NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL
NOWY ADRES FORUM: https://mortis.org.pl
Non mor­tem ti­memus, sed co­gita­tionem Mor­tis


Share

Sala obrony przed czarną magią

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
Costi Lupei
Costi Lupei
Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCM

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacja
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka.

https://mortis.forumpolish.com/t403-zwierzeta-lupei-a https://mortis.forumpolish.com/t424-skrytka-nr-147#835
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyWto 16 Lut 2016, 20:19

Lupei był bardzo zaskoczony widokiem zamkniętych drzwi do jego własnej pracowni. Szczególnie, że był tu godzinę temu i zostawił je otwarte, by zachęcić piękne młode umysły do wpadnięcia w jego sie... do poszerzania swojej wiedzy i umiejętności. Niczego nie podejrzewając uchylił wrota klasy i zajrzał do środka, ku swemu zdumieniu widząc, że spotkanie Klubu Pojedynków już się rozpoczęło! Niebywałe.
Odchrząknął cichutko, wślizgując się do własnej sali niczym jakiś spóźniony, wystraszony pierwszoroczny i zmarszczył brwi pociągając nosem. Albo jemu się coś popierdoliło, albo temu sympatycznemu jegomościowi stojącemu na jego miejscu, któregoż imienia nigdy nie mógł zapamiętać. Powoli przemaszerował więc brzegiem ławek, wyłaniając się z półcienia niczym zjawa, tuż za plecami zaaferowanego nauczyciela zalatującego alkoholem i zamilkł nieruchomiejąc, niczym wyjątkowo niepokojący gargulec o kruczym nosie i niewesołej minie. Splótł ramiona za plecami i rozejrzał się po zebranych, niektórych obecność o zaskoczyła, innych usatysfakcjonowała.Taki Malfoy ubiegał się niedawno o prywatne zajęcia z zaklęć - byłby zawiedziony, gdyby odpuszczał sobie Klub Pojedynków. Panna Clemen za to przyjemnie zaskoczyła go swoją obecnością - nawet on wyobrażał sobie jej starcie z jedną ze swoich podopiecznych.
Póki co jednak milczał, dając drugiemu nauczycielowi szansę na zauważenie jego obecności.
Niosący Naukę
Niosący Naukę
NPC


https://mortis.forumpolish.com/t675-sowa-niosacego-nauke
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyWto 16 Lut 2016, 20:50

Biedny nauczyciel jedyne o czym w tej chwili myślał to porządna dawka czegoś mocniejszego i sen we własnym gabinecie. Ale nie, w obronie własnej pracy, dzięki której miał i dach nad głową i galeony na alkohol, musiał sterczeć tu ze zgrają młodzieży, którzy chcieli... No tak, wlać sobie nawzajem. Lepiej tutaj, niż na jego zajęciach! Aż zdziwił się, że Hennessy jeszcze nie przyszła - taka skora do macania innych po kroczach i rzucania zaklęć, a tutaj się nawet nie pojawiła. No no, z pewnością to sobie zanotuje.
Na każde przywitanie odpowiedział tylko kiwnięciem głowy. Trzęsły mu się ręce - schował je więc do kieszeni i odchrząknął.
- Bardzo dobrze, zaczynamy! Malfoy i Bla-... - Jego wypowiedź przerwała Anastasia, na którą spojrzał marszcząc brwi. Przez chwilę milczał, nie potrafiąc wrócić do tematu.
- Co ja to chciałem... - Chrząknął. - Ach tak. Malfoy, Fitzgerald, na podium! Zaczynajcie. - Powiedział całkowicie nie zauważając obecności Lupeia w sali. Był zbyt zajęty myśleniem o tym, jak bardzo chciałby stąd wyjść. Jego piękna sherry stojąca na biurku, taka samotna, czekała na niego niecierpliwie!
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptySro 17 Lut 2016, 11:08

Trzeba było przyznać, że nawet jakby nie chciał, to musiał zwrócić uwagę na Anastasię. Ta dziewczyna po prostu nie potrafiła nie robić wokół siebie zamieszania. Idealnie się dobrały z Hennessy, naprawdę. Niemniej jednak, gdy dziewczyna przestała się już tłumaczyć z tego jak bardzo nie chce się pojedynkować, Malfoy mógł wznowić wzrokowy pojedynek z Morrigan, zanim przeniosą się na podwyższenie, by używać czarów. Szczerze mówiąc czekał na tę okazję już jakiś czas. To co między nimi się stało w ciągu ostatnich dni nie miało teraz większego znaczenia. Czysta, kumpelska rywalizacja o miano lepszego, w której to chłopak nie miał zamiaru być pobłażliwy ani na chwilę.
A potem znowu został rozproszony przez Anastasię i jej słowa. Uniósł brew i spojrzał na nią pytająco. Dziewczyna jednak niezbyt długo cieszyła się jego uwagą, gdyż skupił on ją bardziej na drugim profesorze, który to przemieszczał się miedzy rzędami, zakradając się do nauczyciela zaklęć i uroków.
- Profesorze Lupei? - Zapytał bardziej sam siebie, patrząc co robi.
Profesor Chales jednak w ogóle się nie przejął i kontynuował zajęcia. No i dobra, pojedynek czas zacząć. Już mu się malował uśmieszek, gdy słyszał swoje nazwisko i nazwisko Morrigan. I szybko ten uśmieszek zniknął, gdy zastąpiony został nazwiskiem Anastasii. Malfoy spojrzał na nauczyciela, potem na Morrigan na końcu na Anastasię. No i proszę, miała to co chciała, będą się pojedynkować.
Malfoy spojrzał jeszcze na profesora Lupei'a, jakby szukając jego aprobaty, a potem ruszył w stronę podwyższenia, gdzie oczekiwał na swoją partnerkę w pojedynku. Jak widać z Black będzie musiał pojedynkować się kiedy indziej. Wielka szkoda, ale cóż robić. Czekała na niego Anastasia, która chyba nie do końca przemyślała swoje słowa. Zwłaszcza, że chwilę temu tak pospiesznie tłumaczyła się z tego, że nie powinno jej tu być, bo sama idea pojedynkowania kłóci się z jej przekonaniami. No to cóż, jej przekonania właśnie zostały wystawione na próbę. Chociaż z drugiej strony Malfoy mocno się zastanawiał nad tym, czy czasem się nie zawaha, celując w nią różdżką. Niby nic poważnego stać się nie może, ale jednak to nie była koleżeńska rywalizacja.
Yvon Mavourneen Hennessy
Yvon Mavourneen Hennessy
Pałkarz Złotych Chimer, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Prezentuje się przyzwoicie. Chociaż mierzy sobie zaledwie dwanaście cali, a z natury jest bardzo giętka, więc co za tym idzie trudna do złamania, przy niektórych zaklęciach zachowuje się nieprzyjemnie głośno. W rdzeniu umieszczony został szpon hipogryfa, całość zaś została wykonana z drewna derenia przyczyniającego się do wydawania rozpraszających świstów.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Incarcerous, Drętwota, Relashio, Riddiculus, Bąblogłowy, Jęzlep, Salvio Hexia, Antivenenum, Linia Wieku, Protego Horribilis, Sardinus Eructo, Trantallegra, Herbivicus, Waddiwasi, Nox, Deprimo, Locomotor, Mobiliarbus, Glisseo, Bonum Ignis, Obliviate, Lapifors, Oculus Lepus.
OPIS POSTACI: Siedemnastoletnie dziewczę, mierzące sobie sto siedemdziesiąt sześć centymetrów wzrostu o budowie wdzięcznej. Rozumiejąc przez to uwydatniony, średni ale krągły biust oraz wyraźnie zaznaczone biodra z naturalnym wcięciem w okolicy talii. Włosy, w kolorze miedzi sięgają mniej więcej do połowy pleców. Naturalnie są nieco pofalowane. Dłonie z wyraźnie zaznaczonymi kostkami, wąskimi nadgarstkami, spiłowanymi na migdałowaty kształt paznokciami. Skóra jest koloru jasnego. Wyróżnia się przede wszystkim piegami, które przybierając różne kształty, oraz odcienie koloru brązowo-pomarańczowego znajdują się w ilości nadprogramowej wszędzie. Pomiędzy jedynkami można spostrzec charakterystyczną, niedużą przerwę.

https://mortis.forumpolish.com/t239-zwierzeta-yvon https://mortis.forumpolish.com/t337-dziennik-yvon https://mortis.forumpolish.com/t238-skrytka-nr-472
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptySro 17 Lut 2016, 11:35

Karygodne! Spóźniła się na zajęcia, na których zwykle zjawiała się o czasie. Drzwi zaskrzypiały, kiedy w pośpiechu wchodziła do pomieszczenia, już na wstępie rozglądając się po wszystkich zebranych w poszukiwaniu nowych twarzy. Poszczególni uczniowie nie wywierali na niej dużego wrażenia.
Twarze większości zwykle tu obecnych przewijały się na zajęciach, a także korytarzach dosłownie codziennie jednakże, skoro nie miała tego co lubiła musiała zadowolić się tym co było. Weszła w dobrym momencie, w końcu miała okazję zobaczyć potyczkę pomiędzy impulsywną współlokatorką, a znielubianym Malfoyem. Ten na pewno mógł się poszczycić umiejętnościami. W końcu dużo się mówiło o tym, że ten ród nie należał do najprzyjemniejszych. Nawet jeszcze nie uczęszczające do szkół podrostki potrafiły tam szybko i sprawnie posługiwać się różdżkami – a to wszystko za sprawą zainteresowania tematem wymagających rodziców. Przystanęła w pewnej odległości od podium, nie za daleko, nie za blisko, ażeby móc dokładniej przyjrzeć się przedstawieniu. Podejrzewała, kto tym razem wygra ale nie miała zamiaru powiedzieć tego na głos.
- Widzę, że udało mi się przyjść w samą porę. - Może nawet i jej udałoby się na tych zajęciach rozegrać jakąś potyczkę? Dawno nie miała do tego okazji, a stosowany na zajęciach Jęzlep nie satysfakcjonował jej do tego stopnia, by nie myślała o zastosowaniu czegoś mocniejszego. Uśmiechnęła się kącikami ust.
Obecność Masciusa na myśl przywiodła ostatnio słany przez dziewczynę list. Teraz trochę żałowała, że nie podała mu miejsca w którym mógłby umieścić list zwrotny, bo była naprawdę ciekawa reakcji tego wiecznie chłodnego prefekta. Anastasia także nie zdążyła jej jeszcze odpowiedzieć. Przeciągnęła się leniwie, nim nie odnalazła wzrokiem Clemen którą od razu, nawet nie panując nad własnym zachowaniem spiorunowała wzrokiem. O tak. Miała ochotę zgłosić się do następnej potyczki, z tym Hufflepuffskim kurczakiem ledwo trzymającym różdżkę. Przynajmniej tym razem nie trafi na dywanik nauczycielski.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptySro 17 Lut 2016, 19:12

Na wywołanie jej nazwiska przez profesora mina jej zrzedła, a na twarz zstąpił grymas niebosiężnego cierpienia. Oczywiście, że nie mówiła na serio, nie chciała pojedynkować się z kimkolwiek, a na pewno nie z Malfoyem. Wypaliła czymś pseudo-śmieszkowym, bo mózg się przegrzał od nadmiaru emocji, coś co zdarzało się jej zbyt często ostatnimi razy.
Otwierała już usta by wystękać monolog o jej niedyspozycji do walki ze Ślizgonem, gdy do klasy zawitał Costi, w swoim stylu skradając się za Sherrym, który to w stanie zaawansowanego delirium nie zwrócił na niego uwagi.
-Och, profesor Lupei - przywitała się mało elegancko, mając tym samym wrażenie, że jedynie chwila dzieliła ją od stracenia przytomności i zaprzyjaźnienia się z podłogą.
Jeszcze upokorzenie przed niebywale zdolną Morrigan, wyrozumiałą Addyson i Panem Prefektem Chodzącym Ideałem jakoś by przełknęła, ale Lupei? Obecność opiekuna Gryffindoru potęgowała jedynie uczucie niebywałej presji, napędzała do myśli wyjątkowo natrętnych, związanych z klifem, spadaniem i topieniem. Tak się trudziła żeby mu zaimponować, tyle pracy (a właściwie to gadania) w to wkładała! I teraz co? Ma przegrać?
Miała już lamentować, stękać i zamknąć się na dobre we własnej krainie smutku, cierpienia i niezrozumienia, gdy w klasie zjawił się nie kto inny niż Yvon. To właśnie przez tego rudego nicponia się tu znalazła i z chęcią spiorunowałaby by ją swym mrocznym, przeszywającym spojrzeniem dwumiesięcznego szczeniaka, gdyby tylko nie była zbyt skupiona na zachowaniu twarzy i nie popuszczeniu w portki. Z Hennessy jeszcze się rozprawi!
Trzęsąc się jak osika wstąpiła na podest, o mało nie zahaczając o własną nogę i tym samym lądując z nosem rozpłaszczonym na posadzkę. Na Merlina, wyglądałaby jak Bułhakow, wtedy to by już nigdy nie znalazła sobie męża.
Wzrokiem taksowała podłogę, czubki butów Masciusa i oba kąty w sali, odległe i wolne od obecności któregokolwiek ze zgromadzonych.
-Jak za dawnych lat - powiedziała wreszcie, ostrożnie wyciągnąwszy różdżkę i wpatrując się w nią ze skupieniem, tak jakby pamięcią wracała do wydarzeń z przeszłości - szkoda, że wtedy tak szybko się zmyłeś i nawet nie spróbowałeś dostrzec we mnie godnego sobie przeciwnika.
Skomentowała cicho, ze sztucznym uśmiechem przylepionym do bladego lica. Mascius musiał wiedzieć o jakim wydarzeniu mówiła. Feralny dzień, w którym po raz ostatni odważył się poniżyć jej przyjaciela Theo. Dzisiaj wydawał się taki skory do pojedynku z Morrigan, ale starcie z Anastasią zapewne wydawałoby się zbyt rozczarowujące. Może wygrana nie przyniosłaby mu żadnej satysfakcji?
Ciekawe również czy ktokolwiek z obecnych nabrał się na tą jej rzekomą pewność siebie, swobodny ton i gadkę przełamującą lody. W myślach wertowała wszystkie znane jej zaklęcia, te typowo ofensywne jak i defensywne, pastwiła się też nad swoją dolną wargą i niespokojnie przystępowała z nogi na nogę.


Ostatnio zmieniony przez Anastasia Fitzgerald dnia Sro 17 Lut 2016, 23:34, w całości zmieniany 1 raz
Morrigan Black
Morrigan Black
Kapitan i szukający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Akacja, pióro z ogona feniksa, 14 i 3/4 cala, niezwykle giętka. Ciemna i cienka, szorstka, matowa, absolutnie nieelegancka - lekko zakrzywiona, surowa. Jedynymi zdobieniami są żłobione w niej runy i znaki oraz duży szafir umieszczony w jej nasadzie.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Expelliarmus, Verdimilous, Protego, Riddiculus, Petrificus Totalus, Avifors, Reparifarge, Accio, Alohomora, Finite, Wingardium Leviosa, Slugus Eructo, Jęzlep, Oculus Lepus, Obscura, Baubillous
OPIS POSTACI: Nieskazitelna perfekcja. Tak w dwóch słowach mogłaby opisać Morrigan osoba widząca ją po raz pierwszy. Perfekcyjne włosy, perfekcyjne ciało, perfekcyjny uśmiech, perfekcyjne ubranie i perfekcyjne stopnie. Obiektywnie patrząc - niczego jej nie brakuje, skromnie mówiąc. Choć może jest zbyt niska, bo mierzy ledwie sto sześdziesiąt centymetrów, fakt ten znika tłumiony przez szereg jej innych zalet. W prezencie od matki natury dostała wszak cudowną figurę, o którą nic a nic nie musi dbać. Może poszczycić się łabędzią szyją, wąskimi ramionami i klatką piersiową, biustem jędrnym, niezbyt dużym, ale i nie takim, który można by było nazwać małym; wąską talią, płaskim brzuchem, szerokimi biodrami, okrągłymi, pełnymi pośladkami, długimi, zgrabnymi nogami, kobiecymi dłońmi z delikatnymi, smukłymi palcami zakończonymi zadbanymi paznokciami. Jest też śmigła i gibka. Jej porcelanowej cery zazdrości niejedna dziewczyna. Tylko nieliczni przyglądają się na tyle, by dostrzec rysujące się wyraźnie pod jej bladą skórą żyły - na ramionach, klatce piersiowej, udach i nadgarstkach. Większość jest zbyt zajęta podziwianiem jej twarzy, która niezaprzeczalnie należy do urodziwych. Cera bez skazy, wysokie czoło, prosty, wąski nos z małym końcem, szczupłe policzki łatwo oblewające się rumieńcem, pełne, delikatne i wydatne, malinowe usta rozciągnięte w tajemniczym, zadziornym uśmieszku, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i charakterne, ostre brwi - komponujące się w jedną, harmoniczną całość. Punktami najbardziej przykuwającymi wzrok są zaś niewątpliwie jej oczy, otoczone gęstym wieńcem długich rzęs, rzucających na jej kości policzkowe wierzbowe cienie, nadające jej twarzy subtelnego powabu. Duże, o migdałowym kształcie, z zewnętrznymi kącikami uniesionymi do góry, czystych, chłodnych błękitnych tęczówkach. Rzucające twarde, przeszywające spojrzenia. Mówi się, że oczy są obrazem duszy - i w jej oczach można dostrzec wszystko; trzeba się tylko przyjrzeć. A mało kto to robi, będąc wystarczająco urzeczonym powierzchownym wrażeniem. Jej cudną twarz okalają białosrebrzyste pukle zdrowych, lśniących włosów, sięgających dziewczynie niemal do krzyża. Falują delikatnie w rytm jej lekkich, miękkich, kocich kroków pełnych niewypowiedzianej gracji. Zawsze wyprostowane plecy i dumnie uniesiony podbródek oraz wypięta pierś nadają jej postawie elegancji i arystokratycznej wyższości. Wrażenie to potęguje jej mocny, zdecydowany, głęboki głos chłodnej barwy i czysty, dźwięczny śmiech, który równie doskonale wyraża radość co mściwą satysfakcję. Z całej jej postawy bije niezwykła, eteryczna aura, którą z pewnością może zawdzięczać krwi wili płynącej w jej żyłach. Wiele by dała, by nie roztaczać wokół siebie takiego wrażenia, które nie jest burzone przez nawet największe potknięcie. Niezdarność u niej odbierana jest jako "urocza", aniżeli "zawstydzająca" i "niepoważna". Zawsze unosi się za nią krystaliczny, mocny, ostry zapach konwalii.

https://mortis.forumpolish.com/t395-zwierzyniec-morrigan#643 https://mortis.forumpolish.com/t467-notatki-morrigan https://mortis.forumpolish.com/t394-skrytka-nr-1024#642
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptySro 17 Lut 2016, 21:20

Kiedy Anastasia wypaliła swoją naprawdę źle brzmiącą kwestię, Ślizgonka poczuła nagłe ukłucie zazdrości, a w jej myślach pojawił się obraz, który tak nie dawno namalował Malfoy. Nie była jednak dziewczyną, która miałaby zmienić swój stosunek do innej przez to, że akurat tak niefortunnie się zdarzyło, iż obie ulokowały swoje uczucia w tym samym osobniku. Dlatego też zazdrość szybko znikła, natychmiast ustępując miejsca szczeremu rozbawieniu. Morrigan zaśmiała się głośno ze słów koleżanki. Naprawdę cholernie lubiła jej humor. Gdy zaś Gryfonka puściła do niej oczko, wyszczerzyła się w odpowiedzi i zrobiła to samo, równie zalotnie.
Uśmiechnęła się lekko do profesora Lupeia w ramach powitania, który nagle pojawił się w sali na spotkaniu klubu. Musiała przyznać, że Hogwart miał kilka pereł pedagogii, między innymi właśnie nauczyciela obrony przed czarną magią. Nie dość, że świetnie wykładał swój przedmiot, po lekcjach poświęcał czas uczniom, między innymi jej. Poza tym, jak mogła go nie lubić, skoro zgodził się uczyć ją rumuńskiego, a także zaklęć wychodzących poza program.
Już szykowała się, by wejść na podest, kiedy Wiśnia zawahał się, po czym zamiast jej nazwiska, wywołał Fitrzgerald. Najpierw lekko zbaraniała, ale zaraz uśmiechnęła się do Anastasii pokrzepiająco i gestykulacją dała znać, że będzie trzymać jej kciuki, po czym odsunęła się od Masciusa i stanęła obok profesora Lupeia, by mieć dobry widok na to, co miało zaraz dziać się między wybranymi do pojedynku.
Zawsze zastanawiało ją, dlaczego Gryfonka nie zapisała się do klubu potyczek czarodziejskich. Przecież raczej była dobra w te klocki, a poza tym, każdy wiedział, że jest ulubienicą nauczyciela OPCM. Współczuła jej nieco jednak, że akurat jej pierwszy raz padł na Malfoy'a, choć przecież sama się prosiła. Morrigan szybko zauważyła, że jednak dziewczyna nie jest specjalnie pewna siebie i zaczęła postrzegać wypowiedziane w ramach żartu słowa jako błąd. Wiedziała, że Mascius jej nie popuści - nikt nie miał u niego taryfy ulgowej, jeśli chodziło o pojedynki; nie żeby było to coś złego. Przeciwnie - Black bardzo szanowała go za jego poważne podejście do swoich oponentów.
Gdyby Anastasia spojrzała w jej kierunku, dostrzegłaby niezwykle ciepły i pełen wiary uśmiech. Przybycie Yvon Ślizgonka zaś całkowicie zignorowała, mając na uwadze znacznie ważniejsze sprawy.
Costi Lupei
Costi Lupei
Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCM

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacja
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka.

https://mortis.forumpolish.com/t403-zwierzeta-lupei-a https://mortis.forumpolish.com/t424-skrytka-nr-147#835
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyCzw 18 Lut 2016, 04:39

Ucieszył się bez wątpienia, że o ile Windergarde nie był w stanie skupić się na więcej niż jednej rzeczy na raz i go nie zauważył (utrzymanie funkcji życiowych bez alkoholu w ręku było w tym wypadku sztuką) o tyle jego wspaniali uczniowie nie omieszkali tego zrobić. I bardzo słusznie, jako nauczyciel obrony przed ciemnymi mocami był bardziej nawet niż odpowiedzialny za ich umiejętności pojedynkowania się. Od osób obecnych aktualnie na sali wymagał nawet więcej niż podczas zajęć, tam przecież był czas na naukę - tu, nie przewidywał miejsca na błędy.
Lekko zakrztusił się, słysząc jakiego kompana Wiśnia dobrał do Maciusia i uniósł rozbawiony brwi. Nie mógł powstrzymać wrażenia, że Fitzgerald chciałaby dokładnie w tej samej chwili zapaść się pod ziemię. Nawet jej mimika wydawała się mu znajoma, ten niepewny krok na podium, usilne maskowanie drżących rąk. No dalej mała, podnieś podbródek i staw mu czoła - o ile w życiu dla Lupeia liczyło się zwycięstwo, o tyle na dzisiejszych zajęciach planował obserwować rzeczy zgoła inne.
Był ciekaw jak jego podopieczni radzą sobie w sytuacjach stresujących, jak racjonalizują sobie swoje umiejętności, jak przygotowują się do nagłych zmian sytuacji.
- Przegrany traci dwadzieścia punktów dla swojego domu. - powiedział od niechcenia. Właściwie to skłamał, ale chciał narobić trochę dramatu.- Zwycięzca dzisiejszych potyczek otrzyma ode mnie nagrodę specjalną. - dodał na zachętę, zastanawiając się czy ma w swoich zasobach coś, co mogłoby ucieszyć nastolatków.
Gazetki?
Skinął głową do Malfoya, dając do zrozumienia, że mu się przygląda i mrugnął porozumiewawczo do młodej Black'ówny, która postanowiła mu towarzyszyć w czasie obserwacji pierwszej potyczki. Z pobudek prywatnych nazwisko Black budziło w nim niechęć, Morrigan jednak z pewnością była jedyną ślizgonką mogącą liczyć na jego specjalną uwagę. Czasem nawet, bardzo rzadko, ale chciał, żeby niekrtóe dziewuchy z Gryffindoru poduczyły się od niej klasy i taktu. Niby równolatkowie, a jedni byli bardziej niedorozwinięci umysłowo od drugich. Jak to działa?
- Wybacz Windergarde, kontynuuj. - uniósł rękę w kierunku zapewne skonfundowanego nauczyciela zaklęć.
Addyson Clemen
Addyson Clemen
Prefekt Hufflepuffu, Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Jawor; Włos jednorożca; 10,5
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Enervate, Episkey, Expelliarmus, Finite, Flippendo Duo, Fumos, Riddiculus, Drętwota, Anatisquack, Calvorio, Accio, Alohomora, Bombarda, Glacius, Wingardium Leviosa, Descendo, Mobiliarbus, Lapifors, Anteoculatia
OPIS POSTACI: Panna Addyson Clemen urodziła się w małej wsi, ale za to w bardzo kochającej rodzinie, w której małej dziewczynce niczego nie brakowało. Jej matka, mugolka pogodziła się z myślą, że jej mąż i dzieci są czarodziejami i nigdy nie robiła im z tego powodu wyrzutów. Ojciec zaś starał się jak najlepiej wytłumaczyć swoim pociechom, że nigdy nie powinno nadużywać się czarów, a już na pewno nie w obecności mugoli. Szatynka największe problemy miała ze swoim starszym bratem, który dokuczał jej na każdym kroku, ciągnął za włosy i opowiadał straszne historię, przez które dziewczynka chowała się pod pościelą i płakała. Przez niego panicznie boi się kotów, na widok których zamiera w miejscu i oblewają ją zimne poty. W wyglądzie Addyson nie można dopatrzeć się niczego niezwykłego. Problem polega jedynie w jej wzroście. Mierzy niecałe metr pięćdziesiąt i często nie jest traktowana poważnie (w końcu kto może brać na serio dziewczynę z szóstego roku, która wzrostem przypomina pierwszoroczniaka?) Wbrew pozorom jest to zwykła nastolatka, o ładnych, piwnych oczach i czarnych, sięgających łopatek włosach z kilkoma piegami na nosie i policzkach. Jej policzki prawie zawsze są zaczerwienione, jakby sługo stała na mrozie w zimowy dzień.

https://mortis.forumpolish.com/t368-cudowronka-addyson#531 https://mortis.forumpolish.com/t402-kronika-addyson#755 https://mortis.forumpolish.com/t369-skrytka-300#532
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyCzw 18 Lut 2016, 10:56

Wszystko toczyło się dość przyjemnym tempem dopóki do sali nie wkroczyła wyczekiwana przez wszystkich persona. Gryfonka jak zwykle musiała zrobić małe przedstawienie, głośno ogłaszając swoje spóźnienie.
Zauważyła jej ciskające błyskawicami spojrzenie, ale jedyne co zrobiła to odwróciła się w jej stronę i szeroko się uśmiechnęła do niej uśmiechnęła. Nie miała nawet zamiaru zabijać ją swoim spojrzeniem, bo nie była przekonana do tego, czy potrafi to zrobić. Dopiero od niedawna poznała "nową siebie" i nie do końca wiedziała jak powinna z tego korzystać.
Powoli przeniosła swoje spojrzenie na parę wchodząca na podest. Z wiadomych przyczyn było wiadome, że kciuki trzymała bardziej za Anastazję, niż za Masciusa. Z Gryfonką miała większy kontakt, niż z prefektem naczelnym, chociaż wiedziała, że czarodziej szybko się nie podda i zrobi wszystko, żeby pokonać biedną Fitzgerald, która nie wchodziła zbyt pewnym krokiem na piedestał.
Sama odeszła od ściany i podeszła bliżej miejsca potyczki. Chciała wszystko dokładnie widzieć, żeby móc później coś wykorzystać z obu taktyk. Wzdrygnęła się nieco, kiedy usłyszała głos nauczyciela obrony przed czarną magią. Podobnie jak Windergarde, nie zauważyła przybycia nowego profesora. Od razu odwróciła głowę w jego kierunku. 20 punktów?! 20?! Mogłaby się pogodzić ze stratą dumy, ale 20 punktów mniej dla Hufflepuff, to była już dla niej kompromitacja na pełnej linii!
Poza tym wiedziała, że będzie musiała zmierzyć się w pojedynku z Yvon. Miała wrażenie, że wszyscy tutaj zgromadzeni mieli ogromną ochotę, żeby to zobaczyć.
Splotła ręce na piersi nerwowo wpatrując się w Anastazję i Malfoya.
Niosący Naukę
Niosący Naukę
NPC


https://mortis.forumpolish.com/t675-sowa-niosacego-nauke
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 00:28

Profesor zaklęć zdecydowanie chciał mieć to wszystko już za sobą. Wolał siedzieć we własnym gabinecie i rozmawiać ze swoim szczurem, a nie patrzeć, jak dzieciaki będą się ze sobą biły. Z jednej strony mogło to być dla nich dobre i może wyładują się wystarczająco, by zachowanie z jego ostatnich zajęć się nie powtórzyło. Tak naprawdę to bardzo w to wątpił, a sam chciał zobaczyć jedynie pojedynek Clemen i Hennessy, o których starciu słyszała już chyba całą szkoła. Nie to, żeby się do tego w jakikolwiek sposób przyczynił.
Na nieszczęście w sali wcale nie było rudowłosej Gryfonki, na co profesor Sherry tylko mlasnął z niezadowoleniem. pierwsza para, Malfoy i Fitzgerald. On naprawdę ich sparował? Naprawdę? No nic, będzie musiał udawać, że tak miało być i z uśmiechem kibicować obojgu. Stawiał na Malfoya, ale kto wie, może panna Anastasia miała coś w zanadrzu.
- Dzień dobry, panno Hennessy. jak zwykle na czas. - Skwitował pojawienie się rudowłosej Gryfonki i aż zakwiczał w myślach z radości, że jednak Clemen będzie miała swoją przeciwniczkę. Tylko, co potem z Black? Dobra, poradzi sobie. Wymyśli coś. Tymczasem trzeba było to rozpocząć, zanim wszyscy pozasypiają.
- No dobrze, zasady zna-... - Przerwał słysząc nazwisko nauczyciela od OPCM. Co on tu robił? Miał jakiś interes do niego? A może pragnął pokibicować swoim uczniom? Nie? Czyżby biedny Windergarde znowu coś pomieszał? Nie ważne.
- Lupei. - Przywitał się z nim skinieniem głowy i powrócił do tłumaczeni zasad. - Nie używamy zaklęć, które mogą poważnie zranić przeciwnika. Jedno, m a k s y m a l n i e dwa zaklęcia na jeden ruch, przeciwnik musi mieć możliwość obrony. No już, nie przedłużajmy tego, zaczynajcie. - Potem odsunął się w stronę Costiego i przez chwilę myślał. Dopiero po chwili do niego dotarło, że może to wykorzystać!
- Lupei, muszę załatwić coś... Ważnego. Więc w sumie dobrze, że tu jesteś. Przypilnuj ich. - Powiedział po czym w pośpiechu opuścił salę. Wszyscy wiedzieli, że już zapewne do niej nie wróci. Sherry stojąca pod biurkiem czekała na swojego profesora. I zdecydowanie była ciekawsza od bandy naparzających się zaklęciami dzieciaków. Nawet starcie Clemen vs. Hennessy nie było warte opuszczenia jego ukochanej.


Prof. Windergarde [z/t]
Mascius Malfoy
Mascius Malfoy
Prefekt Naczelny, Ścigający Srebrnych Wiwern, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Dwanaście cali, sztywna, brzoza, pióro z ogona feniksa
OPANOWANE ZAKLĘCIA: CAVE INIMICUM, EXPELLIARMUS, HOMENUM REVELIO, PROTEGO, DRĘTWOTA, EVERTE STATUM, IMMOBILUS, BOMBARDA, ALOHOMORA, FINITE, MOBILE IMAGINEM, EXPULSO, IMPERTURBABLE, PROTEGO HORRIBILIS
OPIS POSTACI: Malfoy. Jaki jest każdy widzi. Przedstawicieli tego rodu trudno pomylić z kimś innym. Nieco bledsza cera, ostre rysy i wyjątkowo jasne blond włosy. Cechy charakterystyczne, których nie sposób pominąć, tak jak faktu, że każdy z nich kończy w Slytherinie. Tak już po prostu jest i z tym się nie dyskutuje. Mascius nie odbiega od tego opisu w żaden sposób. Jest to typowy przedstawiciel swojej rodziny. Wysoki, mierzy sobie powiem nieco ponad sto osiemdziesiąt centymetrów. O raczej szczupłej sylwetce, gdzie linia mięśni jest wyraźnie odznaczona, jednakże nie widać po nim, aby poświęcał większą uwagę temu, aby jego ciało było odpowiednio wyrzeźbione. Niemniej jednak postawę ma cały czas prostą i faktycznym wyzwaniem jest zobaczenie go, gdy się garbi. Bije od niego powaga wymieszana z poczuciem wyższości, które ma wpajane od dziecka. Jako czarodziej czystej krwi pochodzący z jednego najbardziej szanowanych rodów, roztacza wokół siebie dominującą aurę. Mascius chodzi ubrany na czarno. Jednym z niewielu elementów innego koloru niż czerń jest srebrno-zielony krawat, który to nosi w czasie pobytu w Hogwarcie i tym samym pokazuje jednoznacznie, że ma się do czynienia ze ślizgonem. Z mniej istotnych rzeczy, o których można powiedzieć, to niewielkie znamię na prawej łopatce, które wyglądem przypomina motyla, oraz kilka mniejszych blizn rozsianych po całym ciele. Nie są one jednak na tyle istotne, aby posiadały jakieś większe znaczenie lub/i historie. Większość z nich powstała przez przypadek i nieuwagę.

https://mortis.forumpolish.com/t451-zwierzeta-malfoya https://mortis.forumpolish.com/t480-dziennik-malfoy-a https://mortis.forumpolish.com/t452-skrytka-numer-118#1058
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 11:18

Mascius znał się na pojedynkach. Było to jedno z jego ulubionych zajęć, tuż obok nauki nowych zaklęć. Niewyobrażalną satysfakcję sprawiało mu sprawdzanie, czy to czego nauczył się z książek ma realne zastosowanie w praktyce. Pojedynkował się dużo. Zapisał się do klubu od razu jak tylko było to dla niego dostępne. Gdy tylko mógł stawał na podest i zaczynał czarować. Dużo także pojedynkował się z ojcem w rodzinnej posiadłości. I to chyba właśnie jemu zawdzięcza najwięcej na tym polu. To ojciec pokazał mu jak powinien się ustawić, jak trzymać różdżkę, aby zmaksymalizować swoje szanse i czas reakcji. Lucivar Malfoy był dobrym nauczycielem. Bezlitosnym i brutalnym, ale dobrym. Przekazał mu wiedzę i Mascius był mu za to wdzięczny.
Dzięki temu też, nad wyraz dobrze widział, że Anastasia Fitzgerald nie czuje się pewnie stając z nim do pojedynku. Na jej zaczepkę zareagował delikatnym skinieniem głowy. Nie miał zamiaru wchodzić z nią w dyskusje, przynajmniej nie teraz, gdy trzeba będzie za chwilę czarować. Wiadomym jest, że chłopak nie traktuje wszystkich tak samo. Ba! Na większość osób patrzy z góry, jakby byli poniżej poziomu krytyki. O czym jednak należy pamiętać to, że Malfoy wszystkich traktuje poważnie, jeżeli chodzi o pojedynki. Już dawno nauczył się, że nawet, zdawałoby się, bezbronne kocię potrafi ugryźć i wystawić pazurki, gdy wystawia się je na próbę. Dlatego też, gdy dziewczyna pojawiła się na podeście, Malfoy przybrał stan maksymalnego skupienia.
Pierwsze co trzeba zrobić to ocenić przeciwnika. Zobaczyć na co można sobie pozwolić, a czego unikać. W przypadku Anastasi zdecydował się na szybki i precyzyjny atak, by nie pozwolić jej na większą reakcję. Jej brak pewności siebie działa wyraźnie na jego korzyść.
Malfoy przybrał swoją postawę do pojedynków. Ustawił się bokiem, sylwetka wyprostowana. Prawa ręka ułożona za plecami przy lędźwiach. Lewa, trzymająca różdżkę wzdłuż sylwetki, końcem różdżki ku dołowi. Lewa noga wystawiona nieco do przodu, ciężar ciała przeniesiony głównie na prawą. Dzięki temu będzie zdolny szybko zmienić swoje położenie w razie potrzeby.
Słuchał tego, co mówił do nich profesor Charles. Dwa zaklęcia. Nie... on skupi się na jednym konkretnym. Perfekcyjnie rzucone zaklęcie. Czas reakcji jest stosunkowo ważny. Liczył na to, że dziewczyna nie zdąży do końca opanować swoich nerwów i tym samym zawaha się odrobinę zbyt długo, co da mu możliwość przejęcia inicjatywy i zakończenia pojedynku szybko i sprawnie. Na razie czekał, wsłuchując się w słowa nauczyciela, szukając tego jednego słowa, które pozwoli im zacząć pojedynek.
- Immobilus. - Rzucił stanowczo, celując różdżką w Anastasię, gdy tylko usłyszał słowo "zaczynajcie".
Plan był prosty, uniemożliwiając jej wykonanie jakiegokolwiek sensowniejszego ruchu, wykluczył ją z dalszej potyczki. Proste zaklęcie, a jakie efektywne. Mascius od dawna był zdania, że wystarczą same zaklęcia użytkowe, by zwyciężać podczas pojedynków. Zaklęcia ofensywne w głównej mierze służą po to, aby chwalić się, że się je zna. Efekt w większości jest podobny.
Pan Losu
Pan Losu
NPC


PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 11:18

The member 'Mascius Malfoy' has done the following action : Rzut kością

'KOŚĆ K20' : 17
Yvon Mavourneen Hennessy
Yvon Mavourneen Hennessy
Pałkarz Złotych Chimer, Rocznik VII

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Prezentuje się przyzwoicie. Chociaż mierzy sobie zaledwie dwanaście cali, a z natury jest bardzo giętka, więc co za tym idzie trudna do złamania, przy niektórych zaklęciach zachowuje się nieprzyjemnie głośno. W rdzeniu umieszczony został szpon hipogryfa, całość zaś została wykonana z drewna derenia przyczyniającego się do wydawania rozpraszających świstów.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: Incarcerous, Drętwota, Relashio, Riddiculus, Bąblogłowy, Jęzlep, Salvio Hexia, Antivenenum, Linia Wieku, Protego Horribilis, Sardinus Eructo, Trantallegra, Herbivicus, Waddiwasi, Nox, Deprimo, Locomotor, Mobiliarbus, Glisseo, Bonum Ignis, Obliviate, Lapifors, Oculus Lepus.
OPIS POSTACI: Siedemnastoletnie dziewczę, mierzące sobie sto siedemdziesiąt sześć centymetrów wzrostu o budowie wdzięcznej. Rozumiejąc przez to uwydatniony, średni ale krągły biust oraz wyraźnie zaznaczone biodra z naturalnym wcięciem w okolicy talii. Włosy, w kolorze miedzi sięgają mniej więcej do połowy pleców. Naturalnie są nieco pofalowane. Dłonie z wyraźnie zaznaczonymi kostkami, wąskimi nadgarstkami, spiłowanymi na migdałowaty kształt paznokciami. Skóra jest koloru jasnego. Wyróżnia się przede wszystkim piegami, które przybierając różne kształty, oraz odcienie koloru brązowo-pomarańczowego znajdują się w ilości nadprogramowej wszędzie. Pomiędzy jedynkami można spostrzec charakterystyczną, niedużą przerwę.

https://mortis.forumpolish.com/t239-zwierzeta-yvon https://mortis.forumpolish.com/t337-dziennik-yvon https://mortis.forumpolish.com/t238-skrytka-nr-472
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 15:25

Spodziewała się po Malfoyu czegoś mocniejszego. Dlatego też uniosła w zdziwieniu brew. Ale nie zamierzała wtrącać się w to, dlaczego akurat wybrał sobie to zaklęcie na przewodzące. Bardziej martwiła się o to, co stanie się pomiędzy nią o znajdującą się niedaleko dziewczyną. W końcu nie dopuszczała do siebie myśli o utracie aż dwudziestu punktów. To byłby wyrok śmierci! Profesor Lupei doskonale wiedział, że Gryfonka zacznie się z powodu takiego zagrożenia strasznie nakręcać na wygraną, że nie będzie traktować tego jako zwykłej zabawy. Zagryzła wnętrze własnego policzka. Przynajmniej teraz miała okazję przyjrzeć się dokładniej temu, w jaki sposób inny uczeń zachowywał się w trakcie walki. Był bardziej zdecydowany, nie miotał się z miejsca na miejsce jak to u niej samej bywało, a to o dziwo dawało mu bardzo dużą przewagę.
Skupiał się jedynie na wykonaniu zaklęcia, a nie na jednoczesnym uniku w obawie przed tym, że przeciwnik okaże się być jeszcze szybszy. Mimo wszystko, trzymał gardę prawidłowo, co bardzo sobie w tym momencie pochwalała. Porównywała przy tym Anastasię. Zawsze kojarzyła się jej z liściem osiki, drżącym na wietrze kiedy jeszcze chwilę temu wchodziła na podest. Martwiła się. Wiedziała, aż zbyt dobrze, że w takim starciu mimo dawania bardzo dużych forów nie będzie w stanie sobie poradzić. W trakcie walki, niespiesznie pstrykała poszczególnymi kośćmi palców, aby stopniowo się przygotowywać. Ostatnio często bolały ją dwa ostatnie u prawej dłoni, której używała do trzymania różdżki – nawet teraz. Kontuzję jednakże ignorowała, w końcu nieprzyjemne, bolesne ukłucia w nerwie nijak miały się do bólu który towarzyszył przy solidnych treningach. Skrzyżowała ze sobą ręce, zaraz z większą uwagą przyglądając się walce. Starała się wyciągnąć z niej więcej wniosków, aby nie popełniać w przyszłości aż tylu bardzo rażących błędów. A co jeśli pewnego dnia wszyscy, którzy uczęszczają na te zajęcia będą musieli stanąć na przeciwko prawdziwemu oprawcy? Mugole mówiły, że wojny na różnych kontynentach, tak odległych, trwały. Latami. A jeśli ich też to spotka? Byliby tymi, których posłano by na pierwszy ogień, aby chronić szkołę, albo swoich bliskich? Co mogło tak naprawdę czekać ich w przyszłości. Chyba myślała zbyt pesymistycznie.
Anastasia Fitzgerald
Anastasia Fitzgerald
Rocznik VI

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Matowa i skromna, nie wyróżnia się na tle innych. Brak zdobień. Rdzeń z rogu jednorożca, drewno jabłoni, sztywna, 12 cali długości. Nic specjalnego.
OPANOWANE ZAKLĘCIA: BĄBLOGŁOWY, EXPELLIARMUS, RIDDICULUS, PROTEGO, CONJUNCTIVITIS, DIFFINDO, ACCIO, WINGARDIUM LEVIOSA, VERDIMILIOUS, SICCUM, EBUBLIO, LEVICORPUS, OCULUS LEPUS, UTEVO LUX, SOMNO
OPIS POSTACI: Średni wzrost, lekko podkrążone oczy od nadmiernego przesiadywania z książką po nocach. Właścicielka szczupłej, wątłej twarzy, którą okalają długie włosy o kolorze miodu akacjowego. Młoda Panienka Fitzgerald posiada kobiecą budowę ciała i długie włosy, ale na tym kończą się atrybuty kobiecości, którymi może się pochwalić. Skromny i konserwatywny ubiór, kłócący się poniekąd z jej pochodzeniem, przełamuje niekiedy mocniejszym makijażem i frywolnymi kapeluszami, nie mającymi jednak nic wspólnego z modą mugolską. Często próbuje zakryć całkowicie swoje ciało poprzez noszenie wyłącznie czarnych, workowatych szat. Preferuje stonowane kolory, a te pstrokate i przyciągające uwagę omija szerokim łukiem. Bardzo rzadko nosi dodatki i biżuterię, za wyjątkiem skromnego,złotego łańcuszka, z którym się nigdy nie rozstaje. Zazwyczaj wyprostowana lecz w jej kroku na próżno szukać gracji.  Wiecznie zachmurzony wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.  Czy to tylko zadumanie i wyłączenie się z realnego świata, a może to autentyczna, mroczna energia kryjąca się w jej pokrętnym umyśle i dziwnych fascynacjach? Tego nikt nie jest pewien,nawet ona sama.

https://mortis.forumpolish.com/t364-szatany-anastasii#520 https://mortis.forumpolish.com/t418-skrytka-numer-111
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 16:23

Jeżeli ktokolwiek sądził, że Anastasia liczyła na fory u Panicza Malfoya, to grubo się się mylił i gdyby tylko nie musiała stać na tym przeklętym podeście, to z chęcią udowodniłaby niedowiarkom jak bardzo nie mieli pojęcia o rzeczywistym stanie rzeczy.
Ostatnią rzeczą jakiej oczekiwała od chłopaka była litość i niepoważne podejście do zadania. Wydawał się nie zerkać na nią z góry, co nieznacznie dodało dziewczynie pewności siebie. Żadnych drwin, krytycznych uwag, nic podobnego jej nie rozpraszało. Pół biedy.
Nie rozglądała się po sali, nie mogła zatem dostrzec pocieszających spojrzeń ani kciuków wyciągniętych w górę. Wątpiła, aby podobne gesty jakkolwiek wpłynęły na jej morale i przygotowanie do pojedynku. Zresztą, nawet słowa Lupeia nie uderzyły w nią w znaczący sposób, a punkty mogła zawsze odrobić. Zranionej dumy i straconego szacunku u opiekuna swego domu nie.
Każda odwleczona sekunda miała dla dziewczyny znaczenie, nawet nie odnotowała odejścia Wiśni z klasy, tak była skupiona nad obmyślaniem dla siebie taktyki.
W tej sytuacji nie mogła polegać na swoim refleksie, wiedziała czego użyć już od kilku chwil. Mascius, jako zaprawiony gracz pojedynków, z pewnością spróbuje zaatakować pierwszy. Górował nad nią nie tylko doświadczeniem, ale i pewnością siebie. Zero zdenerwowania, zero wahania.
Wstępna analiza tylko to potwierdzała - prawdopodobieństwo użycia przez chłopaka czegoś defensywnego było niezwykle nikłe. Może nie była dobra w panowaniu nad emocjami, ale kombinowanie przychodziło samo z siebie. Różdżka w dłoni, przyspieszony rytm serca. Spocone, choć skostniałe palce.
Na znak nauczyciela wycelowała w przeciwnika i rzuciła gromkie:
- PROTEGO!
Ponieważ nie miała zamiaru czekać na jego reakcję, przyszedł czas na jej kontratak (skoro tylko nauczyciel pozwolił!), swoją tarczę doprawi zaklęciem:
-EBUBLIO!
Pan Losu
Pan Losu
NPC


PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 16:23

The member 'Anastasia Fitzgerald' has done the following action : Rzut kością

'KOŚĆ K20' : 9, 4
Costi Lupei
Costi Lupei
Opiekun Gryffindoru, Nauczyciel OPCM

Dodatkowe informacje biograficzne
AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: 12 i pół cala, serce smoka, akacja
OPANOWANE ZAKLĘCIA:
OPIS POSTACI: Nie jest piękny, nie wygląda sympatycznie, wkłada wiele wysiłku by utrzymać swój wizerunek, ale przecież najciemniej pod latarnią. Dwa metry, atletyczna budowa, czujne wilcze oczy, którym mało co umyka, orli nos, nieschludne krucze włosy i nieskrępowana elegancja. Nawet gdy kłania się w pas nie spuszcza z Ciebie wzroku, nawet kiedy się uśmiecha, wygląda jak głodny pies, nawet gdy się śmieje to spojrzenie wydaje się być zbyt zimne na człowieka.

https://mortis.forumpolish.com/t403-zwierzeta-lupei-a https://mortis.forumpolish.com/t424-skrytka-nr-147#835
PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 EmptyPią 19 Lut 2016, 18:02

Lupej pokiwał głową nieznacznie, widząc uczniów szykujących się do starcia, a wizg rzuconego zaklęcia przeciął powietrze nim jeszcze ostatnia sylaba polecenia Windergarde'a wybrzmiała do końca. Nieźle, panie Malfoy, widać ktoś tu miał do czynienia z pojedynkami na zaklęcia i wie, że milisekundy zwłoki mogą zaważyć na sukcesie pojedynku. Wyciągnął różdżkę w pogotowiu, gdyby któryś uczeń wybitnie tragicznie posłużył się jakimś bezmyślnym zaklęciem i na przykład uległ samozapłonowi. Powinien przecież przeciwdziałać tragediom jak przystało na pedagoga, choć zgodnie z własnym sumieniem zostawiłby dzieciaka na pewną śmierć.
Selekcja naturalna.
Postąpił krok w przód przyglądając się jak immobilus przebija się przez tarczę obronną Fitzgerald i spowalnia jej ruchy. Choć oba zaklęcia wydawały się być rzucone niemal w tym samym czasie i poprawnie, różnica w efekcie była znacząca. Mięśnie gryfonki zaczynały tężeć, gdy rzuciła klątwą i być może przez miernie wykonany ruch nadgarstka różdżka dosłownie kaszlnęła kilkoma bąbelkami po czym dziewczyna znieruchomiała
Uniósł brwi, no, nie tego się spodziewał.
- Finite. - machnął różdżką w stronę Anastazji uwalniając ją z działania klątwy- Gratulacje panie Malfoy, zwycięża pan pierwszą turę.
Kolejne machnięcie różdżką wyczarowało proporczyk na jednej z barierek podestu z logiem węża Slytherinu, duszącym lwa gryfonów i unoszącym dumnie łeb.
- Runda druga, zaczynajcie!
Sponsored content


PisanieTemat: Re: Sala obrony przed czarną magią  Sala obrony przed czarną magią - Page 3 Empty

Sala obrony przed czarną magią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Similar topics

-
» Magia użytkowa
» Magia użytkowa
» Sposoby czarowania - magia werbalna, niewerbalna, bezróżdżkowa i rytualna
» Sala transmutacji
» Sala mugoloznawstwa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
NOWY ADRES MORTIS.ORG.PL :: III-
Skocz do: