dnie szuflady. Nie sprawdził nadawczyni walentynki, ale teraz go to już w ogóle nie obchodziło. Wyciągnął swoje lusterko dwukierunkowe i razem z tym, które dzisiaj otrzymał dołączył do papierów. Złapał za podręcznik do fizyki i zatopił się w lekturze.
z/t
|
Temat: Re: Pokój wspólny | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |