|
Sala zaklęć i urokówIdź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 Morrigan Black Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VIIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, BaubillousOPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Pią 12 Lut 2016, 00:46 | |
| Morrigan odetchnęła z ulgą, kiedy wszyscy głośni i niezainteresowani wyszli z sali i wreszcie mogła całkowicie skupić się na zajęciach. To były jej ulubione lekcje i choć temat był wyjątkowo nudny, to na nie przyszła i zamierzała coś z nich wynieść. Dlatego też jak pajac, wśród całego zamieszania jako jedyna ćwiczyła odpowiedni ruch ręką. Była niezła w zaklęciach, ale tylko dlatego, że trenowała i to dużo. W końcu je lubiła i uważała za niezwykle przydatne (poza tym od zawsze konkurowała w nich z Nilsem), toteż nie miała powodów do tego, by nie wykazywać się zaangażowaniem. Ucieszyła się, kiedy nauczyciel w reszcie postanowił przejść do praktyki. Wsłuchała się w to, jak wymawiał słowo Verdimilous i powtórzyła za nim, doskonale naśladując jego inkantację. Nic dziwnego, że Black jako pierwsza ustawiła się na narysowanej białej linii. Wierzyła w swoje umiejętności, choć była nieco zmęczona i rozdrażniona całym wynikłym wcześniej zamieszaniem, toteż nie mogła zaręczyć, że uda jej się za pierwszym razem i tym samym będzie narażona na wstyd. Na szczęście w sali była tylko ona Anastasia, Lena i nauczyciel, więc nie miała się za bardzo czego obawiać i stres nie był tak wielki. Nie rozumiała zupełnie, jak ktoś z własnej woli mógł opuścić zaklęcia i uroku, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Im mniej osób na zajęciach, tym lepiej dla niej. Ślizgonka wycelowała różdżką w wyznaczony punkt na końcu sali i wzięła głęboki oddech. Swoje szanse powodzenia oceniała na jakieś pięćdziesiąt procent. Może i była niezła z tego przedmiotu, ale nie oznaczało to, że była geniuszem i samorodnym, ogromnym talentem. - Verdimilous! - powtórzyła mocnym, zdecydowanym głosem po profesorze i wykonała ruch, który od kilku minut jako jedyna ćwiczyła. Nawet jeśli nie wyjdzie, to trudno. Była pewna, że kilka prób wystarczy, by rzucić zaklęcie poprawnie.
|
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Pią 12 Lut 2016, 00:46 | |
| The member 'Morrigan Black' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 18
|
Anastasia Fitzgerald Rocznik VIDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNOOPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji. Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie. Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sob 13 Lut 2016, 03:34 | |
| Anastasia nie chciała się do tego przyznać, ale powoli zaczynała boleć ją ręka. Nie żeby był z niej jakiś słabeusz, po prostu nie przywykła do nadmiernego wysiłku fizycznego. Jeszcze jakoś to było w klasie od pierwszej do trzeciej, przy nauce latania na miotle...może powinna zacząć uprawiać jakiś sport? Cokolwiek związanego z aktywnością fizyczną i spalaniem kalorii, których od czasów świąt zaczynała przyjmować zdecydowanie zbyt dużo? W klasie została sama z nauczycielem, Morrigan i Leną. Dwie Ślizgonki i ona sama, nie żeby w jakikolwiek sposób ją to peszyło. Mogłaby posłać Panience Black kilka głupkowatych uśmieszków, ale wiedziała jak dziewczyna poważnie traktuje naukę przedmiotu i zdecydowanie za lepszą opcję obrała nie rozpraszanie jej. Z intonacją zazwyczaj nie miała problemów, a nawet jeśli, to była to kwestia, którą można wyeliminować już za drugim podejściem, lub przy zwróconej uwadze. No proszę! Ślizgonce się udało za pierwszym razem! Zaklaskała cichutko i wyszczerzyła się do blondynki, unosząc dwa kciuki w górę, na tyle dyskretnie aby nie wpienić podminowanego nauczyciela. Przyszedł czas na nią, zatem niespiesznie podeszła do nakreślonej linii i wycelowała różdżką w obrany sobie cel. Miała dwa podejścia, nie powinno być tak trudno, prawda? Anastasia nie należała do najskromniejszych dziewcząt pod słońcem, ale rozumiała czym jest pokora. Nigdy nie przejawiała objawów nadmiernej pewności siebie i zaślepionej wiary we własne możliwości. Była dobra z zaklęć lecz nie oznaczało to, że wszystko przychodziło jej z łatwością, a każdy nowy urok uchodził za krytyczny sukces. Zmarszczyła czoło i ogłosiła mentalną gotowość. - Verdimilous! - wymówiła zdecydowanym tonem, wykonując uprzednio ćwiczony gest.
|
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sob 13 Lut 2016, 03:34 | |
| The member 'Anastasia Fitzgerald' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 20
|
Lena Bletchley Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i 3/4 cala, sztywna, tarnina, kieł widłowęża OPANOWANE ZAKLĘCIA: Accio, Lumos, Nox, Protego Horribilis,Bąblogłowy, Expelliarmus, Fumos, Drętwota, Everte Statum, Mimble Wimble, Petrificulus Totalus, Avifors, Cistem Aperio, Verdimilous OPIS POSTACI: Codzienna niecodzienność w postaci dziewczyny, która nie powinna przykuwać zbyt dużej uwagi jest możliwa. Nawet wysokie, mierzące 170 cm o budowie odpowiedniej do swojego wieku i płci, jasna i bardzo zadbana cera, skóra wyjątkowo przyjemna w dotyku. Jest też spory mankament jej urody, czyli za duży nos i kanciasta broda. Z lepszych rzeczy trzeba wspomnieć jasne włosy dziewczęcia o całkiem sporej długości oraz bursztynowe oczy. Te dwie cechy nie odbierają jej naturalności i zwyczajności, dodając przy tym coś niewytłumaczalnego. Jest niby nijaka, a jednak interesująca, przykuwająca uwagę, ładna - mimo rażących wad urody. Niedoskonała, ale ze swoimi magnetycznym spojrzeniem rozprzestrzenia aurę tajemnicy, którą chce się poznać. Nie posiada bardziej wyrazistych cech wyglądu. Gładka i nudna, jeśli chodzi o historię blizn. Możliwe, że jak u każdej nastolatki czasami pojawi się jakiś pryszcz, ale to raczej norma. Po prostu pozornie nużący obrazek, jak wykluczy się nieznoszące sprzeciwu, błyszczące paczadełka. W pakiecie dołączone jest też opakowanie niekończących się uśmiechów - wersja na każdą sytuację. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sob 13 Lut 2016, 22:17 | |
| Wreszcie zaczęła się jakaś konkretna część zajęć. Zaczęto rzucać zaklęcia tak, jak to powinno być na tych lekcjach. Szkoda, że wcześniej czas upłynął im na takich bezsensownych działaniach. Lena jednak choć wkurzona na ten fakt niewiele mogła zrobić. Pozabijanie wszystkich głupców jest niemożliwe i skończyłoby się niezbyt ciekawie przez obowiązujące prawo. Chyba tylko to drugie sprawiało, że nie okazywała swego gniewu jawnie. Było to zwyczajnie nieopłacalne. Szczególnie, gdy chciało się obrazić sposób prowadzenia lekcji przez nauczyciela i praktycznie całą klasę. Przysporzyłoby to zbyt wielu problemów, oj tak. Zresztą potem mogłoby się okazać, że kogoś zbyt pochopnie oskarżyła. W końcu "Nikt nie jest tak głupi, by czasami takiego nie udawać". Wolała więc nie kusić losu i milczeć. To rozwiązanie bezpieczne i rozważne przy takim toku myślenia, które zdecydowanie żyło pod tą jasną czupryną. Skupiona więc była na czymś, co może nie przynieść korzyści, ale przynajmniej nie będzie z tego większych strat. Zdążyła też zauważyć, że coś pozostałym poszło za dobrze. Czy zaczęła się martwić? Nie. Zaklęcia choć są ważną częścią magii wymagają często więcej niż jednej próby. Nie da się ukryć, że obawiała się, iż może coś pójść nie po jej myśli, ale postanowiła zacząć się wkurzać na to dopiero po fakcie zaś teraz wyklepać to, co trzeba i wierzyć w to, że nie będzie potrzeby powtórki. Tak oto z może dla niektórych zbyt dużą pewnością siebie rzuciła zaklęcie. W końcu nie ma czasu w życiu na zawahania - wszystko albo nic. - Verdimilous! - poleciało w przestrzeń przy odpowiednim ruchu różdżką.
|
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sob 13 Lut 2016, 22:17 | |
| The member 'Lena Bletchley' has done the following action : Rzut kością
'KOŚĆ K20' : 19
|
Niosący Naukę NPC
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Nie 14 Lut 2016, 18:51 | |
| Lekcja wreszcie toczyła się tak, jak powinna - spokojnie i pod okiem nauczyciela. Ciszę w pomieszczeniu, co chwilę przerywały uczennice, których głosy wymawiały zaklęcie, którego miały się nauczyć. Okazało się, że nauka w małej grupie przynosi lepsze rezultaty, gdyż każda z dziewcząt bardzo szybko załapała, o co chodzi. - Wyśmienicie! - Charles klasnął w dłonie zadowolony z rezultatu lekcji, na którą sam się przecież spóźnił. - Jestem z was dumny, dziewczynki. W nagrodę nie zadam żadnej pracy domowej - wszyscy wiedzieli, że i tak by tego nie zrobił - nawet dla tych nicponi, których wysłałem do Bułhakowa. Och, on z pewnością da im nieźle popalić! - Nie zwlekając schował swoją różdżkę i dał znać dziewczynom, że lekcja się skończyła. @Kaylin Wittermore: +20 Punktów Specjalnych, +5ʛ @Addyson Clemen: +20 Punktów Specjalnych, +5ʛ @Yvon Hennessy: +20 Punktów Specjalnych, +5ʛ @Morrigan Black: +20 Punktów Specjalnych, +10 Punktów Uczniowskie, +5ʛ, +zaklęcie Verdimilous @Anastasia Fitzgerald: +20 Punktów Specjalnych, +10 Punktów Uczniowskie, +5ʛ, +zaklęcie Verdimilous @Theodore Callaghan: +20 Punktów Specjalnych, +5ʛ @Lena Bletchley: +20 Punktów Specjalnych, +10 Punktów Uczniowskie, +5ʛ, +zaklęcie Verdimilous @Hugo Todd: +20 Punktów Specjalnych, +10 Punktów Uczniowskie, +5ʛ @Mascius Malfoy: +10 Punktów Specjalnych, +5ʛ Ravenclaw: +5 punktów Gryffindor -5 punktów Morrigan Black, Anastasia Fitzgerald, Lena Bletchley [z tematu].
|
Finnian Hennessy Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 10 i 3/4 cala, średnio giętka, włos w głowy wili, sekwojaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Zaklęcia szkolne: 1. Protego 2. Drętwota 3. Reparifarge 4. Accio 5. Alohomora 6. Lumos 7. Reparo 8. Enervate 9. Aquamenti Zaklęcia łatwe: 1. Utevo luxOPIS POSTACI: Mierzący metr siedemdziesiąt piętnastolatek, który mimo wielkiego apetytu nie musi martwić się o swoją wagę. Należy do tych szczęśliwców, którzy mogą jeść i nie tyć, co jest przedmiotem zazdrości wielu jego koleżanek. Problemem jest jednak to, że mięśniaka raczej z siebie nie dałby rady zrobić, bo po prostu nie miałby z czego rzeźbić. Finn nie odziedziczył rodzinnych rudych włosów. Na szczęście. Naturalnym kolorem jest ciemnoczekoladowy brąz, który jaśnieje, gdy dłużej posiedzi na słońcu i tu niestety pojawiają się rudawe refleksy. Nie przykłada aż tak wielkiej wagi do tego, by je układać, więc często kosmyki odstają niesfornie na wszystkie strony, pchając mu się również do oczu, co wybitnie go irytuje. Mimo tego unika nożyczek, jeśli nie są serio potrzebne. Za wielki plus swojego wyglądu uważa oczy, które przyciągają swoim niebieskim kolorem, niekiedy wpadającym w zielonkawy. Ponoć kolor jest tak głęboki, że można się w nim utopić, ale ofiar jeszcze się nie doczekał. Nieznacznie naturalnie uniesione kąciki ust nadają mu pogodnego wyrazu twarzy, poczucia, że można mu zaufać i w razie problemów wygadać się ze swoich zmartwień. Trudno mu zachować przez to powagę, a nawet jeśli mówi coś naprawdę dla niego ważnego, ludzie nie zawsze odbierają go właściwie, czasem traktując jak wiecznie uśmiechniętego pajaca. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Pon 15 Lut 2016, 23:18 | |
| Był z natury leniwym uczniem. Może nie spóźnialskim, ale leniwym na pewno. Tego dnia wyjątkowo nie miał problemu z wyciągnięciem swoich szanownych czterech liter z łóżka, a samo szykowanie się na zajęcia przyszło mu sprawnie. Z wyjątkiem przydługawych, ciemnobrązowych włosów, które nawet po użyciu odpowiednich specyfików, miejscami odstawały niesfornie. Wdział szkolny mundurek, jak zawsze męcząc się z krawatem, który do najzgrabniej zawiązanych nie należał i rozejrzał się w poszukiwaniu swojej myszki - Nessie. Była jego nieodłącznym towarzyszem, a mimo tego, że miał ją dopiero kilka miesięcy, przywiązał się do niej na tyle, by stale chcieć mieć ją gdzieś przy sobie. O Skaye natomiast się nie martwił, gdyż ten był typem samotnika, zazwyczaj latającym gdzieś po błoniach i mającym wszystko i wszystkich po prostu gdzieś. Gdy odnalazł myszkę, schował ją do kieszeni i łapiąc za torbę z gratami potrzebnymi na zajęcia, zszedł na śniadanie. Nie rozmawiając jakoś z nikim szczególnie, zaserwował sobie sycący posiłek, nakarmił pupilkę i skierował się do sali, gdzie miały odbyć się zaklęcia. Wchodząc do środka, rozejrzał się wokół, a nie zastając nikogo, usiadł sobie w drugiej ławce. Z zaklęciami radził sobie różnie, głównie dlatego, że jego nadgarstki można było porównać do kłód, które nijak elastyczne nie były, więc praca nad poprawnym ruchem zajmowała niemalże wieczność. Tym razem postanowił jednak dać z siebie sto procent, co i tak mogło nie być wystarczające, a jedyne o co tak naprawdę się martwił to czy przypadkiem nie zrobi komuś krzywdy. Wyciągnął książkę, odłożył różdżkę na ławkę i ułożył ramiona na drewnianym blacie, chowając między nie głowę. Skoro miał jeszcze sporo czasu to mógł bez żadnych przeszkód spożytkować cenne minuty na coś naprawdę ważnego - na spanie. Chociaż wygodniej i tak miała niewielka, szara myszka, która postanowiła ulokować się tuż przy uchu właściciela, zwijając w maleńki kłębuszek z odstającymi, sporawymi uszkami.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Wto 16 Lut 2016, 22:38 | |
| Wstać, ubrać się i na zajęcia. Ale nie. No tak. Śniadanie. Ururu poczuł się naprawdę szczęśliwy na myśl o jedzonku. Co by tu dzisiaj zjeść... może pieczywko z żółtym serkiem? O tak, to by było fantastycznie. A do tego? Może zielona herbatka? Z odrobinką cukru, dzisiaj miał na taką ochotę. Oh, pieczywko, pieczywko... Z takim nastawieniem ruszył do Wielkiej Sali. I tak, było pieczywko, był serek. A także upragniona herbatka. Ururu skonsumował, po czym z uśmiechem od ucha do ucha ruszył do sali zaklęć i uroków. Lubił całkiem te zajęcia. Spoglądanie na nieudolnych uczniów też było zabawne. Zajmował się tym, kiedy sam opanował już zaklęcie. Co zazwyczaj szło mu całkiem szybko. Z tego powodu często też musiał pomagać siedzącym obok uczniom. Właściwie to... sam chciał. Bo mógł wtedy poobserwować naukę zaklęć z innej perspektywy. Więcej obserwacji, więcej wniosków. Wszedł do sali, rozejrzał się i usiadł obok Finniana. Chyba nie kojarzył tego chłopaczka, a przynajmniej nie z jego pozycji śpiącej. Ułożył ładnie podręcznik wraz z różdżką na ławce i czekał na rozpoczęcie lekcji. W międzyczasie wyciągnął notesik zapisując luźne przemyślenia.
|
D.J. Fletcher Niepełnoletni czarodziejDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 cali, włos wili, jodłaOPANOWANE ZAKLĘCIA: enervate, fumos, expelliarmus, conjunctivitis, gemino, reparifrage, alohomora, finite, bombarda maximaOPIS POSTACI: Jasnowłosy białas o szarym, pustym spojrzeniu, próbujący nadrobić swoją mdłość pstrymi kolorami, strojami i fasonami dobranymi zupełnie nielogicznie - choć sam uparcie twierdzi, że to przecież wszystko tak ma być. Pod ubraniami kryje kilka szpetnych tajemnic, w tym rozległą bliznę po poparzeniu. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sro 17 Lut 2016, 01:53 | |
| Wstał dziś wcześnie. Zbyt wcześnie. Po godzinnej zabawie ze swoim kotem pora była i tak nieludzka, po dwudziestominutowym prysznicu wcale nie było lepiej. Dormitorium spało snem sprawiedliwych, nie było więc mowy o towarzyskich rozrywkach - choć musiał przyznać, że w zasadzie to jego relacje z współlokatorami nie należały do najlepszych. Na zajęcia z Zaklęć szedł więc niemal dwie godziny, okrążając cały zamek i zatrzymując się na dłuższe, poważne posiedzenie w damskiej toalecie na trzecim piętrze. Problemy ze spaniem miał od kilku lat, choć w tamtą feralną noc, kiedy powinien był być czujny - spał jak kamień i tylko nieludzkie wycie Flinta wyrwało go ze snu. Być może dlatego teraz tak kiepsko sypia. Wciąż słyszy ten pisk. Wszedł do sali pociągając nosem i zbierając włosy w niedbały koczek-cebule na czubku głowy, dłubiąc palcem w oku usiadł w jednej z bocznych ławek. Czy czegoś nie zapomniał? Oklepał kieszenie szaty, oklepał bluzę, z torby wyjął podręcznik i notatki, zamyślił się głęboko... - Kurwa mać. Śniadanie! - i gotów byłby wybiec z zajęć by zjeść cudownie chrupkie tosty ze śliwkowymi powidłami, popić ciepłą herbatą z mlekiem, gdyby nie wizja twarzy ciotki tuż przed jego oczami, z tymi jej zaciśniętymi ustami i czarnymi oczami jak dwa dłuta pneumatyczne. Jęknął więc, chcąc dać wyraz bezmiarowi swojego nieszczęścia, a żołądek zawtórował mu w duecie. Przegrał życie.
|
Niosący Naukę NPC
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sro 17 Lut 2016, 10:41 | |
| Profesor Windergarde z kolei miał ciężki orzech do zgryzienia. Nie mógł się bowiem zdecydować na dwie rzeczy. Czego powinien dzisiaj nauczyć V roczniki, bo jak każdy wie mają oni wyjątkowo nudne zaklęcia, oraz czy powinien swój trunek wypić do końca już teraz, czy może sprawić sobie miły prezent i zostawić go na powrót z zajęć. Ostatecznie zdecydował się wypić już teraz do końca i wyciągnąć kolejną butelkę na później. Ciągle jednak nie miał sprecyzowanego planu co do nauczania. Czyżby znowu miał improwizować, jak zawsze? Niby w większości przypadków się udawało, no ale od czasu do czasu mógłby przyjść przygotowany i pokazać, że też potrafi. Z takimi, nieco ponurymi myślami ruszył w stronę łazienki. Nigdy by nie przypuszczał, że to właśnie tam odnajdzie go oświecenie. Chociaż z drugiej strony, może to nie takie znowu dziwne? W końcu każdy wie, że najlepsze pomysły zrodziły się w łazienkach, gdzie mamy od groma czasu by pokontemplować na tematy życia i śmierci. Profesor Charles był zatem wyjątkowo uradowany i ruszył do klasy wcielać w życie swój plan. Jego pojawienie sygnalizował odgłos obijanych o siebie niewielkich wiaderek, które musiał podkraść woźnemu. Niemniej z wyraźnie zadowoloną miną wkroczył do sali. Nawet się nie spóźnił aż tak bardzo. - Dzień dobry bardzo, moi mili. Na dzisiejszej lekcji zrobimy sobie małe zawody, będzie dużo frajdy, gwarantuję. - Rzucił im na wejście i zaczął rozstawiać drewniane wiaderka. Na sam koniec zajął swoje miejsce i rozejrzał się po zebranych. - Chyba kogoś brakuje. - Jak to jest.. no jak to jest? Sam przychodzi nie wiadomo o której i jeszcze się spóźniają. - No nic, nie ma co czekać, nie ma co zwlekać. Zaczynamy zajęcia, na początek oczywiście teoria. Otwórzcie podręczniki na stronie sto czwartej. Tam znajdziecie zaklęcie Aquamenti. Jeżeli go tam nie ma, to przewertujcie książkę, aby je znaleźć. Co prawda był pewny, tak na 45%, że owe zaklęcie znajduje się na tej stronie, dlatego też lepiej jest uprzedzić, niż potem słuchać marudzenia, że go tam nie ma i co teraz. Ha! Charles nie jest w ciemię bity. - Dobrze, co nam powiesz o tym zaklęciu, panie... - Spojrzał na zebranych. Byłoby o wiele lepiej jakby zapamiętał imię chociaż jednego z nich. - Panie... panie. - Wskazał ręką na Ururu. - Proszę bardzo, słuchamy.
|
Finnian Hennessy Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 10 i 3/4 cala, średnio giętka, włos w głowy wili, sekwojaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Zaklęcia szkolne: 1. Protego 2. Drętwota 3. Reparifarge 4. Accio 5. Alohomora 6. Lumos 7. Reparo 8. Enervate 9. Aquamenti Zaklęcia łatwe: 1. Utevo luxOPIS POSTACI: Mierzący metr siedemdziesiąt piętnastolatek, który mimo wielkiego apetytu nie musi martwić się o swoją wagę. Należy do tych szczęśliwców, którzy mogą jeść i nie tyć, co jest przedmiotem zazdrości wielu jego koleżanek. Problemem jest jednak to, że mięśniaka raczej z siebie nie dałby rady zrobić, bo po prostu nie miałby z czego rzeźbić. Finn nie odziedziczył rodzinnych rudych włosów. Na szczęście. Naturalnym kolorem jest ciemnoczekoladowy brąz, który jaśnieje, gdy dłużej posiedzi na słońcu i tu niestety pojawiają się rudawe refleksy. Nie przykłada aż tak wielkiej wagi do tego, by je układać, więc często kosmyki odstają niesfornie na wszystkie strony, pchając mu się również do oczu, co wybitnie go irytuje. Mimo tego unika nożyczek, jeśli nie są serio potrzebne. Za wielki plus swojego wyglądu uważa oczy, które przyciągają swoim niebieskim kolorem, niekiedy wpadającym w zielonkawy. Ponoć kolor jest tak głęboki, że można się w nim utopić, ale ofiar jeszcze się nie doczekał. Nieznacznie naturalnie uniesione kąciki ust nadają mu pogodnego wyrazu twarzy, poczucia, że można mu zaufać i w razie problemów wygadać się ze swoich zmartwień. Trudno mu zachować przez to powagę, a nawet jeśli mówi coś naprawdę dla niego ważnego, ludzie nie zawsze odbierają go właściwie, czasem traktując jak wiecznie uśmiechniętego pajaca. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sro 17 Lut 2016, 21:30 | |
| Na początku zignorował wchodzących uczniów, tym bardziej, że prawdopodobnie nigdy z nimi nie rozmawiał. Rozbudzić się postanowił dopiero w chwili, gdy usłyszał typowy dla nauczyciela krok, a także odgłos wiaderek, co wywołało u niego cień zainteresowania. Wyprostował się, przecierając dłonią oczy, by mu się nie sklejały. Dodatkowo stłumił ziewnięcie, wodząc przymulonym jeszcze wzrokiem po zebranych. Na powitanie uniósł po prostu dłoń, żeby nie być jakimś niewychowanym chamem. Dziwiło go tylko to, że obok niego usiadł Ślizgon, a niezbyt mu ufając, odsunął się odrobinę. Złapał jeszcze Nessie, chowając ją do kieszeni, by czasem nie przeszkadzała ani nie zdradzała za bardzo swojej obecności, spoglądając zaraz na podręcznik z niechęcią. Zapewne znów będzie się ośmieszał, więc fakt, że na zajęcia przyszło tak mało osób, podnosiło go nieco na duchu. Wyciągnął dłoń po książkę, niezbyt spiesznie przewracając stronice. Gdy znalazł zaklęcie, pierwsze co zrobił to oderwał niewielki kawałek pergaminu i wcisnął między kartki, by w razie czego o wiele łatwiej znaleźć. Bo miał wrażenie, że jak zawsze jeszcze trochę posiedzi nad nauką. Taki z niego sprawny manualnie człowiek, że pożal się borze sosnowy.
|
Ururu Marquez Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 13 cali, elastyczna, włos z głowy wili, sosnaOPANOWANE ZAKLĘCIA: Szkolne: Finite, Enervate, Cave Inimicum, Expelliarmus, Homenum Revelio, Protego, Diffindo, Verdimilious, Alohomora, Avifors, Mimble Wimble, Confunduf, Aquamenti || Łatwe: Trucido, Repleo, Multifors, Aranaea || Trudne: Aranaea Language, Verum de scriptisOPIS POSTACI: Ururu jest chłopcem przeciętnej budowy. Ani specjalnie chudy, ale pulchnym też go nie można nazwać. Mięśni również nie ma specjalnie zarysowanych... Po prostu taki średni. Wzrostu metr sześćdziesiat dziewięć i pół. Włoski całkiem grube, lecz szorstkie. Mają odcień... szarawy. Czy to farba? Czy tak kończy się niepotrzebny stres w zbyt młodym wieku? Obcięte niezbyt krótko, puszyste. Twarzyczka jego nieco okrąglutka, nie widać na niej typowo męskich kształtów. Taki sobie chłopczyna. Przenikliwe spojrzenie oczek w kolorze miodowo-bursztynowym, lekko zadarty nosek i... szeroki uśmiech, który nie znika prawie nigdy. Ubrany w pełny mundurek Ślizgona z idealnie zawiązanym krawatem. Nawet naukowiec musi być elegancki. Czasami nosi gogle na głowie, zazwyczaj zapomina, że je ma, dlatego na jego oczach występują stosunkowo rzadko... Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Sro 17 Lut 2016, 21:51 | |
| Ururu dostrzegł chłopca z cebulą na głowie. Albinotyczny osobnik zwracał na siebie uwagę nie tylko wyglądem, ale i sposobem obycia. Co to za dziwna moda na związywanie włosów w ten sposób? Ciekawe skąd pochodził. W końcu do sali wszedł profesor. Uradowany Ururu wyszczerzył się z nadzieją czekając na początek lekcji. Czego też się dzisiaj nauczą? Dostrzegł, że siedzący obok chłopak lekko się odsunął. No tak, Gryfoni i Ślizgoni obok siebie, hohohoho, Ururu czasami zapominał o tej całej socjologii Hogwartu. Osobiście nie przywiązywał do tego wielkiej wagi, jednak brał to pod uwagę podczas wszelakich badań wokół ludzi. ZAWODY. O tak. Odrobinka rywalizacji była zawsze mile widziana. Oczywiście nie zawsze, bo to nużące. Ale od czasu do czasu takie urozmaicenie mu się podobało. Ciekawe o co chodzi z tymi wiaderkami... Ururu sam rozejrzał się subtelnie po klasie. Kogoś nie ma? Czy chodzi o jakąś niewiastę? Jakoś zawsze umykali mu przeciętniacy, dlatego zapomniał. Profesor widocznie też... ale on to chyba miał jakąś listę obecności, co nie? Ururu otworzył posłusznie podręcznik na wskazanej stronie. Profesorowi się udało całkiem. Zaklęci było na sąsiadującej stronie. Rzucił szybko wzrokiem na definicję, a następnie dostrzegł profesora mówiącego wprost do niego. Wyszczerzył się szeroko. - Zaklęcie Aquamenti, znajdujące się na sto piątej stronie, jest związane z wodą, co mógłby dostrzec każdy po samej nazwie. Sprawia ono, że z końcówki różdżki wytryskuje delikatny strumyczek wody - powiedział spokojnie. - Bardzo przydatne zaklęcie do rozpraszania światła, można wtedy "stworzyć" własną tęczę... zastanawia mnie tylko przydatność i dokładny skład tej wody... - przerwał mając nadzieję, że może profesor odpowie na wątpliwości, które zrodziły się w małym serduszku szarowłosego chłopca. Ciekawe, czy jak ktoś jest zły, albo używa dużo czarnej magii to produkuje zanieczyszczoną wodę... i jak długo ta woda właściwie leci? Nigdy się jakoś nie interesował tym zaklęciem... - Jak długo woda wylatuje z różdżki, panie profesorze? - spytał wbijając wzrok w podręcznik i szukając tam odpowiedzi. W jego głowie co prawda siedziało pytanie "Czy to nieskończone źródło wody?", ale był po troszku realistą (haha, tak, tylko po troszku), uważał to za raczej mało prawdopodobne.
|
D.J. Fletcher Niepełnoletni czarodziejDodatkowe informacje biograficzneAKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 cali, włos wili, jodłaOPANOWANE ZAKLĘCIA: enervate, fumos, expelliarmus, conjunctivitis, gemino, reparifrage, alohomora, finite, bombarda maximaOPIS POSTACI: Jasnowłosy białas o szarym, pustym spojrzeniu, próbujący nadrobić swoją mdłość pstrymi kolorami, strojami i fasonami dobranymi zupełnie nielogicznie - choć sam uparcie twierdzi, że to przecież wszystko tak ma być. Pod ubraniami kryje kilka szpetnych tajemnic, w tym rozległą bliznę po poparzeniu. Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Czw 18 Lut 2016, 04:04 | |
| Słusznie można było zauważyć, że coś w wizerunku chłopca było nie na miejscu. Donnie był tylko mugolskim dzieckiem, słuchającym zbyt wiele undergroundowego radia i czytającym nieodpowiednie książki w nieodpowiednim czasie. Takie Baśnie Braci Grimm, które jego ojciec przywiózł z Niemiec nie były bajkami odpowiednimi dla kilkuletniego chłopca - Jay wychowywany w sposób zgoła odmienny niż wymagały tego konwenanse wyrósł po prostu na dziwadło. Na widok nauczyciela podniósł zbiedzoną minę znad stołu, czując jakim jest przegrywem i zastanawiając się nad swoim głębokim bólem istnienia. Otworzył książkę, panikując w duchu, że bez śniadania to właściwie już czuł jak mu sił ubywa, jaka ta książka jest nieludzko ciężka! Aquamenti, doskonale. Spojrzał na profesora ze złośliwym uśmieszkiem rażonego prądem chochlika, któż jak nie ten nabzdryngolony pijus mógłby znać zaklęcie aquamenti lepiej. Słysząc pytanie ślizgona pokiwał ochoczo głową - Wiśnia na pewno wie czy ta woda jest spożywalna. Domyślić się można, że ilość przyjmowanego przez niego alkoholu jest wprost proporcjonalna do kaca jakiego miewał. O ile go miewał, bo do kaca trzeba przecież czasem przestać pić. - Pewnie tak długo, aż ręka Ci zemdleje. - zauważył, podpierając policzek na dłoni- Póki krwi masz w żyłach, co jeśli to tak na prawdę zaklęcie transmutacyjnie i można od niego umrzeć. - przejechał palcem jednej ręki po nadgarstku drugiej i sugestywnie pokiwał palcami imitując wyjątkowo artystyczny wypływ krwi. Mówiąc to miał jak najbardziej poważną minę, jednak kto w ogóle sugerował by rzeczy tak abstrakcyjne? Gryfon mimo usilnych starań wydawał się Fletcherowi wciąż spać (i bardzo dobrze, trochę mu nawet zazdrościł takiej umiejętności spania w każdych warunkach) jednak Marquez, no cóż, jako jeden z niewielu ślizgonów w oczach chłopca nie mył uznawany za kompletną mentalną amebę. W końcu zadawał pytania! Wyrażał opinię! To już wielki krok i wielka nadzieja dla przyszłości ich domu. Tak uznawszy pokiwał głową z uznaniem, zgadzając się sam ze sobą w sprawie, o której nikt nie wiedział (być może nawet on sam) i spojrzał na stronę opisującą zaklęcie. Rycina poruszała się, płynnie ukazując odpowiedni ruch nadgarstka. - Tylko jak to zrobić, kiedy się wykrwawiasz... - mruknął, imitując ten gest i imaginując jaki wzór utworzyłby w takiej kompilacji rozbryzg osocza. Malowanie krwią z żyły. Powinien to sobie gdzieś zapisać.
|
Niosący Naukę NPC
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków Czw 18 Lut 2016, 11:25 | |
| Charles przystanął sobie, przyjmując najbardziej wygodną pozycję, jaką był w stanie i przymknął oczy słuchając tego co chłopak miał do powiedzenia. Co jakiś czas kiwał głową, gdy słyszał to co trzeba. - Dobrze, dobrze, dobrze... co? - Momentalnie otworzył oczy i spojrzał na chłopaka, gdy ten zaczął mówić jakieś niestworzone rzeczy. Zaraz tez przeniósł wzrok na drugiego, gdyż ten też zaczął gadać od rzeczy i profesor zaklęć i uroków nie mógł wyjść z podziwu, że w ogóle można wpaść na coś takiego. - Jaka tęcza? Co za krew? O czy wy w ogóle mówicie, dzieci drogie. - Charles przybrał zdecydowanie zdziwiony wyraz twarzy patrząc na dzieciaki. "Nie no na trzeźwo nie da rady...", rzucił sam do siebie i zaczął szukać po kieszeniach swojej piersiówki, aby mógł sobie łyknąć porządnie. I wtedy profesor przybrał jeszcze bardziej zdziwiony wyraz twarzy. Nie ma. Zapomniał, zostawił w gabinecie. Co znaczy, że będzie musiał z nimi siedzieć do końca lekcji o suchym pysku. - Aquamenti, jak dobrze powiedział pan... no, służy do wyczarowywania strumienia krwi... tfu! Wody! Wody z końca różdżki, tak! Khem... Strumień ten nie jest pod zbyt wielkim ciśnieniem, aczkolwiek można im gasić niewielkie pożary. Tak, woda wyczarowana za pomocą magii należy do tych najczystszych, tak można ją pić. Charles pokiwał kilkukrotnie głową, jakby w uznaniu za swoje własne słowa. Następnie zgrabnym ruchem wyciągnął różdżkę. - Dobrze, teorię znamy, ale to nie historia magii, tutaj się nie gada, tutaj się czaruje. Proszę bardzo, odpowiedni ruch ręką, podczas wypowiadania zaklęcia. - W tym momencie profesor pokazał dokładnie jak powinno się poruszać nadgarstkiem, aby ruch był poprawny i płynny. - Ćwiczymy ruch ręką proszę bardzo. A w głowie już powtarzamy poprawną wymowę zaklęcia. Aquamenti, gdzie pada akcent? - Zapytał, ale zaraz też przypomniał sobie o tęczach i sikających krwią nadgarstkach. - Dokładnie tak, na QA, słuchamy... AQAmenti, tak? AQAmenti, "u" nie słychać. Żadne AQ-U-Amenti. Proszę bardzo, ćwiczymy. Poczekał, aż każdy z nich weźmie różdżkę w dłoń i jeszcze kilkukrotnie pokazał jak poprawnie ruszać ręką.
|
Temat: Re: Sala zaklęć i uroków | |
| |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |