Dodatkowe informacje biograficzne AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie. OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★ OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.
Kaylin Wittermore 27.07.17r. | ROK VI | RAVENCLAW | PREFEKT B Rh- | ENNEAGRAM 5w4 | NUMEROLOGICZNA 7 | LEW
Pierwsza czarownica półkrwi w głównej gałęzi rodu Wittermore. Urodziła się w Walii, choć obecnie mieszka z rodzicami w Londynie. Sumienna, kochająca czytać książki i kolekcjonująca je Krukonka, której największą zmorą są nerwice natręctw (m.in. układanie wszystkiego symetrycznie, alfabetycznie, chronologicznie, według koloru i rozmiaru). Gdy była mała podejrzewano u niej wiele dysfunkcji w obrębie tworzenia relacji społecznych, choć żaden uzdrowiciel nie wiedział, co mogło jej konkretnie dolegać. W akcie desperacji zabrano ją nawet do mugolskiego lekarza, obawiając się, że jej schorzenie jest wynikiem brudnej krwi. Ostatecznie jednak zaprzestano wizyt u lekarzy, gdyż ojciec dziewczyny odrzucił od siebie świadomość, iż jego dziecko mogłoby nie być normalne.
★ Jest leworęczna. ★ Bardzo lubi różnego rodzaju herbaty, zwłaszcza te, które parzy Vakel Bułhakow. Odkąd zaczęła pijać z jego filiżaneczek nic, co sama zaparzy nie jest już dobre. ★ Jej największą pasją jest magizoologia, z którą chciałaby wiązać swoją przyszłość. Uwielbia wszelkiego rodzaju magiczne stworzenia, choć gdyby miała wybrać jedno konkretne z pewnością postawiłaby na hipogryfa. ★ Od jakiegoś czasu bardzo interesuje się także wszystkimi dziedzinami nauki powiązanymi z wróżbiarstwem. Powoli dojrzewa do tego, by zaakceptować fakt posiadania zdolności Trzeciego Oka, choć brak pewności siebie bardzo jej w tym przeszkadza. Najzwyczajniej w świecie nie potrafi uwierzyć w to, że mogłaby być w jakiś sposób wyjątkowa. ★ Jej patronusem jest biały kruk. ★ Wszelkie znajomości i relacje społeczne w szkole zaczęła budować dopiero w połowie V roku nauki. Z tej okazji nie ma zbyt wielu znajomych, a przyjaciół praktycznie wcale. Nie mówiąc już o bardziej zażyłych relacjach z, chociażby, płcią przeciwną. Jest za to oddana nauczycielom i zawsze słucha ich rad. ★ Ma bardzo poważny kompleks na punkcie czystości krwi i choć nie gardzi mugolakami i czarodziejami półkrwi, zazdrości tym, którzy urodzili się z nazwiskiem wpisanym do Skorowidza. ★ Kocha Ravenclaw całym sercem, podobnie jak ojciec, który w czasach swojej nauki również był Krukonem. Gdyby jednak miała wybrać jakiś inny dom, do którego miałaby zostać przydzielona postawiłaby na Hufflepuff. ★ Niewinna i naiwna, co czasem zakrawa o głupotę. Nawet przy sporym nakładzie wiedzy. ★ Podręczniki szkolne czyta zazwyczaj w wakacje przed nowym rokiem, tak by znać ich zawartość już na pierwszych zajęciach. ★ Z początku nie była zadowolona z powierzenia jej funkcji prefekta, której nie odrzuciła tylko ze względu na ojca, będącego dumnym z prestiżu, jaki kryje się za odznaką. Z czasem odkryła jednak powołanie i można przyjąć, iż jest najbardziej oddanym prefektem w swoich czasach. ★ Marzy jej się wydanie książki naukowej, bo - jak sama twierdzi - jej powieści z pewnością zanudziłyby ludzi na śmierć. Nauka natomiast jest czymś, co napędza ją do dalszego działania. ★ Jest fatalna z wszelkiego rodzaju zaklęć, choć udało jej się opanować jedno z najtrudniejszych - expecto patronum. Pracowała nad nim jednak przez całe wakacje, pod nadzorem bardzo wymagającego ojca. ★ Sportem nie interesuje się wcale, a lekcje latania na miotle zaliczyła tylko dlatego, że nauczycielowi zrobiło się dziewczyny żal. Niemniej, kibicuje szkolnej drużynie Srebrnych Wiwern, bo gra w niej Graysen.
Rodzina Wittermore Dosyć stara, czarodziejska rodzina pochodząca z Walii, gdzie obecnie znajduje się główna siedziba rodu. Są spokrewnieni z wpisaną do Skorowidza Czystości Krwi rodziną Rowle, z którą cały czas utrzymują ciepłe stosunki. Co kilka pokoleń mieszają się także ze sobą poprzez małżeństwa, by utrzymać łączącą ich więź. Mówi się, że obie rodziny pochodzą od legendarnego Myrddina Wyllta, znanego bardziej pod imieniem Merlin. Z tego też powodu, dawniej, co kilka pokoleń rodziły się dzieci obdarzone darem Jasnowidzenia, zdolne do wypowiadania proroctw, tak jak ich przodek. Niemniej przez długi czas uznawano tę zdolność za wymarłą w ich gałęzi rodu, niedawno jednak urodziła się pierwsza osoba z trzecim okiem od prawie trzystu lat. Nie wiadomo dokładnie, kiedy ród Wittermore przyjął swoją obecną nazwę, wiadomo natomiast iż dawniej zapisywało się to nazwisko w inny sposób - Whitmore, co oznaczać miało nic innego jak małe, białe wzgórze. Wzięło się ono zapewne od miejsca, w którym postawiono dom, który obecnie nadal stoi i uznawany jest za główną siedzibę rodziny. Z biegiem czasu zwykły, biały domek na wzgórzu zaczął przeistaczać się w dużą rezydencję, a ta w naprawdę spory dwór. Z początku, rodzina zajmowała się tak naprawdę usługami wróżbiarskimi - bazując na umiejętności tych członków rodu, którzy urodzili się ze zdolnościami. Z czasem jednak takich osób rodziło się coraz mniej, a (wtedy jeszcze) Whitmore musieli znaleźć inne źródło zarobków. Część rodziny skupiła się więc, podobnie jak krewniacy z rodu Rowle, na uleczaniu, tworzeniu mikstur leczniczych i ogólnie zielarstwie. Dzięki temu zarabiali także na kontaktach z mugolami, którzy choć bali się czarodziejów, chętnie korzystali z ich usług w przypadkach, z którymi nie potrafili sobie poradzić. Nasilające się polowania na czarownice, a także będący ich następstwem Kodeks Tajności zrujnował kolejne źródło zarobku sprawiając, że przez jakiś czas Wittermore byli na skraju bankructwa i utrzymanie dworu w rękach rodu zawdzięczają tylko pomocy rodziny Rowle. Po gorszym okresie postanowiono jednak skupić się na czymś, co może przynieść jakiekolwiek dochody i zajęto się hodowaniem magicznych stworzeń. Z czasem dobudowano ogromną stajnię, w której do dzisiaj hoduje się pegazy, będące atrakcją wszystkich czarodziejskich turystów przybywających na tereny Walii. Obecnie są dosyć bogaci, lecz nadal pamiętają o gorszych czasach i bardzo ciężko pracują na to, by nigdy więcej nie cierpieć na brak pieniędzy. Wittermore nigdy nie wydziedziczali członków rodziny za małżeństwa z czarodziejami półkrwi czy pochodzenia mugolskiego. Zakazane jednak były małżeństwa z mugolami, choć zdarzało się, że i ta zasada bywała omijana. Nie były to jednak czyny dopuszczalne w głównej gałęzi rodu, która pozostawała czysta aż do roku 1916, kiedy Kenneth ożenił się z mugolką, czym przekreślił szanse rodziny na znalezienie się w Skorowidzu. Zmieniło to trochę pogląd rodziny na sprawy i zaostrzyło wewnętrzne zasady zawierania małżeństw. I o ile ślub z mugolem zdarzał się bardzo rzadko, o tyle rodzące się charłaki nie były niczym niezwykłym - w przeciwieństwie do innych rodów czystokrwistych, Wittermore (którzy za takich uważali się przez bardzo długi czas i nadal gotowi są kłócić się o swój status) nie ukrywali ich istnienia, nie wyrzucali, nie topili w studniach. Najzwyczajniej w świecie wykorzystywali ich do kontaktów z mugolskim światem, w którym tworzyła się odrębna gałąź rodziny zajmująca się łowiectwem. Każdy urodzony charłak zostawał więc oddawany w ręce dorosłego niemagicznego ze starszego pokolenia na wychowanie, co odcinało go od magicznej części rodziny. Mimo wszystko byli oni traktowani jako ludzie gorsi, bo pozbawieni zdolności. Herb rodziny zawiera w sobie dwa kolory, które się z nimi kojarzą - biel i granat. Niebieskie tło, na którym znajduje się biała góra ozdobione są jeszcze wizerunkiem jelenia (który miał charakteryzować niemagiczną część rodziny), a właściwie lewej połowy jego pyska i rogów, gdyż po prawej stronie znajduje się kontur twarzy czarodzieja z długą brodą, który ma odpowiadać Merlinowi i jego dziedzicom. Członkowie rodziny najczęściej trafiają do Ravenclawu, choć zdarzają się wyjątki.
★ GŁOWA RODU ★ Kenneth Wittermore ★ ★ CZŁONKOWIE ★ Kaylin Wittermore ★ Keegan Wittermore ★ Killian Wittermore ★ Annabelle Wittermore ★ Sophia Brennan ★ Elisabeth Noble ★ Christina Noble ★ Kaelin Rowle ★ Keenan Rowle ★ Kiley Rowle ★ ★ MAŁŻONKOWIE ★ Jessica Wittermore ★ Sarah Wittermore ★ Christopher Brennan ★ Matthew Noble ★ Joseph Rowle ★
Szkolne ★ Accio sprawia, że dany przedmiot przylatuje do osoby rzucającej zaklęcie. Może być używane na dwa sposoby: przez rzucanie czaru i wypowiedzenie nazwy pożądanego przedmiotu przez rzucającego zaklęcie, albo poprzez wskazanie różdżką na pożądany przedmiot podczas, lub natychmiast po wypowiedzeniu zaklęcia. ★ ★ Alohomora otwiera rożne rzeczy, głównie drzwi, skrzynie itp. Nie jest to najsilniejsze zaklęcie otwierające, ale można go użyć na proste zamki i zawiasy. ★ ★ Aperacjum zaklęcie ujawniające niewidzialny tusz. Jest idealne do odczytywania zaszyfrowanych, ukrytych wiadomości. ★ ★ Bąblogłowy zaklęcie tworzące bańkę powietrza wokół głowy. Wykorzystywane właściwie tylko pod wodą, przydaje się w wielu sytuacjach kryzysowych. ★ ★ Bombarda zaklęcie powodujące małą eksplozję. Może zniszczyć nie wzmocniony niczym mur, drzwi, jednak nie przebije się przez wszystko. ★ ★ Colloportus zamyka wszelkie rzeczy, głównie zamki itp. ★ ★ Confundus powoduje zmieszanie u osób, a także opanowuje niemagiczne przedmioty. ★ ★ Drętwota oszałamia i powoduje silną drętwotę ciała, a czasami nawet utratę przytomności. ★ ★ Enervate uzdrawia i regeneruje. Przydatne przy różnego rodzaju obrażeniach, które dzięki Enervate się zabliźniają. Działa także na obrażenia wewnętrzne. ★ Expelliarmus rozbraja przeciwnika. ★ ★ Glacius tworzy mroźną mgłę wydobywającą się z różdżki, która zamraża wodę, gasi ogień bądź unieszkodliwia amazońskie salamandry. ★ ★ Lumos Maxima oświetla całe pomieszczenie w którym znajduje się osoba rzucająca zaklęcie. ★ ★ Wingardium Leviosa unosi wskazany obiekt. ★
Łatwe ★ Anatisquack znane również jako zaklęcie dzikiej kaczki, odwraca kolana ofiary tyłem na przód. ★ ★ Bonum Ignis zaklęcie rozgrzewające, wyjątkowo przydatne przy bardzo niskich temperaturach. Można nim ogrzać zmarznięte kończyny, dzięki czemu nie dojdzie do ich odmrożenia. ★ ★ Calvorio zaklęcie usuwające z głowy włosy przeciwnika. ★ ★ Chłoszczyść zaklęcie czyszczące dany obiekt. Może to dotyczyć zarówno materiałów, przedmiotów drewnianych, metalowych itp. ★ ★ Constant Visio zaklęcie służące do polerownia szklanej kuli przed jej bezpośrednim użyciem przez wróżbitę. ★ ★ Entropomorphis wywołuje w przeciwniku zachowania insekto-podobne, pozbawiając go możliwości mówienia. Zmusza także do wykonywania pewnych czynności, jak pełzanie, imitowanie ruszania mackami itp. ★ ★ Erecto prostuje różnego rodzaju przedmioty. Może służyć np. do rozstawienia namiotu. ★ ★ Funemtie zaklęcie związujące sznurówki u butów ofiary na bardzo mocne supły. ★ ★ Illegibilus zaklęcie, które sprawia, że zapisany tekst staje się niemożliwy do odczytania. ★
Trudne ★ Finite Incantatem kończy działanie zaklęć na poziomie trudnym. ★ ★ Protego Horribilis ulepszona wersja zaklęcia Protego, zdecydowanie najsilniejsze zaklęcie ochronne tworzące barierę ochronną odbijającą zaklęcia (także niewybaczalne) i przedmioty na wyznaczonym terenie (zarówno bezpośrednio złączonym z czarodziejem, jak i większym). ★
Specjalne ★ Expecto Patronum (forma białego kruka) zaklęcie obronne, używane do wyczarowania Patronusa - tarczy, która jest zmaterializowaną postacią pozytywnej energii, o kształcie charakterystycznym dla każdego czarodzieja; stosowany m.in. do obrony przed dementorami i śmierciotulami. Wyczarowany patronus może także służyć jako "kurier", gdy chcemy przekazać komuś ważną wiadomość. ★
Ostatnio zmieniony przez Kaylin Wittermore dnia Czw 19 Maj 2016, 02:21, w całości zmieniany 36 razy
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI
Dodatkowe informacje biograficzne AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie. OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★ OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.
Temat: Re: Dziennik Kaylin. Nie 03 Sty 2016, 04:47
★ OSOBOWOŚĆ ★
Kaylin nie była łatwym dzieckiem. Pozornie cicha i spokojna, tak naprawdę odseparowana od świata, skupiająca swoją uwagę tylko na jednej konkretnej rzeczy. Kiedy coś działo się nie po jej myśli wpadała w szał, płakała i bardzo ciężko było ją opanować. Mogłoby się wydawać, że jest to przeszłość i panna Wittermore w dniu dzisiejszym jest już zupełnie inną, całkiem dojrzałą nawet jak na swój wiek osobą. Nic bardziej mylnego! To znaczy - nabrała ogłady, nauczyła panować się nad wybuchami złości, które choć nie zdarzały się często bywały spektakularne i przede wszystkim, starała się rozmawiać z innymi ludźmi. W jej tonie jednak można było wyczuć coś, co nie kojarzyło się z człowiekiem normalnym, zdrowym. Jakby musiała zastanowić się dłużej nad słowami, których używa. Wiele rzeczy jest w stanie zignorować, z zasady nie interweniując i nie interesując się życiem innych ludzi. Rzadko kiedy daje się sprowokować, bo lata ćwiczenia kontroli nad sobą dały jednak swoje, choć gdy ktoś ją już zdenerwuje - cóż, lepiej nie znajdować się w pobliżu. Nie często płacze, uśmiecha się, czy wyraża twarzą jakiekolwiek emocje (wyjątek stanowią rozmowy z profesorem Bułhakowem). Bywa powolna, czasem się zamyśla i ciężko z nią porozmawiać. Zawsze jednak stara się być miła i trzymać wyuczonych uprzejmości. Nie daje sobie rady z relacjami społecznymi, dlatego też przez cały czas uczy się kolejnych norm na pamięć, tak by wiedzieć, jak zareagować w konkretnej sytuacji. Gdy coś wykracza poza wyuczony szablon zaczyna się gubić i panikować. Jej pasją od małego jest wszelkiego rodzaju nauka. Uwielbia poznawać świat poprzez karty książek, słowa nauczycieli czy własne obserwacje, pod warunkiem, iż nie musi przy tym wchodzić w interakcje z innymi ludźmi. Bardzo dobrze czuje się na łonie natury, w towarzystwie zwierząt, które już od małego były jej jedynymi przyjaciółmi. Tych ludzkich bowiem nie ma praktycznie wcale, co zawdzięcza zapewne oziębłości, z którą podchodzi do ludzi. Nie wszystkim podoba się także dystans, jaki dziewczyna ciągle zachowuje, czy też nieraz niekontrolowane wybuchy szczerości (nie każdy chciałby na dzień dobry usłyszeć, że ma ogromnego pryszcza na nosie, z którym wygląda okropnie). Jest bardzo pracowita i pedantyczna. Ma wiele nerwic natręctw, wszystko musi układać chronologicznie, alfabetycznie i symetrycznie, bo inaczej bardzo ją to denerwuje. Jest ambitna, ciągle chce wiedzieć więcej i jeszcze więcej osiągnąć, choć zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie jej to dane. Zna swoje obowiązki, zarówno jako uczennicy, prefekta szkolnego czy, przede wszystkim, dziedziczki rodu. Kiedyś próbowała przed tym uciekać, chowając nos w książkach i unikając konfrontacji z rodzicami, jak się tylko dało. Obecnie, wręcz przeciwnie, stara się pomóc i udowodnić, że jest dobrą córką. Uwielbia być we wszystkim najlepsza, bo tylko wtedy czuje się wartościowa. Ma dosyć niską samoocenę, wywołaną całym zamieszaniem z wydaniem Skorowidza Czystości Krwi. Po tym wydarzeniu zaczęła zwracać uwagę na swoje korzenie i to, że ma w sobie mugolską krew zaczęło jej przeszkadzać. Wie także, że od zawsze była dla rodziców problemem, więc i to czasem ją ogranicza. Rzadko kiedy udaje się do niej zbliżyć, przestraszona bliskością dziewczyna bardzo często się wycofuje z wszelkiego rodzaju relacji. Kiedy już komuś zaufa i się przywiąże, jest nad wyraz lojalna, ale i zazdrosna. Ma potrzebę bycia kochaną przez ludzi, którzy coś dla niej znaczą i przede wszystkim - bycia jedyną. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że jest na tyle nudna i nijaka, by zwrócić na siebie uwagę kogokolwiek. Jest bardzo niedoświadczona, choć wchodzi powoli w świat pierwszych miłości i zauroczeń, które wcale nie odbijają się na niej dobrze. Osobę, którą nazwie autorytetem będzie podziwiać bezgranicznie i bronić za cenę własnego życia. Nie da powiedzieć złego słowa, czy nawet krzywo na takową spojrzeć. Wybaczy wiele i będzie trwać przy boku nawet, jeżeli będzie jej to szkodziło.
Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.
★ 160 CM ★ BLONDYNKA ★ BRĄZOWE OCZY ★ CHUDA ★ 48 KG ★ ★ PIEPRZYKI NA TWARZY ★ BLIZNA NA UDZIE ★
★ UMIEJĘTNOŚCI ★
Trzecie Oko Kaylin nigdy nie czuła się wyjątkowa. Zawsze była zwyczajną, może trochę bardziej inteligentną od swoich rówieśniczek dziewczyną, która bardzo dużo czasu i pracy wkładała we wszystko, co robiła. Intrygowało ją wszystko, co nieznane i nowe. Chcąc poznać naturę całego świata od małego sięgała do ksiąg, które podsuwali jej dziadkowie zadowoleni z chłonnego umysłu dziewczyny. Szczególnie dobrze rozumiała się ze zwierzętami, stąd też jej przekonanie o tym, że powinna wiązać swoją przyszłość z opieką nad magicznymi stworzeniami. Nie było to jednak jedyne zainteresowanie w jej życiu. Sama nie potrafiłaby określić kiedy zaczęła się jej fascynacja przedmiotami wróżbiarskimi. Już na trzecim roku, gdy pozwolono im zapisywać się na wybrane przez samych siebie przedmioty wybrała wróżbiarstwo, astronomię, starożytne runy i numerologię. Jedynie z tym ostatnim miała problem, choć teraz należał on już tylko do przeszłości i nie na nim należałoby się skupiać. Chodzi raczej o to, że w Kaylin już od wielu lat był pociąg do poznawania tego, co niewidoczne. Do szukania odpowiedzi na pytanie co będzie. Wszelkiego rodzaju próby wróżenia były dla niej czymś fascynującym i często udawały się tylko jej pośród wszystkich uczniów biorących udział w zajęciach. Mimo to, cały czas sądziła, iż był to łut szczęścia. Coś, co każdemu mogłoby się przytrafić. Wiele czytała o jasnowidzeniu, co w jej przypadku nie było niczym dziwnym, czytała bowiem naprawdę dużo. Wiedziała, jak wyglądała ta zdolność i czym się objawiała. Czasem nawet zastanawiała się, jakby to było, gdyby sama taką posiadała? Szybko jednak odsuwała takie myśli od siebie, śmiejąc się z własnej głupoty. Miałaby być utalentowana? Ona? Przez bardzo niską samoocenę nie zauważała wielu znaków, jakie podsuwał jej los. Zaczęło się od zwykłych przeczuć, intuicji, którą miała w sobie od zawsze. Pierwsze zjawiska deja vu pojawiały się częściej niż u innych ludzi, jednak ona sama nie widziała w tym niczego nadzwyczajnego. Było to bowiem powszechnie znane i nie tylko jej zdarzyło się coś takiego przeżyć. Pierwsze silniejsze uczucie, doznanie czegoś nowego, zdarzyło się w wakacje pomiędzy trzecim a czwartym rokiem. Dzień przed wypadkiem, w którym zginęli jej dziadkowie. Obudziła się rano, jakaś taka niemrawa. Cały czas zamyślona, jakby o czymś zapomniała. Jakby coś chciało przedostać się do jej umysłu, ale nie wiedziało jak. Cały dzień chodziła nieobecna, coraz bardziej bolała ją głowa i jedynie leżała w łóżku, co jakiś czas zasypiając, budząc się i zasypiając jeszcze raz. Nic jej się nie poprawiało i ledwo tak naprawdę dotrwała do kolacji. Zjadła ją mamrocąc coś pod nosem i martwiąc przy tym zaniepokojonych stanem dziewczyny dziadków. Następnego dnia czuła się już lepiej, choć ciągle gniotło ją na żołądku, jakby wiedziała o czymś złym, co miało nastać już niebawem. Wsiadała do samochodu nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo los chciał ją przed tym ostrzec. Przez szok, jakim była śmierć ukochanych dziadków i sam pobyt w szpitalu zapomniała zupełnie o tym, jak źle się czuła dzień przed. O tym, co czuła i jak to na nią oddziaływało. Być może, gdyby o tym pamiętała zdałaby sobie sprawę z tego, że coś było z nią nie tak. Może dzięki temu udałoby jej się zrozumieć zdolność, jaka dopiero w niej narastała. Kolejne lata przeżyła jednak w całkowitej nieświadomości. Ciszy, która przypominała jej o byciu pospolitą, normalną. Była zwykłą kujonką, która twierdziła, że nie ma żadnego talentu. Dopiero pojawienie się w jej życiu profesora Bułhakowa sprawiło, że spojrzała na siebie inaczej. Nabrała pewności i zapragnęła wielu, tak bardzo zakazanych rzeczy. W czerwcu tego samego roku zaczęła miewać sny. Sny, których całkowicie nie rozumiała, a które próbowały przedrzeć się przez zasłonę i ujawnić jej to, co dla innych niewidoczne. Nadal nie zdała sobie więc sprawy z tego, że posiada zdolność jasnowidzenia. Tym bardziej więc nie umie ani nad nią zapanować, ani z niej korzystać. Jest jednak na dobrej drodze do tego, by wreszcie odkryć tę drzemiącą w niej siłę.
★ BIOGRAFIA ★
Wczesne dzieciństwo Historię panny Wittermore należałoby zacząć od przedstawienia jej rodziców. Ojciec był dziedzicem czarodziejskiej rodziny, a matka zwykłą walijską mugolką, która mieszkała w wiosce niedaleko głównej siedziby rodu Kennetha. Nie trzeba było czekać długo, aby romans ten wyszedł na jaw, a jego owocem była mała, blondwłosa dziewczynka. Unoszący się honorem czarodziej postanowił ożenić się z Jessicą, choć jego rodzina nie patrzyła na to przychylnie. Mimo to, jego rodzice powitali synową w rodzinie, jak równą sobie, a ojciec chłopaka jedynie zaznaczył mu, iż sam będzie ponosił konsekwencje swojego wyboru. Kaylin urodziła się więc jako pierworodna i zarazem jedyna córka Kennetha i Jessici Wittermore. Od początku traktowano ją jak oczko w głowie i zapewniano wszystko, czego mogłaby tylko zapragnąć. Dawano jej masę zabawek, spędzano z nią mnóstwo czasu. Dziewczę jednak, z biegiem lat, zaczynało coraz bardziej oddalać się od rodziców. Całkowicie nieświadomie, bo w głębi serca kochała ich przez cały ten czas. Zaczęła bawić się sama, oglądać książeczki, jakie znajdowały się w jej biblioteczce i chłonęła wiedzę ze wszystkiego, z czego się tylko dało. Rodzice, choć odrobinę zaniepokojeni, zadowoleni byli z jej bystrości umysłu i chęci do nauki. Wiedzieli, że kiedyś wyrośnie z niej porządna dziewczyna, przed którą będzie rozpościerać się świetlana przyszłość. Z tego też powodu zaczęli nakładać na nią coraz więcej swoich własnych ambicji, które dziewczynka spełniała bez większego wysiłku. Szczególną uwagę poświęcali jej dziadkowie, rodzice ojca, z którymi cała trójka mieszkała w rodowej rezydencji. Państwo Wittermore byli bardzo miłymi i radosnymi osobami, więc mała Kaylin chętnie przebywała w ich towarzystwie. W pewnym momencie dziewczynka zaczęła źle reagować na czułość i bliskość rodziny, jedynie kolana babci i ręce dziadka zdawały się ją całkowicie uspokajać. Od początku więc była z nimi bardzo mocno związana. Zaczęto podejrzewać u niej różnego rodzaju dysfunkcje społeczne, jednak z obawy przed prawdziwą diagnozą zaprzestano wizyt u lekarzy. Długo nie trzeba było czekać, by w Kaylin odezwała się natura czarodziejki. Już w pierwszych latach życia zdarzało jej się ożywiać przedmioty, które zastępowały jej prawdziwych przyjaciół. Jak się spodziewano, Kaylin bardzo szybko przyswajała wiedzę, więc i opanowanie mocy nie zajęło jej dużo czasu. Nigdy, w przeciwieństwie do wielu jej rówieśników, nie wykorzystywała magii do swoich własnych celów. Zdarzało jej się natomiast bardzo często denerwować i wpadać w napady furii, przez co jej magiczne zdolności od czasu do czasu dawały o sobie znać w sposób niekontrolowany. Coraz gorzej czuła się w obecności wielu ludzi. Zaczęto opowiadać jej historie o Hogwarcie, szkole do której któregoś dnia trafi. Jej dni mijały więc na marzeniach o miejscu pełnym takich samych dzieci, jak ona. W tym okresie dziadkowie postanowili wprowadzić do domu jakieś zwierzątko, by Kaylin miała z kim się bawić. Liczyli na to, że stworzenie pozwoli jej się otworzyć na innych i zastąpi jej wymyślonych przyjaciół. W ten sposób do domu państwa Wittermore trafił, wtedy jeszcze bardzo malutki, kot Artemis.
Pierwsze trzy lata w Hogwarcie Największym szczęściem dla jedenastoletniej Kaylin był list, który dostała z Hogwartu. W tym czasie ojciec dostał pracę w Ministerstwie Magii, przez co wraz z żoną i córką przenieśli się do posiadłości w Londynie. Podekscytowana dziewczynka, z oczami święcącymi z radości wraz z rodzicami odwiedzała sklepy mieszczące się przy ulicy Pokątnej, by zakupić wszystko, co było jej potrzebne do nauki. Najbardziej zachwycona była sklepem Ollivandera, gdzie dobrano jej różdżkę. Uważała, że to bardzo przyjemne, spokojne miejsce, w którym czuć miłość właściciela. Nim się obejrzała nastał dzień odjazdu i wraz z całą rodziną udała się na peron 9¾, z którego miała wybrać się w podróż do Hogwartu. Zanim jednak do tego doszło, zdążyła przeczytać wszystkie podręczniki do klasy pierwszej, przez co znała większość materiału, a przynajmniej jego teoretyczną część. W samym pociągu siedziała w przedziale z innymi dziećmi z jej rocznika, lecz ku swojemu rozczarowaniu - nie potrafiła nawiązać z nimi większego kontaktu. Nie traciła jednak nadziei, ciągle szczęśliwa z powodu podróży. Kiedy dotarła na miejsce Tiara Przydziału, zgodnie z przypuszczeniami jej ojca, przydzieliła ją do Ravenclawu. Jak większość członków jej rodziny. Będąc Krukonką liczyła na zrozumienie ze strony dzieci będących w tym samym domu. Z czasem jednak okazało się, że wcale nie było jej tak łatwo, a inni nie poświęcali nauce tyle czasu, co ona. Na zajęciach zawsze błyskotliwie odpowiadała, zgłaszała się i zdobywała punkty. Mimo to, nie potrafiła znaleźć sobie przyjaciół i wkrótce odkryła, że w bibliotece czuje się najlepiej. Latanie na miotle okazało się być dosyć ciężkie, a nauczyciel z litości postanowił przepuścić ją do następnej klasy. Część dzieci śmiała się z jej braku umiejętności. W odwecie, przez cały pierwszy rok podkreślała im, gdzie robią błędy we wszystkich innych zajęciach. Być może dlatego jej rocznik za nią nie przepada. Potem jednak wszystko się unormowało. Nadal co prawda z nikim nie rozmawiała, ale przynajmniej nikt już jej nie dokuczał. Wolny czas spędzała na czytaniu, bądź zabawach z Artemisem. W ten sposób przeżyła trzy pierwsze lata nauki. Bez większych problemów.
Wypadek, śmierć dziadków i czwarty rok Spokojne życie Wittermore trwało do wakacji pomiędzy trzecią a czwartą klasą. Kaylin zawsze miała bardzo dobry kontakt z dziadkami i to z nimi spędzała najwięcej czasu (nie licząc oczywiście kota). To oni kupowali jej nowe książki, które potem czytali razem. Rozumieli także jej miłość do magicznych stworzeń i pewnego dnia postanowili zabrać dziewczynę ze sobą na wycieczkę, by mogła zobaczyć kilka okazów fantastycznych stworzeń na żywo. Wszystko było w jak najlepszym porządku do czasu, gdy rodzina postanowiła wrócić do Londynu ich nowym, latającym samochodem. Po drodze zdarzył się wypadek, podczas którego dziadkowie Kaylin umarli, a ona sama znalazła się w szpitalu. Stan dziewczyny był ciężki, jednak to nie zdrowie fizyczne ucierpiało najbardziej. Utrata ukochanych osób praktycznie na własnych oczach sprawiła, że dziewczyna zamknęła się w sobie jeszcze bardziej. Przez jakiś czas dochodziła do siebie, a gdy nastał wrzesień wróciła do Hogwartu jak gdyby nigdy nic. Po wypadku pozostała jej jednak spora blizna na ciele i jeszcze większa - na duszy. Nieśmiało pojawiające się od jakiegoś czasu wizje ustały, zahamowane traumą, jaką dziewczę przeżyło tego feralnego dnia. Do tej pory w rocznicę ich śmierci Kaylin odkłada na bok wszystkie sprawy i odwiedza grób dziadków, poświęcając na to bardzo dużo czasu. Powrót do szkoły magii okazał się na swój sposób zbawienny. Nadmiar nauki i mnóstwo książek do czytania zajęły Kaylin na tyle, iż nim się zorientowała minął kolejny rok. Nauczyciele zdążyli jednak zauważyć różnicę w jej zachowaniu, rzadziej odzywała się na lekcjach i niezbyt chętnie podchodziła do wszelkiego rodzaju aktywności.
Piąty rok nauki Dopiero wakacje przed piątą klasą zabolały ją najbardziej. Ponownie w domu, w którym nie było dziadka i babci sprawił, że dziewczę nie umiało się odnaleźć. Z radością więc przyjęła kolejne rozpoczęcie roku. Piąta klasa była dla niej dosyć ważna. Zbliżały się egzaminy, które zgodnie z wolą ojca, jak i własną ambicją, chciała zdać jak najlepiej. Cały rok uczyła się przykładnie, chcąc zdobyć jak najwięcej wiedzy. Bardzo dobrze radziła sobie na Starożytnych Runach, Historii Magii, czy Wróżbiarstwie. Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami była jej ulubionym przedmiotem, za to z Numerologii i Transmutacji szło jej raczej marnie. Niemniej, robiła wszystko, by osiągać jak najlepsze oceny. W tym samym czasie wydano Skorowidz Czystości Krwi, który bardzo wpłynął na nastroje panujące w rodzinie Wittermore. od tej pory relacja ojca z matką, a także córką bardzo się zmieniła. Kenneth stał się oschły, traktował Jessicę tak, jakby wcale nie istniała. Od córki natomiast zaczął wymagać coraz więcej, pokładając w niej ostatnią nadzieję na to, by podnieść znaczenie rodu. Obwiniał się o to, że przez ślub z mugolką jego rodzina nie została umieszczona w Skorowidzu.
Szósty rok nauki Wraz z pojawieniem się w szkole nowego nauczyciela Numerologii, profesora Bułhakowa, zapałała do przedmiotu wielką miłością (choć nie wiadomo, czy nie była to przede wszystkim miłość do ów mężczyzny) i jakimś cudem nagle zaczęła rozumieć, o co w tym przedmiocie chodzi. Sumy zdała bardzo dobrze i zadowolona zaczęła naukę na szóstym roku. Rodzice też zdawali się być usatysfakcjonowani, co bardzo ją cieszyło. Odkąd poznała profesora Bułhakowa jej życie zaczęło się zmieniać, za jego namową zapisała się do Koła Pomocnej Dłoni by pomagać słabszym od siebie i próbować rozmawiać z innymi. Idąc za jego radą postanowiła także bardziej udzielać się w sprawach rodzinnych, co ucieszyło zmartwionego aspołecznością córki Kennetha. Coraz więcej czasu spędza więc na nauce dyplomacji, etykiety i wszystkiego, co dziedziczka rodu powinna umieć. Przyjęła także tytuł prefekta Ravenclawu i sumiennie wywiązuje się ze swoich obowiązków. W międzyczasie dalej dużo się uczy i pracuje nad projektem pod patronatem samego Bułhakowa, którego przez ten rok zdążyła pokochać jeszcze bardziej.
Ostatnio zmieniony przez Kaylin Wittermore dnia Nie 17 Kwi 2016, 19:43, w całości zmieniany 21 razy
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI
Dodatkowe informacje biograficzne AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie. OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★ OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.
„Ludzie mieli różne uzależnienia, a on był jedyną używką, której w swoim życiu potrzebowała.”
Spotkanie z profesorem Bułhakowem, choć z pozoru nic nie znaczące, bardzo zmieniło życie Kaylin. Był on pierwszą osobą, która dostrzegła ją i porozmawiała. Pomógł jej zrozumieć Numerologię, ale i podbudował na duchu podnosząc samoocenę. I choć czasami bywa w stosunku do niej zimny i oschły, dziewczę zdążyło polubić go bardzo mocno. Można by powiedzieć, że aż za bardzo. Niewinne serduszko młodej Krukonki zabiło mocniej dla tego tajemniczego profesora i jak na złość, nie chce się uspokoić. Z pewnością dziewczyna jeszcze nie raz wpakuje go w tarapaty. Dziewczę nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest podatne na jego wpływ i do czego to wszystko może ją doprowadzić. Ślepo mu ufa i poszłaby za nim w ogień, więc lepiej przy niej powstrzymać się od negatywnych komentarzy na temat profesora Bułhakowa. Od pewnego czasu pracują razem nad jej projektem.
★ RELACJE RODZINNE ★
Kenneth Wittermore
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Ale ojciec... Ojciec był inny, chciał dla rodziny jak najlepiej i miał poczucie niespełnionego obowiązku.”
Choć bardzo kocha Kaylin, jest wymagającym ojcem i wiele od niej oczekuje. Do tej pory Krukonka ani razu go nie zawiodła, bowiem jej oceny i osiągnięcia były zawsze bardzo dobre. Nie jest w stanie jednak porozumieć się z nim w sprawie swojej przyszłości i planów zawodowych. Ojciec chce dla niej jak najlepiej, planując jej całą przyszłość tak, by wyszła za kogoś dobrze urodzonego i nigdy ni emusiała martwić się ani o pieniądze ani o status społeczny. Nie może sobie wybaczyć tego, że przez swoją głupotę rodzina tak wiele straciła, a jego córka nie może poszczycić się mianem czarownicy krwi czystej. Bywa zimny i oschły. Nie da się z nim dyskutować, gdyż jego słowo jest zawsze najważniejsze i ostateczne. Nie zdradza swoich planów, choć Kaylin bardzo dobrze wie, że ma ich wobec niej sporo.
Jessica Wittermore
★ ★ ☆ ☆ ☆ ☆
„Matka, mimo bycia mugolką, nauczyła ją tego, jak powinna zachowywać się w towarzystwie mężczyzn. Z pewnością przez lata była tresowana w ten sposób przez ojca.”
Mugolka wprowadzona do czarodziejskiego świata już od samego początku zdecydowanie nie pasowała do rodziny i nie nadążała za tym wszystkim, co się wokół niej działo. Mimo to, próbowała z całych sił być dobrą żoną i synową, co szło jej całkiem nieźle. Mimo iż przez wiele lat nikt nie traktował jej gorzej z powodu bycia niemagiczną, czuła dystans i rezerwę w rodzinie swojego męża, którego bardzo kochała. Tęsknota za domem, od którego została odcięta również jej nie pomagała i po wydaniu Skorowidza zamknęła się w sobie. Od małego uczyła Kaylin dobrych manier i zachowania na balach i bankietach, co przy trudnym charakterze dziewczynki nie było łatwym zadaniem. Krukonka kocha swoją mamę, jest jej za wiele rzeczy wdzięczna, jednak presja jaką nakłada na nią rodzina i społeczeństwo sprawia, że coraz częściej wstydzi się jej pochodzenia.
Keith Wittermore
★ ★ ★ ★ ★ ★
Jedna z najukochańszych osób w życiu Kaylin. Dziewczyna do tej pory nie pogodziła się ze śmiercią dziadka, który od samego początku zajmował się nią i pokazywał świat, którym dziewczę było tak zafascynowane. Wittermore była oczkiem w głowie swojego dziadka, spędzała z nim wiele czasu i razem obserwowali pegazy z ich rodowej hodowli. Keith kochał swoją wnuczkę, nie patrząc na to, że dziewczyna jest czarownicą jedynie półkrwi. Kaylin bardzo tęskni za dziadkiem, za uczuciem akceptacji, które zniknęło wraz ze śmiercią jego i babci. Zawdzięcza mu wiele, przede wszystkim fascynację i całą wiedzę związaną z magicznymi stworzeniami.
Amelia Wittermore
★ ★ ★ ★ ★ ★
„Babcia zawsze powtarzała, że negatywnych emocji trzeba się wyzbywać.”
Kaylin zawsze miała bardzo dobry kontakt z babcią, która uczyła ją pisać i czytać. Uczyła ją kaligrafii i pokazywała pierwsze runy, gdy dziewczynka chciała uczyć się czegoś nowego. Opowiadała jej bajki, baśnie i historie z dawnych czasów, których blondyneczka słuchała wpatrując się w babcię jak zaczarowana. Kochała ją bardzo i rozpieszczała do granic możliwości. To właśnie babcia postanowiła podarować dziewczynce kota, gdy ta zaczęła wycofywać się i być coraz bardziej nieobecna. Martwiła się o wnuczkę i chciała leczyć dziewczynkę wszelkimi dostępnymi sposobami, choć żaden z uzdrowicieli nie wiedział, co może jej być. To ona zaproponowała udanie się do mugolskiego lekarza lecz nie ingerowała w decyzje podejmowane przez swojego syna. Kaylin do tej pory bardzo za nią tęskni.
★ RELACJE Z PERSONELEM SZKOLNYM ★
Adara Octavia Fletcher (zd. Black)
★ ★ ★ ★ ★ ☆
„ Lubiła zostawać po lekcjach z Adarą i od czasu do czasu pomagać jej w porządkowaniu czy katalogowaniu różnych rzeczy.”
Choć Kaylin lubi praktycznie każdego nauczyciela, nie każdy staje się jej ulubieńcem. Do świętej trójcy Wittermore dostała się też pani dyrektor, przede wszystkim za rzeczowe podchodzenie do pracy i ogrom wiedzy, jaki ma do przekazania. Zielarstwo zawsze podobało się Krukonce choć nigdy nie wiązała z nim swojej przyszłości. Przy profesor Fletcher ma jednak możliwość rozwinąć się i chętnie chadza na jej dodatkowe lekcje, na które ta zaprasza tylko swoje ulubienice. Czasem zostaje po lekcjach i pomaga sprzątać w szklarni, przesadza rośliny tego wymagające i po prostu rozmawia na tematy związane z nauką. Ponad to, Kaylin uważa panią dyrektor za naprawdę piękną i interesującą kobietę, za którą z pewnością ogląda się wielu mężczyzn. Nieświadomie podpatruje drobne zachowania i mowę ciałą kobiety, chcąc kiedyś być równie elegancką i dobrze ułożoną.
Annabelle Brennan
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Nauczycielka mugoloznawstwa należy do tych profesorów, których Kaylin traktuje całkowicie neutralnie. Oczywiście, imponuje jej wiedza, jaką kobieta posiada i bardzo podoba jej się miłe usposobienie pani Brennan, mimo to nie nazwałaby jej wyjątkową. Być może było to wynikiem zajęć, jakie prowadziła i jakie nie za bardzo interesowały Wittermore. Być może chodziło o ich sprzeczne poglądy polityczne, które dopiero od niedawna zaczęły się wykształcać w podświadomości Krukonki. Jedno było pewne, te dwie nie spędzały ze sobą za dużo czasu, a Kaylin nie za bardzo miała o co ją pytać.
Brian Sue
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Dziewczyna nie miała jeszcze okazji spotkać się z nowym nauczycielem Astronomii. Biorąc pod uwagę, że bardzo lubiła poprzedniego profesora, podchodzi do pana Sue dosyć sceptycznie i na pewno będzie wobec niego bardzo wymagająca.
Caolán Niall Báirseach
★ ★ ★ ★ ☆ ☆
„Nauczyciel wywołał w niej spore zakłopotanie, jak z resztą zawsze, gdy pojawiał się w pobliżu. Ciągle pamiętała wstyd, jakiego się najadła na jego zajęciach i wybity bark, który mu zaserwowała spadając z miotły.”
Jedyny nauczyciel przed którym Kaylin naprawdę chowa się i ucieka. Wciąż pamięta pierwsze trzy lata, gdy podczas nauki latania na miotle robiła z siebie totalną idiotkę, a on na to wszystko patrzył. Do dziś jest mu wdzięczna za litość, jaką jej okazał pozwalając przejść dalej i zaliczając przedmiot. Profesor Báirseach przypomina jej więc największą słabość, jaką okazała w szkole i być może dlatego nie spędza z nim więcej czasu, a być może dlatego, że nie ma tak naprawdę powodu. Latanie na miotle postanowiła zakończyć na trzecim roku nauki i nigdy więcej nie wsiąść na to stworzenie zła, a i sportem się nie interesuje. Od czasu do czasu zdarza im się porozmawiać o kotach, które oboje bardzo lubią. Poza tym, profesor Báirseach jest opiekunem drużyny quidditcha, w której gra jej dobry przyjaciel Graysen. No i należy też dodać, że dziewczynie do tej pory jest głupio, że nauczyciel miał przez nią wybity bark.
Charles Windergarde
★ ★ ☆ ☆ ☆ ☆
„Dyskusja z prowadzącym zajęcia, zwłaszcza tym konkretnym, była po prostu bezcelowa.”
Profesor Windergarde nie należy do ulubionych nauczycieli Kaylin. przede wszystkim dlatego, że jest pijakiem i obibokiem, który woli siedzieć i popijać sherry zamiast uczyć uczniów. Do tego, naucza przedmiotu, który Wittermore idzie tylko trochę lepiej od latania na miotle. Być może dziewczyna nie nauczyła się niczego przydatnego, bo to właśnie on prowadził zajęcia, być może nie potrafił jej tego wytłumaczyć w sposób odpowiedni, a może... To wcale nie była jego wina? Nie ma to jednak żadnego znaczenia w ogólnej ocenie nauczyciela. Krukonka, choć oczywiście nadal miła i zawsze pomocna, nie lubi przebywać w towarzystwie nauczyciela zaklęć i trzyma się od niego z daleka. Zwolnienie go nie zdziwiło jej ani trochę i choć czekała na to od dłuższego czasu, musiała przyznać, że szkoła bez profesora Sherry bywa pusta.
Charlotte Mark
★ ★ ★ ★ ☆ ☆
Każdy uczeń w całej swojej karierze szkolnej trafia do gabinetu pielęgniarki przynajmniej raz w życiu. Panna Mark jest osobą, z którą Kaylin nie rozmawiała dużo, ale mimo wszystko darzy ją sympatią. Ciężko byłoby tej kobiety nie lubić - jest miła, sympatyczna i zawsze ma w zanadrzu jakiś eliksir, który pomoże na dolegliwości. Ostatnia wizyta dziewczyny w skrzydle szpitalnym była dosyć niezręczna, mimo to Wittermore nie wspomina jej źle. Co prawda, sparowanie jej z Theodorem było bardzo zawstydzające, zwłaszcza, że pielęgniarka zdawała się nie dopuszczać do siebie ich wytłumaczenia...
Constantine Lupei
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Do nowego (jakby nie było) nauczyciela OPCM Kaylin ma dosyć neutralny stosunek. Samego przedmiotu raczej nie lubi, ale zmuszona jest uczęszczać na zajęcia. Constantine wydaje jej się być dosyć dziwny i na swój sposób podejrzany, jednak nie mogłaby mu niczego złego zarzucić. Nie zmienia to faktu, że odrobinę się go boi i raczej nie chciałaby znaleźć się z nim w zamkniętym pomieszczeniu sam na sam. Oczywiście, ani razu nie dała nauczycielowi poznać, że wzbudza w niej takie, a nie inne emocje i instynkty samozachowawcze. Ma jednak wrażenie, że lepiej nie zbliżać się do tego człowieka, bo choć bywa miły i sympatyczny (częściej jednak nieokrzesany - Kaylin czasem zastanawia się, czemu profesor Fletcher cały czas trzyma tego człowieka przy sobie) wiele potrafi i, gdyby tylko obie strony tego chciały, mógłby ją wielu rzeczy nauczyć. A to, jak już wiadomo, jest jej wskaźnikiem relacji międzyludzkich.
Diana Dominique Dorothe Delacour
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Podobnie jak w przypadku pana Sue, profesor Delacour jest całkowicie nową nauczycielką zaklęć i uroków. Kaylin nie zdążyła więc jeszcze wyrobić sobie o niej zdania, choć jest raczej pozytywnie nastawiona. Nie sądzi, by mógł trafić im się gorszy nauczyciel od poprzedniego, a piękna kobieta w gronie nauczycielskim była miła odmianą. Wittermore ma nadzieję, że już niedługo uda jej się nauczyć czegoś ciekawego pod okiem nauczycielki.
Hugh Robert Fraser of Lovat
★ ★ ★ ★ ★ ★
„Kochała Frasera, jego pasję i wiedzę. Zawsze zostawała po lekcjach i rozmawiała z nim jeszcze przez jakiś czas.”
Zdecydowanie numer 1½ wśród ulubionych nauczycieli Kaylin. Według dziewczyny jest naprawdę dobrym opiekunem Krukonów i zawsze, gdy ma jakiś problem idzie z nim właśnie do niego. Poza tym, profesor Fraser bardzo plusuje także przedmiotem, którego naucza - ich wspólna miłość do magicznych stworzeń sprawia, że mają o czym rozmawiać i Wittermore często zostaje po zajęciach tylko po to, by opowiedzieć o kolejnej książce, jaką przeczytała. Oboje bardzo się lubią i mają do siebie ogromne zaufanie. Kaylin przychodzi do niego z prawie każdym problemem i podziwia nauczyciela, który jest dla niej bardziej jak starszy brat, którego nigdy nie miała. Ostatnimi czasy profesor Fraser jest odrobinę zaniepokojony chodzącymi po szkole plotkami dotyczącymi Kaylin, lecz nadal nie odważył się zadać jej w tej sprawie chociażby jednego pytania.
Jacob Fell
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Nowy nauczyciel transmutacji, na temat którego dziewczyna jeszcze nie wyrobiła sobie zdania. Nie za bardzo przepada za przedmiotem przez niego nauczanym, więc nie wykazuje większego entuzjazmu. Jest jednak dosyć ciekawa pierwszych zajęć z profesorem Fellem i prawdę mówiąc - nie może się ich doczekać.
Juan Antonio Lopez Narvae
★ ★ ★ ★ ★ ☆
„Kaylin go lubiła, był miły i sympatyczny, a to zawsze sprzyjało ogólnej atmosferze na zajęciach. Co prawda, czasem wydawał się być totalnie nieobecny, ale czy ona miała prawo go oceniać?”
Nauczyciel, którego nie da się nie lubić. Z jednej strony uważa, że jest odrobinę za luźny i za bardzo się spoufala z uczniami, z drugiej strony to właśnie to sprawia, że odbiera go jako człowieka ciepłego i sympatycznego. Zdarza im się rozmawiać na temat książek i dzięki niemu dziewczyna była w stanie zaaklimatyzować się na zajęciach koła pomocnej dłoni, do którego dołączyła zaledwie rok temu. Uczy też historii magii, którą dziewczyna z ciekawością studiuje. Nie było go przez jakiś czas, a jego powrót powitała z radością. Miała nadzieję, że będzie mogła go w najbliższym czasie wypytać o kilka rzeczy i ze poświęci jej trochę czasu.
Marcus Rutherford
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Choć z drugiej strony, mogło być gorzej i po kilku chwilach z nauczycielem okazywało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.”
Kolejny z nowych nauczycieli w szkole. Choć miała z nim dopiero jedną lekcję już wiedziała, że nie jest to człowiek łatwy w obyciu. Mimo to, wbrew temu, co można by pomyśleć, wywarł na niej całkiem niezłe wrażenie. Choć jasno podkreślał błędy i niedouczenie uczennic, Wittermore polubiła go za profesjonalizm i ogrom wiedzy, jaką posiadał. Zaprosił ją także na korepetycje, czym zyskał w jej oczach bardzo - w końcu sam zauważył, że miała problem i chciał pomóc jej go rozwiązać, a nie zostawił ją z nim, jak poprzednia nauczycielka.
Ophelia Felicity Lestrange
★ ★ ☆ ☆ ☆ ☆
Profesor Lestrange wywarła na Kaylin bardzo złe pierwsze wrażenie.
Percival Biblethump
★ ★ ★ ★ ★ ☆
„Uwielbiała profesora Biblethumpa i było jej bardzo przykro, kiedy dowiedziała się o jego chorobie i tym, że będzie musiał opuścić szkołę.”
Poprzedni dyrektor szkoły, którego Kaylin bardzo lubiła. Często zostawała po zajęciach i rozmawiała z profesorem Biblethumpem na tematy związane z wróżbiarstwem, którego uczył, ale także i o innych rzeczach. Można więc powiedzieć, że staruszek był jej najbliższą osobą w szkole nim pojawił się w niej profesor Bułhakow. Kaylin jest bardzo przykro z powodu choroby mężczyzny i z pewnością będzie za nim tęsknić. Niemniej, jego odejście oznaczało awans profesor Fletrcher i jej ukochanego Bułhakowa, więc nie wydaje się tym aż tak przejęta. Ma jednak nadzieję, że staruszkowi nic nie będzie i pożyje jeszcze bardzo długo, choć jak wiadomo - jego rokowania wcale nie są tak optymistyczne.
Satyr Liadonray
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Nigdy jednak nie pozwoliłaby sobie na otwarte zainteresowanie profesorem Liadonarym, zachowując masę wścibskich pytań dla siebie.”
Były nauczyciel astronomii zawsze miał dużo do przekazania, za co Kaylin nie potrafiłą go nie lubić. Sam fakt, że jest satyrem dodaje mu kilku dodatkowych punktów w nieoficjalnej skali Wittermore, która uwielbia wszystkich, którzy różnią się od ludzi. Nie nawiązała z nim jednak żadnej szczególnej więzi, bo jak wiadomo - nigdy nie była w tym najlepsza. Na tegorocznym balu postanowiła zagłosować na niego, jako króla (czym złamała kilka swoich zasad, w tym tą o byciu śmiertelnie poważną zawsze i wszędzie), by nauczyciel ucieszył się z głosów oddanych na niego na kilka dni przed odejściem z pracy.
★ RELACJE Z KRUKONAMI ★
Alexander Simon Avery
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Nie ma z nim zbyt dobrego kontaktu, ale i nie drą ze sobą kotów. Właściwie... Po prostu funkcjonują obok siebie tak, jakby się nie znali. Avery nie rozmawia z nią prawie wcale, co jest raczej wynikiem jej pochodzenia (wiadomo, jak wysoko swój własny nos trzyma pan dziedzic) i choć mogłoby ją to zaboleć - dziewczyna zdaje się mieć to w głębokim poważaniu. Kaylin wie, że Alexander jest bliskim przyjacielem Graysena, ale poza tym nie wie o chłopaku za wiele. Mimo iż są na tym samym roku nie mieli zbyt wielu okazji do poznania siebie nawzajem.
Dominik Jay Fletcher
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Być może potrafili by się zrozumieć, gdyby tylko porozmawiali szczerze.”
Kaylin ma w stosunku do Fletchera bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony mogłaby go polubić, bo chłopak zdaje się być równie nieporadny w kontaktach międzyludzkich, co ona. Z drugiej jednak nie potrafi zrozumieć jego dziwnego sposobu mówienia i zachowania. Niemniej, na prośbę profesor Fletcher, Wittermore od czasu do czasu przygląda się postępom w nauce Dominika i pomaga mu na kole pomocnej dłoni. Mimo wszystko jest Krukonem, a jej zależy na tym, żeby dom Roweny Ravenclaw zdobywał jak najwięcej punktów. Jest to więc relacja całkowicie neutralna, pozbawiona większych uniesień, ale i jakiejkolwiek negatywnej energii i niedomówień.
Graysen Elias Carrow
★ ★ ★ ★ ★ ★
„Czuła się przy nim bezpieczna i prawdę mówiąc, nie miało znaczenia, czy chodzi o zwykłą lekcję eliksirów, szkolny bal czy wyprawę do Hogsmeade.”
Dziedzic rodziny Carrow, gracz drużyny Srebrnych Wiwern i mistrz eliksirów. Do tej pory Kaylin widziała Graysena jedynie w tych trzech kategoriach. Wszystko zmieniło się po zaklęciach, na których Hennessy potraktowała ją Jęzlepem, dzięki czemu... Cóż, jej znajomość z młodym Carrowem rozwinęła się w zadziwiającym (dla wszystkich w szkole) kierunku. Od tamtej pory dwójka zdaje się mieć bardzo dobre relacje, często ze sobą rozmawiają, siadają na zajęciach i spędzają czas wolny. Choć oboje miewają problemy z relacjami międzyludzkimi, zdaje się, że w swoim towarzystwie tego nie dostrzegają. Kaylin bardzo go lubi i czuje się przy nim bezpiecznie. Zna oczywiście swoje miejsce i wie, że ze swoim statusem krwi nie powinna się z nim za bardzo spoufalać. Mimo to odpowiada na jego bliskość całkowicie nieświadomie.
Hugo Todd
★ ★ ★ ★ ☆ ☆
„Dobrze, że nie wiedziała, iż była dla niego kolejną głupiutką ślicznotką, bo z pewnością nigdy więcej by się do niego nie odezwała.”
Kolega z tego samego domu i roku. Kaylin rzadko kiedy zwraca na niego uwagę, co ewidentnie mu się nie podoba, bo robi wszystko, by tylko dziewczę choć przez chwilę na niego spojrzało. Jeszcze nie zaczął jej irytować, choć może być blisko. Jako prefekt bardzo często użera się z nim i jego nieobecnościami. Stracił w jej oczach dosyć znacząco, gdy przyczynił się do utraty punktów Krukonów na zajęciach z profesorem Bułhakowem. Jego przyjaźń z Yvon również jej się bardzo nie podoba, jednak nie ingeruje w to, dopóki punkty Krukonów nie są przez niego zagrożone.
★ RELACJE Z PUCHONAMI ★
Addyson Clemen
★ ★ ★ ★ ★ ☆
„Musiała przyznać, że była potwornie dumna z Clemen po tym, jak usłyszała, że to właśnie Puchonka tak urządziła zmorę jej życia.”
Puchonka z tego samego roku. Obie są bardzo podobne jeżeli chodzi o kontakty społeczne, dlatego też od czasu do czasu udaje im się ze sobą porozmawiać o książkach. Często także współpracują podczas dodatkowych zajęć profesor Fletcher. Po ostatnich zajęciach z zaklęć dziewczyna bardzo awansowała w oczach Kaylin, przede wszystkim swoją odwagą i stanięciem przeciwko Hennessy. Wittermore zdecydowanie zapałała do dziewczyny jeszcze większą sympatią i gdyby jej relacje można było określać normalnie, nazwałaby Addy swoją najlepszą koleżanką. Od tamtej pory dziewczęta częściej rozmawiają, pomagają sobie w różnych sprawach i po prostu zaczynają lubić się coraz bardziej. Wittermore nie za bardzo podoba się, że Clemen zadaje się z Ururu, jednak nie wtrąca się w prywatne sprawy koleżanki. Ostatnio dostałą od dziewczyny zdjęcia z balu, na których w większości znajdował się profesor Bułhakow. Z jednej strony bardzo się z nich ucieszyła, a z drugiej... Cóż, jest przerażona.
Nadzieja Potocka
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„To zabawne, że przez sześć lat wspólnych zajęć ani razu z nią nie porozmawiała, ba - nie zwróciła na nią za bardzo uwagi.”
Przez sześć lat wspólnego uczęszczania na zajęcia, Wittermore ani razu nie spojrzała w stronę Potockiej. Ani razu nie zainteresowała się jej istnieniem, ani tym bardziej nie zapłonęła w niej chęć rozmowy z Puchonką. Prawdę mówiąc, bardzo irytuje ją fakt, że taka mugoaczka, jak ona ma przodu tylko dlatego, że nazwisko, jakie nosi kojarzone jest z jednym z czystokrwistych rodów zza granicy. Kaylin czasami zastanawia się, czemu tacy ludzie jak Hope chodzą po ziemi i sprawiają, że tacy jak Wittermore czują się gorzej. Niemniej, jej stosunek do Potockiej zdaje się być całkowicie neutralny.
Theodore Callaghan
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Naprawdę ulżyło jej, bo Theodore był bardzo miłym chłopcem i musiała przyznać, że nawet go lubiła. Nie chciała żeby pakował się w jakieś kłopoty.”
Puchon, którego Kaylin kojarzy przede wszystkim ze spotkań prefektów. Nie znają się za dobrze, choć ich relacja jest raczej neutralna. Od jakiegoś czasu Wittermore przygląda mu się z boku, bo chłopak wydaje jej się bardzo sympatyczny i pozytywny. Przyłapała go co prawda na animagicznej przemianie, jednak po upewnieniu się, że jego słowa dotyczące rejestracji są prawdziwe, zupełnie zapomniała o tej całej, dosyć niezręcznej sytuacji. Jest mu też wdzięczna za zaprowadzenie jej do pielęgniarki i próbę pocieszenia po zajęciach z zaklęć. Ma więc o nim bardzo dobre zdanie, choć nie znają się na tyle, by móc nazwać ich relację inaczej niż zwykłą znajomością.
★ RELACJE Z GRYFONAMI ★
Anastasia Fitzgerald
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Mruknęła niechętnie podnosząc głowę i spoglądając na pannę Fitzgerald. Nigdy nic do niej nie miała, ale fakt, iż zadawała się z Hennessy nie działał na korzyść relacji Fitzmore.”
Gryfonka z tego samego roku. Dziewczęta nie rozmawiają ze sobą zbyt często, zwłaszcza, że Anastasia zdaje się mieć dosyć zażyłą relację z Yvon Hennessy. Mimo to, Ana nigdy nie zrobiła Wittermore nic złego, więc dziewczyna nie pała do niej żadną urazą. Są więc najzwyklejszymi znajomymi z roku, nic poza tym.
Antigone Sharleen Hennessy
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Siostra bliźniaczka Yvon, a co za tym idzie - ostatnia osoba, z którą Wittermore chciałaby rozmawiać. Fakt faktem, bardzo często wpatruje się w Gryfonkę, zauroczona jej śliczną twarzą i czasem nawet zastanawia się, jakim cudem te dwie dziewczyny mogą być ze sobą spokrewnione (a co dopiero być bliźniaczkami). Mimo to nie planuje nigdy się do Hennessy odzywać i ma nadzieję, że obie siostry już niedługo znikną ze szkoły, dzięki czemu będzie miała spokój.
Finnian Hennessy
★ ★ ★ ★ ★ ☆
„Uśmiechnęła się niepewnie, bo był chyba jedynym Hennessy, którego darzyła pozytywnymi uczuciami. Pomachała do niego nieśmiało, całkowicie nieświadoma tego, że chłopak był w nią tak zapatrzony.”
Jedyna osoba z rodu Hennessy, którą Kaylin naprawdę lubi. Szczerze mówiąc, Finn jest jej bardzo dobrym kolegą i nie rozumie, jak biedny chłopiec może wytrzymywać z taką rodziną. Wittermore nie zdaje sobie sprawy z uczucia, jakim darzy ją młodszy brat Yvon i... Cóż, prawdopodobnie nigdy się o tym nie dowie. Uważa go za uroczego i w pewien sposób ma potrzebę opiekowania się nim, choć nie jest to chyba reakcja wymarzona przez samego Finniana.
Maurycy Francis Longbottom
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Kaylin nie wie o chłopaku tak naprawdę nic poza tym, że jest na tym samym roku, co ona i pełni funkcję prefekta. No i oczywiście, jest z jednej z tych rodzin, które uznano za czystokrwiste (co czasem doprowadza ją do szału, gdy obserwuje to, jak zachowuje się sam Maurycy, czy jego aktywna w Ruchu Obrony Mugoli i Mugolaków rodzina). Niemniej, chłopak nigdy nie zrobił jej niczego złego, a i do szkolnych zajęć wydaje się zawsze przykładać, więc dziewczyna nie ma mu niczego do zarzucenia. Przynajmniej, jak na razie.
Seymour Lynn Hardy
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
„Nawet ona, tak ułomna w kontaktach z innymi i wpatrzona tylko w profesora B. wiedziała, że Hardy był po prostu przystojny. Nie dziwiła się, że dziewczęta wpadały w jego ramiona niczym po amortencji.”
Kaylin wie, kim Gryfon jest, a to pewnego rodzaju wyróżnienie w relacji z nią. Czasem nawet z nim rozmawia i zdaje się go lubić, choć nie zauważa jego flirciarskich zapędów. Pomaga mu z Historią Magii, bo jest miły, a ona po prostu uwielbia się wymądrzać. Poza tym nie mają ze sobą żadnego innego kontaktu, nie rozmawiają praktycznie wcale, bo i nie za bardzo mają o czym.
Yvon Hennessy
☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆
„Byłaby gotowa błagać nauczycieli, żeby ją dopuścili do egzaminów, byleby tylko odeszła z Hogwartu raz na zawsze. Choć fakt, wizja oblewającej rok Yvon była dosyć przyjemna i ukazywała niezdolność umysłową Gryfonki do czegokolwiek.”
Jedyna osoba w całej szkole, której Kaylin naprawdę nie znosi. Hennessy znęca się nad nią od pierwszej klasy i choć Krukonka przez wiele lat po prostu ją ignorowała, powoli zaczyna tracić cierpliwość. Ostatnio nawet dała jej po twarzy za ugryzienie, po którym Wittermore zdecydowanie będzie miała ślad jeszcze przez długi czas. Doszło między nimi też do potyczki słownej, której efektem było rzucenie przez rudą na Kaylin Jęzlepu. Od tamtej pory nie doszło między nimi do żadnego starcia, ale może to być wynikiem tego, że Hennessy obecnie jest... łysa. Za sprawą dobrej koleżanki Kaylin - Addyson Clemen.
★ RELACJE ZE ŚLIZGONAMI ★
Isabelle Shanae Malfoy
★ ★ ★ ★ ★ ☆
Młodsza siostra Masciusa i Kaylin znają się przede wszystkim ze wszystkich bankietów i bali, na jakie chadzają wraz ze swoimi rodzicami. Ponad to, obie są prefektami, więc spotykają się dosyć często na zebraniach. Nie są może jakoś szczególnie zaprzyjaźnione, jednak wydają się lubić siebie nawzajem i całkiem miło spędzać razem czas.
Lena Bletchley
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Nie znają się za dobrze, zwłaszcza, że Lena jest na roczniku niżej, choć zdarza im się spotkać na niektórych zajęciach. Zawsze między sobą konkurują, a ponieważ Kaylin nie potrafi odpuścić i zawsze musi być najlepsza... Cóż, zdarza się, że bywa po prostu irytująca i niemiła. Nie jest to relacja czysto negatywna, ale przyznać trzeba, że panna Bletchley jest jedną z tych osób, przy których Kaylin spina się bardziej i wytęża umysł, by pokazać, że jest lepsza. O dziwo - dzieje się tak przede wszystkim przy Ślizgonach.
Mascius Brutus Malfoy
★ ★ ★ ★ ☆ ☆
„Znała go z różnych spotkań dla ważnych w czarodziejskim świecie rodzin, choć dużo lepszy kontakt miała z jego młodszą siostrą.”
Przebywanie w towarzystwie Malfoya nie dla każdego jest przyjemne, lecz Kaylin miała to szczęście nie narazić mu się niczym, a wręcz przeciwnie - zdawało się, iż dziewczyna swoją pracowitością mu zaimponowała. Dzięki temu, jak i częstym spotkaniom na ważnych spotkaniach elity czarodziejskiej, czy wspólnej pracy prefektów, udało im się dojść do pewnego porozumienia i potrafią razem współdziałać. Kaylin czasem prosi go o pomoc przy zaklęciach, z którymi sobie nie radzi. Jest to zdecydowanie znajomość, z której dumny jest ojciec dziewczyny, a ona sama po prostu nie czuje się do niczego przymuszona.
Morrigan Black (Marcjanna Potocka)
☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆
„Po balu i wszystkich ochach i achach lecących w stronę Black nie miała ochoty nawet na nią patrzeć. Chodząca perfekcja, pożal się Boże.”
Nie można powiedzieć, że dziewczęta za sobą przepadają. Choć większość czasu się ignorują, Kaylin dostrzega wredne uśmieszki, niemiłe spojrzenia i ogólnie bardzo negatywną aurę płynącą od panny Black. Mimo to nie dochodzi między nimi do otwartych spięć, przynajmniej na razie, więc Wittermore traktuje ją lepiej niż Hennessy. Ma o niej lepsze zdanie i uważa za na tyle dojrzałą, by nie bawić się w idiotyczne podchody godne pierwszoroczniaka. Niemniej, Kaylin bardzo irytuje perfekcyjna doskonałość panny Black, co sprawia, że nie potrafi spojrzeć na nią przychylnym okiem. Zdarza im się spotykać na wspólnych zajęciach oraz dodatkowych lekcjach u profesor Fletcher.
Ururu Marquez
★ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆
„Bardziej jednak nie podobało jej się to, że tak zwyczajnie do niej podszedł i poprosił o pierwszy taniec.”
Do pewnego momentu, Ururu był dla Kaylin jedną z wielu twarzy, jakie widywała na korytarzu i choć pamiętała jego nazwisko (miałą talent do zapamiętywania takich rzeczy), nie czuła potrzeby rozmowy ani zadawania się ze Ślizgonem. Wszystko zmieniło się, niestety na gorsze, podczas jednej z łączonych lekcji Numerologii, na której to uczeń korzystał z samopiszącego pióra. W pierwszej ławce, siedząc z nią, w dodatku na zajęciach profesora Bułhakowa i jeszcze pisząc do niej liściki. Skończyłoby się na zwykłych punktach ujemnych i konfiskacie zakazanego przedmiotu, gdyby nie to, że nicpoń starał się ją oszukać i uciec. Od tamtej pory Wittermore ma go na oku i zdecydowanie nie jest gotowa mu w niczym popuścić. Na balu zgasiła go krótko i umiejętnie, dając do zrozumienia, że tej relacji najprawdopodobniej nie da się już naprawić.
★ RELACJE POZASZKOLNE ★
Tiffany Chamber
★ ★ ★ ☆ ☆ ☆
Bibliotekarka, którą Kaylin spotyka notorycznie podczas wakacji. Dziewczę często bywa w Bibliotece Magicznej, w której spędza tak naprawdę większość wolnego czasu, kiedy musi siedzieć w domu, z dala od Hogwartu. Czasem zamieni z panną Chamber kilka zdań i poprosi o plecenie jakiejś książki, choć obie gustują raczej w dwóch odrębnych rodzajach literatury. Mimo wszystko, Wittermore ma całkiem dobre zdanie o bibliotekarce.
Ostatnio zmieniony przez Kaylin Wittermore dnia Wto 19 Kwi 2016, 10:24, w całości zmieniany 4 razy
Kaylin Wittermore
Prefekt Ravenclawu, Rocznik VI
Dodatkowe informacje biograficzne AKTUALNIE POSIADANA RÓŻDŻKA: Angielski dąb, pancerz kikimory, 13 cali, sztywna. Solidna, z dosyć grubą rękojeścią. Nie jest prosta, większość różdżki jest pofalowana. Sama rękojeść ozdobiona jest grawerowaniem w drewnie, a także onyksem, który umieszczony jest na jej podstawie. OPANOWANE ZAKLĘCIA: ★ Szkolne ★ ACCIO - ALOHOMORA - APERACJUM - BĄBLOGŁOWY - BOMBARDA - COLLOPORTUS - CONFUNDUS - DEPULSO - DRĘTWOTA - ENERVATE - EPISKEY - EXPELLIARMUS - GLACIUS - LUMOS MAXIMA - REDUCTO - REPARO - WINGARDIUM LEVIOSA ★ Łatwe ★ ANATISQUACK - BONUM IGNIS - CALVORIO - CHŁOSZCZYŚĆ - CONSTANT VISIO - ENTROPOMORPHIS - ERECTO - FUNEMITE - ILLEGIBILUS - IMPERTURBABLE - SICCUM - ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA (WSKAŻ MI) ★ Trudne ★ FINITE INCANTATEM - PROTEGO HORRIBILIS ★ Specjalne ★ ZAKLĘCIE PATRONUSA (EXPECTO PATRONUM, FORMA BIAŁEGO KRUKA) ★ OPIS POSTACI: Dosyć niska, mierząca jedynie sto sześćdziesiąt centymetrów, nie wyróżniająca się tak naprawdę niczym szesnastolatka. Drobna, można nawet pokusić się o stwierdzenie chuda dziewczyna, która z pewnością nie ma zbyt wiele siły i łatwą ją pociągnąć, czy popchnąć. Ostatnim razem, gdy się ważyła, waga ukazała czterdzieści osiem kilogramów, co i tak było dla niej osiągnięciem. Całkowicie przeciętna, o krótkich blond włosach, które lubią się puszyć i falować - każdy włos w zupełnie inną stronę, co sprawia, że na jej głowie prawie zawsze panuje nieład. Zawsze bardzo się stara, by mieć choć trochę elegancką fryzurę, jednak nie często jej się to udaje. Brązowe oczy kontrastują z bladą cerą, będącą oznaką przebywania przez większość czasu w budynkach, choć w wakacje zdarza się, że znajduje się na niej lekka opalenizna będąca wynikiem spędzania czasu z magicznymi stworzeniami na zewnątrz. Opala się jednak na czerwono, co nie jest szczytem jej marzeń. Ma na twarzy kilka pieprzyków, a na całym ciele poza tym jedyną skazą jest długa blizna, ciągnąca się aż od lewej strony brzucha do połowy uda. Nie ma zbyt dużej wady wzroku, jednak często można spotkać ją w okularach z czarną obwódką, gdyż w ten sposób lepiej jej się czyta. Dziewczyna nauczona została dbania o siebie, więc zawsze jest czysta i schludnie ubrana. Zdarza się, że na twarzy można dostrzec makijaż, lecz nie jest to zbyt częste. Lubi eleganckie stroje, spódnice, koszule i sweterki. Zawsze pachnie od niej kwiatową mieszanką jej ulubionych perfum.
Temat: Re: Dziennik Kaylin. Wto 29 Mar 2016, 18:20
Pamiętnik Kaylin jest jedynym słuchaczem opowieść z jej życia. Dziewczyna zawsze ma więc go pod ręką, ukrytego gdzieś na dnie torby, by móc w każdej chwili coś w nim zanotować. Sam notes nie jest zbyt duży, ale i nie jest mały. Typowy rozmiar zeszytu chowanego w torbie uczniowskiej. Okładkę ma zrobioną z ciemno-brązowej, solidnej skóry, przepasany jest czarnym rzemieniem. Na przodzie ma wyciśnięty symbol Ravelclawu. Na pierwszej stronie nie ma zbyt wiele tekstu - praktycznie w ogóle. Resztki zabazgrane są nie brzydkim, lecz pośpiesznie stawianym pismem. W prawym, dolnym rogu jednak widnieją inicjały, po których można dotrzeć do właścicielki. Czar chroniący: Illegibilus.
11 września 1932
Sobota, 11:35 pm Dzień zapowiadał się całkowicie normalnie. Znowu wstałam przed wszystkimi i nim oni podnieśli się z łóżek, ja już dawno buszowałam po Hogwarcie. Czasem zastanawiam się, co jest z nimi nie tak. I czy na pewno z nimi, a nie ze mną. Jestem Krukonką, i choć Ravenclaw jest dla mnie ważny, nie potrafię dogadać się z nikim. Rozumiem, gdyby chodziło o członków innych domów, ale brak porozumienia z Krukonami? Nie to jednak jest ważne. Standardowo, przez cały dzień nie działo się nic wartego zapisywania. Do czasu, aż wybrałam się późnym wieczorem do biblioteki. Chciałam poczytać trochę o magicznych stworzeniach i porobić dodatkowe notatki, gdy natknęłam się na nowego nauczyciela Numerologii. Prawdę mówiąc, nie byłam zbyt zachwycona. W końcu to nie jest mój ulubiony przedmiot i idzie mi z niego koszmarnie. Skończyłam jednak bardzo pozytywnie zaskoczona. Profesor Bułhakow okazał się bardzo sympatycznym i dobrze wykwalifikowanym nauczycielem. Mam nadzieję, że nie zraziłam go niczym do siebie, w końcu nie nawiązuję zbyt łatwo znajomości z innymi. Najważniejsze jednak jest to, że pierwszy raz w życiu zrozumiałam Numerologię. Nie wiem, jak mu się odwdzięczę, ale wreszcie wiem, o co w tym chodzi. Dostałam zadanie do wykonania, którym zajmę się jutro z rana, żeby nie zapomnieć tego, czego mnie nauczył. Jakiś czas temu myślałam o przystąpieniu do Koła Pomocnej Dłoni. Profesor Bułhakow sam mi to zaproponował, dając do zrozumienia, że nadawałabym się do tego. Nie jestem pewna, w końcu musiałabym rozmawiać z innymi. Może jednak spróbuję?
K.W.
K A Y L I N 2 1 7 3 9 5
W I T T E R M O R E 5 9 2 2 5 9 4 6 9 5
A Y I I E O E 1 8 9 9 5 6 5
K L N W T T R M R 2 3 5 5 2 2 9 4 9
1 2 3 4 5 6 7 8 9 A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
V A K E L 4 1 2 5 3
B A R O N 2 1 9 6 5
B U Ł H A K O W 2 3 3 8 1 2 6 5
A E A O U A O 1 5 1 6 3 1 6
V K L B R N B Ł H K W 4 2 3 2 9 5 2 3 8 2 5
12 stycznia 1933
Niedziela, 11:00 am Poprzedni dzień należał do raczej spokojnych, podobnie jak dzisiaj. Wstałam skoro świt i powróciłam do zadania z Numerologii nie mogąc się powstrzymać przed rozwiązaniem go jak najszybciej. Sama nie wiem czemu tak się właśnie stało, ale gdy wszystko było skończone popatrzyłam na pracę i wiedziałam, że powinnam ją oddać jak najszybciej. Nie lubię zaległości, może to dlatego. Wybrałam się do gabinetu profesora Bułhakowa, którego szukałam przez dłuższą chwilę. Spędziłam tam trochę czasu, a z pracy uzyskałam ocenę Zadowalającą. Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że jeszcze wczoraj nie umiałam absolutnie nic. A tak zmieniając całkowicie temat, odniosłam wrażenie, że profesor czuje się w moim towarzystwie dosyć nieswojo i nie wiem, czego to wina. Prawdę mówiąc, trochę się zawiodłam. Po wczoraj liczyłam na to, że chociaż on będzie w stanie znieść moją bezpośredniość. Wychodzi jednak na to, że i tym razem będę musiała baczyć na słowa. Nadal nie rozumiem, co było złego w mojej szczerości, ale jeżeli sobie tego nie życzy, będę musiała się dostosować. Nie chcę, by Ravenclaw stracił punkty przez niewyparzony język takiego odludka, jak ja. To jednak uświadomiło mi, że nie powinnam próbować swoich sił w kontaktach z innymi. Najprawdopodobniej daruję sobie to Koło Pomocnej Dłoni. I tak nic dobrego by z tego nie wynikło. Prawda?
K.W.
29 kwietnia 1933
Czwartek, 6:30 pm Mam w sercu tak wiele myśli i uczuć, które chciałabym z siebie wyrzucić. Sądziłam, że zapisanie tego na kartce pamiętnika będzie najlepszym rozwiązaniem. Okazało się jednak, że sama nie wiem od czego zacząć. Wpatruję się w kartkę już od dłuższego czasu i jeszcze nawet nie dotknęłam jej piórem. Do tej pory prowadziłam monotonne życie, które choć zdawało się być nudne, mnie odpowiadało całkowicie. Byłam samotna, ale mogłam się uczyć, więc czułam satysfakcję. Ostatnio jednak coraz mniej czasu poświęcam na pogłębianie wiedzy. Zbliżają się SUMy, a ja błądzę myślami gdzieś daleko, zdecydowanie nie skupiając się na notatkach, które cały czas staram się czytać. Co w czasoprzestrzeni przestawiło się niespodziewanie, że tak nagle moje życie ruszyło do przodu? Czy to wszystko nie zaczęło się od pierwszej rozmowy z profesorem Bułhakowem? Ach, na samo wspomnienie jego nazwiska czuję dziwny ucisk w klatce piersiowej. Nigdy wcześniej takiego nie doświadczyłam i nie wiem, co ze sobą zrobić. Poza tym, jestem też bardzo szczęśliwa. Po tylu latach znalazłam kogoś, kto tak jak ja woli siedzieć w bibliotece i czytać coraz to nowsze księgi. Pogłębianie tajemnic świata sprawiło, że znalazłam kogoś, kogo mogłabym nazwać bratnią duszą. Powoli zbliżają się też wakacje. Na samą myśl o powrocie do domu robi mi się słabo. Chciałabym zobaczyć się z rodzicami, ale dwa miesiące słuchania o tym, co powinnam a czego nie wcale mnie nie przekonują.
K.W.
3 maja 1933
Piątek, 11:06 pm Ostatnio coraz więcej myślę i użalam się nad sobą. Przez chwilę nawet poczułam się tak, jakbym miała na barkach cały ciężar świata, a przecież to tylko moje życie. Nie jest to nic, z czym mogłabym sobie nie poradzić. Wydawało mi się jednak, że trochę o tym zapomniałam, dlatego lekcja ONMS okazała się zbawienna. Już dawno nie mieliśmy zajęć z mojego ukochanego przedmiotu i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Spędziłam sporo czasu w towarzystwie całkiem przyjaznego (choć na początku bardzo wystraszonego! - ten szał nie był bowiem ze złośliwości, powiadam) Dwuroga. Profesor poprosił nas o pielęgnację, karmienie i przede wszystkim - zdobycie rogów tych stworzeń. Niestety mieliśmy pracować w podziałach na domy, więc nie było mowy o mojej stałej umowie z Mercedes - ona robi za moją parę, a ja robię wszystko po swojemu. Na szczęście jednak nie było większych problemów i, tak jestem z siebie dumna, sama zdobyłam całe poroże. W takich chwilach czuję się zdecydowanie lepiej i pewniej. Coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że to własnie tą drogę chcę obrać. Opiekę nad stworzeniami.
K.W.
Słowa też nie zawsze wystarczają. Nie zawsze da się wyrazić nimi to, co się czuje. Łatwiej spisać to na kartce, niż wypowiedzieć. Tak wiele rzeczy nie przechodzi nam przez gardło. Mimo tego, że potrafimy mówić, często cierpimy w ciszy, bo jednak nie umiemy się odezwać. Nie mam zamiaru prowadzić debaty o tym, co jest gorsze. Po prostu obie te pozycje mają swoje wady i zalety. Każdy z nas musi jednak żyć dalej i korzystać z tego, co jest nam dane. Tak przynajmniej uważam. Choć wielu rzeczy nie wiem. Ku memu niezadowoleniu jest jeszcze wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Moja droga, podsumuję to dla Ciebie tylko w taki sposób, kończąc niezaczętą debatę: Może czasami nie wiesz, co powiedzieć, ale zawsze masz wybór, czy pragniesz coś powiedzieć, czy napisać. Masz prawo do wyboru, a ja już nie mam takiej możliwości. Tylko tyle. Idąc dalej... cóż, nikt nie wie wszystkiego. Istnieją przecież pytania bez żadnych odpowiedzi i szukanie ich jest marnowaniem czasu.
Chciałabym wiedzieć wszystko. Po to czytam książki, obserwuję, uczę się. Wiem, że nigdy nie zdobędę wiedzy absolutnej, jednak cały czas próbuję. Czy to głupie? Z drugiej strony, są rzeczy których nie mogę nauczyć się z książek. Rzeczy, sytuacje, emocje... Niektóre z nich mnie po prostu przerastają. Chciałabym już być dorosła, by część z nich była dla mnie łatwiejsza.
Uczucia nigdy nie są łatwiejsze, a wiedza tylko unieszczęśliwia.
10 czerwca 1933
Sobota, 7:00 pm Ten dzień był bardzo długi. Dłuższy niż mogłabym się spodziewać. Od samego rana nie miałam na nic siły i byłam zmęczona i ledwo się podniosłam. Nie miałam też najlepszego humoru. Kiedy jednak wstałam rano miałam w sobie całkiem sporo optymizmu. Nadszedł dzień spotkania z profesorem B. i miałam zamiar cieszyć się ze spędzonego z nim czasu. Sama nie wiem kiedy zaczęłam się szykować. Nigdy wcześniej nie zależało mi na tym, żeby wyglądać aż tak ładnie. To znaczy, zawsze się starałam - mama odkąd pamiętam powtarzała, że jak nas widzą, tak nas piszą. Ale dzisiaj miało to jakiś taki inny wymiar. Jakbym chciała wyglądać ładnie nie dla ogólnego, przyjętego wzoru tylko dla siebie. Standardowo wyszykowałam się za wcześnie, więc postanowiłam poświęcić czas na naukę Starożytnych Run. Zawsze lubiłam ten przedmiot, jak każdy inny związany z odczytywaniem znaczeń (no może poza Numerologią, którą polubiłam dopiero odkąd pojawił się w szkole profesor Bułhakow i wszystko mi wyjaśnił). Nie dane jednak było mi się uczyć zbyt długo. Nie wiem, czy to jakieś fatum, ale ciągle gdy zaczynam powtarzać do egzaminów pojawia się ktoś i mi przerywa. Tym razem do pustej sali, którą uznałam za idealne miejsce w przeciwieństwie do zatłoczonej biblioteki, weszła profesor Grisham. Nigdy wcześniej nie miałam okazji z nią rozmawiać (o ile mogę użyć tego słowa), ale zawsze wydawała mi się sympatyczna. Myślę, że mogłabym ją polubić. To taki spokojny, ciepły typ o bardzo ładnej twarzy, której mogłaby jej zazdrościć nie jedna dziewczyna. I zapewne podoba się nie jednemu mężczyźnie. Profesorowi Bułhakowowi chyba te Wstyd się przyznać, ale znalazłam w rzeczach profesora B. liściki, jakie pisała mu właśnie profesor Grisham. Poznałam po piśmie prawie od razu i poczułam dziwny ucisk na sercu. Sama nie wiem czemu mnie to tak bardzo zabolało. Jakbym wcześniej nie domyślała się, że wiele kobiet może być nim zainteresowanych.
Ale nie powinnam narzekać. Czas spędzony w gabinecie był bardzo miły i naprawdę dobrze się bawiłam. Herbata i babeczki, jakie przygotował profesor B. były świetne. No i przede wszystkim, bardzo dużo rozmawialiśmy. Ośmieliłam się nawet wyznać profesorowi, że bardzo chciałabym w przyszłości badać magiczne stworzenia i pisać o nich książki. Co prawda, zostałam odrobinę sprowadzona na ziemię, ale chyba tak jest lepiej. Może właśnie powinnam spróbować tego, co mi powiedział? Zgodzić się z rodzicami i powoli zapracowywać sobie na sukces?
K.W.
PS Dowiedziałam się (w podobny sposób do tej całej sytuacji z profesor Grisham), że profesor Bułhakow ma brata o bardzo dziwnym imieniu. Niestety nie byłam w stanie go zapamiętać, chociaż mam dobrą pamięć do imion i nazwisk.
„Stałe punkty w czasie” - V.B. Bułhakow
♡ 01.02.1895 ♡ 1+2+1+8+9+5 = 8
NUMEROLOGICZNA ÓSEMKAÓsemki są bardzo pracowitymi osobami, a ich ambicja, wytrwałość, konsekwencja w działaniu i upór, pozwala osiągnąć wytyczone cele i sukcesywnie wspinać się po szczeblach kariery. Osoby z wibracją liczbową osiem, mają wspaniałe zdolności organizacyjne, a także umiejętność zarządzania. Mają one bogatą osobowość, są praktyczne, zorganizowane, nie poddają się łatwo, nawet mimo niesprzyjających okoliczności nie załamują się, walczą do samego końca. Do swoich celów zmierzają z uporem, są systematyczne i zawzięte. Ósemki nie lubią niejasnych sytuacji, dwuznaczności, fałszu i hipokryzji. Zawsze grają w otwarte karty, nie lubią plotek ani niedomówień. Jeśli cokolwiek je irytuje, drażni, potrafią szczerze mówić o swoim niezadowoleniu. Ósemki są przedsiębiorcze i mają wspaniały dar przekonywania innych. Mają one zrównoważoną naturę. Ponadto ósemki są osobami uczciwymi, o dużym poczuciu sprawiedliwości. Bardzo wymagające, solidne, odczuwają potrzebę spełniania się w konkretnej dziedzinie, nie lubią się rozpraszać, wolą zostać świetnymi specjalistami w wybranej przez siebie profesji. Energiczne i odporne na stresy, uchodzą za bardzo silne osobowości. Ósemki nie pozwalają na pokazanie swojej słabości, mają twardy charakter, są niezwykle opanowane. Ósemkom łatwiej niż innym wychodzi osiąganie swoich celów. Są niezwykle odważne, uwielbiają wyzwania, nie boją się ryzykować. Ludzie zazdroszczą im przebojowości, uporu i niezwykłej wytrwałości i konsekwencji w dążeniu do upragnionych celów. Dla ósemek bardzo ważna jest pozycja, osiąganie wysokich stanowisk, a co za tym idzie, satysfakcja materialna. Ósemki potrafią wybić się ponad przeciętność, dzięki ich ogromnej ambicji i zawziętości, dostają to, czego zapragną. Mają one świetny zmysł do interesów, ich zapał, niesamowite pokłady energii, wewnętrzna dyscyplina, zdolności przywódcze potrafią zaprowadzić ich naprawdę wysoko. Ósemki muszą uważać, by ich życie nie zostało zdominowane przez świat materialny. Poprzez intensywne życie zawodowe, mogą zaniedbywać swoich najbliższych. Ósemki są opanowane, ale w przypadku dużego zdenerwowania potrafią wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Ich wielkie ambicje powodują, że biorą one zbyt wiele na swoje barki, podejmują masę wyzwań, czasami doprowadzają się do stanu frustracji, uczucia niezadowolenia i niezaspokojenia.
W partnerstwie ósemki uchodzą za osoby bardzo oddane, namiętne, wierne. Są zdolni do poświęceń dla najbliższych. Bardzo dbają o to, by ich rodzina żyła w dostatku i w komforcie. Ósemki są wymagające, zazdrosne i zaborcze. Od partnera wymagają całkowitego podporządkowania się, co może być przyczyną konfliktów i nieporozumień w związkach, chyba że trafią na osoby uległe i bardziej delikatne. W przeciwnym wypadku będzie im trudno stworzyć związek, ponieważ ich wielka potrzeba dominacji, przenosi się także na sferę uczuciową. W uczuciach są bardzo namiętne, nie znoszą rutyny, lubią podejmować wyzwania. Ósemki to zdobywcy, nie zrażają ich niepowodzenia i nawet jeśli druga strona nie wykazuje zainteresowania, potrafią uparcie dążyć do tego, by zdobyć osobę, której pragną. Ich słabymi stronami może być wyniosłość, kapryśność, pogarda dla ludzi znacznie słabszych, arogancja, nadmierna zawziętość i skłonność do dominacji. Również szczerość do bólu może spotkać się z niezrozumieniem przez otoczenie. Ósemki są osobami raczej małomównymi, ale nie wahają się przed wygłaszaniem sądów, nawet jeśli miałyby być one krzywdzące dla innych osób.